-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus7
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-04-19
2024-04-14
Znacie to uczucie, kiedy czytacie jakąś książkę i ona jest TAK DOBRA, że już wiecie, że zrobicie jej reread?
Ja miałam taką sytuację z "Dniami krwi i światłem gwiazd" już pierwszego rozdziału.
To co ujęło mnie najbardziej w tym tomie to zakazany romans pomiędzy Karou i Akivą. Został jeszcze bardziej rozwinięty w tej części, a ich wątek jest pełen bólu, tęsknoty i żalu, ale jednocześnie pełen nadziei, przywiązania i wizji spełnienia najskrytszych pragnień. Uwielbiam ich relację w każdym calu, a w tym tomie pokochałam ją jeszcze bardziej. Rozdarcie, która czuła Karou do Akivy było pełne emocji i opisane w tak przejmujący sposób, że niemal czułam jej ból jak swój własny.
Od samego początku tej książki byłam zaskoczona tym, jak bardzo jej akcja jest smutna. Nie tylko ze względu na złamane serca Karou i Akivy, ale także z uwagi na to, w jakiej sytuacji znalazła się Karou - została rezurekcjonistką na służbie Thiago, a to oczywiście nie wróży nic dobrego Choć kontynuuje dzieło Brimstone'a i tworzy nowe chimery, to wszystko jest obarczone ogromnym bólem i poczuciem winy. Główna bohaterka jest wrakiem człowieka, czuje się bezsilna i wykorzystana, a jednocześnie wie, że nie ma dla niej innej przyszłości i wskrzeszanie zmarłych chimer jest jej obowiązkiem. Bardzo podobało mi się to, że Karou ma w sobie silne poczucie obowiązku, a jednocześnie wie, że Thiago jest czarnym charakterem w jej historii.
Ogromnie podobało mi się w tej części także to, że akcja toczyła się jednocześnie w świecie Erec i świecie ludzi. Autorka IDEALNIE budowała napięcie przeskakując z jednej perspektywy do drugiej, dawkując wydarzenia dziejące się w dwóch odrębnych miejscach. Z jednej strony poznajemy plany serafinów, a z drugiej chimer - przysięgam, że momentami tupałam ze zniecierpliwienia, bo akcja robiła się ogromnie intrygująca.
Opłacało się czekać na drugi tom przygód Karou, bo zakochałam się w nim od pierwszej strony. Uwielbiam styl pisania autorki, jej sposób na budowanie plot twistów i napięcia, a także uwielbiam niebanalne postacie, które stworzyła. Dla mnie jest to jedna z najlepszych trylogii fantasy, jaka istnieje.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Moondrive]
Znacie to uczucie, kiedy czytacie jakąś książkę i ona jest TAK DOBRA, że już wiecie, że zrobicie jej reread?
Ja miałam taką sytuację z "Dniami krwi i światłem gwiazd" już pierwszego rozdziału.
To co ujęło mnie najbardziej w tym tomie to zakazany romans pomiędzy Karou i Akivą. Został jeszcze bardziej rozwinięty w tej części, a ich wątek jest pełen bólu, tęsknoty i żalu,...
2024-04-02
Znacie opowieść o Dorotce, która wylądowała w Krainie Oz, prawda? A chcecie może poznać jej alternatywną wersję, w której ląduje w krainie Fae?
"Gród Szmaragdów i Zazdrości" jest książką, której bardzo wyczekiwałam i odetchnęłam z ulgą, gdy po kilku rozdziałach wiedziałam już, że warto było tyle czekać :D
Trzeci tom trylogii skupiającej się na retellingach znanych baśni jest o Czarnoksiężniku z Krainy Oz. Alicja (bohaterka z poprzedniej części) wraz z Dorotą (nową bohaterką) trafiają ponownie do świata Fae, a latająca stodoła przygniata przypadkowo złą Czarownicę. To zdarzenie prowadzi do całej serii kolejnych wydarzeń, a niejaki Zach - Czarownik z Zachodu - nazywa Dorotę Siostrobójczynią i obiecuje jej zemstę.
W tym tomie mamy dużo klątw, wypaczonych życzeń i zaklęć, które nie są oczywiste do przełamania. Bohaterowie dążą do ich likwidacji zmierzając ku Czarnoksiężnikowi, aby odkręcić to, do czego doprowadzili. Uwielbiam motyw klątw i baaaardzo spodobało mi się to, że cała akcja kręciła się wokół nich. Wprost nie mogłam oderwać się od czytania tej książki i z zapartym tchem śledziłam dalsze losy wszystkich bohaterów.
Bardzo spodobała mi się również kreacja Doroty. Jest to bohaterka o chłodnym charakterze, która niekoniecznie posiada inteligencję emocjonalną, ale za to dużo sprytu, który ułatwiał jej codziennie funkcjonowanie w świecie ludzi. W świecie Fae natomiast może zrzucić z siebie wszelkie maski i odkryć swój prawdziwy charakter, i co najważniejsze - tożsamość i pochodzenie. Jej relacja z Zachem była pełna chemii i wzajemnego pożądania, a ich charaktery idealnie się do siebie dopasowały. Zdecydowanie była to moja ulubiona para z tego tomu i każda ich wspólna scena niezmiernie mi się podobała.
Myślałam, że poprzednie tomy były spicy, ale ten podniósł poprzeczkę jeszcze wyżej. A w dodatku niektóre sceny były przedstawione z kilku perspektyw - na końcu książki znajdują się dodatkowe rozdziały.
Oficjalnie ogłaszam, że to najlepsza część całej trylogii Wicked Darlings! Przeczytam sobie teraz po angielsku nowelki uzupełniające wszystkie tomy, bo tak wciągnęły mnie te historie.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Papierowe Serca]
Znacie opowieść o Dorotce, która wylądowała w Krainie Oz, prawda? A chcecie może poznać jej alternatywną wersję, w której ląduje w krainie Fae?
"Gród Szmaragdów i Zazdrości" jest książką, której bardzo wyczekiwałam i odetchnęłam z ulgą, gdy po kilku rozdziałach wiedziałam już, że warto było tyle czekać :D
Trzeci tom trylogii skupiającej się na retellingach znanych baśni...
2024-03-26
Siedem magicznych mocy i jeden cesarz, który chce je zdobyć za pomocą małżeństw i zabójstw... Brzmi ciekawie, prawda?
Po fenomenalnej pierwszej części musiałam sięgnąć po jej kontynuację. Wyczekiwałam ją od miesięcy i naprawdę warto było na nią czekać, bo już od dawna nie czytałam tak wciągającej książki.
"Siódma królowa" zaczyna się bezpośrednio po wydarzeniach z pierwszej części. Z początku miałam mały problem, aby przypomnieć sobie szczegółowo, to co działo się wcześniej, ale na szczęście autorka idealnie wplotła drobne przypominajki, aby każdy mógł na nowo odnaleźć się w akcji.
A co to była za akcja!
Największym plusem tej części jest postać Radovana. NIGDY nie spotkałam tak urzekającego i intrygującego czarnego charakteru. Dosłownie wszystko mi się w nim podobało. Był przebiegły, niesamowicie wyrachowany i skomplikowany. Moim zdaniem jest to najbardziej unikatowa postać tej dylogii i Grecie Kelly należą się owacje na stojąco za nią. Radovan ma niesamowicie złożony psychologicznie charakter i odkrywanie go było fascynującą podróżą. Jego działania były dobrze zargumentowane i wbrew pozorom były też logiczne. Ciężko było przewidzieć jego reakcje, bo nie był schematową postacią i żałuję, że druga część nie jest dłuższa, bo chciałabym jeszcze więcej wspólnych scen z nim i Askią.
