rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Zwykle na początku każdej recenzji wstawiam cytat, żeby wprowadzić was czytających w klimat powieści, ale tym razem tego nie zrobię z wielu powodów, tych samych, dla których ta książka dostała ode mnie tak niską ocenę:

1. Nie było sceny/momentu/cytatu w tej książce, które wywołałyby u mnie jakiekolwiek emocje, czy to dobre czy złe. Nie wiem jak wy, ale ja czytam dla odskoczni, dla uczuć, dla emocji właśnie. Nigdy jeszcze książka nie wywołała we mnie zupełnie żadnych emocji, a Wyspie Grzechu i Cieni się to udało.

2. Nie lubię, kiedy książka robi ze mnie osobę o średniej inteligencji, a tak się czułam czytając Wyspę. I o ile rozumiem zamysł mnogości wątków i ubogich informacji, które później ukazane mają za zadanie zaskoczyć czytelnika, o tyle w tym przypadku czułam się zdezorientowana i przygłupia, a końcówka zamiast zaskoczyć to zniesmaczyła.

3. Nienawidzę wręcz, kiedy jestem wprowadzana w błąd. Okładka książki i zamieszczone w opisie motywy obiecywały pełne emocji romantasy - i o ile romans był, mimo że chemii między bohaterami nie czułam wcale, o tyle fantastyki w tej książce nie ma wcale. Kwestie religilne czy kwestie okultyzmu to, według mnie, nie fantastyka, tylko charakterystyczne elementy niektórych typów powieści paranormalnych, tak jak i duchy, halucynacje i nawiedzone domy. Ta książka to zdecydowanie fikcja z elementami paranormalnymi, ale nie nazwałabym jej romantasy. Nie chcę już wspominać o obiecanym enemies to lovers, bo powodu, dla którego bohaterowie byli dla siebie z początku (przez krótki okres) nieżyczliwi, do tej pory nie znam. A takie bezpodstawne nieżyczliwości nie bawią, wcale a wcale.

Pozwolę sobie pozostawić kwestie dziurawej fabuły i tłumazcenia dla siebie, kończąc krótko tę recenzję książki, która zawiodła mnie jak żadna inna.

Czy na moją ocenę wpłynęły oczekiwania? Być może. Ale lubię myśleć, że wobec każdej książki mam takie same - że miło spędze z lekturą czas. W tym przypadku zdecydowanie tak nie było.

Zwykle na początku każdej recenzji wstawiam cytat, żeby wprowadzić was czytających w klimat powieści, ale tym razem tego nie zrobię z wielu powodów, tych samych, dla których ta książka dostała ode mnie tak niską ocenę:

1. Nie było sceny/momentu/cytatu w tej książce, które wywołałyby u mnie jakiekolwiek emocje, czy to dobre czy złe. Nie wiem jak wy, ale ja czytam dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wszyscy jesteśmy trochę popsuci, Briano. Każdy z nas jest mozaiką. Jesteśmy pozlepiani z kawałków, na które składają się wszystkie osoby, z którymi się zetknęliśmy, i wszystko to, czego doświadczyliśmy. Niektóre z tych kawałków są kolorowe, piękne, inne ciemne, o ostrych krawędziach. A ja kocham każdy fragment ciebie. Nawet te, które ty najchętniej być usunęła."

Oficjalnie tytuł największej zielonej flagi roku trafia do Jacoba! Mimo że w prawdziwym życiu pewnie nie dogadałabym się z takim mężczyzną, to historia Briany i Jacoba jest jedną z najpiękniejszych historii miłosnych jakie czytałam - delikatna, komfortowa i zabawna. A jeśli komedia romantyczna sprawia, że śmieję się w głos, to dla mnie wystarczy, by okrzyknąć ją jedną z moich uloubionych komedii romantycznych!

"Przykro mi, że ktoś wpędził Cię w poczucie, że trudno Cię kochać."

Zakochałam się w tej opowieści od pierwszych stron, a przede wszystkim w jej bohaterach. Briana to silna, niezależna i zraniona kobieta, która stara się ze wszystkich sił dawać z siebie jak najwięcej - dla swojej rodziny, dla pracy, dla pacjentów. Jest w trakcie sprawy rozwodowej z mężem, który przez lata zdradzał ją z jej przyjaciółką. Jacob, introwertyk z silnymi lękami społecznymi, mimo że tak różni się od Briany, przechodzi podobne załamanie - jego brat i jego była dziewczyna właśnie oznajmili mu, że biorą ze sobą ślub.

Mimo że oboje zakochują się w sobie po uszy, Briana nie potrafi zapanować nad strachem, że Jacob ją koniec końców porzuci tak, jak zrobił to jej ojciec i były mąż. Twój na zawsze to nie tylko komedia romantyczna ale też piękna opowieść o tym ile odwagi potrzeba, by ponownie zaufać, by zacząć życie od nowa po traumie.

Z całego serca polecam tę lekturę wszystkim fanom komedii romantycznych - będziecie śmiać się do rozpuku, wzdychać i łkać!

Motywy (fun fact: większości z nich nie lubię, a w tej książce je pokochałam!)
- romans w pracy
- fake dating
- tylko jedno łóżko
- miscomunication
- niespodziewana ciąża
- fobia społeczna

"Wszyscy jesteśmy trochę popsuci, Briano. Każdy z nas jest mozaiką. Jesteśmy pozlepiani z kawałków, na które składają się wszystkie osoby, z którymi się zetknęliśmy, i wszystko to, czego doświadczyliśmy. Niektóre z tych kawałków są kolorowe, piękne, inne ciemne, o ostrych krawędziach. A ja kocham każdy fragment ciebie. Nawet te, które ty najchętniej być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

🌹: czy uważasz, że warto poświęcić wszystko dla miłości?

kiedyś powiedziałabym, że nie, ale dziś uważam, że jak najbardziej. Jest jednak inna kwestia — czy to uczucie jest szczere i jaką mamy na to gwarancję?

Drea nie miała żadnej, no bo też skąd. Żadne z nas takiej nie otrzymuje, kiedy zakochujemy się w drugiej osobie. Jednak podjęła decyzję, by zaryzykować, bo „statków nie buduje się po to, by stały w porcie”. Czy jej się opłaciło? Żeby się dowiedzieć, musicie przeczytać Kanadyjczyka 🌹

Basia perfekcyjnie wyegzekwowała motyw, który nazywam „Tamlin trope” 🤭 I muszę powiedzieć, że tak jak w Dworach, naprawdę się nabrałam! A to świadczy tylko o tym, jak wspaniale napisana jest ta powieść!

Kolejny ogromny plus ode mnie dostaje warsztat Basi — językowo ta powieść jest tak wspaniale napisana, że czytanie jej było samą przyjemnością. Spicy sceny sprawiały, że wachlowałam się dłonią jak szalona, chichotałam do siebie i dostawałam gęsiej skórki, a to wszystko bez nutki cringe’u, subtelnie i autentycznie!

Kanadyjczyk to nie tylko powieść romantyczna ale też opowieść o podejmowaniu ryzyka, by odnaleźć szczęście; o traumie i poczuciu winy; o odkrywaniu głęboko ukrytego piękna w kimś, kto na pierwszy rzut oka mógłby nie być wyborem naszego serca.

To była moja pierwsza książka od Basi, ale na pewno nie ostatnia! Basiu, ściskam! 🌹

🌹: czy uważasz, że warto poświęcić wszystko dla miłości?

kiedyś powiedziałabym, że nie, ale dziś uważam, że jak najbardziej. Jest jednak inna kwestia — czy to uczucie jest szczere i jaką mamy na to gwarancję?

Drea nie miała żadnej, no bo też skąd. Żadne z nas takiej nie otrzymuje, kiedy zakochujemy się w drugiej osobie. Jednak podjęła decyzję, by zaryzykować, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pory roku się zmieniają, a my wraz z nimi.”

Evelyn i Beckett, bohaterowie znani czytelnikom już z pierwszej części serii Lovelight Farms, spotykają się ponownie w tej cieplej, komfortowej i pełnej nadziei historii o miłości, odwadze i poszukiwaniu szczęścia.

Seria Lovelight Farms może być czytana w dowolnej kolejności — każda z książek tworzy osobna, unikalną historię innej pary.

