-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-07-15
2017-01-14
Colleen Hoover kojarzy mi się głównie z literaturą dla nastolatków, więc sięgając po „Maybe Someday” nastawiałam się na luźną historię licealistów, którzy zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że oni często się widzą, ale nie koniecznie się lubią.
Sydney, to młoda dziewczyna, która dzieli mieszkanie ze swoją najlepszą przyjaciółką i czasem swoim chłopakiem. Ridge to jej sąsiad, który codziennie o tej samej porze wychodzi na balkon by grac wspaniałe melodie. Ponieważ Sid nigdy nie słyszała do niej słów, postanawia sama je ułożyć. I tak zaczyna się ich wspólna przygoda, ale okraszona osobistą miłosną tragedią głównej bohaterki. Ona misze, on tworzy. Los sprawia, ze tych dwoje zamieszka razem i spróbuje się ze sobą dogadać, choć to za dużo powiedziane. Ich historii uczuciu przygląda się dość niemiła współlokatorka oraz najlepszy przyjaciel Ridga, który tak się składa, że również mieszka w tym domu.
To co wyróżnia te powieść on innych z resii New Adult, to przede wszystkim pomysł na fabułę, otoczoną pięknymi opisami uczuć i problemów z nimi związanych. Do tej pory żadna książka tego typu nie wywarła na mnie tak dobrego wrażenia. Nastolatką, nie jestem już od dawna, a jednak książka bardzo mnie wciągnęła i w niektórych momentach przeżywałam tragedię razem z głównymi bohaterami.
„Maybe someday” warto przeczytać chociażby dlatego, by uświadomić sobie, że miłość to nie zawsze opowieść z cyklu harlequin. To często walka samemu z sobą między rozsądkiem, a sercem i problemami życia codziennego. I „Maybe someday” każdemu z Nas trafi się podobna historia i wtedy zakończenie dopiszemy sobie sami.
https://kurtynablog.wordpress.com/2017/01/24/maybe-someday-colleen-hoover/
Colleen Hoover kojarzy mi się głównie z literaturą dla nastolatków, więc sięgając po „Maybe Someday” nastawiałam się na luźną historię licealistów, którzy zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że oni często się widzą, ale nie koniecznie się lubią.
Sydney, to młoda dziewczyna, która dzieli mieszkanie ze swoją...
2017-01-04
„Immunitet” to czwarty i jak dotąd ostatni tom serii z Chyłką i Oryńskim, zwanym Zordonem, który ukazuje czytelnikowi prawdziwy świat warszawskiej palestry. Tym razem charyzmatyczna para podejmuje się obrony sędziego, który jest starym znajomym Chyłki z czasów studenckich. Z pozoru sprawa wydaje się z góry przegrana, z resztą jak w każdym prawniczym przypadku, tej dwójki, jednak oni podejmują się tego wyzwania.
Najmłodszy sędzia Trybunału Konstytucyjnego zostaje posądzony o zabójstwo mężczyzny, które odbyło się kilka lat wstecz, w Krakowie. Oczywiście mężczyzna nie przyznaje się do winy, a by móc jak najszybciej oczyścić się z zarzucanych mu czynów, do swojej obrony zatrudnia Chyłkę i Zordona. Duet od razu rozpoczyna poszukiwania winnego i analizowania materiałów dowodowych, które niestety coraz bardziej wskazują na to, że sędzia jest winny. Z każdą kolejną rozprawą okazuje się, że na światło dzienne wychodzą nowe dowody pogrążające ich klienta. Jakby tego było mało Chyłka musi zmierzyć się ze swoją dobrze skrywaną przeszłością, którą w świetle faktów postanawia wyjawić Zordonowi.
To wszystko powoduje, że Mróz w „Immunitecie” stworzył, po raz kolejny, wciągającą historię, która trzyma czytelnika w napięciu, aż do ostatniej strony. Nie do końca w tej historii pasuje mi watek ojca Chyłki, być może w kolejnych częściach (jeżeli w ogóle będą) wszystko się okaże.
Główna bohaterka nadal nie traci na swoim ciętym języku, nie jest uduchowioną i nawróconą kobietą, która podejmuje walkę z pogłębiającym się nałogiem. Natomiast Zordon jest mężczyzną, który nadal próbuje o nią walczyć, pod względem zawodowym jak i prywatnym. Czwarta część ich wspólnej historii nie jest spektakularnym początkiem czegoś nowego i zarazem końcem pewnego etapu. To po prostu kolejna część opisana przez Mroza, w jego bardzo dobrym stylu, który nie pozwala czytelnikowi się nudzić. Pozwala natomiast snuć pewne domysły co do kontynuacji tej opowieści ponieważ zakończenie w bardzo inteligentny sposób powoduje, że każdy z Nas może zapisać ich dalsze losy wedle własnego uznania. Mam tylko nadzieję, że skoro sprawa jest nadal otwarta, niebawem znów usłyszymy o Chyłce i Zordonie, chociażby po to by w sposób dobitny zakończyć ich historie.
„Immunitet” to czwarty i jak dotąd ostatni tom serii z Chyłką i Oryńskim, zwanym Zordonem, który ukazuje czytelnikowi prawdziwy świat warszawskiej palestry. Tym razem charyzmatyczna para podejmuje się obrony sędziego, który jest starym znajomym Chyłki z czasów studenckich. Z pozoru sprawa wydaje się z góry przegrana, z resztą jak w każdym prawniczym przypadku, tej dwójki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12
Robiąc sobie chwilową przerwę od Chyłki i Zordona postanowiłam zapoznać się z innymi książkami Remigiusza Mroza. Wybór padł na „Świt, który nie nadejdzie”, który był przeciwieństwem prawniczego świata. Tym razem autor przenosi Nas w okres przedwojennej Warszawy, gdzie miastem rządzą dwie grupy przestępcze. Zapowiada się mrocznie i zapewniam, że tak też jest do samego końca historii.
