-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2020-12-16
2020-12-10
Przy przeglądaniu tej pozycji (zaraz po pierwszej części Alaantkowego BLW) przyszło mi na myśl, że w tej serii brakuje jednej rzeczy - jednej jedynej strony z pierwszą pomocą dla przewrażliwionych matek i dla tych, których po prostu wizja zadławienia i zakrztuszenia odsuwa od przyrządzania przepisów zawartych w książkach. Chociaż tak, jak przy poprzedniczce - oceniam na ten moment wyłącznie odbiór książki "jako książki", bo nic z niej jeszcze nie ugotowałam to wciąż zastanawiam się jak już się odważę... ile to rzeczywiście będą te "4 porcje" i czy mąż się naje :) Ale to chyba nie o to chodzi w tym BLW żeby najadł się Mąż... ;)
Przy przeglądaniu tej pozycji (zaraz po pierwszej części Alaantkowego BLW) przyszło mi na myśl, że w tej serii brakuje jednej rzeczy - jednej jedynej strony z pierwszą pomocą dla przewrażliwionych matek i dla tych, których po prostu wizja zadławienia i zakrztuszenia odsuwa od przyrządzania przepisów zawartych w książkach. Chociaż tak, jak przy poprzedniczce - oceniam na ten...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-10
Na ten moment oceniam książkę jako książkę, bo nie przygotowałam z niej na razie żadnego przepisu. Bardzo pożyteczny wstęp - krótki, treściwy, wystarczający. Ładnie wydana, bez zbędnych "porad cioci Krysi". Prosto, krótko na temat. Przepisy również wydają się bardzo przystępne i zróżnicowane - przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mam nadzieję, że wykorzystam ją wiele razy i wszyscy będą zadowoleni. :)
Na ten moment oceniam książkę jako książkę, bo nie przygotowałam z niej na razie żadnego przepisu. Bardzo pożyteczny wstęp - krótki, treściwy, wystarczający. Ładnie wydana, bez zbędnych "porad cioci Krysi". Prosto, krótko na temat. Przepisy również wydają się bardzo przystępne i zróżnicowane - przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mam nadzieję, że wykorzystam ją wiele razy i...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-10
Nie czytałam jeszcze "Wzgórza Psów", więc nie ośmielę się stwierdzić, że jest to najgorsza książka Jakuba Żulczyka, chociaż mam szczerą nadzieję, że ktoś, kto napisał wcześniej tyle dobrych rzeczy nie stworzy już nigdy takiego grafomaństwa jak "Czarne Słońce". Ledwo przez to przebrnęłam. I to popychana tylko swoim charakterem, który później ma ogromne wyrzuty sumienia, że zaczął czytać książkę i jej nie skończył. Zresztą... Tyle osób ją czytało, w mediach ciągle gdzieś ta okładka, tyle się o niej mówiło. A ja jedyne co mogę stwierdzić to to, że książka była momentami obrzydliwa. Wiele razy zastanawiałam się - święty najświętszy, coś Ty Żulczyk wziął, że Ci się to w głowie zrodziło? Tak naprawdę uznałabym tą pozycję tylko na dwie gwiazdki, ale naprawdę jestem pełna podziwu, że takie chore wizje mogą pojawić się komuś w głowie - za to dodaję jeszcze jedną. Co nie zmienia faktu, że ta książka wciąż jest po prostu słaba...
