-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik249
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2015-03-05
2014-04-23
Na kontynuację losów Kazika zęby ostrzyłem sobie już od przeczytania pierwszego tomu. Bardzo chwaliłem sobie wtedy decyzję wydawnictwa aby dwa pierwsze tomy puścić prawie razem. Teraz ją przeklinam, bo na kolejny przyjdzie poczekać diabli wiedzą ile...
Przechodząc jednak do rzeczy, akcja Szabli Sobieskiego dzieje się niedługo po Honorze Legionu. Pan Andrzej pominą kampanie wojenną związaną z likwidacją Państwa Kościelnego, skupił się na wydarzeniach poprzedzających kolejną rebelię i samym początku Wojen Mnisich.
Szabla Sobieskiego jest o wiele bardziej zwartą powieścią niż jej poprzedniczka. Wątków jest nawet nie tyle mniej, co są one bardziej zogniskowane na postaci Luxa, dzięki czemu wydają się mniej chaotyczne.
Znacznie składniejsze są również sceny batalistyczne. Ich opisy są logiczne, zawierają ciągi przyczynowe-skutkowe i pan Andrzej bardzo płynnie przechodzi od sceny do sceny i z wydarzenia w wydarzenie. W ostatnich rozdziałach jeszcze bardziej da się poczuć wspominaną już przy "Honorze..." filmowość stylu autora.
Gdybym miał doszukiwać się jakichś minusów tej powieści, to znalazłbym dwa dotyczące treści i dwa dotyczące formy.
Te związane z treścią, to 1) próba ukazania w pozytywnym świetle grabieżcy, zbira i gwałciciela, choć zdaję sobie sprawę, że może to być jedynie moja osobista niechęć do takich postaci. 2) jest lekkie, hmm... zwolnienie, przedłużenie jakby akcji w środkowej części książki. Przez jeden czy dwa rozdziały zdaje się ona ciągnąć, ale może to był zamierzony zabieg mający na celu uśpienie czujności czytelnik,a przed zajmującą ostatnią ćwiartkę kampanią wojenną. Niektórzy również mogą wręcz pochwalać to zwolnienie, wskazując na zawarte w nich walory i elementy obyczajowe, oraz codzienności życia w Legionach.
Minusami, które można przypisać do formy, są z kolei (znana już z poprzedniego tomu) maniera zaczynania rozdziałów tylko na nieparzystych stronach, przez co zmarnowano sporo papieru. Oraz, (i co jest znacznie gorsze, bo dowodzi niechlujstwa wydawnictwa) niezgodność szabli na okładce, z ta której opis znajduje się w książce. Wyraźnie i w kilku miejscach pan Andrzej pisze, że szabla Sobieskiego była karabelą, a nawet wyjaśnia co jest cechą charakterystyczną tych szabel (brak osłony doni). A tu prask...
Acha, w moim egzemplarzu już pierwszego dnia rozwarstwił się róg okładki, to zapewne też nie jest dobry znak...
Skoro napisałem o minusach, to dla zrównoważenia, warto wypisać co w tej książce wybitne przypadło mi do gustu. Tych rzeczy były trzy.
1) Romans pomiędzy Kazikiem a Hrabiną. Nie wiem, może za dużo naczytałem się powieści, w których postaci łączą się w pary na zasadzie pstryknięcia palcem. To, że tutaj Kazik musi z kobietą faktycznie flirtować, starać się i zachodzić jest dość odświeżające w tym prostym i ludzkim rozumieniu.
2) Opis i pokaz sztuki krzyżowej. Widać wyraźnie, że pan Andrzej jeśli sam nie machał szablą, to sporo o tym poczytał. Jednocześnie robi tu motyw, który niestety Jacek Komuda zawsze pomijał, znaczy najpierw w sposób sprytny wyjaśnia nam co oznaczają poszczególne terminu, nim potem użyje ich w opisie walk.
3) Opis walk:) Jak już wcześniej wspominałem, część militarna książki poprawiła się znacznie od poprzedniego tomu, jest mniej chaotyczna i bardziej plastyczna. Czyta się ją może nie z zapartym tchem, ale z wielką przyjemnością.
Tak więc słowem podsumowania polecam tą książkę każdemu. Jest to świetna powieść przygodowa, pozytywnie patriotyczna i ciekawie historyczna. Do tego porusza rzadko u nas spotykany okres początków wieku XIX-stego.
Warto ją poznać.