🦆 małomiasteczkowy romans
🦆 farmer na farmie choinek
🦆 sławna influencerka
🦆 grumpy vs sunshine
🦆 motyw drugiej szansy
🦆 zmiana kariery
🦆 poszukiwanie swojego miejsca na ziemi

Kilka słów o książce ode mnie — przepiękna, ciepła, absolutnie urzekająca, jedna z top komfortowych historii miłosnych, jakie kiedykolwiek czytałam. Lovelight Farms #2 wzbudzi w was takie ciepło, że każdy dzień z choć kilkoma stronami tej historii będzie jakby otulał was niewidzialny kocyk wsparcia, motywacji i miłości. Dla tych, którzy lubują się w łobuzach, red flagach i tym podobnych — piąteczka, bo ja też! Ale żaden red flag nie dorówna zielonej fladze jaką jest Beckett Porter — 100% materiał na męża, który skradnie serca nawet najbardziej sceptycznym czytelniczkom!

Mam pewien tatuaż ze słowami provehito in album, co w wolnym tłumaczeniu oznacza jednocześnie dąż na szczyt i dąż w glebie. Angielskie tłumaczenie ma trochę więcej sensu, przynajmniej dla mnie — launch into the deep, lub reach for the heights. Zapytacie jak jedno wyrażenie może mieć dwa zgoła przeciwstawne tłumaczenia? To bardzo proste. Wyobraźcie sobie, że stoicie nad przepaścią, chwilę przed głębokim nurkowaniem z klifu prosto do oceanu. By osiągnąć szczyt euforii i spełnienia, musicie skoczyć w tę przepaść. Aby znaleźć w życiu szczęście, jest trochę trudniej, bo przepaść w którą skaczemy jest nieznana i przerażająca. Aby spełniać marzenia i zdobywać szczyty, czasem musimy stawić czoła nieznanemu. Dąż na szczyt = dąż w glebie.

Historia Evie i Becketta już na zawsze będzie kojarzyła mi się ze słowami provehito im altum. Dwoje ludzi, którzy są gotowi wyjść maksymalnie ze swoje strefy komfortu, by walczyć o miłość. Nowy początek, na który oboje się decydują, jest nieznany, przeraża ich i odstrasza, wzbudza wątpliwości. Pięknie było czytać te historie i doświadczyć tego, jak oboje skaczą w przepaść, by odnaleźć siebie.

Lovelight Farms #2 to książka miesiąca Maja w prowadzonym przeze mnie klubie książki CMWBC - w tym miesiącu czytamy romanse z motywem nowych początków i odkrywamy przepiękne historie miłosne, takie jak ta! Możesz do nas dołączyć w każdej chwili, zapraszam 💖

Dziękuje za egzemplarz Wydawnictwu Endorfina #wspolrpacareklamowa

„Pory roku się zmieniają, a my wraz z nimi.”

Evelyn i Beckett, bohaterowie znani czytelnikom już z pierwszej części serii Lovelight Farms, spotykają się ponownie w tej cieplej, komfortowej i pełnej nadziei historii o miłości, odwadze i poszukiwaniu szczęścia.

Seria Lovelight Farms może być czytana w dowolnej kolejności — każda z książek tworzy osobna, unikalną historię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawdziwa perełka dla fanów Harrego Pottera - Wielka Księga Zaklęć to skarbnica wiedzy o wszystkim, co można wyczarować różdżką (i nie tylko!), a zarazem źródło wspaniałej zabawy i wiedzy o uwielbianej przez miliony serii o młodych czarodziejach!

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Znak Literanova.

Co znajdziecie w Nieoficjalnej Wielkiej Księdze Zaklęć Harry'ego Pottera?
- wszystko, co należy wiedzieć na temat różdżek
- zaklęcia ze świata czarownic wraz z wymową, ruchem różdżki do prawidłowego wykonania zaklęcia, a także wskazaniem dokładnego momentu w historii o Harrym Potterze, w którym zaklęcie zostało użyte
- ciekawostki dla dociekliwych ze świata książek, filmów i gier o Harrym Potterze!
- listę najważniejszych magicznych przedmiotów z uniwersum HP wraz z dokładnymi opisami, zastosowaniem i ciekawostkami

Nieoficjalna Wielka Księga Zaklęć Harry'ego Pottera byłaby ulubioną książką Hermiony! To skarbnica wiedzy czarodzieja, źródło wspaniałej zabawy dla dzieci i idealny dodatek do kolekcji dorosłych zbieraczy all things Harry Potter!

Jestem zakochana w tym przepięknym wydaniu i ku mojemu zaskoczeniu, kiedy tylko zajrzałam do książki, nie mogłam oderwać się od przeglądania wszystkich dostępnych zaklęć i ćwiczenia ruchu nadgarstka dla najlepszego efektu zaklęć! Harry Potter będzie w moim sercu już na zawsze, a ta książka razem z innymi książkami z uniwersum HP będzie jedną z najcenniejszych zbiorów na mojej półce!

Prawdziwa perełka dla fanów Harrego Pottera - Wielka Księga Zaklęć to skarbnica wiedzy o wszystkim, co można wyczarować różdżką (i nie tylko!), a zarazem źródło wspaniałej zabawy i wiedzy o uwielbianej przez miliony serii o młodych czarodziejach!

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Znak Literanova.

Co znajdziecie w Nieoficjalnej Wielkiej Księdze Zaklęć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Brutalna, poetycka, skandaliczna... a przede wszystkim prawdziwa. Ślady Nocy to powieść, którą powinien przeczytać każdy.

Recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Muza.

Siedemnastoletnia Kiara mieszka wraz z bratem w biednej dzielnicy Oakland, gdzie ludzie ledwie wiążą koniec z końcem, a ulicą rządzą narkotyki i prostytucja. Choć dziewczyna o miłości, cieple i domu - postawiona pod ścianą wybiera ulicę, by utrzymać siebie, starszego brata i dziewięcioletniego syna sąsiadki.

"To tylko ciało, tłumaczę sobie. Skóra."

Ślady Nocy to ten typ historii, która stawia wszystkie twoje przekonania na temat pewnego tematu do góry nogami. Wielu z nas, zwłaszcza w Polsce, chorowało lub choruje na "American Dream" - by przeżyć choć chwilę tego amerykańskiego życia, które widzieliśmy w komediach czy pięknych filmach zza oceanu. Leila Mottley pokazuje, co dzieje się kilka ulic dalej od centrum miasta, gdzie wzrok Hollywood rzadko zagląda, gdzie tak właściwie niewielu ma odwagę zajrzeć.

"Pędzimy ulicą, nie zatrzymujemy się, żeby sprawdzić, czy nie przejeżdżają samochody. Śpiew klaksonów ciągnie się za nami."

Historia Kiary nie pozostawia złudzeń, wzrusza i wzbudza silne emocje. Dowodzi, że człowiek jest w stanie przetrwać wiele w imię wolności, w imię miłości do drugiego człowieka. Pokazuje Amerykańską miejską dżunglę, która niewiele różni się od tej prawdziwej - jest nieprzewidywalna, pełna drapieżników i pułapek, gotowa odrzeć z człowieka ostatni kawałek skóry. Świat nastolatek, które rzucają szkołę by zarobić na czynsz. Świat zostawionych samym sobie dzieci, których matki wybierają wielotygodniowy haj i zapomnienie.

Przeczytanie Śladów Nocy to jakby ktoś uderzył cię obuchem w głowę - na początku szokuje, zmusza wyobraźnię do analizy na pełnych obrotach, by potem pozostawić w umyśle okrutne i dewastujące obrazy, podczas gdy serce wykrwawia się z żalu.

Brutalna, poetycka, skandaliczna... a przede wszystkim prawdziwa. Ślady Nocy to powieść, którą powinien przeczytać każdy.

Recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Muza.

