Miecz dla Króla

Okładka książki Miecz dla Króla T.H. White
Okładka książki Miecz dla Króla
T.H. White Wydawnictwo: Solaris Cykl: Był sobie raz na zawsze król (tom 1) fantasy, science fiction
366 str. 6 godz. 6 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Był sobie raz na zawsze król (tom 1)
Tytuł oryginału:
The Sword in the Stone
Wydawnictwo:
Solaris
Data wydania:
2008-04-10
Data 1. wyd. pol.:
1991-01-01
Liczba stron:
366
Czas czytania
6 godz. 6 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375900019
Tłumacz:
Jolanta Kozak
Tagi:
król Artur Merlin Anglia miecz
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
100 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
540
115

Na półkach: , , , , ,

Uwielbiam fantasy middle grade. Uwielbiam legendy arturiańskie. Nastawiłam się na rozrywkę, ewentualnie na kilka mądrych spostrzeżeń młodego pokolenia… Zatem co poszło nie tak?

Pierwszy tom pięcioksięgu został wydany w 1938 roku, czyli już ponad osiemdziesiąt lat temu. Dywagacje na temat sensu prowadzenia wojny zostały tu oczywiście wplecione. Również postrzeganie dziecka oraz metody wychowawcze od tamtego czasu przeszły niewyobrażalną ewolucję. W związku z tym, nie przypadł mi do gustu narrator trzecioosobowy, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy i jeszcze uważa, iż ówczesne mu dzieci mają za dobrze, nie to co kiedyś… Gdyby mógł, przeniósłby się w czasie do średniowiecza, kiedy to chłopcy uczyli się sztuki bitewnej, szermierki, łaciny i historii rodów szlacheckich. Ta niechęć do XX-wiecznej kultury aż się wylewała. Bardzo mnie to denerwowało podczas czytania.

Z pewnością książka źle się zestarzała. Nie żeby słownictwo utrudniało odbiór treści. Tylko światopogląd narratora/autora był za bardzo widoczny na kartach powieści. Czarę goryczy przelewały jego „skrupulatne” opisy tzn. gdy w pokoju stał regał, to wymienił każdą znajdującą się na nim rzecz, książkę, bibelot albo w psiarni wyliczał po przecinku wszystkie imiona psów. Rozumiem jakby takie informacje były potrzebne dla dalszej części fabuły, a nie po to, by tylko zwiększyć jej objętość. Taki sposób pisania, płaskie dialogi oraz infantylne zachowania postaci nie pomagały w czytaniu, które było nużące. Naprawdę nudziłam się niemiłosiernie, lecz czekałam wytrwale, aż COŚ się stanie, a tu nic...

Dodatkowo, jest to książka typowo dla chłopców, dla których przedstawicielki odmiennej płci są głupie. Oczywiście dziewczynki też mogą ją przeczytać, lecz nie spotkają tam postaci żeńskich oprócz jednej starszej pani. Ogólnie większość rzeczy w tej książce jest głupia. Mogę tak wnioskować, gdyż bohaterowie sami używają takich określeń. To kolejny powód, przez który nie chciałabym, aby moje dziecko czytało tę książkę. Na jej kartach pojawia się m.in. następujące słownictwo: chamidło, gbur, idiota, głupek. Nie dość, że bohaterowie nie radzą sobie z gniewem, zazdrością czy niepowodzeniem i wyzywają się nawzajem, to jeszcze na dodatek ubliżają zwierzętom również przypisując im przymiotnik na „g”.

Niektórzy upatrują w tej książce komedii, parodii eposów rycerskich i porównują do Monty Pythona. Mnie jednak wydarzenia przedstawione w książce nie śmieszyły, lecz bardzo często doprowadzały do frustracji i załamywania rąk. Postać błędnego rycerza czy Merlyna miały wywoływać pozytywne uczucia u czytelnika, ale ich dialogi (jak i pozostałych bohaterów) były tak sztuczne, że nie dawały one przyjemności. Jedynym ciekawym elementem w książce była magia, jaką się posługiwał czarodziej oraz to, że żył on wstecz i mógł napomknąć, co się dzieje w późniejszych wiekach...

