-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Biblioteczka
2024-05-16
2024-01-12
2024-03-02
2023-09-03
2023-08-01
2023-07-03
2023-08-09
2023-08-07
2023-08-14
2023-08-02
2023-07-30
2022-10-15
2022-10-10
Lubię thrillery, które rzeczywiście nimi są. Kiedy zaskakują, sprawiają, że nie możemy oderwać się od fabuły, kiedy trzymają nas w napięciu niemal do ostatnich stron. Mroczne wyznania właśnie takie są.
Trzy kobiety w różnych sytuacjach życiowych. Trzy kobiety, których życie potoczyło się inaczej niż sobie zaplanowały. Trzy kobiety, które przez lata znalazły sposób na życie. I trzy kobiety, których życie zmienia się z dnia na dzień.
Historia poskładana z kawałków umieszczonych w różnych przestrzeniach czasowych. Przyznaję, że w do pewnego momentu nie potrafiłam połączyć kawałków w całość. Próbowałam dopasować elementy do siebie, ale coś mi zgrzytało. Do momentu, w którym wszystko wskoczyło na odpowiednie miejsce, a akcja nabrała tempa. Historia rozpisana jest bardzo prawdopodobnie, widać w niej prawdopodobieństwo psychologiczne i emocjonalne. Dzięki temu bez problemu wierzymy autorce w jej opowieść, rozumiemy bohaterki, kibicujemy im lub nie zgadzamy się z nimi w ich wyborach.
Bardzo podobają mi się kobiety stworzone przez Lisę Unger. Realistyczne, pełne życia nawet w momentach bezradności. We mnie jako czytelniku wywoływały emocje, nie pozwalały na obojętność, na bycie jedynie obserwatorem.
Mroczne wyznania to dobrze rozpisany thriller psychologiczny z rozbudowanym wątkiem obyczajowym. To rozpisana historia życia kobiet, pełna kobiecego klimatu. Przepełniona emocjami, działaniami jakie towarzyszą nam na co dzień. Mamy więc miłość w wielu wymiarach, ale jest i nienawiść, współczucie, potrzeba chronienia drugiej osoby, odwet, niezabliźnione rany, które nie pozwalają na poukładanie życia sobie i swoim bliskim.
Historia spisana jest językiem codziennym, pozbawionym dodatkowych ozdobników. Prostym i potocznym, jak sama historia. Jak niekiedy bywa nasze życie. To wszystko sprawia, że czyta się ja bardzo płynnie. Z momentami spokoju, ale i drżenia emocji kiedy historia zaczyna się składać w całość.
Polecam, Mroczne wyznania to fantastyczny thriller przejmujący nie litrami rozlanej krwi, ale tym, co człowiek może zrobić drugiemu człowiekowi. To historia ciężka, trudna, raniąca i smutna. Zakończona nutką optymizmu, wiary w człowieka i jego działania. Zdecydowania warta polecenia.
Lubię thrillery, które rzeczywiście nimi są. Kiedy zaskakują, sprawiają, że nie możemy oderwać się od fabuły, kiedy trzymają nas w napięciu niemal do ostatnich stron. Mroczne wyznania właśnie takie są.
Trzy kobiety w różnych sytuacjach życiowych. Trzy kobiety, których życie potoczyło się inaczej niż sobie zaplanowały. Trzy kobiety, które przez lata znalazły sposób na życie....
2022-09-11
Cherub to moje trzecie spotkanie z pomysłami Przemysława Piotrowskiego, ale i komisarzem Igorem Brudnym. Po każdej z poprzednich części miałam wrażenie, że autor pokazał wszystko co brudne, krwawe i okrutne. Okazuje się jednak, że każdy kolejny tom pokazuje, że Piotrowski ma jeszcze wiele do powiedzenia jeśli chodzi o brutalny świat w jakim żyją i pracują jego bohaterowie.
