Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

"Lodowa korona" to debiutancka książka Grety Kelly, pierwszy tom dylogii. Jest to powieść, w której autorka zabiera nas w podróż do zupełnie nowego świata. Świata pełnego magii, intryg, zdrad, polityki oraz miłości.

Książka zaczyna się ciekawie i od razu ukazuje nam główną bohaterkę Askię jako silną kobietę, która kocha swój kraj i poddanych, jest gotowa za nich walczyć. Cieszę się, że Askia nie tylko nie straciła swej siły, nie zaczęła nagle tracić głowy dla mężczyzn, ale z biegiem czasu stała się jeszcze mądrzejsza, pewniejsza siebie i potężniejsza. Myślę, że "Lodowa korona" to dopiero przedsmak możliwości Askii.

Świat wykreowany przez autorkę intryguje. Składa się z kilku różnych krain, które różnią się od siebie kulturą, historią, wierzeniami, bogactwem. I chociaż jest to zupełnie nowy świat, to jednak możemy w nim odnaleźć znane nam rzeczy - mianowicie pragnienie władzy, poczucie wyższości, zazdrość. Greta Kelly stworzyła krainę, która jest ciekawym tłem do wydarzeń.

"Lodowa korona" to opowieść, w której występuje magia. Początkowo miałam trudność z wgryzieniem się w temat i zrozumieniem jej, jednak wraz z biegiem czasu coraz więcej o niej mówiono i w końcu mogłam pojąć zdolności Askii oraz innych wiedźm. Podobało mi się przedstawienie magii, sposób w jaki autorka do niej podeszła. Liczę, że w drugiej części będzie jej jeszcze więcej.

Debiutancka książka Kelly była nierówna. Początek i koniec były wciągające, a akcja na samym końcu niesamowicie przyspieszyła. Środek jednak momentami mnie nudził, było w nim za dużo polityki, spisków i rozmyślań. Był to moment, w którym zwolniłam tempo czytania, ale nie zrezygnowałam z lektury - całe szczęście, bo później było znowu dobrze i ciekawie.

Czekam na kontynuację!

"Lodowa korona" to debiutancka książka Grety Kelly, pierwszy tom dylogii. Jest to powieść, w której autorka zabiera nas w podróż do zupełnie nowego świata. Świata pełnego magii, intryg, zdrad, polityki oraz miłości.

Książka zaczyna się ciekawie i od razu ukazuje nam główną bohaterkę Askię jako silną kobietę, która kocha swój kraj i poddanych, jest gotowa za nich walczyć....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dla mnie "The Long Game" to najlepsza książka Eleny Armas! ❤️

Co w niej znajdziecie?

🔸Motyw slow, slow burn
🔸Enemies to lovers
🔸Małe miasteczko i zżytą społeczność
🔸Wątek sportowy
🔸Problemy rodzinne
🔸Girl power
🔸Małe dziewczynki uczące się gry w piłkę
🔸Niewidomą kózkę
🔸Tak, są też pikantne sceny!
🔸Nowego książkowego crusha

Dlaczego ta historia jest inna niż poprzedniczki? Mam wrażenie, że pod warstwą humoru (śmiałam się nie jeden raz!), urokliwego miasteczka i rodzącego się uczucia, jest drugie, poważniejsze dno. Adalyn i Cameron to dwie poranione dusze, każde z nich ma swoje problemy i przeszłość, o której nie chce rozmawiać. Mogłam patrzeć jak powoli otwierają się na świat, zmieniają się. Mam całe mnóstwo rozgrzewających serce cytatów, ale również takich wywołujących smutek. I nie chcę Wam absolutnie spoilerować, ale współczuję im bardzo. To, jak zostali potraktowani, zostawia swój ślad na długo.

Jest tu również miejsce na pikanterię! Poprzednie książki były wtedy leciuteńko żenujące (użyłabym słowa "cringe"), tutaj jest lepiej, chociaż też nie idealnie, ale bywam wybredna pod tym względem. Wątek slow burn był za to świetnie poprowadzony, tam to było napięcie 🔥 Cameron totalnie Was oczaruje!

PS. Do tego wszystkiego mamy Chelsea w tutu, szalonego koguta, niewidomą kózkę oraz słodką Marię i energiczną Josie.

Dla mnie "The Long Game" to najlepsza książka Eleny Armas! ❤️

Co w niej znajdziecie?

🔸Motyw slow, slow burn
🔸Enemies to lovers
🔸Małe miasteczko i zżytą społeczność
🔸Wątek sportowy
🔸Problemy rodzinne
🔸Girl power
🔸Małe dziewczynki uczące się gry w piłkę
🔸Niewidomą kózkę
🔸Tak, są też pikantne sceny!
🔸Nowego książkowego crusha

Dlaczego ta historia jest inna niż...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

www.licencja-na-czytanie.pl

„Memory Almost Full” to książka dla nastolatków oraz trochę starszych czytelników, którzy lubią sięgać po młodzieżówki i chętnie rozwiązują zagadki słowne. Ta historia opiera się właśnie na anagramach, które mają naprowadzić głównych bohaterów oraz odbiorców na właściwy trop, pomóc w rozwiązaniu zagadki – kim jest młody mężczyzna ze snów Amelii, jaki sekret skrywa i w czym może mu pomóc dziewczyna? Dlaczego babcia Amelii pozostawiła jej dziwne wskazówki i szmaragdowy medalion?

Najnowsza powieść Julii Biel jest tajemnicza. Autorka podrzuca czytelnikowi anagramy, które można rozwiązać wraz z bohaterami. Sama nie skusiłam się na zabawę, tylko uważnie śledziłam losy Amelii, starając się domyślić o co może chodzić w tej historii. Muszę przyznać, że nie udało mi się odgadnąć prawdy, nie byłam nawet blisko. Julia Biel sprawiła, że kompletnie opadła mi szczęka. Zwrot akcji był tak niespodziewany, tak szokujący… Dzięki niemu zupełnie inaczej odbiera się tę książkę.

Jest to jedna z tych historii, o których ciężko mówić, aby nie zdradzić za dużo i nie popsuć nikomu zabawy z lektury. Powieść Julii Biel czytało mi się szybko i lekko. Z jednej strony zawiera typowe dla literatury młodzieżowej wątki, jak pierwsze zauroczenie czy wypady z przyjaciółmi, z drugiej strony wprowadzony motyw snów wyróżnia ją na tle innych opowieści. Wraz z anagramami, których mistrzynią rozwiązywania jest Amelia, jest powiewem świeżości i zdecydowanie przyciąga uwagę.

Ważnym wątkiem w tej książce jest również żałoba. Nieważne kiedy dowiemy się o śmierci bliskiej osoby, zawsze ta informacja przyniesie dużo bólu. Potrzebujemy czasu, aby przepracować stratę, pogodzić się z nią, dać upust emocjom. Chociaż ukochanej osoby może już z nami nie być, to wciąż pozostają po niej wspomnienia i pamiątki.

Amelia ma w swoim najbliższym otoczeniu kilka ciekawych osób. Pozytywnym światełkiem jest jej przyjaciółka Kika, która jest pełna energii i staje na wysokości zadania, gdy główna bohaterka otrzymuje bolesną informację. Brat Amelii również jest bliski jej sercu. Chłopak stara się wspierać siostrę i nie śmieje się z abstrakcyjnej sytuacji, w którą został wplątany. Miałam tylko małe pretensje, gdy pozwolił Amelii wracać samej po nocach. Do tego naturalna chemia między Amelią oraz przystojnymi chłopakami o szmaragdowych oczach (tak, jest ich dwóch!).

