rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Zdecydowanie nie jest to łatwa pozycja i wcale nie chodzi o styl, w jakim jest napisana, ale o jej treść. Max posłużył się ciekawym zabiegiem, który według mnie dodaje tylko dramatyzmu tej historii → główny bohater zwraca się do czytelnika, w tym przypadku nie chcesz tego, masz wrażenie, że zerka na Ciebie ze stron książki, chcesz zniknąć.
Sama historia nie jest łatwa, aż trudno uwierzyć, do czego ludzie są zdolni, do czego prowadzą niepohamowane żądze.
Autor według mnie doskonale oddał postać głównego bohatera, który na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się niczym specjalnym, jednakże to jego myśli i pragnienia sprawiły, że był tak mroczną postacią.
W przypadku takich książek zawsze waham się, czy użycie określenia DOBRA KSIĄŻKA, jest odpowiednie, jednakże w tym przypadku nie mogę nie przyznać, ze napisana jest ona dobrze, realizm opisów jest wręcz przerażający, a główny bohater budzi mój niepokój i niechęć --> historia wciąga może czasami w niepokojący sposób. Nie mogłam skończyć jej "na raz", przerwy były wskazane, by nie poddać się temu szaleństwu.

Zdecydowanie nie jest to łatwa pozycja i wcale nie chodzi o styl, w jakim jest napisana, ale o jej treść. Max posłużył się ciekawym zabiegiem, który według mnie dodaje tylko dramatyzmu tej historii → główny bohater zwraca się do czytelnika, w tym przypadku nie chcesz tego, masz wrażenie, że zerka na Ciebie ze stron książki, chcesz zniknąć.
Sama historia nie jest łatwa, aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko jest napisać o czymś, co zmieliło mój mózg na drobne kawałeczki, jednocześnie wprawiając w ogromne osłupienie i konsternację. W dalszym ciągu zastanawiam się,do czego doprowadziła mnie lektura tej książki. Czy była to przygoda, czy może tylko zwykła strata czasu? Początek historii jawi się nam stosunkowo niewinnie, główna bohaterka Marlene postanawia pod osłoną nocy uciec od bogatego, wpływowego męża. Nie zamierza jednak odejść z pustymi rękoma. Wykrada tajne dokumenty oraz warte miliony dolarów szafiry. Niebezpieczna droga w śnieżną noc, niemalże kończy się dla kobiety tragicznie. Jej życie od tej chwili będzie zależało od tajemniczej postaci zamieszkującej zimne, nieprzyjazne górskie szczyty. Strona po stronie odkrywamy tajemnice, których nawet wieczna zmarzlina nie może ukryć, dostrzegamy, że ludzkie szaleństwo przybiera najróżniejsze formy, a samotność i poczucie straty potrafi zniszczyć nawet najmężniejszych. W czasie, gdy Marlene powraca do zdrowia, jej mąż próbuje odzyskać to, co stracił, nie może uwierzyć, że jego piękna żona odważyła się mu sprzeciwić i wystawiła jego dobre imię na pośmiewisko. Czy to oznacza jego koniec? Czy wydarzenia z przeszłości, zemszczą się na nim? Jakby tego było mało, do poszukiwań zostanie powołana tajemnicza postać, nazywana Zaufanym Człowiekiem, podobno nie ma na ziemi osoby, która mogłaby go powstrzymać. Jaki będzie finał tej historii​ , ​ gdy los wszystkich postaci się zwiąże? Jaką przeszłość skrywają?​ ​ Co stanie się, gdy stracą kontakt z rzeczywistością? ​
​ Autor nie powierza narracji jednej postaci, ale w zasadzie każdej, która pojawia się w jego historii. Dzięki temu wiemy, co dzieje się w każdym miejscu i czasie, poznajemy sposób myślenia każdego z bohaterów, jak również ich cel w tej historii. Na docenienie zasługuje fakt, że każdy rozdział łączy się z następnym, nawet jeśli ma on innego narratora, sprawia to, że historia jest spójna i nie musimy się martwić o to, czy zorientujemy się, czyje losy śledzimy w danym momencie. Książka obrazuje nam różne wersje człowieczeństwa, z jednej strony mamy pozornie słabą Marlene, która walczy o swoje miejsce w świecie, o prawo do własnego zdania i życia według własnych zasad, z drugiej mieszankę męskich postaci, których łączy jedynie siła. Pan Wegener to postać z interesującą przeszłością osadzoną w czasie drugiej wojny światowej, cechami, które wykształcił w tamtym czasie, kieruje się w dorosłych życiu, robiąc interesy. Żonę traktował jako wizytówkę, niemalże marionetkę, która będzie się zachowywała tak, jak on tego pragnie. Nigdy nie brał pod uwagę scenariusza, który zgotowała mu ukochana, błądzi, gubi się w swoim postępowaniu, finalnie przyjmując to, co dla niego przygotowano. Nie należy on do moich ulubionych postaci, niemniej jednak, szanuję to jak potrafił pokierować swoim życiem, by wyjść z biedy i poprawić swój los. ​
​ Luca D’Andrea jest albo urodzonym manipulatorem, albo psychopatą, ewentualnie i jednym i drugim. Stworzenie takiej książki musiało wymagać od niego nie lada sprytu, brawury, by wciągnąć czytelnika w tak skomplikowaną fabułę. Pokazuje on zawiły labirynt ludzkich myśli i uczuć, przez co cały czas musimy się mieć na baczności, by nie zatracić się w tym szaleństwie.
Miejscami zastanawiałam się, czy wydarzenia rozgrywające się w książce są prawdziwe, czy też moja wyobraźnia już zapomniała czym jest rzeczywistość i wciągnęła się w grę, którą prowadził z nami autor. Mimo wszystko muszę przyznać, że książka ta jest oryginalna i że wbrew pozorom pochłonęła mnie. Luca doskonale wie, jak wykreować świat tak, by pasował do obłędu, który zagościł w umysłach bohaterów. Oprócz walki z własnymi demonami, przeszłością, muszą sprostać nieprzyjaznym warunkom pogodowym, śnieżycy, stawić czoła górom, rządzącym się swoimi prawami, których nikt nie potrafi okiełznać. ​ ​
​ “Lissy” z całą pewnością nie należy do książek łatwych, typowych dla swojego gatunku. Czuje się tu powiew czegoś nowego, charakterystycznego dla autora. Cieszę się, że miejscami wywołała ona we mnie sprzeczne uczucia, spowodowała mętlik w mojej głowie. Zapewniła mi tym samym nie lada rozrywkę, pozwoliła na przeanalizowanie bohaterów, ich postępowania. Czy wiem teraz dokładnie, co o niej myślę? - NIE, książkę tę można interpretować na wiele sposobów, ile postaci tyle historii, działań, decyzji. Człowiek z gór może być dla niektórych szaleńcem, pielęgnującym w sobie chęć zemsty, która tylko czekała by zebrać żniwa. Może być też samotnym starcem, dbającym o to, co mu pozostało, wykorzystującym przekazywaną z pokolenia na pokolenie wiedzę o leczniczych miksturach, by dbać o każdą istotę,którą los podsunął mu pod nos. Ciężko mi powiedzieć, czy był złą postacią, wiem na pewno, że jego umysł został zawładnięty przez szaleństwo z którym nie potrafił sobie poradzić. Wykształcił w sobie swoją własną mentalność. Mieszkanie wysoko w górach sprawiło, że uważał Głos za coś normalnego, codziennego, nie wiedział, że podporządkował się szaleństwu. Przez całą lekturę towarzyszą nam niemalże makabryczne sceny, które w niejednym czytelniku wzbudzą dyskomfort. Pozwalają one nam na wczucie się w opisywane wydarzenia, na zwizualizowanie scen, które przygotował dla nas autor. Stanowią one swoisty dowód, że szaleństwo bohaterów nie krzywdzi tylko ich samych, ale ma również wpływ na otoczenie. Zapewniam, że kto raz weźmie “Lissy” do ręki, odłoży ją dopiero, gdy pozna finał, tego intrygującego thrillera, nie da się tak po prostu porzucić tej trzymającej w napięciu książki, która zabierze nas wysoko w góry, gdzie każdy zdany jest na siebie, gdzie cywilizacja jeszcze nie dotarła, gdzie liczy się tylko chęć przetrwania, a przede wszystkim, gdzie ​ “Lissy wciąż jest głodna (..)”.

