-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2010-07-20
2011-07-26
Czytałam tę książkę 3 razy, za każdym razem przeżywam przygodę Bilba od nowa i jestem pewna, ze nigdy mi się to nie znudzi. Pamiętam, że na początku nie chciałam jej czytać, ale potem bardzo mnie wciągnęło.
Zaczęłam ją czytać kilka lat temu, po tym jak byłam w bibliotece z tatą. Wybrałam sobie trzy książki, a tata chciał, żebym wzięła jeszcze jedną, ale nie zdecydowałam się na żadną, więc tata wyjął "Hobbita" z półki i położył mi na mój mały stosik książek. W domu postanowiłam, że "najnudniejszą" książkę przeczytam pierwszą. Wybór padł na "Hobbita", ale gdy zaczęłam czytać od razu moje zdanie o książce się zmieniło..
"Hobbit" bardzo mi się spodobał. Jest bardzo ciekawy i wciągający, nie mogłam się od niego oderwać. Tolkien naprawdę stworzył wiekopomne dzieło, które zachwyci każdego fana książek fantastycznych, a może i nie tylko.
Moim zdaniem Bilba nie da się nie lubić, chociaż nie jest ideałem. Lubi wygody i dobre jedzenie, ale po wyruszeniu w podróż wszystko się zmienia.
Czytałam tę książkę 3 razy, za każdym razem przeżywam przygodę Bilba od nowa i jestem pewna, ze nigdy mi się to nie znudzi. Pamiętam, że na początku nie chciałam jej czytać, ale potem bardzo mnie wciągnęło.
Zaczęłam ją czytać kilka lat temu, po tym jak byłam w bibliotece z tatą. Wybrałam sobie trzy książki, a tata chciał, żebym wzięła jeszcze jedną, ale nie zdecydowałam...
2013-06-09
Powieść rozpoczyna się atakiem ludzi Łotra, czyli Skellina (jeśli ktoś nie czytał poprzednich części to wyjaśniam) - człowieka, który przybył z odległego kraju, z matką, próbował przejąć władzę nad miastem oraz Magami. By swój plan wcielić w życie sprowadził ze swojego kraju narkotyk zwany nilem lub gnilem na ulicach Imardinu). Zmusza to Cery'ego do (jeśli sie da) jeszcze bardziej chowania się przed nim.
Potem zaś ( już trochę dalej od początku) mamy opisaną, niezbyt miłą, sytuację Lorkina. Został on bowiem pojmany przez Amakirę (króla Sachaki). Król chce dowiedzieć się od niego jak najwięcej o Zdrajcach, u których Lorkin przebywał jakiś czas. Oczywiście Lorkin nie chce wyjawić niczego, ponieważ to groziłoby katastrofą oraz utratą zaufania, na które Lorkin pracował dość długo nie przekonując wszystkich do końca, ze jest uczciwy i nie ma ukrytych zamiarów np. wydania ich królowi i aschakim lub Gildii.
Teraz coś o książce. Na pewno nie jest rozczarowaniem, po bardzo dobrych poprzednich częściach - jest równie dobra ( niektórzy twierdzą nawet, iż lepsza). Dla mnie wszystkie były tak samo wspaniałe i ciekawe. Powieść jest ciekawa od pierwszej strony do ostatniej, nie ma zbędnych, nudnych fragmentów.
Akcja zaczyna się już na samym początku, nie ma ( jak to bywa w niektórych książkach) zastojów w akcji.
Bohaterowie są mistrzowsko wykreowani. Ich postacie nie są nudne ani proste. Są skomplikowane, a nie "papierowe". Każdy jest właściwie inny, ma cechy, po których można go rozpoznać.
Objętość książki wynosi 586 stron ( wraz z epilogiem) - liczba zadowalająca, chociaż nie obraziłabym się gdyby była dłuższa, ponieważ akcja bardzo wciąga, ze nie sposób się oderwać np. siadasz sobie na fotelu z książką w dłoni. Spoglądasz na zegar - jest piętnasta.
Za chwilę znów zerkasz - osiemnasta.
Lub : jesteś na setnej stronie. Gdy spoglądasz na numer strony - jakby się mogło wydawać po krótkim czasie- jesteś na trzy setnej! Czy to nie dziwne??
Teraz może trochę o wydaniu. Okładka prezentuje się bardzo ładnie ( zresztą jak wszystkie z tej serii). Podoba mi się także czcionka zastosowana w tytule i nazwisku autorki. Pierwsze "N" w "Canavan" jest ciekawie podkreślone. Niby zwykł kreska, ale bardzo mi się podoba. Szkoda, że nie jest to zastosowane w poprzedniej trylogii.