Siedemnastoletnia Kiara mieszka wraz z bratem w biednej dzielnicy Oakland, gdzie ludzie ledwie wiążą koniec z końcem, a ulicą rządzą narkotyki i prostytucja. Choć dziewczyna o miłości,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oprzyj swoją samotność o moją to niezwykła historia o wielkich umysłach, których serca są jednak wrażliwe, tak słabe, jak serca każdego z nas. Język Klary Hveberg oczarował mnie od samej dedykacji skierowanej do "tonacji i miłości mojego życia". Ta historia, jak ulubiona smutna piosenka, której słucham w samotności, otuliła mnie razem z całym swoim cierpieniem i bólem, wywołując wachlarz przeróżnych emocji - od motyli w brzuchu na myśl o tym, że bohaterka znalazła tę jedną duszę, która ją rozumie, po ogromny zawód kiedy tak szybko zorientowałam się, szybciej niż sama bohaterka, że nigdy nie będzie jego pierwszym wyborem.

Oprzyj swoją samotność o moją mówi nie tylko o tym jak relacje międzyludzkie oparte wyłącznie na czerpaniu korzyści są zbyt powierzchowne, by poruszać dusze i serca, ale także o miłości rodzicielskiej, o kontroli, która raz oddana jest ogromnie trudna do odzyskania. To opowieść o pasji umysłu, miłości do matematyki i literatury, o wrażliwości i potrzebie bycia kochanym.

Ale przede wszystkim jest to historia o tym rodzaju samotności, której obawia się każdy z nas - o samotności po stracie. Kiedy jednego dnia jesteśmy czyimś całym światem, a drugiego włóczemy się po własnym mieszkaniu jak ostatni z jego duchów. Jest to samotność złamanego serca i złamanych obietnic. Samotność, którą czują tylko Ci, którzy oddali komuś całą swoją osobę, ze swoimi najlepszymi i najgorszymi cechami, by zostać porzuconym jak liście akacji odrywane mimochodem od gałązki - jak coś tylko przelotnie znaczącego w ogólnym równaniu czyichś marzeń.

Odjęłam kilka gwiazdek za specyficzny styl autorki, który według mnie wprowadził do fabuły niepotrzebnej dodatkowej ciężkości, jakby już sama fabuła nie była dość trudna do przełknięcia.

Poza tym, gorąco polecam tę lekturę. A na zachętę - kilka z moich ulubionych cytatów poniżej:

"Matematyk, który nie jest również poetą, nigdy nie będzie pełnoprawnym matematykiem."

"Ach, to musi być najgłębsza z samotności.
Widzieć swą własną samotność w głębi obcej twarzy
i widzieć: Tę twarz kochałem kiedyś, otwarłem
i przepędziłem w ciemności, z których wyszła."

"Jeśli istnieje jakiś Stwórca, jednym z jego najlepszych pomysłów było umieszczenie dzieciństwa na początku życia, tak że człowiek ma potem do czego wracać myślami."

"Pęd do zguby to nieodłączna część naszej natury. Potrzebujesz czegoś, co we właściwej chwili mogłoby cię popchnąć, byś mógł przeskoczyć na klawisz, po którym wyjdziesz z błędnego koła. Inaczej będziesz orbitował wokół nadziei po kres czasów, niczym zagubiony satelita okrążający gasnącą gwiazdę."

"Wycierpiałam to wszystko, by móc pokazać wam miłość. Może Jezus też tak myślał, gdy wisiał na krzyżu."

Oprzyj swoją samotność o moją to niezwykła historia o wielkich umysłach, których serca są jednak wrażliwe, tak słabe, jak serca każdego z nas. Język Klary Hveberg oczarował mnie od samej dedykacji skierowanej do "tonacji i miłości mojego życia". Ta historia, jak ulubiona smutna piosenka, której słucham w samotności, otuliła mnie razem z całym swoim cierpieniem i bólem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cześć! Zanim zacznę recenzję, to chcę zauważyć, że wg mnie ta książka nie jest 'sweet' a raczej 'spicy' - są w niej minimum dwie sceny tzw. open door, gdzie stosunek seksualny opisany jest od początku do końca w szczegółach. Zwracam na to uwagę, ponieważ książka skategoryzowana jest jako 16+, ale niektórzy, w tym ja, skłanialiby się do skategoryzowania jej raczej jako 18+.

A więc zacznę - bawiłam się fenomenalnie!

"Nie zamierzam być jak jakiś napalony nastoletek, który nie umie się powstrzymać. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. (...) Myśli o tobie łamią tak wiele zasad. Jeśli mam iść za to do piekła, chcę przynajmniej na to zasłużyć. Nie zamierzam się spieszyć. Chcę odkryć każdą krzywiznę twojego ciała swoim językiem i poruszyć każdy twój nerw. Chcę poznać na wylot każdą twoją rozkosz i każdą fantazję. Chcę odkryć najczulsze miejsca twojego ciała, a potem sprawić, że będziesz jęczała moje imię i błagała o więcej. Jestem zaborczym skurwysynem, Dandelion Meadows, i chcę ciebie całej."

Jakie motywy znajdziecie w sweet dandelion? Zakazany romans, różnica wieku, huśtawka emocjonalna, slow burn, on jest jej szkolnym pedagogiem, odkrywanie siebie, trauma, utrata rodziców.

Wyobraźcie sobie powieści z różnicą wieku od Penelope Douglas, dodajcie do nich trochę traumy i nieco mniej dojrzałego zachowania głównej bohaterki - to właśnie sweet dandelion. Nie jest to historia wybitna literacko, ale fabuła ogromnie wciąga! Huśtawka emocjonalna jaką serwuję nam Micaela Smeltzer sprawia, że ciężko tę książkę odłożyć!

Cześć! Zanim zacznę recenzję, to chcę zauważyć, że wg mnie ta książka nie jest 'sweet' a raczej 'spicy' - są w niej minimum dwie sceny tzw. open door, gdzie stosunek seksualny opisany jest od początku do końca w szczegółach. Zwracam na to uwagę, ponieważ książka skategoryzowana jest jako 16+, ale niektórzy, w tym ja, skłanialiby się do skategoryzowania jej raczej jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skończyłam czytać Piąta porę roku. Przez wiele godzin starałam się zrozumieć, o czym w ogóle była ta książka. Zawsze tak robię, zawsze mielę wszystkie wydarzenia i wątki w głowie po przeczytaniu powieści, jeśli nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie „o czym była ta książka?”.

Dopiero po kilku godzinach to do mnie dotarło. Piąta Pora Roku w ogóle nie jest „o czymś”. Piąta Pora Roku to zlepek gry językowej i pięknej wyobraźni, dzięki której powstała nieskładna ale fascynująca historia o artystce w czasie post-Brexitu i post-lockdownu, która ma ogromne trudności z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości.

Bo kto z nas nie śni na jawie? Komu z nas wyobraźnia nie wymyka się czasem spod kontroli? Według zagranicznych recenzji Piąta Pora Roku to ewenement pod względem językowym, ale mimo próby tłumacza, który wykonał świetną robotę, nasz język nie jest w stanie odzwierciedlić gry językowej, jaką zaserwowała nam Ali Smith. Według mnie ta powieść w Polsce uderzy zupełnie czymś innym, a mianowicie trafnością emocjonalną. Niezgodą na zaburzanie naszej słodkiej, samotnej klatki, którą wybudowaliśmy wokół siebie w czasach pandemii i którą kultywujemy z zapałem po dziś dzień, popadając w coraz to głębszy antyspołeczny dół. Dezorientacją spowodowaną tak ogromnymi różnicami międzypokoleniowym, że z każdym nowym pokoleniem wydawać by się mogło, że jesteśmy innymi gatunkami człowieka. Bólem istnienia w czasach tak nieprzewidywalnych, że jest nam wszystko jedno, bo po cóż dążyć do czegoś skoro nie wiemy nawet w którą stronę świat zmierza.

„Jak ty to w ogóle zauważyłaś? Nie zauważyłam, dopiero teraz. Dopiero gdy spojrzałam na ten wiersz razem z tobą. I teraz uśmiechasz się do śmierci. Zobacz, jaką moc może mieć wiersz.”

Piąta Pora Roku od Ali Smith to nie jest łatwa lektura. Jest nieoczywista, artystyczna, niesłychanie kreatywna. Żeby prawdziwie odczuć tę powieść, trzeba zrelaksować umysł, przeprogramować go tak, by działał zupełnie odwrotnie, niż przy czytaniu innych powieści. Czytając Ali nie powinniśmy analizować. Czytając tę powieść powinniśmy zaufać wyobraźni, pierwszym skojarzeniom naszego umysłu. Dlatego już nie myślę o czym była Piąta Pora Roku. Wspominam najbarwniejsze momenty, jakie widziałam oczami wyobraźni, bo to głównie sprawiają, że ta powieść jest piękna i jedyna w swoim rodzaju.