Ciężko jest napisać o czymś, co zmieliło mój mózg na drobne kawałeczki, jednocześnie wprawiając w ogromne osłupienie i konsternację. W dalszym ciągu zastanawiam się,do czego doprowadziła mnie lektura tej książki. Czy była to przygoda, czy może tylko zwykła strata czasu? Początek historii jawi się nam stosunkowo niewinnie, główna bohaterka Marlene postanawia pod osłoną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając “Wojenną burzę” często zastanawiałam się, co napisze po jej lekturze, jakie będą moje odczucia. Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tą serią, byłam oczarowana, chciałam jak najszybciej dostać w swoje ręce kolejny tom, teraz, gdy już poznałam finał tej historii, czuję pustkę i jakiś lekki niedosyt.
Z bólem muszę przyznać, że lektura tej książki, trochę mnie wymęczyła, miejscami musiałam się zmusić, by brnąć w to dalej. Czego się jednak nie robi dla ukochanego Cala, bardzo mnie ciekawiło jak potoczą się jego losy, czy będzie w końcu z Mare, jak wypląta się z tej trudnej sytuacji, w którą wpędziła go nasza wspaniała autorka.
Od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w sieć intryg, kontynuujemy wydarzenia z poprzedniego tomu. Nie ukrywam, że na początku musiałam sobie przypomnieć jak zakończyła się poprzednia część, nie jestem zbyt wielką fanką długich przerw pomiędzy tomami. Mare stojąca na czele Czerwonych stara się walczyć o jak najlepszy los dla swoich poddanych, poświęca miłość do Cala, który nie potrafi porzucić korony. Bardzo cierpiałam z powodu zbyt małej ilości scen tej dwójki, wiedziałam, że oboje siebie pragną, ale dobro innych i ich cele są ważniejsze niż to co czują. Bohaterowie angażowali się w sojusze, które miały niepewną przyszłość, akcja miejscami zmieniała się o 180 stopni. Początkowo narratorami rozdziałów były same kobiety, co uważam za plus, Victoria nie ma w zwyczaju tworzyć słabych postaci, są one wyraziste i z charakterem. Poznajemy lepiej Mare, Evangeline i Iris, jednym słowem kluczowe postaci dla “Wojennej burzy”, każda z nich ma swoje priorytety i swój sposób na ich osiągnięcie. Łączy ich jednak chęć bycia wolną, życia według swoich zasad, a przede wszystkim możliwość kochania tego, kogo wybierze ich serce. Jak w poprzednich częściach Mare mnie trochę irytowała, tutaj stała mi się bliższa, realniejsza, choć czasami w duchu krzyczałam: “Rzuć wszystko, pocałuj Cala”. Moje serce uradowało się, gdy na około 400 stronie zobaczyłam rozdział z punktu widzenia mojego Srebrnego Króla, czekałam na to żeby wkraść się w jego myśli, dowiedzieć się co czuje, trochę miałam już dość snującego się po kątach.
Wojna objęła swym zasięgiem wiele państw, jednak Tyberiusz i Maven, nie są w niej na pierwszym miejscu, są miejscami niemalże pobocznymi postaciami. Pamiętam jak po lekturze pierwszej części miałam nadzieję na ocalenie Mavena, teraz nawet już nie wiem dlaczego go lubiłam. Zrobienie z niego nieobliczalnego potwora, dodaje historii odrobiny mrocznego klimatu, powoduje lekką niepewność o los bohaterów. Na końcu przez ułąmek sekundy miałam wrażenie, żę żałuje tego co zrobił, tego jaki jest, jednak tylko przez ułamek.
Czy finał historii mnie usatysfakcjonował? Hm, ciężko na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie, cieszę się, że autorka postarała się, żeby jak największa ilość bohaterów dostała swój happy end. Rebelia, walka o nowy porządek nie zakończyła się wraz z ostatnimi stronami książki, przed Calem i resztą dowódców jeszcze daleka droga by zapanował spokój, jednak zmierzają w dobrym kierunku. Zaskoczył mnie fakt, że Mare i Cal nie dostali klasycznego zakończenia, myślę jednak, że w końcu będą ze sobą w sposób na jaki zasługują.
Podsumowując, mimo ciężkiej lektury, jestem zadowolona z niej. Wróciłam do historii w której się zakochałam, pożegnałam bohaterów. Liczyłam na odrobinę większą dawkę emocji i więcej mojego shipu Cal x Mare, ale mimo to nie żałuję i cieszę się, że wreszcie poznałam zakończenie serii “Czerwona Królowa”. Na pewno jeszcze długo będę patrzyła z sentymentem na te książki na mojej półce i oczywiście czekam na coś nowego spod pióra Aveyard.