Natomiast czcionka w książce ( w wydaniu pocket) była dobra, ale mogłaby być trochę większa, ponieważ gdy przez cały dzień czytałam wieczorem i następnego dnia bolały mnie oczy i mrugałam ( chociaż nie mogę być na 100% pewna czy przez to).
Podsumowując: zakochałam się w tej książce ! Bo co innego mogę powiedzieć/napisać o tak wspaniałej powieści ? :)
Powieść rozpoczyna się atakiem ludzi Łotra, czyli Skellina (jeśli ktoś nie czytał poprzednich części to wyjaśniam) - człowieka, który przybył z odległego kraju, z matką, próbował przejąć władzę nad miastem oraz Magami. By swój plan wcielić w życie sprowadził ze swojego kraju narkotyk zwany nilem lub gnilem na ulicach Imardinu). Zmusza to Cery'ego do (jeśli sie da) jeszcze...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kto by nie chciał wrócić do Narnii, jeżeli już tam był ?? Moim zdaniem odpowiedź brzmi : wszyscy. Rodzeństwo Pevensie ma szczęście, bo wraca tam po roku. Zostają przeniesieni inaczej niż ostatnio. Wtedy było to przez szafę, magiczną szafę. Teraz zostają ciągnięci jakąś niewidzialną siła, po złapaniu się za ręce przenoszą się na plażę i od razu biegną się kąpać. Potem zastanawiają się gdzie trafili, bo nie widzieli takiego miejsca w Narnii. Wszystko się wyjaśnia, gdy znajdują ruiny zamku. Ich zamku . . .
No i oczywiście, gdy spotykają karła Zuchona, który wszystko im wyjaśnia.
Lewis pisze językiem zrozumiałym, potocznym. Mam wrażenie, że jego książki są kierowane raczej do dzieci, ale
i tak jego styl pisania jest świetny. Prosty, a to dobrze
( przynajmniej dla mnie) .
Fabuła jest ciekawa, nawet bardzo. Nastoletni chłopiec próbujący odzyskać władzę i dzieci, które mu pomagają - wydaje się banalne, lecz takie nie jest. Dzieci mają wiarę, wiarę w Wielkiego Lwa, który nie jest obojętny Narnijczykom ani oni jemu ( już tutaj można dostrzec pewien motyw) , w końcu Sam to udowodnił.
Okładka przyciąga uwagę, chociaż powiem szczerze, że ja czytałam wersję z inną okładką, ale to przecież nie wpływa na jakość książki.
Kto by nie chciał wrócić do Narnii, jeżeli już tam był ?? Moim zdaniem odpowiedź brzmi : wszyscy. Rodzeństwo Pevensie ma szczęście, bo wraca tam po roku. Zostają przeniesieni inaczej niż ostatnio. Wtedy było to przez szafę, magiczną szafę. Teraz zostają ciągnięci jakąś niewidzialną siła, po złapaniu się za ręce przenoszą się na plażę i od razu biegną się kąpać. Potem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Każdy (przynajmniej ja tak uważam) , kto przeczytał tę książkę na pewno chciał się przenieść do cudownej krainy - Narnii i być bohaterem jak rodzeństwo Pevensie, czyli Łucja, Zuzanna, Piotr i Edmund.
Do tej książki mam wielki sentyment, ponieważ była to pierwsza książka fantasy, jaką przeczytałam i ( chyba) pierwsza lektura szkolna jaka mi się spodobała. Termin "lektura szkolna" kojarzy mi się przede wszystkim z nudną, klasyczna opowieścią, którą się potem omawia. Jednak ta lektura była inna niż te, które dotychczas czytałam - była ciekawa.
Clive Staples Lewis
Opis powieści zdradza naprawdę bardzo, bardzo niewiele - właściwie nic. Więc wytłumaczę, że Narnia to kraina, w której wszyscy jej mieszkańcy - gadające zwierzęta, nimfy, driady, drzewa itd. - są dobrzy, mili i szczęśliwi. A raczej tacy byli, zanim pojawiła się Biała czarownica o imieniu Jadis. Jest pewna przepowiednia, która głosi, iż gdy dwaj synowie Adama i dwie córki Ewy zasiądą na królewskim tronie Narnia znów będzie szczęśliwym miejscem. Jak się można domyślić czarownica będzie chciała pozbyć się dzieci. Więcej nie zdradzę.
