Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Böhm
![Marcin Böhm](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
6
6,9/10
Pisze książki: historia, militaria, wojskowość
Urodzony: 1980 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
26 przeczytało książki autora
55 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora![Książkolub - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/1957862/1129634-32x32.jpg)
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Normański podbój Irlandii w XII wieku. Zielona Wyspa pomiędzy wikingami a przybyszami z Normandii
Marcin Böhm
8,0 z 9 ocen
27 czytelników 3 opinie
2017
Rola flot obcych w procesie ostatecznego rozkładu sił morskich Cesarstwa Bizantyńskiego (1118-1204)
Marcin Böhm
8,0 z 6 ocen
15 czytelników 0 opinii
2016
Migracje. Podróże w dziejach. Starożytność i średniowiecze. Mare Integrans. Studia nad dziejami wybrzeży Morza Bałtyckiego.
5,0 z 2 ocen
9 czytelników 1 opinia
2015
Konrad VII Biały. (ok. 1394 – 14 lutego 1452). Pan Oleśnicy i Koźla. Książę zapomniany.
Marcin Böhm
6,7 z 3 ocen
10 czytelników 0 opinii
2012
Flota i polityka morska Aleksego I Komnena. Kryzys bizantyńskiej floty wojennej w XI wieku i jego przezwyciężenie przez Aleksego I Komena
Marcin Böhm
7,8 z 4 ocen
11 czytelników 0 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Normański podbój Irlandii w XII wieku. Zielona Wyspa pomiędzy wikingami a przybyszami z Normandii Marcin Böhm ![Normański podbój Irlandii w XII wieku. Zielona Wyspa pomiędzy wikingami a przybyszami z Normandii](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4897000/4897682/755258-352x500.jpg)
8,0
![Normański podbój Irlandii w XII wieku. Zielona Wyspa pomiędzy wikingami a przybyszami z Normandii](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4897000/4897682/755258-352x500.jpg)
Feudalizacja Irlandii przez normańskich baronów przypominała trochę późniejsze zakładanie Nowej Marchii przez Brandenburczyków, czy powstawanie księstwa Achai po IV krucjacie. Wydzieranie terenu mieczem, podstępem i układami służyło ustawieniu nowej struktury społecznej, ze zdobywcami na jej szczycie i nowym osadnictwem. Tubylcy ze swoim lokalnym Kościołem jawili się najeźdźcom niczym barbarzyńcy i krypto-poganie. Temat arcyciekawy, a jak z realizacją? Jest dobrze, ale czegoś brakuje.
Zawartość niekoniecznie współgra z tytułem. Najpierw autor snuje historię Irlandii od późnego Cesarstwa Rzymskiego do 1169 roku, z naciskiem na czasy Wikingów. To właściwie wyliczanka kolejnych wydarzeń i imion królów zapisanych w analizowanych kronikach. Często bez głębszego powiązania lub zaakcentowania naprawdę istotnych spraw, zwłaszcza dla wieków VIII-X. Dopiero mniej więcej od czasów Briana Boru i bitwy pod Clontarf (1014) można się w tym mętliku wojenek, rajdów i morderstw połapać.
Z kolei w przeddzień inwazji normańskiej przenosimy się z Irlandii do Walii, gdzie śledzimy stulecie aktywności pogranicznych marchii od 1066 do 1169 roku. Nieprzypadkowo, bo stąd przybywają normańscy zdobywcy, a Irlandczycy często pojawiają się tam z "gościnnymi występami". Dopiero ostatnia, trzecia część książki to "temat okładkowy", który niestety urywa się na roku 1187, z bardzo skrótowym opisem wydarzeń do 1210 roku (choć podbój trwał nadal).
Tradycyjnie u Marcina Bohma mamy do czynienia z potężną bibliografią i równie ogromnymi przypisami (zwykle na 1/4 lub 1/3 strony). Chylę czoła przed analizą nie tylko łacińskich, ale również gaelickojęzycznych kronik (!). Niestety autor skupia się tylko na wyliczeniu wydarzeń, z jedynie szczątkową ich analizą w Zakończeniu.
Co do samej treści, dzieje sprzed 1169 roku były mi mało albo w ogóle nieznane, więc nie jestem w stanie oceniać treści. Uważam jednak, że sam podbój mógłby zostać opisany szerzej, a szczegółowa narracja pociągnięta przynajmniej do śmierci zdobywcy Ulsteru Johna de Coucy w 1205 roku, zamiast urywać się w 1187 roku. Lektura "Tworzenia Europy" R. Bartletta uświadamia, że wraz z podbojem rozpoczęła się fala angielskiego osadnictwa, budowy miast i zamków, czego do dziś śladem są np. anglojęzyczne nazwy w południowej i wschodniej części wyspy, jak Waterford i Wexford. Feudalizacja oznaczała nowe realia, a prawa miejscowych schodziły w wyniku podboju na dalszy plan. O konsekwencjach podboju, stworzonych hrabstwach ani o wytworzonej strukturze za wiele tu nie przeczytamy. Szkoda.
Główny problem książki to jednak brak odpowiednich map. Załączone mapki Irlandii i Walii mają się nijak do tekstu, wskutek czego łatwo stracić orientację. Przykładowo na stronie 35 czytamy o Loch Uair, ale na mapie Irlandii takiego miejsca nie znajdziemy. Chodzi o Lough Owel (Loch Uail),ale to podpowie dopiero Google. Np. na stronie 182 autor posługuje się nazwą Menevi - o tym, że to diecezja w południowej Walii trzeba wyczytać w Google. Zamek - "w Yale" - nie do znalezienia na mapach, bo mieści się w miejscowości Llanarmon-yn-Iâl w Walii, ale to również informacja do wyszukania w Google. Można tak bez końca. Takich przykładów jest mnóstwo i okropnie spowalnia to lekturę. Wielu miejscowości nie udało mi się w ogóle zidentyfikować. Momentami czytałem książkę niczym baśń pełną długich, wieloczłonowych nazw fantastycznych miejscowości.
