rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Jak kochając książki można nie pokochać książki o kochaniu książek?

Jak kochając książki można nie pokochać książki o kochaniu książek?

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zaskakujące jest, jak szybko można przebrnąć przez ponad osiemset stronicowe kłótnie.

Zaskakujące jest, jak szybko można przebrnąć przez ponad osiemset stronicowe kłótnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uff, wreszcie skończyłam, czas to sprzedać. Nigdy więcej.

Uff, wreszcie skończyłam, czas to sprzedać. Nigdy więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO ZABIŁAŚ FINNICKA?!

DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO ZABIŁAŚ FINNICKA?!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O cholera.
Serio.
O cholera.

Przepraszam, z reguły nie jestem osobą na prawo i lewo rzucającą mięsem, ale cholera.
John'ie Green. Ogłaszam wszem i wobec: Nienawidzę Cię. Serio. Naprawdę Cię nienawidzę. Pojechałeś po bandzie. Rozwaliłeś cały mój spokojny, monotonny, ułożony świat. Jedną książką. 312 stronami. Jedną nocą czytania. Paczką chusteczek. Tabliczką czekolady. Jak mogłeś?

Do książki zabierałam się z rezerwą. Wątpiłam w jej fenomen. No dobra, bądźmy szczerzy, myślałam, że to kolejne "arcydzieło" na miarę "Zmierzchu". A tu halo, halo, niespodzianka!

Ta książka to dzieło geniusza. GENIUSZA. Jest wybitna. I choć z początku mnie nie powaliła, a dokładniej mówiąc odrzuciła, tak od około 1/3 książki z moich oczu lały się łzy. Wodospad łez. A myślałam, że już przy "Zawsze przy mnie stój" osiągnęłam limit swoich możliwości. Ale gdzie tam, tamto w porównaniu z "Gwiazd naszych wina" to była rozgrzewka, strumyczek.

"Gwiazd naszych wina" jest to książka trudna. Przeznaczona dla osób o silnej psychice. Porusza ciężkie, ale zarazem prawdziwe tematy: miłość, przyjaźń, choroba, śmierć. Sposób w jaki bohaterowie czekali na swój koniec, na nieubłaganie zbliżającą się śmierć. Byli z tym pogodzeni. Gotowi by odejść, wiedząc, że nawet po śmierci, na zawsze będą mieli siebie w swoich sercach. To jest prawdziwa miłość. Miłość, która prztrwa nawet śmierć.

O cholera.
Serio.
O cholera.

Przepraszam, z reguły nie jestem osobą na prawo i lewo rzucającą mięsem, ale cholera.
John'ie Green. Ogłaszam wszem i wobec: Nienawidzę Cię. Serio. Naprawdę Cię nienawidzę. Pojechałeś po bandzie. Rozwaliłeś cały mój spokojny, monotonny, ułożony świat. Jedną książką. 312 stronami. Jedną nocą czytania. Paczką chusteczek. Tabliczką czekolady....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Długo czekałam, aż wreszcie będę mogła porwać w swoje łapki "Po tamtej stronie Ciebie i mnie". Ponad rok. Udało mi się dopaść je wczoraj, co prawda w wersji mbook'a czego po prostu nienawidzę, bo nie ma to jak książka papierowa, ale i tak przecież najważniejszy jest tekst.

Przyznam szczerze, ze spodziewałam się czegoś lepszego. Takiego jak "Zawsze przy mnie stój" Carolyn Jess-Cooke, które rozwaliło mnie na malutkie kawałeczki i przemieniło w pokojową fontannę z IKEA. Serio, nie miałam pojęcia, że człowiek potrafi tak długo płakać.

Wracając jednak do głównego tematu, to przyznam, ze chociaż miałam wyższe wymagania odnośnie tej książki to jednak bardzo mnie poruszyła i z pewnością sięgnę po nią jeszcze nie raz. Nie jest ona lekką powieścią. Ma ona w sobie pewien morał, wiele miłości, a zarazem cierpienia. Jak życie.

Nie jestem romantyczką. Nie wierzę w bezgraniczną miłość dopadającą każdego. Oczywiście jestem zdania, ze każdy człowiek, nieważne jak bardzo zły, egoistyczny, czy nawet głupi zasługuje na miłość. Bo miłość zmienia ludzi, jednych na lepsze, innych na gorsze, ale zawsze zmienia. Nikt nie zostaje taki sam. W życiu kieruję się jednak zdrowym rozsądkiem. Oczywiście mam przyjaciół, rodzinę, osoby dla których mogłabym zrobić wszystko, ale od małego sama dążyłam do celu, nikt nigdy mi w tym nie pomagał i nadal uważam, ze człowiek w 100% może liczyć tylko na siebie.

