rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Trzeba przyznać, że śląskie kobiety potrafiły czekać. Na koniec wojny, na powroty, na lepsze czasy…
Bardzo podobała mi się ta powieść, bo przypominała mi historię moich dziadków - niemieckojęzycznycznej Ślązaczki i Polaka z zasadami. Historia mojej rodziny toczyła się w Gliwicach, a ta książkowa w Chorzowie, więc wszystko wydawało mi się tak bliskie i znajome… To oparta na faktach, ciepła opowieść o dziadkach autorki, gdzie rodzinne wspomnienia są zaklęte w czerwonych cegłach śląskich familoków. Poznajemy trzy pokolenia rodziny, gdzie autorka skupia się głównie na babci i wnuczce. W tę powieść wplecione są też takie wątki, jak obóz pracy na Świętochłowickiej Zgodzie i Wampir z Zagłębia - czyli dawno zapomniane wydarzenia, które wstrząsnęły mną na nowo.
Wiele refleksji wywołała we mnie ta książka, bo tytułowe Rozdroża to moment, w którym dokonuje się wyborów. Czasem dobrych, a czasem złych...
Bo takie jest życie.
Oprócz wspaniałego pióra Sabiny Waszut, w którym rozsmakowałam się już parę lat temu, podziwiać też można przepiękną okładkę książki.
Polecam Rozdroża nie tylko Ślązakom. Pozwoli poznać wielowymiarową górnośląską kulturę także tym, którzy w ogóle nie znają naszego regionu.

Trzeba przyznać, że śląskie kobiety potrafiły czekać. Na koniec wojny, na powroty, na lepsze czasy…
Bardzo podobała mi się ta powieść, bo przypominała mi historię moich dziadków - niemieckojęzycznycznej Ślązaczki i Polaka z zasadami. Historia mojej rodziny toczyła się w Gliwicach, a ta książkowa w Chorzowie, więc wszystko wydawało mi się tak bliskie i znajome… To oparta na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bogaty w szczegóły opis grupy zawodowej, która dotyczyła najniższego szczebla społecznego na przełomie XIX i XX wieku.
Ile domów, tyle historii. To nie tylko ponure opowieści o wykorzystywanych dziewczynach z biednych domów, które żyły w podłych warunkach, ale też o tych, które okazały się ambitne i przebojowe. Zdarzały się także morderczynie, psychopatki i nieugięte tyranki.
Poznamy także te, które zapisały się w biografiach znanych ludzi. Np: żona Stanisława Wyspiańskiego, służąca Gombrowicza, która dopisała znany wszystkim koniec Ferdydurke, prababcia byłej kanclerz Angeli Merkel i wiele innych.
Od nieodzownych przyjaciółek rodziny, po despotki, które były utrapieniem dla swoich chlebodawców!
Książka zawiera to, co lubię najbardziej - mnóstwo adresów, wycinków z gazet, listów i zdjęć.
Z przyjemnością zajrzałam do tych wszystkich służbówek eleganckich kamienic i dałam się ponieść tamtej epoce!

Bogaty w szczegóły opis grupy zawodowej, która dotyczyła najniższego szczebla społecznego na przełomie XIX i XX wieku.
Ile domów, tyle historii. To nie tylko ponure opowieści o wykorzystywanych dziewczynach z biednych domów, które żyły w podłych warunkach, ale też o tych, które okazały się ambitne i przebojowe. Zdarzały się także morderczynie, psychopatki i nieugięte...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czekałam z tą książką specjalnie na grudzień! Pozwoliła mi poczuć jeszcze bardziej świąteczną atmosferę, bo jak nietrudno się domyślić, powieść dotyczy Bożego Narodzenia. Zdolny zabawkarz Jakub i jego żona Emilia mieli piękne życie. Ku mojemu zdziwieniu jest to historia o małżeństwie, które przechodzi kryzys. Wydawałoby się, że to w ogóle nie jest świąteczny temat - książka rzuca światło na to, do czego potrafi doprowadzić brak dialogu między bliskimi osobami. Często wydaje się, że jest wszystko dobrze, a tymczasem druga osoba czuje się zaniedbana i zupełnie samotna. Poznajemy narracje z punktów widzenia obydwojga małżonków i nic już nie jest niezrozumiałe. Teraz tylko pozostaje mieć nadzieję, że świąteczny czar udzieli się naszym bohaterom i naprawią to, co zepsute.
Maria Paszyńska ma niebywałą zdolność do przenoszenia czytelnika w czasie. Tym razem zabiera nas do międzywojennego zakładu zabawkarskiego. Wiadomo, że w takim miejscu dzieją się świąteczne cuda…

