Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

“Nie mam ochoty żyć, ale za bardzo lubię tteokbokki” autorstwa Baek Sehee to autobiografia dokumentująca terapię autorki cierpiącej z powodu przewlekłej depresji. Poza zapisami rozmów ze specjalistą można w niej również znaleźć szczere przemyślenia dotyczącej terapii, trudności z którymi zmaga się autorka oraz przemian jakie zachodzą w jej myślach. To książka wyjątkowa, napisana prosto z serca i bez wstydu nie ukrywając niczego, nawet najczarniejszych myśli. Książka, która kończy z tabu i stygmatyzacją depresji wśród koreańskiego społeczeństwa i w końcu nie boi się otwarcie powiedzieć o problemach psychicznych, które w ostatnich latach coraz bardziej wypalą piętno na Koreańczykach.

To nie jest pozycja lekka ani przyjemna. Pomimo małych gabarytów czytałam ją naprawdę długo bo skłaniała mnie do bardzo głębokich refleksji na temat tego jak wygląda moje życie i jak ja się zachowuję w sytuacjach opisywanych przez autorkę. Stała się przez to jedną z najważniejszych dla mnie książek, nie tylko tego roku, i z pewnością jeszcze wielokrotnie będę do niej wracać. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem zaznaczyłam w jakiejś książce tak wiele fragmentów, z którymi się utożsamiam. W końcu nie czuję się samotna i wyobcowana w swojej “dziwności”. I w końcu wiem, że jest więcej osób na świecie, które czują się podobnie do mnie. Jestem niezwykle poruszona tą książką i pomimo tego, że momentami czułam dyskomfort czytając ją, ponieważ autorka naprawdę obnaża się przed czytelnikiem, to jestem wdzięczna że powstała. Potrzebowałam jej aby uporządkować swoje własne myśli i zmotywowała mnie do maleńkich zmian. Trzeba jednak pamiętać, że książka nigdy nie zastąpi prawdziwej terapii. Może jednak skłonić do rozważań i podnieść na duchu w momentach zwątpienia, kiedy myślimy że jesteśmy całkiem sami i nikt nas nie rozumie.

“Nie mam ochoty żyć, ale za bardzo lubię tteokbokki” autorstwa Baek Sehee to autobiografia dokumentująca terapię autorki cierpiącej z powodu przewlekłej depresji. Poza zapisami rozmów ze specjalistą można w niej również znaleźć szczere przemyślenia dotyczącej terapii, trudności z którymi zmaga się autorka oraz przemian jakie zachodzą w jej myślach. To książka wyjątkowa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/10/dygot-jakub-maecki.html

Rok 1938. Mała wieś o nazwie Piołunów w Wielkopolsce. To tutaj rozpoczyna się historia rodziny Łabendowiczów, która już na zawsze zmieni tę okolicę. Podczas II Wojny Światowej rodzi się tutaj chłopiec. Chłopiec, który zostaje uznany za diabła, dziecko szatana. A wszystko za sprawą jego niespotykanie białej skóry, włosów oraz czerwonych tęczówek. Czy uda mu się szczęśliwie żyć pomimo wielu krzywd wyrządzonych przez ludzi, nawet tych najbliższych?

Koło. W rodzinie Geldów rodzi się dziewczynka. Jednak w wyniku nieszczęśliwego wypadku zostaje ona napiętnowana do końca życia bliznami na całym ciele. Czy uda jej się w końcu odnaleźć miłość swojego życia?

Na wstępie od razu muszę zaznaczyć: ta recenzja jest chyba najtrudniejszą recenzją jaką dane mi było do tej pory pisać. Nie da się nawet napisać jednego sensownego opisu tej powieści: jest zbyt specyficzna, zbyt złożona, zbyt wyjątkowa. Jest to jedna wielka historia, i żaden opis nigdy nie będzie w stanie w 100% ukazać jej zarysu. Po prostu jest to niemożliwe.

Dygot to książka niezwykle emocjonalna. Ale przeważa w niej ból, cierpienie, smutek, melancholia. Okładka idealnie obrazuje wnętrze powieści: jest ona szara, ciemna, zimna, przyprawiająca o dreszcze. Mało jest tutaj szczęścia: jeżeli szukacie książki ładnej i przyjemnej to Dygot zdecydowanie odradzam. Bo na pewno nie jest to historia przyjemna.

Co nie zmienia faktu, że czyta się ją niezwykle przyjemnie. Autor ma niesamowite pióro, wręcz niespotykane wśród naszych rodzimych pisarzy. Intrygi, zwroty akcji, wszechobecna magia, która nadaje powieści tej oryginalności, i sprawia, że wgniata czytelnika w fotel na wiele godzin. Byłabym nawet skłonna nazwać Jakuba Małeckiego naszym polskim Harukim Murakamim. A jak wiadomo, dla mnie Murakami to mistrz nad mistrzami. Wulgaryzmy nie odpychają, a wręcz nadają one tej wyjątkowej polskości powieści i sprawiają, że książka staje się jeszcze bardziej wiarygodna,

Dawno nie czytałam tak dobrej książki. Jednak szczerze zawiodłam się. Od dawna chciałam przeczytać Dygot, i liczyłam na to, że będzie się on skupiać gównie na problemie albinizmu i akceptacji takich osób w naszym społeczeństwie. To było powodem mojego zainteresowania tą powieścią. Jednak albinizm jest tu tylko jednym z kilku wątków, a w drugiej połowie książki już prawie nie występuje, co bardzo mnie zasmuciło. Co nie zmienia faktu, że książka ta jest arcydziełem współczesnej polskiej literatury.

Książka ta stała się mi szczególnie bliska z jeszcze jednego powodu. Mianowicie jej akcja odbywa się w Wielkopolsce, która jest moim domem. Koło, Konin, Poznań, to wszystko miejsca, które znam, które odwiedzałam od dzieciństwa. Może nie są mi aż tak bliskie jak Kalisz, ale jednak nie mogłam się nie uśmiechnąć gdy o nich czytałam.

Dygot to pozycja, którą muszą przeczytać wszyscy. Sama prawdopodobnie będę ją wciskać moim znajomym przez najbliższe kilka miesięcy. Jej piękno, niespotykany klimat, sposób w jaki jest napisana, to wszystko sprawia, że sama mam chęć jeszcze raz ją przeczytać. Bez zastanowienia kupujcie, czytajcie i zachwycajcie się!

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/10/dygot-jakub-maecki.html

Rok 1938. Mała wieś o nazwie Piołunów w Wielkopolsce. To tutaj rozpoczyna się historia rodziny Łabendowiczów, która już na zawsze zmieni tę okolicę. Podczas II Wojny Światowej rodzi się tutaj chłopiec. Chłopiec, który zostaje uznany za diabła, dziecko szatana. A wszystko za sprawą jego niespotykanie białej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/11/november-9-colleen-hoover.html

Dla Fallon dziewiąty listopada to dzień tragedii, która spotkała ją dwa lata temu, i którą każdego dnia przeżywa ponownie z każdym spojrzeniem w swe odbicie w lustrze. W wyniku wypadku ucierpiało nie tylko jej zewnętrzne ciało, ale wypaliła się również część jej osobowości oraz pewność siebie. Pewien zbieg okoliczności sprawia, że podczas kłótni z ojcem w jej obronie staje całkowicie nieznajomy chłopak. Jak się później okazuje Ben jest osiemnastoletnim początkującym pisarzem. Razem przeżywają niesamowity dzień, który już na zawsze odmieni ich życia. Jednak pomimo uczucia, które rodzi się między nimi oboje postanawiają spotykać się tylko raz w roku przez kolejnych pięć lat: dziewiątego listopada o tej samej godzinie, w tym samym miejscu, aby od nowa przeżywać ten dzień. Czy uda im się dotrzymać umowy? Jaką tajemnicę skrywa Ben?

Zachęcona zachwytami nad tą książką, jako ogromna fanka prozy pani Colleen Hoover dzień po premierze szybciutko pobiegłam do księgarni i zakupiłam swój egzemplarz. Od razu ją przeczytałam i cóż... mam ogromny problem tą pozycją. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Raczej spodziewałam się czegoś kompletnie innego.

Jest bardzo zauważalny przerost formy nad treścią. Autorka aż za bardzo chciała pokazać, że potrafi. Wynikiem tego jest strasznie płytka historyjka dla nastolatek, choć nie można odmówić książce tego, że jest dobrze napisana. Nadal jest to Hoover, tylko co cóż, od pierwszych stron czułam, że coś tutaj nie pasuje. Brak tutaj jakiegokolwiek umiaru, wszystkiego jest za dużo, akcja poprowadzona jest za szybko przez co bohaterowie stali się zbyt bardzo płascy, a książka od razu straciła większość klimatu, jaki momentami był bardzo wyraźnie odczuwalny. A szkoda, bo pomysł na historię był niesamowicie ciekawy.