Praca jest momentami dość chaotyczna. Szkoda, że autor potrafi się sam pogubić w swoich zapiskach (a czytelnik wraz z nim). Na str. 30 pisze o ataku "na wyspę Rathlin (obecnie Lambay)". To dwie różne wyspy w różnych kątach Irlandii. Z kontekstu wynika, że chodzi o Rathlin u wybrzeży Ulsteru, Lambay jest w okolicy Dublina. Na str. 34 pisze o miejscowości "Annagassan w Irlandii Północnej". Ponownie, rzut oka na Google i okazuje się, że tym razem chodzi o północną część Republiki Irlandii, a nie o część należącą do Zjednoczonego Królestwa. Bitwa morska w porcie Lismore ze str. 160 to jakiś wymysł, bo miasto leży kilkadziesiąt kilometrów od morza. Zamek "Chester Goal" ze str. 91 to chyba jakiś piłkarski uśmieszek, choć podejrzewam że chodziło o "gaol" (loch, areszt),ale autor zapomniał tego słowa przetłumaczyć, a w książce poszło jeszcze z literówką.
Dość niekonsekwentnie wygląda kwestia stosowanego nazewnictwa. Dominują nazwy gaelickie, zatem Olaf to będzie zawsze Aimlab, ale już np. Limerick i Wexford mają brzmienie angielskie nawet przy omawianiu czasów Wikingów. Z korzyścią dla czytelnika byłoby podawanie obecnych nazw, przynajmniej w przypisach. Nie brakuje literówek i drukarskich chochlików, zatem mamy tutaj takie perełki, jak "dostał pojmany" (str. 47),"zabrano wszystko bydło i ludzi" (str.92),"przymieszywano" (str.193) i kilka innych.
Mimo powyższych uwag pozycja wygrywa tematyką i solidną, choć ograniczoną do jednego wymiaru warstwą merytoryczną. Lektura wymaga naprawdę sporego wysiłku od czytelnika, ale przedstawia zupełnie zapomniany fragment dziejów i mnóstwo nigdzie indziej niedostępnych informacji. Warto przeczytać, ale telefon o mało się nie przegrzał od lokalizowania wydarzeń z książki.
Normański podbój Sycylii w XI wieku Marcin Böhm ![Normański podbój Sycylii w XI wieku](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/241000/241868/340670-352x500.jpg)
6,2
![Normański podbój Sycylii w XI wieku](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/241000/241868/340670-352x500.jpg)
Temat arcyciekawy, a książka wartościowa, ale o zawężonej perspektywie. Rozumiem, że takie były założenia autora, ale muszę pomarudzić. To prawda, że pozycja jest oparta na wielu źródłach i potężnej bibliografii w kilku językach. Dostajemy dokładne kalendarium działań militarnych i politycznych i to naprawdę wielki plus tej pracy.
Na minus: bardzo lakoniczny język i ograniczone ujęcie tematu. Mi osobiście brakuje informacji na temat wojskowości i logistyki, więcej rekonstrukcji wydarzeń, a nie tylko ich wyliczanie w oparciu o stosowne kroniki. Przykładowo nigdzie nie ma informacji ile trwała lądowa podróż z Sycylii do Apulii (z przeprawą Mesyna-Reggio),którą kilkakrotnie musiał pokonywać Roger i jego wojska. Pokonanie górzystej Kalabrii w warunkach średniowiecznych nie wydaje się spacerkiem, zwłaszcza w obliczu stale buntujących się baronów, czy zwykłych rozbójników. Zupełny brak informacji na temat fortyfikacji normańskich, a przecież to zamki były kluczem do utrzymania terenu.
Niewiele też niestety o taktyce walk na Sycylii, które trwały aż 30 lat, więc nie był to blitzkrieg. Przydałoby się nieco więcej o normańskiej flocie i feudalnych relacjach (o tym, że Melfi było "miastem dwunastu hrabiów" musiałem przeczytać w innej książce). Za to w zakończeniu dostajemy niezbyt sensowne odwołania do XXI wieku i multikulti oraz obecnej pozycji chrześcijan w świecie islamu, a także rozważania na temat obrazu Fryderyka II w niemieckiej telewizji. Przy tak niewielkiej objętości całej książki, te pół strony mogłoby traktować o czymś bardziej istotnym dla omawianych wydarzeń, przypomnę że sprzed prawie 1000 lat.
Jest też kilka drobnych błędów: np. na str. 42 czytamy, że Guiscard z siedziby w dolinie Crati zaatakował pobliskie miasto Venosa. Chyba chodzi o Cosenzę, bo do Venosy miałby ponad 200 km po krętych górskich drogach. Przy czytaniu pomagałem sobie mapkami z "Normanowie i Bizancjum w XI stuleciu" Piwowarczyka oraz "Rogera II" z serii marmurkowej, a także dokładną mapą Włoch ze starego wojskowego atlasu. Bo mapka z książki woła o pomstę do nieba, to poziom nowszych HB. Ze względu na nadmierną zwięzłość wcale nie przebrnąłem przez książkę szybko i wartko, choć objętościowo wygląda na lekturę na jeden wieczór. To akademickie kalendarium, a nie pasjonująca opowieść. Myślę, że dodatkowe 50 stron wzniosłoby ją na inny poziom, ale rozumiem, że był to wybór autora. Reasumując warto przeczytać i warto mieć, ale jeżeli szukamy informacji na temat drogi włoskich Normanów do potęgi, warto połączyć lekturę z kilkoma innymi pracami.