-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Nevada stoi na czele rodzinnej agencji detektywistycznej. Jest chodzącym wykrywaczem kłamstw, a jej moc w ostatnim czasie dość szybko urosła. Już nie tylko rozpoznaje kłamstwa, lecz też potrafi siłą wyciągnąć prawdę. Tym razem musi znowu współpracować z Szalonym Roganem, co jest ciężkie patrząc na to, co ich łączyło jeszcze niedawno. Do tego Roger nadal coś czuje do Nevady, a ta ma na głowie uratowanie nie tylko życia dziecka, co i całego miasta.
Pierwszy tom dosłownie pokochałam. Miał w sobie dokładnie to, czego potrzebowałam, a do tego równowaga pomiędzy akcją a romansem została zachowana. W tym tomie trochę większą przewagę miał jednak romans, chociaż akcja mocno się odcisnęła. Była poważniejsza, bardziej skomplikowana, chociaż momentami można było się uśmiechnąć (pamiętajcie, nigdy nie lekceważcie fretek!). Cała fabuła opiera się na dążeniu do tego, kto dokładnie jest odpowiedzialny za katastrofę, która dosięgnęła Houston. Nevada wraz z Roganem musi się dość sporo napracować i nagłówkować, by wykminić kto i dlaczego to robi, a dodatkowo jaki będzie ich następny krok, by zapobiec większym szkodom.
Ciąg dalszy recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2022/11/kiedy-trzeba-wyciagnac-czog-czyli-biay.html
Nevada stoi na czele rodzinnej agencji detektywistycznej. Jest chodzącym wykrywaczem kłamstw, a jej moc w ostatnim czasie dość szybko urosła. Już nie tylko rozpoznaje kłamstwa, lecz też potrafi siłą wyciągnąć prawdę. Tym razem musi znowu współpracować z Szalonym Roganem, co jest ciężkie patrząc na to, co ich łączyło jeszcze niedawno. Do tego Roger nadal coś czuje do Nevady,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dawno, dawno temu Alek Rogoziński miał dyżur na pewnym fanpage, nie pamiętam dokładnie jakim gdzie odpowiadał na pytania innych ludzi. Tak mi się spodobały jego odpowiedzi, że zaczęłam obserwować jego profil na Facebooku. Nawet nie wiem na co do końca czekałam, żeby przeczytać jego książkę, ale na pierwszy ogień poszedł duet z Magdaleną Witkiewicz.
"Biuro M" to historia Barbary i Jacka, którzy zaczęli pracę w biurze matrymonialnym. Specyficzni współpracownicy i zwariowana szefowa to tylko część tego, co ich czeka. Basia ma za sobą trzy niedoszłe śluby i Elwirkę, a Jacek usilnie szuka kobiety, chociażby na jedną noc. To wszystko sprawia, że ta praca nie będzie taka łatwa. A wszystko zaczęło się od tego, że obydwoje chcieli zacząć nowy etap w swoim życiu.
Komedia i biuro matrymonialne? To mogło pójść albo bardzo dobrze, albo bardzo źle.
Ciąg dalszy recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2019/04/biuro-m-alek-rogozinski-magdalena.html
Dawno, dawno temu Alek Rogoziński miał dyżur na pewnym fanpage, nie pamiętam dokładnie jakim gdzie odpowiadał na pytania innych ludzi. Tak mi się spodobały jego odpowiedzi, że zaczęłam obserwować jego profil na Facebooku. Nawet nie wiem na co do końca czekałam, żeby przeczytać jego książkę, ale na pierwszy ogień poszedł duet z Magdaleną Witkiewicz.
"Biuro M" to historia...