Co do Askii - jestem zachwycona jej kreacją. To niesamowicie silna bohaterka, dojrzała i myśląca rozsądnie. Nie jest ckliwą dwudziestudwulatką, która ciągle podejmuje pochopne decyzje. Posiada strategiczny umysł i jest wrodzoną władczynią, bo zawsze stawia dobro swojego kraju ponad własne.
Z uwagi na to, że ta dylogia jest klasyfikowana jako new adult, mamy tutaj mało romansu, ale za to niezwykle przyjemnego. Slow burn pomiędzy Askią a Illią został dopieszczony przez autorkę i stanowił przyjemny wątek poboczny. Cieszyłam się, że jest go dosyć mało, bo dzięki temu fabuła została dobrze rozwinięta. Bądź co bądź, ale Askia walczyła o odzyskanie wolności i zamordowanie Radovana, więc nie mogły rozpraszać ją miłosne dylematy.
Fabuła skupia się niemal wyłącznie na omawianiu strategii. Askia musiała powstrzymać Radovana przed odebraniem jej magii, a także znaleźć sposób na pokonanie go. Choć niektórych zapewne mogłyby wynudzić wątki związane z dworskimi intrygami i polityką imperialną, to ja byłam zachwycona. Mogłabym porównać drugi tom do "Wojen Huraganowych", ale "Siódma królowa" została napisana O WIELE lepiej i ciekawej.
Dylogia "Lodowej Korony" jest przeznaczona dla fanów motywów takich jak
- zaaranżowane małżeństwo
- age gap
- slow burn
- różne typy magii
- wojna
- walka o tron
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Rebis]
Siedem magicznych mocy i jeden cesarz, który chce je zdobyć za pomocą małżeństw i zabójstw... Brzmi ciekawie, prawda?
Po fenomenalnej pierwszej części musiałam sięgnąć po jej kontynuację. Wyczekiwałam ją od miesięcy i naprawdę warto było na nią czekać, bo już od dawna nie czytałam tak wciągającej książki.
"Siódma królowa" zaczyna się bezpośrednio po wydarzeniach z...
2023-09-13
Muszę przyznać, że ta książka od początku wzbudziła moją ciekawość z uwagi na fabułę skupiającą się na walce o tron. Uwielbiam taki motyw w fantastyce, zwłaszcza, jeśli główna bohaterka jest także następczynią tronu.
Gdy Askia wyrusza z prośbą, niemal błaganiem, innych władców o pomoc w zdobyciu armii do walki z najeźdźcą jej królestwa, jej słowa nie trafiają do nikogo. Jest pomijana, traktowana z obojętnością i politowaniem, na które nie zasługiwała. Niemniej jednak, Askia nie waha się używać niekonwencjonalnych śródków do zwrócenia na siebie uwagi, zwłaszcza, że poza sobą, miała w użyciu broń, którą skrzętnie ukrywała przed wszystkimi - magię.
Jest to bohaterka niezwykle impulsywna, nadgorliwa, ale też i śmiała. Jej przybycie na viszirski dwór wzbudziło zgorszenie z uwagi na jej "północną" zuchwałość, a ona i tak nie pozwoliła na to, by ktoś ukrył ją w złotej klatce i próbował podporządkować pod siebie. Bardzo podobały mi się subtelne zmiany, które zachodziły w jej zachowaniu i poglądach, ponieważ dowodziło to temu, że jako królowa, potrafiła dostosowywać się do otoczenia i wykorzystywać je do swoich celów.
Na pochwałę zasługują także slow burn romances (liczba mnoga!), które autorka wplotła do fabuły. Choć początkowo (sądząc po opisie książki) nie spodziewałam się żadnego wątku romantycznego, to pojawiły się aż trzy i do teraz ciężko wybrać mi swój ulubiony. Każdy z nich różnił się od siebie i był niezwykle hipnotyzujący. Małe gesty, które Askia wymieniała z mężczyznami sprawiały, że czytałam jeszcze szybciej, w nadziei, że niedługo z danej znajomości rozwinie się coś poważniejszego.
Choć "Lodowa Korona" nie jest do końca lekką fantastyką z uwagi na dobrze rozbudowany wątek polityczny i wojenny, uważam że jest świetnie napisana. Opisy fechtunku, viszirskich komnat, ogrodów bądź sukni, które nosiła Askia, zostały barwnie opisane, a intrygi, które knuto na dworze niezwykle rozbudzały moją ciekawość. Uwielbiałam fragmenty, w których Askia zauważała szybkie i znaczące spojrzenia pomiędzy wezyrami, albo kiedy uświadomiała sobie, kogo przychylność musi zdobyć, aby zyskać w oczach cesarza. Układy, tajne pakty i manipulacje innymi były codziennością na królewskim dworze, a fakt, że Askia zaczęła je wykorzystywać w swoich celach niezmiernie mi się podobało.
Największe zaskoczenie wzbudziło we mnie zakończenie książki i obawiam się, że drugą część przeczytam po angielsku. Jak najszybciej muszę dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy Askii.
Muszę przyznać, że ta książka od początku wzbudziła moją ciekawość z uwagi na fabułę skupiającą się na walce o tron. Uwielbiam taki motyw w fantastyce, zwłaszcza, jeśli główna bohaterka jest także następczynią tronu.
Gdy Askia wyrusza z prośbą, niemal błaganiem, innych władców o pomoc w zdobyciu armii do walki z najeźdźcą jej królestwa, jej słowa nie trafiają do nikogo....
2024-03-14
Czy w dzieciństwie lubiłyście film "Nie wierzcie bliźniaczkom"?
Miałybyście ochotę zobaczyć jego inną wersję? Która rozgrywa się w fikcyjnym królestwie Anadawn?
Ja się skusiłam i nie pożałowałam, a poniżej powiem Wam czemu :)
Wren i Rose są bliźniaczkami rozdzielonymi po urodzeniu, ale tylko Wren wie o tym, że ma siostrę. Wychowuje się z czarownicami w ukryciu i wraz ze swoją babcią planuje zagarnięcie tronu królestwa Anadawn dla siebie. Wraz z przyjacielem Shenem porywa Rose - księżniczkę, która niedługo ma zostać koronowana - z jej komnat podczas snu, wślizguje się na jej miejsce i podczas, gdy ona udaje kogoś kim nie jest, niczego nieświadoma Rose trafia do krainy czarownic, których niezmiernie się boi i które zdradzają jej, że ma siostrę.
To romantasy zachwyciło mnie tym, że znalazły się w nim dwa romanse, których losy mogłam śledzić. Podobała mi się chemia między nimi i to, że oba były od siebie różne. Troskliwy Shen może nie podbił mojego serca, ale Tor?? UWIELBIAM GO! Motyw oddanego żołnierza, który zakochuje się w kimś nie ze swojej ligi zawsze przypada mi do gustu, i tak też się stało w tej historii.
Ale nie tylko romanse były ciekawe, akcja również. Co stronę działo się coś ciekawego i coś od czego ciężko było się oderwać. Tempo akcji nie zwalniało ani na moment, a główny wątek o walce przeciwko czarownicom był ciekawie opisany. Podobała mi się obsesja Obrońcy Oddechu i Alarika Felsinga na ich punkcie. Lubię książki, w których ludzie tłamszą czarownice, a one w zamian za zadany ból planują krwawą zemstę.
