-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1159
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać415
Biblioteczka
2023-12-30
2023-12-26
2023-12-26
2023-12-26
2023-12-26
„Spacerujący z książkami” to kolejna opowieść, która skradła moje serce!
Carl Kollhoff to księgarz niezwykły. Jego bezgraniczna miłość do książek może zawstydzić niejednego mola książkowego. Carl co wieczór, podczas spaceru roznosi książki swoim klientom. Klientom, których totalnie nie zna, ale stanowią dla niego ważną część jego skromnego życia. Pewnego dnia podczas jednej z wędrówek, przyczepia się do niego Schascha - na maksa wygadana dziewczynka, która nie daje spokoju starszemu mężczyźnie. Carl, w pewnym momencie ma dość jej towarzystwa. Lecz Schascha się nie poddaje. Jak się później okaże - to dziecko diametralnie zmieni jego życie.
„Spacerujący z książkami” to wybitna i niezwykle otulająca powieść, która rozkocha w sobie niejednego czytelnika. Głównym motywem tej pozycji, jak łatwo można się spodziewać - są książki. Ale nie tylko! Carsten Henn w swojej powieści skupia się przede wszystkim na relacjach międzyludzkich i więzi, jaka może zacisnąć się wokół zupełnie obcych sobie ludzi. Ukazuje obraz pięknej przyjaźni, zrodzonej ze wspólnej pasji. Dobrą wisienką na torcie stanowi tutaj także kreacja głównych bohaterów. Carl to starszy mężczyzna, człowiek o wspaniałym sercu i dobrych manierach. Człowiek, który każdego dnia wręcza książki innym ludziom, wywołując przy tym uśmiech na ich twarzy. Schascha natomiast to dziewięcioletnia, rozgadana, ale i mądra, oraz rezolutna dziewczynka, która pragnie spacerować z Carlem. Księgarzowi nie do końca podoba się ten pomysł, bowiem już pierwszego dnia ta mała istota burzy cały jego uporządkowany harmonogram, oraz spokój i życie jego klientów. Powoli jednak, z pomocą tej energicznej dziewczynki, zaczyna dostrzegać rzeczy, których przedtem nie widział. Dzięki niej zauważa, że jego klienci to pokrzywdzeni przez życie ludzie. Ludzie, którzy uciekają do krainy książki, aby odwrócić wzrok od otaczającej ich rzeczywistości. Rzeczywistości przepełnionej smutkami, niepowodzeniami, przykrymi sytuacjami, czy toksycznymi relacjami. Carl wraz z Schaschą przeprowadza czytelnika przez samo życie. Życie, które niejednokrotnie zaskoczy i zmusi do wielu refleksji.
„Spacerujący z książkami” to piękna, kojąca, ciepła, wartościowa, wesoła, ale również i momentami bardzo smutna opowieść, o przemyślanej i idealnie nakreślonej fabule, od której nie sposób się oderwać. To lektura skupiająca się na człowieku i jego uczuciach. Autor porusza tutaj również temat przemocy domowej, samotności, ułomności, wstydu, bezradności, lęków, czy śmierci. Ale mimo całej tej otoczki, czuć w niej aurę życzliwości i dobroci, która daje nadzieję na lepsze jutro. To zdecydowanie jedna z TYCH WYJĄTKOWYCH opowieści, obok której nie można przejść obojętnie. Uśmiech przez łzy, emocje, samo życie. Cudowna bajka dla dorosłych, nasączona magicznym klimatem. Polecam!
„Spacerujący z książkami” to kolejna opowieść, która skradła moje serce!
Carl Kollhoff to księgarz niezwykły. Jego bezgraniczna miłość do książek może zawstydzić niejednego mola książkowego. Carl co wieczór, podczas spaceru roznosi książki swoim klientom. Klientom, których totalnie nie zna, ale stanowią dla niego ważną część jego skromnego życia. Pewnego dnia podczas...
2022-12-31
Cykl „Siedmiu sióstr” chodził za mną już dość długi czas. Uwielbiam takie sagi rodzinne, więc wiedziałam, że twórczość jednej z moich ulubionych Autorek będzie strzałem w dziesiątkę. Nie pomyliłam się. Pierwszy tom tej historii totalnie mnie oczarował. To jedna z lepszych książek, jaką udało mi się przeczytać w tym roku. „Siedem sióstr” to powieść, która angażuje już od pierwszych stron. Otula, gra na emocjach, a także niejednokrotnie zaskakuje. Totalnie dałam się uwieść tej historii, zakochałam się w niej bezgranicznie, więc cieszę się, że moja przygoda z siostrami dopiero się zaczyna.