2021-01-22
W tej książce możemy poznać historię Christine Canady, dziewczyny, która w swoje dwudzieste piąte urodziny wypowiada zaklęcie mające zmienić jej życie. Od tego właśnie momentu nic już nie było normalne. W związku ze swoją pracą (jest sierżantem amerykańskich sił powietrznych) Christine musi wyruszyć w podróż. Najzabawniejsze jest to, że ma lęk wysokości. Tuż przed wylotem CC ma pewne obawy co do tej podróży. Okazuje się, że słusznie, ponieważ samolot rozbija się nad oceanem. Gdyby nie pewna syrena, Christine zapewne umarłaby. Za sprawa magii owa syrena zamienia się ciałem z główną bohaterką. I tak od tej chwili nasza Christine znana była jako Undine, córka Gai i Lira, czyli mniej więcej z sierżanta stała się księżniczką. Niby jak w bajce, gdyby nie pewien tryton, który zakochany w prawdziwej Undine pragnie się z nią ożenić nie bacząc na zdanie dziewczyny. W międzyczasie poznajemy mężczyzn, którzy będą się starali o nią. Jednak problem jest taki, że, aby uciec od pewnego natrętnego trytona, Christine ponownie staje się człowiekiem i żyje na lądzie. Jednak co jakiś czas musi wrócić do morza, ponieważ czuję ogromną tęsknotę za wodą. No i tutaj rozkręca się książka. Życie człowieka w tamtym świecie i w tamtych czasach nie było proste. A już tym bardziej życie kobiety.
Według mnie postacie były dopracowane, miały charakter. Nawet polubiłam główną bohaterkę! No i jej kochanka. Były momenty, że czytałam ignorując świat zewnętrzny oraz takie, gdzie mi się dłużyło, ale tak chyba jest w większości książek. Trudno mi pisać tą recenzję, ponieważ nie jest to lekka książka, chociaż z pozoru może na taką wyglądać. Mimo to jest napisana prostym językiem, który przyjemnie się czyta. Muszę jednak wspomnieć Ci o opacie, którego szczerze nienawidzę! To jest tak wredny człowiek, ze aż mam go dość. Był stworzony genialnie i właśnie dlatego go nienawidzę! Jego przekonania o tym, że kobiety to zło i tylko kuszą mężczyzn były niczym ze średniowiecza! Do tego ciągłe doszukiwanie się grzechów w CC. Jestem pewna, że z wielką ochotą chciałby udowodnić, że Christine była grzesznicą.
No i jeszcze Andreas... Był odrobinę lepszy od opata, ale nadal mnie odstraszał! Ślepo wierzył wszystkiemu, co mówił kościół, a jego głównym celem było znalezienie żony, która byłaby posłuszna, pobożna i nie miała własnego zdania. A wszystko to po to, by przedłużyć swój ród i nie zostać wyklętym przez kosciół.
A Dylan... Słodki, zakochany Dylan... Tak, jego polubiłam. Wierny, cierpliwy i kochany. Zrobiłby wszystko dla CC. Czekał codziennie w wodzie, by tylko ujrzeć swoją ukochaną. Czy to nie romantyczne? No powiedz mi, nie chciałabyś takiego faceta, który stałby pod Twoim oknem dzień i noc wyczekując Twojego wyjscia z domu? Dobra, zabrzmiało to trochę jak opis stalkera… Ale uwierz mi, Dylan taki nie jest.
Jednak zabrakło mi tutaj ciętego języka, który uwielbiam w postaciach. Książka nadrabia czymś, co po prostu uwielbiam, a mianowicie mitologią. Owszem, pani Cast nawiązała do mitologi, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna, ponieważ, w moim przypadku, nawet najmniejszy jej element poprawia status książki. A końcówka... O mamo... Miałam ochotę udusić kobietę za to, co zrobiła. Naprawdę. Ale...! Koniec końców nie wyszło tak źle. Po ostatnich zdaniach byłam nawet zadowolona takim obrotem spraw. No, może nie do końca, ale już nie miałam ochoty na morderstwo.