„Memory Almost Full” to pierwszy tom dylogii. Po zakończeniu, które zaserwowała nam autorka, jestem ciekawa, co będzie dalej. Jest to ciekawa powieść dla młodzieży, która może przypaść do gustu także starszym czytelnikom. Nie skupia się wyłącznie na romantycznej relacji głównych bohaterów, ale również na ulotnych chwilach, na tym jak nasz mózg potrafi płatać nam figle. Spędziłam przyjemnie czas z tą opowieścią, myślę że jest to dobra propozycja dla nastolatków. Widzę w tej historii sporo dobrego i nie mogę powiedzieć, że coś mi się nie podobało, ale niestety „Memory Almost Full” nie będzie należeć do moich ulubionych książek.

www.licencja-na-czytanie.pl

„Memory Almost Full” to książka dla nastolatków oraz trochę starszych czytelników, którzy lubią sięgać po młodzieżówki i chętnie rozwiązują zagadki słowne. Ta historia opiera się właśnie na anagramach, które mają naprowadzić głównych bohaterów oraz odbiorców na właściwy trop, pomóc w rozwiązaniu zagadki – kim jest młody mężczyzna ze snów Amelii,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

www.licencja-na-czytanie.pl

„Wszystko, czym nigdy nie byliśmy” to historia pełna skrajnych emocji. Płakałam podczas lektury, cierpiąc wraz z Leah, odczuwając jej tęsknotę za rodzicami. Byłam pełna nadziei, kiedy widziałam, że dziewczyna zaczyna się powoli odradzać. Znalazłam w tej historii również nutkę napięcia, kiedy to jej relacja z Axelem zaczęło się rozwijać. Było też pikantnie, gdy w końcu obydwoje dali się porwać uczuciom i chwili.

W książce Alice Kellen opisany jest popularny wątek z różnicą wieku. Nie jest on jednak motywem przewodnim tej historii. To, że Leah jest dziesięć lat młodsza nie stanowi największego problemu, chociaż Axel przez długi czas patrzy na nią wyłącznie jak na dziecko. Przeszkodą jest to, że główni bohaterowie znali się od dzieciństwa, byli dla siebie jak rodzeństwo. Axel przyjaźni się z bratem Leah, również ogromnie tęskni za jej rodzicami, bo byli mu bliscy. Nagle dostrzega inną twarz dziewczyny – to, że stała się młodą kobietą z wieloma kolorami i charakterem, to że nie jest już małym dzieckiem, a przede wszystkim, że już nie jest dla niego jak siostra.

Tutaj nic nie dzieje się szybko, na wszystko przychodzi odpowiedni czas. Leah od zawsze kochała Axela, a on przyjmując ją pod swój dach długo traktował ją jak młodszą siostrę, której musi pomóc wrócić do życia. Skupił się na jej żałobie, pomógł odnaleźć drogę powrotną do malowania, pokazał że warto rozmawiać o trudnych emocjach, stawić czoło stracie, bo wtedy będzie mogła rozmawiać o ukochanych rodzicach, wspominać ich i odczuwać ich bliskość. Był jej kołem ratunkowym, wyciągnął ją z rozpaczy. Dopiero z biegiem czasu, kiedy to Leah zainicjowała kontakt, jego stosunek się zmienił. Jednak wciąż nic nie było przyspieszane na siłę.

Dużą rolę w tej powieści odgrywa element żałoby. Dziewczyna zmieniła się, zamknęła w sobie, odsunęła wszystkie uczucia na bok. Stała się cieniem samej siebie. Zniknęła radosna, spontaniczna, kolorowa Leah. Na jej miejscu znalazła się pogrążona w smutku osoba, która unika tego, co sprawia jej ból, m.in. rozmów o ukochanych rodzicach. Nie wyobrażam sobie tragedii, jaka ją spotkała, ile cierpienia doznała. We „Wszystko, czym nigdy nie byliśmy” opisany jest powolny proces zdrowienia duszy, gojenia się ran, czerpania znów radości z życia.

Powieść czytało mi się bardzo dobrze, chociaż zdecydowanie pierwsza połowa tej historii podobała mi się bardziej. Wciągnęłam się niesamowicie, uroniłam łzy, opóźniałam pójście do spania, żeby tylko doczytać kolejne strony. Później trochę zwolniłam z czytaniem. Dalej podobała mi się ta opowieść, ale gdy Leah i Axel weszli na inny poziom relacji, to odczuwałam mniejszą ciekawość.

„Wszystko, czym nigdy nie byliśmy” przeznaczone jest dla czytelników +16. Taką informację można znaleźć na okładce. Takie oznaczenie zostało wprowadzone przez sceny erotyczne, których pojawia się kilka. Nie są one na szczęście mocno wyeksponowane i opisane na kilka stron, z użyciem dziwnych wyrażeń i detalami.

Już we wrześniu pojawi się drugi tom, „Wszystko, czym jesteśmy razem”. Zakończenie pierwszej części daje dużo możliwości i jestem ciekawa w jakim kierunku potoczy się akcja. Na pewno ostatnie strony złamały serca wielu czytelników, ale myślę, że dało się to trochę przewidzieć. Czekam na kontynuację, liczę że autorka znów zapewni swoim fanom dużo emocji podczas lektury.

www.licencja-na-czytanie.pl

„Wszystko, czym nigdy nie byliśmy” to historia pełna skrajnych emocji. Płakałam podczas lektury, cierpiąc wraz z Leah, odczuwając jej tęsknotę za rodzicami. Byłam pełna nadziei, kiedy widziałam, że dziewczyna zaczyna się powoli odradzać. Znalazłam w tej historii również nutkę napięcia, kiedy to jej relacja z Axelem zaczęło się rozwijać. Było też...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

www.licencja-na-czytanie.pl

Reportaż Ryana Greena to portret psychologiczny Katherine Knight, która "zasłynęła" w Australii, popełniając jedną z najbardziej brutalnych zbrodni w tym kraju. Została pierwszą kobietą skazaną na dożywocie, bez możliwości ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie.

Autor po raz kolejny opisał życie osoby, która nie miała łatwego dzieciństwa. Katherine była molestowana seksualnie przez swoich braci. Nasłuchała się od matki o tym, jacy mężczyźni są źli i jakie rzeczy robią kobietom. Żyła w toksycznej rodzinie, nie miała dobrych wzorców. W połączeniu z jej uwarunkowaniami psychicznymi, doprowadziło to do wielu tragedii i zakończyło się brutalnym morderstwem Johna Price'a.

Katherine Knight miewała huśtawki nastrojów. Potrafiła być idealną żoną, która posprząta w domu, ugotuje obiad i zaspokoi zachcianki w sypialni. Jednak nagle coś przełączało się w jej głowie, chorobliwa zazdrość pobudzała w niej agresję, a kobieta stawała się zupełnie inną osobą. Stosowała przemoc wobec swoich partnerów, ludzie z miasteczka woleli unikać kontaktów z nią.

Chociaż Katherine była brutalna i agresywna, zraniła wiele osób, to jednak jest to najmniej wstrząsający reportaż Greena, jaki do tej pory czytałam ("Mama od tortur" oraz "Zabić wszystkich"). Jedyna śmiertelna zbrodnia, jakiej dopuściła się Katherine, jest opisana na końcu książki. Jest ona krwawa, odrażająca i szokująca. Autor znów napisał książkę stosując suchy język, bez oceniania przedstawił fakty, tak by każdy czytelnik mógł samodzielnie ocenić postępowanie Katherine.