Bohaterów nie polubiłam. Jak już wspomniałam wcześniej są strasznie płascy, ale jakby tego było mało to do tego są zwyczajnie głupi. Postaci są zarysowanie tak nierealistycznie, że choćbym nie wiem jak bardzo próbowała je polubić to wiem, że byłoby to bez skutku. Znalazłam wiele błędów logicznych w ich zachowaniu. O ile Bena jeszcze przeżyję, tak Fallon jest tak niesamowicie irytująca, że przez dłuższą część lektury miałam ochotę coś jej zrobić.

Książka nie jest zła. Świetny pomysł na historię, dobrze napisana, w tym specyficznym klimacie charakterystycznym dla Hoover. Po prostu coś nie zgrało się między mną, a tą książką. Jeżeli ktoś lubi New Adult z bardzo szybką akcją, od której nie można się oderwać to November 9 jest pozycją, która musi znaleźć się na waszej liście must read! Ja sama pomimo wad, które znalazłam w tej powieści nie żałuję wydanych na nią pieniędzy, ponieważ czytało się ją bardzo przyjemnie, bardzo szybko, książka wchłania do swojego świata na wiele godzin.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/11/november-9-colleen-hoover.html

Dla Fallon dziewiąty listopada to dzień tragedii, która spotkała ją dwa lata temu, i którą każdego dnia przeżywa ponownie z każdym spojrzeniem w swe odbicie w lustrze. W wyniku wypadku ucierpiało nie tylko jej zewnętrzne ciało, ale wypaliła się również część jej osobowości oraz pewność siebie. Pewien...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/08/idealna-magda-stachula.html
Anita i Adam są małżeństwem, które od dwóch lat bezskutecznie stara się o potomka. Anita popada z tego powodu w depresję, a Adam coraz bardziej oddala się od żony. Tak naprawdę są to dla siebie ludzie całkowicie obcy, a poza obrączkami nie łączy ich już nic. Ucieczką od codzienności dla Anity jest oglądanie monitoringu wielkich miast. Szczególnie polubiła oglądać Pragę. Jednak pewnego dnia w mieszkaniu małżeństwa pojawiają się różne dziwne przedmioty. Adam stwierdza, że żona popada w paranoję. Anita coraz bardziej się załamuje.

Gdy przyszedł do mnie mail o niesamowicie intrygującej treści nie mogłam nie zgodzić się na zakład. No bo kto przegapiłby okazję na zjedzenie czekolady? Jak się okazało, zakład przegrałam. Ale czy żałuję?

Jest to z całą pewnością najlepszy polski debiut tego roku. Pani Magda ma bardzo oryginalny styl, wrę zaskakujący jak na debiutantkę. Naprawdę nie mam pojęcia jak udało się autorce napisać książkę z pozoru tak zwyczajną, a jednak magiczną. Jest to pozycja, od której nie można się oderwać. I pomimo tego, że na pierwszy rzut oka nie jest ona niczym specjalnym to przyciąga jak magnes. Nie zabrakło tutaj akcji i intryg, ale jednak jest jedno ale. Książka została zaszufladkowana jako thriller psychologiczny. Jednak przez dłuższą część książki nie ma ona nic wspólnego z thrillerem. Już szybciej nazwałabym tę książkę po prostu obyczajówką.

Dawno nie spotkałam tak dobrze wykreowanych żeńskich charakterów. Szczególnie postać Marty jako zły charakter jest nakreślona przegenialnie, Mogłabym się nad nią zachwycać całymi godzinami. Jednak postaci męskie nieco odbiegają. Mam wrażenie, że autorka bardziej skupiła się właśnie na żeńskiej części, co niestety spowodowało, że niektóre postaci męskie(szczególnie Eryk) są po prostu płaskie i nijakie.

Książka ma premierę dzisiaj czyli 17 sierpnia. I jak już wspomniałam ostatni na moim kanale w book haulu warto się ją zainteresować, bo jest to naprawdę świetna pozycja. Wiem, że długo o niej nie zapomnę i na pewno będę jeszcze ją polecać wiele wiele razy. Jeżeli macie okazję to bez wahania sięgajcie po Idealną, jestem przekonana, że nie oderwiecie się od tej pozycji nawet na minutę!

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/08/idealna-magda-stachula.html
Anita i Adam są małżeństwem, które od dwóch lat bezskutecznie stara się o potomka. Anita popada z tego powodu w depresję, a Adam coraz bardziej oddala się od żony. Tak naprawdę są to dla siebie ludzie całkowicie obcy, a poza obrączkami nie łączy ich już nic. Ucieczką od codzienności dla Anity jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/08/kafka-nad-morzem-haruki-murakami.html
Piętnastoletni Kafka Tamura ucieka z domu aby uwolnić się od klątwy, którą rzucił na niego ojciec. Chce odszukać swoją matkę i siostrę, które opuściły go gdy miał cztery lata. Wyjeżdża z Tokio do Takamatsu na wyspie Shikoku udając, że jest licealistą. Całe dnie spędza w prywatnej bibliotece im. Komura i w końcu w niej zamieszkuje. Pan Nakata jest staruszkiem, który nie potrafi pisać ani czytać w wyniku wypadku, w którym brał udział jako dziewięcioletni chłopiec. Stracił całą pamięć lecz zyskał niespotykaną umiejętność: nauczył się rozmawiać z kotami. Dzięki tej zdolności dorabia sobie szukając zaginionych kotów. Pewnego dnia Nakata szukają kotki o imieniu Gnoma trafia na przerażającego Johnnego Walkera. Co wyniknie z tej konfrontacji? Czy drogi Kafki i pana Nakaty w końcu się połączą?

Jeszcze nigdy żadna książka tak bardzo mnie nie oczarowała. Jest wyjątkowa, przesiąknięta niespotykaną magią lecz jej unikalność może być powodem, dla którego wielu osobom może się ona nie spodobać.

Pióro Murakamiego jest niesamowite. Muszę to powiedzieć: po przeczytaniu Kafki stał się on moim ulubionym autorem. Pomimo tego, że książka jest realizmem magicznym i występuje w niej naprawdę dużo elementów fantastycznych to są one tak świetnie wplecione w akcję, że chwilami nie można uwierzyć, że one naprawdę nie istnieją. Można w tej książce znaleźć dosłownie wszystko: muzykę, literaturę, pełno zagadnień z psychologii oraz normalnego codziennego życia, intrygi, przemoc, miłość. Podziwiam autora za to jak taką wiedzę był w stanie w tak niespotykany sposób dodać do akcji powieści. Wiem, że wiele osób uważa, że Murakami przynudza, ale ja zakochałam się w jego stylu już od pierwszych stron Kafki nad morzem.

Bohaterów pojawia się naprawdę niewielu. Jednak każdy jest inny, na swój własny sposób charakterystyczny i oryginalny. Nie ma dwóch postaci podobnych do siebie. Wszyscy są bardzo barwni i realistyczni. Nie można się z nimi nie związać. Uwielbiam Kafkę, jednak to postać pana Nakaty najbardziej zapada w pamięć i wiem, że jeszcze długo będę o nim myśleć.

Bardzo ciekawym zabiegiem jest dwuwątkowość. Oddzielnie poznajemy historię Kafki oraz pana Nakaty, raz rozdział opisują historię raz drugiego. Akcja książki toczy się powoli, lecz w jednym rozdziale potrafi się dziać tyle najróżniejszych rzeczy, że nie sposób jest się nudzić. I pomimo tego, że po skończeniu książki ma się wrażenie, że ta historia nie była jakoś szczególnie wymyślna to występuje w niej tyle małych smaczków, że od razu chce się ją przeczytać po raz kolejny.

Nie jestem w stanie sensownie opisać wszystkich moich emocji i uczuć, które czuję myśląc o tej powieści. Ją po prostu trzeba przeczytać! Polecam każdemu, nawet nie wahajcie się tylko czytajcie Kafkę nad morzem, a na pewno nie pożałujecie tego wyboru.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/08/kafka-nad-morzem-haruki-murakami.html
Piętnastoletni Kafka Tamura ucieka z domu aby uwolnić się od klątwy, którą rzucił na niego ojciec. Chce odszukać swoją matkę i siostrę, które opuściły go gdy miał cztery lata. Wyjeżdża z Tokio do Takamatsu na wyspie Shikoku udając, że jest licealistą. Całe dnie spędza w prywatnej bibliotece im....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/rywalki-kiera-cass.html
America Singer pochodzi z rodziny należącej do kasty Piątek czyli artystów oraz muzyków. Nie są najniższą z klas, lecz ich życie jest ciężkie i często głodują. Pewnego dnia do rodziców Ami przychodzi list. Jak się okazuje, następca tronu książę Maxon poszukuje żony i zgodnie z tradycja ich państwa odbędą się Eliminacje. Polegają one na tym, że z każdej części kraju zostaje wylosowana jedna dziewczyna, która pojedzie do pałacu króla i będzie rywalizować o serce księcia. Jednak America od dwóch lat spotyka się potajemnie z Aspenem, którego nie może poślubić, ponieważ pochodzi z gorszej kasty. Dziewczyna nie ma zamiaru zgłaszać się do Eliminacji jednak chłopak nalega. Zakochani rozstają cię, Ami zostaje wybrana. Czy America poradzi sobie ze złamanym sercem? Jak przeżyje rywalizacje z 34 dziewczynami pragnącymi tylko korony?