W tej książce możemy poznać historię Christine Canady, dziewczyny, która w swoje dwudzieste piąte urodziny wypowiada zaklęcie mające zmienić jej życie. Od tego właśnie momentu nic już nie było normalne. W związku ze swoją pracą (jest sierżantem amerykańskich sił powietrznych) Christine musi wyruszyć w podróż. Najzabawniejsze jest to, że ma lęk wysokości. Tuż przed wylotem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jakieś trzy lata temu zebrałam się w sobie i zaczęłam czytać cykle książek, a nie pojedyncze tomy. No i trafiłam na "Czarne Kamienie" Anne Bishop. Byłam sceptycznie nastawiona, te okładki, no i dziewięć tomów jakoś się do mnie nie uśmiechało. Nawet nie podejrzewałam, że stanie się to moją ukochaną serią.
"Córka Krwawych" to historia o kilku postaciach, które łączy jedno. Czarownica. Daemon wyczekuje, by jej służyć. Lucivar chce jej towarzyszyć. Saetian pragnie jej służyć. Dorothea musi ją wykorzystać. A Jaenelle? Ona jest właśnie Czarownicą. Ale jest również dzieckiem. I to powoduje, że nic nie jest takie łatwe. Potężna moc musi zostać okiełznana, zanim będzie za późno, ale jednocześnie trzeba być delikatnym, by nie złamać umysłu Jaenelle i nie stracić jej.
Najbardziej podoba mi się to, ze jest to high fantasy, a świat jest stworzony znakomicie. Nowe rasy, prawa, wszystko! Ale zacznijmy od fabuły. Wszystko zaczyna się w momencie, gdy jedna z Czarnych Wdów wypowiada przepowiednie na balu. Skupia się przede wszystkim, by dwie szczególne osoby usłyszały wszystko, Daemon Sadi oraz Lucivar Yaslana. Wdowa wie, że ta dwójka odegra kluczową rolę w tym, co ma nadejść. I sama scena balu jest genialnym wstępem do książki. Wiadomo, lubimy wiedzieć jak się cała akcja zaczyna, a tutaj jest to delikatne, acz stanowcze wprowadzenie do ciągu dalszego.
Ciąg dalszy tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2018/04/corka-krwawych-anne-bishop.html
Jakieś trzy lata temu zebrałam się w sobie i zaczęłam czytać cykle książek, a nie pojedyncze tomy. No i trafiłam na "Czarne Kamienie" Anne Bishop. Byłam sceptycznie nastawiona, te okładki, no i dziewięć tomów jakoś się do mnie nie uśmiechało. Nawet nie podejrzewałam, że stanie się to moją ukochaną serią.
"Córka Krwawych" to historia o kilku postaciach, które łączy jedno....
Po zapoznaniu się z kilkoma książkami Sherrilyn Kenyon wyrobiłam sobie opinię o jej stylu i, mówiąc szczerze, mam co do jej dzieł pewne oczekiwania. Z ciekawością wzięłam do łapek tą książkę.
"Dragonswan" to opowiadanie z serii "Mroczny łowca". Zawiera w sobie historię Sebastiana, mężczyzny pochodzącego z odległych lat, który, dzięki przynależności do magicznej rasy, może podróżować w czasie. Przenosi się do czasów teraźniejszych, poznaje Channon i... idzie z nią do łóżka. Jednak wszystko się komplikuje, gdy ona okazuje się tą jedyną, którą zesłał dla niego los. Sebastian ma jedynie dwa wyjścia, wziąć ją do swoich czasów i być szczęśliwym, jednak to może się kobiecie nie spodobać, albo opuścić ukochaną ze świadomością, że już nigdy nie będzie żadnej kochał. Podczas tego wyboru musi pamiętać o problemach, które czekają na niego w domu, oraz liczyć się ze wściekłością kobiety.
Muszę przyznać, że od początku polubiłam "Dragonswan". Historia z pozoru banalna, wręcz nieambitna, lecz naprawdę przyjemna. Tak przyjemna, że pochłonęłam ją w godzinę.