SPOILER DLA OSÓB OBAWIAJĄCYCH SIĘ WĄTKU KANIBALIZMU - nie ma opisów jedzenia ludzi. Tytuł książki zapewne nawiązuje do tego, że Katherine przygotowała posiłek z Johna Price'a, jednak jego dzieci nigdy tego nie widziały, a ona sama nie była w stanie przełknąć ludzkiego mięsa. W oryginale tytuł brzmi "Man-Eater" i odnosi się to do kobiet, które mają wielu partnerów seksualnych, są dominujące w związku. To idealnie pasuje do Katherine.

www.licencja-na-czytanie.pl

Reportaż Ryana Greena to portret psychologiczny Katherine Knight, która "zasłynęła" w Australii, popełniając jedną z najbardziej brutalnych zbrodni w tym kraju. Została pierwszą kobietą skazaną na dożywocie, bez możliwości ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie.

Autor po raz kolejny opisał życie osoby, która nie miała łatwego dzieciństwa....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

www.licencja-na-czytanie.pl

Wciągająca od pierwszych stron opowieść o tym, co zostaje po końcu świata. Autor świetnie przedstawił zupełnie odmieniony świat, w którym miasta i miasteczka są opustoszałe i splądrowane. Wszystko ulega zniszczeniu, nie ma prądu, Internetu, kanalizacji. Leki i zdatne do spożycia jedzenie jest rarytasem, o który trzeba walczyć i poszukiwać w opuszczonych domach lub sklepach.

Jest to opowieść o samotności i radzeniu sobie ze stratą. Jest to historia o nadziei, że warto dalej żyć. Erik J. Brown opisał walkę o przetrwanie oraz poszukiwanie w ludziach człowieczeństwa i dobroci. Czy w obliczu globalnej katastrofy, pozostanie w nas empatia, czy też dobry gest i pomoc rannemu będzie nietypowym zdarzeniem? A może do władzy dojdą Ci, którzy mają broń i nie będą się hamować, bez zastanowienia odbiorą komuś zapasy lub życie?

Książka Erika J. Browna jest także opowieścią o miłości rodzącej się w postapokaliptycznym świecie. Jest pełna niepewności, czy druga osoba odwzajemnia uczucia. Bohaterowie próbują zrozumieć co czują, uczą się wyrażać te emocje. Pomimo młodego wieku Andrew i Jamie mają w sobie dużo mądrości i empatii.

Bawiłam się naprawdę dobrze, uśmiechając się przy nawiązaniach do filmów Marvela, żartach Andrew. Chętnie sięgnęłabym po kontynuację, jeśli autor postanowi kiedyś takową napisać.

www.licencja-na-czytanie.pl

Wciągająca od pierwszych stron opowieść o tym, co zostaje po końcu świata. Autor świetnie przedstawił zupełnie odmieniony świat, w którym miasta i miasteczka są opustoszałe i splądrowane. Wszystko ulega zniszczeniu, nie ma prądu, Internetu, kanalizacji. Leki i zdatne do spożycia jedzenie jest rarytasem, o który trzeba walczyć i poszukiwać w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

www.licencja-na-czytanie.pl

„Każde kolejne lato” pachnie wakacjami. Czytając tę książkę czułam na sobie promienie słońca, rozgrzewające ciało po kąpieli w jeziorze. Czułam zapach wody, słyszałam jej szum oraz odgłosy natury, skrzypienie desek na pomoście. Przenosiłam się z szarego miasta nad urokliwe jezioro, cofając się w czasie do nastoletnich lat. Carley Fortune z łatwością wciągnęła mnie w swoją historię, tak iż oczami wyobraźni widziałam opisywane sceny, odtwarzane w głowie niczym film. Ta opowieść kojarzy mi się ze starymi filmami dla młodzieży, np. „Czego pragnie dziewczyna”.

Książka Carley Fortune to historia pierwszej miłości, która narodziła się z wakacyjnej przyjaźni. Percy i Sam spędzają ze sobą każdą chwilę w czasie lata. Wzajemnie się inspirują i wspierają, pracują i bawią. Chociaż na pierwszy rzut oka było wiadomo, że tych dwoje czuje do siebie coś więcej, to oni bali się wyznać swoje uczucia. I nie ma się co dziwić – byli młodzi, bali się zaryzykować przyjaźń i myśleli, że ta druga osoba nie czuje tego samego. Autorka umiejętnie odzwierciedliła uczucia bohaterów, ich niepewność, budzące się pragnienie bliskości. Doskonale opisany motyw slow burn, który trwa na przestrzeni kilku lat. Jest również uwielbiany wątek friends to lovers.

Nie rozumiem wszystkich decyzji podjętych przez Percy i Sama, ale może to czyni ich bardziej realnymi. Popełnili błędy, które każdy z nas mógł zrobić, nie byli idealni. Ich czyny doprowadziły do wieloletniej rozłąki, ale przez to mieli okazję zrozumieć kim są oraz kim chcą być dla siebie. Wiedzieli jak wygląda życie bez tej drugiej osoby u boku, dojrzeli i zrozumieli swoje błędy. „Każde kolejne lato” to właśnie powieść o dojrzewaniu, zarówno fizycznym (gdy oboje zobaczyli jak zmieniają się ich ciała), jak i psychicznym.

Akcję śledzimy dwutorowo – wydarzenia z teraźniejszości przeplatane są opisami wakacji sprzed lat. Widzimy jak bohaterowie się poznali, w jaki sposób nawiązała się między nimi przyjaźń, która kwitła pomimo rozłąki na czas szkoły. Czekałam aż dowiem się dlaczego ich drogi się rozeszły, chociaż w mojej głowie tliło się pewne podejrzenie. Kiedy prawda wychodzi na jaw, pozostaje nam tylko czekać, czy dorosła Percy i dorosły Sam dojdą do porozumienia i wybaczą sobie popełnione błędy.

Cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę, zdecydowanie była warta uwagi i nie mogę się doczekać kolejnego tytułu od Carley Fortune („Meet me at the lake” wyszło już w oryginale i bardzo mnie kusi). Oprócz wcześniej wspomnianych wątków pojawia się również polski akcent, w tym moje ukochane pierogi! Ale to wcale nie one najbardziej zauroczyły mnie w tej historii, dlatego polecam Wam jej lekturę, bardzo klimatyczną i przesiąkniętą nostalgią za czasami młodości i beztroski.

www.licencja-na-czytanie.pl

„Każde kolejne lato” pachnie wakacjami. Czytając tę książkę czułam na sobie promienie słońca, rozgrzewające ciało po kąpieli w jeziorze. Czułam zapach wody, słyszałam jej szum oraz odgłosy natury, skrzypienie desek na pomoście. Przenosiłam się z szarego miasta nad urokliwe jezioro, cofając się w czasie do nastoletnich lat. Carley Fortune...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z najlepszych serii młodzieżowych, jakie miałam przyjemność czytać! Porywająca wizja postapokaliptycznej przyszłości, w której zmutowani walczą z ludźmi.

Widmo wojny jest coraz bliżej. Zmutowani mają dość życia w wyznaczonych strefach i uciekania przed łowcami. Chcą przejąć władzę i zniszczyć ludzkość. Są jednak bohaterowie, którzy nie patrzą na podziały, a liczy się dla nich serce oraz czyny, chcą świata, w którym wszyscy żyją w zgodzie. Chociaż akcja książki dzieje się w przyszłości i po wybuchu mocy, to jednak pewne wątki mają swoje odzwierciedlenie we współczesności. Jedni czują się lepsi od drugich, chcą narzucić swoją wolę, zamiast kierować się dobrem ogółu.