Autora książki ( C.S. Lewis'a) na chrześcijaństwo nawrócił J.R.R. Tolkien. A dlaczego o tym piszę ?? Ponieważ Lewis w tej książce umieścił motywy religijne. Szczerze mówiąc czytając pierwszy raz nie dostrzegłam tego, za drugim już tak troszkę, a za trzecim razem zrozumiałam już wszystko. Pierwszym motywem, który powinien się rzucić w oczy jest sam Aslan. Chciałam napisać drugi motyw, ale zdałam sobie sprawę, że on zbytnio zdradza fabułę, wiec go sami musicie znaleźć. Ale oczywiście w całej książce są więcej niż tylko 2 motywy. Na pewno znajdziecie ich całą masę. Wystarczy tylko uważnie czytać.
Styl pisania autora bardzo mi się spodobał - był lekki i nieskomplikowany. Był napisany tak, by każdy, kto go czyta, zrozumiał go, ale sprawiał wrażenie, że napisano go dla dzieci, choć mi to w ogóle nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie spodobało mi się. Gdybym kiedyś pisała jakąś powieść, próbowałabym pisać tak jak Lewis.
Jak zauważyliście dałam dwie okładki książki. Ta pierwsza jest z fotosami z filmu, które znajdują się na samym środku. Po za tym w obu książkach są te same obrazki (czarno-białe).
Dodam tylko jeszcze, że opowieść jest tak wciągająca, że można ja pochłonąć w jeden - dwa dni.
Każdy (przynajmniej ja tak uważam) , kto przeczytał tę książkę na pewno chciał się przenieść do cudownej krainy - Narnii i być bohaterem jak rodzeństwo Pevensie, czyli Łucja, Zuzanna, Piotr i Edmund.
Do tej książki mam wielki sentyment, ponieważ była to pierwsza książka fantasy, jaką przeczytałam i ( chyba) pierwsza lektura szkolna jaka mi się spodobała. Termin "lektura...
2013-04-04
"Misja Ambasadora" jest pierwszą częścią Trylogii Zdrajcy, czyli kontynuacji Trylogii Czarnego Maga autorstwa Trudi Canavan. Jeżeli ktoś chce przeczytać tą książkę to polecam raczej przeczytanie poprzedniej trylogii, bo także jest świetna. A wracając do tematu, opiszę pokrótce sytuację przedstawioną w opisie.
Lorkin, czyli młody Mag kyraliańskiej Gildii Magów, syn Sonei i Akkarina, czyli wybawców miasta Imardinu w czasie inwazji ichanich, wyrusza do Sachaki wraz z Dannylem - przyjacielem matki oraz byłym Ambasadorem Gildii w Elyne. Sachaka to kraj Czarnych Magów, jak nazywa ich Gildia, lecz oni sami siebie nazywają Wyższymi Magami. W kraju tym nie zniesiono niewolnictwa, tak jak w innych krainach. Niewolnicy zmuszani są praktycznie do wszystkiego, nie mają, a nawet nie mogą, mieć własnego zdania. Jednak wśród nich są nie tylko tacy ludzie, są także szpiedzy zwani Zdrajcami.
" -Dlaczego nazywacie same siebie Zdrajczyniami ?
- Zostałyśmy tak nazwane po sachakańskiej księznicce, którą zabił jej ojciec (...). Nazwał ją zdrajczynią, a kobiety w jej czasach zaczęły przyjmować to miano, żeby wyrazić współczucie."
Właściwa akcja zaczyna się w momencie, gdy Lorkin zostaje porwany. Oprócz problemu Lorkina, jest drugi i to poważniejszy - w Imardinie. Łowca Złodziei nie próżnuje i zabił już sporo Złodziei. Cery, który chce zemścić się na nim dowiaduje się, że używa on magii, więc teraz nie jest to już tylko jego problem - tylko Gildii.
Cała poprzednia Trylogia była świetna. A tą książkę czytałam drugi raz, poprzedni pomiędzy "Wielkim Mistrzem", a "Misją Ambasadora" zrobiłam sobie kilku miesięczną przerwę. Teraz czytałam tę książki z dnia na dzień i już prawie na wstępie, gdzie było wspomniane o śmierci Akkarina - popłakałam się.
Autorka świetnie wykreowała i świat, jak i zarówno bohaterów. Świat, który wymyśliła zaskakuje tym, że mimo iż fantastyczny jest tak bliski naszemu. Każdy z bohaterów ma swój, specyficzny charakter. w tym tomie przybywa kilku nowych bohaterów, ale nie jest to raczej problemem, rozwija tylko akcję, nie ma także problemów z połapaniem się kto jest kim.