Dlatego też uwielbiam takie książki, które pokazują okrucieństwo świata, ale dają również nadzieję, ze może jednak jest ktoś, kto i o Ciebie zadba i zrobi to bezinteresownie. Ktoś dzięki komu poczujesz, że nawet jeśli zawalisz i wpadniesz w największy kanał nie będziesz musiał wychodzić z niego sam. Ktoś poda Ci rękę. Tan pierwszy raz.

Długo czekałam, aż wreszcie będę mogła porwać w swoje łapki "Po tamtej stronie Ciebie i mnie". Ponad rok. Udało mi się dopaść je wczoraj, co prawda w wersji mbook'a czego po prostu nienawidzę, bo nie ma to jak książka papierowa, ale i tak przecież najważniejszy jest tekst.

Przyznam szczerze, ze spodziewałam się czegoś lepszego. Takiego jak "Zawsze przy mnie stój" Carolyn...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cały cykl mnie urzekł, była to właściwie jedna z pierwszych książek młodzieżowych tego typu jakie czytałam. Do tej pory uważam go ją za lekturę, który otworzyła mi oczy na prawdziwe piękno piękno książek, na uczucia jakie z nich biją. To właśnie przy "Skrzydłach Laurel" pierwszy raz zapłakałam nad losami książkowych bohaterów, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Za każdym razem gdy któryś znajomy pyta mnie, czy nie polecę mu jakiejś książki ja odpowiadam : "Skrzydła Laurel".


Od samego początku zakochałam się w Tamanim, tajemniczym wartowniku, który darzy Laurel wielkim uczuciem. Jego słowa wydawały się tak szczere, pełne uczucia, pełne miłości. Może dlatego, że sama tak głębokiej miłości jeszcze nie zaznałam, miały na mnie taki wpływ? Nie wiem, ale powtarzam to wszystkim moim znajomym, ta książka jest niebezpieczna, jest jak studnia bez dna, która wciąga i nie pozwala ci od niej odejść dopóki nie skończysz, a po skończeniu i tak siedzi przez kilka dni w twojej głowie nie dając ci spokoju.


„Nigdy z Ciebie nie zrezygnowałem - powiedział, przyciskając usta do jej czoła. - I nigdy nie zrezygnuję.”

Cały cykl mnie urzekł, była to właściwie jedna z pierwszych książek młodzieżowych tego typu jakie czytałam. Do tej pory uważam go ją za lekturę, który otworzyła mi oczy na prawdziwe piękno piękno książek, na uczucia jakie z nich biją. To właśnie przy "Skrzydłach Laurel" pierwszy raz zapłakałam nad losami książkowych bohaterów, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Matko, nienawidzę tej książki. Może zacznę od tego, że nie doczytałam jej do końca. Zapewne większość osób, które to przeczyta stwierdzi, ze moja opinia w takim razie jest bezpodstawna. Sama bym tak stwierdziła. Napiszę ją jednak, po prostu czuję, że muszę to zrobić.

Nie doczytałam książki ponieważ nie potrafiłam. Za bardzo mnie ona irytowała. Moje oceny poprzednich części historii o tygrysach były dość pozytywne, pewnie każdy zastanawia się skąd ta zmiana. Już tłumacze.


Pierwsza część.

Wszystko super, pięknie. Coś nowego (brak wampirów, upadłych aniołów etc.) tygrysy. Pojawia się przystojny książę Ren, niepewna miłość, przygoda, walka o przetrwanie... Wszystko co powinna zawierać dobra książka.

Kesley - Kocha Rena, jest niezależna, lekko sarkastyczna co tylko dodaje jej uroku.
Ren - Przystojny, opiekuńczy książę, troskliwy, zakochany w Kesley, zaklęty w tygrysa.
Kishan - Przystojny, nieco arogancki, dowcipny książę, zaklęty w tygrysa, brat Rena, przyjaźni się z Kesley.

Pierwsza część mnie wciągnęła, miała w sobie pewien urok, trzymałam kciuki za Rena i Kelsey, pokochałam Kishiana za jego dowcip i błyskotliwość. Daję 9/10.



Druga część.

Wreszcie Ren przyjeżdża do Kelsey, wyznaje jej miłość, ona się cieszy, ja się jaram, wszystko świetnie. Przyjeżdża Kishan, Ren zostaje złapany w niewole i od tego momentu zaczyna się mój problem. Coraz bardziej przekonywałam się do Kishana.

Kesley - Zagubiona, kocha Rena, samotna, czuje coś do Kishana, ale sama do końca nie wie co.
Ren - Kocha Kesley, odgrywa supermana, oddaje się w niewole, po uratowaniu przez przyjaciół zapomina o Keasley, ciągle cytuje Szekspira, co jest urocze, ale trochę męczące,
Kishan - Kocha Kesley, zadręcza się, ponieważ nie on znalazł się na miejscu brata, wolałby się poświecić, by Keasley i Ren byli szczęśliwi.