Autorka umiejętnie grała mi na emocjach. Jeszcze lepiej przedstawiła postacie, odkryła przed czytelnikiem wszystkie karty - przeszłość Elaine i Bale'a, relację Susie i Luki, godzenie się z prawdą o sobie przez Holdena. Im lepiej ich poznawałam, tym bliżsi się dla mnie stawali i ciągle bałam się, że będę musiała z kimś się pożegnać.

Finałowy tom trylogii jest dynamiczny, jednak są tutaj też spokojniejsze momenty, gdy akcja zwalnia i skupia się na emocjach bohaterów, jest czas na ich refleksje i rozmowę. Dla mnie jedynym minusem jest to, że momentami miałam problem z odnalezieniem się w historii - liczne przeskoki w czasie, powoli odkrywane tajemnice, zwroty akcji: wszystko to sprawiło, że musiałam przystopować i zastanowić się jak znaleźliśmy się w danym punkcie, byłam zagubiona w otaczającym mnie chaosie.

Polecam całą trylogię!

Jedna z najlepszych serii młodzieżowych, jakie miałam przyjemność czytać! Porywająca wizja postapokaliptycznej przyszłości, w której zmutowani walczą z ludźmi.

Widmo wojny jest coraz bliżej. Zmutowani mają dość życia w wyznaczonych strefach i uciekania przed łowcami. Chcą przejąć władzę i zniszczyć ludzkość. Są jednak bohaterowie, którzy nie patrzą na podziały, a liczy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

www.licencja-na-czytanie.pl

Reportaż opiera się na zapiskach samego Carla Panzrama, a im bardziej szokujące się one wydają, tym częściej okazywały się prawdą. Ryan Green prostym, suchym językiem opisał mężczyznę oraz jego zbrodnie, bo nie potrzebne są tutaj skomplikowane słowa. Same zbrodnie są wystarczająco przerażające i brutalne, nie trzeba ich dodatkowo ubarwiać.

Panzram to brutalny morderca, gwałciciel i złodziej. Stosował przemoc wobec dorosłych i dzieci. Wobec słabych i silnych. Czerpał radość z picia alkoholu i wykorzystywania seksualnego mężczyzn, a jeżeli kończyło się ono śmiercią, tym bardziej czuł się spełniony. Wytłumaczeniem dla jego czynów nie może być ani trudne dzieciństwo ani krzywdy, których doznał w swoim życiu. Panzram to groźne połączenie brutalnych zapędów i inteligencji. Wielokrotnie uciekał stróżom prawa oraz z zakładów karnych. Potrafił omamić innych przestępców. Nauczył się pływać jachtem i imponował swoimi zdolnościami kapitanom na statkach.

www.licencja-na-czytanie.pl

Reportaż opiera się na zapiskach samego Carla Panzrama, a im bardziej szokujące się one wydają, tym częściej okazywały się prawdą. Ryan Green prostym, suchym językiem opisał mężczyznę oraz jego zbrodnie, bo nie potrzebne są tutaj skomplikowane słowa. Same zbrodnie są wystarczająco przerażające i brutalne, nie trzeba ich dodatkowo ubarwiać....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzetelnie napisany reportaż, w którym autorka pokazuje gdzie popełniono błędy, których nigdy nie sprostowano. Monika Góra dotarła do informacji i świadków, z którymi nigdy nie rozmawiała prokuratura. Książkę czyta się bardzo szybko, chociaż momentami zawiera brutalne opisy zwłok.

Rzetelnie napisany reportaż, w którym autorka pokazuje gdzie popełniono błędy, których nigdy nie sprostowano. Monika Góra dotarła do informacji i świadków, z którymi nigdy nie rozmawiała prokuratura. Książkę czyta się bardzo szybko, chociaż momentami zawiera brutalne opisy zwłok.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

www.licencja-na-czytanie.pl

Najnowsza książka Abby Jimenez to historia, która wciąga od pierwszych stron. Autorka stworzyła dwie ciekawie, jakże różne postacie. Alexis jest bogatą lekarką pochodzącą ze znanej i cenionej rodziny. Mieszka w wielkim mieście, ma piękny dom i satysfakcjonującą pracę. Jej nazwisko w medycznym świecie jest legendarne. Nosi drogie ciuchy, a zniszczony but za kilka tysięcy nie jest dla niej problemem. Daniel mieszka nad garażem przy pensjonacie, który prowadzi w sezonie. Dorabia sobie jako stolarz, wiedzie proste życie pośród przyjaciół w małym miasteczku Wakan. Tych dwoje na pierwszy rzut oka nic nie łączy, a jednak szybko nawiązuje się między nimi niezwykłe połączenie, jakby ich dusze znały się z poprzedniego życia.

Powieść Jimenez jest uroczym romansem, w którym nie brakuje uroczych, prostych gestów pełnych miłości i szczerych intencji. Jest to cudowna opowieść pełna uśmiechu, niewymuszonego poczucia humoru i naturalnych dialogów. Czytając książkę miałam wrażenie, że wszystko przychodzi tak lekko, jakby bohaterowie naprawdę byli sobie pisani. Wydobywali z siebie to, co było w nich najlepsze. Daniel stał się nowym fikcyjnym mężem wielu osób, seksownym, opiekuńczym i czarującym, a jednocześnie nie będącym przerysowanie męskim, dominującym samcem alfa.

Autorka poruszyła wiele ciekawych wątków, które wzbudziły moje zainteresowanie oraz emocje. Jednym z nich jest różnica wieku między bohaterami, gdzie to Alexis jest starsza. Cieszę się, że tym razem to kobieta była dojrzalsza, ponieważ wciąż często budzi to szok społeczeństwa. Dlaczego mężczyzna może mieć młodszą partnerkę, a odwrotna sytuacja jest dla wielu osób dziwna? Tutaj doskonale widać, że wiek nie grał roli, liczyła się ich dojrzałość emocjonalna, oboje byli dorosłymi ludźmi i wiedzieli, co dla nich najlepsze, czego pragną w życiu.

Wątki, które wzbudziły we mnie dużo (negatywnych) emocji, były związane z rodzicami Alexis, jej przyjaciółkami oraz byłym partnerem. Czytając wypowiedzi jej ojca, miałam ochotę rzucić książką przez cały pokój albo nawrzeszczeć na niego. Opadały mi ręce na myśl o jego zamkniętym umyśle, oziębłości, braku empatii, niezrozumieniu własnych dzieci. Przyjaciółki Alexis i większa część środowiska, w którym się obracała, było okropnie powierzchowne i nieszczere. Ich roszczeniowe zachowanie było okropne. A Neil, eks partner Alexis, jest świetnym przykładem narcyza. Chociaż żal mi kobiety, to cieszę się, że Abby Jimenez dodała ten wątek do książki. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że istnieje coś takiego jak przemoc emocjonalna, która rani nawet bardziej niż fizyczna. Nie jest łatwo wyjść z toksycznego związku i później radzić sobie w życiu. Temat ten nie powinien być tabu, a ofiary nie powinny się bać mówić o swoich uczuciach, mieć poczucia, że będą wyśmiewane przez innych i nikt im nie uwierzy.

„To nie może się udać” jest romantyczną opowieścią o rodzącym się uczuciu, wbrew przeciwnościom losu. Jest to również historia o poszukiwaniu własnej drogi w życiu, podążaniu za własnym szczęściem, a nie według narzuconych standardów i cudzych oczekiwań. Jest to opowieść o byciu sobą, odkrywaniu co sprawia nam przyjemność i co jest najważniejsze w życiu.

