-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
"W Wielki Poniedziałek 23 marca w sam dzień piorunującego ataku Niemców na Amiens, dzięki któremu angielska armja generała Gough została rozbita w proch, front przełamany na 50 kilometrów szerokości, setki angielskich gentlemanów wziętych do niewoli, jeden goły jak ojciec Adam w swoim kauczukowym „tubie11, inny z twarzą zamydloną i „gilettą11 w ręku, aż genjalny Foch po siedmiodniowej walce znowu załatał dziurę wchodzi do mnie punktualnie o 8 rano służący z rannem śniadaniem i wali się ze strachu na ziemię z tacą, kawą, śmietanką i t. d. Przy jaskrawem słońcu, czystem jak we Włoszech niebie, niemożebności jakiegokolwiek ataku nadpowietrznego niemieckich aeroplanów, rozległ się huk strasznego wybuchu nieco odmiennej intonacji niż te, któremi co wieczór prawie nas traktowały torpedy z aeroplanów. Zaśpiewała po raz pierwszy Die grosse Berta"
"W Wielki Poniedziałek 23 marca w sam dzień piorunującego ataku Niemców na Amiens, dzięki któremu angielska armja generała Gough została rozbita w proch, front przełamany na 50 kilometrów szerokości, setki angielskich gentlemanów wziętych do niewoli, jeden goły jak ojciec Adam w swoim kauczukowym „tubie11, inny z twarzą zamydloną i „gilettą11 w ręku, aż genjalny Foch po...
więcej mniej Pokaż mimo to"Dziś, kiedy szczególnie na Zachodzie a u Anglosasów aż do śmieszności wyznacza się w wychowaniu chłopców ogromne miejsce t. zw. kulturze fizycznej, nowoczesna mamusia oburzyłaby się na myśl, ile od nas wymagano pracy umysłowej, i to nie pracy nominalnej, jak się zwykle praktykuje w Polsce, gdzie chłopak, powiedziawszy: ,.Mamo, ja będę przygotowywał lekcję,“ zamyka się do swego pokoju na 2 godziny i 1 x/2 godziny poświęca jakiejś mniej lub więcej moralnej powieści a 1/2 godziny podręcznikowi. Pracowaliśmy, siedząc na ławce i pochyleni nad pulpitami pod nieustannym dozorem albo „maitre d‘etude“ czyli klasowego dozorcy na pensji, albo w liceum pod okiem p. profesora — zimą jedenaście, a latem jedenaście i pół godzin dziennie. Mianowicie: zimą o pół do szóstej, a latem o piątej trąba archanioła w postaci ogromnego dzwonu wypędzała nas z łóżka, 1/2 godziny na toaletę, potem przygotowanie lekcji i repetycja, o siódmej i pół śniadanie — do wyboru biała kawa lub czekolada z bułką i masłem, i marsz do liceum. Tam dla 1800-set uczniów dwie tylko, wprawdzie ogromne bramy, jedna (nasza) od rue du Havre, druga od ulicy Caumariin, otwierały się nie na głos dzwonu, lecz bębna, 5 minut przed 8-mą. Punkt o ósmej przed drugim bębnem 1800 malców już siedziało w trzydziestu audytorjach, albowiem klasy były rozdzielone każda na trzy t. zw. dywizje — i profesor w todze i sędziowskiej czapce rozpoczynał lekcje. Pięć minut po 8-mcj trzecie bębnienie i zamknięcie bramy. Kto w ciągu szkolnego roku więcej niż dwa razy w porę nie przybył bez uprzedniego zawiadomienia ze strony rodziców lub dyrektora pensjonatu, był nielitościwie wykluczany z liceum."
"Dziś, kiedy szczególnie na Zachodzie a u Anglosasów aż do śmieszności wyznacza się w wychowaniu chłopców ogromne miejsce t. zw. kulturze fizycznej, nowoczesna mamusia oburzyłaby się na myśl, ile od nas wymagano pracy umysłowej, i to nie pracy nominalnej, jak się zwykle praktykuje w Polsce, gdzie chłopak, powiedziawszy: ,.Mamo, ja będę przygotowywał lekcję,“ zamyka się do...
więcej mniej Pokaż mimo toTą książkę musi przeczytać każdy początkujący przedsiębiorca.
Tą książkę musi przeczytać każdy początkujący przedsiębiorca.
Pokaż mimo to
"W takich tradycjach domowych pracy, służby obywatelskiej i ofiarności dla kraju wzrastał Edward Woyniłlowicz. Liczył lat kilkanaście, kiedy nad krajem przeszła burza powstania styczniowego. Młodość jego upływała w okresie największego ucisku i prześladowań żywiołu polskiego na kresach. Był świadkiem straszliwych represyj, zastosowanych przez rząd rosyjski wobec Polaków w gubernjach zabranych; patrzył bowiem na gospodarkę Murawjewa, Kaufmana i ich satelitów, tępiących zawzięcie polskość w tak zwanym „Kraju Zachodnim”. Powstanie bowiem styczniowe pociągnęło za sobą o wiele gorsze następstwa dla Litwy, niż dla Kongresówki.
Rozwiązało ręce władzom rosyjskim, upoważniło ich do zastosowania tutaj całego szeregu zarządzeń wyjątkowych, mających na celu całkowite zniszczenie słabszego względnie na tych ziemiach żywiołu polskiego. Niezaprzeczenie o wiele większe ofiary poniosła wówczas Litwa niż Kongresówka."
"W takich tradycjach domowych pracy, służby obywatelskiej i ofiarności dla kraju wzrastał Edward Woyniłlowicz. Liczył lat kilkanaście, kiedy nad krajem przeszła burza powstania styczniowego. Młodość jego upływała w okresie największego ucisku i prześladowań żywiołu polskiego na kresach. Był świadkiem straszliwych represyj, zastosowanych przez rząd rosyjski wobec Polaków w...
więcej Pokaż mimo to