Czytając “Wojenną burzę” często zastanawiałam się, co napisze po jej lekturze, jakie będą moje odczucia. Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tą serią, byłam oczarowana, chciałam jak najszybciej dostać w swoje ręce kolejny tom, teraz, gdy już poznałam finał tej historii, czuję pustkę i jakiś lekki niedosyt.
Z bólem muszę przyznać, że lektura tej książki, trochę mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ostatnio przeżywam ciężkie chwile jeśli chodzi o wybory książkowe, co jedna to gorsza. Nie mają tego czego oczekuję, a to bardzo źle. Najpierw seria „Wybrani”, a teraz do „cmentarzyska” dołącza „Dziewczyna z pociągu” Pauli Hawkins. W jej przypadku marketing zrobił swoje, w szybkim czasie zyskała międzynarodową sławę. Strasznie chciałam ją przeczytać, ale zawsze była inna, „ważniejsza” książka do kupienia, a ta musiała czekać w kolejce. W końcu postanowiłam zabrać się za e-booka. Szczerze po kilku stronach zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno mam tego właściwego, czy to aby nie pomyłka. I nie, nie była… O zgrozo! Czekał mnie kolejny zawód.
Książka opowiada o Rachel, która każdego dnia odbywa krótką podróż pociągiem. Dokładnie analizuje otaczającą ją przestrzeń, ludzi. Kiedy zostaje światkiem zbrodni, staje się częścią ich życia, może wreszcie wyjść z ukrycia, odnaleźć swoją wartość. Co łączy główną bohaterkę z mieszkańcami domu, który codziennie obserwuje? Jakie tajemnice skrywają? Czy Rachel uda się rozwiązać zagadkę i jednocześnie wyjść cało z opresji?
Kiedy zobaczyłam, że tę książkę poleca sam Stephen King, tak King, mistrz grozy, wspaniały pisarz – pomyślałam: „Wow, to dopiero musi być COŚ.”. Nic bardziej mylnego, nie wiem dlaczego on to tak zachwalał, może lata już nie te, ale to nie było coś GENIALNEGO. Pomysł ciekawy, możliwy do fajnej, twórczej realizacji – wykonanie już nie bardzo. Sam język pozostawia wiele do życzenia, miejscami miałam wrażenie, że pisało to dziecko z podstawówki, zdania zagmatwane, nieskładne. Jeżeli już przyzwyczaimy się do tej formy, na naszej drodze spotykamy kolejną przeszkodę, a mianowicie bohaterów. Rachel zmaga się z problemami, alkohol, bezrobocie, a do tego niespełniona miłość i odrzucenie przez męża. Kobieta ma niezłą depresję, nachodzi swojego byłego i jego nową rodzinę. Tak właśnie wygląda nasza główna bohaterka, może mogłaby się jakoś uratować, ale ona z każdą stroną udowadnia, że jest słaba i nie potrafi o siebie walczyć. Pozwala innym by dyktowali jej jak ma żyć. Liczyłam, że jeszcze pokaże kto tu rządzi, ale wyszło jak wyszło.
Autorka zastosowała „zabieg”, który bardzo lubię, a mianowicie podział narracji na poszczególnych bohaterów. Pozwala to na bliższe poznanie ich, zbliżenie się czy stworzenie „portretu”. Tutaj jednak szybko straciłam rachubę, co kiedy się dzieje, po prostu się zgubiłam. Pomysł na książkę jak najbardziej ciekawy, jednak akcja była monotonna i strasznie rozwleczona. Mimo iż koniec mnie zaskoczył, nie wzbudziło to we mnie zachwytu, jedynie stwierdzenie: „o wreszcie coś, nareszcie, w samą porę”. Jak widać marketing to nie wszystko. Pani Hawkins życzę jeszcze kilku bestsellerów, nie muszą być one wydawane z pompą jak ta pozycja, lepiej żeby w pełni wykorzystała swój potencjał, w innym przypadku historia, którą przedstawia traci na wartości, a my – czytelnicy nie potrafimy należycie jej docenić.

Ostatnio przeżywam ciężkie chwile jeśli chodzi o wybory książkowe, co jedna to gorsza. Nie mają tego czego oczekuję, a to bardzo źle. Najpierw seria „Wybrani”, a teraz do „cmentarzyska” dołącza „Dziewczyna z pociągu” Pauli Hawkins. W jej przypadku marketing zrobił swoje, w szybkim czasie zyskała międzynarodową sławę. Strasznie chciałam ją przeczytać, ale zawsze była inna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

***
Stephen King zdecydowanie należy do grona moich ulubionych autorów. Zaczytuję się w nim od dłuższego czasu i jestem już bliżej niż dalej końca <to naprawdę osiągnięcie bo napisał straaasznie dużo>. Pochłonęłam 42 jego książki, były takie po których bałam się ciemnych łazienek, zbyt głośno szczekających psów, a były też takie, które skłaniały do przemyśleń i głębszych refleksji. Potrafi też połączyć to wszystko razem i tak powstawały jego największe hiciory.
„Koniec warty” to zakończenie najnowszej trylogii mistrza grozy. Seria ta jest dla mnie trudna do ocenienia. Z jednej strony jest ona dość ciekawa, intrygująca, ale czuję, że to nie do końca to, czego oczekiwałam. „Mercedesa” przeczytałam szybko i byłam dość zadowolona, potem przyszła kolej na „Znalezione niekradzione” na którą przyznam się szczerze niecierpliwie czekałam.

Finałowa część miała zawierać to, co w twórczości Kinga lubimy najbardziej: zjawiska paranormalne, wszystkie strachy, których się obawiamy, czy po prostu szokujące sceny, które niejednokrotnie sprawiały, że nasz obiad wolał być gdzie indziej niż w żołądku.

Gdy przeczytałam opis tej książki, wiedziałam, że długo nie wytrzymam i muszę poznać zakończenie historii. Podsumowuje ona losy emerytowanego detektywa Billa Hodgesa, który rozwiązywał sprawę zabójcy z „Pana Mercedesa”. Ów zbrodniarz po wydarzeniach z drugiego tomu, znajduje się w szpitalu w stanie krytycznym. Ma uszkodzony mózg, nie mówi, nie porusza się. Z czasem odkrywa niezwykłe zdolności, które wykształciły się w nim pod wpływem urazu. Próbuje je wykorzystać, by spełnić swoje „marzenie” o wielkiej masakrze i zemście na detektywie., który w tym czasie musi zmierzyć się również z problemami osobistymi. Czy uda mu się zapobiec katastrofie? Do czego zdolny jest człowiek, który potencjalnie już jest nieszkodliwy?

I w tym momencie wkradają się elementy grozy, przestępca nie jest znany, zdarzają się dziwne wypadki, samobójstwa, którym towarzyszy tajemnicza litera „Z”. Wszystkie tropy prowadzą do pacjenta, który praktycznie jest w stanie wegetatywnym. Co tak naprawdę dzieje się w głowie bezwzględnego mordercy? Dlaczego bezwzględny morderca otrzymuje dar, który pozwala mu na bycie nieuchwytnym? <tak wtedy pomyślałam, że miał niezłe szczęście, leży sobie, a jednak nie. Jest w szpitalu, a jednak w nim nie jest. LUCKY BASTARD..*-*


Nie powiem, że książka mi się nie podobała. To dobre zakończenie serii, aczkolwiek spodziewałam się więcej. Brakuje mi starego Kinga, czułam trochę jakby cała historia nie była jego. Brakuje „znaków firmowych”, tego, za co pokochaliśmy go w „Lśnieniu”, „Carrie” czy „Ręce Mistrza”. Rozumiem jednak, że jako światowej sławy pisarz musi eksperymentować, próbować nowych gatunków. W jakimś stopniu na pewno mu to wyszło. „Koniec warty” zawiera elementy, które pozwalają nam czuć niepokój. Zdecydowanie należy do nich psychopatyczny bohater, który zawsze jest o jeden krok do przodu. Ma swoją wizję, której nie boi się realizować, nie zważa na ofiary.