Nie czytałam jeszcze "Wzgórza Psów", więc nie ośmielę się stwierdzić, że jest to najgorsza książka Jakuba Żulczyka, chociaż mam szczerą nadzieję, że ktoś, kto napisał wcześniej tyle dobrych rzeczy nie stworzy już nigdy takiego grafomaństwa jak "Czarne Słońce". Ledwo przez to przebrnęłam. I to popychana tylko swoim charakterem, który później ma ogromne wyrzuty sumienia, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-01
Mam ogromny problem z tą książką. Jest bardzo dobrze uporządkowana - zachowany podział "od góry do dołu człowieka" znacznie ułatwia nawigację i znalezienie pożądanych informacji. Tylko... jakby tych informacji gdzieś brakowało. Mam z jednej strony świadomość tego, że to nie książka ma diagnozować choroby. Ta pozycja ma chyba bardziej na celu uspokajać. Jednak z drugiej strony... jest w niej tyle powtórzeń, że momentami miałam wrażenie jakby te ponad 400 stron powstało trochę na siłę i trochę nie wiem dlaczego. Niby czyta się przyjemnie, niby język jest lekki, przystępny, momentami mocno żartobliwy, ale... przeczytałam i nie za wiele w głowie mi zostało. Przeczytane i już. Tyle. Jeśli mogłabym komuś polecić to na pewno nie tym, którzy mają obsesję na punkcie wyszukiwania sobie nowotworów w Google, a takich ludzi nie brakuje. Przed takimi tą książkę trzeba chronić ;)
Mam ogromny problem z tą książką. Jest bardzo dobrze uporządkowana - zachowany podział "od góry do dołu człowieka" znacznie ułatwia nawigację i znalezienie pożądanych informacji. Tylko... jakby tych informacji gdzieś brakowało. Mam z jednej strony świadomość tego, że to nie książka ma diagnozować choroby. Ta pozycja ma chyba bardziej na celu uspokajać. Jednak z drugiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-26
Ciekawe odkrycie. Taki nasz polski, męski odpowiednik Rupi Kaur. Są krótkie wiersze, są czasami dłuższe opisy, wszystko to poprzedzielane rysunkami - niestety marnej jakości. Jest też oczywiście cały ogrom pustych, niezadrukowanych stron, ale to chyba taka moda teraz.
Niemniej jednak to nie jest zła pozycja. Rozbudza apetyt na więcej Żurnalisty.
Ciekawe odkrycie. Taki nasz polski, męski odpowiednik Rupi Kaur. Są krótkie wiersze, są czasami dłuższe opisy, wszystko to poprzedzielane rysunkami - niestety marnej jakości. Jest też oczywiście cały ogrom pustych, niezadrukowanych stron, ale to chyba taka moda teraz.
Niemniej jednak to nie jest zła pozycja. Rozbudza apetyt na więcej Żurnalisty.
2020-11-25
Kiedy wielokrotnie widziałam okładkę tej książki w social mediach byłam pewna, że to pozycja napisana przez jakiegoś zagranicznego autora. Dopiero kiedy pojawiła się na mojej półce i doczytałam podtytuł, że jest pozycją "dla facetów" doszłam do wniosku, że muszę się mocno skupić na lekturze, żeby nie podsunąć mężowi jakiegoś gniota. Na szczęście mojego męża - zamierzam się tej książki pozbyć tak szybko, jak szybko wpadła w moje ręce. Wstrząsnęła mną do tego stopnia, że nadal zastanawiam się co Autor miał na myśli klejąc na tylu stronach tyle pustych, wyświechtanych frazesów. Podczas lektury czułam się jak na kiepskim szkoleniu ze sprzedaży Oriflame albo innego Avonu, gdzie po prostu powinieneś być "najlepszą wersją siebie", ale "nie zapominaj o odpuszczaniu". Strona przeczy stronie, tworząc wspaniały bełkot pomieszany z wstawkami o wierze i przytaczanymi przykładami konkretnych osób z codzienności. Co zabawne... Autor wiele razy przywołuje konkretną postać z imienia i nazwiska, ale nie fatyguje się o szczegółowe objaśnienie dlaczego, co konkretnie uczyniła dana osoba. No ale czego spodziewać się po pustych frazesach...
PS.: Zapomniałabym dodać. Dzieciak Autora będzie miał kiedyś ładną pamiątkę, bo w sumie książka ma śliczną okładkę, co kilka kartek pojawiają się prywatne fotki, a i czcionka też ładna. O, trzy atuty za które mogę dać trzy gwiazdki.