Czekałam z tą książką specjalnie na grudzień! Pozwoliła mi poczuć jeszcze bardziej świąteczną atmosferę, bo jak nietrudno się domyślić, powieść dotyczy Bożego Narodzenia. Zdolny zabawkarz Jakub i jego żona Emilia mieli piękne życie. Ku mojemu zdziwieniu jest to historia o małżeństwie, które przechodzi kryzys. Wydawałoby się, że to w ogóle nie jest świąteczny temat - książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lalki z getta to historia żydowskiego chłopca z Warszawy, który po śmierci swojego dziadka odkrywa tajemnice jego płaszcza.
Za jego sprawą chłopiec odnajduje w sobie talent lalkarski i chodzi po getcie ze swoją trupą pacynek wystawiając przedstawienia dla najmłodszych. Przyuważony przez nazistów, zmuszony zostaje do wystawiania przedstawień także dla wroga. Choć w tę fikcyjną powieść wmieszane są prawdziwe postaci, warto pamiętać, że obraz wojny daleko odbiega od rzeczywistości i nie należy oczekiwać w tej książce zbyt wielu faktów. Mimo to bardzo podobała mi się sama fabuła, bo w życiu chłopca działo się dużo trzymających w napięciu historii, a wielki płaszcz po dziadku odgrywał w nich główną rolę.
Jedyne, co denerwowało mnie w tej książce to amerykańskobrzmiące imiona - i to u Polaków…
Generalnie książka jest napisana bardzo ładnym językiem, więc wielka szkoda, że nie zwrócono uwagi na ten „szczegół”.
Tak czy inaczej - chętnie przeczytam tę powieść.

Lalki z getta to historia żydowskiego chłopca z Warszawy, który po śmierci swojego dziadka odkrywa tajemnice jego płaszcza.
Za jego sprawą chłopiec odnajduje w sobie talent lalkarski i chodzi po getcie ze swoją trupą pacynek wystawiając przedstawienia dla najmłodszych. Przyuważony przez nazistów, zmuszony zostaje do wystawiania przedstawień także dla wroga. Choć w tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Priska ze Słowacji, Rachela z Łodzi i Anka z Pragi. Trzy młode kobiety z dobrych domów zapytane przez doktora Mengele, czy są w ciąży, odpowiedziały instynktownie - nein.
To kłamstwo uratowało im życie.
Przebyły drogę od Auschwitz po Mauthausen. Na deskach, na wozie i w węglarce - tu przyszło im rodzić swoje dzieci. Nie wiedząc o sobie nawzajem, poznały się dopiero po wyzwoleniu, zdumione, jak wiele je łączy.
Wbrew nazistowskiemu prawu, wbrew śmierci z głodu, zimna i z chorób. Wbrew wszystkiemu - urodziły i utrzymały swoje trzy gasnące w oczach istotki, które przeżyły piekło Dantego.
Hana, Ewa i Mark - obozowe dzieci - poznali się dopiero podczas uroczystości 65 rocznicy wyzwolenia obozu Mauthausen. Wiadomość o okolicznościach ich narodzin była wielkim odkryciem dla całej trójki i od tego momentu powstała między nimi silna więź. Taka, jak u rodzeństwa.
Dobrze było zanurzyć się w tych niesamowitych opowieściach.
Książka jest trudna, ale polecam wszystkim, którzy interesują się historią obozów.
I tym, którzy myślą, że ich życie jest ciężkie…

Priska ze Słowacji, Rachela z Łodzi i Anka z Pragi. Trzy młode kobiety z dobrych domów zapytane przez doktora Mengele, czy są w ciąży, odpowiedziały instynktownie - nein.
To kłamstwo uratowało im życie.
Przebyły drogę od Auschwitz po Mauthausen. Na deskach, na wozie i w węglarce - tu przyszło im rodzić swoje dzieci. Nie wiedząc o sobie nawzajem, poznały się dopiero po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Góry Sowie to chyba jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w Polsce. Nic dziwnego, że Autorka została zainspirowana do napisania tej powieści, której fabuła toczy się właśnie w tym miejscu. Znakomicie stworzona wielowątkowa opowieść w trzech przestrzeniach czasowych, które w bardzo uporządkowany sposób przeplatają się ze sobą. Tylko raz straciłam orientację w tej książce - i jak się okazało - był to celowy zabieg Autorki.
Jest to wciągająca powieść o pisarce, która jako nastolatka znika w tajemniczych okolicznościach i po 3 dniach zostaje znaleziona w ruinach poniemieckiej piwnicy, lecz niczego nie pamięta... Całe jej dorosłe życie jest napiętnowane tym, co spotkało jej babcię jako młodą dziewczynę i tym, co spotkało ją jako nastolatkę. Jest to trauma, której nie potrafi przepracować, bo przez luki w pamięci nie potrafi jej nawet określić. Jednak w dorosłym życiu pisarki przychodzi czas na skonfrontowanie się z przeszłością i od tego momentu po tej książce można spodziewać się już wszystkiego!
Sprawny język, jakim operuje Autorka, pozwala znakomicie wczuć się w pachnący zaroślami i wilgotnym chłodem gór klimat. Jestem zachwycona. Są tu malownicze krajobrazy, historyczne wątki, nazistowskie tajemnice, rodzinne sekrety, stary cmentarz, duchy, a w mroku nocy słychać krzyk saren.
Znalazłam w tej książce wszystko, co lubię!