Druga część jest moją ulubioną, ponieważ... nie ma w niej prawie wcale Rena. Zbliżyłam się dzięki niej do Kishana i po przeczytanie niecałych 2/3 książki jestem w stanie stworzyć jego fanclub.

Trzecia część.

Tak naprawdę to ta część wywarła na mnie największe wrażenie. To w niej pierwszy raz Kesley związała się z Kishanem, ale to również w tej części znienawidziłam Rena. Może dlatego, że najbardziej w życiu nienawidzę chamstwa, egoizmu, płytkości, głupiego uporu, który nic nie wnosi, brutalności w wyrażaniu opinii, które ranią innych.


Kesley - cierpiąca, wierzy, że Ren do niej wróci, zależna od Rena, robi dla niego wszystko, odtrąca Kishana, kocha Ksihana, jest z Renem, jest z Kishanem, nienawidzi Rena, kocha Rena, kocha Kishana, zdradza Kishana.
Ren - nie pamięta Kesley, odtraca Kesley, na widok Kesley ma nudności i ucieka, obraża Kesley, odtrąca Kesley, twierdzi, że kocha Kesley, rzuca Keley, ugania się za innymi kobietami, rości sobie prawa do Kesley. Przypomina sobie Kesley, chce znów być z Kesley, cytuje Szekspira, próbuje pisać wiersze.
Kishan - Kocha Kesley, troszczy się, ufa, pomaga, wierzy, szanuje Kesley. Jest w stanie ustąpić bratu jeśli tylko Kesley tego chce.

To już przeważyło szalę. Zrobiło mi się tak strasznie żal Kishana, jeszcze bardziej znienawidziłam Rena i zaczęła mnie irytować Kesley.

Czwarta część.


Z początku wszystko było okej,Kesley uratowano z niewoli, jest ona z Kishanem, Ren ma swoje problemy, wszystko świetnie. Jeszcze lepiej jest gdy Kishan jej się oświadcza. Piszczę z radości, sama przybijam sobie piątki, zaczynam powoli wierzyć, ze wszystko się jednak dobrze skończy i nagle... W momencie kiedy Kishan ją całuje ona myśli o Renie. Postanowiłam przeczytać końcówkę i dowiedzieć się kogo wybierze. Jeśli Kishana - czytam dalej. Jeśli Rena - Koniec czytania tej książki. Odpowiedź jest jasna.


Pewnie teraz wszyscy pomyślą, że zachowuję się jak ostatnia idiotka, ale po prostu książka zaczęła mnie męczyć. Miałam dość czytania wyznań Kishana, który deklaruje Keasley swoją miłość, a ona gapi się na Rena i zastanawia, czy on też jej pragnie. Chyba coś tu nie tak? Która normalna dziewczyna, mającą u boku kochającego, przystojnego, dowcipnego faceta myśli o innym i nie słucha nawet oświadczyn swoejgo chłopaka? Daję książce 3/10


Jednakże książkę polecam, bo przecież nie każdy ma takie problemy jak ja, a książka wciąga i jest miłym oderwaniem od wampirów i upadłych aniołów. Gdyby jeszcze nie było w niej Rena...

Matko, nienawidzę tej książki. Może zacznę od tego, że nie doczytałam jej do końca. Zapewne większość osób, które to przeczyta stwierdzi, ze moja opinia w takim razie jest bezpodstawna. Sama bym tak stwierdziła. Napiszę ją jednak, po prostu czuję, że muszę to zrobić.

Nie doczytałam książki ponieważ nie potrafiłam. Za bardzo mnie ona irytowała. Moje oceny poprzednich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zastanawiam się dlaczego daję książce tak wysoką ocenę. W sumie to niczym mnie nie zachwyciła, a jednak nie potrafiłam się od niej oderwać.Muszę jednak przyznać, że była to jedna z najbardziej irytujących książek z jakimi się spotkałam.

Co mnie najbardziej irytowało ?

1. Ren, Ren, Ren i jeszcze raz Ren. Matko, nienawidzę tego człowieka, jest taki upierdliwy, męczący, zadufany w sobie, myśli i że nad każdym ma władzę. Jest po prostu jak taki wrzód na tyłku.

2. Szekspir i poezja. Okej, na początku, nie widziałam problemu w ilości zamieszczanej poezji w książce, bo przecież wiersze są słodkie. Która dziewczyna nie chciałaby, aby chłopak pisał dla niej wiersze, albo dostawać kartek z romantycznymi cytatami ? Wszystkie byśmy chciały, ale z czasem robiło się to naprawdę męczące...