Ernest Wilmański to były bokser, który po przygodzie z ringiem pragnie zacząć nowe życie w stolicy. Niestety już od pierwszego dnia nic nie wskazuje na to, by ten plan mógł się urzeczywistnić. Główny bohater bowiem staje w obronie dziewczynki, która kradnie węgiel. I tak zaczyna się „przygoda z ciemną stroną Warszawy”. Na szczęście w życiu Ernesta pojawiają się dwie kobiety, które sprawiają, że ten mafijny świat staje się odrobinę lepszy. Mowa o Elizie Zarzecznej, która jako początkująca policjantka wierzy w to, ze jest w stanie zmienić to miasto na lepsze oraz Anastazja, która w zasadzie w lepsze już nie wierzy.
To co bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie w tej powieści, to mroczny klimat jaki Mróz stworzył w ramach opisu mafijnych porachunków. Jeżeli kiedykolwiek wierzyłam w to, że ciężkie narkotyki i ich handel, pojawiły się na świcie dopiero w latach pięćdziesiątych, to po przeczytaniu „Świtu…” zmieniłam zdanie, a na pewno ta książka skłoniła mnie do większej refleksji na ten temat.
Jest tylko jedna rzecz, która mnie zaskoczyła, a zarazem zawiodła – zakończenie. Zaskoczeniem było rozwiązanie tej historii, a zawiodłam się ponieważ nie będę ukrywać, że takich końców po prostu nie lubię. Niestety nic więcej nie mogę zdradzić lecz gdy przeczytasz tę książkę od razu zrozumiesz co mam na myśli.
https://kurtynablog.wordpress.com/2017/01/02/swit-ktory-nie-nadejdzie-remigiusz-mroz/
Robiąc sobie chwilową przerwę od Chyłki i Zordona postanowiłam zapoznać się z innymi książkami Remigiusza Mroza. Wybór padł na „Świt, który nie nadejdzie”, który był przeciwieństwem prawniczego świata. Tym razem autor przenosi Nas w okres przedwojennej Warszawy, gdzie miastem rządzą dwie grupy przestępcze. Zapowiada się mrocznie i zapewniam, że tak też jest do samego końca...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12
W tym wypadku mamy do czynienia z wywiadem rzeką, więc o jako takiej powieści nie ma mowy. Artur Górki przeprowadza rozmowę z, chyba najsłynniejszym polskim gangsterem. Pamiętam film „Świadek koronny”, który powstał rzekomo, na podstawie opowieści Jarosława Sokołowskiego. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że kilka lat później ze szczegółami będę mogła poznać świat polskiej mafii.
Masa opowiada o kobietach polskiego świata przestępczego, które tylko teoretycznie pozostawały w cieniu swoich mężów, czy partnerów. Mówi się, że mężczyzna jest głową rodziny, a kobieta jego szyją i czytając spowiedź Masy masz nieodparte wrażenie, że tak właśnie jest. Kobiety to słaba płeć? Autor tej historii udowadnia, że to nic bardziej mylnego. Kobiety polskiej mafii często potrafiły być bardzo wyrafinowane i bezwzględne w swoich poczynaniach.
Mimo tego, że opowieść tyczy się kobiet, Masa nie przebiera w słowach. I bardzo dobrze. O świecie przestępczym nie można mówić w sposób górnolotny, tym bardziej, gdy przez wiele lat było się jego jednym z głównych filarów. Dlatego czytając opowieść Sokołowskiego, czytelnik natrafi na mnóstwo wulgaryzmów, neologizmów i niechlubnych opisów danych sytuacji. Ale mam wrażenie, że nikt inny nie byłby w stanie opowiedzieć o polskiej mafii w bardziej wiarygodny sposób.
To nie jest książka dla każdego, gdyż temat w niej poruszany również do standardowych nie należy. Dlatego polecam tylko tym, którzy mają mocne nerwy, ale również tym którzy granice ciekawości mają bardzo wysoką. Na nudę w tej historii narzekać raczej nie będziecie.
https://kurtynablog.wordpress.com/2016/12/23/1574/
W tym wypadku mamy do czynienia z wywiadem rzeką, więc o jako takiej powieści nie ma mowy. Artur Górki przeprowadza rozmowę z, chyba najsłynniejszym polskim gangsterem. Pamiętam film „Świadek koronny”, który powstał rzekomo, na podstawie opowieści Jarosława Sokołowskiego. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że kilka lat później ze szczegółami będę mogła poznać świat polskiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-21
Jest takie powiedzenie „Do trzech razy sztuka” i właśnie w myśl tego porzekadła po raz trzeci sięgnęłam po Remigiusza Mroza. No może nie w sensie dosłownym, ale w przenośni… po jego kolejną powieść, sięgnęłam.
„Rewizja” to ukazanie dalszych losów Chyłki i Oryńskiego, bo Zordonem dla głównej bohaterki już raczej nie jest. Ona odeszła z kancelarii i zaprzepaściła wszystko na co tyle lat pracowała, on w niej został i piął się po kolejnych szczeblach kariery. Ona by przetrwać kolejny dzień, udzielając porad w centrum handlowym, znalazła dość niechlubny sposób owiany alkoholowym odorem, który może przysporzyć jej większych kłopotów. Ale nie ważne są kłopoty, kiedy pojawia się perspektywa obrony pewnego Roma, który tylko teoretycznie zabił swoją żonę i córkę, by móc skorzystać z wypłaty odszkodowania. Chyła dopatruje się w tej historii możliwości pogrążenia swojego byłego pracodawcy, co oczywiście zamierza zrobić z największa, niepohamowaną przyjemnością. Znów zaczyna się walka z serii: o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? No i chodzi.. bo wraca… Piotr Langer, czyli ulubiona postać z „Kasacji”. To tym bardziej wprowadza zamęt i niedowierzanie. Jedno jest pewne, nie wszystko jest takie jak by się mogło wydawać i na pewno nic dobrego z tego nie wyniknie.
