Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wiedzialam, że będę chciała przeczytać tę książkę, kiedy tylko zobaczyłam okładkę, przeczytałam jej opis i dowiedziałam się, że jest to historia osób z niepełnosprawnością. Zawsze bardzo cieszę się na wszelkie różnorodne reprezentacje w książkach. Ale mimo to nie spodziewałam się że będzie to książka aż tak dobra.

Nie spodziewałam się też tego jak wzruszająca będzie ta historia, bo tak - przy końcówce miałam łzy w oczach i mimo, że momentami były to też łzy smutku, to głównie były to łzy wzruszenia. Ta książka jest po prostu piękna… wartościowa i piękna.

Uwielbiam bohaterów… no dobra głównie jednego bohatera - Westona, którego pokochałam już od pierwszych stron i wy też go pokochacie. Dawno nie czytałam historii tak optymistycznego, słodkiego, opiekuńczego i po prostu cudownego chłopaka, który nie poddał się w najtrudniejszym momencie, za to postanowił pomóc Tessie, która straciła wzrok. On był dla niej tak cudowny! (Mimo, że ona z początku dla niego niekoniecznie).
Jest po prostu totalną Green flagą - ideałem.

Ale chyba przede wszystkim kocham to, co ta książka ze mną zrobiła i to ile emocji we mnie wzbudziła. Ja wciągnęłam się w tą historię już od samego początku. Jest napisana naprawdę przyjemnym językiem w środku znajdziecie też wiersze, które przed wypadkiem - przed utratą wzroku, pisała Tessa.
Przecudowne jest podzielenie tej książki (oprócz na rozdziały) na ZMYSŁY! Weston pokazywał Tessie każdy zmysł na nowo i to było coś tak cudownego, coś co chwycił mnie za serce chyba nawet bardziej niż sama historia Westona.

Mam wrażenie, że mogłabym mówić o tej książce jeszcze więcej i więcej, więc jeżeli chcecie trochę dłuższą recenzje, w której MÓWIĘ DUŻO WIĘCEJ - zapraszam was na mojego tiktoka (spod.liter) - tam jest porządna, kilkuminutowa, gadana recenzja.

Jeżeli szukacie wzruszającej, pięknej i wartościowej książki, w której nie zabraknie też humoru. Historii z niezwykłym romansem i reprezentacją osób z niepełnosprawnością - PRZECZYTAJCIE TO JAK NAJSZYBCIEJ!!

Wiedzialam, że będę chciała przeczytać tę książkę, kiedy tylko zobaczyłam okładkę, przeczytałam jej opis i dowiedziałam się, że jest to historia osób z niepełnosprawnością. Zawsze bardzo cieszę się na wszelkie różnorodne reprezentacje w książkach. Ale mimo to nie spodziewałam się że będzie to książka aż tak dobra.

Nie spodziewałam się też tego jak wzruszająca będzie ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie to uczucie, kiedy czytacie opis książki, potem patrzycie na jej okładkę i już wiecie, że bedzie to dla Was książka 5/5⭐️? Dokładnie tak miałam z Furyborn. Zakochałam się w tym już po samym prologu, a z każdym kolejnym rozdziałem było tylko lepiej!

Uwielbiam dopracowaną i czasem skomplikowaną fantastykę ze światem, który zachwyca, a każde napisane słowo ma znaczenie w późniejszej części książki. Jestem tą historią zupełnie oczarowana. Zachwyciła mnie od samego początku, wciągnęła w swój świat, zajmując wszystkie moje myśli (dosłownie zapytajcie moich znajomych ile im o tej książce opowiadałam).

Chyba największym plusem tej książki jest podwójna perspektywa. Dwie królowe. Zupełnie od siebie różne (a może jednak trochę podobne?), żyjące w różnych erach. Dwie zupełnie inne historie. A jednka tak samo mocno wciągające. Uwielbiam obie te perspektywy. Nieważne, czy czytałam akurat o Rielle czy o Elain, byłam tak samo podekscytowana i ciekawa dalszego biegu wydarzeń.

To jest też książka pełna plot twistów - któryś z nich na pewno Was zaskoczy. Ja niektóre fragmenty czytałam z dosłownie otwartymi ustami.
Potrzebujecie jeszcze jakiejś zachęty? Proszę bardzo: oprócz intryg, niesamowitej magii, tajemnic, walk i przepowiedni znajdziecie tu też wątek romantyczny!! Nie powiem za wiele, ale momentami było gorąco. KOCHAM TO.

Szukacie fantastyki, która Was nie zawiedzie? Czytajcie Furyborn, a ja z niecierpliwością czekam na kolejny tom!

Znacie to uczucie, kiedy czytacie opis książki, potem patrzycie na jej okładkę i już wiecie, że bedzie to dla Was książka 5/5⭐️? Dokładnie tak miałam z Furyborn. Zakochałam się w tym już po samym prologu, a z każdym kolejnym rozdziałem było tylko lepiej!

Uwielbiam dopracowaną i czasem skomplikowaną fantastykę ze światem, który zachwyca, a każde napisane słowo ma znaczenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam klasyki, choć rzadko je czytam. Kiedy już po nie sięgam zawsze mam ogromne oczekiwania. Tak też było w przypadku „Carmilli”, tym bardziej, że sama historia obiecywała mi relację wlw z wampirami.

Uwielbiam gotycki klimat tej książki. Mroczny zamek, dziwne, niewyjaśnione sytuacje, ale przy tym zupełnie nowe (jak na tamte czasy) spojrzenie na kobiety, bo te tutaj są bohaterkami silnymi czasem aroganckimi i ciekawskimi.

Mimo, że fabuła jest raczej przewidywalna to nadal wciąga Was już od pierwszych stron. To książka na jeden wieczór, niecałe 200 stron do pochłonięcia na raz.