Podobało mi się również to, że Rose i Wren walczyły o koronę między sobą. Niby były siostrami (choć jedna z nich dowiedziała się o drugiej bardzo późno), ale nie do końca sobie ufały (co akurat było rozsądnym podejściem).
Wątek zaaranżowanego małżeństwa również był świetny i ciekawie poprowadził fabułę, stawiając przeszkody na drodze dziewczyn do ich celu. Nie był może zaskakujący, bo jest już wiele książek z takim wątkiem, ale autorki napisały go w taki sposób, że nie można się od niego oderwać.
Z niecierpliwością wyczekuję teraz drugiego tomu, potrzebuję więcej Tora :)
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem We Need YA]
Czy w dzieciństwie lubiłyście film "Nie wierzcie bliźniaczkom"?
Miałybyście ochotę zobaczyć jego inną wersję? Która rozgrywa się w fikcyjnym królestwie Anadawn?
Ja się skusiłam i nie pożałowałam, a poniżej powiem Wam czemu :)
Wren i Rose są bliźniaczkami rozdzielonymi po urodzeniu, ale tylko Wren wie o tym, że ma siostrę. Wychowuje się z czarownicami w ukryciu i wraz...
2024-02-28
Czy drugi tom może być lepszy od pierwszego?
TAK! "Nightbane" to absolutne arcydzieło i fenomen. Pierwsza część niezwykle mnie zachwyciła, a drugi tom nie zmniejszył mojego zachwytu ani odrobinę. Co więcej, zwiększył go! Seria Lightlark jest idealna pod każdym kątem, a drugi tom tylko udowodnił, że autorka ma głowę pełną wspaniałych pomysłów.
Początek jest dosyć spokojny. Isla omawia z Oro przełamanie klątw i stara się okiełznać moce, które zyskała i odblokowała. Musi także uporządkować swoje królewskie obowiązki i życie prywatne związane z władcą Słonecznych. Jednak pomimo względnego spokoju, w każdym rozdziale można wyczuć pewne napięcie związane z tym, że wyspa Lightlark nie jest bezpieczna. Klątwy zostały przełamane, owszem, ale nie oznacza to końca walki i końca emocjonujących plot twistów.
Drugi tom jest podzielony na dwie linie czasowe z uwagi na to, że Isla odzyskuje część wspomnień zabranych przez Grima. W jednej linii władczyni Dzikich jest zakochana w Oro i za wszelką cenę chce ocalić Lightlark przed zniszczeniem, a w drugiej przenosimy się do przeszłości poznając miłosną historię Isli i Grima.
Zastosowanie dwóch linii czasowych było strzałem w dziesiątkę, ponieważ Isla poznaje swoją przeszłość razem z czytelnikiem. Można perfekcyjnie wczuć się w jej rolę, analizować przeszłe i przyszłe wydarzenia, zastanawiać się do czego dążył Grim i jaką postawę zachować wobec niego. Autorka idealnie zbudowała napięcie wokół skoków w czasie i naprawdę cudem odrywałam się od tej książki, by wrócić do swojego życia.
Świetnym literackim zabiegiem jest także prowadzenie dwóch miłosnych wątków jednocześnie. Z jednej strony mamy niezwykle czuły i dojrzały slow burn pomiędzy Islą a Oro, a z drugiej enemies to lovers z Grimem. Poznajemy dwa zupełnie inne męskie charaktery, z dwoma różnymi temperamentami - FENOMEN! Uwielbiam trójkąty miłosne, a ten w serii "Lightlark" jest dopracowany do granic możliwości.
A co jeszcze jest bardzo dopracowane?
Plot twisty, zagmatwanie związane z przeszłością, magicznymi przedmiotami i sekretami, które skrywają bohaterzy. W tej książce nie było ani jednej luki fabularnej, każdy element układanki był logicznie przemyślany i zgrywał się z resztą wydarzeń. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego tomu, jak i całej serii i z niecierpliwością będę teraz oczekiwać trzeciego tomu.
PS: Po tej części zostałam także liderką fanklubu Grima ❤️🔥
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar]
Czy drugi tom może być lepszy od pierwszego?
TAK! "Nightbane" to absolutne arcydzieło i fenomen. Pierwsza część niezwykle mnie zachwyciła, a drugi tom nie zmniejszył mojego zachwytu ani odrobinę. Co więcej, zwiększył go! Seria Lightlark jest idealna pod każdym kątem, a drugi tom tylko udowodnił, że autorka ma głowę pełną wspaniałych pomysłów.
Początek jest dosyć spokojny....
2024-02-17
Czy wzięłabyś udział w turnieju o rękę króla elfów?
Od razu po przeczytaniu opisu poczułam, że "Szron" to książka dla mnie. Mieszanka "Rywalek" i "Dworów" była strzałem w dziesiątkę i zatrzymała mnie na dosłownie dwa wieczory - tylko tyle potrzebowałam, aby zatracić się w opisanej historii .
Gdy Ava po niezdarnym pijackim i publicznym obrażaniu króla Torina otrzymuje od niego ofertę, aby dołączyć do turnieju o tron królowej i wygranie go tylko po to, by później rozwieść się z Torinem, nie zastanawiała się długo. Rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy i oderwania od ludzkiego życia.
Bardzo spodobała mi się relacja Avy i Torina oparta na układzie. On miał doprowadzić ją do zwycięstwa, a ona nie miała dać się zabić. Początkowo była pomiędzy drobna niechęć, ale raczej na skutek uprzedzeń, aniżeli prawdziwych uczuć. Dosyć szybko było wiadomo, że mają ze sobą więcej wspólnego niż początkowo zakładali, a pozorny prosty układ nieobejmujący uczuć nagle okazał się trudny do wykonania. Torin zaczął niepokojąco dużo myśleć o Avie, a ona o nim, co mocno pokomplikowało sprawy Torinowi, z uwagi na to, że ciążyła na nim klątwa.
W tej książce dosyć dużo dzieje się jak na niecałe 350 stron. Relacja głównych bohaterów płynnie się rozwija, ale momentami chciałam wydłużyć, to co pomiędzy nimi się działo. Podobał mi się szybki rozwój wydarzeń i magia związana ze światem elfów i ich brutalnością, ale z chęcią wydłużyłabym tę książkę o minimum 100 stron, aby więcej czasu spędzić w jej towarzystwie.
Rozpisałabym na przykład świat elfów. Jego budowa jest zgodna z zasadą "keep it simple", ale fabuła miała potencjał na stworzenie czegoś bardziej 'wow'. Co prawda, prosta konstrukcja świata mi nie przeszkadzała, ale może na chwilę zwolniłaby szybkie zauroczenie Avy i Torina.
Na pochwałę zasługują sceny nauki walki, jak i samych walk podczas turnieju. Brutalność elfów została w nich uwidoczniona, choć jednocześnie odczuwam niedosyt, że było ich tak mało. Konkurencji podczas turnieju też było stosunkowo mało, choć zrzucam winę na to, że Torin bardzo chciał zapewnić Avie zwycięstwo, więc im mniej okazji do jej porażki, tym lepiej.
Ach, no i mocno zaskoczyło mnie to, że do fabuły wkradło się urban fantasy i obecność kamer telewizyjnych podczas turnieju. Nie spodziewałam się tego, ale w sumie wytworzył się dzięki temu ciekawy kontrast pomiędzy staroświeckim światem elfów, a nowoczesnym światem ludzi.
