-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Poetycki język, jakim pisana jest ta książka, z początku trochę razi, z czasem jednak okazuje się, że do tak baśniowego kraju jak Islandia pasuje on jak najbardziej.
Poetycki język, jakim pisana jest ta książka, z początku trochę razi, z czasem jednak okazuje się, że do tak baśniowego kraju jak Islandia pasuje on jak najbardziej.
Pokaż mimo toCiepła, wzruszająca opowieść o przemijaniu i przekazywaniu wspomnień, o realizowaniu się i poświęcaniu, o radości i poczuciu straty. O walce o własne marzenia, ale też o poświęcaniu ich, gdy wymaga tego sytuacja. O byciu silnym, mimo wszystko.
Ciepła, wzruszająca opowieść o przemijaniu i przekazywaniu wspomnień, o realizowaniu się i poświęcaniu, o radości i poczuciu straty. O walce o własne marzenia, ale też o poświęcaniu ich, gdy wymaga tego sytuacja. O byciu silnym, mimo wszystko.
Pokaż mimo to
Powieść przeczytana i wraca na półkę. Sprawa kryminalna, trzeba przyznać, dość przewidywalna, zarówno ta główna, dotycząca zniknięcia dziewczynek, jak i ta w tle, skupiona wokół komisarza Andersa Knutasa, a jednak książka czyta się dobrze. Do tego dochodzi osobliwy klimat Gotlandii, na której rozgrywa się akcja.
Proza Mari Jungstedt wciąga. Językiem, spokojną narracją, sylwetkami bohaterów. Za to ją lubię.
Powieść przeczytana i wraca na półkę. Sprawa kryminalna, trzeba przyznać, dość przewidywalna, zarówno ta główna, dotycząca zniknięcia dziewczynek, jak i ta w tle, skupiona wokół komisarza Andersa Knutasa, a jednak książka czyta się dobrze. Do tego dochodzi osobliwy klimat Gotlandii, na której rozgrywa się akcja.
Proza Mari Jungstedt wciąga. Językiem, spokojną narracją,...
Wspaniała książka, choć jednocześnie bardzo ciężka. Ze względu na temat, na świadomość, że pewne historie po prostu nie mają happy endu, bez względu na to, ile sił włożyli w walkę jej bohaterowie.
*
"Dwie siostry" dają do myślenia. O religii i jej wpływie na człowieka. O tolerancji i jej braku. O samotności. O tym, że czasem patrzymy, a nie widzimy, gdy dzieje się coś złego. "Człowiek nie budzi się pewnego dnia jako ekstremista, tylko stopniowo zmierza w tym kierunku", pisze Åsne Seierstad. Ayan i Leila, wychowane w Norwegii Somalijki, uciekają do Syrii, wybierają życie w Państwie Islamskim. Wierzą, że ich wybór jest słuszny. Że dżihad jest słuszny. I nie są w tym przekonaniu odosobnione. Co stoi za tak nagłym religijnym przebudzeniem? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Ale warto jej szukać.
Wspaniała książka, choć jednocześnie bardzo ciężka. Ze względu na temat, na świadomość, że pewne historie po prostu nie mają happy endu, bez względu na to, ile sił włożyli w walkę jej bohaterowie.
*
"Dwie siostry" dają do myślenia. O religii i jej wpływie na człowieka. O tolerancji i jej braku. O samotności. O tym, że czasem patrzymy, a nie widzimy, gdy dzieje się coś...
Czy jako turyści mamy prawo do wszystkiego, co wcześniej należało do innych, często odkupywane za bezcen? Czy oferty all inclusive to uczciwy biznes? Czy będąc gościem na czyjejś ziemi, mamy prawo wymagać, nie dając nic od siebie? Takie pytania można sobie zadawać podczas lektury "Zawiedzionych nadziei" Mari Jungstedt.
Kilka lat temu sięgnęłam po kryminał Jungstedt i nie przekonał mnie. Po lekturze najnowszego, drugiego z cyklu kanaryjskiego, daję autorce szansę, zachwyciła mnie. Może intryga jest z tych przewidywalnych, może mordercę, czytając wnikliwie, da się odkryć, zanim zrobią to policjanci czy dziennikarka, ale intryga to nie wszystko. Powieść daje do myślenia i to jest ważniejsze. Czekam na kolejną część.
Czy jako turyści mamy prawo do wszystkiego, co wcześniej należało do innych, często odkupywane za bezcen? Czy oferty all inclusive to uczciwy biznes? Czy będąc gościem na czyjejś ziemi, mamy prawo wymagać, nie dając nic od siebie? Takie pytania można sobie zadawać podczas lektury "Zawiedzionych nadziei" Mari Jungstedt.