Dalsza część recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2015/08/sherrilyn-kenyon-dragonswan.html
Zapraszam :)
Po zapoznaniu się z kilkoma książkami Sherrilyn Kenyon wyrobiłam sobie opinię o jej stylu i, mówiąc szczerze, mam co do jej dzieł pewne oczekiwania. Z ciekawością wzięłam do łapek tą książkę.
"Dragonswan" to opowiadanie z serii "Mroczny łowca". Zawiera w sobie historię Sebastiana, mężczyzny pochodzącego z odległych lat, który, dzięki przynależności do magicznej rasy,...
2020-01
Z Sherrilyn Kenyon zapoznałam się podczas czytania jednej z książek z serii "Mroczny łowca". Żałuję, że w Polsce przetłumaczone zostały tylko 4 tomy, chociaż seria liczy ich ponad 30. A co najlepsze, wydawnictwo Mag nie wybrało pierwszych tomów do tłumaczenia.
Nie wiem dlaczego wcześniej nie wpadłam na pomysł sprawdzenia na oficjalnej stronie pisarki listy tytułów z tej serii. Zrobiłam to ostatnio i... załamałam się. Okazało się, że zaczęłam czytać od 3 tomu! Na szczęście nie miałam większych problemów z wejściem do świata wykreowanego przez autorkę.
"Fantasy Lover" to historia Grace i Juliana. Jest ona dość nietypowa, ponieważ Julian został uwięziony w książce wiele lat temu i, jako jej więzień i niewolnik, musiał oddawać się każdej osobie, która go przywołała. Konsekwencje braku seksu były nieprzyjemne, więc nie powstrzymywał się. Grace natomiast od dłuższego czasu nie miała mężczyzny. Za namową swojej przyjaciółki, Seleny, postanowiła wezwać mitycznego kochanka, chociaż nie wierzyła, że to w ogóle zadziała. Jak się okazało, zadziałało. I to naprawdę konkretnie. Od tego magicznego wieczoru Grace miała pod swoim dachem niewolnika seksu. Julian mógł się uwolnić jedynie dzięki kobiecie Aleksandra, a tak się złożyło, że nasza bohaterka na nazwisko ma akurat Aleksander. Jako, iż Grace naprawdę chciała pomóc Juliusowi, to musiała się powstrzymać od seksu z nim. Jak już wspomniałam, konsekwencje braku współżycia były dość nieprzyjemne, więc to zadanie było naprawdę trudne. Do tego, jak to w romansie, zaczęło rodzić się uczucie, które komplikowało całą sytuację.
Historia z pozoru banalna, lecz intrygująca. Niby wiadomo, że wszystko będzie dobrze, to jednak czytając nie jesteśmy pewni, czy to się uda. A przynajmniej ja nie była pewna. Humor autorki nie jest naciągany, żarty są wplatane w sposób naturalny i przyjemny, więc niejednokrotnie uśmiechałam się do siebie.
Ciąg dalszy recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2015/07/sherrilyn-kenyon-fantasy-lover.html
Z Sherrilyn Kenyon zapoznałam się podczas czytania jednej z książek z serii "Mroczny łowca". Żałuję, że w Polsce przetłumaczone zostały tylko 4 tomy, chociaż seria liczy ich ponad 30. A co najlepsze, wydawnictwo Mag nie wybrało pierwszych tomów do tłumaczenia.
Nie wiem dlaczego wcześniej nie wpadłam na pomysł sprawdzenia na oficjalnej stronie pisarki listy tytułów z...
Od dawna na wielu blogach z recenzjami mogłam zauważyć tą książkę. Wiele osób ją chwaliło, lecz moi znajomi stwierdzili, że jedyna opcja, to spalenie jej! Ale skoro ją wygrałam, to wypadałoby chociaż zaglądnąć i dowiedzieć się o czym to jest. Wiedziałam jedynie, że autorką jest blogerka i vlogerka modowa Zoe Sugg, która od dawna marzyła o napisaniu książki. Nie spodziewałam się czegoś ambitnego, więc nie mogłam się zawieść.