Najnowsza książka Jimenez jest zdecydowanie warta uwagi, ponieważ łączy w sobie wiele rzeczy. Autorka umiejętnie tworzy niesamowity romans, jednocześnie poruszając trudne i ważne wątki. Polecam z czystym sumieniem!

www.licencja-na-czytanie.pl

Najnowsza książka Abby Jimenez to historia, która wciąga od pierwszych stron. Autorka stworzyła dwie ciekawie, jakże różne postacie. Alexis jest bogatą lekarką pochodzącą ze znanej i cenionej rodziny. Mieszka w wielkim mieście, ma piękny dom i satysfakcjonującą pracę. Jej nazwisko w medycznym świecie jest legendarne. Nosi drogie ciuchy,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

www.licencja-na-czytanie.pl

Już jakiś czas temu zauważyłam, że nie lubię, gdy mężczyźni już przy pierwszym spotkaniu mówią do kobiety „złotko, skarbie, kwiatuszku, kochanie”. Uważam, że jest to strasznie protekcjonalne, a niestety często przewija się w książkach, chyba jako element podkreślenia męskości. W powieści Lucy Score jest podobnie. Zarówno Knox, jak i jego brat Nash, od razu mówią do Naomi w taki sposób. O ile później Nash mnie nie denerwował, to już Knox momentami przechodził samego siebie.

Mężczyzna nie tylko od razu zaczął protekcjonalnie mówić do Naomi, ale później podobnie ją traktował. Ok, chciał jej pomóc, bo kobieta miała tendencje do zapominania o swoich potrzebach, ale są pewne granice. Scena w barze, kiedy to wziął ją na ręce i wyniósł (nie zważając na to, że widać jej pośladki, a w barze są ludzie), bo nie przyszła na jego warknięcie, tylko pracowała dalej, był po prostu uwłaczający. Dyktowanie jej z kim ma rozmawiać bądź nie, zmuszanie jej do kupienia telefonu i bielizny? Niestety nie odbierałam tego w romantyczny sposób, jako jego troskę, a bardziej sprawowanie kontroli i pokazanie, że Naomi sama sobie nie radzi, nie zna życia.

Kolejnym minusem były dla mnie sceny erotyczne. Było ich sporo, czego się spodziewałam, jednak sposób w jaki zostały napisane, kompletnie mi się nie podobał. W niektórych momentach byłam zażenowana i chciało mi się śmiać, zaczęłam przebiegać wzrokiem tekst, żeby ominąć zbliżenia. Nie przemawia do mnie hasło, np. wsadziłem klingę po samą rękojeść.

Tym, co było ciekawe w tej powieści, był wątek opieki nad Waylay. Dobrze ukazana niepewność Naomi czy poradzi sobie z zupełnie nową rolą, a jednocześnie chęć bycia przy dziecku, stworzenia dla niej bezpiecznego miejsca i rodziny, której do tej pory nie miała. Było to w pewien sposób jeszcze trudniejsze niż nagła ciąża, gdyż Naomi ominęło pierwsze jedenaście lat życia siostrzenicy, musiała rozmawiać z dziewczynką, która miała już pewne doświadczenia życiowe, ukształtowane cechy charakteru i zachowania.

Podobał mi się klimat małego miasteczka, to jak mieszkańcy się znali i wspierali. Z łatwością wyobrażałam sobie opisywane sceny, gdy w barze siedzą sami znajomi, gotowi zawsze pomóc w potrzebie. To właśnie drugoplanowi bohaterowie byli mocnym punktem historii. Energiczna bibliotekarka Sloane to moja ulubiona postać i nie mogę się doczekać tomu poświęconego jej historii.

www.licencja-na-czytanie.pl

Już jakiś czas temu zauważyłam, że nie lubię, gdy mężczyźni już przy pierwszym spotkaniu mówią do kobiety „złotko, skarbie, kwiatuszku, kochanie”. Uważam, że jest to strasznie protekcjonalne, a niestety często przewija się w książkach, chyba jako element podkreślenia męskości. W powieści Lucy Score jest podobnie. Zarówno Knox, jak i jego brat...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sager wykorzystał znany z "Kobiety w oknie" i "Dziewczyny z pociągu" motyw, czyli problemy alkoholowe, śledzenie sąsiadów i zaskakujące zniknięcie. Nie wiadomo co się stało, bo główna bohaterka była pod wpływem, więc trzeba kwestionować wszystko, co było napisane.

Klimat świetnie stworzony. Jezioro, na którego tle dzieje się akcja, stwarza mroczną atmosferę, budzi grozę. Zbliżająca się burza zapowiada kulminację wydarzeń. Niestety plot twist, który Sager zaserwował, to dla mnie kompletne rozczarowanie. Miałam ochotę wyrzucić książkę za okno i nie kończyć jej.

Sager wykorzystał znany z "Kobiety w oknie" i "Dziewczyny z pociągu" motyw, czyli problemy alkoholowe, śledzenie sąsiadów i zaskakujące zniknięcie. Nie wiadomo co się stało, bo główna bohaterka była pod wpływem, więc trzeba kwestionować wszystko, co było napisane.

Klimat świetnie stworzony. Jezioro, na którego tle dzieje się akcja, stwarza mroczną atmosferę, budzi grozę....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Więcej na: licencja-na-czytanie.pl

Książka jest bardzo mocna i osoby, które są wrażliwe na opisy przemocy fizycznej i psychicznej, nie powinny jej czytać. Mi podczas lektury robiło się słabo i niedobrze, płakałam ze złości, smutku, bezradności, przerażenia. Czułam jak mocno bije mi serce, byłam przytłoczona tą historią i wciąż ją przeżywam, siedzi mi w głowie.

Jest to jedna z najbrutalniejszych i zatrważających zbrodni jakie popełniono w stosunku do jednej osoby. Jest to najmocniejsza historia, jaką do tej pory czytałam. Nic nie tłumaczy czynów Gerturde, ani jej trudne dzieciństwo ani toksyczne związki, w których później żyła. Nie tylko była potworem, który przyczynił się do śmierci niewinnej nastolatki, ale również stworzyła potwory - dzieci, które przebywały u niej w domu brały czynny udział w znęcaniu się nad dziewczyną, cieszyły się na wyrządzane jej krzywdy. A rodzice Sylvii, całe sąsiedztwo, nauczyciele i ksiądz przymknęli oko na krzywdy wyrządzane dziewczynie. Bo widzieli jej wychudzoną sylwetkę i siniaki, kiedy błąkała się po okolicy w poszukiwaniu jedzenia; widzieli jak jest kopana i oblewana wrzątkiem...

Książka jest napisana prostym i rzeczowym językiem, bo tutaj nie potrzebne są dodatkowe opisy. Prawda jest wystarczająco brutalna. Minus tylko za zakończenie, które pozostawiło we mnie niedosyt - chciałam większego podsumowania sprawy, informacji o losie rodziców i o tym, jak zbrodnia wpłynęła na sąsiadów Baniszewskich.

Więcej na: licencja-na-czytanie.pl

Książka jest bardzo mocna i osoby, które są wrażliwe na opisy przemocy fizycznej i psychicznej, nie powinny jej czytać. Mi podczas lektury robiło się słabo i niedobrze, płakałam ze złości, smutku, bezradności, przerażenia. Czułam jak mocno bije mi serce, byłam przytłoczona tą historią i wciąż ją przeżywam, siedzi mi w głowie.