Muszę też zwrócić uwagę na to przepiękne wydanie. Ilustrowane, w twartej okładce. Coś pięknego. Czytanie takiej książki to sama przyjemność.

Jeśli chodzi o relację wlw to, jak na książkę wydaną po raz pierwszy w 1872 roku, jest naprawdę dosadna. Carmilla przyciąga do siebie wszystkich, ale sama też popada w obsesje na puncie drugiej głównej bohaterki.

Sama postać Carmilli też jest niezwykle ciekawa. Tajemnicza kobieta, niezwykle piękna… tylko, że pod jej pięknem kryje się istota niebezpieczna i zabójcza.

Lubicie gotyk, wampiry i dwie zakochujące się w sobie kobiety, a nie znacie jeszcze „Carmilli” - czytajcie, najwyższa pora!

Uwielbiam klasyki, choć rzadko je czytam. Kiedy już po nie sięgam zawsze mam ogromne oczekiwania. Tak też było w przypadku „Carmilli”, tym bardziej, że sama historia obiecywała mi relację wlw z wampirami.

Uwielbiam gotycki klimat tej książki. Mroczny zamek, dziwne, niewyjaśnione sytuacje, ale przy tym zupełnie nowe (jak na tamte czasy) spojrzenie na kobiety, bo te tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

2 tom „Gamerki” był jedną z książek, na które czekałam najbardziej. Pierwszy na prawdę mi się podobał, ale jednocześnie zostawił mnie z niemym krzykiem na ustach (zakończenie prosiło się o natychmiastową kontynuację). W końcu dostałam dalsze losy Wiki i Kiliana i na nowo mogłam wkręcić się w ich pogmatwany, ale pełen pasji i uczuć świat.

Uwielbiam styl pisania autorki. Przez każdą jej książkę po prostu się płynie - nie ważne czy to fantastyka czy, jak w tym przypadku, obyczajówka. Kiedy pierwszego dnia usiadłam z zamiarem przeczytania pierwszych 50 str, ostatecznie przeczytałam ich 150!

Muszę przyznać, że bałam się tej kontynuacji. Miscomunication nie należy do moich ulubionych wątków, jednak tutaj zostało to dobrze wyjaśnione. Choć pod koniec 1 części nie do końca rozumiałam zachowanie Kiliana, w 2 zostało ono wyjaśnione tak, że nawet jego upór w unikaniu i niewyjaśnianiu Wiktorii sytuacji zaczynał mieć sens.

Mówiąc o Kilianie… moje odczucia co do niego to była istna sinusoida. Właściwie nadal nie wiem co mam o nim myśleć. Nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam bohaterów, którzy nie są jednolici. Kilian jest postacią, której jednocześnie nie da się lubić i nie da się NIE lubić. Przeczytacie - zrozumiecie.

Właściwie moim jedynym „ale” są SMUTne sceny. Były dobrze napisane - jak już wspomniałam autorka ma świetny warszatat. Po prostu ja chyba za nimi nie przepadam, a w tym tomie trochę ich było. (To nie minus, tylko moje upodobania - jeśli lubicie 🌶️🌶️ sceny, te na pewno Wam się spodobają).

Prawie bym zapomniała. W tym tomie jeszcze bardziej niż w pierwszym wspomniana jest schizofrenia. Przyznam, że poruszenie tak ważnego tematu (razem z chodzeniem na terepie) to ogromny plus tej książki!

W każdym razie jeśli lubicie motyw esportu, który tutaj jest naprawdę ważny i jednocześnie świetnie prowadzony + romans i MOTYW ALICJI W KRAINIE CZARÓW - przeczytajcie - to coś dla Was!

2 tom „Gamerki” był jedną z książek, na które czekałam najbardziej. Pierwszy na prawdę mi się podobał, ale jednocześnie zostawił mnie z niemym krzykiem na ustach (zakończenie prosiło się o natychmiastową kontynuację). W końcu dostałam dalsze losy Wiki i Kiliana i na nowo mogłam wkręcić się w ich pogmatwany, ale pełen pasji i uczuć świat.

Uwielbiam styl pisania autorki....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Przysięga i trucizna Anna-Marie McLemore, Elliott McLemore
Ocena 7,5
Przysięga i tr... Anna-Marie McLemore...

Na półkach:

Pierwsze zdanie i… BUM! Byłam tak strasznie ciekawa tej książki. Choć przyznam, że z początku nie byłam przekonana. Dużo imion na raz, ciężko było mi się połapać kto jest tak na prawdę kim, z którego królestwa i tak dalej.
Na szczęście już koło 100 strony zaczęło się dziać na tyle dużo (w pozytywnym sensie), że po prostu nie mogłam się od tego oderwać. TA KSIĄŻKA DOSŁOWNIE MNIE ZAHIPNOTYZOWAŁA!

Kiedy już zorientowałam się w bohaterach, szybko ich polubiłam. Byłam ciekawa dokąt poprowadzi ich historia ale przede wszystkim uwielbiam to jak queerowa jest ta książka!! Transpłciowy książę i Val, który/a samx nie wie kim tak naprawdę jest - dziewczyną czy chłopakiem (a może obiema na raz)? Odkrywanie siebie przy okazji wojny między królestwami - czemu nie? Mnie totalnie to kupiło!

No i romans!! Jeju… chyba mam obsesję (powie mi ktoś czy będzie 2 tom? - potrzebuję go…). Enemies to lovers - naprawdę fajnie i nie za szybko poprowadzone. Napięcie między Cadem i Val - jakie to było świetne!!

Podsumowując… lubicie magię, tajemnice, romans w tle, intrygi, świetną queerową reprezentacje i szukacie teoretycznie klasycznych motywów, ale w innym stylu? Czytajcie to!!