Góry Sowie to chyba jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w Polsce. Nic dziwnego, że Autorka została zainspirowana do napisania tej powieści, której fabuła toczy się właśnie w tym miejscu. Znakomicie stworzona wielowątkowa opowieść w trzech przestrzeniach czasowych, które w bardzo uporządkowany sposób przeplatają się ze sobą. Tylko raz straciłam orientację w tej książce -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zuzanna Ginczanka opuszczona przez rodziców, wychowana przez babcię wyrosła na piękną istotę o pięknej duszy. Miała dwoje różnych oczu, w których widać było jej wrażliwość i zadziorność.
W bardzo szczególny sposób opisywała świat, jakim widziała go tymi swoimi dziwnymi oczami… A kiedy ja patrzę na jej fotografie, których mnóstwo jest w tej biografii, widzę ozdobę z gipiury. Szlachetny kryształ. Srebrną stalówkę. Kartkę z zapisanym wierszem. A wszystko to tak ulotne jak ptasi puch. Była wybitną poetką. Należała do kręgu Skamandrytów i była zjawiskiem towarzyskim wśród warszawskich literatów. Przyjaźniła się m.in. z Julianem Tuwimem i Witoldem Gombrowiczem. Krótkie życie Ginczanki przerwały nazistowskie łapy.
Zostawiła po sobie piękne wiersze i smutną biografię…

Zuzanna Ginczanka opuszczona przez rodziców, wychowana przez babcię wyrosła na piękną istotę o pięknej duszy. Miała dwoje różnych oczu, w których widać było jej wrażliwość i zadziorność.
W bardzo szczególny sposób opisywała świat, jakim widziała go tymi swoimi dziwnymi oczami… A kiedy ja patrzę na jej fotografie, których mnóstwo jest w tej biografii, widzę ozdobę z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem wielką fanką państwa Żabińskich, którzy w swoim warszawskim ogrodzie zoologicznym ukrywali ludzi z getta.
Przeczytałam i obejrzałam na ten temat chyba wszystko co się dało i bardzo mnie ucieszył fakt, że Maria Paszyńska napisała powieść opartą na tej niezwykłej historii.
Akcja zaczyna się pod koniec lat dwudziestych, kiedy główny bohater Piotr zafascynowany jedyną książką jaką miał w swoim patologicznym domu, zapragnął zobaczyć prawdziwego słonia.
Niedługo jego marzenie się spełnia, bo Antonina i Jan Żabińscy otwierają zoo w Warszawie. Gdy dorasta zostaje zatrudniony jako opiekun słoni, które kocha nad wszystko. Tak zaczyna się nowe życie chłopaka z praskich slumsów pod skrzydłami Antoniny Żabińskiej zwanej Punią. Piotr żeni się i robi to, co kocha, a Żabińscy toczą swoje barwne życie pełne zwierząt w „willi pod zwariowaną gwiazdą”. Sielankę przerywa wojna. Jest to pełna emocji opowieść o miłości do zwierząt, miłości do ludzi i o bardzo trudnych wyborach. Zło jakie tkwi w człowieku potrafi zniszczyć wszystko i zostawić po sobie same zgliszcza. Na szczęście istnieli też ludzie, którzy w najciemniejszych czasach potrafili odważnie nieść pomoc, dobro i miłość.
Jest to kolejna książka Marii Paszyńskiej, która sprawiła mi dużo przyjemności.

Jestem wielką fanką państwa Żabińskich, którzy w swoim warszawskim ogrodzie zoologicznym ukrywali ludzi z getta.
Przeczytałam i obejrzałam na ten temat chyba wszystko co się dało i bardzo mnie ucieszył fakt, że Maria Paszyńska napisała powieść opartą na tej niezwykłej historii.
Akcja zaczyna się pod koniec lat dwudziestych, kiedy główny bohater Piotr zafascynowany jedyną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze, że Sabina Waszut napisała książkę „Ogrody na popiołach”, bo inaczej pewnie bym się nie dowiedziała o powojennym obozie pracy Zgoda w Świętochłowicach. Z założenia był to obóz stworzony przez Urząd Bezpieczeństwa przeznaczony dla osób z terenów Górnego Śląska np. oskarżonych o podpisanie volkslisty, czy w ogóle bycie szeroko pojętym „wrogiem narodu”. Jednak w praktyce wyglądało to tak, że trafiały tam często zupełnie przypadkowe osoby, które nie miały nic wspólnego z jakąkolwiek niemieckością. Dlaczego?Wykorzystano ten pretekst tak naprawdę po to, by przy okazji zrobić czystkę wśród przeciwników nowej komunistycznej władzy. Warunki panowały tam koszmarne. Przez niecały rok jaki funkcjonował ten obóz zmarła z wycieńczenia 1/3 osadzonych - z głodu, zimna, chorób lub zamordowanych przez komendanta Salomona Morela.
Ci, którzy przeżyli Zgodę, nigdy już z niej się nie otrząsnęli i nie doszli do siebie. Ówczesny ustrój sprawił, że spuścili na nią skuteczną zasłonę milczenia. Nie wspominał o niej prawie nikt. Sabina Waszut doskonale pokazała mechanizm ludzkiej psychiki. Co robi z człowiekiem trauma. W mistrzowski sposób opisuje strach, ból i groteskowe przywidzenia więźniów podczas gorączki. Jej zdolność do wczuwania się w opisywanego bohatera za każdym razem mnie poraża. Nie wiem jak to możliwe, że historia najgorszego powojennego obozu została przez tyle lat przemilczana. Że nawet ja Zagłębiaczko-Ślązaczka nie wiedziałam, że istniało po wojnie piekło i to tak blisko mojego miasta.
Takie obozy były na całym Śląsku (w Gliwicach również) ale to właśnie ten w Świętochłowicach na Zgodzie był najgorszy…
Pojechałam tam zaraz po skończeniu książki, by zobaczyć ten nieludzki kawałek ziemi, z którego dziesiątki Ślązaków nie wróciło do swoich domów. Obóz już dawno został zrównany z ziemią. Podobnie jak pamięć po nim. Prawie nikt o nim nie słyszał, prawie nikt się nim nie interesuje. W tym miejscu są teraz ogródki działkowe. Spomiędzy nich sterczy tylko stara obozowa brama jako pomnik. Ciche memento ludzkiego zła.