Jest to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

licencja-na-czytanie.pl

„W imię wiecznej przyjaźni” to kolejna genialna książka autorki. Pia Kirchhoff i Oliver von Bodenstein muszą rozwiązać sprawę morderstwa, w którym ofiarą jest redaktorka jednego z bardziej znanych wydawnictw. Szybko okazuje się, ze sprawa ma drugie dno i wcale nie będzie prosta. Autorka po raz kolejny opiera wydarzenia z teraźniejszości na sekretach sprzed kilkudziesięciu lat. Misternie skonstruowana intryga wciąga czytelnika od samego początku. Neuhaus jest mistrzynią w serwowaniu czytelnikowi wielu wątków, które jednak tworzą spójną całość i prowadzą do logicznego zakończenia. W trakcie lektury kilka razy miałam wrażenie, że udało mi się rozgryźć zagadkę, jednak szybko okazywało się, że się mylę.

Uwielbiam bohaterów, z którymi miałam okazję spotkać się ponownie. Neuhaus umiejętnie prowadzi fabułę, miesza wątki kryminalne z obyczajowymi. Sprawa morderstwa jest przeplatana życiem osobistym Bodensteina i Kirchhoff, co bardzo mnie cieszy. Nie wyobrażam sobie momentu, w którym będę musiała pożegnać się z tym duetem. Tym razem wątek komisarza był bardzo ciekawy i przysporzył mi sporo nerwów. Czuję pewien niedosyt, bo liczyłam, że niereformowalna nastolatka, który uprzykrzała życie mężczyźnie, doczeka się większych konsekwencji za swoje czyny.

Książka zdecydowanie warta uwagi, liczę na to, że będzie o niej głośno. Świetny język, doskonale poprowadzona fabuła, ciekawa historia. Wszystko to daje kryminał idealny na jesienny wieczór.

licencja-na-czytanie.pl

„W imię wiecznej przyjaźni” to kolejna genialna książka autorki. Pia Kirchhoff i Oliver von Bodenstein muszą rozwiązać sprawę morderstwa, w którym ofiarą jest redaktorka jednego z bardziej znanych wydawnictw. Szybko okazuje się, ze sprawa ma drugie dno i wcale nie będzie prosta. Autorka po raz kolejny opiera wydarzenia z teraźniejszości na sekretach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

licencja-na-czytanie.pl

Złamałam niepisaną zasadę najpierw książka, potem film. Wiedziałam czego mogę się spodziewać po „Mrocznych umysłach”, ale liczyłam na to, że książka będzie bardziej rozbudowana i mimo wszystko mnie zaskoczy. Tak przynajmniej zapowiadały liczne komentarze fanów Alexandry Bracken. Faktycznie powieść jest obszerniejsza, fabuła odbiega pod wieloma względami od ekranizacji, a bohaterowie są lepiej nakreśleni. Przede wszystkim też po lekturze mam jasne zdanie na temat Ligi Dzieci, bo niestety film nie do końca wyjaśnił mi pewne aspekty i miałam mocno mieszane uczucia, nie wiedziałam czy są oni dobrzy czy źli.

Chociaż powieść Bracken skierowana jest do młodzieży, a ja już dawno nie mam naście lat, to bawiłam się przy niej naprawdę dobrze. Nie było tutaj infantylności, nie miałam też wrażenia, że bohaterowie są zbyt mocno dojrzali, co często się zdarza, np. kiedy to nastolatkowie mają barwne życie seksualne. Wiek postaci pasował mi do ich zachowania. Byli doświadczeni przez życie, potrafili podejmować świadome i poważne decyzje, troszczyli się o siebie nawzajem, ale nie było to przerysowane. Nawet uczucie rozwijające się między Ruby i Liamem wyglądało jak pierwsza, młodzieńcza miłość.

Mocnym punktem „Mrocznych umysłów” są dla mnie właśnie bohaterowie. Każde z czwórki głównych postaci jest inne, każde ma swoją historię, pragnie czegoś innego. Są przy tym bardzo realni, bo posiadają swoje wady, popełniają błędy i miewają humory. Jestem zwłaszcza zadowolona z przedstawienia Pulpeta, który zyskuje z każdą kolejną stroną, ukazując swoją głębię i lojalność, a także wielką odwagę. Mniej więcej wiedziałam, co się stanie z bohaterami, ale wciąż im kibicowałam, a zakończenie wzbudziło mój niedosyt. Chcę wiedzieć, co będzie dalej z Ruby, Liamem, Pulpetem i Suzume. Dlatego czekam na kontynuację, a przy okazji naiwnie liczę na to, że kiedyś powstanie miniserial na podstawie tej historii (myślę, że na drugą część filmu nie ma niestety co liczyć).

„Mroczne umysły” to dystopijna opowieść, w której dzieci albo umierają albo nabywają nadprzyrodzone zdolności, przez co lądują w obozach prowadzonych przez rząd. Jednak to, co ma pomóc dzieciakom, szybko okazuje się być miejscem pełnym przemocy oraz eksperymentów. Wizja autorki jest bardzo ponura, bo pozbawia nastolatki dzieciństwa – muszą szybko dorosnąć, nie mogą cieszyć się niewinnością, chodzić do szkoły, bawić się z innymi. Są oddzielani od rodzin, pozbawiani przyszłości. Stają się wrogami społeczeństwa, a niektórzy są wykorzystywani i manipulowani przez osoby walczące o władzę.

Książka napisana jest przystępnym językiem, dlatego czytało mi się ją szybko. Jest jednak nierówna. Początkowo mega się wciągnęłam, później nastąpił spokojniejszy fragment, przy którym trochę się nudziłam, aż na koniec znów ruszyła akcja i pojawiło się napięcie. Zakończenie natomiast sprawiło, że nie mogę się doczekać kolejnej części. Chcę wiedzieć co będzie się działo z bohaterami, jak poradzą sobie z nową sytuacją, kto wygra walkę o władzę.

Kto jest dobry? Komu można zaufać? Kto tak naprawdę pragnie pomóc dzieciom i naprawić sytuację w kraju? Książka Alexandry Bracken jest ciekawą propozycją dla młodzieży, a trochę starsi czytelnicy, wielbiciele powieści dystopijnych, również będą się na przy niej nieźle bawić.

licencja-na-czytanie.pl

Złamałam niepisaną zasadę najpierw książka, potem film. Wiedziałam czego mogę się spodziewać po „Mrocznych umysłach”, ale liczyłam na to, że książka będzie bardziej rozbudowana i mimo wszystko mnie zaskoczy. Tak przynajmniej zapowiadały liczne komentarze fanów Alexandry Bracken. Faktycznie powieść jest obszerniejsza, fabuła odbiega pod wieloma...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

licencja-na-czytanie.pl

Idealna. Cudowna. Rewelacyjna. Kocham ją.

Takimi słowami określa tę książkę wiele czytelniczek. Dla mnie jest to ciekawa, lekka opowieść, przy której spędziłam dobrze czas. Bawiłam się przednio, pochłonęłam ją w kilka godzin. Niestety uważam, że chociaż jest to przyjemna lektura, to nie jestem w stanie zachwycić się nią w 100%. Dlaczego?

Przede wszystkim uważam, że między bohaterami bardzo szybko rozwinęło się uczucie. Kiedy? Podczas dziesięciominutowych spotkań na szybkiej kawie, kiedy to nie zawsze rozmawiali o poważnych sprawach? Rozumiem zafascynowanie, zauroczenie wyglądem, pociąg seksualny… Ale miłość? Powiecie, że czepiam się, przecież Olive i Adam mieli również szczere rozmowy. Owszem, ale dla mnie to wciąż za mało.