Choć zdarzyły się momenty „nudy”, całą książkę dobrze wspominam. Przyjemna, nie jest prosta, ale nie należy również do trudnych. Jeśli lubi ktoś kryminał z przytupem, to jest to książka dla niego. Postarajmy się nie porównywać jej do tych najlepszych książek Kinga, a myślę, że nikt się nie zawiedzie. Mam nadzieję, że nasz ukochany mistrz grozy nas jeszcze zaskoczy, jakąś „mocną” pozycją <i może dlatego nas tak delikatnie do tego przygotowuje, by nie mieć na sumieniu tych wszystkich nieszczęśników – swoich fanów>.

Całą serie wraz z „Końcem warty” oceniam tak na 7,5 w porywach do 8…

http://paulabookfreak.blogspot.com

***
Stephen King zdecydowanie należy do grona moich ulubionych autorów. Zaczytuję się w nim od dłuższego czasu i jestem już bliżej niż dalej końca <to naprawdę osiągnięcie bo napisał straaasznie dużo>. Pochłonęłam 42 jego książki, były takie po których bałam się ciemnych łazienek, zbyt głośno szczekających psów, a były też takie, które skłaniały do przemyśleń i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak bardzo boska jest twórczość Ricka Riordana przekonuje się z każdą kolejną jego książką. Śmiało można go nazwać mistrzem literatury młodzieżowej. Po samym Percym go pokochałam, dlatego nie wiem co mam zrobić po książce „Magnus Chase”. CUDO, MAJSTERSZTYK. Śmiałam się tak wiele razy, że nawet nie zliczę. Te dialogi, nie tylko wewnętrze głównego bohatera, ale te pomiędzy postaciami są po prostu rozbrajające. Ja nie wiem jak ten mężczyzna to robi, ale zakochuje się w nim za każdym razem coraz bardziej. Kupił mnie samym imieniem głównego bohatera, ale to co przeżyłam w czasie tej lektury, nie spodziewałam się. Lekkość, z jaką wszystko przedstawił, wykreował postacie i wydarzenia sprawiają, że nie sposób się oderwać.
Sam Magnus jest dość odważnym i niegrzecznym chłopcem, wzbudza sympatię od pierwszych stron. Forma w jakiej opisuje wydarzenia, jak utrzymuje kontakt z czytelnikiem, sprawia, że czujemy się jakbyśmy byli w centrum akcji. Od razu przypadł mi do gustu styl w jaki się „wypowiada”. Jest typem bohatera, który mało wie o swoim pochodzeniu i w kulminacyjnym momencie zostaje postawiony przed zadaniem, które powinno go przerosnąć. Dowiaduje się jednak, że jest potomkiem jednego ze skandynawskich bogów i musi uratować swoje dziedzictwo, odnaleźć miecz lata. W międzyczasie poznaje wiele sławnych postaci jak Lokiego czy Thora, bierze udział w treningach i w bitwach. Bogowie są tacy bardziej przyziemni, rozmawiają z Magnusem, udzielają rad. Loki według mnie jest wręcz perfekcyjnie wykreowany, taki przebiegły i sprytny, pragnie jak najszybciej doprowadzić do dnia sądu. Thor natomiast jest bardzo zabawny i leniwy, tylko oglądałby seriale, jak na przykład „Grę o tron” czy „Sherlocka”.
Towarzysze Chase odbiegają od tych z innych serii Riordana. Mamy tu elfa Hearthstone i krasnoluda o imieniu Blitzen. I Jacka <nie zdradzę kto to>, ale „koleś” miażdży. Jego „głębokie” przemyślenia, teksty, którymi sypie na prawi i lewo. Nic tylko się zakochać.
Klimat w którym utrzymana jest książka spodoba się na pewno zarówno zagorzałym fanom twórczości tego pana, jak również osobom dla których to będzie pierwszy z nią kontakt. Lekka, pełna humoru, powalająca na kolana. Zachwycająca od pierwszych stron. To przy niej przerwałam swoją złą passę z książkami. Do tego okładka taka trochę w kolorystyce galaxy. Istna perełka na półce <muszę ją zakupić>.. Riordan mnie nie zawiódł, mimo iż słyszałam, że powiela schematy, że pisze na jedno kopyto. On z każdą książką udowadnia, że wciąż jest w formie.
Dodatkowym bonusem była dedykacja na pierwszej stronie : „Dla Cassandry Clare z podziękowaniem za pozwolenie na wykorzystanie wspaniałego imienia Magnus”. Bohater Clare o tym imieniu, to mój ulubieniec, jednak chyba odważę się na dołączenie do kolekcji kolejnego Magnusa..<3

Jak bardzo boska jest twórczość Ricka Riordana przekonuje się z każdą kolejną jego książką. Śmiało można go nazwać mistrzem literatury młodzieżowej. Po samym Percym go pokochałam, dlatego nie wiem co mam zrobić po książce „Magnus Chase”. CUDO, MAJSTERSZTYK. Śmiałam się tak wiele razy, że nawet nie zliczę. Te dialogi, nie tylko wewnętrze głównego bohatera, ale te pomiędzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Co by było, gdyby klątwa w którą nie wierzysz, zaczęła oplatać sidła wokół ciebie? Kiedy z dnia na dzień coraz więcej dziwnych zdarzeń ma miejsce? Czy zdążysz uratować siebie za nim wydarzy się nieszczęście?

Te i inne pytania dręczyły Juli, główną bohaterkę książki pt. ”Serce ze szkła”. Jest o zwykła dziewczyna, córka pisarza, która wraz z ojcem wybiera się na wyspę Martha Vineyard do posiadłości jego wydawcy. Juli nie wie, że zadanie którego się podjęła okaże się bardzo trudne i pracochłonne. Syn właściciela wspaniałej, zabytkowej willi boryka się ze wspomnieniami po niedawno zmarłej narzeczonej. Nie je, nie sypia, do wszystkiego podchodzi ze złością, wszystko co przypomina mu Charlie wyprowadza go z równowagi. Jego ojca i przyjaciela te jego wybuchy, niezrozumiałe zachowanie już męczą. Pragną by znów cieszył się życiem. Główna bohaterka od samego początku stara się nawiązać z nim kontakt, nie jest to proste, chłopak jest niemiły i małomówny, chociaż próbuje zachowywać się zgodnie z obowiązującą na salonach etykietą. Dla Juli z czasem wszystko okazuje się trudniejsze, gdy z czasem zakochuje się w młodym paniczu. Chce aby David „wyzdrowiał” i pozbył się wyrzutów sumienia. Jednak klif, miejsce, gdzie wiele kobiet w ostatnich dziesięcioleciach skończyło swoje życie, w niewytłumaczalny sposób przyciąga do siebie dziewczynę. Gdy poznaje prawdę o starej klątwie rzuconej na wyspę, wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy, zaczyna tracić zmysły….
Czy Juli uratuje ukochanego, a przede wszystkim siebie? Kto stoi za ostatnimi wydarzeniami? Co dręczy duszę Davida? Jaką tajemnicę skrywa?
Książka ta pomimo dość długiego oczekiwania na swoją kolej w końcu się na nią doczekała. Zaskoczyła mnie pozytywnie fabułą, kreacją bohaterów. Szczerze po tytule spodziewałam się jakiegoś łzawego romansidła, oklepanego wątku. Jednak rozwój akcji był prawie doskonały, niespodziewany, sama nie przewidziałam tego co się wydarzy. Przyznam się szczerze, że na początku trudno było mi polubić Davida, denerwowało mnie to, że wszystko ukrywa przed najbliższymi, niszczy siebie zamiast skorzystać z pomocy. Jednak stopniowo się do niego przekonywałam, starałam się go zrozumieć. Może nie będzie jakoś uwielbianym przeze mnie bohaterem, ale z czasem choć trochę się zrehabilitował w moich oczach.
Momentami może się ona wydawać zbyt emocjonalna i melodramatyczna, mimo to musimy zrozumieć zachowanie bohaterów, ich sytuacja jest trudna, skomplikowana. Mylę, że historia ta przypadnie do gustu wielu osobom, na jej przeczytanie nie traci się zbyt wiele czasu, strony pokonuje się w zawrotnym tempie. Warto przeczytać tę pozycję, która zwraca uwagę na zaufanie, poczucie winy i troskę o dobro drugiej osoby, a o wszystko osnute jest nutką tajemnicy i grozy.


