-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2020-12-06
2020
Wspaniała! Jak czytałam pierwszy tom to nie było mnie dla doczesnego świata przez dwa dni.
Zamierzam szerzyć przytulność tej książki i pożyczać ją wszem i wobec. Już zaczęłam.
Fabuła wartko się toczy i urzeka klimatem. Są momenty kiedy ma się ochotę główną bohaterkę palnąć, ale generalnie to dzielna dziewczyna, która po prostu nie będzie robić tego czego się od niej oczekuje.
Wspaniała! Jak czytałam pierwszy tom to nie było mnie dla doczesnego świata przez dwa dni.
Zamierzam szerzyć przytulność tej książki i pożyczać ją wszem i wobec. Już zaczęłam.
Fabuła wartko się toczy i urzeka klimatem. Są momenty kiedy ma się ochotę główną bohaterkę palnąć, ale generalnie to dzielna dziewczyna, która po prostu nie będzie robić tego czego się od niej oczekuje.
urocza, wciągająca, inna, z klimatem, cudni wełniści bohaterowie
urocza, wciągająca, inna, z klimatem, cudni wełniści bohaterowie
Pokaż mimo to
Igrzyska czyta się bardzo dobrze. Są opisane poczytnym językiem w pierwszej osobie z perspektywy Kathnis. Bohaterka daje się lubić, a jej wybory spotkały się z moim uznaniem. Jest realistyczna. Boi się, wątpi, ale zdarzają jej się akty męstwa, które stawiają ją w pozytywnym świetle. Podobało mi się, że nie była głupio dumna, ani butna. Widząc główny cel w chronieniu swoich najbliższych była skłonna współpracować i ukazać uległość. Moim zdaniem jest to jej najlepsza cecha. Wielu bohaterów w książkach młodzieżowych to zbuntowane nastolatki, reagujące emocjonalnie i głupio pakujące się w kłopoty. Z Kathnis jest trochę inaczej. Oprócz samego początku, kiedy decyduje się zastąpić siostrę, postępuje raczej rozważnie i dorośle. Emocje i fochy, które oczywiście też się zdarzają, nie ważą na jej ocenie sytuacji i dokonywanych wyborach. Ma się poczucie, że fabuła toczy się tak a nie inaczej nie przez głupie działania bohaterki, ale przez fakt iż poruszyła maleńki kamyczek powodujący lawinę nie do powstrzymania.
Tak więc pierwszy plus to moim zdaniem: Bohaterka. Polubiłam ją i przeżywałam ogromnie jej cierpienia. Była dzielna nie poprzez rzucanie się z bagnetem na czołgi, ale dlatego, że zmuszono ją do wbicia się w obcą skórę, do udawania kogoś kim nie jest, ba! do stania się kimś innym. Pozbawiono ją samej siebie. Nie mogła na dobrą sprawę decydować o sobie. Walka wynikała nie tyle z potrzeby jej serca ale dlatego, że była do walki zmuszona. Nie ujmuję jej tu w żadnym razie waleczności, ani odwagi. W walce, na arenie była w pewien sposób najbardziej wolna. Miała większe pole manewru, mogła robić coś od siebie, w przeciwieństwie do chwil, kiedy jako marionetka zmuszana była do oczekiwania i obserwowania. Także wątek romantyczny bardzo mi przypadł do gustu, bo Kathnis wcale nie zależało na żadnych romansach. Miłość jej przeszkadzała. Owszem potrzebowała wsparcia i przyjaźni, ale uczucia obu chłopców były dla niej raczej ciężarem, który musiała taszczyć na plecach przez trzy tomy. To nie rozedrgana i rozkochana heroina, której decyzje podejmowane są z perspektywy uczuciowej.
Drugiem plusem jest ukazanie stron konfliktu. Bardzo mi się podobało, że nic nie było czarno-białe. Nie było jasno określonych dobrych i złych. W Kapitolu pojawiali się dobrzy, nawet szlachetni ludzie, a w dystryktach mendy i szuje. Władza z obu stron bywała bezwzględna i okrutna. Nawet najbliżsi przyjaciele, czy rodzina postępowali niekiedy niezbyt bohatersko. SPOJLER! Kathnis ma np. żal do matki, że swego czasu załamała się i pozostawiła córki w zasadzie na pastwę losu. Najbielszą postacią w książce jest chyba Prim, co jest wykorzystane, aby spotęgować okrucieństwo ludzi.
Mechanizmy rządzące ludźmi są w Igrzyskach bardzo dobrze ukazane. Zarówno akty bohaterstwa jak tchórzostwa. Strach, Panika, Nienawiść, Chęć przetrwania, Oddanie.
Z tych względów Igrzyska uznaję za bardzo dobrą trylogię.