Saga ta skupia się na siedmiu siostrach, urodzonych na różnych kontynentach, wychowywanych w bajecznej posiadłości Atlantis, przez ojca adopcyjnego- Pa Salta, który nadał im imiona mitycznych Plejad. W tym momencie, każda z sióstr jest już dorosła, każda z nich ułożyła sobie własne życie, więc rzadko mają okazję spędzać czas w swoim towarzystwie. Jednak nadchodzi moment, gdzie do domu ściąga je tragiczne wydarzenie, jakim jest śmierć ojca. Pa Salt na łożu śmierci pozostawił każdej ze swoich córek list, oraz liczne wskazówki, mające im pomóc w odkryciu własnego pochodzenia, oraz ich korzeni.
Pierwszą siostrą wyruszającą w swoją życiową podróż jest Maja, najstarsza z sióstr. Ta bohaterka zabiera czytelnika do Rio de Janeiro, gdzie krok po kroku zagłębia się w jej rodzinną przeszłość. Akcja książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, w wyżej wspomnianym Rio, oraz w Paryżu, gdzie wraz z bohaterką cofamy się do lat dwudziestych XX wieku, poznając przy tym jej prababcię Izabelę. To właśnie ta osobowość jest kluczem do rozwiązania całej zagadki. Przyznam szczerze, że te fragmenty zdecydowanie podbiły moje serce. Historia życiowa Izabeli potrafi totalnie zahipnotyzować. Czytając jej wątki byłam całkowicie odcięta od świata. Wpływ na to ma oczywiście czarujące pióro Autorki, oraz świetna, przemyślana, przede wszystkim nieszablonowa i idealnie skonstruowana fabuła, z perfekcyjnie wykreowanymi bohaterami na czele. Mało tego, ta fikcja literacka zawiera w sobie wiele autentycznych wątków, jak chociażby moment powstania pomnika Chrystusa Odkupiciela na górze Corcovado w Rio. Żeby było jeszcze ciekawiej, autorka w swojej powieści umieściła bohaterów, którzy faktycznie żyli w tamtych czasach. Czytelnik na kartkach tej powieści spotka się z Panem Landowskim - francuskim rzeźbiarzem pochodzenia polskiego, który własnoręcznie wyrzeźbił posąg, czy samym architektem imponującego pomnika - Heitorem da Silva Costą. Ten zabieg nadaje tej powieści jeszcze większej autentyczności! Przyznam szczerze, że fikcja literacka z nutą prawdziwości wydarzeń może okazać sie naprawdę świetną lekcją historyczną! I tutaj sprawdziło się to wyśmienicie. To było niewyobrażalnie cudowne przeżycie, a sama Autorka obudziła we mnie chęć podróży do Rio, aby zobaczyć to wszystko własnymi oczami. Jak dla mnie Riley jest mistrzynią w swoim fachu i tą powieścią dobitnie to udowodniła. Przez tę książkę niemalże się płynie. Jej wielowymiarowość, wielowątkowość, motyw mitologii, dawka historyczna i w ogóle sam pomysł na tak oryginalną fabułę, tworzy z niej coś wyjątkowego. To jedna z tych książek, o których mogłabym pisać i pisać, bowiem mój zachwyt nad nią sięga zenitu, lecz nie zdradzę Wam wszystkiego. Sami musicie odbyć tę podróż. Wiem, że na pewno tego nie pożałujecie.
„Siedem sióstr” to niebywale wciągająca, zaskakująca, ociekająca życiem powieść, z intrygującą rodzinną tajemnicą w tle, która daje wszystko, czego czytelnik może oczekiwać. To powieść o miłości - tej szczęśliwej i tej niespełnionej. Historia ludzi borykających się z własnymi problemami i dylematami. Powieść skupiająca się na czasach, gdzie to rodzic decydował o zamążpójściu swojej córki. Historia o szczęściu i nieszczęściu. Sztuce i pasji. Podróży, nie tylko do Rio i Paryża, ale i w głąb siebie. Historia, którą koniecznie musicie przeczytać. Pierwszy raz od dłuższego czasu podczas czytania, poczułam, jakbym sama była jedną z bohaterek. Totalnie weszłam w ten świat, więc to tylko świadczy o tym, jak wybitnie została napisana na powieść.
Cykl „Siedmiu sióstr” chodził za mną już dość długi czas. Uwielbiam takie sagi rodzinne, więc wiedziałam, że twórczość jednej z moich ulubionych Autorek będzie strzałem w dziesiątkę. Nie pomyliłam się. Pierwszy tom tej historii totalnie mnie oczarował. To jedna z lepszych książek, jaką udało mi się przeczytać w tym roku. „Siedem sióstr” to powieść, która angażuje już od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-03
2022-09-06
„Rebeka” to moje pierwsze spotkanie z Autorką. Po tylu świetnych recenzjach widziałam, że kiedyś sięgnę po ten tytuł. I stało się. Teraz już rozumiem ten zachwyt, jaki się nad nią unosi. Wprawdzie historia ta nie była mi obca, bowiem przed przeczytaniem książki dość niechcący zderzyłam się z ekranizacją. Ale! Film to jedno. Książka daje zdecydowanie więcej. O wiele, wiele więcej!