O Rywalkach swego czasu było bardzo głośno. Tyle zachwytów, wyznań miłości, pozytywnych opinii. Zabierałam się do tej książki ponad rok. Czy żałuję? Nie

Podczas lektury przez cały czas miałam wrażenie, że autorka sama nie jest pewna co pisze. To w końcu Boże Narodzenie istnieje? Bo ja już się pogubiłam. Pióro autorki nie jest denerwujące, ale też nie jest perfekcyjne, raczej nazwałabym je przeciętnym. Ot, kolejna dystopia dla nastolatek napisana niemalże identycznie, oczywiście styl wzorowany na Suzanne Collins. Nawet żarty są takie bezbarwne. Nie przeżywałam żadnych emocji podczas czytania tej bo nie było czego przeżywać.

Bohaterowie są niewiarygodnie płascy i papierowi. Połowy z dziewczyn nawet nie poznajemy, a ich mina nagle pojawiają się jak już zostały wyrzucone. Jedynym bohaterem, który naprawdę mi się spodobał jest Maxon, jest bardzo ciekawą i inną postacią. America to typowa schematyczna bohaterka. Aspena nienawidzę i najlepiej jakby w ogóle nie pojawił się na kartach tej powieści, a wątek z nim uważam za całkowicie zbędny.

Książka nie jest zła. Podobała mi się. Wciągnęła mnie, przeczytałam ją w kilka godzin. Ale jest przeciętna. Nie jest ani jakoś wybitnie napisana, historia również nie porywa jakoś szczególnie mocno. Jednak po kolejne tomy sięgnę bo jestem ciekawa jak dalej potoczy się ta historia. Jest to pierwsza dystopiczna trylogia z jaką się spotkałam, w której na końcu pierwszego tomu tak naprawdę nic się nie wyjaśnia. Czytelnik jest zmuszony sięgnąć po kolejny tom.

Rywalki polecam, szczególnie fanom gatunku. Jest to bardzo lekka lektura, wciągająca. którą czyta się na raz. Pomimo wielu wad jest to książka warta uwagi, a przeczytanie jej nie będzie stratą czasu. Świetna pozycja na zabicie nudy.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/rywalki-kiera-cass.html
America Singer pochodzi z rodziny należącej do kasty Piątek czyli artystów oraz muzyków. Nie są najniższą z klas, lecz ich życie jest ciężkie i często głodują. Pewnego dnia do rodziców Ami przychodzi list. Jak się okazuje, następca tronu książę Maxon poszukuje żony i zgodnie z tradycja ich państwa odbędą się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/dwor-cierni-i-roz-sarah-j-maas.html
Feyre na łożu swojej matki przysięga, że zaopiekuje się swoją rodziną. Niestety tracą cały majątek i żyją na skaju ubóstwa. Przez wiele lat dziewczyna jest jedynym żywicielem rodziny i poluje od rana do nocy bez niczyjej pomocy. Gdy pewnego mroźnego zimowego dnia dziewiętnastoletnia Feyre zauważa w lesie sarnę oraz przerażającej wielkości wilka, bez wahania z zimną krwią zabija oba zwierzęta. Sarnę zanosi do swojej chaty, aby mieć co jeść przez kilka następnych tygodni. Skórę olbrzymiego wilka sprzedaje następnego dnia na miejscowym targu. Nikt nie uważa jej za podejrzanej, ani związanej ze światem fae, który od pięciuset lat jest wrogiem śmiertelników. Jednak w drzwiach jej domu staje ogromny, przerażający stwór pragnący zemsty. Życie za życie. Dziewczyna ma do wyboru zostać zabitą na miejscu, lub do końca życia mieszkać w zamkniętej rezydencji w świecie fae zwanym Prythianem. Czy będzie w stanie przełamać swoją nienawiść i zamieszkać z wrogami?

Muszę powiedzieć, że gdy sięgałam po tę książkę byłam pełna sceptycyzmu. Czytałam Szklany Tron tej autorki, który mi się nie podobał. Jednak pomysł na powieść - jest ona na motywach baśni o Pięknej i Bestii - na tyle mnie przekonał, że w końcu ją przeczytałam. I naprawdę nie żałuję!

Styl pisania autorki jest dość wyjątkowy i wyróżniający się spośród innych książek fantasy dla młodzieży. Książka jest napisana w bardzo przystępny w odbiorze sposób, ale jednak jest w niej kilka specyficznych elementów, przez które może być trudno wgryźć się w tę historię. Autorka próbuje jak najbardziej odzwierciedlić życie bohaterów, dlatego miejscami użyte słownictwo po prostu jest inne i rzadko spotykane w innych książkach z tego gatunku. Jednak uważam to za duży plus tej powieści, który wyróżnia ją spośród reszty.

Bohaterowie zostali wykreowani naprawdę świetnie. Szczególnie zdziwiła mnie szczegółowość i precyzja z jaką autorka wykreowała postaci drugoplanowe. Są bardzo charyzmatyczne, barwne, mają swoje życie, rodziny. Nie są to kolejne płaskie postaci, o których od razu zapomnimy. Głównych bohaterów pokochałam całym serduszkiem i o dziwo Feyre w ogóle mnie nie denerwowała. Naprawdę polubiłam tę bohaterkę, jej charakter i odwagę.

Świat, który autorka zbudowała w tej książce pochłania na godziny za sprawą swojej magii. Jest dopracowany i przemyślany w każdym calu. Nie jest to książka ani za słodka czy kolorowa. Nazwałabym ją nawet trochę mroczną i tajemniczą. Pożarłam tę powieść jednym tchem i już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po drugi tom. Zakończenie było fenomenalne. Jednak mam jedno zastrzeżenie: czy tylko ja od razu odgadłam rozwiązanie zagadki, które było tak niesamowicie banalne?

Jest to zdecydowanie pozycja godna uwagi przez każdego. Pomimo tego, że jest ona kierowana głównie do młodzieży to na pewno również i dorosły znajdzie w niej coś dla siebie, szczególnie jeżeli sympatyzuje z książkami fantasy i szuka czegoś lekkiego i przyjemnego na umilenie czasu. Dwór cierni i róż gorąco polecam!

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/dwor-cierni-i-roz-sarah-j-maas.html
Feyre na łożu swojej matki przysięga, że zaopiekuje się swoją rodziną. Niestety tracą cały majątek i żyją na skaju ubóstwa. Przez wiele lat dziewczyna jest jedynym żywicielem rodziny i poluje od rana do nocy bez niczyjej pomocy. Gdy pewnego mroźnego zimowego dnia dziewiętnastoletnia Feyre zauważa w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/ostatnia-spowiedz-nina-reichter.html
Allie Hanningan do dziś nie może uporać się ze swoim złamanym sercem po burzliwym związku z żonatym mężczyzną. Dlatego zgadza się na związek z synem przyjaciół jej rodziców chociaż jest on od niej dużo starszy i nic do niego nie czuje poza nienawiścią. Podczas podróży powrotnej ze Stanów niespodziewanie musi kilka godzin czekać na lotnisku w Czechach na samolot do Francji. Poznaje tam dziwnego, intrygującego i tajemniczego Brandina Rothfelda. Te kilka godzin spędzonych z chłopakiem okazują się najlepszym momentem w jej życiu od wielu lat. Jednak potem oboje wracają do swojego codziennego życia. Allie nie ma pojęcia, że jej nowy przyjaciel jest obiektem westchnień tysięcy kobiet w całej Europie. Do czego doprowadzą kłamstwa Brandina? Czy Allie da mu szansę?


Ostatnia spowiedź to zdecydowanie moje największe zaskoczenie tej edycji bookathonu. Pomimo tego, że jest to kolejny romans kierowany głównie do nastolatek dawno żadna książka tak mnie nie wciągnęła.


Największym zaskoczeniem było dla mnie to, że autorka jest Polką. Nawet teraz do końca nie mogę w to uwierzyć, ponieważ podczas lektury byłam święcie przekonana, że czytam książkę autorstwa zagranicznej pisarki. Autorka pisze prostym, ale bardzo przyjemnym w odbiorze językiem. Nie jest on ani specjalnie udziwniony, co lubi praktykować wielu innych autorów często z marnym skutkiem, ani nie jest infantylny. Szczególnie warto to podkreślić, ponieważ książka na początku była funfiction, a wiadomo jak pisane jest większość funfiction.

Bohaterowie zostali wykreowani naprawdę dobrze. Na początku bałam się Brandina po tym jak usłyszałam, że tak naprawdę jest on Billem z Tokio Hotel, lecz moje obawy minęły już na początku lektury. Jest to barwny bohater, do którego można przypisać wiele twarzy. Nie jest też jakoś specjalnie irytujący, ale też nie przywiązałam się do niego jakoś szczególnie mocno. Allie jest oczywiście kolejną denerwującą żeńską postacią ciągle zazdrosną i niezdecydowaną, ale takie już są uroki bohaterek w książkach dla młodzieży i nie przeszkadza mi to już tak bardzo jak kiedyś.