Na kontynuację losów Kazika zęby ostrzyłem sobie już od przeczytania pierwszego tomu. Bardzo chwaliłem sobie wtedy decyzję wydawnictwa aby dwa pierwsze tomy puścić prawie razem. Teraz ją przeklinam, bo na kolejny przyjdzie poczekać diabli wiedzą ile...
Przechodząc jednak do rzeczy, akcja Szabli Sobieskiego dzieje się niedługo po Honorze Legionu. Pan Andrzej pominą kampanie...
2014-03-04
Książka jest świetna. Porusza rzadko u nas dostępną tematykę okresu wojen napoleońskich, robi to przy tym w naprawdę przyjaznej formie.
Fabuła jest wartka i szybko się zmieniająca, postaci barwne, a opisy jak na współczesną literaturę - dość obrazowe.
Pan Andrzej bardzo ciekawie rozpoczyna przygody swojego bohatera, który w tym tomie nie jest nawet (według współczesnych norm) pełnoletni. Daje to wielkie nadzieje na przyszłość i mam nadzieje, że nie braknie autorowi weny i samozaparcia aby stworzyć o nim wiele tomów. Jest po temu wyraźnie miejsce.
Jedynie końcówka psuje troszkę efekt, sprawia bowiem wrażenie dość pośpieszonej. Na minus muszę też zaliczyć wydawnictwu marnowanie sporej ilości papieru na puste strony. Naprawdę nic by się nie stało, gdyby nowe rozdziały zaczynały się też na parzystych stronach.
W każdym razie z niecierpliwością czekam na Szablę Sobieskiego :)
Książka jest świetna. Porusza rzadko u nas dostępną tematykę okresu wojen napoleońskich, robi to przy tym w naprawdę przyjaznej formie.
Fabuła jest wartka i szybko się zmieniająca, postaci barwne, a opisy jak na współczesną literaturę - dość obrazowe.
Pan Andrzej bardzo ciekawie rozpoczyna przygody swojego bohatera, który w tym tomie nie jest nawet (według współczesnych...
Pierwsza powieść pana Jacka jest niestety bardzo, bardzo nierówna. Paradoksalnie w mojej ocenie to pierwsza połowa, skupiona na kwestiach obyczajowych, na zwykłym życiu jest o wiele ciekawsza, niż późniejsza, przesadnie brutalna.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że po skończeniu "Orłów na Kremlu", pan Jacek podejmie się napisania takiej spokojniejszej powieści szlacheckiej, bez wojen, infamisów itp. Tu pokazał, że ma po temu wielki potencjał.
Pierwsza powieść pana Jacka jest niestety bardzo, bardzo nierówna. Paradoksalnie w mojej ocenie to pierwsza połowa, skupiona na kwestiach obyczajowych, na zwykłym życiu jest o wiele ciekawsza, niż późniejsza, przesadnie brutalna.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że po skończeniu "Orłów na Kremlu", pan Jacek podejmie się napisania takiej spokojniejszej powieści szlacheckiej,...
I tu wszystko zaczyna się rozwijać. Kunszt pana Jacka jest na najwyższym poziomie, a opisy batalistyczne momentami zapierają dech w piersi lepiej niż niejeden film o nieograniczonym budżecie. Czapki z głów.
I tu wszystko zaczyna się rozwijać. Kunszt pana Jacka jest na najwyższym poziomie, a opisy batalistyczne momentami zapierają dech w piersi lepiej niż niejeden film o nieograniczonym budżecie. Czapki z głów.
Pokaż mimo toCo tu dużo mówić, pan Jacek w szczytowej formie. Co prawda sceny erotyczne trącą trochę samochwalstwem, zwłaszcza w porównaniu z wcześniejszymi książkami, ale i tak jest to kawał świetnej powieści i początek czegoś wielkiego.
Co tu dużo mówić, pan Jacek w szczytowej formie. Co prawda sceny erotyczne trącą trochę samochwalstwem, zwłaszcza w porównaniu z wcześniejszymi książkami, ale i tak jest to kawał świetnej powieści i początek czegoś wielkiego.
Pokaż mimo toTen zbiór opowiadań jest rewelacyjny, choć, niestety widać, że pan Jacek się dopiero wprawiał. W efekcie odstaje on od jego późniejszych prac, ale i tak warto po niego sięgnąć.