W tej powieści Daphne du Maurier przenosi czytelnika do Manderley, ogromnej, gotyckiej i nieco przerażającej posiadłości na południu Anglii, należącej do zamożnego wdowca - Maxima de Wintera, nad którą wisi widmo śmierci jego żony, Rebeki. Podczas wyprawy na Riwierę Francuską, Maxim poznaje dziewczynę - damę do towarzystwa pewnej bogatej, nieznośnej i apodyktycznej Amerykanki. Dama ta dość szybko zostaje drugą Panią de Winter i wraz z ukochanym wraca do sławnej posiadłości, w której niestety nie zostaje przyjęta zbyt dobrze. Sam Maxim również się zmienia, a młoda i zagubiona mężatka zdaje sobie sprawę, że praktycznie nie zna swojego wybranka. Do tego jeszcze dochodzi ten przeklęty duch jego zmarłej żony. Duch, od którego nie potrafi się odpędzić…
„Rebeka, zawsze Rebeka! Dokądkolwiek bym poszła, gdziekolwiek bym usiadła, nawet w moich myślach i moich snach, spotykałam Rebekę.”
O tej książce zostało już chyba powiedziane wszystko. Nie będę oryginalna, twierdząc, że była to absolutnie fenomenalna podróż literacka, nie tylko do owianej mrocznym i dusznym klimatem wiktoriańskiej posiadłości, ale i niebywale satysfakcjonujaca wycieczka w głąb ludzkiej psychiki i wewnętrznych przeżyć bohaterów! To właśnie studium psychologiczne postaci stanowi najważniejszy punkt całej tej wędrówki. „Rebeka” zalicza się bardziej do tych spokojnych i mało dynamicznych powieści. I pewnie w tym momencie pomyślicie „ale nuda!” Nie, nie, nie! Uwierzcie mi, że ten spokój potrafi zaangażować już od pierwszych stron! Nie tylko ze względu na oryginalną i duszną fabułę, ale i różnorodnych, świetnie wykreowanych i niebywale autentycznych bohaterów! Na kartkach tej powieści czytelnik pozna bogatego i wpływowego Maxima de Wintera, zmagającego się z traumatyczną śmiercią swojej pierwszej żony. Człowiek zagadka. Człowiek, który ze strony na stronę zmienia się nie do poznania. Człowiek, którego tak naprawdę ciężko rozszyfrować. Dość fascynująca osobowość. Kolejnym ważnym bohaterem tej powieści jest druga Pani de Winter - nieśmiała, dość naiwna, momentami dziecinna, młoda mężatka, która na każdym kroku porównywana jest do zmarłej Rebeki. Jej osobowość jest dość specyficzna, rzekłabym nawet, że drażniąca, ale ma to również swoje plusy, bowiem im dalej w las, tym postać ta, nie tylko dojrzewa, ale i próbuje przejść wewnętrzną przemianę. Pragnie być silną i niezależną kobietą. Czy jej się to uda? Musicie ocenić sami.
„Rebeka” to powieść, o której można by pisać i pisać. Mogłabym mówić o niej w kółko, bowiem zrobiła na mnie naprawdę świetne wrażenie! To powieść, przez którą niemalże się płynie. Autorka operuje tak miłym i przyjemnym, a przede wszystkim bardzo poetyckim piórem, czarującym na każdej możliwej stronie, więc oderwanie się od tej powieści graniczy z cudem. To książka o miłości, zauroczeniu, tajemnicach, duchu zmarłej żony i jej wiecznej „obecności”. Pojawiający się w niej lekki wątek kryminalny potrafi trzymać czytelnika w napięciu do ostatniej strony. Oczywiście nie będzie on zaskoczeniem dla osób znających film, dlatego polecam pierw sięgnąć po książkę, a dopiero później skusić się na ekranizację. :) Cóż, koniec końców „Rebeka” to zdecydowanie jedna z bardziej klimatycznych powieści, jaką miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Przyjemna, magnetyzująca, niebanalna, nostalgiczna, mroczna, duszna, przeszywająca, poetycko piękna. Klasyka romansu warta poznania.
„Rebeka” to moje pierwsze spotkanie z Autorką. Po tylu świetnych recenzjach widziałam, że kiedyś sięgnę po ten tytuł. I stało się. Teraz już rozumiem ten zachwyt, jaki się nad nią unosi. Wprawdzie historia ta nie była mi obca, bowiem przed przeczytaniem książki dość niechcący zderzyłam się z ekranizacją. Ale! Film to jedno. Książka daje zdecydowanie więcej. O wiele, wiele...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-12
Każdy, kto mnie zna, wie, że kryminały i thrillery to moje życie. Uwielbienie bez granic. Lecz czasami potrzebuję takiego przerywnika, historii, która owieje mnie swoją delikatnością, zapewni melancholię i „lekkość”. „Florentyna od kwiatów” to właśnie taka książka. Pozycja, która zapewniła mi ogromny rollercoaster emocji, zmusiła do kilku refleksji i rozkochała w sobie do granic możliwości.