Pomimo tego, że powieść nie jest arcydziełem to bardzo wciąga. Niektóre zabiegi, których użyła autorka aby akcja książki była jeszcze ciekawsza były naprawdę dość oryginalne. Szczególnie muszę wspomnić o szokującym zakończeniu, które wbiło mnie w fotel, i po którym przez naprawdę długi czas nie mogłam się pozbierać. Zdecydowanie muszę sięgnąć po drugi tom.


Ostatnia spowiedź to zdecydowanie bardzo interesująca pozycja dla nastolatek, szukających wciągającego lecz niezbyt wymagającego romansu. Warto się nią zainteresować szczególnie gdy jest się bardzo blisko związanym z muzyką. Gorąco polecam!

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/ostatnia-spowiedz-nina-reichter.html
Allie Hanningan do dziś nie może uporać się ze swoim złamanym sercem po burzliwym związku z żonatym mężczyzną. Dlatego zgadza się na związek z synem przyjaciół jej rodziców chociaż jest on od niej dużo starszy i nic do niego nie czuje poza nienawiścią. Podczas podróży powrotnej ze Stanów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/wybrani-c-j-daugherty.html
Allie Sheridan jest szesnastolatką, która ciągle wpada w kłopoty. Już trzeci raz rodzice muszą odbierać ją z komisariatu. Podejmują decyzję aby wysłać córkę do szkoły z internatem, o której nikt wcześniej jeszcze nie słyszał. Nie wiadomo gdzie się znajduje, ani kto się w niej uczy. Jak okazuje się na miejscu Akademia Cimmeria nie jest zwyczajną szkołą. Jej uczniowie to w większości dzieci pochodzące z bogatych rodów, których członkowie wcześniej uczyli się w murach tej szkoły. Nikt nie wie dlaczego ani jak Allie dostała się do Akademii Cimmeria. Już w pierwszych dniach obok niej pojawia się dwóch przystojnych chłopaków: tajemniczy Carter oraz czarujący Sylvain. Ale czy Allie może im zaufać? Dlaczego od momentu pojawienia się jej w szkole zaczynają się dziać nieprawdopodobne rzeczy?

Zachęcona wieloma bardzo pochlebnymi opiniami o tej serii sięgnęłam po nią z ogromnym uśmiechem na twarzy i podekscytowaniem. Nigdy jeszcze nie zawiodłam się na żadnej książce wydanej przez wydawnictwo Moon Drive dlatego pomimo tygodnia, który dzisiaj mija od przeczytania tej książki nadal nie mogę się pozbierać z tej ogromnej porażki.

Już od pierwszej strony czułam ogromne zażenowanie stylem autorki. A im dalej czytałam tym było gorzej. Dawno nie czytałam tak infantylnej książki. Przez 440 stron miałam wrażenie, że czytam bardzo niskich lotów fanfiction napisane przez trzynastolatkę, która w swoim życiu przeczytała jedną książkę. I naprawdę nie mam nic do fanfiction, ponieważ podczas bookathonu czytałam Ostatnią Spowiedź i była to książka rewelacyjna. A wątku pseudo kryminalnego nie chcę nawet komentować. Był tak słaby, że równie dobrze mogłoby go w ogóle nie być. Nie wspomnę o tym, że książka pomimo dość ciekawego pomysłu została tak nudno napisana, że zasypiałam podczas czytania i liczyłam co chwilę ile stron zostało mi do końca.

Bohaterzy. Tutaj zaczyna się najśmieszniejsza część tej powieści. Jak można wykreować aż tak denerwujące postaci? Ja rozumiem jedną, dwie, ale wszyscy? Pomijając fakt, że główna bohaterka to chyba największa idiotka z jaką spotkałam się w literaturze, naprawdę nie mogę uwierzyć, że nawet męskie charaktery są aż tak irytujące. A szczególnie Sylvain, którego chwilami miałam ochotę udusić. Chociaż może powinnam to zaliczyć do plusów tej książki, bo były to jakieś emocje, kto nie lubi po wkurzać się na bohaterów?

Trójkąt miłosny. Ale czy czasami tego już kiedyś nie było? Autorka nie stwarzała sobie trudów, żeby chociaż trochę się wysilić i wymyślić jakąś nietypową historię miłosną. Już nawet nie chodzi o ten trójkąt miłosny, jakoś bym to przebolała. Niestety jest on tak typowy, że aż zanudzał na śmierć.

Znalazłam w tej książce dwa plusy. Humor oraz to, że stosunkowo szybko się ją czyta. Niestety niczego więcej pozytywnego w tej powieści nie da się znaleźć bo po prostu nic więcej już nie istnieje. Ale to, że można szybko przez nią przebrnąć to naprawdę zbawienie od losu.

Schemat za schematami schemat ciągnący. Wybrani to książka nudna, infantylna, nie ma w niej totalnie nic czego wcześniej by już nie było. Przez całą lekturę czuć tylko inspirację (raczej marną) serią Pretty Little Liars oraz Harrym Potterem. Jeżeli ktoś lubi denerwować się podczas czytania bardzo słabej powieści i rzucać nią o ścianę ze złości - gorąco polecam. We wszelkich innych przypadkach - trzymajcie się od tej książki z daleka.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/wybrani-c-j-daugherty.html
Allie Sheridan jest szesnastolatką, która ciągle wpada w kłopoty. Już trzeci raz rodzice muszą odbierać ją z komisariatu. Podejmują decyzję aby wysłać córkę do szkoły z internatem, o której nikt wcześniej jeszcze nie słyszał. Nie wiadomo gdzie się znajduje, ani kto się w niej uczy. Jak okazuje się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/06/oddam-ci-sonce-jandy-nelson.html
Noah oraz Jude to bliźniacy połączeni niezwykle silną i niespotykaną więzią. Pomimo tego oboje mają zupełnie różne charaktery i osobowości, lecz nigdy nie stanowiło to pomiędzy nimi żadnej przeszkody. Noah to zakochany w sztuce, zamknięty w sobie nastolatek spędzający całe dnie na malowaniu i bujaniu w obłokach. Jude to dusza towarzystwa, buntowniczka uwielbiająca adrenalinę. Niestety pewnego dnia ukochana matka bliźniąt umiera tragicznie w wypadku samochodowym co już na zawsze przecina magiczną nić więzi pomiędzy rodzeństwem. Oboje chcą spełnić ostatnie marzenie matki o ich edukacji w miejscowym liceum plastycznym. Niespodziewanie to nie Noah, a Jude dostaje miejsce w renomowanym liceum co niszczy całe dotychczasowe życie Noah. Rodzeństwo zamienia się rolami. Czy uda im się z powrotem połączyć? Jakie tajemnice skrywała ich matka? Czy Noah znów zacznie być sobą?

Już od pierwszy stron powieści widziałam, że trzymam w dłoniach coś wyjątkowego, nieszablonowego, coś co mnie zachwyci na bardzo długi czas i nie da mi w spokoju spać. Dlatego starałam się czytać tę książkę najdłużej jak tylko potrafiłam i dlatego też tak długo zwlekałam z napisaniem jej recenzji. Nadal do końca nie wiem jak obrać w słowa emocje, które ta książka w mnie wzbudziła i tego jak jak długo nie mogłam się po niej pozbierać.

Pióro Jandy Nelson jest bardzo lekkie, ale za razem piękne i przyjemne w odbiorze chociaż prawdą jest, że jej styl pisania jest troszeczkę specyficzny, dlatego niektórym osobom na początku może być trudno odnaleźć w tej historii (książka ma tylko sześć rozdziałów). Czytanie Oddam Ci Słońce było czystą rozkoszą, lecz to nadal jest książka kierowana głównie dla młodzieży, dlatego nie należy spodziewać się po tej powieści nie wiadomo jak wybitnego arcydzieła, chociaż jest to jedna z lepszych książek tego gatunku jaką przyszło mi czytać.

Postaci zostały wykreowane naprawdę świetnie. Szczególnie postać Noah zasługuje na pochwałę, pokochałam go całym moim sercem! Dawno nie spotkałam tak intrygującej i po części nawet i tajemniczej postaci. Podziwiam go za jego wytrwałość, samozaparcie i oddanie. Niestety (albo stety) już od samego początku znienawidziłam Jude i moja niechęć do niej pogłębiała się z każdą kolejną stroną. Nie była ona bohaterką irytującą, ale jej charakter sprawiał, że momentami miałam ochotę krzyczeć.

