-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2022-02-01
2022-01-29
2022-01-27
2022-01-23
2022-01-16
"Tamte dni, tamte noce" wciągnęły mnie w swój niesamowity klimat Włoch lat 80. Dialogi, wewnętrzne konflikty, otoczenie, detale sprawiały wrażenie niezwykle realnych, a zarazem niczym wyjętych ze snów. Język był bardzo ładny i przyjemny. Mimo chwilowych momentów zakłopotana dobrze bawiłam się, czytając tę książkę. Jednak nie potrafię patrzeć na nią jak na cudowną historię miłosną. Znaczna różnica wieku pomiędzy bohaterami i wręcz obsesyjne zachowanie się Elia względem Oliviera sprawiły, że stała się to dla mnie opowieść o tym, jak toksyczne jest idealizowaniu związków, ale również o tym, że należy być otwartym na nowe doświadczenia i nie bać się odkrywać samego siebie.
Polubiłam bohaterów i byłam w stanie w nich uwierzyć. Elio nawet pomimo niezręczności, którą we mnie wywoływał, wydawał się po prosto realistyczny jako nastolatek.
Według mnie autor za bardzo skupił się na aspekcie seksualnym, co zaćmiło relację romantyczną.
"Tamte dni, tamte noce" wciągnęły mnie w swój niesamowity klimat Włoch lat 80. Dialogi, wewnętrzne konflikty, otoczenie, detale sprawiały wrażenie niezwykle realnych, a zarazem niczym wyjętych ze snów. Język był bardzo ładny i przyjemny. Mimo chwilowych momentów zakłopotana dobrze bawiłam się, czytając tę książkę. Jednak nie potrafię patrzeć na nią jak na cudowną historię...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-26
2021-12-23
2021-12-23
2021-12-20
Bardzo dobra to była lektura, ale Boże...nie każ mi więcej przez nią przechodzić.
"Zatracenie" to historia życia Yozo, który pod maską błazna skrywa własne zagubienie w świecie, nieprzystosowanie społeczne, lęki oraz traumy. Czytelnik obserwuje, jak ten tragiczny bohater upada coraz niżej, aż w końcu czuje, że zatracił nawet swoje człowieczeństwo. Popadanie w nałogi, bark umiejętności przystosowania się do życia w społeczeństwie, niespełnione marzenia, odrzucenie przez rodzinę, traumy z dzieciństwa, śmierć ukochanej. To wszytko odbija piętno na życiu bohatera oraz na nim samym a jego wrażliwość, nadmierna skłonność do analizowania sytuacji oraz bark odpowiedniej pomocy ze strony innych ludzi doprowadza do tego, iż Yozo wręcz dusi się własnym cierpieniem. Sam siebie nazywa wariatem, śmieciem, wszystkim tylko nie człowiek, bo według niego po prosto przestał nim być.
Yozo to bohater, którego raczej nie da się lubić, jednak przynajmniej nie sposób odmówić mu szczerości. Właśnie to wejście w psychikę bohatera i zatracanie się wraz z nim w tym procesje odczłowieczania tak bardzo przytłacza. Każdy akapit w moim odczuciu emanował tu smutkiem, depresją, brakiem siły do życia, poczuciem wyobcowania, rezygnacją. Były chwile, w których nawet sympatyzowałam z bohaterem. Czułam, że potrafię go zrozumieć, a jego przemyślenia momentami nawet wydawały mi się trafne, co jest wręcz przerażające.
Dazai z cierpienia wykreował jakby odmienną formę istnienia. Czułam rozpacz za tych wrażliwych i chorych a przez to odrzuconych. "Zatracenie" zaskoczyło mnie tym, że na tak niewielkiej liczbie stron można upchać tyle emocji i różnego rodzaju bólu. To jedna z naprawdę nielicznych książek, podczas których czytania czułam się emocjonalnie zniszczona. Szczególnie dlatego, iż przeżycia Yozo to nie tylko fikcja literacka, ale przede wszystkim rzeczywiste uczucia autora.
Bardzo dobra to była lektura, ale Boże...nie każ mi więcej przez nią przechodzić.