Okładka jest bardzo ładna, właściwie na wszystkich książkach z tej serii są magowie z kijem, laską ( uprzedzam, że w powieści ich nie mają), z pewnością może ona przyciągnąć czytelników. Czcionka także spodobała mi się, nie była za mała. Na szczęście strony nie były białe, lecz lekko beżowe.
"Misja Ambasadora" jest pierwszą częścią Trylogii Zdrajcy, czyli kontynuacji Trylogii Czarnego Maga autorstwa Trudi Canavan. Jeżeli ktoś chce przeczytać tą książkę to polecam raczej przeczytanie poprzedniej trylogii, bo także jest świetna. A wracając do tematu, opiszę pokrótce sytuację przedstawioną w opisie.
Lorkin, czyli młody Mag kyraliańskiej Gildii Magów, syn Sonei i...
2012-12-10
Gdy przeczytałam pierwszy tom tej trylogii (Gildia magów) od razu chciałam przeczytać drugi, który okazał się równie wspaniały jak pierwszy.
Czytając opis książki zaintrygowała mnie wzmianka o Wielkim Mistrzu : " Niemniej przyjęcie opieki Wielkiego Mistrza Gildii może dla Sonei oznaczać jeszcze marniejszy los. Albowiem Wielki Mistrz Akkarin skrywa sekret znacznie czarniejszy niż jego szaty", która także mnie nie zawiodła i bardzo spodobał mi się ten wątek.
Tak jak w poprzedniej części książka jest opisana z kilku perspektyw.
Podsumowując : Książka bardzo mnie zaciekawiła, nie znudziła. Na pewno z chęcią sięgnę po nastepną część.
Gdy przeczytałam pierwszy tom tej trylogii (Gildia magów) od razu chciałam przeczytać drugi, który okazał się równie wspaniały jak pierwszy.
Czytając opis książki zaintrygowała mnie wzmianka o Wielkim Mistrzu : " Niemniej przyjęcie opieki Wielkiego Mistrza Gildii może dla Sonei oznaczać jeszcze marniejszy los. Albowiem Wielki Mistrz Akkarin skrywa sekret znacznie...
2012-12-20
Książka naprawdę, bardzo mi się spodobała. Szkoda mi tylko było, że to koniec tej wspaniałej trylogii, w której po prostu się zakochałam.
Przeczytałam tę książkę, ponieważ czytałam dwie pierwsze części Trylogii Czarnego Maga i nie mogłam doczekać się przeczytania tej.
Bohaterowie książki są opisani bardzo realistycznie,
a opisy pozwalają wyobrazić sobie ich, tak jak byśmy ich znali. Niestety jakoś nie umiałam wyobrazić sobie Akkarina, w tej kwestii moja wyobraźnia zawiodła. Nie mam pojęcia, ale kojarzył mi się z Denetorem z Władcy Pierścieni. Nie wiem dlaczego, bo był opisany jako trzydziestoletni, chudy mężczyzna o czarnych, długich włosach zaczesanych do tyłu. Może tylko uczesaniem włosów był podobny do bohatera trylogii Tolkiena. Jednak ten ponury Wielki Mistrz był później opisywany bardziej przyjaźnie i można było go polubić, na co wpłynęły też jego późniejsze zwierzenia.
Straszna była jednak ta niepewność, czy Akkarin kłamie, czy nie ? A może mówi tylko połowę prawdy? To mnie po prostu zżerało od środka i wpłynęło na szybkość przeczytania książki. Jeszcze powiem Wam, że płakałam na jednej scenie w książce. Nie zdradzę na której, bo wtedy nie będzie niespodzianki, ale po przeczytaniu pewnie sami się domyślicie.
Podsumowując: Książka naprawdę bardzo ciekawa, z chęcią sięgnę po Trylogię Zdrajcy, żeby zobaczyć jak potoczą się losy bohaterów.
Książka naprawdę, bardzo mi się spodobała. Szkoda mi tylko było, że to koniec tej wspaniałej trylogii, w której po prostu się zakochałam.
Przeczytałam tę książkę, ponieważ czytałam dwie pierwsze części Trylogii Czarnego Maga i nie mogłam doczekać się przeczytania tej.
Bohaterowie książki są opisani bardzo realistycznie,
a opisy pozwalają wyobrazić sobie ich, tak jak...
2013-01-04
Wcześniej czytałam książkę w innym tłumaczeniu i byłam zła na Petera Jackson'a za to, że przekręcił wszystko w filmie, a tu okazało się inaczej...