Oddam Ci Słońce to na pewno pozycja bardzo wzruszająca, ale również i pouczająca. Jest to przede wszystkim przepiękna opowieść o poszukiwaniu siebie. Dawno nie czytałam tak przepięknej książki, przepełnionej tak ogromną ilością ciepła, miłości oraz smutku. W książce poruszany jest też temat homoseksualizmu, jak i problemów, które mogą spotkać nas codziennie, a które mają moc niszczenia życia. Gorąco polecam tę pozycję każdemu, niezależnie od wieku oraz płci. Zdecydowanie jest to idealna książka na ciepłe letnie wieczory.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/06/oddam-ci-sonce-jandy-nelson.html
Noah oraz Jude to bliźniacy połączeni niezwykle silną i niespotykaną więzią. Pomimo tego oboje mają zupełnie różne charaktery i osobowości, lecz nigdy nie stanowiło to pomiędzy nimi żadnej przeszkody. Noah to zakochany w sztuce, zamknięty w sobie nastolatek spędzający całe dnie na malowaniu i bujaniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/osobliwe-i-cudowne-przypadki-avy.html
Gdy małżeństwo Francuzów wraz ze swoimi dziećmi postanawia wyemigrować do Stanów Zjednoczonych Ameryki na początku XX wieku nie zdają sobie sprawy co ich tam czeka. Pomimo tragedii, które po kolei ich spotykają zostają tam na zawsze. Rodzina Avy Lavender już od pokoleń zadziwiała wszystkich swoją unikalnością. Najpierw rodzeństwo urodzone pierwszego marca, ale każde innego roku. A dwa pokolenia później na świat rodzą się unikatowi bliźniacy: Ava i Henry Lavender. Ava Lavender to zupełnie normalna dziewczyna, która została obdarowana przez los niewiarygodną rzeczą. Urodziła się ze skrzydłami. Z kolei jej brat bliźniak do trzynastego roku życia nie powiedział ani słowa. Żyją w odizolowanym domu, którego terenu nie mogą opuszczać. Jednak czy da się oszukać swoje przeznaczenie? Kim tak naprawdę jest Ava?

Gdy sięgałam po tę książkę spodziewałam się (można się śmiać) jakiejś kolejnej książki kierowanej głównie do nastolatek. I przede wszystkim spodziewałam się fantasy. Jak bardzo byłam w błędzie! Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender to przepiękna historia o życiu, odnajdowaniu siebie, walczeniu z przeciwnościami losu, przepełniona bólem i cierpieniem, ale też i w pewnych momentach szczęściem. Mówić, że ta książka opowiada tylko o Avie to wielki błąd, ponieważ nie jest to powieść o jednej bohaterce, ale o całej rodzinie zaczynając od pradziadków na Avie i Henrym kończąc.

Przeglądając najróżniejsze recenzje, w każdej natknęłam się na stwierdzenie, że książka jest napisana nietypowo. Nie wiem czy to dlatego, że gdy czytałam tę książkę byłam akurat w trakcie czytania Małego Życia, czy po prostu spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale nie zauważyłam tego. Dlatego też nie widzę wyjątkowości tej powieści, o której tak wszyscy wszędzie mówią. Styl autorki jest naprawdę bardzo przyjemny w odbiorze, ale nie nazwałabym go nietypowym. Od początku do końca książkę czytało mi się tak samo dobrze bez żadnych problemów, ale jak dla mnie jest to książka na raz i więcej do niej wracać raczej nie będę. Jednakże zakończenie takie a nie inne jest bardzo na plus, nie spodziewałam się takiego zakończenia tej historii. I czas akcji utworu. Naprawdę nie wiem czego oczekiwałam, ale na pewno nie mojego ulubionego okresu w historii Stanów (lata 50/60 XX wieku).

Bohaterowie zostali wykreowani naprawdę świetnie, w szczególność Henry Lavender skradł moje serce. Nie znalazłam żadnej postaci, która bym mnie jakoś szczególnie irytowała, chociaż główna bohaterka w pewnych sytuacjach zachowywała się głupio, przez co nie zapalałam do niej sympatią. Jednak sam pomysł za wykreowanie niektórych postaci tak a nie inaczej uważam za bardzo udany. Bohaterowie są bardzo barwni i na długo zostają w pamięci czytelnika.

Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender polecam, jest to pozycja warta uwagi, ale mnie nie powaliła na kolna. Jeżeli szukacie przyjemnej lektury na jeden wieczór, która może się spodobać zarówno starszym czytelnikom jak i młodzieży to zdecydowanie jest to książka dla Was!

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/07/osobliwe-i-cudowne-przypadki-avy.html
Gdy małżeństwo Francuzów wraz ze swoimi dziećmi postanawia wyemigrować do Stanów Zjednoczonych Ameryki na początku XX wieku nie zdają sobie sprawy co ich tam czeka. Pomimo tragedii, które po kolei ich spotykają zostają tam na zawsze. Rodzina Avy Lavender już od pokoleń zadziwiała wszystkich swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/06/lato-koloru-wisni-carina-bartsch.html
Emely jest młodą studentką literaturoznawstwa. Pewnego dnia jej najlepsza przyjaciółka Alex, z którą musiała się rozstać na czas studiów przeprowadza się z Monachium do Berlina i zamieszkuje dziesięć minut drogi od Emely. Niestety Alex wprowadza się do swojego starszego brata, którego główna bohaterka stara się unikać ze względu na przeszłość. Przeszłość, która sprawiła, że Elyas jest najbardziej znienawidzoną przez Emely osobą. Jednak w tym samym czasie dziewczyna dostaje maila od tajemniczego chłopaka, który jest jej ideałem mężczyzny i rozkochuje w sobie bohaterkę od pierwszej internetowej rozmowy. Ale czy związek przez internet ma sens w rzeczywistości, w której żyje Emely? Czy da drugą szansę Elyasowi?

Od początku widziałam, że po tej powieści nie należy spodziewać się najwyższych lotów literatury, która powali mnie na kolana. Na początku wręcz śmieszył mnie styl autorki po tym jak przeczytałam fenomenalne Razem będzie lepiej bo pióro Cariny Bartsch przy Jojo Moyes jest wręcz na przerażająco śmiesznym poziomie. Lato koloru wiśni to kolejne Young Adult, bardzo schematyczne, chwilami aż głupie, sam pomysł na historię jest banalny lecz... dawno żadna książka aż tak mnie nie pochłonęła! Nie potrafiłam się od niej oderwać nawet w nocy, pożarłam ją w jeden dzień, i to dzień bardzo zabiegany. Czytałam ją w każdej wolnej chwili co u mnie zdarza się bardzo rzadko bo nie lubię czytać poza domem. Nawet powieści Collen Hoover nigdy aż tak mnie nie wciągnęły jak Lato koloru wiśni. Za kończenie książki w takim momencie autorka powinna zostać ukarana, chociaż już teraz podejrzewam co wydarzy się w drugim tomie. Ba, jestem tego wręcz pewna.

Moim największym zaskoczeniem było to, że autorka jest Niemką. Do tej pory tylko jedna książka jakiejkolwiek niemieckiej autorki mi się spodobała i był to Baśniarz (to była pierwsza recenzja książkowa na blogu!), wcześniej miałam kilka podejść ale zazwyczaj nawet nie kończyłam książki. Jakoś nie mam zaufania do niemieckich autorów. :) Może w końcu to się zmieni, bo naprawdę jestem miło zaskoczona.

Oczywiście czym byłaby moja recenzja bez narzekania na bohaterów. I tutaj wszystkich zaskoczę, ponieważ główna bohaterka nie była aż tak zła. Chwilami nawet czułam do niej lekką nić sympatii lecz uważam, że gdybym jak była na jej miejscu już dawno zostawiłabym Alex daleko w przeszłości i ruszyła do przodu bo taka przyjaźń to nie przyjaźń. Alex to jedna z najbardziej irytujących dziewczyn w całej literaturze. Podziwiam Emely, że jest w stanie z nią wytrzymywać, przecież Alex to samolubna, zapatrzona tylko w siebie i swoje cudowne życie i problemy dziewczę, które nie obchodzi nic, nawet prywatność jej najlepszej przyjaciółki. Jak można mieć zaufanie do takiej osoby? Za to muszę przyznać, że bardzo polubiłam Elyasa i jest to naprawdę dobrze wykreowana postać.

Chyba najbardziej charakterystyczną rzeczą w tej powieści jest jej sarkastyczny humor. Ciągłe docinki głównych bohaterów sprawiły, że nie potrafiłam przestać się uśmiechać, kilka razy nawet wybuchłam głośnym śmiechem co zdarza mi się bardzo rzadko. Wydaje mi się, że właśnie humor tej książki po części sprawił, że nie potrafiłam się od niej oderwać.

Lato koloru wiśni to z całą pewnością nie jest arcydzieło. Jest to książka idealna na umilenie letniego wieczoru, idealna dla młodzieży, starszym czytelnikom podejrzewam, że by się nie spodobała (chyba, że ktoś lubi taka lekką literaturę dla nastolatek nic nie wnosząca do życia, jedynie umilającą czas). Powieść gorąco polecam, lecz uwaga! Pochłania na wiele godzin, warto zacząć ją czytać gdy ma się dużo czasu wolnego bo jak już zacznie się ją czytać nie można się od oderwać.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/06/lato-koloru-wisni-carina-bartsch.html
Emely jest młodą studentką literaturoznawstwa. Pewnego dnia jej najlepsza przyjaciółka Alex, z którą musiała się rozstać na czas studiów przeprowadza się z Monachium do Berlina i zamieszkuje dziesięć minut drogi od Emely. Niestety Alex wprowadza się do swojego starszego brata, którego główna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/06/razem-bedzie-lepiej-jojo-moyes.html
Jess Thomas ledwo wiąże koniec z końcem, ciężko pracuje na dwóch etatach aby utrzymać swoje dzieci lecz pomimo trudnego życia wszystkich dookoła zaraża swoim optymizmem. Gdy dowiaduje się, że jej dziesięcioletnia córka Tanzie dostaje stypendium w prywatnym liceum Świętej Anny postanawia za wszelką cenę posłać tam swoją córkę chociaż wie, że nie ma na to pieniędzy. Zapisuje Tanzie na olimpiadę matematyczną, której główną wygraną jest pięć tysięcy funtów. Tylko jest jeden problem... Odbywa się ona w Szkocji. Edward Nicholls to komputerowy geniusz, który na swoich oprogramowaniach zarobił miliony funtów. Niestety z powodu swojej głupoty i naiwności zostaje oszukany przez miłość z czasów studenckich i musi ukrywać się na południowym wybrzeżu. Gdy zauważa Jess wraz z jej dziećmi i psem postanawia im pomóc. Razem wyruszają w podróż do Szkocji ale czy wszystko pójdzie zgodnie z planem?