"Zatracenie" to historia życia Yozo, który pod maską błazna skrywa własne zagubienie w świecie, nieprzystosowanie społeczne, lęki oraz traumy. Czytelnik obserwuje, jak ten tragiczny bohater upada coraz niżej, aż w końcu czuje, że zatracił nawet swoje człowieczeństwo. Popadanie w nałogi, bark...
2021-12-19
"Podobno istnieje taka teoria, że przeżyte cierpienia udoskonalają zarówno mężczyzn jak kobiety i że aby osiągnąć coś na tym lub innym świecie, musimy przejść próbę ognia. Przeszliśmy tę próbę w całej pełni. Oboje poznaliśmy, co to jest strach, samotność i wielkie nieszczęście. Przypuszczam, że na każdego człowieka prędzej czy później przychodzi chwila próby. Każdy z nas ma swojego demona, który go tyranizuje i zadręcza, aż wreszcie trzeba mu wypowiedzieć walkę."
Jeśli ktoś oczekuje od powieści wartkiej akcji, to "Rebeka" z pewnością nie spełni jego oczekiwań. Większość stron tej książki przeznaczona jest na zbudowanie odpowiedniej atmosfery, scharakteryzowanie bohaterów oraz wprowadzenie w klimat tajemniczości. Zwroty akcji, których jest i tak niewiele to zaledwie jakby napomknienia. Jednak mi wcale to nie przeszkadzało. "Rebeka" całkowicie mnie pochłonęła, a czytając ją, czułam się jakbym, płynęła przez słowa. Szczególnie spodobał mi się klimat tej powieści, na który składają się wieczne niedopowiedzenia, tajemnica, która ciągle upomina się o rozwiązanie oraz duchy przeszłości nawiedzające bohaterów. Również przypadło mi do gustu zakończenie, które właściwe znajduje się na początku. Uważam, że to bardzo ciekawy zabieg i akurat tutaj dobrze się sprawdzający.
To, co mnie natomiast irytowało to momentami naprawdę naiwne zachowanie bezimiennej narratorki oraz jej całkowicie nieracjonalne działania. Jednakże podobało mi się obserwowanie tego, jak radzi sobie ona w nowym świecie w roli, w której nie potrafi się odnaleźć.
Właściwe żadnego z bohaterów nie polubiłam i w sumie nikomu nie kibicowałam, a zależało mi jedynie na odkryciu prawdy o Rebece.
Zgłębianie psychiki i motywów postępowania bohaterów, których nękają tajemnice przeszłości, dało mi dużo satysfakcji. Dlatego niewielka ilość akcji zupełnie mi nie przeszkadzała.
"Podobno istnieje taka teoria, że przeżyte cierpienia udoskonalają zarówno mężczyzn jak kobiety i że aby osiągnąć coś na tym lub innym świecie, musimy przejść próbę ognia. Przeszliśmy tę próbę w całej pełni. Oboje poznaliśmy, co to jest strach, samotność i wielkie nieszczęście. Przypuszczam, że na każdego człowieka prędzej czy później przychodzi chwila próby. Każdy z nas ma...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-19
Reportaż Krakauera stanowi bardziej analizę motywów i cech głównego bohatera niż opis samej wędrówki. Autor stara się znaleźć wytłumaczenie dla postępowania Chrisa. W tym celu przytacza swoje doświadczenia oraz historie życia innych włóczęgów, którzy byli w stanie zaryzykować najwyższą stawkę w imię wolności, marzeń, ideałów, buntu. Krakauer wyraźnie nie potępia zachowania Chrisa, ale co ważne też go nie idealizuje. Według mnie właśnie to odróżnia książkę od filmu podczas oglądania którego odnosiłam wrażenie, iż bohater oraz jego włóczęga zostały nieco odrealnione.
Uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję, aby samemu móc się zastanowić czy głównych bohater to raczej rozpieszczony i nierozważny idealista, czy może człowiek, który miał odwagę zrobić to, czego większość się obawia. Osobiście czuję pewną więź z Chrisem. Myślę, że choć raczej nigdy nie odważyłabym się wyruszyć w taką podróż, to jednak w pewnym stopniu rozumiem, co mógł czuć. Jego zachowanie wydaje się nierozsądne, lecz sądzę, że również nierozsądne byłoby, gdyby po prostu zignorował to, o czym zawsze marzył.