Historia ta skupia się na Florentynie, trochę innej i dziwnej - jak to mówią ludzie we wsi dziewczynce, zrodzonej wśród kwiatów, obdarzonej niezwykłymi umiejętnościami i zdolnościami, szukającej odpowiedzi na pytanie, dlaczego się urodziła. Czytelnik przez całą powieść skupia się na tej uroczej i niesamowicie dobrze wykreowanej postaci, obserwując z boku jej dzieciństwo, okres dorastania, jak i samą dorosłość. Wraz z nią uczy się życia, podąża jej krętymi ścieżkami, poszukując sensu jej własnej egzystencji. Osadzenie akcji w 1918roku, w małej wiosce otoczonej lasami okazało się strzałem w dziesiątkę. Autorka bardzo precyzyjnie oddaje realizm tamtych czasów, nie tylko w opisach codzienności bohaterów, ale i samych dialogach. Czytając tę książkę czytelnik ma wrażenie, że cofa się w czasie, bowiem świetna kreacja świata tworzy z tego coś namacalnego, coś co pozwala Ci czuć, że tam jesteś. Kręcisz się po lasach w Sokołowie, zaglądając w okna Florentyny, jej rodziny, jak i wszystkich mieszkańców, czujesz ich obecność, stając się częścią tego smutnego, ale i zarazem wyjątkowego świata. Coś cudownego, naprawdę. Mało tego, historia ta skupia się w dużej mierze na przyrodzie - jej pięknie i potędze. Na gwiazdach i ich znaczeniu. Na samym życiu, szukaniu jego sensu i walki z jego przeciwnościami. To historia, która niejednokrotnie rozczuli, wywoła uśmiech na twarzy, pokaże, co czuje człowiek, który traci. Upływający czas, więzi rodzinne, odnajdywanie siebie, ciężkie czasy wojny, miłość i dobroć również nie są tutaj pojęciami obcymi. Ta książka potrafi zaangażować i zauroczyć czytelnika już od pierwszej strony. Oderwanie się od czytania jest w tym przypadku czymś niemożliwym. Chęć poznania dalszych losów Florentyny powoduje, że książka nadaje się na jedno posiedzenie. I mimo, że to powieść z nutą fantastyki, magii, legend, zabobonów, nadprzyrodzonych zjawisk i kroków szeptuchy na żwirowej ścieżce - ma to w sobie coś przyciągającego, autentycznego, coś, co nigdy nie pozwoli o niej zapomnieć. Historia Florentyny i jej bliskich to piękna i ujmująca historia warta poznania. Historia, która cofnie nas w czasie, ukazując życie prostych ludzi tuż przed wojną, jak i po jej okresie. Na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać, że to ckliwa i niczym niewyróżniająca się opowieść obyczajowa, taka do przeczytania i zapomnienia. Jednak zapewniam, że tak nie jest. Gratuluje Autorce tak oryginalnej, nietuzinkowej, przemyślanej, niesamowicie dobrej i przede wszystkim życiowo autentycznej powieści, której język i baśniowy klimat potrafi na maksa zaczarować. Jestem zachwycona! I na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z piórem tej Pani. Chcę więcej! Absolutnie fenomenalna i dająca do myślenia historia. I na koniec bardzo życiowy cytat. „Tak to jest na świecie, że wszystko się zmienia. Ludzie odchodzą, bogactwa się przepija, życie płynie."
Każdy, kto mnie zna, wie, że kryminały i thrillery to moje życie. Uwielbienie bez granic. Lecz czasami potrzebuję takiego przerywnika, historii, która owieje mnie swoją delikatnością, zapewni melancholię i „lekkość”. „Florentyna od kwiatów” to właśnie taka książka. Pozycja, która zapewniła mi ogromny rollercoaster emocji, zmusiła do kilku refleksji i rozkochała w sobie do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-09-08
„Rdza” to moje pierwsze spotkanie z Panem Małeckim. Tyle osób polecało mi jego twórczość, że w końcu sama musiałam się przekonać, czy faktycznie warto. Cóż. Żałuję, że zwlekałam tak długo, ale z drugiej strony cieszę się, że cała twórczość Autora jeszcze przede mną. To było coś niesamowitego! Pięknego! Cudownego! Ta historia tak mnie oczarowała, że uczucia targające mną podczas czytania, nadal trzymają się kurczowo i wątpię, aby szybko się to zmieniło.