Dobrze, że Sabina Waszut napisała książkę „Ogrody na popiołach”, bo inaczej pewnie bym się nie dowiedziała o powojennym obozie pracy Zgoda w Świętochłowicach. Z założenia był to obóz stworzony przez Urząd Bezpieczeństwa przeznaczony dla osób z terenów Górnego Śląska np. oskarżonych o podpisanie volkslisty, czy w ogóle bycie szeroko pojętym „wrogiem narodu”. Jednak w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książ­ki nie leczą cho­rób ani nie mogą zo­stać użyte jako broń do po­ko­na­nia armii katów, nie na­peł­nią żo­łąd­ka ani nie za­spo­ko­ją pra­gnie­nia. To praw­da: kul­tu­ra nie jest nie­zbęd­na do prze­ży­cia, nie­zbęd­ne są tylko chleb i woda. Tak, mając chleb do je­dze­nia i wodę do picia, czło­wiek prze­ży­je, ale jeśli nie bę­dzie miał nic wię­cej, umrze cała ludz­kość. Jeśli czło­wiek nie wzru­sza się wobec pięk­na, jeśli za­mknąw­szy oczy, nie uru­cha­mia me­cha­ni­zmu wy­obraź­ni, jeśli nie po­tra­fi sta­wiać sobie pytań i do­strze­gać gra­nic swo­jej igno­ran­cji, jest męż­czy­zną albo ko­bie­tą, tak, ale nie jest isto­tą ludz­ką. Nic go nie od­róż­nia od ło­so­sia, zebry albo wołu piż­mo­we­go”.

Tak, to wszystko prawda, dlatego wcale mnie nie dziwi, że 14-letnia Dita ryzykowała życie, by ukrywać kilka książek w dziecięcym baraku 31 w KL Auschwitz-Birkenau. Potajemne czytanie dzieciom Pozwalało przenieść się na chwilę gdzie indziej. Gdzieś, gdzie nie ma głodu, zimna i strachu. Dita karmiła intelekt, wyobraźnię i ducha. Strażniczka najmniejszej biblioteki na świecie w sposób wyjątkowy zapisała się w kartach historii holocaustu.

Książ­ki nie leczą cho­rób ani nie mogą zo­stać użyte jako broń do po­ko­na­nia armii katów, nie na­peł­nią żo­łąd­ka ani nie za­spo­ko­ją pra­gnie­nia. To praw­da: kul­tu­ra nie jest nie­zbęd­na do prze­ży­cia, nie­zbęd­ne są tylko chleb i woda. Tak, mając chleb do je­dze­nia i wodę do picia, czło­wiek prze­ży­je, ale jeśli nie bę­dzie miał nic wię­cej, umrze cała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy naziści zaczęli niszczyć świat, Dawid - inteligentny i zdolny chłopak, w łóżku czy przy stole, w zimnie i głodzie wpisał się po cichu w karty okrutnej historii ll Wojny Światowej.
Dawid, 19-letni chłopak umiera niemal na moich oczach...
Przez 4 lata (w pigułce) mogłam być gościem Łódzkiego Getta. Jako niemy obserwator dzień po dniu śledziłam losy żydowskiej rodziny Sierakowiaków, którą zdążyłam poznać i polubić. A kiedy odkładałam książkę i wracałam do "świata żywych" odruchowo rozglądałam się po szafkach w kuchni by dać coś głodnemu Dawidowi.
I nie poznała bym jej gdyby nie skrupulatność Dawida w pisaniu dzienników.
To cud, że zachowały się mimo, iż część została użyta przez kogoś jako opał pod kuchnię!
Wierzę, że głos Dawida dotrze w każdy zakamarek świata, by ta niewiarygodnie przerażająca historia, nigdy więcej się nie powtórzyła...