Tym razem autor, po części pozostawiając swoje zamiłowanie do prawniczych paragrafów (które wcale nie są zaskoczeniem, zważywszy na fakt, iż owy twórca jest prawnikiem), skupia się na problemach romskiej mniejszości narodowej. W „Rewizji” poruszany jest aspekt szufladkowania osób. Skoro Rom to pewnie zabił, skoro Rom to pewnie brudas, złodziej, leń i degenerat. I tak można długo wymieniać. Nie mniej jednak chwała autorowi za to, że w jednym ze swoich dzieci podjął się takiego tematu.
Ale znowu coś nie pasuje mi w zakończeniu. Nie chce Ci drogi czytelniku go zdradzać, by nie pozbawić Cię czystej przyjemności z czytania, więc napisze tylko mamy powtarzalność. Znów w końcówce mamy do czynienia albo z zabójstwem, albo z zagięciem, albo z ogólnie pojętym przekrętem i aferą. No i oczywiście, że to zrobię i sięgnę po „Immunitet”, z czystej ciekawości. Może tam doczekam się innego zakończenia, z tytułu zakończenia pewnej serii. Pomimo zakończenia i tak warto. No bo to Mróz, więc warto. Przeczytam, zobaczę i zapewne podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami :)
https://kurtynablog.wordpress.com/2016/12/21/na-zime-przeprowadzamy-rewizje-z-mroza/
Jest takie powiedzenie „Do trzech razy sztuka” i właśnie w myśl tego porzekadła po raz trzeci sięgnęłam po Remigiusza Mroza. No może nie w sensie dosłownym, ale w przenośni… po jego kolejną powieść, sięgnęłam.
„Rewizja” to ukazanie dalszych losów Chyłki i Oryńskiego, bo Zordonem dla głównej bohaterki już raczej nie jest. Ona odeszła z kancelarii i zaprzepaściła wszystko...
2016-12
Kolejna historia z Chyłką i Zordonem w roli głównej. Tym razem jednak na pierwszy plan wysuwa się walka z czasem ponieważ należy jak najszybciej znaleźć dziewczynkę, która została porwana. No właśnie porwana, w to wierzą tylko główni bohaterowie ponieważ wszystkie dowody świadczą o tym, iż została zamordowana przez swoich rodziców, którzy porwanie po prostu upozorowali. Materiały dowodowe jednoznacznie świadczą o ich winie, jednak ciężki i zawzięty charakter Chyłki świadczy o tym, że nie spocznie póki nie pozna prawdy.
Zazwyczaj jest tak, że gdy pierwsza powieść lub film zachwyci odbiorcę, z kolejną jest już trochę gorzej. Zaczyna się porównywanie do poprzednika, które nie zawsze kończy się dla tej drugiej, dość korzystnie. Jednak w tym przypadku jakiekolwiek obawy są bezpodstawne. Remigiusz Mróz stanął na wysokości zadania i stworzył historię równie dobrą jak w ”Kaucji”, jednak jest jedna różnica, w momencie zakończenia. Podczas czytania „Kaucji” ostatnie strony historii mnie po prostu zaskoczyły, ale w sposób bardzo pozytywny, bowiem tak właśnie powinny kończyć się powieści kryminalne. W przypadku jej następcy było nie co inaczej. Jedyne co mnie zaskoczyło to postawa głównej bohaterki, która zasługuje na słowa uznania.
Nigdy nie będzie tak, że wszystkie powieści są takie same, mimo tych samym bohaterów. I dowodem na moją teorię jest właśnie „Zaginięcie”. Fabuła trzyma w napięciu, które im bliżej zakończenia tym jest mniejsze, ale nie stanowi to o przeciętności tej pozycji. Niewątpliwie sięgnę po „Rewizję”, gdyż jestem bardzo ciekawa co dalej będzie działo się w życiu Chyłki i Oryńskiego. I Tobie tez, drogi czytelniku to polecam.
https://kurtynablog.wordpress.com/2016/12/19/1552/
Kolejna historia z Chyłką i Zordonem w roli głównej. Tym razem jednak na pierwszy plan wysuwa się walka z czasem ponieważ należy jak najszybciej znaleźć dziewczynkę, która została porwana. No właśnie porwana, w to wierzą tylko główni bohaterowie ponieważ wszystkie dowody świadczą o tym, iż została zamordowana przez swoich rodziców, którzy porwanie po prostu upozorowali....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12
Po tę książkę sięgnęłam w bardzo trudnym dla mnie momencie. Nigdy nie sądziłam, że przeżyję coś co spowoduje, że moja równowaga wewnętrzna zostanie tak bardzo zachwiana. Po jakimś, czasie szukając na własną rękę pomocy, oczywiście uciekłam w świat literatury, nie tylko tej fachowej. Śledząc tytuły największych myślicieli, odkryłam „Sztukę szczęścia…”.