Skończyłam czytać Piąta porę roku. Przez wiele godzin starałam się zrozumieć, o czym w ogóle była ta książka. Zawsze tak robię, zawsze mielę wszystkie wydarzenia i wątki w głowie po przeczytaniu powieści, jeśli nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie „o czym była ta książka?”.

Dopiero po kilku godzinach to do mnie dotarło. Piąta Pora Roku w ogóle nie jest „o czymś”....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ocena: 4.25/5

"Wiecie o mnie akurat tyle, by starczyło wam zainteresowania na wyłożenie pieniędzy za moją historię albo – jeśli jesteście sknerami – na podprowadzenie egzemplarza z miejskiej biblioteki. Możecie myśleć, że coś wiecie, ale tak naprawdę nie macie pojęcia."

Napisana w formie pamiętnika "Ten głód" to opowieść Dorothy - kulinarnej krytyczki, psychopatki, kobiety sukcesu, morderczyni. Można by użyć wielu na pozór sprzecznych rzeczowników, by opisać Dorothy, co jest niezwykłe fascynujące, tak samo jak cała ta opowieść. Czytając o kobiecie, która z dreszczykiem emocji odkrawała tępym nożykiem wątrobę swojego kochanka, by następnie przyrządzić z niej pasztet, który zjadła ze smakiem rozsmarowany na pysznym toskańskim pieczywie - to było doświadczenie zarówno przerażające jak i niesłuchanie stymulujące zmysły. Niemal czułam adrenalinę towarzyszącą człowiekowi za każdym razem, kiedy robi coś, czego nie powinien robić; serce biło mi szybciej, a rozum krzyczał "kobieto co ty czytasz!", kiedy dłonie w pośpiechu wertowały kartki a oczy pożerały kolejne strony tej powieści. Urodzona w latach sześćdziesiątych, główna bohaterka zabiera nas nie tylko w podróż do czeluści swojego umysłu, ale także podróż w czasie i podróż po przepięknych Włoszech. Czytelnik poznaje historię Dorothy od dzieciństwa aż do czasu, kiedy w wieku pięćdziesięciu-paru lat trafia do więzienia. Mimo emocjonalnego chłodu i, oczywiście, faktu, że Dorothy morduje swoich kochanków, by ich potem skonsumować, nie da się tej kobiety nie lubić, a przynajmniej nie da się jej nie podziwiać.

Spodziewałam się, że ta powieść zmiecie mnie z planszy, a gdyby tak było, oceniłabym ją na 5 gwiazdek. Nie zmiotła, ale wciąż wywarła na mnie ogromne wrażenie. Podobała mi się przede wszystkim dbałość o szczegóły, zarówno fabularnie, jak i wątkowo. Nie jestem ekspertem w kuchni, ale uważam, że wiele się z tej książki można nauczyć o samym gotowaniu. Dorothy nie tylko potrafi w pasztet z ludziny, ale też przykładowo podpowie jak najlepiej gotować warzywa strąkowe! Ogromny plus za pomysł - czytając historię Dorothy w tej formie, z pierwszoosobową narracją kobiety, która opowiada o swoim życiu, przez cały czas miałam wrażenie, że czytam spowiedź realnej, prawdziwej osoby. Nie muszę chyba dodawać, że największym atutem tej powieści jest motyw kanibalizmu, z którym rzadko spotykam się w literaturze, więc historia ta była dla mojego otwartego umysłu jak powiew wiosennej świeżości.

Polecam tę historię tym odważnym czytelnikom, którzy nie obawiają się kontrowersyjnej literatury, a wręcz przeciwnie, tak jak ja, uwielbiają wygrzewać się w jej blasku, choćby parzył jak diabli.

Ocena: 4.25/5

"Wiecie o mnie akurat tyle, by starczyło wam zainteresowania na wyłożenie pieniędzy za moją historię albo – jeśli jesteście sknerami – na podprowadzenie egzemplarza z miejskiej biblioteki. Możecie myśleć, że coś wiecie, ale tak naprawdę nie macie pojęcia."

Napisana w formie pamiętnika "Ten głód" to opowieść Dorothy - kulinarnej krytyczki, psychopatki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Tworzyliśmy zgrany zespół - śmierć i ja.”

Recenzja powstała we współpracy reklamowej z wydawnictwem Uroboros.

Piszę tę recenzję mając nadzieję, że dzięki temu będę mogła w końcu uporządkować ogrom uczuć i myśli, które prześladują mnie po przeczytaniu tej książki. Tych pozytywnych jest niemal tyle samo co negatywnych, więc pomyślałam, że zacznę ocenę tej książki od zera i będę dodawać i odejmować gwiazdki w miarę przedzierania się przez ten natłok myśli. Już dawno nie miałam takiego problemu z oceną książki.

Na początek plusy:
+2 gwiazdki przyznam na wejściu za fenomenalną postać Malakaia — skradł moje serce tym swoim ciągłym flirtowaniem, jego postać jest złożona a jednocześnie logiczna, co bardzo cenię w powieściach fantastycznych.
+ 2 gwiazdki za logiczną fabułę i zakończenie, które sprawiło, że mam ochotę sięgnąć po kolejną część, by dowiedzieć się co dalej.
+ 1 gwiazdka za przyjemny język i styl, które sprawiły, że przez tę książkę się płynie.
+ 1 gwiazdka za umiejętne zbudowanie fantastycznego świata, w którym znamy nie tylko jego obecne mankamenty, ale też historię.

natomiast:
- 1 gwiazdka za postać Paedyn — gdyby zamienić jej imię na Katniss, nie byłabym w stanie odróżnić bohaterek tych dwóch bardzo popularnych historii. Tyle że Igrzyska były pierwsze…
- 2 gwiazdki za symbolikę w powieści, która niemal 1:1 przypominała symbolikę sławnych powieści takich jak Igrzyska Śmierci, Czerwona Królowa czy Niezgodna (znak dłonią w hołdzie zmarłym, osobista krawcowa i oryginalne suknie jako wyraz buntu, strzelanie z łuku, podział społeczeństwa na lepszych i gorszych, lęk wysokości Kaia, nauki ojca Paedyn, ukryta Rebelia składająca się z osób uznanych dawno za wygnane lub zaginione… mogłabym tak wymieniać, niestety, w nieskończoność

Cóż, z moich obliczeń wynika, że Bezsilna otrzymuje ode mnie trzy gwiazdki. I uwierzcie mi, każda sekunda z tą książką to była świetna zabawa, ale nie jestem w stanie ocenić jej ani ułamka gwiazdki wyżej ze względu na zapożyczenia z innych sławnych historii, których ilość wskazuje, że był to zabieg raczej zamierzony.

Jeśli jesteście fanami Igrzysk Śmierci, Czerwonej Królowej czy Niezgodnej — z jednej strony mogę wam ją polecić, a z drugiej odradzić, bo te podobieństwa będą kłuły nie tylko w oczy, ale też w serce. A jeśli nie czytaliście żadnej z wyżej wymienionych powieści — Bezsilna na 100% skradnie wasze serce.

„Tworzyliśmy zgrany zespół - śmierć i ja.”

Recenzja powstała we współpracy reklamowej z wydawnictwem Uroboros.

Piszę tę recenzję mając nadzieję, że dzięki temu będę mogła w końcu uporządkować ogrom uczuć i myśli, które prześladują mnie po przeczytaniu tej książki. Tych pozytywnych jest niemal tyle samo co negatywnych, więc pomyślałam, że zacznę ocenę tej książki od zera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Jeżeli wszechświat nas potępi, rozpętajmy rebelię, która przejdzie do historii.”

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Papierowe Serca.