Pierwsze zdanie i… BUM! Byłam tak strasznie ciekawa tej książki. Choć przyznam, że z początku nie byłam przekonana. Dużo imion na raz, ciężko było mi się połapać kto jest tak na prawdę kim, z którego królestwa i tak dalej.
Na szczęście już koło 100 strony zaczęło się dziać na tyle dużo (w pozytywnym sensie), że po prostu nie mogłam się od tego oderwać. TA KSIĄŻKA DOSŁOWNIE...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba warto już na starcie zaznaczyć, że jest to debiut, pewnie dobrze Wam znanego, Maksa @bookovicz i trzeba też przyznać, że jest to naprawdę dobry debiut. Już nie mogę się doczekać kolejnych pomysłów autora!!

Ale od początku. Przede wszystkim naprawdę szybko i przyjemnie czytało mi się tę książkę. Z przyjemnością pochłonęłam ją w dwa dni! Choć do samego rozpoczęcia i pierwszych ok. 100 stron nie byłam do końca przekonana.
Wiem, że książka miała pokazać autentyczność młodych bohaterów i miała nas momentami rozbawić, co jak najbardziej się jej udało, ale osobiście nie do końca lubię w książkach słowa typu „slay”, „silly goofy”, „sis” i kilka podobnych, w wypowiedziach bohaterów - nie jest to oczywiście minus, raczej po prostu moje upodobania.

Szczerze mówiąc to tyle z moich „ale”, cała reszta była po prostu świetna! Komfortowa, ale i ważna. Uwielbiam to jak poruszone zostało zdrowie psychiczne, chodzenie na terapie, radzenie sobie z traumą - jako coś normalnego, ale i potrzebnego!

Do tego realizm magiczny, którym zachwycałam się od samego początku! Aleks i jego Hope - border collie, z którym potrafił rozmawiać (tak, naprawdę ją rozumiał, a ona jego). No i oczywiście dziwna przypadłość Daikiego, która ciekawie wpływała na cały otaczający go świat. Były momenty w książce, w których realizm magiczny spadał na dalszy plan i trochę zapominałam, że jest to naprawdę istotny wątek, ale zaraz potem o sobie przypominał, bo znów działo się coś dziwnego, a ja znów zaczynałam wymyślać, dlaczego Aleks umie rozmawiać ze swoim psem, albo co tak właściwie dzieje się z Daikim?

No i sama relacja Daikiego i Aleksa. No błagam… to było tak cudowne. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo uśmiechałam się do książki! Strasznie wkręciłam się w fabułę i nie chciałam się od tego odrywać. Uwielbiam to, że dostałam książkę jednocześnie zabawną i przypominającą o zdrowiu psychicznym, z queerową reprezentacją, ale i z reprezentacją osoby neuroróżnorodnej, cudowny romans między dwoma przeżywającymi trau/mę chłopcami, ale też motyw found family i realizm magiczny, które dopełniły fabułę.

Chyba warto już na starcie zaznaczyć, że jest to debiut, pewnie dobrze Wam znanego, Maksa @bookovicz i trzeba też przyznać, że jest to naprawdę dobry debiut. Już nie mogę się doczekać kolejnych pomysłów autora!!

Ale od początku. Przede wszystkim naprawdę szybko i przyjemnie czytało mi się tę książkę. Z przyjemnością pochłonęłam ją w dwa dni! Choć do samego rozpoczęcia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdybyście zobaczyli dziewczynę, która pisze listy i wiersze do swojej zmarłej siostry, a po ich napisaniu zostawia je w różnych miejscach, zebralibyście je? Przeczytalibyście?

Mniej więcej tak wygląda pewna część życia Lennie - to ona jest autorką tych wierszy. To ona je pisze, to ona cierpi po stracie siostry, to ona (czasem nieświadomie) rozrzuca, napisane na losowych rzeczach słowa, zdania - wiersze, listy.

Kiedy dostłam maila od wydawnictwa, zobaczyłam zdanie „książka do przeczytania dosłownie NA RAZ”. Zazwyczaj podchodzę trochę sceptycznie do takich określeń, ale tutaj… o jeju, ta książka jest tak pięknie napisana… tak przyjemnie i przede wszystkim tak SZYBKO się to czyta!!

W tym miejscu wspomnę jeszcze, że mimo tego, co napisałam wyżej, nie jest to lekka książka. Porusza temat żałoby, cierpienia po stracie najbliższej sobie osoby. Pokazuje jak łatwo zatracić się w cierpieniu, zapomnieć o tym, że nie jesteśmy w żałobie sami. Jeśli jest to dla Was trudny temat, albo jeśli sami przeżywacie podobną sytuację, może warto przemyśleć decyzję o sięgnięciu po „Niebo jest wszędzie” i trochę poczekać z czytaniem tej książki.

Mimo, że jest to naprawdę dobra i piękna historia zupełnie nie trafił do mnie wątek romantyczny. Sama koncepcja uciekania w romanse po stracie siostry jest ciekawa i relacja Lennie z Tobym jak najbardziej była poprowadzona dobrze (choć musicie pamiętać, że nie była ona do końca zdrowa dla nich obu).
No dobra, co mi się więc nie podobało? Relacja Lennie z Joe… Ahh.
Za szybko. Romanse „od pierwszego wejrzenia” nie są za bardzo w moim typie. Wszystko między nimi działo się za szybko. Jednego dnia byli w sobie zakochani, drugiego jedno z nich robiło coś głupiego, chwilę się „obrażali”, jeden dzień i znów są razem (trochę to podkoloryzowałam, ale jak dla mnie to zdecydowanie minus tej książki).
Z drugiej strony jest ona na tyle, krótka, że chcąc zamknąć się w tych 300 stronach nie da się poprowadzić tego wątku romantycznego wolniej.