„Rdza” to historia, której akcja rozgrywa się dwutorowo. W czasach współczesnych czytelnik pozna Szymona, małego chłopca, który traci rodziców. Po cichu obserwujemy jego stratę, okres dorastania, pierwsze przyjaźnie, zauroczenie, dylematy, problemy i samo życie. A to wszystko przeplatane nicią przeszłości z czasów II wojny światowej, gdzie pierwsze skrzypce gra Tośka, babcia Szymona. Kobieta, która również straciła, kochała, cierpiała i żyła, bo musiała. I tak czytelnik obserwuje życie dwójki bohaterów, ich wzloty, upadki, żałobę, tragedie, życie ich bliskich, znajomych i przyjaciół.
„Rdza” to kalejdoskop emocji i uczuć.
Bólu i uśmiechu.
Szczęścia i nieszczęścia.
Po prostu życia.
Życia, jakie może spotkać i Ciebie i mnie. Życia pełnego namiętności, rozpaczy, skomplikowanych relacji, lęków, tęsknoty, walki z samym sobą, walki o bliskich. „Rdza” to historia, która roztopi niejedno serce, ukazując blask przyjaźni, miłości oraz samego człowieczeństwa. Rysy i wspomnienia. Piękne, niemalże melodyjne pióro Autora zatraca w wersach bez pamięci. Koi, emocjonuje, wzrusza, wywołuje uśmiech na twarzy, daje nadzieję. Na długo zostaje w pamięci. Pozostawia z ogromną refleksją, ukrytą między wierszami. To króciutka książka, ukazująca wielopokoleniowość normalnej rodziny, lecz jej bogate wnętrze tworzy z niej istne arcydzieło. Bardzo, a to bardzo polecam ten tytuł!
„Rdza” to moje pierwsze spotkanie z Panem Małeckim. Tyle osób polecało mi jego twórczość, że w końcu sama musiałam się przekonać, czy faktycznie warto. Cóż. Żałuję, że zwlekałam tak długo, ale z drugiej strony cieszę się, że cała twórczość Autora jeszcze przede mną. To było coś niesamowitego! Pięknego! Cudownego! Ta historia tak mnie oczarowała, że uczucia targające mną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-01
Kiedyś na pytanie „czego najbardziej się boisz?” odpowiadałam - samotności. Mimo, że lubię przebywać sama ze sobą i dobrze się z tym czuję, nie oszukujemy się- każdy, dosłownie każdy potrzebuje obok siebie człowieka, który pomoże przejść nam to ciężkie i pokrętne życie. Niestety, nie każdemu jest to dane. Kya Clark to sześcioletnia dziewczynka, która pewnego dnia zostaje porzucona przez własną matkę. Ból nie do opisania. Za nią podąża także rodzeństwo Kyi, pozostawiając ją na pastwę losu z apodyktycznym i pozbawionym uczuć ojcem. Lecz pewnego dnia i on znika. Kya zostaje sama. Dziewczyna z mokradeł, porzucona i niechciana. Samotna, ogołocona z miłości, przyjaźni, ciepła i czułości. Zraniona, wyobcowana i zagubiona. Żyjąca nadzieją. Nie pozostaje jej nic innego, jak na własną rękę nauczyć się samotnego życia. Pomaga jej w tym natura. Mokradła, które są jej jedynym domem. Domem, w którym czuje się bezpiecznie. Gdzie mewy są jej jedynymi przyjaciółmi, a rozpadająca się chata wszystkim, co ma. Samotność i porzucenie to główny temat tej powieści.
„Gdzie śpiewają raki” to powieść, która koi, zapewnia melancholię, ale i niejednokrotnie wzrusza. Czytelnik w tej historii obserwuje życie małej dziewczynki, jej okres dorastania, nauki życia, jak i samej dorosłości. To przepiękna i chyba najlepsza powieść o życiu i jego krętych zakrętach, jaką miałam przyjemność czytać. Historia o trudnych relacjach, malowniczym obrazie krajobrazu, ciężkich wyborach, wykluczeniu ze społeczeństwa, sile przetrwania, ogromnej determinacji i przede wszystkim samotności. To właśnie ona gra tutaj pierwsze skrzypce, wylewa się strumieniami, a jej obraz przedstawiony oczami Kyi rozbija serce na milion małych kawałków. Istny rollercoaster emocji, którego nie można opisać słowami. Poza typową powieścią obyczajową, autorka zaskakuje także wątkiem miłosnym, nienachalnym, lekkim i stonowanym, lecz totalnie chwytającym za serce! Mało tego, nie zabraknie także fragmentów kryminalnych, bowiem to właśnie na mokradłach zostaje znalezione ciało pewnego mężczyzny. I to właśnie Kya, jedyna mieszkanka tego miejsca, jest podejrzana o jego morderstwo. Czy tak cierpiąca i pokaleczona przez życie osoba, mogłaby dopuścić się tego czynu? Czy byłaby w stanie? Tego Wam zdradzić nie mogę, lecz zapewniam, że proces toczący się wokół głównej bohaterki to także bardzo ważny i świetnie nakreślony punkt książki. Wciągający, nieoczywisty, zapewniający momenty zaskoczenia i dreszczyk emocji podszyty pytaniem, ‚czy faktycznie ta kobieta jest winna?’.