http://paulabookfreak.blogspot.com/

Co by było, gdyby klątwa w którą nie wierzysz, zaczęła oplatać sidła wokół ciebie? Kiedy z dnia na dzień coraz więcej dziwnych zdarzeń ma miejsce? Czy zdążysz uratować siebie za nim wydarzy się nieszczęście?

Te i inne pytania dręczyły Juli, główną bohaterkę książki pt. ”Serce ze szkła”. Jest o zwykła dziewczyna, córka pisarza, która wraz z ojcem wybiera się na wyspę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Nie mam pojęcia jak mogłam żyć tyle lat bez Cassandry Clare. Jej nowa powieść jest pierwszą księgą z serii "Mroczne intrygi".

Akcja rozgrywa się pięć lat po wydarzeniach przedstawionych w "Mieście Niebiańskiego Ognia" w Los Angeles. Mimo iż historia dotyczy Emmy Carstairs i rodu Blackthornów spotykamy w niej również lubianych przez nas bohaterów jak Clary, Jace, a przede wszystkim Magnus.
Cassandra zadbała o to by czytelnik nie narzekał na brak informacji i wydarzeń. Nocnych Łowców, którzy dorastają, spotykają pierwsze zawody miłosne, próbują także zwalczyć własne uczucia. W książce nie zabrakło romantycznych, a jednocześnie smutnych momentów <lepiej przygotować paczkę chusteczek>.

Osobiście w DA nie polubiłam Emmy, nie potrafiłam jej współczuć, mimo utraty rodziców - wzbudzała moją niechęć. Gdy dojrzała niewiele się zmieniła, zaczęłam jednak patrzeć na nią bardziej przychylnym okiem. Stałam się fanką jej i Julesa - są idealnymi parabatai, dbają o siebie i są w stanie zrobić dla siebie wszystko. Są niesamowicie uroczy, posiadają nawet własny szyfr - pisanie palcem po ciele <przecież to takie kochane, Clare wyzwala we mnie takie uczucia, że głowa mała>. Dociera do nich jednak, że czują do siebie coś więcej, pragną siebie w każdym aspekcie. To naprawdę główny wątek książki, ale nie jeden z tych łzawych romansideł, pozwala na dokładne zrozumienie idei istnienia więzi pomiędzy dwójką Nocnych Łowców, która wiąże ich dusze i serca na całe życie. Odkrywamy również co spotyka parabatai, których zwiąże miłość romantyczna, do której nie mają prawa.

Intrygujący jest sam tytuł i sama długo nie wiedziałam co oznacza ta "Pani noc". Oczywiście jest to bardzo kluczowe w całej powieści i zapewne w następnej sądząc po epilogu. Całość przypomina jedno wielkie śledztwo Sherlocka Holmesa. Młodzi bohaterowie krok po kroku próbują rozwiązać sprawę, przechodzimy razem z nimi przez cały proces, który ma doprowadzić do poznania mordercy, jak i motywów, które nim kierowały.

Fani Marka będą zachwyceni, chłopak nieźle namiesza, wróci z Królestwa faerie, ale nie będzie w stanie się dostosować do rzeczywistości. Nagle stanie się jednym z głównych bohaterów całej historii i co sugeruje zakończenie Emma "użyje" go do zranienia Julesa. <naprawdę Clare chyba nie lubi, kiedy jest zbyt szczęśliwie, zawsze musi zrobić zamieszanie, bałagan>.


Książka bardzo mi się podobała, nie było momentu, w którym czytanie by mi się dłużyło. Chciałabym już wiedzieć co będzie dalej, jak rozwinie się wątek parabatai i Kita, którego zostawiam jako niespodziankę dla was - to jest ktoś, kto będzie istotny i coś mi się wydaje, że zaprzyjaźni się z Ty'em. On był dla mnie zaskoczeniem, niby od początku wiadomo, że na pewno jest ważny, ale to, kim się okazuje otwiera tyle możliwości. Teraz trzeba czekać i się zastanawiać, wysuwać wnioski, spekulować. Ta pozycja należy do tych, w których wszystko jest tajemnicze, intrygujące.

Cudownie było ponownie wrócić do świata Nocnych Łowców. Proszę tylko Cassandrę, żeby miała na względzie nasze biedne serca i oszczędzała trochę tych biednych bohaterów. Wystarczy, że w walce obrywają. I mogłaby więcej pisać o Malecu - są tacy uroczy jako para i te ich pociechy <3.

http://paulabookfreak.blogspot.com/

Nie mam pojęcia jak mogłam żyć tyle lat bez Cassandry Clare. Jej nowa powieść jest pierwszą księgą z serii "Mroczne intrygi".

Akcja rozgrywa się pięć lat po wydarzeniach przedstawionych w "Mieście Niebiańskiego Ognia" w Los Angeles. Mimo iż historia dotyczy Emmy Carstairs i rodu Blackthornów spotykamy w niej również lubianych przez nas bohaterów jak Clary, Jace, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

****
„Trzysta lat po spustoszeniu Ziemi…” brzmi tak obiecująco i ekscytująco. Spodziewamy się wielu wydarzeń, może w pewnym sensie je dostajemy, ale akcja nie jest wartka, wszystko się dłuży, mamy wrażenie, że stoimy w miejscu. Całość jest podzielona na rozdziały, które przedstawiają wydarzenia z perspektywy Clarke, Wellsa, Bellamy’ego i Glass. Pozwala to na lepsze poznanie samych bohaterów, ich relacji. Są one wzbogacone dodatkowo ich wspomnieniami z przeszłości, dzięki temu dowiadujemy się co łączyło poszczególnych mieszkańców stacji, jakie mieli sekrety.