To szereg rozmów przeprowadzonych z Jego świetobliwoścą Dalajlamą, który próbuje wytłumaczyć nam wszystkim, że szczęście jest darem, który każdy ma w sobie i którego można się również nauczyć. W dobie pogodni za materialnością, awansami i egoistycznym podejściem do życia, często zapominamy co jest w tym życiu najważniejsze. Warto więc pochylić się nad tym poradnikiem, by choć na chwilę zastanowić się nad tym dokąd tak naprawdę zmierzamy. Skoro aż tak już się uzewnętrzniłam napiszę jeszcze tylko, że w pewnych momentach po prostu się popłakałam. Bardzo fajna pozycja w takim przedświątecznym momencie, który skłania nas wszystkich do refleksji.
https://kurtynablog.wordpress.com/2016/12/18/sztuka-szczescia-poradnik-zycia-dalajlama-xiv-howard-c-cutler/
Po tę książkę sięgnęłam w bardzo trudnym dla mnie momencie. Nigdy nie sądziłam, że przeżyję coś co spowoduje, że moja równowaga wewnętrzna zostanie tak bardzo zachwiana. Po jakimś, czasie szukając na własną rękę pomocy, oczywiście uciekłam w świat literatury, nie tylko tej fachowej. Śledząc tytuły największych myślicieli, odkryłam „Sztukę szczęścia…”.
To szereg rozmów...
2016-12
Nigdy nie jest taki, jak nam się wydaje i wszędzie dobrze gdzie nas nie ma – to dwie maksymy, które mogą odzwierciedlać „Nieznajomego” Harlena Cobena. Z zewnątrz wydawać, by się mogło, że rodzina Adma jest idealna. Żona prężnie działająca w szkolnej drużynie, dwóch poukładanych synów, praca, w której brak jakichkolwiek większych problemów, ale jeden dzień zmieni ich życie na zawsze.
Pewnego dnia Adam dostaje od tytułowego nieznajomego informacje poddające w wątpliwość, iż jego żona był w pierwszej ciąży. Kiedy mężczyzna chce to z nią wyjaśnić, ta niespodziewanie znika i prosi, by pod żadnym pozorem się z nią nie kontaktować. Dodatkowo okazuje się, ze z konta organizacji zniknęło sporo pieniędzy. W między czasie dochodzi do brutalnego zabójstwa, ale czy te historie mają ze sobą cokolwiek wspólnego? Bardzo dużo pytań, bardzo dużo wątków, ale wszystko w końcu składa się w jedną całość.
Harlan Coben jak zwykle przenosi czytelnika do historii, w której są same niewiadome. Stworzył bardzo fajny pomysł, który zrealizował z charakterystyczną dla siebie starannością, jednak nie do końca jestem przekonana, czy był to typowy thriller w jego wykonaniu. Nie wątpliwie warto spotkać się z „Nieznajomym”, jak z większością powieści Cobena.
https://kurtynablog.wordpress.com/2016/12/18/nieznajomy-harlan-coben/?preview_id=1537&preview_nonce=ec90e2d2f1&post_format=standard&_thumbnail_id=1538&preview=true
Nigdy nie jest taki, jak nam się wydaje i wszędzie dobrze gdzie nas nie ma – to dwie maksymy, które mogą odzwierciedlać „Nieznajomego” Harlena Cobena. Z zewnątrz wydawać, by się mogło, że rodzina Adma jest idealna. Żona prężnie działająca w szkolnej drużynie, dwóch poukładanych synów, praca, w której brak jakichkolwiek większych problemów, ale jeden dzień zmieni ich życie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12
Była „Magda M.”, „Prawo Agaty” czy „Suits” lub jak to woli „W garniturach”, teraz przyszedł czas na Chyłkę, Joanne Chyłkę, w duecie z Konradem Oryńskim. To moja pierwsza przygoda z Remigiuszem Mrozem, ale wiem że na pewno nie ostatnia.
Joanna Chyłka, to pani prawnik, która nie przebiera w słowach, ani środkach na Sali rozpraw. To po prostu konkret kobieta, która wie czego chce i nie spocznie póki… nie obroni swojego klienta. Tym razem dostaje pod swoje skrzydła aplikanta Konrada Oryckiego, który ma uczyć się od jej geniuszu.
Jak na warszawie realia przystało mamy do czynienia z morderstwem i to pierwszego kalibru. Piotr Langer, syn wysoko postawionego biznesmena zostaje oskarżony o morderstwo dwóch osób i przetrzymywanie ich ciał przez dziesięć dni we własnym mieszkaniu. Zapowiada się ciekawie. Tym bardziej, że oskarżony w ogóle nie chce współpracować Skoro jednak sprawę prowadzi Chyłka wiadomo, ze tak łatwo nie odpuści. W związku z tym czytelnika czeka wiele zaskakujących, mrocznych atrakcji.
Remigiusz Mróż zabiera Nas w prawniczy świat, w którym bardzo szybko dowiadujemy się, że w nim nie ma miejsca dla słabych psychicznie. W związku z tym pani adwokat jest bardzo barwna postacią, którą od pierwszych kartek szczerze polubiłam. Może za to, że mówi zawsze to co myśli, czasem zbyt dobitnie i wyraziście. Jedno jest pewne: sięgając po tę książkę na pewno nie będziesz się nudzić. Autor zapewni Ci kilka bardzo ciekawych nocy, których zapewne nie będziesz, drogi czytelniku, żałować. Wspaniała na długie zimowe wieczory.
https://kurtynablog.wordpress.com/2016/12/09/kasacja-remigiusz-mnoz/
Była „Magda M.”, „Prawo Agaty” czy „Suits” lub jak to woli „W garniturach”, teraz przyszedł czas na Chyłkę, Joanne Chyłkę, w duecie z Konradem Oryńskim. To moja pierwsza przygoda z Remigiuszem Mrozem, ale wiem że na pewno nie ostatnia.
Joanna Chyłka, to pani prawnik, która nie przebiera w słowach, ani środkach na Sali rozpraw. To po prostu konkret kobieta, która wie czego...