Merlyn uczył naszego głównego bohatera, Warta („the wart” - „króliczek”),przez około siedem lat, ale oczywiście, jego charakter i sposób postępowania, pomimo lekcji, podczas których był przemieniany w zwierzęta i z nimi rozmawiał, nic mu nie pomogły. Szczególnie ostatnia taka lekcja była okropna. Chłopiec został przemieniony w borsuka, który jest bardzo groźnym leśnym drapieżnikiem o silnych szczękach i grubej skórze. Może nawet zjeść jeża… I jak ten chłopak znalazł jeża to nie dość, że chciał go pożreć, to jeszcze obrażał słowami: „kolczasta świnio”. (Moje kolczaste serduszko pękło)

Jak sobie przypominam, to on ciągle we wcieleniu jakiegoś zwierza chciał zabić słabsze stworzenie (tłumaczono mu wtedy np., że sowa poluje na mysz, gdy jest głodna, a nie dla samego czynu). Jednak najgorsze jest to, iż po SIEDMIU LATACH wciąż to do niego nie dotarło. Pewnie również słowa zwierząt, że tylko homo sapiens prowadzi wojnę, bo ona odbywa się wyłącznie w obrębie jednego gatunku i jest okrutną sprawą, wyleciały mu drugim uchem…

Faktyczna akcja obejmuje rok czasu, a kolejne sześć lat zostaje w skrócie opisane przez narratora, czyli: ci się postarzeli, tamci wyrośli, „przeżywali przygody, zbyt długie, by je tu opisywać” oraz wszystko pozostało po staremu.

Dopiero na ostatnich stronach jest większe nawiązanie do najpopularniejszej celtyckiej legendy niż tylko nazwy własne. Okazuje się bowiem, że Wart to wybraniec, który jest jednak Arturem, czyli prawowitym władcą Anglii… Ale najlepsze jest to, iż chłopiec nie znał legendy o mieczu w skale i go wyciągnął jakby nigdy nic. Dał swojemu przyrodniemu bratu, który miał być pasowany na rycerza i ten brat wiedział, co jest grane, choć uczył ich ten sam nauczyciel xd

Podsumowując, dziwię się, że dotrwałam do końca tej opowieści. Na pewno nie będę kontynuować. Jeśli kogoś uchroniłam przed sięgnięciem po ten tytuł, to bardzo proszę, jest wiele lepszych książek.

Uwielbiam fantasy middle grade. Uwielbiam legendy arturiańskie. Nastawiłam się na rozrywkę, ewentualnie na kilka mądrych spostrzeżeń młodego pokolenia… Zatem co poszło nie tak?

Pierwszy tom pięcioksięgu został wydany w 1938 roku, czyli już ponad osiemdziesiąt lat temu. Dywagacje na temat sensu prowadzenia wojny zostały tu oczywiście wplecione. Również postrzeganie dziecka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
772
95

Na półkach:

To nie jest jedna z tych książek o królu Arturze, które próbują być realistyczne (nie w znaczeniu braku magii, ale spójności świata przedstawionego i wiarygodności wydarzeń w obrębie przyjętych założeń),tak jak realistyczni próbują być Marion Zimmer Bradley czy Bernard Cornwell. Tu mamy od początku pstrokatą mozaikę niepasujących do siebie motywów, karnawał, z którego możemy jako czytelnicy czerpać wiele satysfakcji, ale nie zapominając ani na chwilę, że obcujemy z eksperymentem literackim bardziej niż opowieścią. Chociażby czas akcji – tu król Artur wstępuje na tron w 1216 (czyli w roku wstąpienia na tron Henryka III),a o tym czasie coś wiemy i kompletnie nie ma tam miejsca na „historycznego Artura”. Osadzenie historii Artura w czasach po podboju normańskim, a więc już zdecydowanie historycznych, a nie legendarnych, jest ciekawym zabiegiem, ale bardzo zaburza immersję. Do tego mamy mnóstwo odniesień do czasów jeszcze późniejszych (głównie za sprawą podróżującego w czasie Merlina),gadające zwierzęta, ciągłe kpiny z konwencji epiki rycerskiej (choćby postać króla Pellinore’a tropiącego „Bestię Dyżurną” i zalewającego się łzami na myśl, że Bestię mogła spotkać jakaś krzywda). Dla wielbicieli takiego typowo brytyjskiego humoru i absurdu – gratka. Dla poszukujących wzniosłej i epickiej opowieści – zdecydowanie nie.

To nie jest jedna z tych książek o królu Arturze, które próbują być realistyczne (nie w znaczeniu braku magii, ale spójności świata przedstawionego i wiarygodności wydarzeń w obrębie przyjętych założeń),tak jak realistyczni próbują być Marion Zimmer Bradley czy Bernard Cornwell. Tu mamy od początku pstrokatą mozaikę niepasujących do siebie motywów, karnawał, z którego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
981
539

Na półkach: , , ,

Barwna historia króla Artura w czasach, kiedy był małym chłopcem i nie miał pojęcia, że zostanie królem. Początek i humor bardzo przypadły mi do gustu, zwłaszcza walka rycerzy, nauki Merlina, przemiany w zwierzęta.