„Gdzie śpiewają raki” to jedna z tych historii, po którą sięgasz nie spodziewając się, że to będzie coś, co całkowicie zawładnie Twoim sercem. Arcydzieło emocjonalne, to chyba idealnie dobrane słowa, opisujące tę powieść. Fenomenalna, nietuzinkowa, poetycko piękna, do bólu poruszająca i nieprzewidywalna historia, która rozkocha w sobie niejednego czytelnika. I mimo, że akcja rozgrywa się niespiesznie, skupiając się w dużej mierze na profilu psychologicznym głównej bohaterki i jej życiu, to ma ona w sobie coś przyciągającego, magicznego, smutnego, ale i zarazem pięknego. To historia, która zmusza do przemyśleń. Zmusza do zastanowienia się nad samym człowieczeństwem, wartości ludzkiej i jej egzystencji. Dobitnie udowadnia, że żaden człowiek nie zasługują na to, aby zaznać samotności… Bardzo polecam ten tytuł. Jestem zauroczona nie tylko oryginalną historią, ale i piórem autorki, które czaruje na każdej możliwej stronie. Takie debiuty czyta się z zapartym tchem. Przykro mi, że ta przygoda dobiegła końca. Jak dla mnie ta historia mogłaby się nigdy nie kończyć. Ale na pewno zostanie ze mną na bardzo długo. Chyba żadne słowa nie są w stanie opisać tego, co dostałam na kartkach tej powieści. Płakałam na niektórych fragmentach, wyłam nie mogąc powstrzymać łez, więc to chyba mówi samo za siebie. Polecam sięgnąć i zanurzyć się w tym świecie. Obiecuję, że warto!
Kiedyś na pytanie „czego najbardziej się boisz?” odpowiadałam - samotności. Mimo, że lubię przebywać sama ze sobą i dobrze się z tym czuję, nie oszukujemy się- każdy, dosłownie każdy potrzebuje obok siebie człowieka, który pomoże przejść nam to ciężkie i pokrętne życie. Niestety, nie każdemu jest to dane. Kya Clark to sześcioletnia dziewczynka, która pewnego dnia zostaje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-28
Bardzo lubię motyw II wojny światowej w literaturze. Romanse połączone z tą tematyką nie zawsze spełniają moje oczekiwania i trochę się obawiam po nie sięgać. Jednak ta książka tak mnie w sobie rozkochała, że ciężko mi będzie o niej kiedykolwiek zapomnieć.
Polka Hania Wolińska, na codzień studentka germanistyki, jest damą do towarzystwa zamożnej hrabiny. Pewnego dnia poznaje wnuka swojej pracodawczyni - hrabiego Johanna von Richtera. Zaczyna się rodzić między nimi pewna fascynacja. W rodzinnej posiadłości von Richterów w Monachium, Hania naocznie spotyka się z hitlerowskim fanatyzmem, który ogarnia całe Niemcy. Mimo nadciągającej wojny Hania i Johann zakochują się w sobie bez pamięci. Dziewczyna wkracza w świat nazistów jako narzeczona hrabiego, poznając najwyższych przywódców Rzeszy. Mało tego, polskie władze zmuszają ją do przekazywania tajnych informacji na temat planów Hitlera dotyczących Polski i Europy. Czy miłość do ojczyzny okaże się silniejsza niż miłość do drugiego człowieka? Jak poradzi sobie z tym sama Hania? I czy można w ogóle mówić o miłości do kogoś, kto nosi mundur Wehrmachtu?
„Narzeczona nazisty” to historia, przez którą niemalże się płynie. Autorka tworzy niebywale autentyczny i namacalny świat, który przenosi czytelnika do czasów przedwojennych, gdzie pozna Hanię i innych jej życiowych towarzyszy. W tej powieści zderzymy się z masą świetnie wykreowanych bohaterów, nietuzinkowymi osobowościami, pełnymi polotu i różnorodnych charakterów. Ludźmi, którzy żyją swoją codziennością, snują plany i marzenia, unosząc się w wirze miłości i szczęśliwych momentów, nie mając świadomości, że to, czego pragną niedługo zniszczy wojna, która pozbawi ich namiastki normalności. Wątek obyczajowy potrafi niesamowicie zahipnotyzować, wydobyć emocje, całkowicie wciągnąć w wir pewnych wydarzeń, wydobywając w czytelniku uśmiech na twarzy i pustkę w sercu. Poza świetną kreacją bohaterów i przedwojennego świata, Autorka bardzo precyzyjnie kreśli również podłoże psychologiczne postaci, przez co odbiorca w najdrobniejszych szczegółach pozna wszystkie myśli i analizy bohaterów dotyczące ideologii Hitlera, nie tylko z perspektywy Polaków, ale i Niemców. Sam wątek miłości także spełnia oczekiwania. Na początku trochę się przeraziłam widząc na pierwszych kartkach sformułowanie „miłość od pierwszego wejrzenia”, bowiem nienawidzę tego zabiegu w literaturze, a tym bardziej w powieściach wojennych, jednak Autorka dała radę, a sami bohaterowie musieli przejść niełatwą drogę, aby po raz kolejny paść sobie w ramiona.