Dla mnie ta książka wyląduje wysoko w rankingu i choć żałuję, że nie jest bardziej rozbudowana, to bardzo szybko mnie w sobie rozkochała.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Papierowe Serca]
Czy wzięłabyś udział w turnieju o rękę króla elfów?
Od razu po przeczytaniu opisu poczułam, że "Szron" to książka dla mnie. Mieszanka "Rywalek" i "Dworów" była strzałem w dziesiątkę i zatrzymała mnie na dosłownie dwa wieczory - tylko tyle potrzebowałam, aby zatracić się w opisanej historii .
Gdy Ava po niezdarnym pijackim i publicznym obrażaniu króla Torina otrzymuje od...
2023-12-16
Książę zaklęty w dziadka do orzechów, portal do cukrowego świata i królestwo, które należy odzyskać... Brzmi znajomo, prawda?
Retellingi znanych baśni są od dawna popularnym przepisem na udane romantasy i tak też się stało w "Królestwie słodyczy i rozkoszy". Autorka nadała nowego brzmienia słynnej baśni braci Grimm, choć w dziadku do orzechów dalej był zaklęty książę. W dodatku bardzo przystojny, skryty, odważny i z zasadami, które nie do końca przypadły do gustu Luizie - dziewczynie, która odczyniła jego urok. Jej krew wybudziła go ze straszliwego zaklęcia i połączyła ich na wiele dłużej, niż początkowo zakładali.
Luiza to postać, o której mogłabym mówić i mówić. Została moją ulubioną postacią z całej książki, dzięki swojej niecodziennej osobowości. Była uparta, irytująca, frywolna i jednocześnie bardzo oddana i inteligentna. Znała swoje wady i zalety, a gdy zachowywała się jak hipokrytka, nie bała się sobie tego wytknąć. Uwielbiam postacie, które nie są czarno-białe i popełniają błędy podejmując irracjonalne decyzje z uwagi na huśtawkę nastrojów. Luiza jest postacią, którą ciężko jednoznacznie ocenić, z uwagi na ogromną metamorfozę, jaką zrobiła na końcu książki (i dlatego też jest moją bohaterką numer jeden!).
Poza Luizą, niezwykle spodobał mi się fakt, że autorka opisując intymne przygody sióstr, nie zapomniała o fabule. Mistrzowsko zilustrowała cukierkowy świat Faerie, który był pełen kolorowych drzew, słodkich rzek i stworów, które wykraczały poza normy, które znamy. Nawet opisy potworów i żołnierzy upiornego Króla Myszy niezwykle mi się podobały, bo dodawały charakteru całej historii. Fabuła też była niezwykle dobrze przemyślana i z wypiekami na twarzy zastanawiałam się, czy Lir dotrze do Bezkresnego Jeziora na czas. Dynamiki dodawało też rozdzielenie akcji na dwie perspektywy, co było strzałem w dziesiątkę.
Wisienką na torcie oczywiście były związki między bohaterami. Klara z Finem tworzyli mieszankę, której się nie spodziewałam, a w relacji Luizy i Lira zakochałam się niemal od razu. Wszyscy zostali dobrani na zasadzie przeciwieństw, a pikantne opisy ich intymnych chwil nie wywołały we mnie zniesmaczenia, więc czytało się je bardzo dobrze.
Z niecierpliwością oczekuję drugiej części :)
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Niegrzeczne Książki]
Książę zaklęty w dziadka do orzechów, portal do cukrowego świata i królestwo, które należy odzyskać... Brzmi znajomo, prawda?
Retellingi znanych baśni są od dawna popularnym przepisem na udane romantasy i tak też się stało w "Królestwie słodyczy i rozkoszy". Autorka nadała nowego brzmienia słynnej baśni braci Grimm, choć w dziadku do orzechów dalej był zaklęty książę. W...
2024-02-07
Czy retelling Alicji w Krainie Czarów może wypaść dobrze jeśli Biały Królik okaże się przystojnym naukowcem, a Kot uwodzicielem i łamaczem kobiecych serc?
Wiedziałam czego spodziewać się po tym tomie, ponieważ czytałam pierwszą część. Byłam przygotowana na spicy sceny, lekko kiczowate dialogi i bohaterów, którzy czasami nie zachowują się do końca racjonalnie, ALE i tak sięgnęłam po "Królestwo serc i pożądania", bo po prostu uwielbiam świat, w którym osadzono te historie.
Ogromnym plusem tej serii jest podzielenie świata Faerie na dwa królestwa - w jednym panuje ład i porządek, wszyscy są dostojni i elegantcy, a w drugim panuje chaos, nienawiść i przemoc. Kontrasty pomiędzy Seelie i Unseelie są bardzo widoczne zarówno w zachowaniu, jak i w poglądach, co sprawiło, że czuć było narastający strach Fina i Klary, gdy musieli wybrać się do mrocznego świata, aby uratować Alicję - pokojówkę porwaną przez Białego Królika.
Nowi bohaterowie dodali pikanterii do tej części i wnieśli do niej powiew świeżości. Perspektywa Alicji bardzo przypadła mi do gustu, bo dzięki niej mogłam więcej dowiedzieć się o Fae, który ukrywał szpecącą twarz za króliczą maską. Niezwykle inteligentny i opanowany wzbudził moje zaciekawienie, a także Alicji, która widziała w nim kogoś więcej niż naukowca. Ich relacja była specyficzna i o dziwo, nie potoczyła się tak jak przewidywałam :)
Samej Alicji można niestety wiele zarzucić, bo nie zachowuje się rozsądnie w stosunku do porywaczy i romantyzuje wszystkie ich gesty i spojrzenia. Z początku niespecjalnie mi to odpowiadało, ale po czasie stwierdziłam, że lepiej spojrzeć na ten wątek z przymrużeniem oka, w końcu to spicy romantasy.
Pod względem fabuły, bardzo podobały mi się przygotowania do wyprawy i wkupywanie się w łaski mrocznej królowej Unseelie - akcja miała "ręce i nogi", nic nie działo się bez przyczyny. Może przydałoby jej się odrobinę dopracowania, ale nie ma co przesadzać - koniec końców była ciekawa, intrygująca i czytało ją się z wypiekami na twarzy.
Ach, no i jej ogromnym plusem są trzy perspektywy! Dzięki temu na fabułę można było spojrzeć z każdej strony i wczuć się w uczucia każdego bohatera.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Papierowe Serca]
Czy retelling Alicji w Krainie Czarów może wypaść dobrze jeśli Biały Królik okaże się przystojnym naukowcem, a Kot uwodzicielem i łamaczem kobiecych serc?
Wiedziałam czego spodziewać się po tym tomie, ponieważ czytałam pierwszą część. Byłam przygotowana na spicy sceny, lekko kiczowate dialogi i bohaterów, którzy czasami nie zachowują się do końca racjonalnie, ALE i tak...
2024-01-30
Sześciu władców fantastycznych krain, jedna klątwa i jeden turniej, aby ją przełamać - witamy na Lighlarku!
Ta książka od początku wzbudziła we mnie ogromne zainteresowanie, ponieważ zawiera w sobie wszystko, co uwielbiam w tego typu historiach - magiczne królestwa, zróżnicowane moce i postacie, które nimi władają i klątwę, która zmuszała wszystkich do współpracy, choć nikt nie miał na to ochoty.