Zakończenie, w którym autor stara się rozwikłać zagadkę śmierci Chrisa, jest trochę za długie i za dużo w nim specjalistycznych nazw.
Brak jasne chronologii również nieco mi przeszkadzał.
Reportaż Krakauera stanowi bardziej analizę motywów i cech głównego bohatera niż opis samej wędrówki. Autor stara się znaleźć wytłumaczenie dla postępowania Chrisa. W tym celu przytacza swoje doświadczenia oraz historie życia innych włóczęgów, którzy byli w stanie zaryzykować najwyższą stawkę w imię wolności, marzeń, ideałów, buntu. Krakauer wyraźnie nie potępia zachowania...
więcej mniej Pokaż mimo to
Cóż nie płakałam...
Miller używa języka momentami nieco poetyckiego jednak przez większość czasu po prostu całkiem zwykłego i niczym się niewyróżniającego. Podoba mi się idea spojrzenia na znane już opowieści z innej perspektywy, co przy okazji dodaje im nieco autentyczności. Uważam, że to akurat największy plus tej powieści. Opowiedziana historia mnie nie urzekła. Nie potrafiłam się wciągnąć. Co moim zdaniem nie jest winą fabuły, bo ona sama w sobie jest akurat dosyć ciekawa. Problem leży raczej po stronie bohaterów i tego, jak są wykreowani. Dokładniej chodzi mi o to, że postacie są w tej powieści bardzo płytkie i zarysowane powierzchownie. Nawet jeśli można jakoś przeżyć szarych drugoplanowych bohaterów, to tak ci główni powinni mieć w sobie coś, co ciekawi czytelnika. U Miller tak się nie dzieje, gdyż odniosłam wrażenie że całą osobowością Patroklosa jest uwielbienie Achillesa, a całą osobowością Achillesa jest bycie uwielbianym przez Patroklosa. Życie Patroklosa kręci się jedynie wokół Achillesa, a ja wolałabym, żeby był on bardziej dynamiczną postacią, bo wygląda na to, że był tam tylko po to, aby podziwiać każdy aspekt Achillesa i trzeba przyznać, iż szczególnie miał słabość do stóp. Achilles natomiast w mojej opinii jest po prostu dramatycznym dupkiem, który mimo tego, że pozwala wszystkim zginąć i nie zauważa, jak głupia jest jego decyzja, wciąż jest podziwiany przez Patroklosa. Achilles był też jedynym powodem istnienia Patroklesa, który bez niego nie wiedział, jak cokolwiek zrobić, nie miał powodu, by żyć, po prostu... naprawdę? Jedyną postacią, którą tutaj polubiłam, był Odyseusz, ale było go za mało, aby mogło to zmienić moją ocenę.
Nie podoba mi się też relacja głównych bohaterów. Jeden kobiecy, delikatny, wrażliwy, nieśmiały drugi natomiast męski, odważny, pełen honoru. Po prostu nie jest to typ reakcji, który do mnie jakkolwiek przemawia.
Podobała mi się narracja szczególnie pod koniec.
Chociaż historia miłosna nie wzruszyła mnie i nie złamała mi serca, to wciąż uważam, że jest to powieść przyjemna, choć moim zdaniem przeceniana.
Cóż nie płakałam...
Miller używa języka momentami nieco poetyckiego jednak przez większość czasu po prostu całkiem zwykłego i niczym się niewyróżniającego. Podoba mi się idea spojrzenia na znane już opowieści z innej perspektywy, co przy okazji dodaje im nieco autentyczności. Uważam, że to akurat największy plus tej powieści. Opowiedziana historia mnie nie urzekła. Nie...
2021-11-26
Wiersze Bukowskiego zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Proza jednak nie podobała mi się aż tak. Na początku było ciekawie, ale z każdą kolejną stroną, gdy już przyzwyczaiłam się do brutalnie szczerego stylu autora, książka zaczęła mnie najzwyczajniej nudzić. Co prawda było kilka śmiesznych i wartościowych momentów, lecz również było wiele powtarzalnych sytuacji. Anarchia zmieniła się w nudę a bunt w rutynę.