Na koniec wrócę jeszcze do listów głównej bohaterki. Wy nie musicie ich szukać. Znajdziecie je na stronach książki. Gwarantuje, że czytając będziecie tylko czekać na kolejny.

Gdybyście zobaczyli dziewczynę, która pisze listy i wiersze do swojej zmarłej siostry, a po ich napisaniu zostawia je w różnych miejscach, zebralibyście je? Przeczytalibyście?

Mniej więcej tak wygląda pewna część życia Lennie - to ona jest autorką tych wierszy. To ona je pisze, to ona cierpi po stracie siostry, to ona (czasem nieświadomie) rozrzuca, napisane na losowych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Już po samej ocenie, możecie się domyślić co sądzę o tej książce. Choć to też nie tak, że była zła, po prostu nastawiłam się na coś genialnego i w mojej głowie trochę innego. Dostałam książkę poprawną, ale sporo brakowało jej do książki jaką była w moich wyobrażeniach, zanim zaczęłam ją czytać.

Ale może zacznijmy od pozytywów, bo są w tej książce oczywiście aspekty, które bardzo mi się podobały.
Klimat małego, może trochę mrocznego miasteczka. To było coś. Kocham fantastykę, która intryguje i w piękny sposób przedstawia swój świat.

Na bohaterów też nie mogę narzekać. Tak samo Weston jak i Margaret (główni bohaterowie) mieli ciekawe charaktery i swoją historię, gdyby nie nadmiar opisów i okropnie wolno rozwijająca się akcja (o czym zaraz), pewnie śledziłabym ich poczytania z dużo większym zapałem.
Chyba mój ulubiony wątek czyli cała tajemnica dotycząca rodziny i przede wszystkim matki głównej bohaterki. Czekałam na to całą książkę i choć mogło być tego pod koniec trochę więcej, to nadal mi się podobało.

No i oczywiście kilka zdań o wątku romantycznym. Slow burn na całego, choć ja to akurat lubię. Napięcie i uczucia poniędzy Wesem i Margaret rozwijały się powoli. Ostatecznie jednak iskra między nimi zamieniła się w ogień. To było naprawdę dobre.

Teraz czas na tę mniej lubianą przeze mnie część każdej recenzji, czyli co było w książce nie tak.
Przede wszystkim - po prostu była nudna. To był jej największy minus. Przeczytanie tego było wyzwaniem, bo przez całe 300 stron nie działo się praktycznie nic. Może przesadzam bo teraz, kiedy o tym myślę umiem wymienić ważne wydarzenia, które miały miejsce przed całym polowaniem, ale jestem pewna, że gdyby spisać tylko je, bez całej reszty zbędnych (choć ładnych) opisów i rozwlekania akcji, nie zajęłyby więcej niż 150 stron.

Co jeszcze? Gon - turniej, polowanie. Sama akcja podczas jego trwania była jak najbardziej ciekawa i dobrze mi się ją czytało. O co mi więc chodzi? Czytając opis książki nastawiłam się na historię, w której polowanie na magiczne zwierzę, gra najważniejszą rolę (czyli trwa przynajmniej połowę całej książki). Jakie było moje zaskoczenie kiedy turniej rozpoczął się dosłownie 30 stron przed KOŃCEM książki.

Nie nastawiajcie się więc na książkę o turnieju a raczej o wszystkim co dzieje się przed nim. To historia o magii, o pragnieniach i o podróży bohaterów, którzy zdesperowani pragną ratować swoją rodzinę, nawet jeśli udział w Gonie kłóci się z ich wartościami.

Już po samej ocenie, możecie się domyślić co sądzę o tej książce. Choć to też nie tak, że była zła, po prostu nastawiłam się na coś genialnego i w mojej głowie trochę innego. Dostałam książkę poprawną, ale sporo brakowało jej do książki jaką była w moich wyobrażeniach, zanim zaczęłam ją czytać.

Ale może zacznijmy od pozytywów, bo są w tej książce oczywiście aspekty, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest chyba pierwsza pisana przeze mnie recenzja, z którą mam aż taki problem. Nie mam pojęcia co Wam o tej książce powiedzieć.
Żebyście źle mnie nie zrozumieli - „Droga Meduzo” to niezwykła książka - wyjątkowa, ważna, naprawdę świetna.

Przez jej formę (pisana prawie jak wiersz - jak krótkie wiersze złączone w całą historię) bardzo ciężko ją odłożyć. Czytacie, czytacie, czytacie aż w końcu orientujecie się, że przepłynęliście przez całość. Bo mimo bólu jaki niesie w sobie ta książka, pochłaniacie ją na raz.

Pełna bólu… no właśnie. To nie jest urocza, słodka historia. To raczej opowieść, która zaciśnie Wam serce, sprawi, że będziecie obracać w myślach najróżniejsze cytaty i zastanawiać się nad nimi i nad samym sobą. To książka, która Was zniszczy, złamie, pozostawi pustkę… ale nie będziecie żałować jej przeczytania. Jeju ta historia była tak dobra, tak potrzebna!

Brakuje mi słów żeby opisać tę książkę. Chyba musicie sami ją przeczytać żeby zrozumieć.

Może wspomnę jeszcze o głównej bohaterce. Alicia - potwór we własnej historii - tak mówi o samej sobie. Każdy kto czytał wie, że to nie prawda. Że zniszczyła ją tràuma, z którą nie umiała sobie poradzić. W każdym mężczyźnie widziała wilka, nie rozumiejąc, że to wszystko sprowadzało się do tego jednego - pierwszego wilka. Nie rozumiejąc, że ludzie nie mieli racji. Że to nie była jej wina. Że nigdy nie powinno spotkać ją to, co spotkało…

Podrzucam Wam trigger warning (przeczytajcie go i zastanówcie się czy jesteście na tę książkę gotowi): slvt-sh@ming, gro0ming, mol€st0wanie, gw@łt.