Książka opowiada o mieszkańcach stacji kosmicznej, którzy w kosmosie przetrwali ziemski kataklizm. Jednakże zasoby tlenu są na wyczerpaniu. Kanclerz decyduje się na ryzykowny krok, zsyła wszystkich przestępców <są to głównie osoby do 18 roku życia> na Ziemię, by sprawdzić ich zdolność przetrwania w napromieniowanym terenie. Cała setka ma się nauczyć żyć w warunkach, o których mają tylko teoretyczną wiedzę, nigdy nie widzieli zachodów słońca, takiej ilości wody, zwierząt. Początki są trudne, dochodzi pomiędzy nimi do sporów, jest kilku ochotników do przejęcia dowództwa. Muszą zorganizować żywność, schronienie, opatrzyć rannych. Z czasem dowiadują się, że nie są jedynymi ludźmi, którzy przetrwali katastrofę.

Wśród „wybranej setki” znajduje się Bellamy, który dostał się na Ziemię tylko po to, by móc opiekować się swoją siostrą. Jako jedyny na Arce posiadał rodzeństwo, prawo surowe tego zabraniało. I to właśnie postać, która zaimponowała mi uporem, odwagą, a także oddaniem. Do tego wszystkiego jest tak uroczy i kochany, w sposób, w jaki troszczy się o swoją rodzinę, jest w stanie dla niej poświęcić wszystko, jest godny podziwu. Uwielbiałam jego rozdziały, w których poznawałam jego myśli, uczucie, jakim zaczął darzyć Clarke. Chociaż wcześniej robił mnóstwo głupich rzeczy, nierozważnych, był trochę taką siłą łączącą wszystkich. Chłopak niemalże ideał. W serialu trochę więcej czasu zajęło mi polubienie go. Kreowali go później cały czas na „tego złego”, a to taki dobry chłopiec.

Hmm, Clarke.. Trudno mi ją określić, jej losy odbiegają od tych serialowych, według mnie na siłę chciała ukarać Wellsa za to co zrobił, nie brała pod uwagę jego troski o jej dobro, jego poświęcenia, poleciał na ziemię dla dziewczyny, którą kochał nad życie, a ona otwarcie go ignorowała, raniła spotykając się z Bellamym <niestety wybacz Wells jestem team Bellarke i Clexa>. Sam wiele przeszedł, a ona skupiała się tylko na swoich uczuciach.

Rozdziały z Glass były takim łącznikiem między Ziemią a stacją, mieliśmy wgląd co dzieje się w kosmosie. Jej historia miłosna, z jednej strony była trochę taka nie na miejscu, a z drugiej pokazywała siłę uczucia łączącego dwoje ludzi. Nie wiem, czy polubiłam tę parę, jednak jej losy są ciekawe i z zainteresowaniem chciałam poznać ich przeszłość.


Pozycja ta nie należy do moich ulubionych, jednakże mimo wszystko czytało się ją sprawnie, szybko. Nie spełniła moich oczekiwań, myślę, że spodoba się bardziej osobom, które nie widziały serialu i nie mają już tej wizji, którą on stworzył. Mam wrażenie, że Pani Morgan przy pisaniu scenariusza się „otworzyła” i wtedy spłynęło na nią olśnienie i mogła wymyślić więcej wątków. Jeżeli ocenię tę serię bez porównywania z serialem to dam jej 6/10. W zestawieniu z nim wypada strasznie słabo, nie sądziłam, że dożyję dnia, w którym powiem: „Ekranizacja jest lepsza niż książka”. Może mój świat nie runie przez to w gruzach.


http://paulabookfreak.blogspot.com/

****
„Trzysta lat po spustoszeniu Ziemi…” brzmi tak obiecująco i ekscytująco. Spodziewamy się wielu wydarzeń, może w pewnym sensie je dostajemy, ale akcja nie jest wartka, wszystko się dłuży, mamy wrażenie, że stoimy w miejscu. Całość jest podzielona na rozdziały, które przedstawiają wydarzenia z perspektywy Clarke, Wellsa, Bellamy’ego i Glass. Pozwala to na lepsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pamiętam jak pierwszy raz usłyszałam o tej książce. Tytuł od razu mnie zaintrygował, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego czerwona królowa? Czy jest aż tak rządna krwi, że całe jej królestwo jest w niej skąpane? Niewątpliwie na takie odczucie wpływa także szata graficzna książki.

"Każdy może zdradzić każdego." Jest to jedno ze zdań, które sprawiło, że baczniej zaczęłam się przyglądać bohaterom. Który z nich może zostać zdrajcą, czy to Cal, który jest szarmancki,stara się być dobrym następcą tronu, dbać o poddanych, a jednocześnie jest zmienny jak burza, czy Marven, który ewoluuje przez całą książkę: początkowo skreślony przeze mnie , jako rozpieszczony książę, następnie nie można się powstrzymać by nie kibicować mu całym sercem, uronić łzę współczucia, prosić o lepszy los dla niego. I to wszystko tylko po to, by na końcu zmiażdżył duszę, serce czytelnika.

Muszę stwierdzić, że główna bohaterka jest znośna. Zważywszy na to, że z reguły nie przypadają mi one do gustu - Mare akceptuję. Czasami oczywiście zdarzyło mi się oskarżać ją o łamanie serca Marvenowi, ale starałam się zrozumień jej położenie. Byłą sama, obca, z dala od własnego domu. Jej los zależał od okrutnej królowej, która dzięki swojej mocy mogła siać spustoszenie w ludzkich umysłach, na dodatek nie rozumiała swojego daru. Nie była ani Srebrną ani Czerwoną. Dziewczyna miała sporo na głowie.

Moje sceptyczne nastawienie do tej książki, która wydawała mi się tylko kolejną pozycją powielającą utarte schematy, odchodziło z każdą kolejną stroną. Teraz nie mogę się doczekać ciągu dalszego tej historii, która zawładnęła moim sercem.
Jak dla mnie zasłużone 8/10. Czasami nie jestem tak bardzo wymagająca.


http://paulabookfreak.blogspot.com/

Pamiętam jak pierwszy raz usłyszałam o tej książce. Tytuł od razu mnie zaintrygował, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego czerwona królowa? Czy jest aż tak rządna krwi, że całe jej królestwo jest w niej skąpane? Niewątpliwie na takie odczucie wpływa także szata graficzna książki.

"Każdy może zdradzić każdego." Jest to jedno ze zdań, które sprawiło, że baczniej zaczęłam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To zdecydowanie jedna z tych książek, która wyrywa serce czytelnikowi i jeszcze je miażdży. Nie można narzekać na brak akcji, należy natomiast zaopatrzyć się w dużą ilość chusteczek. Jest ona zwieńczeniem całej serii, dlatego siłą rzeczy musi Cię zniszczyć, doprowadzić do łez.