Jednak tak naprawdę to przy książce trzymał mnie jedynie Kishan. Po prostu pokochałam tego bohatera. Może dlatego, że jest odrobinę arogancki? I co najważniejsze całym sercem troszczy się o Kelsey.

Zastanawiam się dlaczego daję książce tak wysoką ocenę. W sumie to niczym mnie nie zachwyciła, a jednak nie potrafiłam się od niej oderwać.Muszę jednak przyznać, że była to jedna z najbardziej irytujących książek z jakimi się spotkałam.

Co mnie najbardziej irytowało ?

1. Ren, Ren, Ren i jeszcze raz Ren. Matko, nienawidzę tego człowieka, jest taki upierdliwy, męczący,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie sądziłam, ze przeczytam tak złą książkę. Jest ona pełna filozoficznych przemyśleń autora, z którymi niestety nikt o zdrowych zmysłach się nie zgodzi.

Główną bohaterką jest dwudziestokilkuletnia Weronika. Ma wszystko. Jest ładna, ma gdzie mieszkać, ma pieniądze etc. Ale postanawia umrzeć, bo co? Bo jej życie jest rutyną. Bo codziennie musi chodzić do pracy, musi jeść, spać, oddychać. Czyta artykuł w gazecie pt."Gdzie leży Słowenia?". Pisze list do autora artykułu, połyka tabletki (jej zdaniem taka śmierć jest romantyczna). Koniec. Budzi się w szpitalu psychiatrycznym, dowiaduje się, że w ciągu 7 dni umrze i nagle zmienia zdanie. Nie chce umierać. Gdzie tu sens?

Gdy zabierałam się za książkę znałam mniej więcej akcję, która miała się w niej rozegrać. Nie sądziłam jednak, że będzie tak... głupia? żałosna? Nie umiem znaleźć odpowiedniego słowa, które określiłoby beznadziejność tej pozycji. Paulo Coelho pisząc tę książkę sam strzelił sobie w plecy. To było pierwsze moje spotkanie z tym autorem i zapewne na nim poprzestanę.

Nigdy nie sądziłam, ze przeczytam tak złą książkę. Jest ona pełna filozoficznych przemyśleń autora, z którymi niestety nikt o zdrowych zmysłach się nie zgodzi.

Główną bohaterką jest dwudziestokilkuletnia Weronika. Ma wszystko. Jest ładna, ma gdzie mieszkać, ma pieniądze etc. Ale postanawia umrzeć, bo co? Bo jej życie jest rutyną. Bo codziennie musi chodzić do pracy, musi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Długo pisałam tę recenzję. Mam w niej tyle do napisania, że nie wiem od czego zacząć. Co chwile tylko usuń, usuń, usuń. Może tak...

Przyznam, ze gdy czytałam książkę nie myślałam o niej zbyt pochlebnie. Jednak strasznie mnie wciągnęła. Czytałam podczas zmywania, gotowałam z książka, jadłam, prostowałam włosy ( co było nie lada wyczynem, bo uwierzcie, trudno jest przymocować książkę do kranu, by jej nie zmoczyć, a za razem móc z niego korzystać i dobrze widzieć tekst. )

Główną bohaterka jest licealistka Sam. Ma ona trzy wspaniałe przyjaciółki, chłopaka pożądanego przez wszystkie dziewczyny w szkole, podrywa ją nauczyciel od matematyki, jest niezwykle popularna. Po prostu żyć nie umierać. No właśnie. Nie umierać.

Jest piątek, dzień kupidyna, jak co roku Sam i jej przyjaciółki dostają najwięcej róż, różnica jest taka, że własnie tego roku w dzień kupidyna Sam planuje spędzić noc ze swoim chłopakiem Robem. Wcześniej jednak przyjaciółki wybierają się na imprezę do szalenie zadurzonego w Sam Kenta. I wtedy wszystko się zmienia. Na imprezie pojawia się Juliet zwana przez wszystkich psycholką, nazywa 4 przyjaciółki sukami i wtedy zaczyna sie piekło. Dziewczyna zostaje publicznie ośmieszona. Po imprezie dziewczyny pijane wracają samochodem do domu i nagle...

"Nagle przed nami rozbłyskuje jasne, białe światło. Lindsey coś krzyczy, ale nie rozumiem jej-coś jak "szajs", albo "stój", albo "zjazd" - i wtedy samochód zjeżdża z drogi w prost czarne usta lasu. Słychać straszliwy zgrzyt-metal pociera o metal, tłucze się szkło, samochód zgina się wpół-i czuje, że coś się pali. A potem..."

A potem...
12 lutego, piątek. Już od 7 dni.