Kolejny minus? Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że w końcu pojawiła się scena łóżkowa. Jednak totalnie nie pasowała ona do historii. I nie chodzi o to, że Olive i Adam nie powinni byli uprawiać seksu. Chodzi o sposób w jaki zostało przedstawione ich zbliżenie. Olive nie ma zbyt wielkiego doświadczenia, jest mocno napięta i zestresowana. Odczuwa wręcz ból. Według mnie moment ich zbliżenia powinien być delikatny, pełen troski i czułości, spokojny. Natomiast kompletnie nie pasuje tutaj pytanie Adama „czy mogę cię zerżnąć?”. Przepraszam bardzo! Nie, nie, nie. Kompletnie nie podobała mi się ta scena.

Mam również wrażenie, że niektóre tematy zostały potraktowane trochę zbyt powierzchownie, a mogłyby być dobrym dodatkiem do tej lekkiej, miłosnej opowieści. Choroba, lęk przed utratą bliskiej osoby, strach przed bliskością, molestowanie seksualne, mobbing. Wątki zostały tylko liźnięte, dla urozmaicenia fabuły.

Abstrahując od wspomnianych wyżej minusów, dobrze się bawiłam przy tej lekturze. Jest uroczą, lekką historią, która zapewnia rozrywkę na jeden, dwa wieczory. Urocze przekomarzanie się głównych bohaterów, ich niewinne podchody, słodkie pierwsze „randki”. Cały ich fake dating jest zabawnym wątkiem, doprowadzającym do wielu krępujących sytuacji (nawiasem mówiąc przyjaciółka Olive, Anh, jest mistrzynią w stwarzaniu takich wydarzeń i tutaj muszę podkreślić, że było to często tak strasznie nie na miejscu, że chciało mi się krzyczeć. HELLO! To jest uczelnia, miejsce pracy…).

Podobało mi się to, że Olive jest mądra. Stworzenie głównej postaci, która robi doktorat z biologii to świetny ruch, który może zachęcić wiele dziewczyn do pójścia w jej ślady. Czy można być inteligentną kobietą, a przy tym zabawną? Czy można znaleźć atrakcyjnego partnera, a przy tym wygłaszać prelekcje na konferencjach naukowych? Można!

Podsumowując – nie rozumiem aż tak wielkich zachwytów nad tą powieścią, według mnie ten boom na nią jest niezrozumiały i za duży, ale pomimo jej mankamentów zapewniła mi lekką rozrywkę.

licencja-na-czytanie.pl

Idealna. Cudowna. Rewelacyjna. Kocham ją.

Takimi słowami określa tę książkę wiele czytelniczek. Dla mnie jest to ciekawa, lekka opowieść, przy której spędziłam dobrze czas. Bawiłam się przednio, pochłonęłam ją w kilka godzin. Niestety uważam, że chociaż jest to przyjemna lektura, to nie jestem w stanie zachwycić się nią w 100%. Dlaczego?

Przede...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

www.licencja-na-czytanie.pl

Elena Armas kupiła mnie od pierwszych stron. Jej lekki, przyjemny styl sprawił, że dosłownie płynęłam przez powieść. To, co bardzo mi się podobało w tej historii, to poczucie humoru oraz pogoda ducha głównej bohaterki, Cataliny. Wspominając teraz tę książkę, kojarzy mi się ona z gorącym słońcem, uśmiechem towarzyszącym podczas czytania oraz ekscytacją związaną z relacją Cataliny i Aarona. Niewymuszone, zabawne dialogi były mocnym punktem tej opowieści. Chociaż muszę zaznaczyć, że ich rozmowy w trakcie sytuacji intymnych były trochę… Czytałam je z lekkim zażenowaniem. Nad tym zdecydowanie musi autorka popracować.

Gdyby ktoś patrzył na mnie z boku, to pewnie miałby niezłą rozrywkę. Przebierałam nogami z radości, a na moich ustach cały czas błądził uśmiech. Od pierwszych stron czułam napięcie między bohaterami, które rosło z każdą kolejną stroną. Ich relacja była naturalna, powoli otwierali się na siebie i poznawali wzajemnie, opuszczając wzniesiono wokół siebie mury. To była jedna z najbardziej energetyzujących, nabuzowanych znajomości, jakie miałam okazję poznać. Aż do momentu kulminacyjnego – myślę, że każdy domyśla się, iż to nastąpiło – kiedy to w końcu lądują w łóżku. Wtedy moja radość z lektury trochę opadła. Dalej bawiłam się dobrze, ale jednak nie odczuwałam już tego pozytywnego napięcia.

„The Spanish Love Deception” to romans pełen uroku i gorąca. Mimo to autorka znalazła w nim miejsce, aby poruszyć poważniejsze wątki, doskonale wplecione w lekką, wakacyjną opowieść. Każde z bohaterów miało swoją własną historię, która sprawiła, że znaleźli się w konkretnym miejscu w swoim życiu. I każde z nich musiało przepracować swoje doświadczenia, aby móc otworzyć się na nowy związek, pozwolić sobie na szczerość oraz zaufanie. Elena Armas pokazała, jak wielką krzywdę mogą wyrządzić plotki, krzywe spojrzenia, a nawet litość.

Jeśli miałabym wskazać jakieś minusy w tej powieści, to do głowy przychodzą mi dwa. Wspomniane wcześniej dialogi w trakcie zbliżeń oraz rozmowy rodziny Cataliny. Nie podobało mi się to, że w czasie rodzinnego obiadu przed ślubem tak mocno poruszali bolesny dla niej temat, zwłaszcza że robili to w towarzystwie dopiero poznanego Aarona oraz byłego partnera Cataliny. Według mnie nie był to czas i miejsce na takie wyznania.

I minus dla wydawnictwa, nie dla samej historii – znów pojawiają się błędy w korekcie. Jest to kolejna książka Otwartego/Znaku, w której są błędy. Najczęściej literówki, ale pojawiło się też całe błędne zdanie: „Jego wzrok utkwiony mnie przez cały wieczór z oka.”. Gdyby to był jednorazowy błąd, to nic bym nie mówiła, bo każdemu może się zdarzyć. Ale niestety było ich więcej i ta powieść nie jest pierwszym takim przypadkiem.

Książka Eleny Armas to jeden z najlepszych romansów, jakie miałam okazję przeczytać. Idealnie pasuje na wakacyjny wyjazd, jak i zimowe wieczory, bo rozgrzewa do czerwoności. Cieszę się, że tym razem hit wśród czytelniczek, sprawdził się i u mnie. Polecam gorąco!

www.licencja-na-czytanie.pl

Elena Armas kupiła mnie od pierwszych stron. Jej lekki, przyjemny styl sprawił, że dosłownie płynęłam przez powieść. To, co bardzo mi się podobało w tej historii, to poczucie humoru oraz pogoda ducha głównej bohaterki, Cataliny. Wspominając teraz tę książkę, kojarzy mi się ona z gorącym słońcem, uśmiechem towarzyszącym podczas czytania oraz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

licencja-na-czytanie.pl

Książka Bethany Clift to bardzo ponura wizja przyszłości, która mam nadzieję nigdy nie nastanie. Autorka umiejscowiła swoją opowieść w 2023 roku, kiedy to świat wciąż ma w głowie pandemię koronawirusa. Czytanie o wydarzeniach, które miały miejsce po rzeczywistej epidemii, nadaje przedstawianej historii rzeczywistości, umiejscawia ją w realiach znanych czytelnikowi. W końcu przeżyliśmy już jedną chorobę, która zabiła wiele osób, dlaczego nie mógłby pojawić się kolejny, jeszcze groźniejszy wirus?