Razem będzie lepiej to już druga powieść Jojo Moyes, która miałam przyjemność czytać. Uwielbiam styl autorki, uważam że jest jedną z lepszych współczesnych pisarek. I pewnie wiele osób to zdziwi ale Razem będzie lepiej spodobało mi się jeszcze bardziej od Zanim się pojawiłeś. Ale zacznijmy od początku.

Bohaterowie są wykreowani świetnie, nie można im nic zarzucić. Szczególną uwagę przykuwa postać syna Jess, Nicky'ego "Gotka". Dawno nie spotkałam tak nietypowego, tajemniczego i zarazem charyzmatycznego bohatera. Ale czym by była książka bez denerwujących bohaterów? Tym razem to nie żeńska a męska postać irytowała mnie najbardziej. Ed czasami zachowywał się jak prawdziwy mężczyzna, a czasami miewał tak depresyjne stany, że zachowywał się jak mała dziewczynka płacząca za lodem, który upadł na ziemię i się roztopił. Może przesadzam ale czasami naprawdę miałam ochotę zrobić krzywdę książce czytając jego przemyślenia. Chociaż teraz patrząc na całą powieść stwierdzam, że bez jego charakteru ta historia nie była by tak interesująca i wciągająca. Jeżeli chodzi o postać Jess to nie czuję do niej żadnych uczuć ani więzi, nie byłą na tyle wyrazistą bohaterką aby trafić do mojego serca (albo po prostu jest kobietą przeze co polubienie jej prze mnie jest wręcz niemożliwe).

Razem będzie lepiej jest przepiękną opowieścią o tym jak łamać przeciwności losu, o przyjaźni, miłości, rodzinie. Styl autorki jest tak lekki, że powieść pochłania się dosłownie w kilka godzin i nie można się od niej oderwać nawet na chwilkę. Ani minuta w towarzystwie tej książki nie jest minutą straconą. Oczywiście nie jest to pozycja bez wad lecz można na nie przymknąć oko bo nie przeszkadzają w cieszeniu się lekturą.

Pani Moyes jak dla mnie jest mistrzynią w tym co robi. Razem będzie lepiej bez wątpienia trafia do listy moich ulubionych powieści wszech czasów, również znalazła miejsce w moim sercu. Każdy powinien sięgnąć po tę przepiękną powieść. Gorąco polecam!

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/06/razem-bedzie-lepiej-jojo-moyes.html
Jess Thomas ledwo wiąże koniec z końcem, ciężko pracuje na dwóch etatach aby utrzymać swoje dzieci lecz pomimo trudnego życia wszystkich dookoła zaraża swoim optymizmem. Gdy dowiaduje się, że jej dziesięcioletnia córka Tanzie dostaje stypendium w prywatnym liceum Świętej Anny postanawia za wszelką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

impresjalnie.blogspot.com/2016/05/prawie-jak-gwiazda-rocka-matthew-quick.html

Czy mieszkając w autobusie szkolnym bez grosza przy duszy można być szczęśliwym? Siedemnastoletnia Amber Appleton wraz z jej mamą od wielu lat są bezdomne. Matka chcąc zapewnić swojej córce jak najlepsze życie wiąże się z każdym możliwym mężczyzną aby tylko mieć dach pod głową. Niestety pewnego dnia ponownie lądują na ulicy a mama Amber zaczyna nadużywać alkoholu. Jednakże nastolatka nie załamuje się. Wraz z piątką przyjaciół tworzy Federację Fantastycznych Fanatyków Franksa, której każdego dnia zagraża rozwiązanie, naucza Koreanki języka angielskiego w kościele katolickim oraz pracuje w domu dla starców. Jednak czy uda się Amber być tak optymistyczną przez dłuży czas?

Główna bohaterka od samego początku bardzo mi zaimponowała. Jej optymistyczne podejście do życia nie raz wywołało uśmiech na mojej twarzy. Jest to chyba najbardziej charyzmatyczna nastoletnia bohaterka jaką kiedykolwiek spotkałam w literaturze. Niestety pod koniec Amber zaczęła mnie irytować (standard, jak mogłoby być inaczej!) ale to tylko dlatego, że nie wiedząc czemu autor nagle zmienił ją w kolejną schematyczną marudzącą postać.

Książka jest napisana cóż... dziwnie. Przez bardzo długi czas w ogóle nie potrafiłam się wgryźć w historię bo nie byłam przyzwyczajona do tak szybkiej? i chaotycznej akcji. Prawdopodobnie gdybym nie wzięła tej książki ze sobą do autobusu na długą podróż nadal byłaby nieprzeczytana bo nie potrafiłam się za nią zabrać. Jednak teraz muszę z czystym sumieniem to przyznać: Matthew Quick jest lepszym pisarzem od Johna Greena (za którym swoją drogą nie przepadam). Styl autora jest bardzo oryginalny i pomimo tego, że sama powieść jest dość schematyczna to nadal jest strasznie ciekawa. Nie rozumiem dlaczego ta książka nie osiągnęła dużego sukcesu w naszym kraju.

Z całą pewnością sięgnę po inne powieści tego autora bo Prawie jak gwiazda rocka było niesamowitą przygodą. Jest to książka przepełniona humorem, optymizmem, przyjaźnią, miłością lecz z drugiej strony również i cierpieniem. Podejrzewam, że u wielu osób podziałałby ona też refleksyjnie (ja niestety nie miałam na to czasu). Polecam, polecam i jeszcze raz polecam! Każdy musi sięgnąć po tę pozycję!

impresjalnie.blogspot.com/2016/05/prawie-jak-gwiazda-rocka-matthew-quick.html

Czy mieszkając w autobusie szkolnym bez grosza przy duszy można być szczęśliwym? Siedemnastoletnia Amber Appleton wraz z jej mamą od wielu lat są bezdomne. Matka chcąc zapewnić swojej córce jak najlepsze życie wiąże się z każdym możliwym mężczyzną aby tylko mieć dach pod głową. Niestety pewnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/05/pani-noc-cassandra-clare.html
Siedemnastoletnia Emma Carstairs za wszelką cenę chce odnaleźć mordercę swoich rodziców, którzy zginęli w czasie zamachu na Instytut w Los Angeles. Clave od pięciu lat utrzymuje, że zabójcą jej rodziców jest Sebastian Morgenstern, który doprowadził do wojny gdy Emma miała dwanaście lat. Dziewczyna postanawia rozpocząć śledztwo na własną rękę z pomocą jej parabatai Juliana Blackthorna. Na wymianę do Instytutu przyjeżdża Cristina, która od razu zaprzyjaźnia się z Emmą lecz unika wszelkich wspomnień o swojej przeszłości. Okazuje się, że ktoś seryjnie morduje ludzi w identyczny sposób w jaki zostali zamordowani Carstairs'owie lecz wśród ofiar są również faerie co uniemożliwia rozpoczęcie śledztwa przez Nocnych Łowców. Jednak pewnego dnia starszy brat Juliana Mark, który pięć lat temu został porwany przez Dzikie Polowanie powraca do domu. Mieszkańcy Instytutu nie mają wyjścia i łamiąc prawo postanawiają odkryć zagadkę tajemniczych morderstw.

Bohaterowie Pani Noc po raz pierwszy pojawiają się na kartach szóstego tomu Darów Anioła pt. Miasto Niebiańskiego Ognia. Już wtedy nie polubiłam Emmy lecz wydawało mi się, że jest to wina wieku bohaterki. Jak bardzo się myliłam! Emma to dziewczynka z obsesją, irytująca, zadufana w sobie, hipokrytka zgrywającą wielką bohaterkę i odważną Nocną Łowczynię. Jej superinteligentne przemyślenia zapchały połowę książki co czyni ją SUPER NUDNĄ i sprawiło, że Pani Noc to najgorsza powieść jaką do tej pory przeczytałam w 2016 roku.