Jak wy byście postąpili? Staralibyście się naprawić błędy, czy robili wszystko na co nie odważylibyście się wcześniej ? Wiedząc, że to ostatnie dzień wszego życia.

Długo pisałam tę recenzję. Mam w niej tyle do napisania, że nie wiem od czego zacząć. Co chwile tylko usuń, usuń, usuń. Może tak...

Przyznam, ze gdy czytałam książkę nie myślałam o niej zbyt pochlebnie. Jednak strasznie mnie wciągnęła. Czytałam podczas zmywania, gotowałam z książka, jadłam, prostowałam włosy ( co było nie lada wyczynem, bo uwierzcie, trudno jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z książek, które pozostaną w moim sercu na długie lata. Książka ta opisuje całe życie kobiety imieniem Margot. Po śmierci staje się ona aniołem stróżem. Swoim aniołem stróżem. Kolejny raz musi oglądać swoje błędy, tragedie rodzinne, śmierć najbliższych, walczy, by uratować swojego syna od kariery kryminalisty. I wie, że to wszystko z jej winy. Ogląda swojego byłego męża w rozsypce z powodu jej zdrady. I stara się. Stara się to wszystko naprawić.

Przy tej książce płakałam niezliczoną ilość razy. Czytałam ją przez kilka godzin i w sumie to płakałam cały czas. Jestem w szoku, że człowiek może pomieścić w sobie tyle łez.

Po skończeniu czytania zaczęłam bardziej zastanawiać się nad swoja przyszłością. W mojej głowie rodziły się myśli typu: " A czego ja bym żałowała na miejscu Margot?", "Czy próbowałabym coś zmienić?", aż w końcu stwierdziłam, że życie jest tylko jedno. Jedno jedyne i trzeba je przeżyć jak najlepiej. Książka bardzo pouczająca i skłania do refleksji. Polecam.


„I mówię mu, że przy nim stoję. Zawsze.”

Jedna z książek, które pozostaną w moim sercu na długie lata. Książka ta opisuje całe życie kobiety imieniem Margot. Po śmierci staje się ona aniołem stróżem. Swoim aniołem stróżem. Kolejny raz musi oglądać swoje błędy, tragedie rodzinne, śmierć najbliższych, walczy, by uratować swojego syna od kariery kryminalisty. I wie, że to wszystko z jej winy. Ogląda swojego byłego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka mnie nudziła. Nie wiem, czy byłam wtedy rozkojarzona, czy po prostu mam dziwny gust książkowy, ale była ona dla mnie męczarnią. Czytałam ja we wakacje. Co prawda od tego czasu minęło już kilka miesięcy, ale przeważnie pamiętam główne wątki przeczytanych książek. Z tą jest inaczej. Nie podchodziła mi z początku i po zakończeniu czytania nie żyła we mnie zbyt długo długo. Prawdę mówiąc nie żyła we mnie wcale. Była ona jak reklama podczas filmu. Wiem, trochę dziwne porównanie, ale zawsze. Reklamy są nudne, irytujące, ale czasem potrzebne, by zdążyć pójść po przekąskę nie tracąc przy tym fragmentu filmu. Tak właśnie było ze mną i tą książką. Przez wakacje wpadłam w potężny nałóg czytania. Pochłaniałam jedną książkę za drugą i własnie ta, pozwoliła mi na oderwanie się od świata fikcyjnego i powrót do normalności. Szukałam sobie najdziwniejszych zajęć, by tylko nie musieć jej czytać. Co prawda sama przed sobą się do tego nie przyznawałam. Dopiero moja współlokatorka dała mi to do zrozumienia mówiąc: "Tobie już kompletnie odbiło. Naprawdę szydełkujesz latem skarpety ? I przykro mi to mówić, ale niestety to coś skarpet nie przypomina. Lepiej wróć do swojego książkowego maratonu, przynajmniej wtedy nie walały się wszędzie włóczki." Więc szczerze mówiąc to książki nie polecam, jednakże gdybym miała taką możliwość podziękowałabym autorce za jej napisanie, bo dzięki niej nauczyłam się piec torty i moje szydełkowe "skarpetki" chyba powoli zaczęły nabierać odpowiednich proporcji i kształtu :)

Książka mnie nudziła. Nie wiem, czy byłam wtedy rozkojarzona, czy po prostu mam dziwny gust książkowy, ale była ona dla mnie męczarnią. Czytałam ja we wakacje. Co prawda od tego czasu minęło już kilka miesięcy, ale przeważnie pamiętam główne wątki przeczytanych książek. Z tą jest inaczej. Nie podchodziła mi z początku i po zakończeniu czytania nie żyła we mnie zbyt długo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerze? Piszę tę recenzje, bo zbyt często się do niej odwołuję. Zawsze kiedy chce pokazać, że dana książka nie jest zła mówię. "Porównaj ze Zmierzchem."