Śmiało mogę uznać ją za mój ulubiony tom "Darów Anioła". Bohaterowie podejmują śmielsze decyzje, przechodzą przemianę wewnętrzną, pokazują swoje prawdziwe ja.

Sama śledziłam z wielkim bólem losy Maleca i nie zawiodłam się. Moje marzenia sie spełniły,na ANIOŁA co to były za sceny <choć nie powiem z Cassandry jest "niezły szatan", raniła moje biedne serce>

Trudno wyrazić jak bardzo mi się ona podobała, nie mogę chyba znaleźć minusów tej części. Cudo w każdym calu, poruszające i rozbrajające. Jak najardziej poelcam.. <3

To zdecydowanie jedna z tych książek, która wyrywa serce czytelnikowi i jeszcze je miażdży. Nie można narzekać na brak akcji, należy natomiast zaopatrzyć się w dużą ilość chusteczek. Jest ona zwieńczeniem całej serii, dlatego siłą rzeczy musi Cię zniszczyć, doprowadzić do łez.

Śmiało mogę uznać ją za mój ulubiony tom "Darów Anioła". Bohaterowie podejmują śmielsze decyzje,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czarne były moje dni przed poznaniem Cassandry Clare... Teraz nadeszła pora na oczarowanie XIX-sto wiecznym Londynem, jego mrocznymi sekretami i nowymi przygodami Nocnych Łowców. Od 1 tomu pokochałam Jema i dlatego z wiadomych powodów staram się czytać ostatni tom jak najwolniej.Jego nie da się nie lubić. Jest po prostu fantastyczny.Jednak ze względu na jego losy śmiem twierdzić, że autorka nie przepada za idealnymi facetami - musi od razu ich niszczyć...

Tessa należy do nielicznego grona głównych bohaterek, które lubię, nie burzy mi się przez nią krew. Myślę, że byśmy się zaprzyjaźniły ze względu na jej miłość do książek.

Podoba mi się klimat jaki jest utrzymany w książce, od pierwszych stron trudno się od niej oderwać. Akcja jest wartka, przemyślana, pełna zaskakujących zwrotów. Często zapominam, że główni bohaterowie są tacy młodzi - zachowują sie strasznie dojrzale i jakby nie adekwatnie do wieku. Jednak jest to zaleta, dodatkowo to napięcie między Willem i Tessą, a przede wszystkim jego dziwne zmiany nastrojów, powodują, że chce się czytać dalej...

kto raz wejdzie do Świata Nocnych Łowców nigdy go nie opuści.....

Czarne były moje dni przed poznaniem Cassandry Clare... Teraz nadeszła pora na oczarowanie XIX-sto wiecznym Londynem, jego mrocznymi sekretami i nowymi przygodami Nocnych Łowców. Od 1 tomu pokochałam Jema i dlatego z wiadomych powodów staram się czytać ostatni tom jak najwolniej.Jego nie da się nie lubić. Jest po prostu fantastyczny.Jednak ze względu na jego losy śmiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sporo czasu minęło od premiery "Żniw zła", ale dopiero teraz dane było mi zapoznać się z kolejnymi losami Cormorana. Przyznam szczerze, ze nie miałam konkretnych wymagań co do tej pozycji. Jako wierny fan J.K. Rowling przeczytam wszystko co wyjdzie spod jej pióra. Książka mi się spodobała, przyjemna lektura, szybko się czytało. Miejscami może za dużo niepotrzebnych informacji, które nie wnoszą nic do historii, ale da się to przeżyć. Wstawki z punktu widzenia złoczyńcy upodobniają ją trochę do "Pana Mercedesa" S.Kinga co rozbudowało akcję i jakby budowało napięcie.

Wszystko bym zrozumiała, ale zakończenie jest jak najbardziej zawiłe, "zaskakujące", frapujące i wgl MATKO ŚWIĘTA co ono oznacza.. tu w tym miejscu mały SPOJLER: Czy Robin tym "TAK" zgadza się na powrót do pracy? Czy wyznaje miłość Cormoranowi jednocześnie poślubiając Matta? - to byłby najszybszy rozwód w historii.. czy po prostu.. no nie wiem co, nie potrafię tego zrozumieć... J.K. Rowling wytłumacz się..3 razy sprawdzałam czy nie ma epilogu....

Jako całokształt książka godna polecenia, przeczytania. Idealna na wieczór żeby dać się ponieść temu dreszczykowi niepewności.

Sporo czasu minęło od premiery "Żniw zła", ale dopiero teraz dane było mi zapoznać się z kolejnymi losami Cormorana. Przyznam szczerze, ze nie miałam konkretnych wymagań co do tej pozycji. Jako wierny fan J.K. Rowling przeczytam wszystko co wyjdzie spod jej pióra. Książka mi się spodobała, przyjemna lektura, szybko się czytało. Miejscami może za dużo niepotrzebnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Każda wariatka ma na głowie kwiatka...".. rzadko sięgam po polskich autorów, zapewne to poważny błąd, możliwe, że dużo tracę.Jednak gdy po raz pierwszy zobaczyłam książkę Joanny Jodełki- tytuł, opis z tyłu okładki zaintrygował mnie, poczułam, że muszą ją przeczytać.
Lektura tej pozycji miejscami była trudna, ale były też momenty zaskoczenia. Przyznam, że czasami trudno było mi połapać się w akcji, bardziej ciekawiły mnie wydarzenia przeszłe niż obecne losy autorki, która wydawała się trochę sztuczna jakby na siłę kreowana na taką bad women, intrygantkę.

wg mnie opis z okładki trochę przekoloryzowany, odczuwam jakiś niedosyt, moje oczekiwania nie zostały spełnione - wyobrażałam sobie coś zgoła innego..

"Każda wariatka ma na głowie kwiatka...".. rzadko sięgam po polskich autorów, zapewne to poważny błąd, możliwe, że dużo tracę.Jednak gdy po raz pierwszy zobaczyłam książkę Joanny Jodełki- tytuł, opis z tyłu okładki zaintrygował mnie, poczułam, że muszą ją przeczytać.
Lektura tej pozycji miejscami była trudna, ale były też momenty zaskoczenia. Przyznam, że czasami trudno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W latach 1966-1973 Stephen King to tak naprawdę dwie rożne osoby, dwóch genialnych pisarzy. Jeden z nich "umiera na raka pseudonimu" w 1985 roku.

Po "Blaze" sięgnęłam ni to przypadkowo ni celowo. Po prostu to kolejna pozycja Kinga, którą musiałam przeczytać.

Opowiada o losach Claytona Blaisdella seniora. Główny wątek stanowi jedna z jego największych zbrodni - porwanie niemowlęcego dziedzica fortuny.
Jednakże pod maską olbrzyma (wzrost ponad dwa metry) skrywa się jeden z najsympatyczniejszych złoczyńców w dziejach.

W czasie całej akcji przytaczane są wspomnienia z przeszłości. Pozwala nam to na poznanie i ocenę głównego bohatera.
W książce tej można zaobserwować klasyczne poniewieranie i wykorzystywanie osób niezbyt inteligentnych. A często to oni mają największe serce i kochają najbardziej.