To wydanie dostałam na Boże Narodzenie. Cieszyłam się, że wszystkie części są w jednym tomie, w grubej oprawie. A gdy zaczęłam czytać okazało się, że to tłumaczenie (Marii Skibniewskiej) jest o niebo lepsze , i że reżyser niczego nie pozmieniał.
Powieść zachwyciła mnie swoim nastrojem oraz tym, jak wytrwali są bohaterowie, z którymi można się utożsamić. Bardzo polubiłam Sama, który był bardzo oddany swemu panu i pomagał mu jak umiał.
Wcześniej czytałam książkę w innym tłumaczeniu i byłam zła na Petera Jackson'a za to, że przekręcił wszystko w filmie, a tu okazało się inaczej...
To wydanie dostałam na Boże Narodzenie. Cieszyłam się, że wszystkie części są w jednym tomie, w grubej oprawie. A gdy zaczęłam czytać okazało się, że to tłumaczenie (Marii Skibniewskiej) jest o niebo lepsze , i że reżyser...
2014-01-15
2013-05-06
"Łotr" to druga część/księga "Trylogii Zdrajcy", czyli kontynuacji "Trylogii Czarnego Maga" autorstwa Trudi Canavan.
Już właściwie na samym początku książki, jeden z bohaterów - Lorkin, czyli były Asystent Ambasadora Gildii w Sachace, Mag Kyraliańskiej Gildii Magów oraz syn Sonei ( Czarnego Maga Gildii) i , nieżyjącego, byłego Wielkiego Mistrza Gildii Akkarina, pakuje się w kłopoty, ponieważ wraz ze swoim przyjacielem Evarem wybierają się na zwiedzanie jaskiń , w których tworzone są magiczne klejnoty. Lorkin chciałby dowiedzieć się o kamieniach możliwie najwięcej, a całą wiedzę przekazać Gildii, by nie musiała ona uciekać się do używania Czarnej Magii. Niestety w jaskiniach nakrywa ich Zdrajczyni i donosi o tym Mówczyniom ( najbardziej wpływowym kobietom wśród Zdrajców).
Dannyl, czyli Ambasador Gildii w Sachace, po tym jak pozwolił Lorkinowi dołączyć do Zdrajców stracił szacunek u aschakich, czyli bardzo wpływowych ludzi, elity sachakańskiej. Jednak nie u wszystkich.. Wciąż odwiedza go ashaki Achati ( doradca króla), który nie chce być tylko przyjacielem Dannyla... A juz i tak skomplikowaną i trudna dla Ambasadora sytuację komplikuje .. inny Ambasador! Dokładniej Ambasador Elyne. A kto jest Elyńczykiem, którego Dannyl dobrze zna?? ( Pewnie i tak każdy się już domyślił) Tayend!
Tymczasem w Gildii nie dzieje się najlepiej, bo :
"dwie nowicjuszki przypominają magom Gildii, że czasami największy wróg kryje się wśród nich samych" .
Do znanych nam już bohaterów dołączają dwie nowe - Lilia i Naki. Lilia to nowicjuszka pochodząca z rodziny służących, którzy pracują w Domach. Naki także jest nowicjuszką, lecz ona w przeciwieństwie do Lilii jest osobą zamożną. Jednak to, że nie są obie wysoko urodzone nie stanowi przeszkody w ich przyjaźni. Gdy poznają się lepiej powierzają sobie swoje sekrety, także te mroczne...
Bohaterzy w tej powieści są mistrzowsko wykreowani, fabuła także. Jednak zanim sięgniecie po tę książkę radzę przeczytać " Trylogię Czarnego Maga" i "Misję Ambasadora". Wszystkie te pozycje są świetne! Idealne dla każdego miłośnika fantastyki, ale nie tylko. Mimo, że książka nie jest typowym romansem, takie wątki też się zdarzają. I to w sumie dość często.
Okładka bardzo mi się podoba - jest bardzo ładna. Czcionka i kolor stron w książce także są dobre. Bardzo dobrze się ja czyta.
Więc moja ocena nie powinna zaskoczyć nikogo, a wszyscy którzy czytał pewnie się ze mną zgodzą.
"Łotr" to druga część/księga "Trylogii Zdrajcy", czyli kontynuacji "Trylogii Czarnego Maga" autorstwa Trudi Canavan.