Kiedy ukazała się jej ekranizacja i wszyscy się nią zachwycali przeczytałam ją z czystej ciekawości. Stwierdziłam, że jest poniżej przeciętnej. Akcja rozwija się dopiero na końcu ( jak w większości książek). Niby jest spokojnie, a potem takie BUM. Ale nawet to BUM nie było ciekawe.

Bella - 17 latka, zachowuje się jak 50 latka. Zakochała się w ponad 100 letnim wampirze. ( co zabawne schizuje z powodu urodzin, bo boi się, że będzie starsza od wampira ) I w sumie to cała akcja. Nie ma jej.

Przyznam, że po przeczytaniu książki obejrzałam ekranizację z koleżanką ... Po tym wydarzeniu nie odzywała się do mnie przez tydzień. Ponieważ kiedy ona płakała i rozczulała się nad Edwardzikiem, ja zastanawiałam się głośno, czy Bella czasem nie jest zombiakiem i czy nie napisać maila do autorki z taką propozycją.

Daję 3/10

Szczerze? Piszę tę recenzje, bo zbyt często się do niej odwołuję. Zawsze kiedy chce pokazać, że dana książka nie jest zła mówię. "Porównaj ze Zmierzchem."

Kiedy ukazała się jej ekranizacja i wszyscy się nią zachwycali przeczytałam ją z czystej ciekawości. Stwierdziłam, że jest poniżej przeciętnej. Akcja rozwija się dopiero na końcu ( jak w większości książek). Niby jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałam tylko na początku powiedzieć, ze z powodu mojego roztrzepania napisałam na początku "historię mojego uczęszczania do biblioteki" więc jeśli ktoś nie chce tego czytać proponuję zjechać niżej ;)

Książka "Skazani za pożądanie" wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem. Pojechałam do mojej babci, miała problemy zdrowotne więc przyjechałam na kilka tygodni i pomagałam jej w pracach domowych... prałam, sprzątałam, gotowałam obiady i... chodziłam dla niej do biblioteki. Zabrałam ze sobą laptopa wiec babcia tylko zapisywała mi tytuły, a ja posłusznie chodziłam po książki. Po tygodniu byłam bardziej wykończona "zadaniami", które codziennie dostawałam, niż gdy siedzę kilka godzin w szkole, a potem do pracy i jeszcze korki dla dzieci ze szkół muzycznych. ( Matko, znów piszę o sobie, a nie o książce. Aż mi siebie żal.) Więc postanowiłam odpocząć pogrążając się w lekturze jakiejś książki przyniesionej dla mojej babci. Padło na "Skazanych za pożądanie".

Książka okazała się kryminałem przeplatanym "lekkim" erotykiem. Jest ciekawa i wciąga. Polecam.

Napisałam więcej osobistych bredni, niż recenzji, muszę nad tym popracować ;)

Chciałam tylko na początku powiedzieć, ze z powodu mojego roztrzepania napisałam na początku "historię mojego uczęszczania do biblioteki" więc jeśli ktoś nie chce tego czytać proponuję zjechać niżej ;)

Książka "Skazani za pożądanie" wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem. Pojechałam do mojej babci, miała problemy zdrowotne więc przyjechałam na kilka tygodni i pomagałam jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wpadłam do galerii z myślą o zakupie portfela, oraz jakiś spodni, lecz skończyło się na tym, że po czterech godzinach bezsensownego szwendania po sklepach zdesperowana poszłam napchać się żarciem z KFC i wydałam ponad 200 zł w empiku ( pomijając fakt, że gdy już z niego wyszłam zobaczyłam w sklepie na przeciwko śliczne jeansy ). Kupiłam między innymi książkę C.J. Daugherty pt. "Dziedzictwo". Może wspomnę najpierw, że przeczytałam już książkę po angielsku, ale zawsze przyjemniej jest jednak czytać bez potrzeby zastanawiania się co dane słowo oznacza ;)

Wróciłam do domu plując sobie w brodę, że znów wydałam wszystko na książki, a spodni i tak nie kupiłam. Zrobiłam sobie herbatę i wyczerpana padłam na łóżko, pogrążając się w lekturze.

