-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant30
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać372
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel2
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać8
Biblioteczka
2020-03-17
Ostatni tom trylogii o przygodach Magnusa Chase'a zadziwia pod wieloma aspektami. Najbardziej jednak zadziwia, jak wielką pustkę odczuwa się po zakończeniu lektury. Nie byłam pewna czy ten stan zawodu był spowodowany finalną bitwą, która pozostawiała wiele do życzenia, czy też innymi aspektami. Ale zacznijmy od początku.
Już na starcie pojawia się znany nam i niewątpliwie kochany Percy Jackson, bohater pierwszej serii "wujka Ricka". Nie jest to żaden spojler, ponieważ już zakończenie poprzedniego tomu wyraźnie wskazuje na to, że jego postać miała się pojawić. Jest to na pewno bardzo miły aspekt. Szczególnie, że Percy towarzyszy jedynie nam przez pierwsze rozdziały, a potem cała akcja skupia się na głównych bohaterów, więc nie ma też żadnego wciskania na siłę.
Chociaż sama postać Magnusa jest bez wątpienia niesamowita, a bohater jest rozpisany fenomenalnie, najbardziej lśnią postacie poboczne. Pominę już fakt, że jest to drużyna stworzona z muzułmanki, osoby zmiennopłciowej, krasnoluda i głuchego elfa, co już samo w sobie czyni tę książkę jedną z najlepszych, jeśli chodzi o oryginalnych bohaterów. Szczególnie wśród nich lśni Alex Fierro, która/ry będąc dzieckiem Lokiego, zalicza się do grona osób genderfluid. Jest niewątpliwie jedną z tych postaci, których zwyczajnie nie da się lubić.
Akcja przez większość czasu jest niezwykle wartka, a strony "same się czytają". Jednakże najgorzej jest, kiedy pojawia się końcówka. Pozostawia ona czytelnika z małym niesmakiem na ustach. W głowie pojawia się myśl: I to tyle? To ma być koniec? Od Riordana liczyła na nieco lepsze zakończenie. To tak, jakby pod koniec autorowi odechciało się pisać.
Podsumowując, książka jest bardzo dobra, jednak nieco zawyżyłam jej ocenę ze względu na sentyment, ponieważ normalnie nie dałabym jej 8/10 ze względu na nudne i nieciekawe zakończenie.
https://czytampierwszy.pl/
Ostatni tom trylogii o przygodach Magnusa Chase'a zadziwia pod wieloma aspektami. Najbardziej jednak zadziwia, jak wielką pustkę odczuwa się po zakończeniu lektury. Nie byłam pewna czy ten stan zawodu był spowodowany finalną bitwą, która pozostawiała wiele do życzenia, czy też innymi aspektami. Ale zacznijmy od początku.
Już na starcie pojawia się znany nam i niewątpliwie...
Ostatnia część "Akademii wampirów". To chyba najgorsze cztery słowa ever.
Rose zostaje skazana na śmierć. Przesrane, prawda? Spokojnie, dziewczyna ma plan. No, jej przyjaciele mają. Ona musi tylko uciekać, unikać kontaktów z innymi i nie zwariować w obecności Dymitra Bielikowa. W tym samym czasie, Lissa ma zamiar zostać królową.
Zawsze ciężko żegnać się z ulubionymi bohaterami. Książka jest ta pełna wzruszeń, śmiechu, rozwiązania tajemnic i zacieśnienia prawie wszystkich wątków. Zawsze miło mi się do niej wraca. Podobnie, jak do pozostałych części, ale to szczegół. Jestem raczej usatysfakcjonowana zakończeniem i końcem dróg prawie wszystkich bohaterów.
Zresztą, to dopiero koniec pierwszej serii. Teraz nadeszła czas na "Kroniki krwi", które są pod wieloma względami lepsze od "Akademii...", ale jeśli chcecie poznać moją opinię o nich, przejdźcie do mojej półki z ulubionymi.
Ostatnia część "Akademii wampirów". To chyba najgorsze cztery słowa ever.
Rose zostaje skazana na śmierć. Przesrane, prawda? Spokojnie, dziewczyna ma plan. No, jej przyjaciele mają. Ona musi tylko uciekać, unikać kontaktów z innymi i nie zwariować w obecności Dymitra Bielikowa. W tym samym czasie, Lissa ma zamiar zostać królową.
Zawsze ciężko żegnać się z ulubionymi...
Rose nie zdołała pozbyć się Dymitra. Czy to dobrze? Cóż, niekoniecznie biorąc pod uwagę jego obecny stan. Stara się, jednak o nim zapomnieć i żyć dalej. Adrian Iwaszkow jest teraz jej nowym chłopakiem, a egzaminy końcowe zbliżają się wielkimi krokami. Można powiedzieć, że wszystko zaczyna się układać, chociaż nieobecność ukochanego ciągle jest odczuwana. I ponad to, Lissa również ma parę dziwnych pomysłów, które mogą wiele zmienić w życiu dziewczyn.
Nie wiem, co mam powiedzieć o tej części. Emocje, emocje i jeszcze raz - emocje. Kiedy już raz zaczniesz czytać, nie możesz jej odłożyć do samego końca. A zakończenie... Damn it.
Po prostu trzeba to przeczytać.
Rose nie zdołała pozbyć się Dymitra. Czy to dobrze? Cóż, niekoniecznie biorąc pod uwagę jego obecny stan. Stara się, jednak o nim zapomnieć i żyć dalej. Adrian Iwaszkow jest teraz jej nowym chłopakiem, a egzaminy końcowe zbliżają się wielkimi krokami. Można powiedzieć, że wszystko zaczyna się układać, chociaż nieobecność ukochanego ciągle jest odczuwana. I ponad to, Lissa...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Do napisania swojej opinii na temat tej książki podchodzę już któryś raz z kolei. I nie chodzi nawet o to, że nie wiem, co chcę napisać tylko o to, że nie wiem, jak to przekazać.
Nie chce mi się pisać nawet krótkiego opisu, więc po prostu przejdę do sedna sprawy.
"Pan Mercedes" jest książką, która naprawdę zachwyciła mnie w niemały sposób. Od idealnie wykreowanych bohaterów po niezastąpiony styl pisania Kinga.
Zakochałam się w Brady'm, jednak zakochałam się również w Bill'u. I choć wiem, że właściwie są swoimi nemezis, to nie potrafię zdecydować się na poparcie strony jednego, by znielubić drugiego. Tak po prostu się nie da. Fakt, Brady jest czarnym charakterem o psychopatycznym działaniu, aczkolwiek sama jego postać niezwykle do mnie przemówiła.
Wiem, że ta opinia jest dosyć skromna, ale nie potrafię przekazać tego, co poczułam po przeczytaniu tej książki. Mój umysł i moje serce są zwyczajnie rozwalona na kawałeczki.
Do napisania swojej opinii na temat tej książki podchodzę już któryś raz z kolei. I nie chodzi nawet o to, że nie wiem, co chcę napisać tylko o to, że nie wiem, jak to przekazać.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie chce mi się pisać nawet krótkiego opisu, więc po prostu przejdę do sedna sprawy.
"Pan Mercedes" jest książką, która naprawdę zachwyciła mnie w niemały sposób. Od idealnie wykreowanych...