Już właściwie na samym początku książki, jeden z bohaterów - Lorkin, czyli były Asystent Ambasadora Gildii w Sachace, Mag Kyraliańskiej Gildii Magów oraz syn Sonei ( Czarnego Maga Gildii) i , nieżyjącego, byłego Wielkiego Mistrza Gildii Akkarina, pakuje...
2013-12-10
Odkąd najbliższa Allie osoba - jej brat Christopher, zaginął Allie zmieniła się prawie nie do poznania. Kilka razy była zmuszona zmienić szkołę, gdyż po prostu zachowywała się, nie wiem jak to prawidłowo określić, źle? Tak to chyba będzie dobre określenie. Moim zdaniem musiała po prostu odreagować to, co działo się w jej domu i to jak zachowywali się jej rodzice.
Gdy w końcu kolejny raz trafia do aresztu jej rodzice nie pozostają bierni - najpierw dają dziewczynie szlaban, a następnie wysyłają ją do Akademii Cimmeria - szkole, o której nic nie wie, rodzice zaś nie są skorzy do rozmowy.
Kiedy Allie w końcu przyjeżdża do Akademii dowiaduje się, iż nie jest to zwykła szkoła. Raczej nietypowa...
Po krótkim wstępie zacznę od tego, że książka była naprawdę bardzo ciekawa. Oryginalny pomysł na fabułę zapewne bardzo się do tego przyczynił .
Pomysł był, nie powiem, że nie, dość specyficzny ( bynajmniej ja nie słyszałam o podobnych książkach). Mimo że najpierw nie byłam może w stu procentach pewna, że książka mi się spodoba to w trakcie moja niepewność spadła do zera. Właściwie to nie byłam do końca pewna, ponieważ zazwyczaj czytam książki fantastyczne, a ta takową nie jest. Momentami, aż wydawało mi się dziwne, iż nie jest to powieść fantastyczna. Myślałam także o tym, że gdyby "przerobić" książkę na fantastyczną zyskałaby jeszcze bardziej. Jednak to, że nie jest gatunkiem fantasy nie zmienia oceny książki.
Teraz może trochę o postaciach. Na pewno Allie nie jest "prostą" postacią, raczej wręcz przeciwnie - jej uczucia są skomplikowane. Czasami wywołują też niejednoznaczne odczucia. Jednak najpierw denerwowała mnie jej skłonność do liczenia wszystkiego, co się dało.
Teraz weźmy na celownik Sylvaina. Od razu go znienawidziłam. Nie do końca z jakiegoś konkretnego powodu, ale jego zachowania wydawało mi się dziwne i podejrzane. Właściwie to nie jestem pewna czy robił cos co zasługiwałoby na takie podejrzenie, ale cóż – tak wyszło.
Więc może teraz Carter. Jego, w przeciwieństwie do Sylvaina, pokochałam od razu. Właściwie nie było konkretnego powodu ( tak jak wyżej). Przecież to ona zasługiwał na podejrzenie, którymi obarczyłam Sylvaina. Był przesadnie tajemniczy. Na początku kojarzył mi się on z Carterem Beizen'em z "Plotkary". Ale tamten okazał się nie d o końca godny zaufania.
Na szczególną uwagę zasługuje tutaj okładka. Zapewne wszyscy zauważyli, że dziewczyna(Allie) na okładce ma dziwna twarz. Istotnie ciekawą. Gdy zasłonimy połowę głowy ukażą nam się dwa różne oblicza Allie. Po prawej stronie dziewczyny mamy Cartera, po lewej Sylvaina. U dołu okładki zaś znajduje się Cimmeria.
Zagraniczna okładka także jest niczego sobie. Na pewno przykułaby moją uwage w księgarni, jednak okładka polska jest bardziej pomysłowa.
Podsumowując: książka była bardzo ciekawa i zaskakująca. Na pewno zasługuje na uznanie. Jednak na moją ocenę wpłynęło porównanie jej z "Władcą Pierścieni" ( właściwie każdą książkę porównuję z tym dziełem literatury).
Odkąd najbliższa Allie osoba - jej brat Christopher, zaginął Allie zmieniła się prawie nie do poznania. Kilka razy była zmuszona zmienić szkołę, gdyż po prostu zachowywała się, nie wiem jak to prawidłowo określić, źle? Tak to chyba będzie dobre określenie. Moim zdaniem musiała po prostu odreagować to, co działo się w jej domu i to jak zachowywali się jej rodzice.
Gdy w...