Przyznam, ze pierwsza myśli jaka mi przyszła na widok ksiazki w empiku to: "Super, Znów okładka z gębą." Pewnie teraz zastanawiacie się o co mi mogło chodzić, ale już wyjaśniam... Nienawidzę książek na których widać twarze. Pewnie wyda wam się to dziwne, ale to dlatego, ze one po prostu psuja mi wizję książkowych postaci. Na przykład wyobrażam sobie pięknego Cartera i Sylvaina, a tu takich łebków dali mi na okładkę, że omijam ich twarze wzrokiem. Z takich powodów przeważnie nie oglądam ekranizacji moich ulubionych książek, ponieważ własnie psują mi wizję. Na przykładzie Zmierzchu, przeczytałam książkę, nawet mi się podobała. Obejrzałam film znienawidziłam, sama nie wiem dlaczego. Może z powodu smętności tego filmu ? Ciągłego przymulenia Belli? Przyznam szczerze, że gdybym wcześniej nie czytała książki, to obstawiałabym, że okaże sie, iż Bella jest Zombie. Ale wracając do Dziedzictwa...

Od razu uprzedzę fanów Allie i Cartera.... to koniec. Już nie będą razem. Więcej jednak nie powiem ;) Nie chcę burzyć napięcia. Książkę szybko się czyta. Przeczytałam w trochę ponad cztery godziny.

"Dziedzictwo" jest wręcz przeładowane zdarzeniami. Remont szkoły, ognisko, bal zimowy, spotkanie z Christopherem, nauka w Nocnej Szkole, Potajemne spotkania z Sylvainem, kłótnie z Carterem...

Gdy skończyłam czytać książkę poczułam, że kupno jej zamiast jeansów było dobrym wyborem. "Dziedzictwo" strasznie wciąga, nie da się od niej oderwać, a po skończeniu pozostawia niedosyt. Ale co poradzić ? Trzeba czekać na kolejna część.

„- Po co? - szepnęła. - Le coeur a ses raisons que la raison ne connait point - odpowiedział po francusku tak szybko, że tylko potrząsnęła głową. -Nic nie rozumiem - przyznała zaskoczona. - Co to znaczy? Kiedy spojrzała w jego oczy, zobaczyła w nich ogromną tęsknotę, będącą odpowiedzią na jej pytanie. - To znaczy, że chcę z tobą być. Nie mogę przestać o tobie myśleć. - Walnął niezbyt mocno pięścią...”

Trochę się rozpisałam ;) I przepraszam, za wiele moich osobistych refleksji niezwiązanych z tematem, ale taka już jestem, strasznie roztrzepana ;)

Wpadłam do galerii z myślą o zakupie portfela, oraz jakiś spodni, lecz skończyło się na tym, że po czterech godzinach bezsensownego szwendania po sklepach zdesperowana poszłam napchać się żarciem z KFC i wydałam ponad 200 zł w empiku ( pomijając fakt, że gdy już z niego wyszłam zobaczyłam w sklepie na przeciwko śliczne jeansy ). Kupiłam między innymi książkę C.J. Daugherty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Widzę, że nikt nic o książce nie napisał, aż dziwne. To ja będę pierwsza ^^
Allie - Buntowniczka, kilkakrotnie aresztowana, zaginął jej ukochany brat, nie dogaduje się z rodzicami, zostaje wyrzucona ze szkoły. Co robią jej rodzice ? Wysyłają ją do elitarnej szkoły z internatem. Akademii Cimmeria.

Allie nikogo nie zna, a jedyną bliską jej rzeczą są... czerwone martensy. Ale ich także nie może nosić. W szkole panuje rygor, mundurki, natłok obowiązków. Już pierwszego dnia Allie poznaje, a raczej zauważa Cartera. Tajemniczego, przystojnego outsidera. Ale jest również Sylvain. Uprzejmy, przystojny, błękitnooki francuz. Kogo wybierze Allie? Czy dokona dobrego wyboru?

Dodatkowo stopniowo Allie będzie dowiadywać się coraz więcej o swojej rodzinie, coraz więcej sekretów wyjdzie na jaw, ale czy to cokolwiek będzie tłumaczyło ?

Na koniec dodam tylko, że naprawdę polecam te ksiażkę, jest ona dość lekką i przyjemną lekturą. Miło się do niej wraca ;)

Widzę, że nikt nic o książce nie napisał, aż dziwne. To ja będę pierwsza ^^
Allie - Buntowniczka, kilkakrotnie aresztowana, zaginął jej ukochany brat, nie dogaduje się z rodzicami, zostaje wyrzucona ze szkoły. Co robią jej rodzice ? Wysyłają ją do elitarnej szkoły z internatem. Akademii Cimmeria.

Allie nikogo nie zna, a jedyną bliską jej rzeczą są... czerwone martensy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z książek, które mogę czytać miliony razy, a i tak mi się nie znudzi. Podoba mi się w tej książce wszystko, zaczynając od postaci, przez język, który nie jest trudny ( duży plus ), humor, akcję ( która toczy się przez około dwa dni, ale wcale się nie ciągnie ). Książka zaskakuje i idealnie nadaje się na letnią lekturę.