Podobnie jak poprzednie dwie części również Cheruba czyta się bardzo szybko. Autor nie pozwala odłożyć książki na półkę, przerwać lektury, zająć się czymś innym. Czytamy w skupieniu, pochłonięci przez kolejne wydarzenia, które coraz bardziej mrożą krew żyłach. Akcja nie pozwala na złapanie głębszego oddechu, bohaterowie robią co mogą jednak rozwiązanie zagadki brutalnych morderstw jest tym razem wyjątkowo trudne.
„Przeszłość upomni się po niego po raz ostatni”. I nie ukrywam, że mam nadzieję, że tak rzeczywiście będzie. Chciałabym, aby Brudnemu udało się pokonać przeszłość na ile to możliwe i aby w kolejnych częściach historia nie powracała do tragicznych wydarzeń do jakich doszło w sierocińcu. Bardzo życzę tego głównemu bohaterowi, ale i sobie jako czytelnikowi jego przygód.
Cherub to bardzo mocna książka, w której żaden z bohaterów nie może czuć się bezpiecznie. Gdzie śmierć spada na ludzi w sposób wyjątkowo okrutny i bezwzględny. Obecność doborowego zespołu może tym razem nie wystarczyć do rozwiązania zagadki śmierci kolejnych osób.
Lubię pióro Piotrowskiego, lubię jego postaci i kłopoty w jakie je wpędza. Nawet to jak radzi sobie z traumami w życiu bohaterów, jak pomaga im leczyć rany, jak stara się poukładać im życie. Jednak niewątpliwym plusem pisarstwa Piotrowskiego jest przekonanie czytelnika, że jego historie mogły wydarzyć się w naszym codziennym życiu. Są mocno osadzone w naszym kraju, piętnują jego błędy, wskazują grzechy, pokazują winnych i oczekują sprawiedliwości.
Polecam, koniecznie do czytania w kolejności. Moim zdaniem, akurat w przypadku tej serii, to bardzo ważne.
I tak, zapisałam się w bibliotece na kolejny tom, ale chyba dobrze mi zrobi chwila wytchnienia. Tak z tydzień, no może dwa.
Cherub to moje trzecie spotkanie z pomysłami Przemysława Piotrowskiego, ale i komisarzem Igorem Brudnym. Po każdej z poprzednich części miałam wrażenie, że autor pokazał wszystko co brudne, krwawe i okrutne. Okazuje się jednak, że każdy kolejny tom pokazuje, że Piotrowski ma jeszcze wiele do powiedzenia jeśli chodzi o brutalny świat w jakim żyją i pracują jego...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-09-07
Lubię Cobena. Raz na jakiś czas. Raz na jakiś czas lubię przeczytać historię spisaną jego ręką nawet jeśli mam wrażenie, że gdzieś coś podobnego u niego czytałam. Tak wiec zwykle w okolicach wakacji zabieram się za coś nowego.
Nie wiem czy ma to duże znaczenie, ale nie znam serii z Myronem Bolitarem. Z tego co udało mi się wyczytać, to osoba, która odegrała bardzo dużą rolę w życiu Windsora Hornea Lockwooda III. Może się mylę, ale być może udałoby mi się lepiej poznać głównego bohatera, może nawet udałoby mi się go polubić. Bo tego, którego poznałam w Mów mi Win, jakoś nie potrafię.
Tytułowy Win to milioner, awanturnik, mężczyzna w czepku urodzony, któremu udaje się wszystko co sobie postanowi, a świat krąży wokół niego w rymie który mu najbardziej odpowiada. Tak więc jak zawsze potwierdzam, lubię lubić bohaterów. Tego nie lubię, denerwuje mnie, wścieka i odpycha, więc szanse na polubienie książki były raczej małe.
Pomijając moją niechęć do tytułowego Wina, przyznaję, że to jedna ze słabszych książek Cobena jakie czytałam. Być może nie pomaga tutaj miłość własna Wina, jego monologi o swojej wyjątkowości, prawach i decydowanie o tym co słuszne, a co naganne.