2016-11
Każdy z nas ma jakaś rolę w życiu do odegrania. Na początku naszej drogi jest to niemowlę, dziecko, nastolatek, być może student, chłopak/ dziewczyna, mąż/żona, ojciec/matka, pracownik/szef ect. Tak wymieniać można jeszcze długo. I choć zdajemy sobie z tego sprawę, często wchodzimy w błędną rolę, w zależności od sytuacji. I tym właśnie tematem zajął się Mateusz Grzesiak w swojej książce „Psychologia relacji, czyli jak budować świadome związki z partnerem, dziećmi i rodzicami”.
Grzesiak podejmuję próbę wytłumaczenia Nam, jak ważne jest by nie mylić ze sobą ról, w jakie wchodzimy każdego dnia. Jeżeli przebywasz ze swoim dzieckiem, jesteś matką, ale gdy spędzasz czas z mężem, jesteś żoną, więc nie matkuj mu Oczywiście to bardzo skłócony i kolokwialny przykład jednak równie ważny.
To jest podręcznik, który powinien przeczytać każdy kto chce świadomie i skutecznie budować relacje z najbliższymi osobami. Ponieważ jest napisany w bardzo przystępny sposób, choć nie brakuje w nim naukowych sformowań, każdy doskonale zrozumie, co autor miał na myśli. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. I najfajniejsze w niej jest to, że w pozytywny sposób wpłynie na Twoje życie. Oczywiście, jeżeli wyciągniesz z niej własne wnioski.
https://kurtynablog.wordpress.com/2016/11/27/psychologia-relacji-czyli-jak-budowac-swiadome-zwiazki-z-partnerem-dziecmi-i-rodzicami-mateusz-grzesiak/
Każdy z nas ma jakaś rolę w życiu do odegrania. Na początku naszej drogi jest to niemowlę, dziecko, nastolatek, być może student, chłopak/ dziewczyna, mąż/żona, ojciec/matka, pracownik/szef ect. Tak wymieniać można jeszcze długo. I choć zdajemy sobie z tego sprawę, często wchodzimy w błędną rolę, w zależności od sytuacji. I tym właśnie tematem zajął się Mateusz Grzesiak w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie sądziłam, że ta pierwszą książkę mojego dzieciństwa spotkam na tym portalu. Zdania typu "Ala ma kota, ... a kot ma Alę" wryły się w polski żargon. Z racji sentymentu nadal posiadam ją w swojej domowej biblioteczce, a w zasadzie nie mojej tylko moich rodziców, bo w mojej już po prostu by się nie zmieściła.
W dobie podręczników, w których strony są wyrywane i wkładane do segregatorów, miło powspominać czasy, gdy książki były pięknie ilustrowane i poszanowanie ich było tak duże, by można było przekazać je młodszym rocznikom.
Nie sądziłam, że ta pierwszą książkę mojego dzieciństwa spotkam na tym portalu. Zdania typu "Ala ma kota, ... a kot ma Alę" wryły się w polski żargon. Z racji sentymentu nadal posiadam ją w swojej domowej biblioteczce, a w zasadzie nie mojej tylko moich rodziców, bo w mojej już po prostu by się nie zmieściła.
W dobie podręczników, w których strony są wyrywane i wkładane...
2016
Jeżeli w swoim związku, przeżywasz "trudne chwile" lub jesteś krótko po rozstaniu, to w moim odczuciu powinnaś przeczytać tą książkę. "Nie zależny mu na Tobie" bardzo dobitnie podkreśla, co decyduje o zakończeniu związku, lub jak mężczyzna zachowuje się w momencie, gdy znajomości nie traktuje poważnie.
Jeżeli jesteś osobą, która przejawia zdolności do użalania się nad sobą lub popadania w stany depresyjne, trzymaj się od tej pozycji z daleka ponieważ jedyne co dla siebie zrobisz to załamiesz się do reszty. jeżeli jednak wyznajesz moją zasadę "motywacji z głową" to możesz ją przeczytać ponieważ być może da Ci to możliwość poznania czegoś nowego. Ale jeżeli jej nie przeczytasz to nic wielkiego się nie stanie. Dając sobie więcej czasu na złość i żal, z czasem same/i dojdziecie do podobnych wniosków, które zawarte są w tej książce.
Jeżeli w swoim związku, przeżywasz "trudne chwile" lub jesteś krótko po rozstaniu, to w moim odczuciu powinnaś przeczytać tą książkę. "Nie zależny mu na Tobie" bardzo dobitnie podkreśla, co decyduje o zakończeniu związku, lub jak mężczyzna zachowuje się w momencie, gdy znajomości nie traktuje poważnie.
Jeżeli jesteś osobą, która przejawia zdolności do użalania się nad...
2013-12
UWAGA! To ponad godzina motywującego wykładu, która może ODMIENIĆ TWOJE ŻYCIE! Wspaniały sposób na rozpoczęcie nowego roku, od zmiany nastawienia.
Braian Tracy nie jest postacią mi obcą jednakże, jak dotąd, obce jest mi recenzowanie audiobooków. Z „Siłą pewności siebie” spędziłam kilka wspaniałych minut podczas świątecznej podróży w rodzinne strony. Absolutnie nie uważam by ten czas był stracony. Tracy to jeden z najlepszych, jak nie najlepszy mówca, motywator, coach na świecie. Jeden z nielicznych ekspertów biznesowych, których książki i wykłady powodują, iż faktycznie zaczynasz zmieniać swoje życie.