Gwendolyn jest zwyczajną szesnastolatką, która posiada kompletnie niezwykłą rodzinę. Nie dość, że nienawidzi swojej ciotki, oraz jej córki Charlotty, z którymi musi mieszkać pod jednym dachem, to jeszcze dowiaduje się, że posiada gen podróży w czasie. Jak twierdzi jej rodzina gen ten jest darem, natomiast sama Gwen uważa go za przekleństwo.

„Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki.”

Na domiar złego ( a może dobrego ? ) drugim podróżnikiem w czasie, jest przystojny Gideon. Jest arogancki, buńczuczny i szalenie pociągający. Gwen choć z początku sama się do tego nie przyznaje zakochuje się w chłopaku, ale na przeszkodzie stoi banda kretynów znana pod nazwą : "strażników", oraz sam hrabia, który dyryguje wszystkim z XVIII wieku.

„- Gotowa, Gwendolyn? - zapytał w końcu. Uśmiechnęłam się do niego.
- Gotowa, jeśli i ty jesteś gotów...”

https://www.facebook.com/pages/Czerwie%C5%84-Rubinu-B%C5%82%C4%99kit-Szafiru-Ziele%C5%84-Szmaragdu/491252154288709?fref=ts

Jedna z książek, które mogę czytać miliony razy, a i tak mi się nie znudzi. Podoba mi się w tej książce wszystko, zaczynając od postaci, przez język, który nie jest trudny ( duży plus ), humor, akcję ( która toczy się przez około dwa dni, ale wcale się nie ciągnie ). Książka zaskakuje i idealnie nadaje się na letnią lekturę.


Gwendolyn jest zwyczajną szesnastolatką, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najpiękniejsza okładka z całego cyklu. Pochłonęłam ją w cztery godziny. Nie sposób się od niej oderwać, książka wciąga i trzyma w napięciu do samego końca. Jedna z najbardziej wzruszających książek jakie czytałam.

Cały cykl mnie urzekł, była to właściwie jedna z pierwszych książek młodzieżowych tego typu jakie czytałam. Do tej pory uważam go jednak za cykl, który otworzył mi oczy na piękno książek, na uczucia jakie z nich biją. Za każdym razem gdy któryś znajomy pyta mnie, czy nie polecę mu jakiejś książki ja odpowiadam : "Skrzydła Laurel", cały cykl."


Od samego początku zakochałam się w Tamanim, tajemniczym wartowniku, który darzy Laurel wielkim uczuciem. Jego słowa wydawały się tak szczere, pełne uczucia, którego sama nie umiem sprecyzować, pełne miłości. Może dlatego, że sama tej miłości jeszcze nie zaznałam, miały na mnie tak wpływ? Nie wiem, ale powtarzam to wszystkim moim znajomym, ta książka jest niebezpieczna, jest jak studnia bez dna, która wciąga i nie pozwala ci od niej odejść dopóki nie skończysz.

„Słuchałem Drzewa i własnych,egoistycznych pragnień,a powinienem był słuchać ciebie.Teraz wydaje mi się,że wiem, o co chodziło w tej odpowiedzi-szeptał jej do ucha.-Muszę oddać moje życie tobie-nie żeby cię chronić czy wspierać-po prostu mam oddać tobie całego siebie.”

Najpiękniejsza okładka z całego cyklu. Pochłonęłam ją w cztery godziny. Nie sposób się od niej oderwać, książka wciąga i trzyma w napięciu do samego końca. Jedna z najbardziej wzruszających książek jakie czytałam.

Cały cykl mnie urzekł, była to właściwie jedna z pierwszych książek młodzieżowych tego typu jakie czytałam. Do tej pory uważam go jednak za cykl, który otworzył...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po książkę sięgnęłam sugerując się jedynie jej okładką (zapewne jak większość osób), przyznam, że nie "rzuciła mnie na kolana", ale też nie zawiodła. Nie żywiłam co do niej wielkich nadziei. To jasne, że nie jest to książka z najwyższej półki. Jest ona dość lekką lekturą, ale zarazem mroczną i intrygującą. Co prawda miała dość nudne fragmenty, ale zalicza się do książek, których nie żałowałam przeczytania.

Po książkę sięgnęłam sugerując się jedynie jej okładką (zapewne jak większość osób), przyznam, że nie "rzuciła mnie na kolana", ale też nie zawiodła. Nie żywiłam co do niej wielkich nadziei. To jasne, że nie jest to książka z najwyższej półki. Jest ona dość lekką lekturą, ale zarazem mroczną i intrygującą. Co prawda miała dość nudne fragmenty, ale zalicza się do książek,...

więcej Pokaż mimo to