Od samego początku czułam niesamowity klimat tej historii. Oczami wyobraźni przeniosłam się do zaczarowanych krain pełnych pięknych zamków, roślin czy podniebnych mostów. Lekki, a jednocześnie bardzo dobry styl pisania autorki płynnie wprowadził mnie w całą fabułę i jej otoczkę, zwłaszcza przez pierwsze 100 stron, które mocno opisywały zasady panujące w Lighlarku. Czasem były dosyć skomplikowane i trzeba było się skupić, aby je zrozumieć i zapamiętać (zwłaszcza, że zawiera również sporą ilość bohaterów), ale autorka cierpliwie (i nie nużąco) wszystko tłumaczyła.
Historia jest świetnie skonstruowana. Ani na moment tempo nie zwalnia i pozostaje na bardzo wysokim poziomie, wciągając czytelnika w każdym rozdziale. Z uwagi na to, że turniej toczy się między sześcioma władcami, mamy do czynienia z przeróżnymi charakterami i mocami, dzięki którym nie było nawet czasu na to, aby poczuć znudzenie. Tę książkę czytało się po prostu fenomenalnie z uwagi na akcję, która była naprawdę niesamowita.
Dworskie intrygi, pokazy siły, kłamstwa, iluzje, zmiany sojuszy - FENOMEN!
Bohaterowie nie byli płytcy, lecz dawali poznać się od różnych stron. Nie byli czarno-biali i udowadniali, że potrafią knuć, kłamać, a ich słowa trzeba analizować pod każdym możliwym kątem. Niesamowicie dobrze bawiłam się zastanawiając się, komu można zaufać.
A wątek romantyczny? Idealnie wyważony. Isla przez całą książkę była tak naprawdę skupiona na swoim zadaniu i nie ponosiło ją, by za często rozmyślać o dwóch mężczyznach kręcących się w jej pobliżu. Jej uczucia do nich zmieniały się racjonalnie do sytuacji, więc nie odnosiło się wrażenia, że coś działo się za szybko.
Jestem ZACHWYCONA tą książką i nie spodziewałam się, że będzie tak fenomenalna. Śmiało stwierdzam, że to moje odkrycie tego roku :)
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar]
Sześciu władców fantastycznych krain, jedna klątwa i jeden turniej, aby ją przełamać - witamy na Lighlarku!
Ta książka od początku wzbudziła we mnie ogromne zainteresowanie, ponieważ zawiera w sobie wszystko, co uwielbiam w tego typu historiach - magiczne królestwa, zróżnicowane moce i postacie, które nimi władają i klątwę, która zmuszała wszystkich do współpracy, choć...
2024-01-01
Zęby - zastanawiałaś się kiedyś, co mogłabyś za nie kupić?
Karou, bystra i niebieskowłosa mieszkanka czeskiej Pragi wykonuje przeróżne zadania, aby zdobyć dla Brimstone'a - swojego pracodawcy i przyjaciela - zęby wszelkiego rodzaju; ludzi, ryb, słoni, wilków czy antylop. Każdy jest tak samo cenny i niesie ze sobą magię, która dla większości ludzkośći jest nieznana, jak i również dla ciekawskiej Karou.
Co to jest za książka! Tak oryginalnej historii NIGDY nie przeczytałam. Od pierwszej strony urzekła mnie cyniczna i ekscentryczna główna bohaterka, której lazurowe włosy przyciągały uwagę każdego przechodnia, a wytatuowane hamsy na dłoniach aż prosiły się o zadawanie ciekawskich pytań. Jej niezwykła postać jest chyba najlepszym elementem całej książki i wnosi powiew świeżości do gatunku fantasy.
Cała historia jest powiewem świeżości. Połączenie ludzi i chimer (pół zwierząt i pół ludzi) w zestawieniu z intrygującym systemem magii życzeń, w której ZĘBY odgrywają znaczącą rolę nie jest czymś, co często można spotkać się w fantastycznych książkach. "Córka dymu i kości" jest unikatowa na każdy możliwy sposób i nietrudne było przeczytanie jej w zaledwie kilka wieczorów.
A relacja Karou i Akivy... mogłabym o niej opowiadać godzinami. Uczucie zbudowane na delikatności, ciekawości i intuicji było tak pięknie opisane i przedstawione, że do teraz brakuje mi słów. Autorka nie pokusiła się o typowy zakazany romans ani o typowe enemies to lovers. Relacji łączącej Karou i Akivę nie da się nawet przypiąć jakieś popularnej "łatki", która niczym hashtag przyciąga uwagę.
I na dodatek akcja rozgrywa się w Czechach. Nie w Stanach, nie w Wielkiej Brytani ani w wyimaginowanych krainach (a przynajmniej do czasu), tylko w CZECHACH. To kolejny element, który wniósł wiele świeżości, bo autorka cudownie przedstawiła zakątki Pragi i jej architekturę jako coś pięknego. Nawet sama Karou śmiała się z tego, że potrafi posługiwać się czeskim językiem
Czy zakochałam się w tej książce? Tak. Czy potrzebuję więcej Karou i Akivy w swoim życiu? TAK!
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Moondrive]
Zęby - zastanawiałaś się kiedyś, co mogłabyś za nie kupić?
Karou, bystra i niebieskowłosa mieszkanka czeskiej Pragi wykonuje przeróżne zadania, aby zdobyć dla Brimstone'a - swojego pracodawcy i przyjaciela - zęby wszelkiego rodzaju; ludzi, ryb, słoni, wilków czy antylop. Każdy jest tak samo cenny i niesie ze sobą magię, która dla większości ludzkośći jest nieznana, jak i...
2023-04-27
Jesteś gotowa na finał jednej z najlepszych trylogii fantasy?
W tym tomie nie ma słabych punktów. Nie sposób nie zaczytać się w przedstawionej historii, ponieważ jest zbyt dobrze dopracowana, aby przyczepić się do czegokolwiek. Charaktery bohaterów są z kolei unikatowe i ciężko wybrać swoją ulubioną postać z tej trylogii.
Tella, Dante, Jacks, Scarlett i Julian są bohaterami nie do podrobienia. Każdy z nich jest zupełnie inny i wnosi wiele rzeczy do fabuły. Jedni komplikują akcję, a drudzy rozwiązują problemy wywołane przez tych pierwszych. Historia dzięki temu jest niezwykle wciągająca i mnie rozkochała w sobie do reszty.
Jest to zdecydowanie jedna z lepszych trylogii jaką kiedykolwiek przeczytałam. Zawiera w sobie dużo magii, zwrotów akcji i ukazuje niezwykle ważne siostrzane przywiązanie. Uwydatnia to, jak można poświęcić się dla drugiej osoby i jak łatwo paść ofiarą czarnych charakterów.
Kunszt literacki Stephanii Garber w tej serii osiągnął najwyższy poziom.
Jesteś gotowa na finał jednej z najlepszych trylogii fantasy?
W tym tomie nie ma słabych punktów. Nie sposób nie zaczytać się w przedstawionej historii, ponieważ jest zbyt dobrze dopracowana, aby przyczepić się do czegokolwiek. Charaktery bohaterów są z kolei unikatowe i ciężko wybrać swoją ulubioną postać z tej trylogii.
Tella, Dante, Jacks, Scarlett i Julian są...
2022-02-12
Gdy dowiedziałam się, że ta część skupia się na Neście i Kasjanie, WIEDZIAŁAM, że będzie cudowna i nie pomyliłam się. I z uwagi na wyjątkowość tego tomu, recenzja będzie obszerna i szczegółowa.