Wszyscy doskonale wiemy, jak w dzisiejszych czasach ważnym jest, by mieć poczucie własnej wartości. Jak sprawić, by decyzje, które podejmujemy każdego dnia miały dla nas jak najlepszy skutek? Co zrobić, by osiągnąć spełnienie na gruncie zawodowym i prywatnym. Jak prowadzić własną firmę, bądź odnajdywać się w firmie innych? Brian Tracy udzieli Ci na te i inne pytania wyczerpującej odpowiedzi. Dostaniesz od niego kilka ważnych zasad, którymi powinieneś się kierować w życiu, by móc osiągnąć pełnie szczęścia, bądź po prostu się do niej zbliżyć. Tracy to nie jest postać, która mówi tylko po to, by… mówić. To człowiek, który doskonale wie co che powiedzieć i słuchając go masz wrażenie, że nie ująłbyś/abyś tego lepiej. To ekspert, który zanim zasłużył na to miano, przeszedł naprawdę długą drogę do sukcesu. I właśnie to stanowi o jego sile, bo nikt tak naprawdę nie pozna smaku zwycięstwa, gdy nie dozna wcześniej serii porażek.
Polecam wszystkim, którzy interesują się psychologią biznesu i rozwojem osobistym. Gdy rozpoczniesz przygodę z Braianem zaręczam Ci, iż ten audiobook to będzie dopiero początek. Początek czegoś nowego i pięknego. Początek zmian, które pomogą Ci wyeliminować dotychczas popełniane błędy i doprowadzić Cię do krainy szczęśliwości, czego z całego serca Ci życzę. Powodzenia :)
http://po-czytane.blogspot.com/2013/12/sia-pewnosci-siebie-brian-tracy.html
https://www.facebook.com/pages/Po-prostu-czytaj/395210330598764
UWAGA! To ponad godzina motywującego wykładu, która może ODMIENIĆ TWOJE ŻYCIE! Wspaniały sposób na rozpoczęcie nowego roku, od zmiany nastawienia.
Braian Tracy nie jest postacią mi obcą jednakże, jak dotąd, obce jest mi recenzowanie audiobooków. Z „Siłą pewności siebie” spędziłam kilka wspaniałych minut podczas świątecznej podróży w rodzinne strony. Absolutnie nie uważam...
2014
Książka o bardzo mocnym tytule. Sięgasz po nią w księgarni i myślisz „o co chodzi z tą zołzą?” czytasz kilka pierwszych stron i już wiesz, że zołza to tylko taki chwyt, taka metafora. Ale im dalej brniesz w treść tego co ma Ci do przekazania autorka, tym bardziej przekonujesz się, że nie możesz, ręcz nie masz prawa być uległa, spokojna, cicha, „bezbarwna” ponieważ to spowoduje, że Twój partner nie da ci tego czego faktycznie od niego chcesz.
Sięgając po książkę Sherry Argov poznasz 100 zasad atrakcyjności, które sprawią, że staniesz się pewną siebie i swoich zalet, kobietą. Autorka w sposób bardzo bezpośredni określa kardynalne błędy popełniane przez każdą z Nas, dlatego nie każda zdecyduje się na jej zakup. Z paradnikami jest tak, że dopóki nie zdecydujesz się zastosować do podanych wskazówek, nigdy nie będziesz w stanie ocenić ich wartości. W przypadku tej pozycji nie do końca się z tym zgadzam. Autorka, w moim odczuciu, w niektórych momentach naprawdę przesadza, koloryzuje pewne fakty. Sprawa wrażenie, ze pisze tą książkę po to, by kobiety przestały być uległe i same decydowały o wszystkim. „nie rób tego… bo facet pomyśli to..” „Jeżeli zrobisz tak… Twój facet pomyśli sobie o Tobie to.. i w efekcie końcowym zrobi tak..” (czyt. Nie tak jak chciałaś).
Nie mam nic przeciwko silnym, zdecydowanym kobietom, ale z jakiegoś powodu mężczyźni sa na tym świecie. Jeżeli zawsze będę silna i samowystarczalna to po co mam mieć faceta? Po co ma kochać tą tytułową zołzę skoro zołza sama radzi sobie doskonale?
Jedną z rad Sherry jest schowaniem tej książki przed facetem, tak, by nigdy do niej nie zajrzał ponieważ są tam również rady odnośnie udanego seksu. Nie powinien jej widzieć, by nigdy się nie zorientował, że czasem trochę „koloryzujesz” jeżeli zaistnieje taka potrzeba. Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie, może mężczyzna powinien ją przeczytać, aby wydać obiektywną opinię. W końcu ile kobiet tyle opinii dlatego nie powinnyśmy brać za pewniak, ze każdy mężczyzna myśli w taki sam sposób i zachowa się dokładnie tak jak opisuje autorka, w poszczególnych sytuacjach.
Książka o bardzo mocnym tytule. Sięgasz po nią w księgarni i myślisz „o co chodzi z tą zołzą?” czytasz kilka pierwszych stron i już wiesz, że zołza to tylko taki chwyt, taka metafora. Ale im dalej brniesz w treść tego co ma Ci do przekazania autorka, tym bardziej przekonujesz się, że nie możesz, ręcz nie masz prawa być uległa, spokojna, cicha, „bezbarwna” ponieważ to...
więcej mniej Pokaż mimo to2014
Każdy kto interesuje się rozwojem osobistym, czytał bądź widział film „Sekret”. Jeżeli nie to gorąco polecam. Dlaczego nawiązuje do tej książki? Ponieważ ujawnia ona jedną z najstarszych prawd jakim jest „Prawo przyciągania”. Jedna z bohaterek ekranizacji jest autorka tej pozycji, Marie Diamond.