Kiedy wielokrotnie widziałam okładkę tej książki w social mediach byłam pewna, że to pozycja napisana przez jakiegoś zagranicznego autora. Dopiero kiedy pojawiła się na mojej półce i doczytałam podtytuł, że jest pozycją "dla facetów" doszłam do wniosku, że muszę się mocno skupić na lekturze, żeby nie podsunąć mężowi jakiegoś gniota. Na szczęście mojego męża - zamierzam się...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-24
Bardzo wciągająca i bardzo dobra pozycja. Chociaż wydawać by się mogło, że rynek wydawniczy w ostatnim czasie jest mocno przesycony książkami traktującymi o kulisach pracy lekarzy, medyków, pielęgniarek, seksuologów itp. to jednak okazuje się, że co raz, co kolejna to... lepsza od poprzedniej. Wiele historii, wiele konkretnych przypadków, a na podsumowanie... obszerny rozdział o pracy po zamachu na WTC. Bardzo, bardzo ciekawa. Czyta się szybko, przystępny język, a wplecione wątki codziennego życia czy problemy związane z domem, macierzyństwem wkomponowane w bardzo subtelny i delikatny sposób. Nie stanowią istoty, nie przedłużają, a jednak dobrze, że się pojawiły. Lektura godna uwagi.
Bardzo wciągająca i bardzo dobra pozycja. Chociaż wydawać by się mogło, że rynek wydawniczy w ostatnim czasie jest mocno przesycony książkami traktującymi o kulisach pracy lekarzy, medyków, pielęgniarek, seksuologów itp. to jednak okazuje się, że co raz, co kolejna to... lepsza od poprzedniej. Wiele historii, wiele konkretnych przypadków, a na podsumowanie... obszerny...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-09
Nie znam internetowych poczynań autorki i może to i dobrze, bo jeśli jest dobra na blogu, o którym pisze, bądź w podcastach, o których gdzieś tam coś mi się przewinęło to... może niech przy tym zostanie. Książka miała być inspirująca, dająca motywacyjnego kopa. Dała mi uduchowione zdańka, na siłę zabawne anegdotki i ogromny niesmak. Poza połową zaczęłam mocno zastanawiać się kto właściwie jest adresatem tej książki, bo ani to małym dziewczynkom, ani dorosłym kobietom... Straszny gniot.
Nie znam internetowych poczynań autorki i może to i dobrze, bo jeśli jest dobra na blogu, o którym pisze, bądź w podcastach, o których gdzieś tam coś mi się przewinęło to... może niech przy tym zostanie. Książka miała być inspirująca, dająca motywacyjnego kopa. Dała mi uduchowione zdańka, na siłę zabawne anegdotki i ogromny niesmak. Poza połową zaczęłam mocno zastanawiać...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-03
Nigdy nie miałam w posiadaniu tak cennej książki. Nigdy do tej pory. Ta książka jest tak wartościowa, tak obszerna w wiedzę, w ogrom informacji, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie aby nie stała na mojej półce. Żeby nie sięgnęła po nią przyszła mama, przyszły tata, przyszła babcia, a może nawet... pracownica żłobka czy przedszkola. Autorkom należy się ogromny szacunek i uznanie. Wielkim atutem dla osób, których może zniechęcić objętość książki, jest fakt, że nie trzeba czytać jej "od deski do deski" - choć ja nie mogłam sobie tego odpuścić. W każdej chwili można sięgnąć po konkretny rozdział, który rozwiąże konkretny problem. Obowiązkowa pozycja wszędzie tam, gdzie możemy mieć styczność z dziećmi.
Nigdy nie miałam w posiadaniu tak cennej książki. Nigdy do tej pory. Ta książka jest tak wartościowa, tak obszerna w wiedzę, w ogrom informacji, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie aby nie stała na mojej półce. Żeby nie sięgnęła po nią przyszła mama, przyszły tata, przyszła babcia, a może nawet... pracownica żłobka czy przedszkola. Autorkom należy się ogromny szacunek i...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-15
Dobrze się czyta, jak i poprzedniczki. Typowy sposób pisarstwa dla tego Autora, który zachwyca tłumy. Podczas czytania rzeczywiście jesteśmy w stanie wyłapać wiele celnych spostrzeżeń, ale cóż... piszę tą recenzję na dwa miesiące po lekturze. Przyznam, że niewiele z niej pamiętam. Nie wspominając o poprzedniczkach. I zaznaczam, że nie świadczy to wcale o tym, że mam pamięć dobrą, ale krótką...