Nie wiem co autorka myślała pisząc tę powieść, ale chyba cofnęła się do wieku jedenastolatki z umiejętnościami pisarskimi na poziomie zerowym. Wiem, że wiele osób narzeka na okropne tłumaczenie książki ale zaraz po premierze Pani Noc w Stanach przeczytałam kawałek po angielsku i stwierdzam, że w o wiele większym stopniu jest to wina Cassandry Clare. Jestem ogromną fanką jej twórczości i to co ona stworzyła w tym przegenialnym dziele jest obrazą dla jej talentu, powinna się wstydzić. Nadal nie mogę wyjść z podziwu jak bardzo czuć, że ta książka została napisana dla pieniędzy i na siłę.

Gdyby książka była o połowę krótsza wydaje mi się, że byłaby o wiele ciekawsza. Przydługie opisy i nikomu niepotrzebne nudne wydarzenia sprawiły, że czytanie tej powieści jest po prostu męczące. Już opowiadanie o Clary i Jace'ie, które pojawiło się na samym końcu jest o wiele bardziej interesujące i ciekawe. No i nie mogę nie wspomnieć o tym, że Clare chyba zapomniała o tym jaka jest rola Nocnych Łowców. Oni mili walczyć z DEMONAMI a pierwszy demon w tej książce pojawia się na... 263 stronie!

To nie tak, że wszystko w Pani Noc jest tragiczne. Książkę trochę ratuje Cristina, która jest naprawdę ciekawą i dość dobrze wykreowaną postacią. Również kilka sytuacji było naprawdę interesujących lecz niestety autorka próbowała ratować sytuacje ciągłym nawiązywaniem do Diabelskich Maszyn. Niestety zakończenie jest tak przewidywalne, że miałam ochotę płakać nad beznadziejnością tej powieści. I muszę wspomnieć o tym, że do wniosku do którego ja doszłam już podczas czytania Miasta Niebiańskiego Ognia Emma dochodzi po 500 stronach. A, no i opis z tyłu książki to ponad 200 stron powieści. Da się to napisać krócej? Da.

Pani Noc nie polecam i raczej nigdy polecać nie będę. Nawet sentyment do starszych książek Cassie nie uratował mnie przed męczarnią jaką jest ta książka. Nie wiem co się stało ale naprawdę jest mi przykro z tego powodu. Wydaje mi się, że po prostu autorka wydaje za dużo książek o Nocnych Łowcach a powinna się skupić na jakiś nowych, świeżych pomysłach.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/05/pani-noc-cassandra-clare.html
Siedemnastoletnia Emma Carstairs za wszelką cenę chce odnaleźć mordercę swoich rodziców, którzy zginęli w czasie zamachu na Instytut w Los Angeles. Clave od pięciu lat utrzymuje, że zabójcą jej rodziców jest Sebastian Morgenstern, który doprowadził do wojny gdy Emma miała dwanaście lat. Dziewczyna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/04/zanim-sie-pojawies-jojo-moyes.html
Dwudziestosześcioletnia Louisa Clark z dnia na dzień traci pracę w kawiarni Bułka z Masłem. Wiedząc jak potrzebne są pieniądze jej rodzinie idzie do pośrednika. Pomimo wielu prób Lou nie udaje się znaleźć idealnej pracy. Pewnego dnia podczas rozmowy z pośrednikiem na temat wyczerpania wszelkich możliwości przychodzi interesująca oferta. Sześciomiesięczna praca z niepełnosprawnym mężczyzną jako osoba do towarzystwa. Pomimo braku doświadczenia Louisa dostaje pracę i tak oto rozpoczyna się jej niezwykła znajomość z Williamem Traynorem.

Sięgając po Zanim się pojawiłeś spodziewałam się kolejnej historii w klimacie Nietykalnych czy Nie jesteś sobą. Myślałam, że autorka mnie niczym nie zaskoczy a powieść to będzie kolejny średniak, których w tym roku trafia mi się wyjątkowo wiele. Jak wielkie było moje zaskoczenie, że książka pochłonęła mnie bez reszty już od pierwszych stron i nie chciała puścić aż do samego końca.

Główna bohaterka na początku swoją bezradnością potrafiła mnie zirytować ale nie na tyle aby trafiła na moją przepiękną i długą listę najbardziej irytujących żeńskich bohaterek literackich (o której wspominałam również w recenzji Szklanego Miecza). Jednakże im akcja powieści bardziej się rozwijała tym Louisa bardziej się otwierała, nabierała pewności siebie co sprawiło, że zaczęłam ją naprawdę lubić. Co do Willa to co tu dużo mówić... Jest to świetnie wykreowana postać, która pomimo przeciwności losu nie straciła swojego poczucia humoru i sprawiała, że momentami śmiałam się do czytnika jak do kawałka sera.

Książka jest uważana za kolejny wyciskacz łez i jest to akurat stwierdzenie, z którym nie do końca się zgadzam. Owszem powieść jest pełna emocji, smutku jak i również ciepła lecz ja mam ten problem, że praktycznie żadna książka nie jest w stanie mnie wzruszyć aż do łez. I naprawdę po Zanim się pojawiłeś spodziewałam się, że będzie to jeden z tych wyjątków ale niestety nie. Nie wiem czy przyczyną są okoliczności w jakich tę powieść czytałam (ostatnie rozdziały czytałam w szkole) czy po prostu historia ta mnie aż tak bardzo nie poruszyła bo jej zakończenie jest dość przewidywalne (chociaż do samego końca miałam nadzieję!).

Nie da się ukryć, że Zanim się pojawiłeś jest to historia miłosna ale nie jest tak banalna jak inne. Jest to opowieść o walce, cierpieniu, poznawaniu siebie, swoich marzeń i przekraczaniu pewnej bariery. Książkę polecam każdemu kto szuka lekkiej i przyjemnej lektury na wieczór lecz jest to pozycja, która zdecydowanie bardziej przypadnie do gustu płci żeńskiej. Gorąco zachęcam do przeczytania tej przecudnej powieści!

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/04/zanim-sie-pojawies-jojo-moyes.html
Dwudziestosześcioletnia Louisa Clark z dnia na dzień traci pracę w kawiarni Bułka z Masłem. Wiedząc jak potrzebne są pieniądze jej rodzinie idzie do pośrednika. Pomimo wielu prób Lou nie udaje się znaleźć idealnej pracy. Pewnego dnia podczas rozmowy z pośrednikiem na temat wyczerpania wszelkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/04/marsjanin-andy-weir.html
Szóstego dnia amerykańskiej misji Ares 3 liczącej sześciu członków rozgrywa się istne piekło. Straszliwa marsjańska burza piaskowa i wiatr wiejący z rekordową prędkością zmusza załogę do przerwania misji i powrotu na Ziemię. Niestety jeden z jej członków Mark Watney zostaje uderzony przez antenę i traci przytomność. Reszcie członków misji udaje się uciec lecz uznają Marka za zmarłego. Cały świat pogrąża się w żałobie, a główny bohater rozpoczyna walkę o przetrwanie na Marasie.

Marsjanin jest to powieść gatunku science fiction lecz o dziwo jest bardzo realistyczna. Przez cały czas na myśl przychodził mi Robinson Crusoe w odświeżonej wersji... Autor książki przekazał swoją ogromną wiedzę z zakresu fizyki i chemii głównemu bohaterowi, który z każdą kolejną stroną coraz bardziej mnie zadziwiał. Niestety ja się nie nadaję do takich książek, przez co Marsjanina czytało mi się bardzo ciężko.

Książka została napisana w głównej części w formie dziennika lecz pojawiają się również fragmenty napisane w trzeciej osobie. Strasznie nie lubię takiej formy, za każdym razem mam wrażenie, że coś zostało niedopowiedziane. A niektóre przemyślenia Marka (jak. np. te dotyczące uprawy ziemniaków czy naprawy różnych rzeczy) naprawdę były męczące. Wszechobecny język fizyki to jednak nie moja bajka.

Sama historia jest bardzo wciągająca, nawet w pewnych momentach wzruszająca. Autor trzyma czytelnika w niepewności aż do ostanich stron powieści co sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem. Czytając tę książkę w końcu człowiek uświadamia sobie, że problemy, z którymi spotykamy się na codziennie wcale nie są tak ważne, a nasze życie od razu nie legnie w gruzach.

Marsjanina polecam każdemu bez wyjątku. Jest to piękna powieść ukazująca wiele wartości, o których w codziennym życiu zapominamy. I pomimo formy książki, która strasznie mnie męczyła w końcu się do niej przyczaiłam. Sięgnęłabym po tę pozycję po raz drug bez wahania.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/04/marsjanin-andy-weir.html
Szóstego dnia amerykańskiej misji Ares 3 liczącej sześciu członków rozgrywa się istne piekło. Straszliwa marsjańska burza piaskowa i wiatr wiejący z rekordową prędkością zmusza załogę do przerwania misji i powrotu na Ziemię. Niestety jeden z jej członków Mark Watney zostaje uderzony przez antenę i traci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/03/obsydian-jennifer-l-armentrout.html

Katy jest siedemnastoletnią blogerką książkową (tak, blogerką książkową!), która przeprowadza się z Florydy razem ze swoją mamą do małego miasteczka w Wirginii Zachodniej. Pewnego dnia puka do drzwi swoich sąsiadów z naprzeciwka. W taki sposób poznaje Deamona. Super przystojnego Deamona dupka. Jak się okazuje ma on siostrę bliźniaczkę o imieniu Dee. Staje się ona najlepsza przyjaciółką Katy, a Deamon jest coraz bardziej zdenerwowany i zdesperowany aby zepsuć tę przyjaźń. Czy w końcu to mu się uda? Jaką tajemnicę skrywa rodzeństwo?