Kiedy naziści zaczęli niszczyć świat, Dawid - inteligentny i zdolny chłopak, w łóżku czy przy stole, w zimnie i głodzie wpisał się po cichu w karty okrutnej historii ll Wojny Światowej.
Dawid, 19-letni chłopak umiera niemal na moich oczach...
Przez 4 lata (w pigułce) mogłam być gościem Łódzkiego Getta. Jako niemy obserwator dzień po dniu śledziłam losy żydowskiej rodziny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając książkę Piękni i Młodzi, nie mogłam się nadziwić jak Pani Małgosi, (którą miałam zaszczyt poznać na spotkaniu autorskim) udało się ze strzępków informacji zebrać w całość i stworzyć z nich szczegółowe historie kilku rybnickich rodzin żydowskich.
Pani Małgosia opowiada o nich jak o przyjaciołach. Jak o kimś kogo zna i przypuszczam, że tak się też czuła kiedy odnajdywała o nich kolejne informacje w internecie, archiwach oraz mniej spodziewanych miejscach. Odnalazła rodziny niektórych z nich, którzy także stali się cennym źródłem informacji. To musiało być fascynującą przygodą odkrywanie kolejnych wątków z życia tych, o których nikt w Rybniku już nie pamiętał. Nieraz Pani Małgosia dopuszcza do głosu swoich bohaterów, ale nie pozostawia ich samych. Jest kimś znacznie więcej niż narratorem. Gdy pisze tę książkę staje się poniekąd jednym z nich. Jest jak rodzic, opiekun a czasem plotkująca sąsiadka ;)
Podczas lektury widziałam oczami wyobraźni Panią Małgosię, która pisząc z zapałem kolejne rozdziały, w kłębach dymu odpala jednego papierosa od drugiego i przegania kota z klawiatury. Mnie - gliwiczankę łączy z Rybnikiem tylko tyle, że kupiłam tam dwie papugi, ale ta książka sprawia, że mam ochotę pojechać tam jeszcze raz by dokładnie zwiedzić to miasto!
Pani Małgosia przez lata gromadziła informacje o rybnickich Żydach i tylko dzięki niej powstało okazałe dzieło, które zachwyci każdego, kto lubi zakurzone historie z dna szuflady!

Czytając książkę Piękni i Młodzi, nie mogłam się nadziwić jak Pani Małgosi, (którą miałam zaszczyt poznać na spotkaniu autorskim) udało się ze strzępków informacji zebrać w całość i stworzyć z nich szczegółowe historie kilku rybnickich rodzin żydowskich.
Pani Małgosia opowiada o nich jak o przyjaciołach. Jak o kimś kogo zna i przypuszczam, że tak się też czuła kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skłoniła mnie do refleksji książka Sylwii Borowskiej - a takie książki lubię najbardziej!
Zawiera kilka reportaży Polek, które wyjechały do Izraela, bo wyszły za mąż za Żyda.
Ponieważ nie byli to Żydzi ortodoksyjni, nie ma co się spodziewać opowieści o jakiejś przepaści kulturowej. A już z pewnością nie większej niż między naszymi polskimi rodzinami.
Współczesny Izrael jest egzotyczny bardziej pod względem geograficznym niż jakimś innym…
Nawet Ci Żydzi, których ja poznałam, nie różnią się od nas specjalnie ani wyglądem, ani zachowaniem.
No może poza tym, że są od nas bardziej otwarci a niepełnosprawność nie jest w ich odbiorze niczym niezwykłym.
Lubię ten naród i liczę, że jeszcze będzie mi dane poznać prawdziwego ortodoksa… Takiego w chałacie, z pejsami, który celebruje święta żydowskie ze wszystkimi tradycjami!
I odpowie mi na wszystkie moje pytania…
Ale podsumowując książkę - w każdym małżeństwie wiele zależy od tego co i ile wyniesie się ze swojego rodzinnego domu.
To wychowanie jest kluczowe - nie nacja.
Jak najbardziej polecam!

Skłoniła mnie do refleksji książka Sylwii Borowskiej - a takie książki lubię najbardziej!
Zawiera kilka reportaży Polek, które wyjechały do Izraela, bo wyszły za mąż za Żyda.
Ponieważ nie byli to Żydzi ortodoksyjni, nie ma co się spodziewać opowieści o jakiejś przepaści kulturowej. A już z pewnością nie większej niż między naszymi polskimi rodzinami.
Współczesny Izrael...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł „Ślicznotka doktora Josefa” brzmiał bardzo obiecująco.
Myślałam, że będzie to konkretna historia dziewczyny z Auschwitz, którą „upodobał” sobie Doktor Mengele, a okazało się, że dotyczy przede wszystkim pensjonariuszy domu starców - tak zwanych Dzieci Holokaustu.
Jedni zachowali sprawny rozum, drudzy nie pamiętają co robili przed chwilą a jeszcze inni są zupełnie zdziecinniali. Wszyscy skorodowani starością, ale snują między sobą wspomnienia z obozów zagłady i z czasów powojennych, kiedy próbowali zacząć nowe życie jako wolni ludzie. Niestety nie było ono takim jakie sobie wymarzyli. Było napiętnowane traumami, które krzywiły psychikę.
Książka szokuję swoją brutalną szczerością. Byłam obrzydzona i zła, że autorka zmusza mnie do czytania komu skąd wypadła sztuczna szczęka, komu cieknie ślina, kto i gdzie ma rany, liszaje i strupy, kto puszcza gazy a kto spluwa na podłogę. Zohydza nam starych ludzi, przeraża samotnością i bezradnością.
Przecież nie tak powinien wyglądać koniec, kogoś kto przeżył piekło już na początku swojego życia.
I choć książka napisana jest z pewną dozą poczucia humoru, to i tak pozostawia nas z poczuciem smutku i strasznej niesprawiedliwości. Nie ma happy endu.
Ale doceniam talent autorki, trafność porównań, wnikliwość obserwacji i że bez najmniejszego wysiłku potrafiła jedną książką mnie przerazić, obrzydzić, wkurzyć, rozśmieszyć, wzruszyć i jednocześnie skłonić do najgłębszych refleksji…
Polecam z ręką na sercu.
A jeśli przeczytacie - koniecznie dajcie mi znać, czy też zaznaliście całego wachlarza emocji!