Dobrze się czyta, jak i poprzedniczki. Typowy sposób pisarstwa dla tego Autora, który zachwyca tłumy. Podczas czytania rzeczywiście jesteśmy w stanie wyłapać wiele celnych spostrzeżeń, ale cóż... piszę tą recenzję na dwa miesiące po lekturze. Przyznam, że niewiele z niej pamiętam. Nie wspominając o poprzedniczkach. I zaznaczam, że nie świadczy to wcale o tym, że mam pamięć...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-14
Serio nie wiem w czym tkwi fenomen tej książki i czemu zawdzięcza ona taki sukces. Jest tak rozlazłym poradnikiem, jak wiele poradników na rynku. Sposobem pisarstwa przeczy idei esecjalizmu, bo jeśli mniej znaczy lepiej to naprawdę nie wiem po co na tylu stronach upychać puste frazesy, które nie trzymają się głowy. Książka jak wiele innych książek tego typu. Jeśli ktoś potrzebuje czegoś w tym temacie to zdecydowanie wybrałabym "Siłę nawyku" albo "Mieć mniej". Sięgnęłabym nawet po Marie Kondo i uporządkowała szafę, ale nie zmarnowałabym więcej czasu na tego gniota. No chyba, że dla kilku ładnych, minimalistycznych ilustracji.
Serio nie wiem w czym tkwi fenomen tej książki i czemu zawdzięcza ona taki sukces. Jest tak rozlazłym poradnikiem, jak wiele poradników na rynku. Sposobem pisarstwa przeczy idei esecjalizmu, bo jeśli mniej znaczy lepiej to naprawdę nie wiem po co na tylu stronach upychać puste frazesy, które nie trzymają się głowy. Książka jak wiele innych książek tego typu. Jeśli ktoś...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-12
Niestety, jest to najsłabsza z książek Oli Budzyńskiej, które pojawiły się do tej pory. Nie mogę jednak powiedzieć, że przebrnęłam przez nią bez zupełnego echa i kilkudniowego zastanowienia. W książce tak naprawdę trudno znaleźć odpowiedź na pytanie zadane w tytule. Autorka pokazuje przykłady ze swojego rodzinnego życia za każdym razem usprawiedliwiając się tym, że przecież nie musimy się z nią zgadzać i uświadamiając, że może się mylić. To fakt. Skupiając się na konkretnych narzędziach jak kalendarze czy planery bardzo zgrabnie opisuje produkty znane z Jej sklepu. W tym wszystkim nie ma nic złego. Serio. Śledzę Panią Swojego Czasu już bardzo długo, sama korzystam z Jej wskazówek, z produktów, jednak ta książka nie odkrywa dla takich ludzi jak ja niczego nowego. Wiele stwierdzeń pada codziennie na Instastory, pojawiło się na Webinarach, pojawiło się w kursach. Trudno. Najbardziej jednak zawiodło mnie to, że po kilku dniach przemyśleń nad tą lekturą doszłam do wniosku, że... ok. Metody wychowawcze, które stosuje Autorka są godne podziwu, biorąc pod uwagę Jej własne dzieci. Analizując to głębiej... fakt, moi rodzice postępowali całkiem podobnie. Nie kontrolowali moich ocen, nie przymuszali do nauki. W czasach offline byłam wzorową uczennicą i też garnęłam do książek. Ale miałam też starszego Brata, któremu rodzice powtarzali "przynajmniej zdaj maturę". Miałam kolegów, których rodzice nie kontrolowali, zatem ci nie przechodzili z klasy do klasy. Miałam koleżanki, których rodzice przymuszali do nauki korepetycjami, dodatkowymi zajęciami, szlabanami i... i ledwo zdały rozszerzony WOS. Pomijam, że obecnie jedna z takich koleżanek z powodzeniem pracuje jako asystent sędziego, ale... to jak toczy się życie każdego człowieka jest wypadkową wielu zmiennych. A to, jak zorganizujemy życie w naszych rodzinach niestety wiele razy zależy też od charakteru naszych dzieci. Od ich usposobienia. Od tego, że nie zawsze zaprogramowanie według danego schematu jest możliwe. I wydaje mi się, że do tych wniosków tak naprawdę nie potrzeba czytać tej książki. Można ją przeczytać ot tak, ale nie wiem czy odmieni ona jakkolwiek Wasze życie.