Obsydian jest kolejną powieścią z gatunku paranormal romance lecz nie doświadczymy tutaj dużo takiego romansu jakiego można spotkać w innych książkach tego gatunku. Główni bohaterowie przez całą książkę udają nienawiść do siebie co czyni książkę nieprzewidywalną, ponieważ nie pojawia się tutaj super znany schemat, który pojawił się w innych powieściach milion razy. Również akcja jest bardzo nieprzewidywalna, co chwilę dzieje się coś nowego i bardziej nieprawdopodobnego

Wolałabym wytarzać się w gnoju niż w miejscu, gdzie mogłeś spać.
Obsydian, Jennifer L. Armentrout, Wyd. Filia, str. 40

Uwaga, uwaga! Tego się nikt nie spodziewał, nawet ja... Polubiłam Katy! Tak! W końcu ja polubiłam jakąś żeńską bohaterkę. A Katy jest po prostu genialna. I nie chodzi tylko o to, że mogłam się z nią doskonale utożsamić bo jest blogerką książkową. To jak niesamowicie radzi sobie z Deamonem jest godne podziwu. W końcu jaka twarda bohaterka, która naprawdę taka jest. Jest to naprawdę świetnie wykreowana postać. A Deamon... Jego nawet nie trzeba komentować. To Jace połączony z Patchem co równa się mojej kolejnej miłości książkowej. Dla niego samego warto przeczytać tę książkę.

W Obsydianie zdecydowanie przeważa ironiczny język. Niezliczoną ilość razy wybuchłam głośnym śmiechem, a to nie zdarzyło mi się nawet przy Szeptem. Jest to książka, w której ironicznych odzywek głównych bohaterów jest zdecydowanie najwięcej spośród wszystkich pozycji jakie czytałam. Czytanie tej powieście było czystą przyjemnością.

Dobra. Możesz tu siedzieć, bo wolę zjeść szkło, niż spędzać czas z tobą.
Obsydian, Jennifer L. Armentrout, Wyd. Filia, str. 52

Obsydian jest to pozycja, która zdecydowanie i niezaprzeczalnie wyróżnia się spośród tłumu schematycznych i nudnych powieści młodzieżowych. Książka wciąga czytelnika natychmiast na wiele godzin i zmusza po sięgnięcie po kolejne tomy serii. Czytanie tej pozycji to czyta przyjemność z uśmiechem na twarzy. Polecam książkę każdemu kto szuka naprawdę dobrego paranormal romance, na pewno się nie zawiedziecie!

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/03/obsydian-jennifer-l-armentrout.html

Katy jest siedemnastoletnią blogerką książkową (tak, blogerką książkową!), która przeprowadza się z Florydy razem ze swoją mamą do małego miasteczka w Wirginii Zachodniej. Pewnego dnia puka do drzwi swoich sąsiadów z naprzeciwka. W taki sposób poznaje Deamona. Super przystojnego Deamona dupka. Jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/03/bylismy-garzami-e-lockhart.html

Cadance należy do szanowanej i znanej rodziny Sinclarów. Od zawsze są łgarzami: żyją ukrywając emocje pod maską, dumni i próżni. Gdy dziadek Sinclair kupuje swoim czterem córkom wyspę, Cady każde wakacje spędza na niej wraz z kuzynami łgarzami. Jednak pewnego lata wydarza się coś co wstrząsa życiem wszystkich. Czy Cadance odzyska wspomnienia?

Trafiłam na Byliśmy Łgarzami przypadkowo, nie wiedziałam czego po tej powieści się spodziewać bo nic o niej nie słyszałam. O dziwo książka mnie zachwyciła! Jest to bardzo oryginalna, intrygująca pozycja, która szokuje i wzrusza. Nie mogłam się od niej oderwać i pochłonęłam ją w jeden dzień!

Cady jest kolejną denerwującą postacią (strasznie za to przepraszam), ale nie przeszkadzała mi aż tak bardzo. Pomimo tego, że przez całą lekturę przewija się jej ból i cierpienie, za jej sytuacją kryje się przesłanie. Pod koniec staje się bardzo dobrze wykreowaną bohaterką dlatego nie oceniam jej bardzo krytycznie.

Pomimo tego, że książka może wydawać się być kolejną lekką i przyjemną lekturą młodzieżową są to tylko pozory. Jest to powieść, która ukazuje jak jeden nieświadomy i nieprzemyślany błąd może zniszczyć życie nasze i naszych najbliższych. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się takiego zakończenia całej tej historii. Jest to książka z przesłaniem ale trzeba go odszukać. Jestem pewna, że niejednej osobie poleciałby łzy.

Byliśmy Łgarzami jest to piękna, łamiąca serce i wyciskająca łzy książka. Bardzo oryginalna, nieschematyczna, intrygująca i tajemnicza, pochłania na wiele, wiele godzin. Gorąco polecam tę pozycję każdemu niezależnie od wieku ani płci.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/03/bylismy-garzami-e-lockhart.html

Cadance należy do szanowanej i znanej rodziny Sinclarów. Od zawsze są łgarzami: żyją ukrywając emocje pod maską, dumni i próżni. Gdy dziadek Sinclair kupuje swoim czterem córkom wyspę, Cady każde wakacje spędza na niej wraz z kuzynami łgarzami. Jednak pewnego lata wydarza się coś co wstrząsa życiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/03/szeptem-becca-fitzpatrick.html

Szesnastoletnia Nora jest typową nastolatką, której życie jest dokładnie zaplanowane i ułożone. Jednak wszystko się zmienia gdy pewnego dnia na lekcji biologii jest zmuszona pracować z tajemniczym i niesamowicie przystojnym Patchem. Już pierwszego dnia Nora czuje, że jej życie w niewytłumaczalny sposób się zmieniło. Aby odkryć tajemnicę musi przełamać strach oraz niechęć i porozmawiać z Patchem. Co z tego wyniknie?

Szeptem jest to kolejna powieść która powstała pod wpływem fali popularności Zmierzchu. Nawet sytuacja, w której główni bohaterowie się poznają jest niemalże identyczna. Lekcja biologii. Jedna ławka. Jednak wydaje mi się, że Szeptem jest o wiele bardziej intrygująca historią, a bohaterowie są wiele lepiej wykreowani jak również i świat przedstawiony. Sam styl pisania autorki również bardziej podpadł mi do gustu.

Jak na złość Nora jest kolejną żeńską bohaterką, której nie mogę ścierpieć. Kolejna irytująca bohaterka, która chwilami sprawia wrażenie, że nie posiada własnego rozumu. Chociaż jedna rzecz mnie zaskoczyła: tym razem nie jest to bohaterka, która uważa się na bóstwo, najsilniejszą i najważniejsza kobietę na świecie a wręcz przeciwnie. Niska samoocena Nory i jej narzekania chwilami mogą przyprawić o mdłości. Jest tego po prostu stanowczo za dużo. Dlaczego choć raz jakaś damska postać nie może zostać wykreowana porządnie? Już powoli tracę nadzieję, że znajdę taką bohaterkę.

Nie jestem w stanie opisać emocji jakie mnie ogarnęły podczas czytania tej książki. Na zabój zakochałam się w głównym bohaterze, a od serii nie oderwałam się przez trzy dni - musiałam ją całą przeczytać. Pierwszy tom jest bardzo udanym wprowadzeniem do całej cudownej sagi. I pomimo tego, że nie jest żadna odkrywcza, niesamowicie porywająca pozycja jest bardzo przyjemna i wciągająca.

Oczywiście nie mogę zapomnieć o genialnym humorze, który pojawia się w całej książce. Byłabym nawet skłonna powiedzieć, że w Szeptem jest więcej humoru niż w Darach Anioła, a wydaje mi się, że postać Jace jest już ze swojego ironicznego poczucia humoru słynna na całym świecie. Czytając tę powieść prawie cały czas uśmiechałam się do książki co naprawdę rzadko mi się zdarza.

Szeptem jest pozycją dobrą ale nie bardzo dobrą. Jest to bardzo przyjemna lektura, która wciąga na wiele godzin, a nawet dni, lecz nie jest to nic nowego, nic czego by wcześniej już nie było co sprawia, że jest to książka dość schematyczna. Niemniej jednak polecam ją gorąco z całego serca każdemu, kto ma ochotę na lekką i mało wymagająca lekturę.

http://impresjalnie.blogspot.com/2016/03/szeptem-becca-fitzpatrick.html

Szesnastoletnia Nora jest typową nastolatką, której życie jest dokładnie zaplanowane i ułożone. Jednak wszystko się zmienia gdy pewnego dnia na lekcji biologii jest zmuszona pracować z tajemniczym i niesamowicie przystojnym Patchem. Już pierwszego dnia Nora czuje, że jej życie w niewytłumaczalny sposób...

więcej Pokaż mimo to