To jest chyba pierwsza pisana przeze mnie recenzja, z którą mam aż taki problem. Nie mam pojęcia co Wam o tej książce powiedzieć.
Żebyście źle mnie nie zrozumieli - „Droga Meduzo” to niezwykła książka - wyjątkowa, ważna, naprawdę świetna.

Przez jej formę (pisana prawie jak wiersz - jak krótkie wiersze złączone w całą historię) bardzo ciężko ją odłożyć. Czytacie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szukaliście może książki, która nie dość, że złamie Wam serce to jeszcze pozostawi w Was złość, smutek i… pustkę? Jeśli tak - jesteście w dobrym miejscu, bo dokładnie tak czułam się po skończeniu „Wszyscy byliśmy za młodzi”.

To nie jest jedna z tych słodkich i pięknych historii o dorastaniu. To opowieść o bólu, chowanym przed całym światem. O niezrozumieniu i nienawiści (również tych do samego siebie). O uczuciach, o które nie prosiliśmy i których najchętniej jak najszybciej byśmy się pozbyli. „Wszyscy byliśmy za młodzi to książka tak prawdziwa, że to aż przerażające.

Wciągnęłam się w tę historię już od samego początku. Choć początek nieźle „wbił mnie w fotel”. Proszę, dla własnego bezpieczeństwa - zanim zdecydujecie się czytać tę książkę, zapoznajcie się z Trigger Warningiem.

Mimo, że to naprawę uważam tę historię za dobrą, było w niej kilka niedociągnięć. Chyba najbardziej irytowały mnie niektóre opisy. Co rodział kolejna informacja o ubranich bohatera albo bohaterki - nie konieczne mnie to obchodziło…

A co z bohaterami? Sama nie wiem. Co chwilę zmieniałam o nich swoją opinie. Rozumiałam ich, choć rzadko kiedy pochwalałam ich zachowania. Na plus napewno jest to, że bardzo łatwo jest się z nimi utożsamić (choć znając tę historię to też wydaje się przerażające). Ja odnalazłam siebie w Chloe. Nawet jeśli nie do końca ją polubiłam…

To nie jest książka dla każdego. Nie każdy będzie na nią gotowy. Ale jeśli przeczytaliście TW i macie ochotę na książkę, która pozostawi w Waszym sercu dziurę - myślę, że to jest to.

Szukaliście może książki, która nie dość, że złamie Wam serce to jeszcze pozostawi w Was złość, smutek i… pustkę? Jeśli tak - jesteście w dobrym miejscu, bo dokładnie tak czułam się po skończeniu „Wszyscy byliśmy za młodzi”.

To nie jest jedna z tych słodkich i pięknych historii o dorastaniu. To opowieść o bólu, chowanym przed całym światem. O niezrozumieniu i nienawiści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam tę książkę po raz pierwszy ponad dwa miesiące temu, a wciąż nie mogę przestać o niej myśleć. To jest historia, która wręcz wryje się w Waszą pamięć. Jeszcze długo później będziecie analizować w głowie sceny kluczowych walk czy rozmów (czasem też tych intymniejszych).

Nie potrafię objąć słowami emocji jakie wzbudziła we mnie ta książka. Napięcie trzymające nawet po skończeniu historii, ekscytacja, ale miejscami też współczucie dla bohaterów.

Uwielbiam świat wykreowany przez Maję. Oparty na mitologii Azjatyckiej ale niezwykle oryginalny! Cudownie się to czytało. I choć początek może być dla niektórych trudny ze względu na sporą ilość nazw, imion i funkcji i tak uważam, że powinniście to przeczytać. Lubicie smoki w fantastyce? Tutaj je znajdziecie. Do tego królestwo, którym zawsze rządzi kobieta, nie mężczyzna.

W tle mamy również delikatny wątek romantyczny. Ale tutaj nie chcę zdradzać za dużo.

Silni bohaterowie i zakończenie, które mimo to zmiotło ich i mnie z planszy. Choć zakończenie może budzić też lekką kontrowersję. Nie wiem czy mogę to nazwać otwartym zakończeniem, ale po części napewno tak było. Nie powiem, mi się podobało!
No i właśnie… „Naila z Latającej doliny” to mój cudowny patronat. Jestem niesamowicie wdzięczna @wydawnictwonowestrony i @majahaber_autorka że mogłam objąć tę historię swoim wsparciem medialnym (więc tak - na skrzydełku znajdziecie moje logo!!!!)

Czytałam tę książkę po raz pierwszy ponad dwa miesiące temu, a wciąż nie mogę przestać o niej myśleć. To jest historia, która wręcz wryje się w Waszą pamięć. Jeszcze długo później będziecie analizować w głowie sceny kluczowych walk czy rozmów (czasem też tych intymniejszych).

Nie potrafię objąć słowami emocji jakie wzbudziła we mnie ta książka. Napięcie trzymające nawet po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam autorkę „Gamerki” @katarzynawycisk
Czytałam inne jej książki i były po prostu genialne, więc nie ma co mowić - miałam ogromne oczekiwania. Tym bardziej, że wiedziałam, że książka porusza tematy, o których wcześniej nie czytałam.
Główna bohaterka gra w Fifę. Nagrywa to i ma fanów, którzy jednak nic o niej nie wiedzą, bo Wiktoria ukrywa się za maską królika…

Zdecydowanie największym plusem książki jest to jak szybko wciągnęłam się w fabułę. Dosłownie pochłaniałam ją strona po stronie i nie mogłam przestać. Książka idealna na zastój czytelniczy.