Lubię taki dziwny, specyficzny humor, choć nie jest on dla wszystkich.

W połowie zaczęła się trochę wtórność żartów, choć wciąż było ciekawie, a końcówka mnie nie porwała. Dość typowa. Planowałam dać ósemkę, ale jednak będzie siódemka.

Za to scena odwiedzin u chorej ryby – co ten autor zażył, opisując tę scenę, haha, uśmiałam się na tym nieziemsko.

Książka dobra i chętnie sięgnę po kolejną część, zwłaszcza że czyta się lekko, łatwo, krótkie tomy.

Barwna historia króla Artura w czasach, kiedy był małym chłopcem i nie miał pojęcia, że zostanie królem. Początek i humor bardzo przypadły mi do gustu, zwłaszcza walka rycerzy, nauki Merlina, przemiany w zwierzęta.

Lubię taki dziwny, specyficzny humor, choć nie jest on dla wszystkich.

W połowie zaczęła się trochę wtórność żartów, choć wciąż było ciekawie, a końcówka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
700
675

Na półkach: ,

Przeczytałam tę książkę trzeci raz i mam nadzieję, że tym razem dotrwam do samego końca cyklu. Mając za sobą doświadczenie parokrotnej lektury stwierdzam, że jest to książka, która może się podobać:
a) dzieciom, bo są przemiany w różne zwierzęta, Merlyn jako ekscentryczny nauczyciel i komizm sytuacyjny
b) starym zgredom skłonnym analizować jednocześnie nostalgiczny i ironiczny obraz Starej Dobrej Anglii kreślony przez White'a, jego poglądy na wojnę, społeczeństwo i relacje między ludźmi a przyrodą, propagowanie pacyfizmu, dekonstrukcję etosu wojownika, osobliwość edukacji przyszłego króla i wbrew pozorom wcale nie taką chaotyczną konstrukcję książki (nie bez przyczyny np. krwawe polowanie na dzika zestawione zostaje z odnalezieniem Bestii Dyżurnej przez króla Pellinore'a - łowy, których celem i konsekwencją jest śmierć, skontrastowane są z łowami-gonitwą-poszukiwaniem jako celem samym w sobie).
Jeśli czytelnik nie mieści się w jednej z tych dwóch kategorii, to prawdopodobnie książka go odstręczy, bo legenda arturiańska przekształcona jest tu w sposób nieoczywisty, fabuła wymyka się zwykłym schematom i w ogóle bywa dziwnie. Ja natomiast stwierdzam, że właśnie wstąpiłam w szeregi starych zgredów, bo za trzecim razem książka mi się nawet spodobała.

Przeczytałam tę książkę trzeci raz i mam nadzieję, że tym razem dotrwam do samego końca cyklu. Mając za sobą doświadczenie parokrotnej lektury stwierdzam, że jest to książka, która może się podobać:
a) dzieciom, bo są przemiany w różne zwierzęta, Merlyn jako ekscentryczny nauczyciel i komizm sytuacyjny
b) starym zgredom skłonnym analizować jednocześnie nostalgiczny i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
622
181

Na półkach:

Niestety jestem w szoku jak można napisac taką książkę a tym bardziej wydać. Okładki całej serii są tak piękne, że kupiłem całość. Niestety czytać się tego nie da. Z Arturem czy Merlinem to nie ma nic wspólnego i według mnie cały pomysł na książkę jest chory i nudny. Ciagnie się to jak flaki z olejem, jest nieciekawe, nic się nie dzieje a jak się dzieje to głupota, jakby autor potrafił wymyśleć tylko infantylne historyjki, które mogły spotkać bohatera. Nie wiem jak to coś się może komuś podobać i jeszcze tłumaczą to na inne języki. Katastrofa.

Niestety jestem w szoku jak można napisac taką książkę a tym bardziej wydać. Okładki całej serii są tak piękne, że kupiłem całość. Niestety czytać się tego nie da. Z Arturem czy Merlinem to nie ma nic wspólnego i według mnie cały pomysł na książkę jest chory i nudny. Ciagnie się to jak flaki z olejem, jest nieciekawe, nic się nie dzieje a jak się dzieje to głupota, jakby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
193
186

Na półkach: ,

Baśn o dziećinstwie i dorastaniu Artura.Idealna ksiazka do czytania dziecku barwne opisy obyczajów na zamku ,przyrody jak i zwierząt zwłaszcza ptaków.Jest sporo magii ,wiele humoru sytuacyjnego i przezabawnych postaci np.jedna z wielu to król Pellinor z zaplątana suczką i ich pogoni za Bestią.Autor urzeka opisem przyrody plastycznie opisujac z detalami np zamek w taki sposób że czytelnik czuje jakby pisarz pisał wprost do niego.Polecam.