Przyjemna lekturka, czyta się ją w mgnieniu oka. Polecam na te ciepłe, letnie wieczory.

W latach 1966-1973 Stephen King to tak naprawdę dwie rożne osoby, dwóch genialnych pisarzy. Jeden z nich "umiera na raka pseudonimu" w 1985 roku.

Po "Blaze" sięgnęłam ni to przypadkowo ni celowo. Po prostu to kolejna pozycja Kinga, którą musiałam przeczytać.

Opowiada o losach Claytona Blaisdella seniora. Główny wątek stanowi jedna z jego największych zbrodni - porwanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo długo chciałam ją przeczytać. I nie zawiodłam się na tej pozycji.
Dashner stworzył nawet własne słownictwo, które idealnie pasuje do świata w którym żyją chłopcy. Całe ich życie owiane jest tajemnicą.

Labirynt sam w sobie budzi nastrój grozy i tajemniczości. A kim są przerażające stwory, które w nim mieszkają. Thomas, który jak każdy "świeżak" ma milion pytań, nie wiem gdzie się znalazł, jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

W sumie obrazuje ona drogę do poznania siebie - bo jedyne co wiesz to Twoje imię.

Myślę, że ta przygoda jest dla każdego, że każdy może odnaleźć drogę z Labiryntu.

Bardzo długo chciałam ją przeczytać. I nie zawiodłam się na tej pozycji.
Dashner stworzył nawet własne słownictwo, które idealnie pasuje do świata w którym żyją chłopcy. Całe ich życie owiane jest tajemnicą.

Labirynt sam w sobie budzi nastrój grozy i tajemniczości. A kim są przerażające stwory, które w nim mieszkają. Thomas, który jak każdy "świeżak" ma milion pytań,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja ekscytacja "Próbami Ognia" spowodowała, że niemal od razu zabrałam się za III tom. Oczekiwałam kolejnego szoku czytelniczego po którym nie mogłabym się pozbierać przez co najmniej tydzień. Jednak moje oczekiwania zostały niespełnione. Zamiast wielkiej bomby atomowej dostałam słabą wersję II części.

Przez cały czas myślałam co z Newtem - z moim ulubionym bohaterem. Uratują go czy nie? Książka ta także była nieprzewidywalna - nigdy bym nie przewidziała takich wydarzeń. Ale nie wywołała takich emocji.

Ta opinia nie ma na celu zniechęcenia do przeczytania książki. Bo mimo wszystko jest ciekawa, fascynująca. Zdarzają się zwroty akcji, nowi/starzy bohaterowie.

"Zabij mnie. Jeśli kiedykolwiek byłeś moim przyjacielem, zabij mnie." - moment, który rozwalił moje serce.


W powieści tej każdy znajdzie moment, który go urzecze, oczaruje.
Szkoda, że przygody Thomasa kończą się, ale całej bandzie należy się wreszcie zasłużony odpoczynek.

Moja ekscytacja "Próbami Ognia" spowodowała, że niemal od razu zabrałam się za III tom. Oczekiwałam kolejnego szoku czytelniczego po którym nie mogłabym się pozbierać przez co najmniej tydzień. Jednak moje oczekiwania zostały niespełnione. Zamiast wielkiej bomby atomowej dostałam słabą wersję II części.

Przez cały czas myślałam co z Newtem - z moim ulubionym bohaterem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To prawdziwa bomba książkowa! Uwielbiam ją w każdym calu. Ma wszystko co powinna mieć każda dobra "lektura". Zaskakująca, poruszająca i nieprzewidywalna.

Dashner idealnie wykreował przedstawiony przez siebie świat, bohaterów i ich przygody. Myślę, że zasługuje on na mniejsce wśród moich ulubionych autorów. Jest to powieść dynamiczna i wciągająca. Nie można się przy niej nudzić. Jest pełno pytań a mało odpowiedzi.

Po prostu istna perełka. Z chęcią przeczytam po raz drugi. Dalej żyję tymi wydarzeniami. Miejscami miałam wrażenie, że jestem z nimi, że przezywam te same przygody. O mało nie przyprawiła mnie o zawał serca i TO W NIEJ UWIELBIAM.

Teraz z niecierpliwością czekam na ekranizację. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.

To prawdziwa bomba książkowa! Uwielbiam ją w każdym calu. Ma wszystko co powinna mieć każda dobra "lektura". Zaskakująca, poruszająca i nieprzewidywalna.

Dashner idealnie wykreował przedstawiony przez siebie świat, bohaterów i ich przygody. Myślę, że zasługuje on na mniejsce wśród moich ulubionych autorów. Jest to powieść dynamiczna i wciągająca. Nie można się przy niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Melanże z żyletką" - przeczytałam ją pod wpływem wielu opinii.
Cała ta sytuacja w niej przedstawiona jest dla mnie obca, do alkoholu podchodzę sceptycznie. Jednak mimo to miałam szansę na chwilę retrospekcji.

Szczerze to przez całą książkę zastanawiałam się jakim cudem on jest taki bogaty. Przecież codziennie urządza libacje alkoholowe i jeszcze ten "wydatek" na sam koniec.

Myślę, że uzależnił się on od towarzystwa Żyletki - mimo, iż często powtarzał, że jej nie kocha i nie jest zazdrosny. Przecież mógł się wyprowadzić i zostawić to wszystko za sobą.

Książka obrazuje drogę do całkowitej zagłady i wyniszczenia zarówno psychicznego jak i fizycznego.
I narzuca mi się pytanie czy on był psychiczny? Niezrównoważony? Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło - co cenię sobie w książkach.


Mimo wszystko polecam - warto poznać problem alkoholu od wewnątrz.

"Melanże z żyletką" - przeczytałam ją pod wpływem wielu opinii.
Cała ta sytuacja w niej przedstawiona jest dla mnie obca, do alkoholu podchodzę sceptycznie. Jednak mimo to miałam szansę na chwilę retrospekcji.

Szczerze to przez całą książkę zastanawiałam się jakim cudem on jest taki bogaty. Przecież codziennie urządza libacje alkoholowe i jeszcze ten "wydatek" na sam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"19 razy Katherine" to moja druga książka od Greena.
Początek zachwycił, uwielbiam książki, które czyta się jednym tchem, lekko, z przyjemnością.

Jednak miejscami traciłam wątek i zainteresowanie. Dobrym pisarzom wybacza się takie "wpadki" i nie zniechęciłam się. Ta książka na pewno wielu osobom przypadła do gustu, ale chyba nie jest dla mnie.

"19 razy Katherine" to moja druga książka od Greena.
Początek zachwycił, uwielbiam książki, które czyta się jednym tchem, lekko, z przyjemnością.

Jednak miejscami traciłam wątek i zainteresowanie. Dobrym pisarzom wybacza się takie "wpadki" i nie zniechęciłam się. Ta książka na pewno wielu osobom przypadła do gustu, ale chyba nie jest dla mnie.

Pokaż mimo to