Tytuł „Ślicznotka doktora Josefa” brzmiał bardzo obiecująco.
Myślałam, że będzie to konkretna historia dziewczyny z Auschwitz, którą „upodobał” sobie Doktor Mengele, a okazało się, że dotyczy przede wszystkim pensjonariuszy domu starców - tak zwanych Dzieci Holokaustu.
Jedni zachowali sprawny rozum, drudzy nie pamiętają co robili przed chwilą a jeszcze inni są zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka zachwyciła mnie opisem XIX-wiecznej urokliwej wsi gdzieś na Lubelszczyźnie. Pośród zimowej zadymki w skromnej chacie Ciszaków trwają przygotowania do Bożego Narodzenia. Jest wesoło, gwarno, pięknie pachnie w całej chacie, ale ciężarną gospodynię nęka jakieś złe przeczucie.
Nic więcej nie zdradzę, oprócz tego, że w Wigilię rodzi się niezwykły chłopczyk, któremu nadano imię Maciej i nagle życie całej rodziny wywraca się do góry nogami. Od tego momentu opisane będą różne ważne wydarzenia z Maciejowego życia - zawsze w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Gdzieś pomiędzy nimi przeplatać się bedą nie tylko śnieżne zawieje, ale też polityczne zawieruchy.
Książka jest pisana prostym językiem, jakim porozumiewali się ludzie z tamtego stulecia. Często miałam wrażenie, że oglądam film, a nie czytam książkę - nic nie trzeba sobie wyobrażać.
Zastanawiałam się, jak to możliwe, że Maria Paszyńska potrafiła tak swobodnie „przemówić” tamtą polszczyzną. I skąd tak dobrze zna ludowe obrządki świąteczne, którymi również mnie oczarowała…
Do tego tło z historycznymi wydarzeniami odradzającej się Polski w Warszawie i folkowy klimat lubelskiej wsi. To tu spełniają się marzenia!
Wystarczy tylko konsekwentnie podążać za nimi - jak zrobił to Maciej Ciszak…
Maria Paszyńska Wydawnictwo Książnica

Książka zachwyciła mnie opisem XIX-wiecznej urokliwej wsi gdzieś na Lubelszczyźnie. Pośród zimowej zadymki w skromnej chacie Ciszaków trwają przygotowania do Bożego Narodzenia. Jest wesoło, gwarno, pięknie pachnie w całej chacie, ale ciężarną gospodynię nęka jakieś złe przeczucie.
Nic więcej nie zdradzę, oprócz tego, że w Wigilię rodzi się niezwykły chłopczyk, któremu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak bardzo moją uwagę przykuł tytuł i okładka, że nie zwróciłam uwagi na to, że Wróbel w getcie, to druga cześć Motyla i skrzypiec, której oczywiście nie czytałam.
Na szczęście z łatwością połapałam się o co chodzi bez sięgania po pierwszą część.
Książka zaczyna się sielankowym obrazkiem zaślubin głównych bohaterów - Sery i Willego (czasy współczesne), kiedy nagle zostają rozdzieleni, bo właśnie w tym momencie świeżo poślubiony mąż zostaje aresztowany za rzekomy szwindel. Są młodzi, piękni, bogaci i nieszczęśliwi. Ta część powieści jest dość miałka, banalna i nudnawa. Ale w międzyczasie podczas, kiedy Sera chce dojść do prawdy i pomóc oczyścić z zarzutów Willego, poznajemy historię jego krewnej i kolejną główną bohaterkę - Kaję, ale z czasów okupowanej Pragi. To ona uratowała życie krewnej Willego, która była wtedy małą dziewczynką. I ta część powieści dużo bardziej mi się podobała. Kaja zmierzy się z próbą ocalenia własnej rodziny, a później małej dziewczynki, którą przyjdzie jej się opiekować w Terezinskim getcie.
Tam Kaja snuła opowieść o wróbelkach fruwających wokół wieży praskiego zegara astronomicznego, które symbolizowały upragnioną wolność. Czy Kaja jej także doczekała? Przeczytajcie sami.