Mia nic nie czuje — ani zawiści, ani złości, ani żalu. Wysłana przez ojca i macochę za ocean do ośrodka Dolor, który ma za zadanie nieść pomoc wychowawczą i psychiatryczną dla trudnej młodzieży, nawet nie stawia oporu. Nie wypełnia jej ambicja, nie ma planów na przyszłość. Egzystuje w swojej pustej i pozbawionej uczuć bańce.. dopóki nie spotyka Olliego.

Oliver Masters cierpi na wyjątkową przypadłość — jest aż nadto wrażliwy. Czuje za bardzo, kocha za mocno, cierpi za dwoje. Wrażliwy poeta, który odsiaduje w Dolor karę za czyny swojego dobrego serca. Już dawno przestał przyjmować leki, które ujarzmiają jego prawdziwą naturę i przyciszają emocje. Kiedy po raz pierwszy spotyka Mię jest pewny, że to sen. Bo jego serce podpowiada mu, że to ta jedyna.

„Stay With Me” to historia o młodzieży dorastającej z traumami, których wielu z nas może nie być w stanie objąć rozumem. To historia o tym, jak bardzo zbliżają się do siebie ludzie tak różni, kiedy są zamknięci w tym samym więzieniu. To historia o pierwszej miłości, która rozkwita między bohaterami mimo beznadziejnych okoliczności. Nicole w powieści niemal krzyczy do czytelnika „czuj! jesteśmy niczym jeśli nie emocjami!”.

Jestem zauroczona tą historią i ciekawa dalszych losów bohaterów! Muszę jednak zaznaczyć, że historia dłużyła mi się w pewnych momentach i miałam poczucie, że wiele wydarzeń powtarza się bez celu. Chcę też wspomnieć, że niektóre dialogi czy tok rozumowania bohaterów wydawały mi się zbyt niedojrzałe, co może być zrozumiałe z perspektywy nastoletnich bohaterów, ale niepasujące do jak najbardziej dojrzałych uniesień, których doświadczali.

Zakończenie książki złamało moje serce! Czekam na kolejną część! 💔

„Jeżeli wszechświat nas potępi, rozpętajmy rebelię, która przejdzie do historii.”

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Papierowe Serca.

Mia nic nie czuje — ani zawiści, ani złości, ani żalu. Wysłana przez ojca i macochę za ocean do ośrodka Dolor, który ma za zadanie nieść pomoc wychowawczą i psychiatryczną dla trudnej młodzieży, nawet nie stawia oporu. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

4.75/5 ⭐️

"Od dziś jej życie należało do niego. Oddał wszystko, by ona mogła żyć."

recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Papierowe Serca

Powiedziałam to w 2023 roku, kiedy przeczytałam tę książkę po raz pierwszy, i powiem to jeszcze raz – seria Dark Verse to mój ulubiony mafijny romans ever! Predator, pierwsza część serii, wprowadza nas w świat dwóch mafijnych rodzin, które niegdyś sprzymierzone, stoją na krawędzi wojny. I oczywiście, OCZYWIŚCIE, głównym powodem jest ona – Morana Vitalio, programistka geniusz, której życie nigdy nie należało do niej samej. Szereg popełnionych błędów doprowadza ją na teren wroga, gdzie włamując się do posiadłości Maronich postanawia zamordować Tristana Caina, najbardziej morderczego narzędzia w rękach gangu.

Ich pierwsze spotkanie działa na mnie jak bomba atomowa ZA KAŻDYM RAZEM! 😭 a kolejne? jest tylko lepiej! Predator to niesamowite przyciąganie, enemies to lovers, zakazany romans, tajemnicza przeszłość i mafijne sekrety. Tam, gdzie inne książki tego gatunku skupiają się na pożądaniu i przyciąganiu między bohaterami, tak RuNyx stawia na detale, wielowątkowość i ciąg przyczynowo skutkowy przeszłości, o której niewiele wiemy! Uwielbiam, kiedy mafijne romanse oferują mi nie tylko gorące emocje, ale też kiedy wodzą mnie za nos i wprowadzają do skomplikowanego świata, przez co nie mogę oderwać się od lektury!

"– Wygląda na to, że ktoś na panią poluje, panno Vitalio.
– To znaczy oprócz pana?"

absolutne plusy:
🔥 on jeździ na motocyklu
🔥 oczy zimne jak jego dusza, ale kiedy patrzy na nią, to płoną
🔥 ona to mały nerd w okularach, ale ma pazur
🔥 postacie drugoplanowe są tak samo intrygujące, jak pierwszoplanowe
🔥 czują swoją obecność nawet, jeśli siebie nie widzą
🔥 on nienawidzi jej całym sercem, ale pożąda ją całym ciałem

przykre minusy:
🤧 tłumaczenie scen zbliżeń jest okrutnie niedopracowane (cringe... na szczęście są tylko 2)

kochani – gorąco polecam wszystkim fanom dark romansu! druga część jest jeszcze lepsza, a po przeczytaniu wszystkich wydanych już części mogę was zapewnić, że to dopiero początek!

4.75/5 ⭐️

"Od dziś jej życie należało do niego. Oddał wszystko, by ona mogła żyć."

recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Papierowe Serca

Powiedziałam to w 2023 roku, kiedy przeczytałam tę książkę po raz pierwszy, i powiem to jeszcze raz – seria Dark Verse to mój ulubiony mafijny romans ever! Predator, pierwsza część serii, wprowadza nas w świat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

4.25/5!

recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Young!

Są takie historie, które chodzą za nami przez długi czas, których elementy pojawiają się w naszych myślach w przypadkowych momentach. Historie, które mają w sobie to coś, o czym trudno zapomnieć. Dla mnie taką powieścią była Anatomia. Love Story - opowieść osadzona w XIX wieku o dobrze ułożonej dziewczynie z Edynburga, która chce zostać chirurgiem i o chłopaku imieniem Jack, który utrzymuje się wykopując trupy z pobliskiego cmentarza by sprzedać je kolejno głodnym wiedzy o anatomii naukowcom i studentom medycyny. Czyż nie brzmi to intrygująco?

Anatomia zafascynowała mnie mrocznością, brakiem tabu, odwagą młodej kobiety i niedorzecznością żywota młodzieży w tak okrutnych, dziwnych czasach, które dla mnie już na zawsze pozostaną niepojęte. Po Nieśmiertelności. Love Story spodziewałam się kontynuacji atmosfery i charakteru Anatomii, jednak zupełnie mnie zaskoczyła, w pozytywnym tego słowa znaczeniu!

Akcja Nieśmiertelności rozpoczyna się niedługo po ostatnich wydarzeniach Anatomii i dość szybko nabiera niespodziewanego tempa. Zwroty akcji następują jeden po drugim, sprawiając, że cieżko jest się od lektury oderwać. Dla entuzjastów historii, akcja powieści toczy się w Londynie za czasów panowania szalonego króla Jerzego III, tuż przed rozpoczęciem ery wiktoriańskiej. Powieść pełna jest odniesień do historii Anglii, ale także Szkocji, czy Kolonii - Ameryki, zaledwie kilkadziesiąt lat po uzyskaniu niepodległości. Wątki historyczne przeplatane są życiem naszej ukochanej Hazel, która podbija świat nauki, Londyńskie salony królewskie, a także sekretne stowarzyszenie, które zrzesza tylko najtęższe umysły na świecie. Tak ogromny zasób wątków pobocznych, słodkich detali i nutki szaleństwa tak dobrze znanej z Anatomii sprawiła, że Nieśmiertelność przerosła wszelkie moje oczekiwania.

Gorąco polecam te dylogię na szare zimowe popołudnia, bądź na upiornie ponure jesienne wieczory. Dylogia The Anatomy to powieść z gatunku YA, fantastyka z elementami gotyku, dark akademii i romansu.

Dla tych, którzy czytają tę recenzję po przeczytaniu Anatomii - nie mogę wam zdradzić tego, co najbardziej chcecie wiedzieć. 🤭 Będziecie musieli przeczytać Nieśmiertelność, by się przekonać, co się stało z naszym ukochanym Jackiem. 💗

Polecam lekturę Nieśmiertelności, jak i całej dylogii, miłośnikom:
- fantastyki młodzieżowej
- historycznej fikcji
- upiornych i krwawych powieści
- dark akademii
- nauk ścisłych
- historii pierwszej miłości
- Szkocji i Anglii z początku XIX wieku

4.25/5!

recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Young!