Igrzyska czyta się bardzo dobrze. Są opisane poczytnym językiem w pierwszej osobie z perspektywy Kathnis. Bohaterka daje się lubić, a jej wybory spotkały się z moim uznaniem. Jest realistyczna. Boi się, wątpi, ale zdarzają jej się akty męstwa, które stawiają ją w pozytywnym świetle. Podobało mi się, że nie była głupio dumna, ani butna. Widząc główny cel w chronieniu swoich...
więcej mniej Pokaż mimo to
Z początku trudno jest wniknąć świat danego opowiadania, ale gdy już się zanurzy w świecie stworzonym przez Ursulę...
"Urodziny świata" to cykl opowiadań, które nawiązują do innych światów znanych z książek Le Guin, do Ekumeny, do społeczeństw, które opisuje. Przede wszystkim chodzi nie nawet o samą fabułę, nie o świat, nie o akcję... To jest zupełnie niepotrzebne. Najważniejsi są opisywani przez autorkę ludzie. Społeczeństwa, które jak sama napisała we wstępie jednocześnie różnią się od naszego, a z drugiej strony przecież chodzi o emocje i decyzje dobrze nam znane. Wszędzie mamy do czynienia z rodziną, z odejściem, z pożegnaniem, z zadecydowaniem o swoim i cudzym losie...
Szczególnie podobały mi się opowiadania "Dorastanie w Karhidzie", "Górskie ścieżki" i "Raje utracone". A także świat Seggri, który opisany jest poprzez "relację" kilku narratorów. Te cztery rodzaje społeczeństw dowodzą kunsztu autorki. Wyobrażam sobie, że musiała ona najpierw we własnym umyśle przesunąć pewne granice i zasady, przebudować świat, który znała i z tej samej gliny ulepić coś kompletnie innego. Jestem pełna szacunku i podziwu dla autorki, nawet jeśli sama uważa swoje światy za dziurawe, i tak pokazała to co najbardziej interesujące i warte przemyślenia. Myślę bowiem, że zrozumienie społeczeństw takich z jakimi mamy do czynienia w jej książce może pomóc zrozumieć nasze własne. Choć jednocześnie wymaga to wygimnastykowania swego mózgu.
Czego można się spodziewać po tym cyklu jeśli ktoś nie czytał wcześniej Le Guin i nie zna światów Ekumeny? Oczywiście można czytać je bez przeszkód. Wyjaśnienia pojawiają się nie od razu, ale cała przyjemność w tym aby odkryć o czym w ogóle mowa. Pod koniec każdego z opowiadań spływało na mnie coś w rodzaju "zrozumienia", aby po chwili zniknąć pod stertą znaków zapytania. Co bynajmniej nie uznaję za wadę :).
Na tym zakończę pean pochwalny, nie dawszy więcej wskazówek odnośnie tego co można zastać lecąc na planetę Gethen, Hain, O, Seggri, Schyndichew, Soro. Myślę, że lepiej zobaczyć to na własne oczy i przekonać się samemu czy taki świat odpowiada przybyszowi, czy jednak decyduje się na dalszą podróż poszukiwawczą ;).
Z początku trudno jest wniknąć świat danego opowiadania, ale gdy już się zanurzy w świecie stworzonym przez Ursulę...
"Urodziny świata" to cykl opowiadań, które nawiązują do innych światów znanych z książek Le Guin, do Ekumeny, do społeczeństw, które opisuje. Przede wszystkim chodzi nie nawet o samą fabułę, nie o świat, nie o akcję... To jest zupełnie niepotrzebne....
Historia ma swoje tempo, akcję i ciekawych bohaterów. Ciekawych, bo nikt nie pełni jednoznacznie głównej roli. Kestrel, Bowman, Mumpo... a później cała rodzina Hathów jest tu ważna. Ale po kolei. Książka choć oczywiście może nie każdemu przypadnie do gustu ma kilka ciekawych aspektów.
zawiązanie fabuły: nie jest dla mnie zupełnie jasne. Ilość metafor i nawiązań, które stosuje Nicholson jest spora i nie do końca orientuję się w tej materii. Oczywista będzie dążność do szczęśliwszego życia wobec antyutopii miasta, w którym żyją Manthanie. Miasto dzieli się na kasty mieszkające bądź biednie bądź bogato a wszystko zależy od testów. Chyba mało kto z nas lubi testy. W wielu wersjach światów sf tworzono wizje społeczeństwa segregowanego. Chciałoby się uporządkować wszystko i wszystkich, żeby było jednocześnie sprawiedliwie i praktycznie. Już w "Numerze" Wolskiego ludzie otrzymywali warunki mieszkalne, ba! nawet rodzinę w zależności od stopnia zbadanej inteligencji. Tam jednak wszystkim kierował komputer. W "Pieśniarzu..." testy tworzą ludzie. Jest to niedoskonałe i krzywdzące. Różnica między najbogatszymi, a najbiedniejszymi jest wielka. Rodzina Hathów jest wyjątkowa. Przede wszystkim nie zależy im na dobrych wynikach. Kochają się i są dla siebie wszystkim.