Tak bardzo moją uwagę przykuł tytuł i okładka, że nie zwróciłam uwagi na to, że Wróbel w getcie, to druga cześć Motyla i skrzypiec, której oczywiście nie czytałam.
Na szczęście z łatwością połapałam się o co chodzi bez sięgania po pierwszą część.
Książka zaczyna się sielankowym obrazkiem zaślubin głównych bohaterów - Sery i Willego (czasy współczesne), kiedy nagle zostają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To bardzo przyjemne uczucie czytać książkę, której autorkę nie dość, że się poznało (i zamieniło z nią parę zdań), to jeszcze dotyczącą osób, które także znam osobiście. To był całkiem nowy rodzaj doświadczenia podczas obcowania z literaturą.
Sama książka jest również niezwykła, bo dotyczy holocaustu z nieco lżejszej strony. Czyta się ją troszkę jak baśń o poszukiwaczach skarbów. Miałam wrażenie, że razem z nimi chodzę po tych strychach i piwnicach starych kamienic, czuję na rękach kurz i słyszę szelest odręcznie narysowanej mapy prowadzącej do ukrytego przez dawnych żydowskich mieszkańców złota.
Jest to kilka opowiedzianych historii rozsianych po całej Polsce. Nie tylko o tych ludziach, co ukryli lub, co szukają, ale też o samych przedmiotach. Szuka się nie tylko kosztowności, ale też śladów pamięci. Ruin, macew czy w ogóle żydowskich cmentarzy, po których została tylko pamięć najstarszych mieszkańców.
Bardzo mnie pociągały te opowieści zwłaszcza, że często wspominana jest tam „pusta dziura” w człowieku, którą i ja czuję. I której nie ma czym zapełnić… bo ja także mam taką historię, której nie da się opowiedzieć do końca…
Też czuję, że po tamtym świecie została straszliwa pustka…
Książka (jak dla mnie) ma tylko dwie wady:
Opowieści nie są napisane od początku do końca, tylko „poszatkowane” na wiele części i przemieszane ze sobą. Wnikliwy i skupiony czytelnik poradzi sobie, ale taki jak ja - który nie wciąga całej książki w dwa dni, tylko dozuje ją sobie przez 3 tygodnie, będzie miał z tym kłopot.
Drugą wadą jest brak zdjęć i to już jest wielki problem dla tak wścibskiego czytelnika jak ja! Jakże pragnęłabym zobaczyć tę cukiernicę Rosenthala, pustą skrytkę po skarbie, starą ręcznie rysowaną mapkę, czy taki strych!
Domyślam się, że był powód dla którego nie pokazano takich rzeczy czy miejsc, ale niestety nie ma zdjęć nawet synagog, odnalezionych macew ani tej jedynej w całości ocalałej mezuzy, o której mowa w jednej z historii.
Czuję przez to straszliwy niedosyt!
Ale czyta się tę książkę z wypiekami na twarzy! Więc zdecydowanie ją polecam.

To bardzo przyjemne uczucie czytać książkę, której autorkę nie dość, że się poznało (i zamieniło z nią parę zdań), to jeszcze dotyczącą osób, które także znam osobiście. To był całkiem nowy rodzaj doświadczenia podczas obcowania z literaturą.
Sama książka jest również niezwykła, bo dotyczy holocaustu z nieco lżejszej strony. Czyta się ją troszkę jak baśń o poszukiwaczach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam wielką radość przedstawić wam książkę, którą mogę śmiało okrzyknąć jedną z moich najulubieńszych!
„Chwila prawdy” to powieść rozpoczynająca się w przepięknych latach dwudziestych, która wciąga od samego początku.
Krystyna Górska, to z początku nieśmiała, ale jak się z czasem okazuje, bardzo odważna dziewczyna. Przychodzi na świat w Częstochowie, gdzie ma okno ze wspaniałym widokiem na Jasną Górę. Jako trochę starsza dziewczynka przeprowadza się z rodzicami na północ Polski. Tato jest ważnym pracownikiem poczty
a mama prowadzi pensjonat, w którym mieszkają i w którym rzekomo straszy duch poprzedniego właściciela. Pomaga jej gosposia. Stałym gościem jest ukochana ciotka Krysi - Nina. Postępowa a nawet nieco kontrowersyjna osoba, która często zabiera Krysię w podróże nie tylko po całym kraju, ale też po Europie. Często znika a jej nieobecność zawsze jest owiana tajemnicą.
Tak, w tej książce jest mnóstwo tajemnic, bo nikt nie jest tym za kogo się podaje, ani nic nie jest takim jakim się wydaje, a większość z nich Krystyna odkryje dopiero jako dorosła kobieta - tajna agentka brytyjskiego wywiadu. Wszak ona także ma swoje tajemnice!
Dzieciństwo Krystyny jest opisane w bardzo ciekawy i zabawny sposób. Dużo w nim się dzieje.
Ale jej dorosłe życie nabiera jeszcze większego rozpędu i często podejmuje bardzo ryzykowne decyzje. W końcu trwa II wojna światowa i jest niebezpiecznie a o jakimkolwiek spokoju, Krystyna może zapomnieć.
Nie chcę więcej zdradzać, bo ta książka to czysta przyjemność i jestem zaskoczona, że autor Tomasz Wandzel, tak znakomicie sprawdził się w na wskroś kobiecej powieści! Wielki szacunek dla jego talentu! POLECAM!