Uwielbiam Kiliana (2 główny bohater), był niezwykle intrygujący i nie mogłam doczekać się, by w całości poznać jego przeszłość. Świetnie wykreowany a do tego jeszcze arogancki i oschły dla większości ludzi (nie dla Wiktorii oczywiście). No i te związane z nim nawiązania do Alicji w Krainie Czarów - uwielbiam.

Na początku cieżko było mi wgryść się w język. Dużo gamingowych słów (które były potrzebne i bardzo dobrze, że były też wyjaśniane), z początku trochę mnie przytłoczyło, ale potem przyzwyczaiłam się do stylu pisania, a z każdą kolejną stroną czytało mi się tylko lepiej.

O relacji Killiana i Wiki nie chcę dużo mówić, ale dodam tylko, że chemia i napięcie między nimi było wręcz namacalne. To było świetne.

A zakończenie…
Nie mam pojęcia co tutaj powiedzieć. Zabolało. Chcę 2 tom na teraz. Na wczoraj najlepiej.

(książkę czytałam w ramach współpracy z autorką)

Uwielbiam autorkę „Gamerki” @katarzynawycisk
Czytałam inne jej książki i były po prostu genialne, więc nie ma co mowić - miałam ogromne oczekiwania. Tym bardziej, że wiedziałam, że książka porusza tematy, o których wcześniej nie czytałam.
Główna bohaterka gra w Fifę. Nagrywa to i ma fanów, którzy jednak nic o niej nie wiedzą, bo Wiktoria ukrywa się za maską królika…...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraźcie sobie, że w Waszej głowie siedzi upiór. W dzieciństwie dotykacie karty. Co może się stać? A no widzicie. W konsekwencji kończycie z potworem w głowie, który zna wasze myśli. Który może pomóc, ale może też…

Na szczęście nie nazywacie się Elspeth, w dzieciństwie nie przeżyliście magicznej gorączki ani w życiu nie mieliście styczności z prawdziwą kartką koszmaru. Główna bohaterka „okna skąpanego w mroku” nie miała tyle szczęścia.

Udało mi się chociaż trochę Was zachęcić? Mam nadzieję. Oprócz przegenialnej fabuły mamy tu też mroczny, gotycki klimat, silną główną bohaterkę, ciekawy system magiczny i romans (może jest go mało ale uwierzcie napięcie i to co powstaje między Elspeth a Ravynem - było gorąco 🤭❤️). No i jeszcze Koszmar, mieszkający w głowie Elspeth - uwielbiam go.

Polecam Wam nie odkładać tej książki zbyt często. Akcja wciąga, ale jeśli zbyt długo będziecie ją czytać może być Wam cieżko połapać się w fabule. Uczcie się na moich błędach (choć u mnie raczej chodziło o brak czasu), czytałam tę książkę ponad tydzień i momentami traciłam orientację w tym co akurat się dzieje. Ale tak czy inaczej, nie mogę doczekać się kontynuacji, bo zakończenie to lekko mówiąc niedopowiedzenie…

Na koniec wspomnę jeszcze o przepięknym wydaniu. Okładka, złocenia i ta cudowna wklejka - uwielbiam czytać tak dopracowane pod kątem graficznym książki.

Fani gotyckiego i pełnego emocji fantasy - to jest coś dla Was!!

Wyobraźcie sobie, że w Waszej głowie siedzi upiór. W dzieciństwie dotykacie karty. Co może się stać? A no widzicie. W konsekwencji kończycie z potworem w głowie, który zna wasze myśli. Który może pomóc, ale może też…

Na szczęście nie nazywacie się Elspeth, w dzieciństwie nie przeżyliście magicznej gorączki ani w życiu nie mieliście styczności z prawdziwą kartką koszmaru....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mam pojecia jak zacząć tę recenzję, więc po prostu powiem I LOVE IT!! To było takie dobre!!
Uwielbiam książki z szarymi moralnie bohaterami, dobrą akcją i ciężkimi wyborami. Tutaj dostałam to wszystko.

Sama fabuła jest niezwykle wciągająca. Czytałam tę książkę głównie w autobusach, w drodze do i ze szkoły. Za każdym razem miałam ochotę zostać w nim dłużej i nie wysiadać na swoim przystanku żeby tylko czytać dalej.

Uwielbiam motyw turnieju, tutaj dostalam go w trochę innym ale nadal świetnym wydaniu. Sam klimat książki kojarzy mi się trochę z filmem „iluzja” i serialem „dom z papieru” więc myślę, że jeśli też je lubicie, ta książka do Was trafi. Ja przeżywałam na niej emocje prawie tak silne jak sami bohaterowie.

Moje ulubione zdanie z książki? „NIE CAŁUJ SIĘ Z RYWALEM!”
Tak, tak… mamy tutaj lekki romans, ale nic więcej na ten temat nie powiem. Przekonacie się po przeczytaniu.

Z motywów znajdziecie tu też sojusz, zemstę i zdradę - uwierzcie jest ciekawie. Nie mam pojęcia czy autorka przewidziała kolejne tomy, ale wierzę że tak. POTRZEBUJĘ KONTYNUACJI!!

Nie mam pojecia jak zacząć tę recenzję, więc po prostu powiem I LOVE IT!! To było takie dobre!!
Uwielbiam książki z szarymi moralnie bohaterami, dobrą akcją i ciężkimi wyborami. Tutaj dostałam to wszystko.

Sama fabuła jest niezwykle wciągająca. Czytałam tę książkę głównie w autobusach, w drodze do i ze szkoły. Za każdym razem miałam ochotę zostać w nim dłużej i nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pisałam w życiu sporo recenzji i często dzielę się swoimi opiniami o książkach, ale chyba pierwszy raz zderzyłam się z książką, która wywołała we mnie tak bardzo sprzeczne emocje. Nie zdziwcie się więc, jeśli ta recenzja będzie zawierała sprzeczne ze sobą opinie.