Na stronach tej książki obserwowałam życie Penny, która pod pseudonimem Girl Online prowadzi bloga. Dzięki swoim wpisom staje się popularna, a w czasie opisywanych zdarzeń ma aż kilka tysięcy obserwatorów. Dziewczyna w wolnym czasie pomaga swojej mamie w salonie ślubnym, który organizuje również przyjęcia. Kilka lat wcześniej Pen, wraz z rodzicami, miała wypadek, przez co cierpi na ataki paniki. Właśnie przez jeden z nich staje się pośmiewiskiem szkoły, a za sprawą swojej przyjaciółki o jej wpadce dowiedzieć się można w internecie. Na szczęście mama Peny dostaje zlecenie urządzenia ślubu w Nowym Jorku, na co się zgadza. W nowym mieście dziewczyna poznaje chłopaka, Noah, wnuka Sadie Lee, kobiety od cateringu. Od tego spotkania życie dziewczyny się zmieniło. Z jednej strony ma Noah, który pokazuje jej, że życie nie jest takie straszne, a z drugiej Elliota, zazdrosnego przyjaciela, który boi się, że straci Pen. Dziewczyna musi uporać się z problemem, który przyniósł jej blog i z osobami, które zatruwają jej życie niczym śliwka popita mlekiem zatruwająca organizm.
Dalsza część recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2015/08/zoe-sugg-girl-online.html
Od dawna na wielu blogach z recenzjami mogłam zauważyć tą książkę. Wiele osób ją chwaliło, lecz moi znajomi stwierdzili, że jedyna opcja, to spalenie jej! Ale skoro ją wygrałam, to wypadałoby chociaż zaglądnąć i dowiedzieć się o czym to jest. Wiedziałam jedynie, że autorką jest blogerka i vlogerka modowa Zoe Sugg, która od dawna marzyła o napisaniu książki. Nie spodziewałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-22
Pamiętam kiedy i gdzie kupiłam pierwszą książkę, tak dla siebie, bez kontroli rodziców. Był to pierwszy rok studiów, w księgarni Tak Czytam w Lublinie i to była właśnie "Jak poślubić wampira milionera". Kosztowała około dziesięć złotych i zapoczątkowała moją miłość do tej księgarni jak i kupowania tanich książek. No i zanurzyłam się w świecie romansu paranormalnego. Wtedy o autorce nie wiedziałam kompletnie nic. Nie słyszałam o niej, nie czytałam innych książek, nawet o tej serii nie wiedziałam nic a nic. Ale kupiłam i... Pochłonęłam w jeden dzień.
Ogólnie fabuła skupia się na Romanie i Shannie. Roman to bogaty wampir, wynalazca syntetycznej krwi, który złamał kieł na... Plastikowej lalce, z której chciał wypić krew, i z którą chciał się zabawić. Shanna za to jest jedynym świadkiem zajścia mafijnego, przez co co jakiś czas musi się przeprowadzić, by przeżyć. Wampir decyduje się wstawić kieł u dentysty, lecz ma mało czasu, ponieważ po śnie dziennym dziura po zębie zarośnie i nasz Roman zostanie jednokłym wampirem. Tak więc grzecznie jedzie do Shanny, jednak nie wszystko poszło po ich myśli. I właśnie tak zaczęłam się cała przygoda. Całość dopełnił "cudowny" ojciec dziewczyny oraz liczni przyjaciele mężczyzny.
Powiem szczerze, że przeczuwałam jaka mniej więcej będzie ta książka, zwłaszcza gdy patrzyłam na okładkę. Wydawało mi się, że będzie to coś lekkiego i nie zawiodłam się. Fabuła jest wymyślona naprawdę dobrze.