Są takie historie, które chodzą za nami przez długi czas, których elementy pojawiają się w naszych myślach w przypadkowych momentach. Historie, które mają w sobie to coś, o czym trudno zapomnieć. Dla mnie taką powieścią była Anatomia. Love Story - opowieść osadzona w XIX wieku o dobrze ułożonej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

4.75 gwiazdek i jedno pytanie – czy ja mogę przytulić tę książkę!? 🤧💗

recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Odyseya

"Czy istniało w ogóle miejsce tak okropne, że by do niego za Parkiem nie poszła?"

Nie istnieje rzeczywistość, w której mogłabym nie pokochać tej historii! Eleonora wraca po długiej nieobecności do szkoły, a w autobusie poznaje Parka. Jest on jedyną osobą, która po wielu minutach niezręcznej ciszy i kilku krzykach kierowcy autobusu pozwala jej usiąść obok siebie. Jak to w szkolnych autobusach bywa, to miejsce staje się po prostu miejscem Eleonory, co oznacza, że siedzą obok siebie codziennie w drodze do i ze szkoły. Pewnego dnia, kiedy Park czyta komiks, zauważa, że Eleonora z pochyloną głową wodzi oczami po tekście i obrazkach. Kiedy się orientuje, otwiera komiksy trochę szerzej, a strony przekręca nieco wolniej. I właśnie wtedy Park skradł moje serce!

"Eleonora i Park" to najbardziej urocza opowieść o pierwszej miłości, jaką przeczytałam. Nie wiem kto jest bardziej dziwaczny – Eleonora w tych swoich szerokich, męskich ubraniach i krawacie zawiązanym we włosach, czy Park w tych swoich czarnych ciuchach z eyelinerem na oczach. Pokochałam ich oboje za otwarte serca, skradzione całusy i miłość tak silną, że miałam wrażenie, że moje ciało unosi się z kanapy i jakby lewituje za sprawą tej ich miłości. Ich dziwactwa nie miały dla mnie w ogóle żadnego znaczenia, kiedy Eleonora patrzyła na Parka jak na cud natury a ten szczerzył się do niej jakby właśnie spełniły się wszystkie jego najskrytsze dziecięce marzenia.

"Włożył długopis do kieszeni, a potem wziął jej dłoń i przyłożył sobie na chwilę do serca. To była najprzyjemniejsza rzecz, jaką Eleonora mogła sobie wyobrazić. Od razu zapragnęła rodzić mu dzieci i oddać obie nerki."

Ale niech nie zwiedzie was moja cukierkowa obsesja w kolorze waty cukrowej - ta opowieść ma swoją ciemną stronę, a nawet kilka. Przemoc domowa, alkoholizm, znęcanie się nad słabszymi, brak akceptacji, różnice kulturowe i międzypokoleniowe, niezrozumienie, strach przed odrzuceniem, bieda i wiele innych – ta powieść porusza tak wiele wartościowych tematów, że każdy z czytelników znajdzie w niej przynajmniej jeden, który go dotyczy. Ta powieść jest tak wielopoziomowa i zobrazowała mi w tak przystępny sposób wiele przyjemnych jak i nieprzyjemnych rzeczy, że mam ochotę biec do każdej szkoły podstawowej i skandować, że powinna stać się lekturą.

"Czekała, aż rozmowa z tatą obudzi w niej gorycz. (Rozmowy z tatą były jak smagnięcie biczem, nie od razu bolały)."

Podsumowując – jestem absolutnie zauroczona Eleonorą i Parkiem, zaznaczyłam tonę cytatów, które sprawiają, że uśmiech natychmiast pojawia się na mojej twarzy, a egzemplarz tej książki będzie jednym z tych, z którymi na pewno się nigdy nie rozstanę!

Przeczytaj, jeśli lubisz:
- motyw pierwszej miłości
- szkolne romanse
- motyw dysfunkcjonalnej rodziny
- motyw znęcania się nad słabszymi
- komiksy i lata 80'
- vansy w truskawki
- dziwnych i zakręconych bohaterów

4.75 gwiazdek i jedno pytanie – czy ja mogę przytulić tę książkę!? 🤧💗

recenzja powstała przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Odyseya

"Czy istniało w ogóle miejsce tak okropne, że by do niego za Parkiem nie poszła?"

Nie istnieje rzeczywistość, w której mogłabym nie pokochać tej historii! Eleonora wraca po długiej nieobecności do szkoły, a w autobusie poznaje Parka....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ode mnie Bractwo Kruków na zawsze ma nieskończoną ilość gwiazdek! 🙌🏼

Recenzja powstała we współpracy reklamowej z wydawnictwem FlowBooks (kiedy to przeczytałam tę książkę po raz trzeci - tym razem wydaną w języku polskim, za co na zawsze będę FlowBooks wdzięczna!!!) 🙏😭♥️

"Przez wszystkie te lata i miesiące czasami zachodziłem w głowę, czy aby nie wyobraziłem sobie swojej żądzy i miłości do niej."


Po kilku miesiącach od ostatniego spotkania, kiedy to Cecelia postanowiła odciąć się od niego w każdy możliwy sposób, w końcu ją znalazł. Znalazł ją i zrobi wszystko, by walczyć o tę samolubną i nieokrzesaną miłość, którą darzą siebie na wzajem, która nigdy nie umrze.

"Gałązka oliwna, którą do mnie wyciąga, wydaje mi się tak samo obca jak cała reszta mojego nowego życia. Jestem zdany na łaskę ludzi, których skrzywdziłem."


Jak wiele kłamstw potrzeba, by ich wybaczenie nie było już możliwe? Jak wiele zdrad, by sama miłość nie wystarczyła, żeby budować na niej przyszłość? Osobiście nie wierzę, że sama miłość kiedykolwiek wystarcza, ale ich miłość... jest w niej coś, co pozwala mi wierzyć, że nie ważne jak bardzo jedno zrani to drugie, jak wiele wypowie kłamstw i jak bardzo odtrąci – koniec końców i tak znajdą siebie nawzajem, bo bez siebie nie potrafią oddychać. Jest to tak samo piękne, jak i... przerażające. Największy skarb i przekleństwo w jednym.

"Nie dostaniesz ode mnie całusa na pożegnanie, ty chory sukinsynu. Zawsze kochałeś smak łez, które przez ciebie wylewałam."


Seria Bractwo Kruków to najbardziej emocjonalna historia miłosna, jaką czytałam; jaką znam. Każda kolejna część jest zupełnie inna, napełniona innym ładunkiem emocjonalnym – jednak każdy jest tak samo wybuchowy. Tam gdzie pierwsza seria kipi namiętnością, młodością, latem i słońcem, tam druga jest kulminacją bólu, straty, ciemności i zdrady. The Finish Line to opowieść o tym, jak trudno jest odzyskać siebie, kiedy przeszliśmy w życiu tak wiele, że nasze dusze i serca to jedynie zlepek niepasujących do siebie, połamanych kawałków. Cecelia i Tobias nie żyją, tylko egzystują, próbując oszukać samych siebie, by nie zaryzykować cierpienia. Ale tak się nie da żyć. Niestety oboje uświadamiają sobie o tym w zupełnie różnym czasie. Czy już zawsze będą się mijać?

Poza toksyczną miłością o sile bomby atomowej, The Finish Line to także opowieść o rodzinie i korzeniach. O tym jak człowiek staje się sumą swoich doświadczeń. O tym, jak wiara w pewne ideały kształtuje i wpływa na każdą decyzję, jaką w życiu podejmujemy. Kate Stewart zabiera nas w podróż po przeszłości Tobiasa i pozwala nam dogłębnie zajrzeć do jego sumienia, przepełnionego bezkresnym żalem i poczuciem winy po utracie każdego członka rodziny, który ukształtował go, jako osobę.

"To nie jest tylko moja historia miłosna. Nigdy nią nie była."