„Narzeczona nazisty” to historia, w której ciągle coś się dzieje. Nie ma tutaj czasu na nudę, bowiem akcja nie zwalnia nawet na moment, czy to w wątku obyczajowym, miłosnym, czy tym wojennym. Autorka wykazała się nie tylko świetną pomysłowością jeśli chodzi o fabułę i bieg wydarzeń, ale również i wiedzą na temat IIWŚ, przez co książka jest dopracowana niemalże w każdym aspekcie, co na debiut jest bardzo zadziwiające i godne podziwu. To historia nie tylko o miłości, ale również dobroci, oddaniu, szacunku, odwadze, miłości do ojczyzny oraz rozterkach moralnych i bezsilności. Powieść o nienawiści, bólu, stracie, walce nie tylko o kraj, uczucie, ale i życie. „Narzeczona nazisty” to przede wszystkim historia o człowieku, samym człowieczeństwie i często skomplikowanych relacjach międzyludzkich. To książka, która wydobywa multum emocji, trzyma w napięciu i zmusza do wielu głębszych przemyśleń. Książka o prawdziwej i bezgranicznej namiętności, która chwyta za serce i rozkocha w sobie niejednego czytelnika! Jestem oczarowana, nie tylko samą historią, ale i precyzją, z jaką została napisana ta powieść. Totalnie dałam się uwieść tej historii, uroniłam kilka łez i żałuję, że ta przygoda dobiegła już końca! Jedynym minusem są dialogi, momentami zbyt cukierkowe, jednak mnie ta lekkość zauroczyła i książkę będę polecać dalej. To jeden z lepszych debiutów, jaki wpadł w moje ręce. Polecam!
Premiera 30 czerwca.
Bardzo lubię motyw II wojny światowej w literaturze. Romanse połączone z tą tematyką nie zawsze spełniają moje oczekiwania i trochę się obawiam po nie sięgać. Jednak ta książka tak mnie w sobie rozkochała, że ciężko mi będzie o niej kiedykolwiek zapomnieć.
Polka Hania Wolińska, na codzień studentka germanistyki, jest damą do towarzystwa zamożnej hrabiny. Pewnego dnia...
2021-04-08
„Cień wiatru” to pierwszy tom cyklu pt. „Cmentarz Zapomnianych Książek” od Pana Zafóna. Ta książka leżała na mojej półce dobre cztery lata. Jakoś specjalnie nigdy mnie do niej nie ciągnęło, ale stwierdziłam, że czas nadrobić czytelnicze zaległości i... PRZEPADŁAM. Zakochałam się. W tej części poznajemy Daniela, dziesięcioletniego chłopca, który podąża za ojcem - księgarzem i antykwariuszem na Cmentarz Zapomnianych Książek, gdzie znajdują schronienie książki zapomniane i przeklęte. Zgodnie z tradycją chłopiec musi wybrać jedną książkę, by ocalić ją od zapomnienia. Wybór pada na „cień wiatru” napisany przez nieznanego nikomu Juliana Caraxa. Mijają lata, a zauroczony powieścią Daniel postanawia odnaleźć inne książki Autora. Jak się okazuje, niemal wszystkie jego powieści zostały spalone, a komuś bardzo zależy na zniszczeniu ostatniego egzemplarza, znajdującego się w posiadaniu głównego bohatera. Chłopiec za wszelką cenę chce odkryć tajemnice i sekrety Juliana. Nie podejrzewa tylko, że rozpoczyna największą i najniebezpieczniejszą przygodę swojego życia.