bohaterowie: można założyć, ze przynajmniej w pierwszym tomie bohaterami są bliźnięta Kestrel i Bowman, a towarzyszy im klasowy głupek Mumpo, który ma od odegrania ważną rolę w trylogii. Bliźnięta są w pierwszym tomie jeszcze dziećmi i mają małą siostrzyczkę Pinto. Bliźnięta mają między sobą wielką więź, słyszą nawet nawzajem swoje myśli i uczucia. Ich rodzice także są nietypowi dla społeczeństwa. Hanno jest głową rodziny, spokojnym, odważnym mężczyzną, który zrobi wszystko dla swych bliskich. Ira Hath o niezłomnej duszy ma wśród przodków proroka. Ona sama odegra już w dalszych tomach rolę Mojżesza.
akcja I cz. jest nieco baśniowa. Świat Nicholsona zawiera dziwne plemiona i niezwykłe społeczności, które spotykają na drodze Hathowie. Pierwsza część "Pieśniarz Wiatru" jest chyba najlżejsza. Niesie przesłanie wiary w nadzieję, przyjaźni, wiary w dobro... Zakończenie jest przewidywalne i jeśli komuś to wystarczy może pozostać przy tym tomie.
"Niewolni" i "Pieśń ognia" są ze sobą bardziej powiązane. Wszystkie dzieci Hathów trochę dojrzały. Do głosu dochodzi już Pinto jako młoda, zakochana dziewczyna, ale równie dzielna i zawzięta jak rodzeństwo. Manthanie zostają porwani i muszą zmierzyć się z przeciwnościami losu. Z obcym, choć kuszącym krajem, gdzie mają wszystko prócz wolności. Z potężnym Panem, który przypomina faraona. Z własnymi słabościami, które wychodzą na jaw... Hathowie prowadzą innych Manthan do ziemi obiecanej. Jest to ciężka podróż i przyznam, że gęsto płakałam na tych częściach, choć byłam także bardzo wciągnięta całą historią.
Cóż, podsumowując. Nie jestem w stanie w pełni określić na ile ścisłe są powiązania i metafory nawiązujące do Biblii i czy autor czerpał z czegoś jeszcze. Na pewno jest w tej trylogii wiele inwencji i pomysłowości własnej Nicholsona. Świat bywa odrobię surrealistyczny. Nie brakuje wątków fantastycznych. Tak samo jak w "Pieśniarzu..." olejne części zaznajamiają czytelnika z nowymi społecznościami i kilkoma frapującymi postaciami. Już nie ma jednoznacznego podziału "dobro/zło" bardzo na plus :). ale pozostaje formuła baśniowości.
Nawiasem mówiąc znakomicie czytało mi się z dobrym soundtrakiem w słuchawkach. Nie sądzę aby trylogia była jakimś niesamowitym hitem, ale fanom fantastyki z przyjemnością mogę polecić tę pozycję na jesienne wieczory :).
Historia ma swoje tempo, akcję i ciekawych bohaterów. Ciekawych, bo nikt nie pełni jednoznacznie głównej roli. Kestrel, Bowman, Mumpo... a później cała rodzina Hathów jest tu ważna. Ale po kolei. Książka choć oczywiście może nie każdemu przypadnie do gustu ma kilka ciekawych aspektów.
zawiązanie fabuły: nie jest dla mnie zupełnie jasne. Ilość metafor i nawiązań, które...
Mimo iż trup ściele się gęsto, książka nie przestaje bawić. Wszyscy bohaterowie, których szerzej opisuje autor mają barwne, pogmatwane i zabawne życiorysy. Allan jest uroczą postacią i bardzo prostolinijnym charakterze, ale bynajmniej nie jest głupi. To spryciarz, któremu wiele do szczęścia nie potrzeba.
W książce występują dwie linie czasowe. Jedna teraźniejsza, gdzie główny bohater drepcze oddalając się coraz bardziej od domu spokojnej starości, oraz druga linia przedstawiająca koleje losu bohatera, w trakcie całego jego długiego życia, szereg zbiegów okoliczności i zwariowanych spotkań.
Bohaterowie zależy najbardziej na tym, żeby coś dobrze zjeść, popić to dobrą wódką i nie rozmawiać ani o religii, ani o polityce. I to się nie zmienia nigdy.
Mimo iż trup ściele się gęsto, książka nie przestaje bawić. Wszyscy bohaterowie, których szerzej opisuje autor mają barwne, pogmatwane i zabawne życiorysy. Allan jest uroczą postacią i bardzo prostolinijnym charakterze, ale bynajmniej nie jest głupi. To spryciarz, któremu wiele do szczęścia nie potrzeba.
więcej Pokaż mimo toW książce występują dwie linie czasowe. Jedna teraźniejsza, gdzie...