The Finish Line to ostatnia część serii, co zmusza mnie do retrospekcji całej historii, od samego początku. Tak jak powiedział Tobias – ta historia miłosna nie jest jego własną. Z łzami w oczach piszę teraz tę recenzję, wspominając miłość, jaką darzyli siebie nawzajem Dom i Sean – niespokrewnieni, a jednak bracia, którzy skoczyliby ze sobą w najgłębszą przepaść. Wspominam miłość chłopaków do Cecelii, dni wypełnione słońcem i deszczem; lata, które każdy z nas wspomina najcieplej. Wspominam miłość Tobiasa do rodziców, która przejawiała się bezkresną lojalnością; dzięki której ukształtował całą swoją życiową ścieżkę. Wspominam miłość Romana do Cecelii – tak niedoskonałą i pełną strachu, miłość tchórza. Pierwszą miłość matki Cecelii, która skończyła się nastoletnią ciążą i okropną katastrofą, która odmieniła bieg życia tak wielu osobom. I w końcu Bractwo – wybraną rodzinę; grupę, do której chciałby należeć każdy z nas. Organizację, która przełamała stereotypy i zaszła dalej, niż każdy z tych małomiasteczkowych chłopaków mógł sobie wyobrazić.

Bractwo Kruków to przepiękna historia, której klatki widzę w swojej wyobraźni w przypadkowych momentach mojego życia – kiedy podejmuję jakąś decyzję, kiedy wybieram spacer po lesie zamiast scrollowania, kiedy wyciszam komórkę wiele godzin przed snem, kiedy jestem na łonie natury, kiedy obieram jakiś cel i za wszelką cenę do niego dążę. Bractwo Kruków jest i będzie ze mną już zawsze.

Cieszę się, że żyję w czasach Kate Stewart! 🔆

Ode mnie Bractwo Kruków na zawsze ma nieskończoną ilość gwiazdek! 🙌🏼

Recenzja powstała we współpracy reklamowej z wydawnictwem FlowBooks (kiedy to przeczytałam tę książkę po raz trzeci - tym razem wydaną w języku polskim, za co na zawsze będę FlowBooks wdzięczna!!!) 🙏😭♥️

"Przez wszystkie te lata i miesiące czasami zachodziłem w głowę, czy aby nie wyobraziłem sobie swojej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

recenzja powstała we współpracy reklamowej z wydawnictwem Jaguar — pod patronatem medialnym @faythetraveler

Leaf Young wiedzie całkiem proste i nieskomplikowane życie kelnerki na Manhattanie. A przynajmniej wiodła do czasu, kiedy znalazła w szufladzie swojego chłopaka pierścionek zaręczynowy. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wielką gafę popełniła, dopóki nie oznajmił jej, że pierścionek nie jest dla niej. Po wielu tygodniach wypłakiwania się swoim współlokatorkom w ramię, Leaf zgadza się wyjść z nimi na miasto i wreszcie odreagować. Kiedy docierają do Devil’s club, spotyka tam mężczyznę, który od tygodni jest uważany za zaginionego.

Ostatnio życie Lore to bezustanna ucieczka. W ciele małego chłopca jest jednak dość trudna. Pewnego dnia wręcz potyka się o Henrego, pracownika korporacji, nad którym wisi groźba aresztowania za oszustwa podatkowe. Nie to, żeby Lore obchodziło życie Henrego, kiedy opuszcza ciało chłopca i zabija duszę mężczyzny, by w zamian posiąść jego ciało. W tym ciele o wiele łatwiej jest zmanipulować Missy, która staje się jego kolejnym celem.

Falco ma dość odnajdywania porzuconych przez demona ciał. Black Birds, organizacja egzorcystów, nazwała go Ripperem, a sprawa zdecydowanie wymyka się spod kontroli. Falco i jego partner podążają tropem, jaki wytyczyła im Missy, uczennica Academy Black Birds, którą organizacja zrekrutowała do pomocy przy tym śledztwie. Trop ten prowadzi ich ostatecznie do klubu Devil’s, w którym znajdują ciało Missy, i ani śladu demona.

Gdyby Leaf nie pojechała z Henrym do jego mieszkania; gdyby Lore nie bagatelizował poszukujących go Black Birds; gdyby Falco zjawił się na miejscu kilka sekund wcześniej…

“– Kim, czym jesteś? - wykrztusiłem.
– Zagładą was wszystkich, czarne ptaszyny.”

Gatunek: dark academia, urban dark fantasy
Motywy: syndrom sztokholmski, demony i egzorcyści, opętanie przez demona, więź typu soul mates, organizacja trzymana w sekrecie
Wiek: 15+

“Black Bird Academy. Zabij Mrok” opowiada historię, której nie sposób porównać do żadnej innej. Jest to nie tylko pełna mrocznej wiedzy i magicznych talentów powieść rodzaju dark academia, ale także pełna akcji urban fantasy z elementami romansu, nawiązaniami do piekła Dantego i całkiem nowym światem, gdzie demony żyją pośród ludzi. Ta historia jest nieprzewidywalna, krwawa, ponura, zabawna, emocjonalna i ekscytująca! Zwroty akcji są chef’s kiss!

Kochani, muszę wam po prostu powiedzieć, że już dawno nie czytałam tak dobrej powieści fantasy, która byłaby nie tylko w odpowiedni sposób rozbudowana, ale także zaskakiwała mnie ciemnością przeplatającą się z niesamowitym humorem! Dwa dni czytania tej powieści to były jedne z najlepszych czytelniczych dni w moim życiu.

Przeczytacie tę historię nie tylko z perspektywy Leaf, ale także z perspektywy Lore i Falco. Świat demonów i ich klasyfikacje są wyszczególnione, by czytelnik mógł dokładnie rozeznać się w świecie Black Bird.

Co tak bardzo pokochałam w Black Bird Academy? Od czego by tu zacząć! Zakochałam się w charyzmie i poczuciu humoru Lore, które nie raz sprawiły, że śmiałam się w głos. Zakochałam się w przebojowości i totalnej determinacji Leaf, która poradziła sobie na swój sposób z każdą sytuacją, która wydawałaby się beznadziejna. Zakochałam się w powściągliwości i “no bullshit” podejściu Falco, które tak bardzo przypomina mi Wiedźmina, że w moich oczach Falco na zawsze już będzie wyglądał jak Henry Cavill w Wiedźminie, tylko w ciemnych włosach. Pokochałam styl Stelli Tack, tak dynamiczny i świeży, że nie potrafiłam oderwać się od lektury. Zakochałam się w drugoplanowych bohaterach, każdy z nich tak inny i indywidualny, co stworzyło tak potrzebną w powieściach fantasy głębie. Miałam duże oczekiwania wobec tej książki, a przerosła je pod każdym względem! Czytanie tej historii to jak przeniesienie się do całkiem innego!

Czego nie kocham w Black Bird Academy? Niczego, no może poza ogromnym cliffem, który sprawi, że od dziś do premiery części drugiej będę z bólem w sercu czekać czekać i czekać! My, książkary, uwielbiamy mówić, jak bardzo nienawidzimy cliffów, ale tak naprawdę ta końcówka tylko wyolbrzymiła moją potrzebę na więcej!

recenzja powstała we współpracy reklamowej z wydawnictwem Jaguar — pod patronatem medialnym @faythetraveler

Leaf Young wiedzie całkiem proste i nieskomplikowane życie kelnerki na Manhattanie. A przynajmniej wiodła do czasu, kiedy znalazła w szufladzie swojego chłopaka pierścionek zaręczynowy. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wielką gafę popełniła, dopóki nie oznajmił...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

ocena: 4/5

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem NieZwykłe Zagraniczne.

"Jesteś moją osobistą wersją nieba, Stevie."

To było słodkie! 💖 Stevie, stewardesa pracująca na pokładzie samolotu wynajętego przez NHL (National Hockey League), poznaje tam Evana Zandersa – największego bad boya drużyny hokejowej z Chicago. Już na samym wejściu Evan gra jej na nerwach dla rozrywki, ale nie spodziewa się, że Stevie jest gotowa odpłacić mu tym samym. Miesiące spędzone na tym samym pokładzie samolotu sprawiają, że napięcie między nimi tylko rośnie. Szefowa Stevie już pierwszego dnia zapowiedziała, że jeśli tylko spoufali się z którymś z członków rodziny, to wylatuje. Evan ma zasadę, że nie sypia ze stewardesami, które dla nich pracują w sezonie, ale Stevie sprawia, że ledwie jest w stanie się powstrzymać. Które z nich pęknie pierwsze? Czy któreś z nich będzie w stanie zaryzykować wszystko to, co znane i bezpieczne, by rzucić się w wir romansu, który może przynieść za sobą ogromne konsekwencje?