Niestety, jest to najsłabsza z książek Oli Budzyńskiej, które pojawiły się do tej pory. Nie mogę jednak powiedzieć, że przebrnęłam przez nią bez zupełnego echa i kilkudniowego zastanowienia. W książce tak naprawdę trudno znaleźć odpowiedź na pytanie zadane w tytule. Autorka pokazuje przykłady ze swojego rodzinnego życia za każdym razem usprawiedliwiając się tym, że przecież...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-08
Nie zgadzam się z wieloma tezami zawartymi w tej książce. Mało tego - nie odczuwam jako człowiek wychowany w sposób obalany przez Autorkę negatywnych skutków takiego wychowania. Wiem, że czasy się zmieniły, podejście także, jednak w przypadku rozmów na temat seksualności wydaje mi się, że robienie wszystkiego "na siłę", bo tak zalecił poradnik, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Paradoksalnie jednak do tej opinii oceniam książkę bardzo wysoko. Jest niezwykle wartościowa, a przede wszystkim podaje na talerzu gotowe przykłady z życia, sugerując nawet sposoby przeprowadzania rozmów z dzieckiem. Jest chyba najcieńsza objętościowo z całej serii, ale zawiera całą masę myśli i potrzebnych wiadomości.
Nie zgadzam się z wieloma tezami zawartymi w tej książce. Mało tego - nie odczuwam jako człowiek wychowany w sposób obalany przez Autorkę negatywnych skutków takiego wychowania. Wiem, że czasy się zmieniły, podejście także, jednak w przypadku rozmów na temat seksualności wydaje mi się, że robienie wszystkiego "na siłę", bo tak zalecił poradnik, może przynieść więcej szkody...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-25
Bardzo dużym plusem książki jest PORZĄDEK. Wyraźny podział na konkretne rozdziały pozwala na to, że można sięgnąć po nią w każdej chwili, w każdym momencie rodzicielstwa znajdując bez trudu konkretny fragment rozprawiający z danym problemem. Napisana prostym językiem, choć powiela sporo wątków już poruszonych w innych książkach z Serii Rodzicielskiej. Serię czytałam "po kolei" i tak naprawdę dopiero "po fakcie" dochodzę do wniosku, że "Jak zrozumieć małe dziecko" jest książką, po którą warto sięgnąć na sam koniec, na deser. Jeśli pozostałe były czytane przez "przyszłych rodziców", tak tą warto zostawić sobie na chwile pomiędzy karmieniem a przewijaniem, a może nawet i później? Pozwoli to przypomnieć sobie kiedyś wchłonięte informacje, a i nie znuży.
Bardzo dużym plusem książki jest PORZĄDEK. Wyraźny podział na konkretne rozdziały pozwala na to, że można sięgnąć po nią w każdej chwili, w każdym momencie rodzicielstwa znajdując bez trudu konkretny fragment rozprawiający z danym problemem. Napisana prostym językiem, choć powiela sporo wątków już poruszonych w innych książkach z Serii Rodzicielskiej. Serię czytałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-19
Niesamowita książka. Krótka, zwięzła, konkretna, ale przepełniona ogromem informacji. Pomijam fakt, że jestem zachwycona stroną graficzną i sposobem wydania całej Serii Rodzicielskiej (choć do okładkowego papieru można by się przyczepić, bo pakiet tani nie jest), ale... w "Karmieniu piersią" nie zabrakło nawet wartościowych ilustracji. Jest to absolutnie obowiązkowa do przeczytania przez każdą przyszłą mamę pozycja. Niemniej jednak, każda przyszła mama, która po tą pozycję sięgnie musi otworzyć umysł na to, że nie wszystko może pójść po Jej myśli i to wcale nie będzie oznaczało, że coś jest źle, że coś robi nie tak, że jest gorsza (a takie wnioski mogą się tym wrażliwszym nasunąć, bo jednak książka jest mocno ukierunkowana na pokazywanie wyłącznie plusów karmienia piersią). Konieczna do przeczytania. Również przez przyszłych Tatusiów.