Feyra; w tej części było jej tak mało, że uświadomiłam sobie jak irytująca była w poprzednich książkach. Za każdym razem, gdy pojawiała się w rozdziale to wywracałam oczami. Co ciekawe, przy poprzednich częściach jakoś normalnie czytało mi się jej perspektywę, a teraz wyjątkowo mnie irytowała. Chyba na tle Nesty wypada bardzo blado. A jak jeszcze dowiedziałam się o jej układzie z Rhysem na temat wspólnego umierania, to przybiłam piątkę z Amreną gdy powiedziała "Romantyczne, idealistyczne durnie".
Elaina; w tej części pokazała, że ma jakiś charakter. Potrafiła zawalczyć o siebie, odpyskować i zachowywać się normalnie. Była to dziwna odmiana, ale myślę, że się do niej przyzwyczaję.
Azriel; wciąż nie wiem, co łączy go z Elainą. Z jednej strony super, że nie myśli już o Mor, ale Elaina nie bardzo mi do niego pasuje. Liczyłam ogólnie na to, że połączy go coś z Gwyn (zwłaszcza, że widziałam cudne fanarty z nimi), ale może w kolejnej części coś między nimi się rozwinie.
Pod względem fabularnym nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa. Pomysł z ożywieniem Domu Wiatrów, uczynienie z Nesty Panią Śmierci, narodziny skrzydlatego dzieciątka Feyry i Rhysa (z uwzględnieniem oczywiście tego, że Nesta wybłagała samą Matkę o ocalenie ich całej trójki) uczyniły z tego tomu coś pięknego. A jeszcze opis rytuału krwi! Nie sądziłam, że Nesta, Gwyn i Emerie poradzą sobie tak dobrze, jestem dumna z ich odwagi.
Lekko ironiczne jest to, że Nesta nie potrafiąc porozumieć się z pozostałymi dwoma siostrami, znalazła sobie dwie nowe. Rozumiem ją pod tym względem doskonale; chciała zaprzyjaźnić się z kimś, kto zaakceptuje jej charakter z własnej woli, a nie dlatego, że łączą ich więzy krwi.
Gdy dowiedziałam się, że ta część skupia się na Neście i Kasjanie, WIEDZIAŁAM, że będzie cudowna i nie pomyliłam się. I z uwagi na wyjątkowość tego tomu, recenzja będzie obszerna i szczegółowa.
Feyra; w tej części było jej tak mało, że uświadomiłam sobie jak irytująca była w poprzednich książkach. Za każdym razem, gdy pojawiała się w rozdziale to wywracałam oczami. Co...
2023-10-17
Dwanaście Thaumasówien i jedna klątwa, która ich prześladuje i ciągle upomina się o swoje żniwo... Choć może jednak to nie klątwa?
Historia Annaleigh i jej sióstr zaczyna się dosyć upiornie od opisu pogrzebu pięknej Eulalie, która spadła z klifu. Nieszczęśliwy wypadek kolejny raz rzucił złowrogie światło na ich rodzinę, ale także skłonił główną bohaterkę do analizowania śmierci siostry. Czy na pewno był to wypadek? A może ktoś ją popchnął? Tylko kto i czemu? Prowadzone przez nią śledztwo splata jej losy z Cassiusem - synem kapitana portowego i Fisherem - chłopakiem, z którym niegdyś łączyły ją relacje głębsze niż przyjaźń. Wewnętrzne miłostki schodzą jednak na drugi plan, gdy siostry znajdują tajemnicze przejście do miejsca, w którym mogą tańczyć całymi nocami i w którym nikt nie przejmuje się ciążącą nad nimi klątwą. Wystawne bale opływają w luksusach i przystojnych zalotnikach, o których tak marzą dziewczęta.
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału już wiedziałam, że całkowicie zatracę się w tej historii. Piękne opisy wyspy, świata, bogów czy życia Thaumasówien przeniosły mnie w nieznany wymiar, który niezwykle przypadł mi do gustu. Podobało mi się to, że autorka podkreślała, że wszędzie pachniało solą, a ośmiornica - herb Thaumasów - był widoczny niemal w każdym zakątku wyspy. Niezwykła symbolika wspominana w książce sprawiała, że ta opowieść była czymś więcej niż tylko zbiorem liter. Odnosiłam wrażenie, że autorka była w tamtych miejscach i poznała swoje bohaterki na żywo, ponieważ wydawało mi się to niemożliwe, by stworzyć tak szczegółową historię.
Poza tym, paranormalny klimat, który panował od pierwszej do ostatniej strony pochłonął mnie w całości. Momentami czułam w sobie niepokój, gdy Annaleigh słyszała za sobą chichoty lub odgłosy kroków w pokoju sióstr, które zmarły. Przerażające wizje i rysunki najmłodszej z nich wywoływały u mnie gęsią skórkę, ale wciąż przewracałam kolejne strony, by jeszcze bardziej zaczytać się w tamtej upiornej opowieści.
Mogę polecić tę książkę z wielu względów: za mroczny klimat, barwne postacie, ciekawą kreację świata czy delikatny wątek romantyczny, ale najciekawszym aspektem książki było zakończenie. Było zupełnie niespodziewane i zaskakujące, a w dodatku tak bulwersujące, że miałam ochotę krzyczeć ze zdenerwowania podczas ostatnich scen. Od bardzo dawna nie przeczytałam tak ciekawej i wciągającej opowieści, zatem z czystym sercem polecam ją każdemu, kto - tak jak ja - jest zakochany w fantastyce.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Feeria]
Dwanaście Thaumasówien i jedna klątwa, która ich prześladuje i ciągle upomina się o swoje żniwo... Choć może jednak to nie klątwa?
Historia Annaleigh i jej sióstr zaczyna się dosyć upiornie od opisu pogrzebu pięknej Eulalie, która spadła z klifu. Nieszczęśliwy wypadek kolejny raz rzucił złowrogie światło na ich rodzinę, ale także skłonił główną bohaterkę do analizowania...
2023-09-04
Nie jestem pewna, czego spodziewałam się po tej książce, ale z pewnośnią nie tak pięknej i poruszającej historii o życiu zwykłych ludzi. I gdybym miała określić tę powieść jednym słowem, to powiedziałabym właśnie, że była "poruszająca", niezwykle.
Słowa "najważniejsze to przeżyć" przewijały się na wielu stronach i w wielu dialogach, ale ich interpretacja niekiedy bywała różna przez ludzi skrzywdzonych wojną. Dla kogo miały żyć matki bez dzieci? Dla kogo dzieci bez rodziców? Dla kogo mąż bez żony? Każdy z mieszkańców Warszawy miał swoją własną, przygnębiającą historię i stratę bliskich do opłakiwania, tak jak rodzina Pataczków, której powrót do stolicy został opisany przez autorkę.
Główni bohaterowie nie ucierpieli tak jak ich sąsiedzi i rodzina. Wszyscy zdołali wrócić do swojego mieszkania oraz nie odnieść większych obrażeń, w głównej mierze dzięki temu, że uciekli przed wybuchem powstania warszawskiego. Nie oznacza to jednak, że pozostali uśmiechnięci, pełni optymizmu i bez traum związanych z wszechobecnym widokiem śmierci. Przez całą książkę mamy styczność z ich rozterkami, próbami rozpoczęcia życia na nowo i pogodzenia się z nieodwracalnymi zmianami, jakie zaszły w nich, sąsiadach i w Polsce, w której się wychowali.