Ciąg dalszy recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2018/03/jak-poslubic-wampira-milionera-kerrelyn.html
Pamiętam kiedy i gdzie kupiłam pierwszą książkę, tak dla siebie, bez kontroli rodziców. Był to pierwszy rok studiów, w księgarni Tak Czytam w Lublinie i to była właśnie "Jak poślubić wampira milionera". Kosztowała około dziesięć złotych i zapoczątkowała moją miłość do tej księgarni jak i kupowania tanich książek. No i zanurzyłam się w świecie romansu paranormalnego. Wtedy o...
więcej mniej Pokaż mimo to
Są takie serie, do których wracam wiele razy, które mogłabym czytać praktycznie cały czas, a czasami czytam same urywki, by poprawić sobie humor. I właśnie w takich smutnych dniach chwyciłam za kolejną część "Nocnej Łowczyni" Jeaniene Frost. Cat i Bones to para, która zawsze mnie rozwesela.
Pierwszy tom zakończył się w momencie, kiedy Cat, próbując ratować Bonesa, zgadza się na ofertę Dona i jedzie z nim, by stać się zabójczynią wampirów na zlecenie rządu. Druga część zaczyna się cztery lata później, kiedy to Cat jest szefową swojej grupy, mieszka daleko od rodzinnego domu (oczywiście matka jest odpowiednio blisko-daleko), a zlecenia po prostu się mnożą. Mimo tego całego czasu, uczucia co do ukochanego wampira nie gasną, a dziewczyna nie potrafi wejść głęboko w żaden związek. Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy przyjaciółka Cat, Denise, bierze ślub. Nie tylko Catherine próbuje żyć w związku z człowiekiem, to jeszcze na owym ślubie pojawia się... Bones! I zabawa się zaczyna, zwłaszcza kiedy kolekcjoner rzadkości wchodzi do gry.
Cat stała się rzeźnikiem wampirów, sławetnym Czerwonym Żniwiarzem. Jej zadaniem jak i sposobem na niemyślenie o Bonesie jest zabijanie wampirów, przez co za jej głowę zostaje wyznaczona nagroda. Więc całe te łowy połączone z poszukiwaniem swojego ojca stanowiły naprawdę dobrą bazę pod historię. Chociaż na samym początku nie było Bonesa, nie było tej chemii pomiędzy nim, a Cat, to całość naprawdę dała radę. Wszystko było bardziej skupione na relacjach bohaterki z jej zespołem, a nawet pojawiło się nikłe randkowanie z człowiekiem i przygotowania do ślubu przyjaciółki Cat. Co do tego ostatniego, byłam trochę zdziwiona, że po tak krótkim czasie znajomości Denise brała ślub, ale jednak zdarzają się tacy ludzie. Kulminacja mojego napięcia spowodowanego brakiem relacji Cat-Bones nastąpiła właśnie na ślubie. O jak ja się tam zaczęłam śmiać! Nie dość, że Cat próbowałam ukryć miłość do Bonesa, Bones próbował podejść Cat, to jeszcze Justina zaczynała swoje tyrady na widok wampira, a wszyscy udawali, że nic się takiego nie dzieje. Jak dla mnie przepiękne zestawienie komedii i romansu. Ogólnie całość historii skupia się na polowaniu na ojca Cat jak i polowaniu właśnie na Cat. Ian, którego pół-wampirka miała zabić, okazał się kolekcjonerem rzadkich okazów, przez co chciał, by Cat należała do niego. I jeszcze zwinnie zostały wplecione kolejne misje dla rządu. Akcja jest napędzana przez prawie cały czas, dla mnie rzadko kiedy był odpoczynek od niej. Co chwilę coś się działo. Dość często taki zabieg bywa męczący, jednak tutaj całe to napięcie jest momentami rozładowywane żartami czy zabawnymi sytuacjami, dzięki czemu nie było tego uczucia "zbyt dużo".
Cała recenzja dostępna tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2020/01/czerwony-zniwiarz-jako-kotek-czyli.html
Są takie serie, do których wracam wiele razy, które mogłabym czytać praktycznie cały czas, a czasami czytam same urywki, by poprawić sobie humor. I właśnie w takich smutnych dniach chwyciłam za kolejną część "Nocnej Łowczyni" Jeaniene Frost. Cat i Bones to para, która zawsze mnie rozwesela.