Niesamowita książka. Krótka, zwięzła, konkretna, ale przepełniona ogromem informacji. Pomijam fakt, że jestem zachwycona stroną graficzną i sposobem wydania całej Serii Rodzicielskiej (choć do okładkowego papieru można by się przyczepić, bo pakiet tani nie jest), ale... w "Karmieniu piersią" nie zabrakło nawet wartościowych ilustracji. Jest to absolutnie obowiązkowa do...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-06
Jeśli ktoś dopiero przymierza się do lektury Serii Rodzicielskiej to może... może niech zacznie od tej pozycji? Bo jeśli zaczniemy od naprawdę dobrej "Karmienie piersią", albo rewelacyjnej "Poród naturalny" to czeka nas spory zawód. A tak... można przeczytać "Cesarskie cięcie" i zdecydowanie wyżej ocenić tą książkę. To nie tak, że brakuje w niej wiedzy czy informacji. W żadnej z książek z tej serii ich nie brakuje. Niestety tak, jak w przypadku "Noszenia..." tak i "Cesarskie cięcie" są bardzo stronnicze. Jeśli Autorki w danym momencie są zwolenniczkami danego poglądu to choćby skały srały zdania nie zmienią i niechętnie otworzą się na drugą stronę medalu. Wydaje mi się, że chyba nawet nie muszę pisać jaka metoda porodu została wychwalona, a jaka niekoniecznie... Dlatego zacznijcie lekturę od tej książki, bo zła nie jest.
Jeśli ktoś dopiero przymierza się do lektury Serii Rodzicielskiej to może... może niech zacznie od tej pozycji? Bo jeśli zaczniemy od naprawdę dobrej "Karmienie piersią", albo rewelacyjnej "Poród naturalny" to czeka nas spory zawód. A tak... można przeczytać "Cesarskie cięcie" i zdecydowanie wyżej ocenić tą książkę. To nie tak, że brakuje w niej wiedzy czy informacji. W...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-02
Najsłabsza książka z całej serii rodzicielskiej. Przyjemne do przyswojenia zdania, które w niej padły odnoszą się do budowania więzi. Tam, gdzie nie wychwalają chustowania niosą merytoryczne treści, natomiast tam, gdzie zaczyna się ubóstwianie chust... nie, nie, nie. Mam wrażenie, że jako dziecko wychowane bez chusty powinnam być gorsza, powinnam mieć uszczerbek - a nie mam, nie jestem gorsza. Nie podważam dobroczynności chust, ale nie można mówić o nich tak, jak o leku na całe zło i wyłącznej recepcie na dobro. Nie, nie, nie.
Najsłabsza książka z całej serii rodzicielskiej. Przyjemne do przyswojenia zdania, które w niej padły odnoszą się do budowania więzi. Tam, gdzie nie wychwalają chustowania niosą merytoryczne treści, natomiast tam, gdzie zaczyna się ubóstwianie chust... nie, nie, nie. Mam wrażenie, że jako dziecko wychowane bez chusty powinnam być gorsza, powinnam mieć uszczerbek - a nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-01
Pełna wiedzy, bardzo merytoryczna, konkretna pozycja. Dobrze się czyta, prosty język pomaga w przyswojeniu wszystkich informacji. Rozwiewa masę wątpliwości, z pewnością uspokoi myśli niejednej przyszłej mamy. Duży plus za to, że pozycja nie jest mega obszerna w strony - objętościowo nie przeraża, a jednak naszpikowana jest tym, czym powinna. Bez przeciągania.