Nie jest to historia pełna zwrotów akcji. Toczy się ona powoli, spokojnie i opisuje po prostu życie Warszawiaków. Niemniej jednak, nie jest nużąca, wręcz przeciwnie - niekiedy musiałam robić sobie od niej przerwę, ponieważ emocje jakie mi towarzyszyły podczas czytania, nie ułatwiały jej odbioru. Opisy okrucieństw jakich dopuścili się Niemcy, samosądów Polaków i brutalnej wojennej oraz powojennej rzeczywistości sprawiały, że łzy stawały mi w oczach. Realizm tej powieści niezwykle mnie zaskoczył i nie zdziwiłabym się, gdyby część przedstawionych ludzkich tragedii zdarzyła się naprawdę.
Do gustu przypadła mi postać Mirki, zaradnej dwunastoletniej dziewczynki, która pod wpływem wojny dojrzała nad wyraz szybko. Bez strachu, lecz z rozsądkiem chodziła po zrujnowanej Warszawie, pomagała ludziom na którym jej zależało i nie wahała się wypowiedzieć na głos swoje zdanie. Jest to bohaterka, którą zapamiętam na długo z uwagi na bardzo unikatowy charakter.
Na słowa pochwały zasługuje także okładka, której przyjrzałam się niemal na końcu czytania. Choć na pierwszy rzut oka widoczne są tylko czerwone maki, to za nimi można zauważyć zbombardowane budynki. Uświadamiając to sobie, od razu nasunął mi się cytat "na zgliszczach najpiękniejszy wyrasta owoc" Mai Kossakowskiej, który idealnie oddaje metaforyczne znaczenie opowieści Pataczków i tego, jak próbowali ułożyć sobie nowe życie w miejscu, które nie nadawało się do niego.
A co do zakończenia... Ciężko się po nim pozbierać. Na przestrzeni kilku stron wydarzyło się tyle szokujących, przygnębiających i wzruszających scen, że za kilka dni będę musiała jeszcze raz je przeczytać, aby ponownie je przemyśleć.
Tak, słowo "poruszająca" idealnie opisuje tę powieść.
Nie jestem pewna, czego spodziewałam się po tej książce, ale z pewnośnią nie tak pięknej i poruszającej historii o życiu zwykłych ludzi. I gdybym miała określić tę powieść jednym słowem, to powiedziałabym właśnie, że była "poruszająca", niezwykle.
Słowa "najważniejsze to przeżyć" przewijały się na wielu stronach i w wielu dialogach, ale ich interpretacja niekiedy bywała...
2023-10-03
Grupa przyjaciół, urlop, narty, luksusowa chatka położona między górami i wszystkie sekrety, które czekają na ujawnienie - tak w skrócie można opisać tę książkę. Zasługuje ona jednak na znacznie większy opis, ponieważ nie jest zwykłą opowieścią o ludziach, którzy są nieszczęśliwi w swoich małżeństwach i pragną romansu. To przede wszystkim opowieść o długo skrywanych tajemnicach, tęsknocie i fantazjach.
Już na samym wstępie czytelnik dowiaduje się, że ta para się ze sobą nie dogaduje, tamta jest o krok od rozwodu, a tamci tylko stwarzają idealne pozory. Bohaterzy w trakcie rozmów ujawniają kolejne informacje o swoich przyjaciołach, a skomplikowana siatka połączeń i koneksji niezwykle zagęszcza akcję. Trzeba się skupić i dobrze zapamiętać imiona bohaterów (których jest dosyć dużo!), aby odpowiednio dopasować wszelkie powiązania. Niezwykle mi się podobało to, że z każdym rozdziałem autorka ujawniała fragmenty przeszłości bohaterów i zdradzała ich długo ukrywane sekrety bądź pragnienia.
Klimat tej książki przypominał mi włoski film "Dobrze się kłamie w dobrym towarzystwie". Przyjaciele, którzy znali się od czasów studenckich, podczas jednego urlopu wiele namieszali w swoich życiach. I choć oni nie musieli czytać na głos wszystkich nowych wiadomości przychodzących, to wpadli na pomysł zamienienia się partnerami na jedną noc. Od tego momentu książka nabiera bardziej psychologicznego wydźwięku i jeszcze bardziej skupia się na uczuciach bohaterów. "Ona zdradziła mnie wiele razy, to czemu ja nie mogę raz?", "Od roku nie uprawiałem seksu z żoną", "Tęsknię za nim od lat" - pytania i przemyślenia jakie zadawali wtedy sobie były czasem nieodpowiedzialne, a czasem logicznie wynikały z ich przeszłości. Czy usprawiedliwiają jednak zdradę, na którą wszyscy się zgodzili?
Uwielbiam historie, które nie są czarno-białe i ta taka właśnie była. Nie osądzała, nie krytykowała, a jedynie pokazywała przeróżne punkty widzenia, które pozwalały na poznanie każdego bohatera. Pokazała, że wszelkie nasze czyny niosą ze sobą konsekwencje, ale warto jest też zaryzykować i oczekiwać od życia czegoś więcej niż monotonii.
A małżonkowie wcale nie mają obowiązku wybaczania sobie wszystkich błędów.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Prószyński]
Grupa przyjaciół, urlop, narty, luksusowa chatka położona między górami i wszystkie sekrety, które czekają na ujawnienie - tak w skrócie można opisać tę książkę. Zasługuje ona jednak na znacznie większy opis, ponieważ nie jest zwykłą opowieścią o ludziach, którzy są nieszczęśliwi w swoich małżeństwach i pragną romansu. To przede wszystkim opowieść o długo skrywanych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-03
Jest to książka dla osób spragnionych wiedzy i ciekawostek odnoszących się do ludzi, którymi się otaczamy. Państwo Pease w świetny i przystępny sposób wyjaśnili, jak uwarunkowania biologiczne w naszych mózgach wpływają odmiennie na obie płcie. W trakcie czytania dużo ciekawostek wypisywałam sobie, aby o nich nie zapomnieć, a potem opowiadałam koleżankom w pracy o nich :D
Jest to książka dla osób spragnionych wiedzy i ciekawostek odnoszących się do ludzi, którymi się otaczamy. Państwo Pease w świetny i przystępny sposób wyjaśnili, jak uwarunkowania biologiczne w naszych mózgach wpływają odmiennie na obie płcie. W trakcie czytania dużo ciekawostek wypisywałam sobie, aby o nich nie zapomnieć, a potem opowiadałam koleżankom w pracy o nich :D
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-04-13
Po fenomenalnej lekturze "Idealny ślub" bez wahania sięgnęłam po "Morderca jest wśród nas" w nadziei na otrzymanie kolejnego dreszczowca, od którego nie będę mogła się oderwać. Marzyłam o kolejnej mrocznej historii, która wciągnie mnie i sprawi, że zapomnę o wszelkich obowiązkach i świecie dookoła mnie.
I tak się stało!