Specjalistka od diamentowego fenh shui w swojej książce „Bardzo proste prawo przyciągania” opisuje jak materialne przedmioty, które Cię na co dzień otaczają mogą zmienić Twoje życie. Nigdy nie interesowałam się tym jak wiele w moim życiu może zmienić kolor ścian i dlaczego biuro w pracy nie może stać tyłem bądź bokiem do drzwi, ale autorka w bardzo przystępny sposób wyjaśnia, dlaczego jest to tak ważne. Co bardzo istotne większość jej argumentacji jest naprawdę bardzo sensowna.
„Bardzo proste prawo przyciągania” składa się z 24 krótkich rozdziałów, w których w każdym z nich autorka porusza inna sferę życia. Zadaje kilka trafnych pytań, podaje przykłady i zostawia Ci miejsce drogi czytelniku, na to być wyciągnął własne wnioski. To nie jest książka, która od razu zmieni Twoje życie, ale na pewno w jakiś sposób na nie wpłynie. Zmian w swoim życiu możesz dokonać tylko wtedy, gdy naprawdę tego chcesz. Wiec jeżeli faktycznie będzie żyć w zgodzie z samym sobą i racjonalnie będziesz wykorzystywać wszechświat do osiągania wyznaczonych celów, na pewno wiele się w Twoim otoczeniu zmieni.
Wszechświat jest jednym z kluczowych instrumentów, które Marie bierze za przykład. Uważa, że przyciągniesz do siebie wszystko o czym myślisz, nie tylko to co dobre, ale również to czego nie chcesz. Weź pod uwagę, ze nawet gdy czegoś nie chcesz i tak o tym myślisz, a wszechświat nie rozróżnia mechanizmów dobra i zła, więc uważaj o czym myślisz. A jeżeli w tej chwili myślisz czy faktycznie sięgnąć po tę książkę , podpowiem Ci ZRÓB TO!
http://www.po-czytane.blogspot.com/2014/11/bardzo-proste-prawo-przyciagania-marie.html
Każdy kto interesuje się rozwojem osobistym, czytał bądź widział film „Sekret”. Jeżeli nie to gorąco polecam. Dlaczego nawiązuje do tej książki? Ponieważ ujawnia ona jedną z najstarszych prawd jakim jest „Prawo przyciągania”. Jedna z bohaterek ekranizacji jest autorka tej pozycji, Marie Diamond.
Specjalistka od diamentowego fenh shui w swojej książce „Bardzo proste prawo...
2014-01
To nie jest książka dla każdego. Jednominutowy Menadżer, wbrew pozorom, jak sugeruje tytuł, nie jest tylko dla osób piastujących wysokie stanowiska w kadrze zarządzającej. Nie jest dla każdego z racji specyfikacji tematów jakie podejmuje. Ale przeczytać powinien ją każdy, to się zetknął, kto obraca się w gronie managerów, kierowników, bądź kto w przyszłości planuje wkroczyć z impetem w świat biznesu.
„Jednominutowego menedżera” można rozpatrywać na zasadzie krótkiej książeczki o tym jak być lepszym człowiekiem. Książeczki dlatego, że posiada ona niespełna 100 stron, gdzie układ graficzny jest w mistrzowski sposób przemyślany ponieważ na jednen stronie znajdują się czasem maksymalnie trzy zdania. Ale zdania, nad którymi warto się dogłębnie zastanowić.
Ta książka nie ma jako takiej szerszej fabuły. Jest to historia człowieka, który poszukuje osób mających cechy odpowiednie dla przywódcy. Osób, które na co dzień zarządzają zasobami ludzkimi, w taki sposób, iż stają się mentorem dla innych. Historia opisywana przez autorów, jest jedną wielką metaforą dlatego nie każdy może preferować taki styl przekazywania informacji. Ale wartością tej pozycji jest to, że dzięki tym metaforom każdy czytelnik może odbierać wiedzę w nich zawartą w inny sposób, a co za tym idzie wyciągać inne wnioski i wcielać je wżycie. Sprawdzać, testować i uczyć się czegoś nowego.
http://po-czytane.blogspot.com/2014/01/jednominutowy-menadzer-ken-blanchard.html
To nie jest książka dla każdego. Jednominutowy Menadżer, wbrew pozorom, jak sugeruje tytuł, nie jest tylko dla osób piastujących wysokie stanowiska w kadrze zarządzającej. Nie jest dla każdego z racji specyfikacji tematów jakie podejmuje. Ale przeczytać powinien ją każdy, to się zetknął, kto obraca się w gronie managerów, kierowników, bądź kto w przyszłości planuje wkroczyć...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01
Kamil Cybulski jako jeden pierwszych młodych Polaków wzbogacił się w naprawdę krótkim czasie. Pisząc „młodych Polaków” mam na myśli szesnastoletniego przedsiębiorcę, który aby realizować swoje cele biznesowe rejestruje firmę na swoją mamę. Nie każdego stać na taki krok. Zwykle cele odnośnie bogactwa i przedsiębiorstw stawiamy sobie w momencie większeś świadomości mentalnej. Ten człowiek udowodnił, że realizować swoje cele można w każdym wieku.
„Jeżeli twoim marzeniem jest osiągnąć sukces, nie ważne jaki: zawodowy, osobisty, czy jakikolwiek inny, musisz zacząć działać”. To jedna z wielu maksym zawartych w tej książce. Kamil nauczy Cię jak myśleć i działać, w taki sposób, by się wzbogacić. By osiągnąć postawione sobie cele. Niektóre z rad zawartych w poradniku, są bardzo kontrowersyjne, ale prawdziwe, co dodatkowo stanowi o jego wartości.
„Jeżeli szukasz pracy, to ją znajdziesz, ale nie znajdziesz pieniędzy”. Kamil pokazał mi inne spojrzenie na myśl o bogactwie i przedsiębiorczości. Otworzył oczy na pewne kwestie, których do tej pory nie widziałam, albo wdziałam w sposób bardzo banalny. Dzięki „Efektowi Motyla” znalazłam odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań.