Pełna wiedzy, bardzo merytoryczna, konkretna pozycja. Dobrze się czyta, prosty język pomaga w przyswojeniu wszystkich informacji. Rozwiewa masę wątpliwości, z pewnością uspokoi myśli niejednej przyszłej mamy. Duży plus za to, że pozycja nie jest mega obszerna w strony - objętościowo nie przeraża, a jednak naszpikowana jest tym, czym powinna. Bez przeciągania.
Pokaż mimo to2020-06-09
Kiedy przystępowałam do lektury mocno zastanawiałam się nad czytaniem jej w towarzystwie z zeszytem do ćwiczeń. Miałam sobie założyć taki, ale jakoś pod ręką nie było 16-to kartkowego, a grubszego było mi szkoda i ciężko nosić... No i chyba to był jakiś trzeci zmysł. Bo nawet 16-to kartkowy byłby za gruby. Pomijam zatem fakt, że przez większą część książki czytelnik wypatruje "ćwiczeń", które pojawiają się na jej szarym końcu ze zdwojoną siłą. Pomijam fakt, że pojawiają się wtedy, kiedy czytelnik nie ma już w ogóle siły na tą książkę. Pomijam fakt, że już po pierwszym rozdziale jej nie miałam. W ogóle nie przyciągała mnie do siebie, napisana kompletnie nieprzekonująco, w większości odwołuje się do obcej literatury, a tam, gdzie miejsce na własne słowa - tam konkretów szukać na próżno. W głowie zostało mi po tej książce naprawdę niewiele, ale za to bardzo wiele mam w sobie radości, że jest już za mną.
Kiedy przystępowałam do lektury mocno zastanawiałam się nad czytaniem jej w towarzystwie z zeszytem do ćwiczeń. Miałam sobie założyć taki, ale jakoś pod ręką nie było 16-to kartkowego, a grubszego było mi szkoda i ciężko nosić... No i chyba to był jakiś trzeci zmysł. Bo nawet 16-to kartkowy byłby za gruby. Pomijam zatem fakt, że przez większą część książki czytelnik...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mam mocno mieszane uczucia jak chodzi o tą książkę. Miałam ogromne ciśnienie na jej lekturę, chociaż należę do tej (z pewnością) mniejszości, która NIGDY NIE SŁYSZAŁA ŻADNEGO PODCASTU Okuniewskiej. Kojarzę nazwisko, kojarzę, że je nagrywa, a książka przyciągnęła mnie gdzieś w Social Mediach piękną okładką i tak właśnie zapragnęłam ją przeczytać. Przeczytałam i... niewiele mi w głowie z niej zostało. Nie odmienia życia, choć nie jest też zła. Czyta się szybko i przyjemnie, jednak z ciągle powtarzającym się pytaniem - kto właściwie jest adresatem tej książki? Osoby, które mają problem w relacjach czy może osoby, które żyją w relacjach poprawnych? Młodzi? Starsi? Po przejściach? Spragnieni uczuć? Tak naprawdę książka może być dla każdego, ale... mam obawę, że każdy niewiele z niej wyciągnie. Doceniam ogrom pracy Autorki, bo pozycja jest naprawdę obszerna, do tego piękne i przemyślanie wydana, ale... nie jest to jakieś arcydzieło, o którym będę długo pamiętać.
Mam mocno mieszane uczucia jak chodzi o tą książkę. Miałam ogromne ciśnienie na jej lekturę, chociaż należę do tej (z pewnością) mniejszości, która NIGDY NIE SŁYSZAŁA ŻADNEGO PODCASTU Okuniewskiej. Kojarzę nazwisko, kojarzę, że je nagrywa, a książka przyciągnęła mnie gdzieś w Social Mediach piękną okładką i tak właśnie zapragnęłam ją przeczytać. Przeczytałam i... niewiele...
więcej Pokaż mimo to