Mam wielką radość przedstawić wam książkę, którą mogę śmiało okrzyknąć jedną z moich najulubieńszych!
„Chwila prawdy” to powieść rozpoczynająca się w przepięknych latach dwudziestych, która wciąga od samego początku.
Krystyna Górska, to z początku nieśmiała, ale jak się z czasem okazuje, bardzo odważna dziewczyna. Przychodzi na świat w Częstochowie, gdzie ma okno ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bóg, Honor, Ojczyzna - te piękne wartości przyjął pewien (z czasem zasłużony) partyzant, który w tym wszystkim w ogóle nie brał pod uwagę równie ważnej wartości jaką jest… własna rodzina.
Dla partyzantki poświecił najbliższych bez mrugnięcia okiem.
To przez niego jego żona Stefania trafiła do Auschwitz, a on nie mając żadnych wyrzutów sumienia nawet nie zatroszczył się o swoje dwie małe córeczki, które zostały same w domu. Zostawił je, poszedł do lasu i ani myślał wrócić do tych bezbronnych istot, które nie miały prawa poradzić sobie same. Przeżyły tylko dlatego, że dla obcych ludzi okazały się ważniejsze niż dla własnego ojca.
Stefanii także udało się przeżyć koszmar obozu zagłady dlatego, że pomógł jej Jurgen - Esesman otaczając ją dyskretną opieką. A przeszła tam straszliwą gehennę - z marszem śmierci włącznie.
Nieraz się zdarzało w historii ll wojny światowej, że pomoc przychodziła właśnie ze strony wroga, ale ta konkretna historia była o tyle bardziej zdumiewająca, że mąż - bohater AK nawet nie próbował ochronić swojej żony i dzieci. Dla niego liczył się tylko jego patriotyzm. Strasznie się wkurzałam czytając tę książkę!
Nic dziwnego, że po wojnie jego własny ojciec nie odezwał się do niego już do końca życia. Stefania już nigdy nie doszła do siebie po obozowych przejściach. Trudno coś takiego wybaczyć. I trudno to w ogóle zrozumieć.
To kolejna książka Niny Majewskiej-Brown, którą przeczytałam i bardzo wam polecam.

Bóg, Honor, Ojczyzna - te piękne wartości przyjął pewien (z czasem zasłużony) partyzant, który w tym wszystkim w ogóle nie brał pod uwagę równie ważnej wartości jaką jest… własna rodzina.
Dla partyzantki poświecił najbliższych bez mrugnięcia okiem.
To przez niego jego żona Stefania trafiła do Auschwitz, a on nie mając żadnych wyrzutów sumienia nawet nie zatroszczył się o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jednak pojawił się piąty i tym razem ostatni tom - „Viktoria. Miłość zza żelaznej kurtyny” z cyklu „Wiek miłości, wiek nienawiści”.
Tym, którzy pozostałe tomy czytali już jakiś czas temu i nie pamiętają tych wszystkich postaci, polecam zerknąć w podgląd głównych bohaterów na końcu książki; ale tylko kilka pierwszych wersów, bo możecie zepsuć sobie zakończenie!
Ostatni tom rozpoczyna się w Wilnie (1952 rok) kontynuacją historii Anny, która próbuje pozbierać się po wypadku i śmierci ukochanego. Podejmuje też wszelkie próby aby odzyskać swoich przyrodnich braci z NRD-wskiego sierocińca. Następnie los toczy się latami 60-tymi w Niemczech. Maria zajmuje się wnuczką Viktorią a jej córka Anna rodzi drugie dziecko w szpitalu, kiedy właśnie zostaje wzniesiony mur berliński. W tym czasie mąż Marii przynosi bardzo dziwną wiadomość… jej życie znów zostaje przenicowane na drugą stronę.
Następnie robimy przeskok w siermiężne czasy komuny i stanu wojennego, bo akcja toczy się już w Polsce. Viktoria ma dwadzieścia parę lat i wyjeżdża do Warszawy na staż jako korespondentka zachodnioniemieckiej gazety. Panujący ustrój, któremu Viktoria i jej narzeczony próbują przeciwdziałać, ma dla nich bardzo ciężką próbę. Pomimo, iż autorka stosuje bardzo współczesne słownictwo jakim w tamtych latach jeszcze nie operowano, książkę czyta się jednym tchem i standardowo z lękiem, że zaraz coś strasznego się komuś stanie.
Wszak Pani Wioletta Stawicka nie oszczędza swych bohaterów!
Polecam każdemu tę sagę, bo jest naprawdę warta przeczytania - zwłaszcza, że chłodne, jesienne wieczory sprzyjają takim powieściom! 🍂📚☕️🍫

Jednak pojawił się piąty i tym razem ostatni tom - „Viktoria. Miłość zza żelaznej kurtyny” z cyklu „Wiek miłości, wiek nienawiści”.
Tym, którzy pozostałe tomy czytali już jakiś czas temu i nie pamiętają tych wszystkich postaci, polecam zerknąć w podgląd głównych bohaterów na końcu książki; ale tylko kilka pierwszych wersów, bo możecie zepsuć sobie zakończenie!
Ostatni tom...

więcej Pokaż mimo to