Sama intryga nie należy do specjalnie zajmujących, ale trzeba przyznać, że Coben nadal posiada umiejętność zaciekawienia czytelnika. Pomysł porwania jak zwykle obecny u Cobena tutaj również znalazł swoje miejsce. Pomysł Chaty Grozy całkiem sprawnie przemyślany, choć miałam wątpliwości co do jego rozwiązania. Jednak trzeba przyznać, ze książkę czyta się bardzo szybko i w sumie zajmująco (pomijając wszelkie wstawki „ja” „ja” i „ja”). Obawiam się jednak, że z biegiem dni bardziej będę pamiętała motto „mam pieniądze mogę wszystko” niż samą fabułę.
Z lektury Mów mi Win wyniosę chęć zmierzenia się z Myronem Bolitarem. To on wydał mi się najbardziej interesujący z tej książki.
Lubię Cobena. Raz na jakiś czas. Raz na jakiś czas lubię przeczytać historię spisaną jego ręką nawet jeśli mam wrażenie, że gdzieś coś podobnego u niego czytałam. Tak wiec zwykle w okolicach wakacji zabieram się za coś nowego.
Nie wiem czy ma to duże znaczenie, ale nie znam serii z Myronem Bolitarem. Z tego co udało mi się wyczytać, to osoba, która odegrała bardzo dużą rolę...
2022-08-05
Śmiało można by życzyć każdemu autorowi takiego debiutu. Książki, która zaciekawia, wciąga, sprawia, że ciężko się od niej oderwać i co bardzo ważne, angażuje czytelnika nie tylko czasowo, ale również emocjonalnie.
Zniknięcie dwójki studentów archeologii staje się przyczynkiem do nieoczekiwanego zbiegu wydarzeń, który swój początek ma wiele lat temu.
Podobają mi się bohaterowie Wierzby. Celowo nie napisałam, że ich polubiłam, bo muszę jeszcze chwilę zastanowić się nad tym, ale na pewno podobają mi się. Wydają się bardzo ludzcy, tacy jakimi moglibyśmy być my czy nasi znajomi. Postępują emocjonalnie, impulsywnie, robią dobre rzeczy, ale i popełniają błędy, czasami nie widzą wyraźnych sygnałów, a niekiedy dostrzegają niuanse.
Niesamowitym wsparciem, bardzo pozytywnym, mądrym jest postać emerytowanego policjanta Horsta Millera. To on stanowi świetną przeciwwagę dla tych młodych i impulsywnych. Dobrze skonstruowana postać, a jej pojawienie się w historii znakomicie przemyślane.
To trudna książka, trudna i niekiedy nawet bardzo ciężka. Oprócz głównego wątku bohaterowie muszą zmierzyć się ze swoimi demonami, muszą zawalczyć o siebie, a niekiedy nawet pokonać samych siebie. I tak jak lubię połączenie kryminału z wątkami obyczajowymi, tak tutaj poczułam się czytelniczo zaspokojona. Jest i jedno i drugie, w odpowiednich proporcjach, nieprzytłaczających tej drugiej strony.
A sam Kult? Tak, chyba oczekiwałam czegoś innego, tyle, że to nie moja historia, a Michała Wierzby, więc jego prawo do przedstawienia i choć myślałam, że będzie inaczej, wyszło całkiem nieźle. Na tyle dobrze, że nie zamierzam się czepiać, efekt końcowy jest dobry i to najważniejsze.
Historia Wierzby to dobrze skrojona marynarka. Pozszywana z części, ale pasująca do siebie i sprawiająca dobre wrażenie. Nie ukrywam, że było kilka momentów, scen czy wydarzeń, których obecność mnie zaskoczyła, ale i tak powiem, że jako całość Zły pasterz spisuje się dobrze, niekiedy nawet bardzo. Jak to i w życiu i w książkach bywa – raz lepiej, a raz gorzej.