Miałam ochotę przeczytać romans - dostałam go, choć zdecydowanie nie spodziewałam się ilości spicy scen w tej historii. Zazwyczaj nie mam nic przeciwko SMUTnym scenom, jednak te mocno mnie przytłoczyły (może nawet niektóre z nich obrzydziły).

Sam początek książki był bardzo, bardzo zły. Dokładniej mówiąc zachowanie Crew było lekko mówiąc nie na miejscu. Nie wiem czy mogę nazwać go kimś toksycznym ale w pierwszych rozdziałach odniosłam wrażenie, że właśnie taki on jest.

Nie mogę jednak powiedzieć, że nie wciągnęłam się w fabułę. Bardzo szybko pochłonęłam 530 stron romansu, nawet nie wiem kiedy to przeczytałam. Uwielbiam nawiązania do sztuki. Podobało mi się to co Crew zrobił dla Wren. To jak się dla niej (pod jej wpływem) zmienił.

Okropnie trudno mi ocenić tę książkę. Mam wrażenie, że, obiektywnie patrząc, nie jest ona dobra i powiela krzywdzące stereotypy (np. Te dotyczące kobiecego dzi€w1ctwa, według Wren z początku książki), jednocześnie jednak czytając naprawdę dobrze się bawiłam. Końcówka była naprawdę dobra, rozwinięcie relacji bohaterów też. Choć nadmiar spicy scen mi przeszkadzał. A no i często czułam się jakby książka była pisana dla 12-letnich odbiorców mimo że jest to romans zdecydowanie 18+.

Pisałam w życiu sporo recenzji i często dzielę się swoimi opiniami o książkach, ale chyba pierwszy raz zderzyłam się z książką, która wywołała we mnie tak bardzo sprzeczne emocje. Nie zdziwcie się więc, jeśli ta recenzja będzie zawierała sprzeczne ze sobą opinie.

Miałam ochotę przeczytać romans - dostałam go, choć zdecydowanie nie spodziewałam się ilości spicy scen w tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do przeczytania tej książki zachęcił mnie opis i przede wszystkim wizja morderstwa już w prologu. Uwielbiam mroczne książki, pełne tajemnic do rozwiązania. Mimo to nie miałam zbyt dużych oczekiwań. Czytałam wcześniej „Spark” (inną książkę tej autorki) i nie do końca ją lubię. Tym wueksze było moje zdziwienie, gdy zaczełam „The Wave”.

Monika zdecydowanie rozwinęła się jako autorka. Co prawda w książce było kilka niedociągnięć, ale były one na tyle małe, że zupełnie nie przeszkadzały mi w czytaniu. Zakochałam się w tej historii praktycznie od razu!!

Wątek wojny - klimatyczny i w punkt. Romans - coś cudownego! Chemia i wręcz namacalne napięcie między Hermanem i Florence. Do tego lekkie enemies to lovers i wspólna mroczna tajemnica z przeszłości…

A zakończenie? Zniszczyło mnie (mimo, że było stosunkowo szczęśliwe). Łzy dosłownie kapały mi na kartki. Ostatnie 100 stron to coś tak genialnego!! Będziecie zachwyceni! Ze swojej strony szczerze polecam.

Pamiętajcie, by przed przeczytaniem zapoznać się z ostrzeżeniami dotyczącymi treści książki.

Do przeczytania tej książki zachęcił mnie opis i przede wszystkim wizja morderstwa już w prologu. Uwielbiam mroczne książki, pełne tajemnic do rozwiązania. Mimo to nie miałam zbyt dużych oczekiwań. Czytałam wcześniej „Spark” (inną książkę tej autorki) i nie do końca ją lubię. Tym wueksze było moje zdziwienie, gdy zaczełam „The Wave”.

Monika zdecydowanie rozwinęła się jako...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Domestic Fluff Anna Krztoń, Weronika Łodyga
Ocena 6,1
Domestic Fluff Anna Krztoń, Weroni...

Na półkach:

Tę recenzję chciałabym zacząć od pogratulowania Annie Krztoni ogromnego talentu i ciężkiej pracy - jestem zakochana w graficznym wykonaniu tej powieści i oczywiście Weronice Łodydze, która napisała tę historię. Stworzyłyście coś cudownego!

Choć osobiście wolę standardowe książki, to dobrą powieścią graficzną nie pogardzę. Ta była DOBRA. przyjemna, lekka, pełna humoru i niesamowicie wartościowa.

Magda przeżywała trudny czas. Rozstanie rodziców i wiadomość o ciąży nowej partnerki ojca. "Domestic fluff" przeczytacie w max. 30min. To niesamowite jak tak krótka książka może być wartościowa. To jest historia, która da dużo zrozumienia i wsparcia, ale też nawet zwykłego ciepła, każdemu kto tego potrzebuje. Do tego cudowni bohaterowie, których mogliście poznać czytając "hurt comfort"* i książka, idealna na każdą okazję gotowa.

Co więcej mogę powiedzieć? Jeżeli szukacie przyjemnej, ale ważnej powieści graficznej, z queerowymi bohaterami i ślicznymi obrazkami - znaleźliście coś dla siebie ❤️📚

4/5⭐️

*Nie musicie znać fabuły "Hurt comfort" żeby przeczytać "Domestic fluff"!!

Tę recenzję chciałabym zacząć od pogratulowania Annie Krztoni ogromnego talentu i ciężkiej pracy - jestem zakochana w graficznym wykonaniu tej powieści i oczywiście Weronice Łodydze, która napisała tę historię. Stworzyłyście coś cudownego!