Klimat drewnianej chatki położonej na odludziu, otoczonej górami śniegu z każdej strony, wciągnął mnie od pierwszej strony. Po pierwszym rozdziale wiedziałam już, że ta książka będzie kolejnym fenomenem i wyląduje u mnie na półce nazwanej "Perełki literackie". Budowanie akcji za pomocą przeplatających się perspektyw jest niezwykle dobrym zabiegiem, aby uatrakcyjnić ją, a jednocześnie nieco spowolnić. Historia przedstawiona w "Morderca jest wśród nas" wbrew pozorom rozgrywa się w zaledwie kilka dni, a sprawcę zbrodni trzeba odnaleźć jak najszybciej jest to możliwe. Perspektywy wszystkich bohaterów umożliwiają zatem wniknięcie w umysł z każdego podejrzanych i zastanowienie się, kto mógł zabić własnego przyjaciela.
Najciekawszym aspektem tej książki był fakt, że wszyscy bohaterowie nazywali się przyjaciółmi, lecz ich relacje nie były związane z przyjaźnią. Były podszyte zazdrością, tajemnicami, skrytymi urazami i przywiązaniem wywołanym sentymentem. Lata, w których wszyscy skoczyliby za sobą w ogień już dawno minęły, a spędzenie razem Sylwestra miało na celu ponownie ich do siebie zbliżyć. Ale czy to się udało?
Uważam, że był to trochę thriller psychologiczny, ponieważ w pierwszym odruchu miałam ochotę odkryć, kogo z kim łączyły jakie relacje. Czy te dwie przyjaciółki napewno były przyjaciółkami? Czy ten mężczyzna nie pozostał w grupie, tylko z uwagi na jego pieniądze? Z zapartym tchem czytałam kolejne rozdziały w nadziei na odkrycie kolejnych tajemnic, a zagadkę dotyczącą morderstwa usunęłam gdzieś do tyłu głowy. Badanie zachowań i myśli bohaterów było dla mnie niezwykle intrygujące i chętnie znalazłabym kolejną książkę tego typu, aby znowu zabawić się w psychologa.
Jednym słowem, bardzo polecam tę książkę. Zawiera w sobie dużo plot twistów, nieoczywistych tajemnic i mordercę, którym jest jedna osoba z grupy przyjaciół...
Po fenomenalnej lekturze "Idealny ślub" bez wahania sięgnęłam po "Morderca jest wśród nas" w nadziei na otrzymanie kolejnego dreszczowca, od którego nie będę mogła się oderwać. Marzyłam o kolejnej mrocznej historii, która wciągnie mnie i sprawi, że zapomnę o wszelkich obowiązkach i świecie dookoła mnie.
I tak się stało!
Klimat drewnianej chatki położonej na odludziu,...
2022-04-07
Wystawne wesele, dobrze dobrani goście i idealna para młoda... Ale czy napewno?
Wesele dopięte na ostatni guzik nie ma prawa się nie udać, zwłaszcza gdy pewna siebie Jules sprawuje kontrolę nad najważniejszym wydarzeniem w jej życiu. Dobór sukni, menu, miejsca... wszystko musi być wyjątkowe, tak jak jej przyszły mąż Will. On jako gwiazda telewizji, a ona jako redaktorka magazynu, już wkrótce mają połączyć się na dobre i złe, pomimo wszelkich sekretów.
Sytuacja zmienia się jednak, gdy idealne plany nie zazebiają się z rzeczywistością. Trudne warunki pogodowe burzą przygotowany schemat wesela, goście tracą kontrolę pod wpływem alkoholu, a akcja książki rozwija się w błyskawicznym tempie.
Rozdziały z przeplatanymi perspektywami niezwykle dobrze zaciekawiają czytelnika. Autorka za pomocą przeróżnych bohaterów dzieli się wiedzą na temat weselnych gości i wyłania ich sekrety na światło dzienne. A w momencie, gdy zaczynałam wysnuwać przeróżne wnioski i teorie, akcja wywracała je do góry nogami.
Autorka w ciekawy sposób wprowadziła mroczny klimat do pozornie wesołego wydarzenia. Intrygujące niedopowiedzenia, urwane rozmowy i połowicznie wyjawiane sekrety wzbudzają w czytelniku ciekawość i sprawiają, że nie sposób oderwać się od czytanej historii.
Ta książka zawiera wszystko, czego oczekuję od thrillerów: zróżnicowanych bohaterów, plot twisty i nieoczywistą zagadkę do rozwikłania.
Wystawne wesele, dobrze dobrani goście i idealna para młoda... Ale czy napewno?
Wesele dopięte na ostatni guzik nie ma prawa się nie udać, zwłaszcza gdy pewna siebie Jules sprawuje kontrolę nad najważniejszym wydarzeniem w jej życiu. Dobór sukni, menu, miejsca... wszystko musi być wyjątkowe, tak jak jej przyszły mąż Will. On jako gwiazda telewizji, a ona jako redaktorka...
Czy czarownica ma szansę uciec przed łowcą czarownic?
Rune od lat ukrywa swoje magiczne moce i powiem Wam, że jej zabawa w kotka i myszkę z łowcami czarownic jest NIESAMOWICIE wciągająca.
Rune jest Szkarłatną Ćmą, czyli czarownicą która ratuje inne czarownice przed schwytaniem. Nocami jest symbolem rebelii, a za dnia dziedziczką ogromnej fortuny, która potrafi tylko plotkować i zgrywać płytką arystokratkę. Urządza wystawne bale i chodzi regularnie do opery, aby nie wzbudzać podejrzeń i jednocześnie zbiera informacje o schwytanych czarownicach, by dowiedzieć się, gdzie są przetrzymywane.
Gideon Sharpe słynie z kolei jako kapitan łowców czarownic, który od lat próbuje schwytać Szkarłatną Ćmę. Gdy jego cień podejrzenia pada na Rune, postanawia się do niej zalecać - nie wie jednak, że i ona skupiła na nim swoją uwagę, bo chce wydobyć od niego wiele potrzebnych informacji. Relacja, którą stworzyli była impulsywna, burzliwa i dosyć szybko się rozwijała, więc będzie idealna dla osób szybkich i wciągających związków.
Poza Gideonem w akcji pojawia się także jego brat Alex, który jest wspólnikiem i przyjacielem Rune. Baaardzo podobał mi się wątek trójkąta miłosnego w tej książce, ponieważ obaj bracia byli od siebie różni i Rune czuła się inaczej w ich towarzystwie. Autorka ciekawie opisała kontrasty między nimi i ja jako czytelniczką mogłam wybrać, którego z braci preferuję.
Urok tej książki był niesamowity, ponieważ wszystko jest utrzymane w starych klimatach - kobiety noszą długie suknie i upięte włosy, a mężczyźni chodzą w mundurach bądź frakach. Niezwykle ważna jest też dworska etykieta i maniery, zatem zalecanie się Gideona do Rune było pięknie przedstawione.
Czytając tę książkę odnosiłam wrażenie, że idealnie nadawałaby się na film, bo ciągle coś się w niej działo i nie nudziła mnie ani przez sekundę.
Może i niektóre momenty były przewidywalne, bo działały według utartego schematu romantasy, ale i tak ta książka bardzo mi się spodobała. Wybaczam jej wszystkie wady, bo jej fabuła mnie wciągnęła i naprawdę przyjemnie się ją czytało.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Moondrive]
Czy czarownica ma szansę uciec przed łowcą czarownic?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRune od lat ukrywa swoje magiczne moce i powiem Wam, że jej zabawa w kotka i myszkę z łowcami czarownic jest NIESAMOWICIE wciągająca.
Rune jest Szkarłatną Ćmą, czyli czarownicą która ratuje inne czarownice przed schwytaniem. Nocami jest symbolem rebelii, a za dnia dziedziczką ogromnej fortuny, która potrafi tylko...