Mile High jest jedną z powieści, która w 2023 roku zyskała swoje pięć minut sławy, stając się viralem tiktoka i bookstagrama. Nie miałam co do niej ogromnych oczekiwań, ale te, które miałam – spełniła! Głowny wątek powieści jest przewidywalny, ale byłam mile zaskoczona bogactwem wątków drugoplanowych, a głównie przeszłości Evana, jego terapii, jego rodziny. Generalnie Evan Zanders to świetnie stworzona, wielowarstwowa postać, którą z przyjemnością odkrywałam. Nie mogę tego samego powiedzieć jednak o Stevie – jej postać była dość mdła i monotematyczna. Autorka nie mogła bardziej podkreślić faktu, że Stevie uwielbia nosić znoszone i brudne ubrania zakupione w second handzie, i że kocha psy. Niestety, to wszystko. Wieczne kompleksy dotyczące wyglądu, znów znoszone ubrania, no i psy. I tak w kółko. Jedynym interesującem aspektem tej postaci był drugoplanowy wątek jej toksycznej relacji z matką. I oczywiście, jak na kobietę o niskim poczuciu własnej wartości przystało, to mężczyzna przyczynił się do tego, że stawała się czasem odważna i pewna siebie, a takie schematyczne podejście do sprawy mnie nieco w książkach odtrąca.

Wracając do pozytywów, bo to naprawdę dobra książka, powtórzę – Evan Zanders. Jest przezabawny, charyzmatyczny i zakochany w sobie. Na pierwszy rzut oka to chodząca czerwona flaga. Nie raz sprawił, że zachichotałam czy zarumieniłam się. Jego teksty są czasem nie z tej ziemii, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu! Potem okazuje się, że w głębi duszy jest wrażliwym i naprawdę porządnym gościem, a wtedy to już w ogóle podbił moje serce!

Uważam, że ta historia mogłaby mieć minimum 200 stron mniej. Pewne sytuacje są niepotrzebnie przedłużane. Naprawdę nie musiałam doświadczać ich dynamiki podczas lotu więcej niż dwa razy, by zapadła mi w pamięć. Po czwartym razie miałam już trochę dosyć czytania o tym, jak on wiecznie przekomarza się z nią, prosząc o niegazowaną wodę.

Końcówka była słodka jak pączek z lukrem – prawdziwe grand gesture, "ty jesteś moim pierwszym wyborem" i "żyli długo i szczęśliwie". Polubiłam tych bohaterów, więc mój odbiór takiego zakończenia był raczej pozytywny.

Polecam tę książkę, jeśli lubicie motywy takie jak:
– forced proximity
– romans sportowy
– hokeista i stewardessa
– przekomarzanie i dokuczanie
– wizerunek publiczny
– kariera vs. miłość
– brak poczucia własnej wartości
– związek w sekrecie

ocena: 4/5

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem NieZwykłe Zagraniczne.

"Jesteś moją osobistą wersją nieba, Stevie."

To było słodkie! 💖 Stevie, stewardesa pracująca na pokładzie samolotu wynajętego przez NHL (National Hockey League), poznaje tam Evana Zandersa – największego bad boya drużyny hokejowej z Chicago. Już na samym wejściu Evan gra jej na nerwach dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

ocena: 2.5/5

recenzja powstała we współpracy reklamowej z wydawnictwem NieZwykłe Zagraniczne

To, co mogło pójść w tej historii źle, poszło źle. Ogromnie, ale to ogromnie się na tej powieści zawiodłam. Stace porywa Roshelle, kiedy ta przypadkowo staje się świadkiem morderstwa. Kiedy ląduje na łodzi, gdzie on i inni mężczyźni zajmują się przemytem narkotyków, staje w obliczu prawdopodobieństwa, że zostanie okrutnie wykorzystana. Jednak Stace, oczywiście wbrew sobie i wszelkim instynktom, otacza ją ochroną, i tutaj uwaga – forced proximity, tylko jedno łóżko, syndrom sztokholmski, instant love – cały zestaw, do wyboru do koloru. Dodajmy do tego jeszcze jedne z najbardziej krindżowych scen seksu, jakie kiedykolwiek czytałam. Dlaczego ją porwał? Podobno, by ją chronić, ale ja tam sensu w tym zwrocie akcji nie widziałam ani trochę. To, co wydarzyło się później, to seria zdarzeń zarówno nieprawdopodobnych jak i sprzecznych z przedstawioną nam postacią Roshelle na samym początku. Coś jakby główna bohaterka pewnego dnia obudziła się zupełnie innym człowiekiem, mając nagle niezmierzone pokłady odwagi i badassery, wymachując bronią na prawo i lewo, strzelając do ludzi, kradnąc własność mafii i... kupując czarne Porshe. Bo to przecież najważniejsza, najbardziej niezbędna rzecz, jaką kupuje się za skradzione pieniądze by uciekać przed mafią. Koniec końców, bohaterowie są szczęśliwi, biorą ślub w miesiąc od poznania, jeszcze wcześniej planując rodzinę i dzieci.

Z pozytywów – zwroty akcji były tak nieprawdopodobne, że miałam wrażenie czytania fantastyki, ale było ich dużo. Ten natłok akcji i fakt, że fabuła jest płytka, sprawiają, że jest to mało wymagająca dla wyobraźni lektura. To sprawiło, że samo czytanie było nieabsorbujące, lekkie i byłam w stanie spokojnie odłożyć tę lekturę, by zająć się obowiązkami.

Czy poleciłabym tę lekturę? Zdecydowanie nie. Ale każdy lubi co innego, więc wrzucam poniżej listę motywów, z którymi spotkacie się w tej powieści:
- forced proximity
- tylko jedno łóżko
- porwanie
- syndrom sztokholmski
- instant love
- nielegalny handel narkotykami i cennymi dobrami
- córka szefa mafii
- życie na morzu

ocena: 2.5/5

recenzja powstała we współpracy reklamowej z wydawnictwem NieZwykłe Zagraniczne

To, co mogło pójść w tej historii źle, poszło źle. Ogromnie, ale to ogromnie się na tej powieści zawiodłam. Stace porywa Roshelle, kiedy ta przypadkowo staje się świadkiem morderstwa. Kiedy ląduje na łodzi, gdzie on i inni mężczyźni zajmują się przemytem narkotyków, staje w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Współpraca reklamowa z wydawnictwem Marginesy

„Praca z Cieniem” to dziennik motywacyjny, który ma za zadanie pomóc Ci poznać dogłębnie samego siebie i odkryć twoje wewnętrzne dziecko. Zachęca on do odkrywania swoich cieni, czyli dawno już pochowanych w odległych miejscach umysłu uczuć i emocji z przeszłości, które ukształtowały to, kim jesteśmy.

Ja dopiero rozpoczynam pracę z dziennikiem, ale mam już pewne obserwacje:
• bardzo podoba mi się, że jest to dziennik interaktywny i stawia na ćwiczenia umysłowe, które pozwalają dostrzec rzeczy, na które na co dzień nie zwracamy uwagi
• dziennik stawia bardzo interesujące pytania, które zmuszają do głębokiej refleksji
• dziennik już na tym etapie pomógł mi odkryć źródło jednej z moich największych frustracji, co bardzo mnie zaskoczyło ‼️

Jestem bardzo ciekawa co jeszcze odkryje kontynuując pracę z dziennikiem. Polecam tę formę self-care wszystkim, którym brakuje odpowiedniej wiedzy o własnym wnętrzu i chcieliby odkryć samego siebie.

Współpraca reklamowa z wydawnictwem Marginesy

„Praca z Cieniem” to dziennik motywacyjny, który ma za zadanie pomóc Ci poznać dogłębnie samego siebie i odkryć twoje wewnętrzne dziecko. Zachęca on do odkrywania swoich cieni, czyli dawno już pochowanych w odległych miejscach umysłu uczuć i emocji z przeszłości, które ukształtowały to, kim jesteśmy.

Ja dopiero rozpoczynam...

więcej Pokaż mimo to