Samą książkę czyta się znakomicie. Choć to lekko ponad 600 stron, czyta się ją bardzo szybko, głównie przez dobrą fabułę, ale również przez język. Autor nie sili się na kwiecisty i barwny język, prosto i bezpośrednio opisuje rzeczywistość, wprowadzając często opisy, wspomnienia. Sprawia, że poznanie bohaterów nie odbywa się jedynie na płaszczyźnie teraźniejszości, nadaje im wielowymiarowości.
Polecam, to rzeczywiście debiut na dobrym poziomie, wart przeczytania i oczekiwania na kolejną książkę autora. Każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia, ulubienia sądzę jednak, że Zły pasterz jest w stanie zainteresować większość czytelników literatury kryminalnej. Kryminalnej rozbudowanej nie tylko o wątek główny, ale również niezapominającej o wątkach pobocznych. Myślę, że warto dać szansę tej historii i jej twórcy.
Śmiało można by życzyć każdemu autorowi takiego debiutu. Książki, która zaciekawia, wciąga, sprawia, że ciężko się od niej oderwać i co bardzo ważne, angażuje czytelnika nie tylko czasowo, ale również emocjonalnie.
Zniknięcie dwójki studentów archeologii staje się przyczynkiem do nieoczekiwanego zbiegu wydarzeń, który swój początek ma wiele lat temu.
Podobają mi się...
2022-07-06
Tak więc sięgnęłam do korzeni.
(A teraz nawiązanie do mojej poprzedniej recenzji – Strefa śmierci)
I nie, moja pamięć nie płata mi figla. Dotyk śmierci to bardzo dobra książka i choć od czasu kiedy przeczytałam ją po raz pierwszy minęło wiele lat, a preferencje czytelnicze mogły ulec zmianom, nadal ma w sobie cechy, które sprawiają, że czyta się ją świetnie, z zainteresowaniem, niemal uczestnicząc w każdej scenie.
Dotyk śmierci nie tylko opowiada historię, on prowadzi czytelnika razem ze swoimi bohaterami. Pozwala im uczestniczyć w wydarzeniach, pozwala samodzielnie wysnuwać wnioski. Autorce udało się sprawić, że czytelnik mimowolnie stał się uczestnikiem śledztwa. Zresztą nie tylko śledztwa.
Życie prywatne bohaterów pełni tutaj równie ważną rolę. Poznajemy ich, zaczynamy lubić, zastanawiać się nad ich przeszłością. Robb znakomicie poprowadziła wątki sprzed lat. Nic o nich nie wiemy, ale mamy świadomość, że w kolejnych częściach będą stanowiły bardzo ważny wątek. Sprawiają, ze każdy chce wiedzieć co przydarzyło się Dallas, jak wyglądała droga Rourke do tego co ma dzisiaj, kim jest tajemniczy Summerset… i wiele innych.
Myślę, że wątek kryminalny mógłby zadowolić nawet najbardziej wybrednych. Ja przynajmniej nie podejrzewałam takiego rozwiązania, nie przypuszczałam, że korzenie zbrodni sięgają tak głęboko i są tak przerażające. Ktoś powiedziałby życie…
Dotyk śmierci ma swój rytm, bicie fabuły. To one sprawiają, że tak ciężko odłożyć książkę na chwilę przerwy czy nie sięgnąć po kolejny tom, po zakończeniu tego.
Z perspektywy znajomości kolejnych kilkudziesięciu części muszę przyznać, że warto zapoznać się z tą serią. Jak w każdej, są lepsze i gorsze części, zmiana wydawnictw i tłumaczy też może stanowić problem, jednak to świetna historia rozciągnięta na wiele, wiele godzin lektury. Historie kryminalne, ale również społeczno-obyczajowe podczas których poznajemy spore grono fantastycznych bohaterów.
Polecam, z całego serca.
Tak więc sięgnęłam do korzeni.