2013-12-17
Allie wróciła z Akademii Cimmeria na trochę do domu. Niestety z niezbyt dobrych powodów. Nathaniel i jego ludzie podpalili budynek, więc uczniowie byli zmuszeni się ewakuować. Atak Nathaniela był dla Allie wielkim przeżyciem. Właściwie nie chodzi tu o samo podpalenie, ale jeszcze o to kto brał w tym udział. Wszyscy, którzy czytali "Wybranych" na pewno domyślą sie o kogo chodzi – Christophera, zaginionego brata dziewczyny, teraz - współpracownika szaleńca.
Podczas pobytu w Londynie dochodzi do pewnego zdarzenia – ludzie Nathaniela chcą pojmać Allie. Jednakże dziewczyna szczęśliwie ucieka. Z małą pomocą.
Powrót do Cimmerii jest dla głównej bohaterki trudny pod względem uczuciowym. Jej były chłopak uratował jej życie, kiedy zatruła się dymem w płonącej bibliotece (żałuję ze to nie był Carter) .
Po za tym Allie ma dodatkowe zajęcie. Oczywiście nie byle jakie – została uczennicą Nocnej Szkoły, czyli najważniejszej organizacji na świecie. Czy poradzi sobie z presją ??
Ku mojej radości (jak widać na okładce) Allie jest z Carterem! Od samego początku "Wybranych" miałam taką nadzieję, po prostu do siebie pasują. Byłam zadowolona, że nie jest ona z Sylvain'em. Niestety potem (dosyć) jasne uczucia dziewczyny robią się skomplikowane, gdy poznaje ona dziewczynę Francuza. Właściwie to całą sprawę skomplikowała lekka zazdrość o Nicole. "Dlaczego ona jest zazdrosna o nią jeżeli ma Carter'a? Czyżby nadal czuła coś do Sylvain'a?" Takie i mnóstwo podobnych pytań kłębiło się w mojej głowie, gdy czytałam. Chciałaby napisać o tym więcej, ale to byłby zbyt wielki spoiler.
Więc teraz może trochę o samym wydaniu.
Jak widać na okładce są te same osoby, co na "Wybranych". Tylko, że (jak wcześniej wspomniałam) Carter trzyma w objęciach Allie, a Sylvain stoi z boku. Postacie są ubrudzone, z daleka nie rzuca się to zbytnio w oczy, ale z bliska widać to bardzo dobrze. Za bohaterami powieści jest wielka kałuża albo część stawu, jeziorka, jak kto woli. W wodzie odbijają się drzewa, które znajdują się bardziej w głębi grafiki. Czcionka użyta w książce była w sam raz, a strony nie były przeraźliwie białe.
Podsumowując: książka była ciekawa, jednak była gorsza od poprzedniej części. Nie umiem wskazać konkretnego powodu: po prostu tak było.
Allie wróciła z Akademii Cimmeria na trochę do domu. Niestety z niezbyt dobrych powodów. Nathaniel i jego ludzie podpalili budynek, więc uczniowie byli zmuszeni się ewakuować. Atak Nathaniela był dla Allie wielkim przeżyciem. Właściwie nie chodzi tu o samo podpalenie, ale jeszcze o to kto brał w tym udział. Wszyscy, którzy czytali "Wybranych" na pewno domyślą sie o kogo...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Morgan Rowlands nigdy nie podejrzewała, że jest kimś więcej niż zwyczajną szesnastolatką"
To zdanie wskazywało na to, że książka nie zapowiada niczego ciekawego, oczywiście oprócz miłości/zauroczenia głównej bohaterki, jednak ostatecznie przekonało mnie to:
"Coś się za mną dzieje. Coś, czego nie rozumiem.
Widzę wszystko inaczej, czuję inaczej. Robię rzeczy, których nie potrafią zwykli ludzie. Potężne. Magiczne. Przerażające."
Po tych zdaniach zdecydowałam się przeczytać książkę. Czy dobrze zrobiłam?
Jak najbardziej!
"Księga cieni" to opowieść o Morgan dziewczynie, która wiedzie spokojne życie, dopóki w szkole nie pojawia się nowy uczeń ( oczywiście cudowny i przystojny, typowo ). Cal zaprasza kilkanaście osób na imprezę pod gołym niebem. Gdy potem rozpalają ognisko i odprawiają wicca Morgan odczuwa bardziej niż inni energię i moc, która uwalnia się podczas rytuału.
Książka przypadła mi do gustu. Nie jest typową książką. Mimo że to świat czarownic fabuła ani trochę nie przypomina np. "Harry'ego Potter'a" ( oczywiście "Harry" był lepszy, ale pomińmy to :> ). Autorka nie opowiada tutaj o typowych czarach, przy których trzeba wypowiadać zaklęcia itp. powieść jest raczej o czarownicach ze stereotypów.