„Ostatnia na imprezie” jest brutalną powieścią, w której jest pełno krwawych, obleśnych, przerażających opisów. Główna bohaterka podróżuje przez opustoszałe miasta i wsie, jednak ciała zmarłych magicznie nie znikają. Autorka bardzo mocno przedstawiła proces gnicia zwłok, ich puchnięcia i obrzydliwego fetoru, który towarzyszy śmierci. Miałam przed oczami opisywane sceny i nie był to przyjemny widok. Robactwo oraz dzikie zwierzęta żerujące na zwłokach, to chleb powszedni dla bohaterki.

Na duży plus zasługuje fakt, że kobieta nie staje się od razu ekspertką od survivalu. Jest zwyczajną, zagubioną w nowej rzeczywistości osobą, która dopiero musi zrozumieć, że chcąc walczyć o przetrwanie, potrzebuje zmienić swoje nawyki. Bohaterka popełnia błędy, robi totalne głupoty, ale bądźmy szczerzy – kto z nas od razu odnalazłby się w postapokaliptycznym świecie? Na samą myśl o tym, że miałabym być na miejscu tej kobiety, mam ochotę zwinąć się w kłębek i popłakać z bezsilności. Na szczęście strach przed śmiercią sprawia, że bohaterka odkrywa w sobie nowe, dotychczas uśpione pokłady siły i ucząc się na swoich błędach, jest w stanie przeżyć każdy kolejny dzień. Oczywiście nie obyło się bez bardzo szczęśliwych zbiegów okoliczności, ale w ogólnym rozrachunku jestem gotowa to wybaczyć.

Historia wciągnęła mnie od samego początku. Nie mogłam się oderwać i włączałam audiobooka w każdej wolnej chwili. Cały czas zastanawiałam się jak potoczą się losy bohaterki: postanowi jednak odebrać sobie życie, a może jednak sama zachoruje na tajemniczą chorobę? Uda się jej przeżyć, spotka inną żywą osobę? Powiem szczerze, że żadne rozwiązanie nie było dla mnie niemożliwe, bo wiedziałam, że autorka nie będzie bała się postawić na szokujące zakończenie.

„Ostatnia na imprezie” to książka, która ma drugie dno. Jest to opowieść o poznawaniu samej siebie, odkrywaniu jak to jest być samodzielną jednostką, która może robić co chce, być kim chce. To również opowieść o pokonywaniu własnych granic, odkrywaniu swoich możliwości i poszukiwaniu siły do życia w ciężkich warunkach.

Nie spodziewałam się, że powieść wywoła we mnie tyle emocji, bardzo skrajnych reakcji. Śmiałam się i płakałam podczas lektury, byłam zdegustowana, zaciekawiona, zaniepokojona, pozytywnie zaskoczona. Nigdy nie wiedziałam co będzie dalej, nie miałam żadnych założeń. Byłam tu i teraz z jedyną ocalałą. W mojej głowie cały czas toczył się wewnętrzny dialog, zastanawiałam się jak ja bym się zachowała w podobnej sytuacji. Nawet teraz mam łzy w oczach, gdy przypomnę sobie, że bohaterka straciła wszystkich bliskich. Ba, straciła kogokolwiek do kogo mogła się odezwać. Mocna historia, którą zdecydowanie polecam!

licencja-na-czytanie.pl

Książka Bethany Clift to bardzo ponura wizja przyszłości, która mam nadzieję nigdy nie nastanie. Autorka umiejscowiła swoją opowieść w 2023 roku, kiedy to świat wciąż ma w głowie pandemię koronawirusa. Czytanie o wydarzeniach, które miały miejsce po rzeczywistej epidemii, nadaje przedstawianej historii rzeczywistości, umiejscawia ją w realiach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

licencja-na-czytanie.pl

Akcja płynie wartko, nie ma dłuższych przestojów, w których nic by się nie działo. Nawet jeżeli na chwilę spada tempo akcji, to jest ono związane z uczuciami bohaterów, ich wewnętrznymi rozterkami i walką z trudnymi emocjami, wspomnieniami. W przypadku „Bogów i potworów” ma to duże znaczenie, ponieważ można śmiało powiedzieć, że jest to powieść o pogodzeniu się ze stratą, opowiada o przeżywaniu żałoby oraz radzeniu sobie ze skomplikowaną, ciężką sytuacją. W historii przewija się również element przebaczenia, zarówno sobie, jak i innym osobom. Pod pozorem romantyczno-fantastycznej opowieści, Shelby Mahurin poruszyła ważne tematy.

„Bogowie i potwory” jest książką o miłości. Nie da się ukryć, że odgrywa ona olbrzymią rolę. Bez niej wiele wydarzeń nie miałoby miejsca, a historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Shelby Mahurin przedstawia różne rodzaje miłości: matczyną; nieśmiałą; gorącą i oszałamiającą; niepewną; dającą poczucie bezpieczeństwa. Każda z nich ma blaski i cienie, ale wpływa na bohaterów, pozwala im się rozwijać bądź trzyma w miejscu, popycha do działania lub powoduje strach przed czynami i konsekwencjami.

Na szczęście znów pojawiły się zabawne dialogi między postaciami, które tak bardzo podobały mi się w części pierwszej. Droczenie się, słowne docinki, wszystko to pokazywało, jak blisko są ze sobą bohaterowie. Dodawało lekkości ich rozmowom, co sprawiało, że czytałam tę powieść z uśmiechem na ustach.

Trzeci tom trylogii to na pewno powieść nasycona erotyzmem i odważnymi scenami, w czym nie ustępuje swoim poprzedniczkom. Zdecydowanie nie jest to książka dla bardzo młodych osób. Autorka nie boi się pikantnych opisów i seksualnych odniesień. Przy jednej scenie miałam wrażenie, że mogłaby się już skończyć, ale ogólnie nie odczuwałam podczas lektury jakiegoś zażenowania, nie myślałam, że sceny są niesmaczne bądź źle opisane.

To, co może niektórym osobom nie podobać się w trylogii, to brutalność oraz ilość krwawych scen. „Bogowie i potwory” nie jest bardzo mocna, zdecydowanie czytałam okrutniejsze i okraszone szkarłatem powieści, ale wiem, że nie każdy gustuje w takich opisach.

„Bogowie i potwory” nie jest historią bez wad, nie dałabym jej maksymalnej liczby gwiazdek, ale uważam, że jest dobrym zakończeniem trylogii. Cieszę się, że autorka wróciła do poziomu, który zaprezentowała w pierwszej części. Bawiłam się dobrze, strony uciekały mi w ekspresowym tempie i zanim się obejrzałam, byłam już po lekturze. Dostałam to, czego oczekiwałam – przyjemną rozrywkę, która co prawda nie zostanie ze mną na długo i nie będę do niej wracać, ale umiliła mi kilka godzin i wciągnęła w inny świat.

licencja-na-czytanie.pl

Akcja płynie wartko, nie ma dłuższych przestojów, w których nic by się nie działo. Nawet jeżeli na chwilę spada tempo akcji, to jest ono związane z uczuciami bohaterów, ich wewnętrznymi rozterkami i walką z trudnymi emocjami, wspomnieniami. W przypadku „Bogów i potworów” ma to duże znaczenie, ponieważ można śmiało powiedzieć, że jest to powieść...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to