Czytelnik, który chce sięgnąć po pozycję Cybulskiego musi przede wszystkim zadać sobie kilka podstawowych pytań dotyczących jego finansów i pozycji materialnych. Nie podpowiem Ci jakie one powinny być ponieważ każdy z Nas ma inne oczekiwania. Cybulski poprzez opisy modeli biznesowych tłumaczy również jak powinniśmy postępować w codziennym życiu. Znajdziesz w niej wiele cennych rad, do których ustosunkujesz się wedle własnego uznania.
http://po-czytane.blogspot.com/2014/02/efekt-motyla-kamil-cybulski.html
Kamil Cybulski jako jeden pierwszych młodych Polaków wzbogacił się w naprawdę krótkim czasie. Pisząc „młodych Polaków” mam na myśli szesnastoletniego przedsiębiorcę, który aby realizować swoje cele biznesowe rejestruje firmę na swoją mamę. Nie każdego stać na taki krok. Zwykle cele odnośnie bogactwa i przedsiębiorstw stawiamy sobie w momencie większeś świadomości mentalnej....
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01
Seria „Niegrzecznych dziewczyn, kobiet…” itp.. zrobiła naprawdę dużą karierę. Szkoda tylko, że nie jest pisana przez jedna autorkę, lecz każda z nich jest tworzona przez kogoś innego. Niegrzeczne dziewczyny robią karierę do pozycja, którą proponuje czytelnikowi Barbara Schneider.
Jak w przypadku jej poprzedniczek autora chce pokazać kobietą, ze powinny walczyć o swoje i nie bać się bycia najlepszym. Jest to świetna pozycja dla wszystkich pań, które pracują w wielkich korporacjach i nie wierzą w to, ze mogą wspinać się po drabinie awansu firmowego, w taki sam sposób jak mężczyźni. Autorka ukazuje błędy jakie popełnia każda z nas, w momencie zatrudnienia w wielkich korporacjach. Radzi jak postępować w ekstremalnych sytuachcjach, zarządzać ludźmi, rozwiązywać problemy, mediować. Kreuje w czytelniczce silne poczucie własnej wartości i brak zahamować w dążeniu do wyznaczonego celu.
Minusem tego poradnika jest to, iż autorka powołuje się cały czas na badania przeprowadzone tylko na terenie Niemiec. Bardzo dobrze, ze takie coś w ogóle ma miejsce ponieważ dowodzi to naukowego podejścia, jednak momentami jest tego za dużo. Czytając Mosz wrażenie, iż zagłębiasz się w niepotrzebną statystykę, a czujesz niedosyt w „normalnym” przedstawieniu problemu. Ten mały mankament, nie ujmuje jednak wartości poradnika. Polecam wszystkim paniom, które interesuje ich rozwój, zarówno w sferze biznesu, jak również w kwestii stosunków międzyludzkich opartych na prywatnych relacjach.
http://po-czytane.blogspot.com/2014/03/niegrzeczne-dziewczyny-robia-kariere.html
Seria „Niegrzecznych dziewczyn, kobiet…” itp.. zrobiła naprawdę dużą karierę. Szkoda tylko, że nie jest pisana przez jedna autorkę, lecz każda z nich jest tworzona przez kogoś innego. Niegrzeczne dziewczyny robią karierę do pozycja, którą proponuje czytelnikowi Barbara Schneider.
Jak w przypadku jej poprzedniczek autora chce pokazać kobietą, ze powinny walczyć o swoje i...
Ile jesteś w stanie poświęcić dla ukochanej osoby?
Sarah to młoda studentka farmacji, która bardzo wcześnie straciła rodziców. Gdy jej babcia podupada na zdrowiu, dziewczyna aby zapewnić jej najlepszą opiekę zatrudnia się w ekskluzywnym klubie dla mężczyzn. Wszystko co tam się dzieje podlega klauzuli poufności, dlatego zgadza się zostać dziewczyną do towarzystwa sympatycznego Alexa. Problem pojawia się wówczas gdy jej osobą równie mocno zainteresowany jest tajemniczy Borys. Wzajemne przyciąganie komplikuje fakt, że panowie są braćmi.
Co z tego wszystkiego wyniknie?
Jak Sarah poradzi sobie w nowych kręgach?
Co takiego skrywa tajemniczy Borys?
To co mogę zdradzić, to to, że będzie się działo😉
Przyznam się szczerze, że po tytule spodziewałam się kolejnej banalnej historii, tymczasem "Miłość na sprzedaż" jest jej totalnym przeciwieństwem. Sandra Robins oprócz historii o miłości stworzyła opowieść o oddaniu, sile rodzinnych więzi i przełamywaniu własnych granic. Powieść jest bardzo dynamiczna, do tego autorka ma bardzo lekkie pióro, wiec czytelnik dosłownie pochłania tę historię w ciągu kilku godzin. Odnajdą się w niej zarówno milośniczki erotyki jsk rownież klasycznego romansu czy powieści obyczajowej. Debiut Robins to wspaniała pozycja na słoneczny, leniwy dzień, bo gwarantuje możliwość czytelniczego relaksu.
Ile jesteś w stanie poświęcić dla ukochanej osoby?
więcej Pokaż mimo toSarah to młoda studentka farmacji, która bardzo wcześnie straciła rodziców. Gdy jej babcia podupada na zdrowiu, dziewczyna aby zapewnić jej najlepszą opiekę zatrudnia się w ekskluzywnym klubie dla mężczyzn. Wszystko co tam się dzieje podlega klauzuli poufności, dlatego zgadza się zostać dziewczyną do towarzystwa...