Pierwszy tom zakończył się w momencie, kiedy Cat, próbując ratować Bonesa, zgadza...
Jest to historia Olivii Carmichael, która ma za sobą ciężkie życie. Nieudane małżeństwo i śmierć synka znacząco wpłynęły na jej zachowanie i traktowanie innych ludzi. Przez mężczyznę, którego kiedyś kochała, a który wielokrotnie ją zdradzał, dzieli mężczyzn na tych bezpiecznych, którzy na pewno jej nie zranią, i niebezpiecznych, którzy mogą sprawić, że będzie cierpiała z powodu złamanego serca. W telewizji krajowej (ma siedzibę w tym samym budynku co telewizja naszej bohaterki) pracuje T.C. Thorpe, mężczyzna zakochany w Liv odkąd tylko ją zobaczył. Na kartach tej książki obserwujemy zmianę jaka zachodzi w Olivii, jak zmienia swoje podejście do mężczyzn, jak otwiera się na świat. Przełamuje się do końca w momencie, gdy Thorpe'owi zagraża śmierć. I w sumie tyle mogę powiedzieć o fabule.
Autorka nie opisuje scen erotycznych w sposób sztampowy czy tani. Przedstawia je jako wyjątkowo głębokie, emocjonalne doświadczenia bohaterów. Język książki jest prosty, nawet fabuła niezbyt skomplikowana. Może to dlatego, że Nora napisała to na początku swojej kariery (książka napisana została w 1984 roku). Jednak powiem, że nie mogłam się od niej oderwać.
Całość recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2015/02/recenzja-5-nora-roberts-koniec-i.html
Jest to historia Olivii Carmichael, która ma za sobą ciężkie życie. Nieudane małżeństwo i śmierć synka znacząco wpłynęły na jej zachowanie i traktowanie innych ludzi. Przez mężczyznę, którego kiedyś kochała, a który wielokrotnie ją zdradzał, dzieli mężczyzn na tych bezpiecznych, którzy na pewno jej nie zranią, i niebezpiecznych, którzy mogą sprawić, że będzie cierpiała z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pierwszy raz sięgnęłam po tę książkę w gimnazjum, przeszukując kolejne półki biblioteki, więc powracając do niej nie oczekiwałam niczego cudownego, a wręcz przeciwnie, wiedziałam, że to będzie lekkie i typowo młodzieżowe.
Amy z dnia na dzień staje się coraz lepsza, wręcz idealna. Bez nauki zna odpowiedzi na pytania - pamięta je z lekcji, bez ćwiczeń wykonuje skomplikowane akrobacje, jest szybsza, zwinniejsza, ma lepszy wzrok - wręcz lepszy od doskonałego. Dodatkowo w tym samym czasie do szkoły dołącza wice dyrektor, a dookoła dziewczynki krząta się fotogram, robiąc jej pełno zdjęć. Dodając do tego dziwne zachowania mamy i liściki wiadomo, że coś jest na rzeczy.
Kiedyś byłam zachwycona tą książką, wciągnęła mnie całkowicie, aż nie mogłam się oderwać, a dodatkowo czytałam tom za tomem, teraz jednak ze zrobieniem przerwy nie było problemu. Pomysł na fabułę naprawdę dobry i dobrze pokierowany.
Ciąg dalszy recenzji:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2018/04/amy-numer-siedem-marilyn-kaye-12-zdan.html
Pierwszy raz sięgnęłam po tę książkę w gimnazjum, przeszukując kolejne półki biblioteki, więc powracając do niej nie oczekiwałam niczego cudownego, a wręcz przeciwnie, wiedziałam, że to będzie lekkie i typowo młodzieżowe.
więcej Pokaż mimo toAmy z dnia na dzień staje się coraz lepsza, wręcz idealna. Bez nauki zna odpowiedzi na pytania - pamięta je z lekcji, bez ćwiczeń wykonuje skomplikowane...