-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać308
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński18
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński15
Biblioteczka
Ok, więc mamy "Romea i Julię", czy też "Zemstę", jak kto woli, mamy problematykę dorastania, bunt przeciwko rodzicom, poznawanie samego siebie. Niby to wszystko już było, mimo to... Z mojego punktu widzenia jest to książka zupełnie wyjątkowa. Wciąż usiłuję dociec, dlaczego.
Na chwilę obecną czuję że sprawcą wyjątkowości jest... klimat! Nastrój! Fantastycznie opisany dziki leśny świat. Wymieszany z opisami życia codziennego bandy zbójców. Jedno i drugie niby odległe od tego co znamy i przeżywamy na co dzień, a jednak znajome. Rodzina, choć zbójecka i nieokrzesana jest najprawdziwszą, najbardziej naturalną familią jaką zna większość z nas, ze swoimi konfliktami i obyczajami. Taką, do której perypetii można się przywiązać, a nawet z nimi identyfikować. Leśne wędrówki Ronji przypomną poznawanie świata, jakiego doświadczył chyba każdy ze szczęśliwym dzieciństwem;) Odkrywanie własnych sekretnych miejsc, przełamywanie lęków przy pierwszych wspinaczkach po drzewach, ciągłe uczenie się. Czytając można zagłębić się w eksplorowanie świata razem z Ronją i znów poczuć jak dziecko. Może właśnie to sprawia że książka ta jest równie przyjemną lekturą dla dziecka jak i dorosłego? Mi wciąż chce się do niej wracać.
I jeszcze - bestiariusz! Absolutnie rewelacyjne stworzenia jakich nie spotkałam nigdzie indziej. Majestatyczne i groźne wietrzydła, szaruchy, tak bardzo realistyczne w swojej mentalności tłumu (jeden - niegroźny, w kupie - nabierają śmiałości i okrucieństwa, chociaż są równie głupie. Wypisz wymaluj ludzka ciżba...). Rozczulające, cudownie marudne pupiszonki. Warto sięgnąć po tę książkę już choćby dla wykreowanych w niej stworzeń. W ogóle warto:)
Ok, więc mamy "Romea i Julię", czy też "Zemstę", jak kto woli, mamy problematykę dorastania, bunt przeciwko rodzicom, poznawanie samego siebie. Niby to wszystko już było, mimo to... Z mojego punktu widzenia jest to książka zupełnie wyjątkowa. Wciąż usiłuję dociec, dlaczego.
Na chwilę obecną czuję że sprawcą wyjątkowości jest... klimat! Nastrój! Fantastycznie opisany dziki...
2011-12-01
2011-11-25
2011-06-07
NIE. Nie, nie, nie, nie, nie. Retelling? Chyba wycieranie sobie gęby legendą. Co to ma wspólnego z legendami arturiańskimi? Imiona bohaterów. Co zostało zmienione? Cała reszta. A po co zostało zmienione?
Ano po to żeby nurzać się w pseudo utopijnej wizji "starej dobrej Anglii". Stara i dobra to taka, gdzie chłopcy się bawią a reszta po nich sprząta. Książka ocieka, dosłownie ocieka, ksenofobią, nacjonalizmem jak i zwykłym buractwem, seksizmem tak żenująco niskim że nawet nie chce się wspominać. Historycznie to ta stara dobra Anglia nie mogła istnieć, jest jakimś miksem późnego średniowiecza i XIX wieku wyssanym z palca, opisy świata przedstawionego to piętrowe bzdury i anachronizmy. Nie mówię tu oczywiście o elektrycznych tekścikach Merlina, tylko o wszystkim co go w tym White'owym "średniowieczu" otacza, w czym biedak musi tkwić, a my z nim, też biedni. Baza czyli legenda też jest przemielona przez autora, w sposób taki że aż chce się wyć. Fabuła bez polotu. (hurra, jestem gówniarz Artur, a to mój starszy brat Kay który mi imponuje bo jest wielkim, tępym kretynem! A to Merlin który mi imponuje bo potrafi fireballe! Jestem idiotą i pozostanę nim do końca ksiażki! A wszyscy będą robić hihihi i dobrotliwie głaskać mnie po główce! Yay!) Morał - jaki morał? Kaszanka literacka kompletna, ten typ humoru mnie po prostu nie bawi. A poza wątpliwym humorem innych walorów brak. Nie po raz kolejny.
Sięgnęłam bo uwielbiam legendy arturiańskie, czytam wszystko co z nich czerpie. 5 części, no dobra, jedziemy. Jakoś dotrwałam do końca pierwszej, chociaż czułam się jakbym zjadła nadpsutą cytrynę. Sięgnęłam po drugi tom i okazało się że im dalej tym gorzej, ten drugi tom to już nie cytryna tylko coś, czym masz ochotę walić się po głowie. Wówczas stwierdziłam że dosyć tego katowania się, na drugim tomie moja przygoda z Whitem się skończyła. Pieprzyć ksenofoba.
Żeby już nie być 100% wredną, łyżka miodu w beczce dziegciu - bardzo ładny tytuł cyklu.
NIE. Nie, nie, nie, nie, nie. Retelling? Chyba wycieranie sobie gęby legendą. Co to ma wspólnego z legendami arturiańskimi? Imiona bohaterów. Co zostało zmienione? Cała reszta. A po co zostało zmienione?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAno po to żeby nurzać się w pseudo utopijnej wizji "starej dobrej Anglii". Stara i dobra to taka, gdzie chłopcy się bawią a reszta po nich sprząta. Książka ocieka,...