Choć osobiście wolę standardowe książki, to dobrą powieścią graficzną nie pogardzę. Ta była DOBRA. przyjemna, lekka, pełna humoru i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka o dorastaniu i odkrywaniu siebie. Pełna humoru i róż. Historia Ophelii i sama jej postać jest czymś, z czym bardzo się utożsamiałam. To jest moja książka. Książka która była tak dobra, że aż brakuje mi słów.

Ophelia nie jest idealną osobą i to w niej uwielbiam. Cała ta książka jest pełna postaci, z którymi łatwo się utożsamić. Różnorodni, nie idealni bohaterowie, których pokochałam!

Romans, który jest, i którego nie ma... zaczynając tę książkę byłam pewna, że znajdę tu wielki romans wlw, okazało się trochę inaczej. To jest książka, w której młodzież, queerowa młodzież, ja, ogólnie mówiąc nastolatkowie znajdą zrozumienie. Bo to jets niesamowicie wartościową książką. Lekka i przyjemna ale ważna (tak jak wiekszoc książek od @wydawnictwoyoung ).

Będziecie się tu świetnie bawić! Ja cały czas się uśmiechałam. Historia Ophelii wciągnie was już od pierwszej strony! Nie mogłam siw oderwać.

Oderwanie się od rzeczywistości, wartościowa queerowa reprezentacja, róże, nieidealni bohaterowie? To wszystko znajdziecie w Ophelii - czytajcie, nie pożałujecie!!

Książka o dorastaniu i odkrywaniu siebie. Pełna humoru i róż. Historia Ophelii i sama jej postać jest czymś, z czym bardzo się utożsamiałam. To jest moja książka. Książka która była tak dobra, że aż brakuje mi słów.

Ophelia nie jest idealną osobą i to w niej uwielbiam. Cała ta książka jest pełna postaci, z którymi łatwo się utożsamić. Różnorodni, nie idealni bohaterowie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to istny rollercoster emocji! Zakazana miłość, elitarna szkoła, rodzinne tajemnice, dark academia i pełno akcji.

Cudowny romans. Dawno nie byłam tak zaangażowana w relację bohaterów. Przewijałam strony i błagałam w myślach, by w końcu stało się to na co wszyscy czekamy. Uwielbiam relację Henrego i Emmy.

Akcja książki oczywiście rozgrywa się w elitarnej Szkockiej szkole. Szkole, która moim zdaniem ma sporo wspólnego z Hogwartem. To oczywiście dwie zupełnie inne historię, ale vibe obu szkół był podobny. Jeśli polubiliście Hogwartowy klimat dark Academy, Dunbridge Academy również przyladnie wam do gustu.

Do tego cudowna bohaterowie. I nie mówię tu tylko o Henrym (który swoją drogą był tak troskliwy i uroczy, że nie da się go nie kochać) czy Emmie, ale też o Sinclairze (mój faworyt) Olive i Tori. Potrzebuję ich więcej w kolejnych tomach!!

Jak wspomniałam na początku, na tej książce nie da się nudzić. Zaczynacie czytać i nie odłożycie dopóki nie dowiecie się jakie jest zakończenie. Tutaj "Jeszcze tylko jeden rozdział" zdecydowanie nie zadziała.

Ta książka to istny rollercoster emocji! Zakazana miłość, elitarna szkoła, rodzinne tajemnice, dark academia i pełno akcji.

Cudowny romans. Dawno nie byłam tak zaangażowana w relację bohaterów. Przewijałam strony i błagałam w myślach, by w końcu stało się to na co wszyscy czekamy. Uwielbiam relację Henrego i Emmy.

Akcja książki oczywiście rozgrywa się w elitarnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to historia z przeuroczym, bajkowym klimatem. Queerowa komedia romantyczna, która umili wam czas, da nadzieję, przez którą nie będziecie mogli przestać się uśmiechać, i od której nie będziecie mogli się oderwać!

To jest książka, przez którą się wręcz płynie. Wciąga od pierwszego zdania - nie mogłam przestać czytać. Od razu polubiłam się z głównym bohaterem i jego przyjaciółmi. Uwielbiam bohaterów tej książki. Artystyczne dusze z charakterem 🤌✨️ Do tego samo wydanie książki. Piękna wklejka i posty, które Micah wstawiał na swojego instagrama. Cudo!!

Same relacje między bohaterami też są świetnie napisane. Micah pragnący miłości, spotyka chłopaka numer 100, który ma być tym jedynym. Ale czy na pewno? Powiem wam, że czytając niektóre sceny policzki bolały mnie od uśmiechu, który nie schodził mi z twarzy 💖

Jak pisałam wyżej, książkę naprawdę szybko i przyjemnie się czytało, jednak koło 200 strony, kiedy opadły ze mnie emocje po początku książki, zaczęłam mieć co do niej mieszane odczucia. Było uroczo i bajkowo, ale jednak coś mi przeszkadzało.
Na szczęście jeszcze przed 300 stroną wszystko wróciło do normy i mój zachwyt również powrócił.

Muszę też wspomnieć o zakończeniu, które chwyciło mnie za serce. Było idealne! Powiem wam, że zaznaczyłam w tej książce naprawdę dużo fragmentów, a niektóre cytaty były naprawdę ważne. Tak jak cała książka! Bo mimo, że jest to urocza młodzieżówka, to porusza ważne tematy! Jest naprawdę wartościową książką, która będzie idealna na gorsze dni, do poczytania przy kawie czy herbacie 🌈📚

Ta książka to historia z przeuroczym, bajkowym klimatem. Queerowa komedia romantyczna, która umili wam czas, da nadzieję, przez którą nie będziecie mogli przestać się uśmiechać, i od której nie będziecie mogli się oderwać!

To jest książka, przez którą się wręcz płynie. Wciąga od pierwszego zdania - nie mogłam przestać czytać. Od razu polubiłam się z głównym bohaterem i...

więcej Pokaż mimo to