Ten zbiór opowiadań jest rewelacyjny, choć, niestety widać, że pan Jacek się dopiero wprawiał. W efekcie odstaje on od jego późniejszych prac, ale i tak warto po niego sięgnąć.
Pokaż mimo toBez wątpienia razem z drugim tomem jest to moja ulubiona książka pana Jacka. Ogrom wiedzy jaką, niejako mimochodem nam przekazuje, jest niesamowity, ale i tak blednie w porównaniu z klimatem i fabułą. Dodatkowo świetnie pokazuje, na żywym, historycznym przykładzie, że sztampowe rzeczy znane z marnych filmów, czasem też zdarzają się w prawdziwym życiu.
Bez wątpienia razem z drugim tomem jest to moja ulubiona książka pana Jacka. Ogrom wiedzy jaką, niejako mimochodem nam przekazuje, jest niesamowity, ale i tak blednie w porównaniu z klimatem i fabułą. Dodatkowo świetnie pokazuje, na żywym, historycznym przykładzie, że sztampowe rzeczy znane z marnych filmów, czasem też zdarzają się w prawdziwym życiu.
Pokaż mimo toBez wątpienia razem z drugim tomem jest to moja ulubiona książka pana Jacka. Ogrom wiedzy jaką, niejako mimochodem nam przekazuje, jest niesamowity, ale i tak blednie w porównaniu z klimatem i fabułą. Dodatkowo świetnie pokazuje, na żywym, historycznym przykładzie, że sztampowe rzeczy znane z marnych filmów, czasem też zdarzają się w prawdziwym życiu.
Bez wątpienia razem z drugim tomem jest to moja ulubiona książka pana Jacka. Ogrom wiedzy jaką, niejako mimochodem nam przekazuje, jest niesamowity, ale i tak blednie w porównaniu z klimatem i fabułą. Dodatkowo świetnie pokazuje, na żywym, historycznym przykładzie, że sztampowe rzeczy znane z marnych filmów, czasem też zdarzają się w prawdziwym życiu.
Pokaż mimo to
System RPG, podręcznik historii, biały kruk... Cóż chcieć więcej?
A tak, wiem - dodatków! :)
System RPG, podręcznik historii, biały kruk... Cóż chcieć więcej?
A tak, wiem - dodatków! :)
Choć nie jest to moja ulubiona książka pana Jacka, to zdecydowanie jest najlepiej napisaną powieścią jego autorstwa. Wszystko od zawiązania akcji po iście epickie zakończenie trzyma przy kolejnych kartkach i daje wiele satysfakcji.
Choć nie jest to moja ulubiona książka pana Jacka, to zdecydowanie jest najlepiej napisaną powieścią jego autorstwa. Wszystko od zawiązania akcji po iście epickie zakończenie trzyma przy kolejnych kartkach i daje wiele satysfakcji.
Pokaż mimo toCo tu dużo mówić, Komuda to Komuda. Opowiadania są żywe, gładkie i z zacięciem. Kto chce poczuć klimat Dzikich Pól (np, przed sesją) niech sięga jak po swoje.
Co tu dużo mówić, Komuda to Komuda. Opowiadania są żywe, gładkie i z zacięciem. Kto chce poczuć klimat Dzikich Pól (np, przed sesją) niech sięga jak po swoje.
Pokaż mimo toPodchodziłem do tej książki z niechęcią, ale w pełni mnie pochłonęła. Do tego stopnia, że pan Jacek zdołał mnie przekonać do swojej wizji powodów upadku Rzeczplitej. Złożył to gładko, składnie i przystępnie a opisał w sposób świetny.
Podchodziłem do tej książki z niechęcią, ale w pełni mnie pochłonęła. Do tego stopnia, że pan Jacek zdołał mnie przekonać do swojej wizji powodów upadku Rzeczplitej. Złożył to gładko, składnie i przystępnie a opisał w sposób świetny.