Baśn o dziećinstwie i dorastaniu Artura.Idealna ksiazka do czytania dziecku barwne opisy obyczajów na zamku ,przyrody jak i zwierząt zwłaszcza ptaków.Jest sporo magii ,wiele humoru sytuacyjnego i przezabawnych postaci np.jedna z wielu to król Pellinor z zaplątana suczką i ich pogoni za Bestią.Autor urzeka opisem przyrody plastycznie opisujac z detalami np zamek w taki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2831
124

Na półkach: , ,

Świetna powieść fantasy, opowiadająca o dzieciństwie i wczesnej młodości przyszłego króla Artura. W średniowiecznej Anglii, na skraju Puszczy Dzikiej, w Gramarii, na zamku sir Ectora żyją dwaj bracia: Kay i Art zwany Wartem. Uczy ich prywatny nauczyciel - czarownik Merlin, który żyje wstecz i młodnieje z upływem czasu. " Lekcje" Merlina są bardzo niekonwencjonalne - swego ulubionego ucznia Warta w ramach nauki zamienia a to w dziką gęś, a to w mrówkę, sokoła czy rybę, pokazując tym samym nie tylko życie tych zwierząt ale i obyczaje i systemy w nim panujące np. tyranię u ryb. Każda lekcja to osobna przygoda Warta, tytułowy miecz pojawia się zaś dopiero na końcu książki.
Powieść jest świetna, czyta się ją z zapartym tchem, aczkolwiek fakty historyczne nie zgadzają się zupełnie.... Mój syn od najmłodszych lat wielbiciel rycerzy i wszystkiego co z nimi związane, słuchał historii Warta z otwartą buzią, co jakiś czas krzycząc: " To przecież nie było tak" . Podobała mu się przemiana Robin Hooda w Robin Wooda (przecież żył w lesie) i zmodyfikowana historia wyciągania miecza. Bardzo szybko wpadł na to, że Warcik to Król Artur, a staruszek w charakterystycznym kapeluszu to Merlin. Swego czasu synek nie rozstawał się z Wielką Księgą Średniowiecznych Legend. Po przeczytaniu Miecza dla króla znów wróciliśmy do legend arturiańskich.
Plus za " ładne" wydanie tej książki.

Świetna powieść fantasy, opowiadająca o dzieciństwie i wczesnej młodości przyszłego króla Artura. W średniowiecznej Anglii, na skraju Puszczy Dzikiej, w Gramarii, na zamku sir Ectora żyją dwaj bracia: Kay i Art zwany Wartem. Uczy ich prywatny nauczyciel - czarownik Merlin, który żyje wstecz i młodnieje z upływem czasu. " Lekcje" Merlina są bardzo niekonwencjonalne - swego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
639
547

Na półkach: ,

Magiczne dzieciństwo króla Artura... Nie tylko dla dzieci. Chociaż jeśli mam być szczera liczyłam na pełną patosu opowieść, nie na pokaz (dobrego) humoru i groteski.

Magiczne dzieciństwo króla Artura... Nie tylko dla dzieci. Chociaż jeśli mam być szczera liczyłam na pełną patosu opowieść, nie na pokaz (dobrego) humoru i groteski.

Pokaż mimo to

avatar
636
410

Na półkach: , , , ,

Miejscami dość brutalna, ale mądra, dość zabawna i ciekawa książka nadająca się dla dzieci.

Miejscami dość brutalna, ale mądra, dość zabawna i ciekawa książka nadająca się dla dzieci.

Pokaż mimo to

avatar
312
179

Na półkach:

Wiek: 7+

Wiek: 7+

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    339
  • Przeczytane
    134
  • Posiadam
    40
  • Fantastyka
    16
  • Chcę w prezencie
    9
  • Fantasy
    9
  • Teraz czytam
    4
  • 2020
    3
  • Legendy Arturiańskie
    2
  • Audiobook
    2

Cytaty

Więcej
T.H. White Miecz dla Króla Zobacz więcej
T.H. White Miecz dla Króla Zobacz więcej
T.H. White Miecz dla Króla Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także