Kilka lat temu sięgnęłam po kryminał Jungstedt i nie...
Książka, od której trudno się oderwać. Wspaniała narracja, ciekawie dobrane fakty, składające się na wielowarstwowy obraz roku 1947 w Europie i Ameryce. Kiedy naprawdę kończy się wojna? W chwili pokonania wojsk? Podpisania traktatu? Czy wojna kiedykolwiek się kończy w głowach tych, którzy jej doświadczyli? Proza Asbrink zachęca, by się nad tym zastanowić.
Książka, od której trudno się oderwać. Wspaniała narracja, ciekawie dobrane fakty, składające się na wielowarstwowy obraz roku 1947 w Europie i Ameryce. Kiedy naprawdę kończy się wojna? W chwili pokonania wojsk? Podpisania traktatu? Czy wojna kiedykolwiek się kończy w głowach tych, którzy jej doświadczyli? Proza Asbrink zachęca, by się nad tym zastanowić.
Pokaż mimo toCoś mnie w tych historiach zmęczyło. Miałam wrażenie, że naprawdę walczę o Birkę, z siekierą w dłoni, między trupami ścierających się ze sobą wojsk, a później płynę na statku Erika Erikssona do królestwa Leonu, nie o wiarę ichniejszą walczyć, lecz o złoto, albo z Asgotem Czerwoną Tarczą odkrywam wybrzeża obecnej Kanady. Płynęłam z nimi długo i miałam wrażenie, że podróż nigdy się nie skończy. Postacie, które zdążyłam polubić, znikały, by ustąpić miejsca innym, a ja czułam się tym lekko poirytowana. Lecz gdy swą podróż skończyłam, uświadomiłam sobie, że - paradoksalnie - ja chcę płynąć z nimi dalej. W kolejny tom, w kolejną przygodę, w kolejną opowieść, która z męczącej i niebezpiecznej zamienia się ostatecznie w pieśń o bohaterach, której ma się ochotę słuchać przy ognisku.
Coś mnie w tych historiach zmęczyło. Miałam wrażenie, że naprawdę walczę o Birkę, z siekierą w dłoni, między trupami ścierających się ze sobą wojsk, a później płynę na statku Erika Erikssona do królestwa Leonu, nie o wiarę ichniejszą walczyć, lecz o złoto, albo z Asgotem Czerwoną Tarczą odkrywam wybrzeża obecnej Kanady. Płynęłam z nimi długo i miałam wrażenie, że podróż...
więcej mniej Pokaż mimo toKto nigdy w ręku siekiery nie miał i mieć nie zamierza, zamiast żywego ognia woli ogrzewanie z miasta, a szczapy drewna nie robią na nim najmniejszego wrażenia - prawdopodobnie książki nie doceni. Takiej osoby przekonywać nie zamierzam. Każdej innej rekomenduję z czystym sumieniem. Jest genialna!
Kto nigdy w ręku siekiery nie miał i mieć nie zamierza, zamiast żywego ognia woli ogrzewanie z miasta, a szczapy drewna nie robią na nim najmniejszego wrażenia - prawdopodobnie książki nie doceni. Takiej osoby przekonywać nie zamierzam. Każdej innej rekomenduję z czystym sumieniem. Jest genialna!
Pokaż mimo toBardzo ciekawa, ale też bardzo nierówna; strona polska wywiadów potraktowana trochę po macoszemu, skupiona wokół ustawy o stałej cenie książki i stanu bibliotek (głównie) szkolnych. Po stronie szwedzkiej fantastyczny dobór rozmówców, pozwalający spojrzeć na rynek książki wieloaspektowo.
Bardzo ciekawa, ale też bardzo nierówna; strona polska wywiadów potraktowana trochę po macoszemu, skupiona wokół ustawy o stałej cenie książki i stanu bibliotek (głównie) szkolnych. Po stronie szwedzkiej fantastyczny dobór rozmówców, pozwalający spojrzeć na rynek książki wieloaspektowo.
Pokaż mimo to
Jak w tytule, lecz usunęłabym słowo "mężczyzna". Bo jeśli to kobieta pali w piecu, rąbie drewno i je układa do wyschnięcia, to ten poradnik jest również dla niej. Lektura obowiązkowa, do wielokrotnego czytania i wzbogacania wiedzy.
Jak w tytule, lecz usunęłabym słowo "mężczyzna". Bo jeśli to kobieta pali w piecu, rąbie drewno i je układa do wyschnięcia, to ten poradnik jest również dla niej. Lektura obowiązkowa, do wielokrotnego czytania i wzbogacania wiedzy.
Pokaż mimo to