Autorka zastosowała tutaj narrację pierwszoosobową. Moim zdaniem to dobrze, ponieważ to umożliwiło lepsze zrozumienie Morgan ( głównej bohaterki) , nie wyobrażam sobie, by ta książka była w narracji trzecioosobowej.
Podsumowując : książka naprawdę bardzo mi się podobała, mimo że na początku nie miałam ochoty czytać, potem bardzo się wciągnęłam i nie mogłam jej odłożyć. Gdy już ja kończyłam przyszły po mnie koleżanki, by wyciągnąć mnie na spacer, powieść tak mi się podobała, iż miałam ochotę odmówić.
Na internecie przeczytałam w pewnej opinii, że po przeczytaniu chce się dowiedzieć więcej o wicc'a, ja takiej potrzeby nie miałam.
"Morgan Rowlands nigdy nie podejrzewała, że jest kimś więcej niż zwyczajną szesnastolatką"
To zdanie wskazywało na to, że książka nie zapowiada niczego ciekawego, oczywiście oprócz miłości/zauroczenia głównej bohaterki, jednak ostatecznie przekonało mnie to:
"Coś się za mną dzieje. Coś, czego nie rozumiem.
Widzę wszystko inaczej, czuję inaczej. Robię rzeczy, których nie...
2014-01-04
Do przeczytania tej książki zachęciło mnie coś tak banalnego, że sama w to nie wierzę, ale jednak trafiłam na cudowną książkę. Mianowicie ... imię głównego bohatera. Jeżeli ktoś powie Nathan od razu kojarzy mi się Nathan Sykes z mojego ulubionego boysbandu. Jednak miałam wielkiego farta.
Jedynym minusem książki było to, że za szybko się skończyła. Tak mnie wciągnęła, a tu nagle koniec!
Od razu zakochałam się w głównym bohaterze i bardzo polubiłam Lisę. Pięknie zostało tu opisane uczucie Nathan'a do Lisy, on tak bardzo ją kochał i był dla niej taki czuły.
Książka była bardzo smutna, ale też bardzo romantyczna. Nie jestem wielką fanką romansów, ale to nie był jakiś typowy romans z happy end'em, tylko bardzo wzruszająca opowieść.
Do przeczytania tej książki zachęciło mnie coś tak banalnego, że sama w to nie wierzę, ale jednak trafiłam na cudowną książkę. Mianowicie ... imię głównego bohatera. Jeżeli ktoś powie Nathan od razu kojarzy mi się Nathan Sykes z mojego ulubionego boysbandu. Jednak miałam wielkiego farta.
Jedynym minusem książki było to, że za szybko się skończyła. Tak mnie wciągnęła, a tu...
Wybierając tę książkę w pierwszej kolejności zainteresował mnie tytuł, który wskazuje, że książka nie opowiada o czymś normalnym, tylko o czymś niezwykłym, fantastycznym. Po drugie bardzo spodobała mi się okładka, chociaż nie jest jakaś specjalnie wyszukana. A gdy przeczytałam opis już wiedziałam, że muszę ją kupić.
Autorka już na samym początku wprowadza w dość specyficzną atmosferę slumsów, czyli tzw. półświatka Imardinu. Następnie jest opisane jak główna bohaterka jest zła na wszystkich o czystki, które jej zdaniem i tak nie pomagają nikomu.
Spodobało mi się to, że cała książka opisana jest z dwóch perspektyw : Sonei i Magów Gildii, więc możemy poznać dwa różne poglądy. Sonea jest wrogo nastawiona do magów i myśli, że chcą ją schwytać, by ją zabić albo wykorzystać ją jako przynętę, żeby złapać Złodziei, jednak nie wie nawet jak bardzo się myli. Magowie chcą by się przyłączyła do nich lub jeśli nie będzie tego chciała, może odejść.
Książkę czyta się bardzo szybko, ułatwiają to w miarę duże litery. Gorąco polecam wszystkim miłośnikom fantasy.
Wybierając tę książkę w pierwszej kolejności zainteresował mnie tytuł, który wskazuje, że książka nie opowiada o czymś normalnym, tylko o czymś niezwykłym, fantastycznym. Po drugie bardzo spodobała mi się okładka, chociaż nie jest jakaś specjalnie wyszukana. A gdy przeczytałam opis już wiedziałam, że muszę ją kupić.
więcej Pokaż mimo toAutorka już na samym początku wprowadza w dość...