(A teraz nawiązanie do mojej poprzedniej recenzji – Strefa śmierci)
I nie, moja pamięć nie płata mi figla. Dotyk śmierci to bardzo dobra książka i choć od czasu kiedy przeczytałam ją po raz pierwszy minęło wiele lat, a preferencje czytelnicze mogły ulec zmianom, nadal ma w sobie cechy, które sprawiają, że czyta się ją świetnie, z...
Dobry początek to jeden z kluczy do dobrego kryminału. I Porzuceni taki posiadają. Mroczny, mocny i bardzo intrygujący, zmuszający do zagłębienia się w treść, szukania razem z bohaterami odpowiedzi na pojawiające się pytania.
Przyczynkiem do zawiązania opowieści jest odnalezienie w miejskim parku ciała zabitego chłopca w otoczeniu pomordowanych psów. Odkrycia dokonuje pies myśliwski ze swoim panem, a jego świadkiem jest kobieta z małym psem. Bohaterowie mniej lub bardziej świadomie zostają wplatani w fabułę, zaczynają brać udział w poszukiwaniu prawdy. Czasami można mieć wrażenie, że robią więcej niż policja, a już na pewno, wykazują się większą inicjatywą, podrzucając od czasu do czasu swoje tropy. A policja pracuje swoim rytmem i niekoniecznie nastawiona jest na pogłębianie pomysłów bohaterów.
Kaźmierczak opowiada bardzo mroczną historię. Opowieść o nieszczęściu, porzuceniu, niedoli, ludziach zatraconych i poszukujących. Zwykłych ludziach, którzy w pewnym momencie pogubili się i ciężko odzyskać im równowagę, ciężko znaleźć wyjście z trudnej sytuacji.
Choć krzywda u Kaźmierczaka dotyka dzieci, to pokrzywdzeni są również starsi. To o nich w głównej mierze jest ta opowieść. O piekle, które zgotowali sobie i swoim bliskim. O tym, jak trudno jest podejmować decyzje, które nie krzywdzą innych.
Bardzo odpowiada mi klimat Porzuconych. Ciężki, mroczny, uwypuklający bezradność dorosłych, osób, które powinny żyć, cieszyć się dniem codziennym, radować szczęściem i mierzyć z kłopotami dnia codziennego. Bohaterowie Kaźmierczaka tacy nie są. Z dnia na dzień trwają, niekiedy sparaliżowani swoją bezradnością w obliczu dawno podjętych decyzji.
Myślę, że nie jest trudno uwierzyć, że historia Porzuconych mogła wydarzyć się dzisiaj, wczoraj i a najpewniej również jutro. To historia z jednej strony niemal nieprawdopodobna, z drugiej boleśnie prawdziwa.
To moja pierwsza książka Macieja Kaźmierczaka, ale na pewno nie ostatnia. Odpowiada mi reporterskie oko autora, dystans do bohaterów i wydarzeń. Nie ukrywam, że w pewnym momencie zastanawiałam się czy znajdzie się bohater którego polubię (bo jak zawsze podkreślam, lubię lubić bohaterów). I nie, w sumie nie znalazł się, ale ku mojemu zdziwieniu, wcale mi to nie przeszkadzało. Wszystko tutaj pasowało jedno do drugiego.
Polecam, warto poświęcić chwilę czasu historii spisanej w Porzuconych. Myślę, że zwolennik polskiej literatury kryminalnej, sensacyjnej powinien bliżej przyjrzeć się autorowi i jego książkom. Ja mam taki plan.
Dobry początek to jeden z kluczy do dobrego kryminału. I Porzuceni taki posiadają. Mroczny, mocny i bardzo intrygujący, zmuszający do zagłębienia się w treść, szukania razem z bohaterami odpowiedzi na pojawiające się pytania.
więcej Pokaż mimo toPrzyczynkiem do zawiązania opowieści jest odnalezienie w miejskim parku ciała zabitego chłopca w otoczeniu pomordowanych psów. Odkrycia dokonuje pies...