Pokaż mimo toKsiążka stanowi ciekawy eksperyment. Nie zdziwiłbym się, gdyby pan Jacek napisał ją, aby udowodnić coś komuś. Jest to bowiem zaadoptowany na nasz teren scenariusz jednego ze słynnych westernów. Tym samym, niektórym może wydać się wtórny. Ale jeśli podzielasz moje zdanie, że robienie szablą jest lepsze od pukania z rewolwerów, to nie będziesz zawiedziony :)
Książka stanowi ciekawy eksperyment. Nie zdziwiłbym się, gdyby pan Jacek napisał ją, aby udowodnić coś komuś. Jest to bowiem zaadoptowany na nasz teren scenariusz jednego ze słynnych westernów. Tym samym, niektórym może wydać się wtórny. Ale jeśli podzielasz moje zdanie, że robienie szablą jest lepsze od pukania z rewolwerów, to nie będziesz zawiedziony :)
Pokaż mimo to
Postać Solomona Kanea była mi znana nawet dłużej niż Kulla z Atlantydy. Pierwszy raz przeczytałem o nim w zeszytowym wydaniu opowieści Howarda (razem z Branem Mac Mornem). Potem więcej o nim usłyszałem przy produkcji a potem problemach filmu (będącego dobrą adaptacją klimatu, jeśli nie samych opowieści).
Do wyszukania tej książki z kolei skłonił mnie gniew po absolutnym zeszmaceniu Solomona jakiego dokonał serial Sleepy Holow. I do czasu aż napiszę własną powieść o łowcy potworów, odkrycie Okrutnych Przygód będzie największą zaletą wspomnianego serialu.
Solomon Kane jest kolejnym, piątym już w sumie tomem opowieści Howarda wydanym u nas przez Rebis. Bardziej jednak niż na fabule, skupiono się tutaj na pokazaniu nam stylu pisania i snucia opowieści przez tego autora.
W efekcie w książce mamy tylko kilka kompletnych tekstów i parę mniejszych lub większych fragmentów tylko rozpoczętych. Kiedy Amber przed dwiema dekadami staną przed podobnym problemem wziął wersję dokończone przez innych pisarzy (w tym naszego własnego Konrada T. Lewandowskiego).
Jako wielbiciel treści, nie formy, żałuję, że Rebis tak nie zrobił, bo chętnie dowiedziałbym się co wydarzyło się w Zamku Diabła albo ostatnim mieście Asyryjczyków...
Te opowiadania które są jednak skończone kreują bardzo mroczny, pełen horrorów i koszmarów świat, czy to w dzikiej Afryce czy w mrokach targanej wojnami Europy. Howard świetnie operuje grozą i heroizmem, przygodą i walką.
Widać niestety, że o Solomonie Kanenie opowiadał gdy był młodszy, że jego warsztat nie jest tak dobry, tak płynny jak przy historiach o Conanie. Odcisnęło się też na nim, bardziej niż na najsłynniejszym barbarzyńcy piętno czasów i rasizmu południa USA. Tłumacze też nie poprawili sytuacji używając określenia "negroid" zamiast "murzyn". Jedyne co to równoważy to raz użyty zwrot "kaukazoid", który niestety gubi się w zaznaczeniach o wspaniałości białych zdobywców dzikich ziem.
Ciekawe jest natomiast, że są to myśli narratora, nie zaś Solomona. Kane nie postrzega tego w ten sposób, zupełnie jakby Howard oczami i czynami postaci chciał przedstawić to co nie miał odwagi osobiście.
Jeszcze nie, jak dowodzą jego późniejsze prace.
Oprawa jest troszkę gorsza, niż w przypadku Kulla, którego mam z tej samej serii wydawniczej. W tekście znajdują się błędy (niezamierzone, są tu też bowiem takie, które popełnił sam Howard, i którego z jakiegoś powodu zachowali...) i literówki. Oprawa graficzna jest gęstsza niż w opowieściach o królu Valuzji, ale całostronicowe ilustracje nie posiadają tego klimatu ani kunsztu co w poprzedniej książce.
Podsumowując Okrutne przygody są zbiorem kilku dobrych opowieści z pogranicza horroru i przygody. Powinny przypaśc do gustu wielbicielom klimatów płaszcza i szpady, jak i wielbicielom odkrywania dusznych, dziewiczych obszarów afryki. Wielbiciele Warhammera również znajdą tu coś dla siebie.
Samym wielbicielom Solomona Kanea książki reklamować na pewno nie trzeba, bo tak pełnego wydania już chyba nigdy nie znajdą.
Postać Solomona Kanea była mi znana nawet dłużej niż Kulla z Atlantydy. Pierwszy raz przeczytałem o nim w zeszytowym wydaniu opowieści Howarda (razem z Branem Mac Mornem). Potem więcej o nim usłyszałem przy produkcji a potem problemach filmu (będącego dobrą adaptacją klimatu, jeśli nie samych opowieści).
więcej Pokaż mimo toDo wyszukania tej książki z kolei skłonił mnie gniew po absolutnym...