Wiersze Bukowskiego zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Proza jednak nie podobała mi się aż tak. Na początku było ciekawie, ale z każdą kolejną stroną, gdy już przyzwyczaiłam się do brutalnie szczerego stylu autora, książka zaczęła mnie najzwyczajniej nudzić. Co prawda było kilka śmiesznych i wartościowych momentów, lecz również było wiele powtarzalnych sytuacji....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-23
2021-11-20
Marjane Satrapi pokazuje czytelnikowi pełną zawirowań i wybojów drogę dojrzewania oraz odkrywania swojej tożsamości. Głównej bohaterce towarzyszymy przez kilka lat. Przez ten czas widzimy z, jak wieloma przeszkodami musi mierzyć się ta młoda kobieta. Widzimy wojnę, emigrację, odrzucenie, samotność, poszukiwanie tożsamości i celu, depresję, miłość, zdradę oraz bunt, który w świecie zabraniającym żyć zgodnie z własnymi przekonaniami wydaje się jedynym właściwym wyjściem.
Ujął mnie czarny humor oraz trafne spostrzeżenia. Wciągnęłam się w historię Marjane, a jej wzloty i upadki przeżywałam razem z nią. Również dzięki tej książce dowiedziałam się nieco o historii Iranu.
Marjane Satrapi pokazuje czytelnikowi pełną zawirowań i wybojów drogę dojrzewania oraz odkrywania swojej tożsamości. Głównej bohaterce towarzyszymy przez kilka lat. Przez ten czas widzimy z, jak wieloma przeszkodami musi mierzyć się ta młoda kobieta. Widzimy wojnę, emigrację, odrzucenie, samotność, poszukiwanie tożsamości i celu, depresję, miłość, zdradę oraz bunt, który w...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-16
2021-11-14
Historia na początku wydaje się dosyć banalna. Jednak z każdą kolejną stroną coraz bardziej nasila się przekonanie, że coś jest tu poważnie nie tak. Właśnie poczucie tajemnicy sprawiło, iż książka mnie zaintrygowała i nie mogłam się od niej oderwać. Niesamowicie przedstawione są tu prozaiczne sytuacje, które dopiero z czasem nabierają znaczenia. Podobały mi się te domysły, które mogłam snuć podczas lektury.
Choć książka nie poruszyła mnie aż tak, jak myślałam, że poruszy, to dobiła mnie obojętność bohaterów. Brak umiejętności, aby chociażby pomyśleć, że można coś zmienić i całkowite pogodzenie się z sytuacją przybiły mnie. Miałam wrażenie, iż bohaterowie nawet nie są świadomi, że ich życie ma wartość i że mogą oczekiwań więcej. Wszyscy byli jakby przykuci do jednego określonego celu. Dlatego łatwo można dojść do wniosku, iż bezduszni są nie tylko ludzie, którzy stworzyli klony, ale również same klony, które przyjmują ustalony los.
Według mnie opowiedziana historia nie wykorzystuje swojego potencjału. To, co wydało mi się najciekawsze, zostało potraktowane ogólnikowo i pozostawione do własnego dopowiedzenia. Chciałabym przeczytać więcej o klonowaniu i jego konsekwencjach, o tym, co znaczy dusza, o alienacji grup, o produkcji ludzi niby indywidualistycznych, a jednak stanowiących pionki w i większej grze. Zamiast tego autor skupił się bardziej na nostalgii, opisach przyrody, poszukiwaniach skradzionej kasety. Co właściwie też ma swój urok, jednakże brakowało mi tu bardziej rozwiniętego świata.
Historia na początku wydaje się dosyć banalna. Jednak z każdą kolejną stroną coraz bardziej nasila się przekonanie, że coś jest tu poważnie nie tak. Właśnie poczucie tajemnicy sprawiło, iż książka mnie zaintrygowała i nie mogłam się od niej oderwać. Niesamowicie przedstawione są tu prozaiczne sytuacje, które dopiero z czasem nabierają znaczenia. Podobały mi się te domysły,...
więcej Pokaż mimo to