To było tak dobre, że aż brakuje mi słów! Dawno nie czytałam książki, która oczarowałaby mnie w taki sposób. Język i styl Zafóna jest przepiękny, z jednej strony bardzo prosty i łatwy w odbiorze, a z drugiej niesie za sobą niesłychanie dużo wartościowej i konkretnej treści, przez co szalenie ciężko jest się od niej oderwać. Historia ta ma swój początek w 1945 roku w samym sercu słonecznej i magicznej Barcelony. Akcja w książce rozgrywa się niespiesznie, jednak jej powolność jest tak przyjemna, że staje się ona niemalże nieodładalna.. Główni bohaterowie zostali wykreowani przez Autora po mistrzowsku! Na kartkach tej powieści spotkamy się z całkowitą różnorodnością, postaciami z krwi i kości, tymi dobrymi, cudownymi, jak i takimi, których chcielibyśmy omijać szerokim łukiem. Ich historie i perypetie życiowe potrafią chwycić za serce, a także rozweselić i zapewnić ogromną dawkę śmiechu. Zagadka przed którą stoi Daniel intryguje i wciąga już od pierwszych stron. Ten wątek także toczy się powolnym rytmem, jednak zapewniam, że nie ma tu czasu na nudę. Wręcz przeciwnie - ta tajemniczość, niebezpieczeństwa, ślepe zaułki i tropy potrafią zapewnić momenty lekkiej grozy, napięcia, zaskoczenia i fajnej zabawy. Przyznam szczerze, że do samego końca nie wiedziałam jak to wszystko dokładnie się potoczy, więc zakończenie okazało się dla mnie miłym zaskoczeniem.
„Cień wiatru” to niesamowicie wciągająca, wyjątkowa, urokliwa, piękna, mądra i wartościowa powieść. To książka o dorastaniu, człowieku - jego dobrych i złych stronach, popełnianych błędach, niespełnionych marzeniach i nadziejach. Ta emocjonująca historia zapewnia całą paletę uczuć, od śmiechu po złość, jak i smutek, gdzie łzy w oczach są nieuniknione. To powieść o miłości, tej pierwszej, jak i tej dojrzałej, prawdziwej, tragicznej i niedostępnej. Historia o niezwykłej i cennej przyjaźni. Pożądanie, zdrada, samotność, strata czy nienawiść do samego siebie i przebaczenie również nie są tutaj pojęciami obcymi. W tej powieści każde słowo ma znaczenie, a każda kolejna strona otula coraz to piękniejszymi cytatami. Klimat dwudziestowiecznej Barcelony potrafi przenieść czytelnika na ulice tego magicznego miasta, a w połączeniu z obrazami zawartymi w książce, pozwala widzieć przed oczami niemalże filmowe kadry! Polecam tę historię każdemu. Niesamowita historia, napisana niezwykłym, niemalże melodyjnym piórem, spowoduje, że niejedna osoba się w niej zatraci.
„Cień wiatru” to pierwszy tom cyklu pt. „Cmentarz Zapomnianych Książek” od Pana Zafóna. Ta książka leżała na mojej półce dobre cztery lata. Jakoś specjalnie nigdy mnie do niej nie ciągnęło, ale stwierdziłam, że czas nadrobić czytelnicze zaległości i... PRZEPADŁAM. Zakochałam się. W tej części poznajemy Daniela, dziesięcioletniego chłopca, który podąża za ojcem - księgarzem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-03-07
„Przeminęło z wiatrem” to książka, która trochę przerażała mnie swoją objętością. Jakby nie patrzeć to potężna cegła, licząca ponad 1000 stron w większym formacie. No i klasyk. Rzadko kiedy sięgam po klasyki, jednak po przeczytaniu tej książki całkowicie przepadłam, żałuję, że tak późno poznałam tę historię na papierze i już wiem, że po powieść klasyczną będę sięgać częściej!
Scarlett O’Hara to córka Francuzki i Irlandczyka - plantatora bawełny, dziewczyna o śnieżnobiałej skórze stanowiącej przedmiot podziwu wielu kobiet z Południa. Najpiękniejsza kobieta w całym hrabstwie, bezczelna, porywcza, naiwna, prowokująca, pani swojego losu, zadufana w sobie, egoistyczna manipulatorka, przynosząca wstyd i hańbę swoim zachowaniem całemu hrabstwu, głupiutka, próżna ale i charyzmatyczna, wykazująca momentami ludzkie odruchy, która lubi przyciągać spojrzenia wielu mężczyzn. Ale ona pragnie tylko tego, który jej nie uległ... obojętna na zaloty kogoś, kto ją naprawdę kocha. Oto właśnie Scarlett. Postać bardzo kontrowersyjna, której zachowanie przekracza wszelkie granice przyzwoitości. Nie da się jej polubić, jednak na kartkach tej powieści czuć do niej pewną fascynację. Ta właśnie postać przeprowadza czytelnika nie tylko przez swoje perypetie życiowo-miłosne, ale również i dramatyczne wydarzenia nadciągające nad Stany Zjednoczone.
Bardzo dużo osób myśli, że „przeminęło z wiatrem” to historia miłosna. Nie do końca. Pojawiający się wątek romantyczny jest tylko tłem tej historii. Autorka w tej książce przedstawia czytelnikowi obraz niewolnictwa i tragicznej wojny secesyjnej, oraz motywy polityczne, jakie rządziły w tamtych czasach. Ukazuje także wizerunek kobiety i pozycję mężczyzn w osiemnastym wieku, ich podejście do życia, zwyczaje, tradycje, edukację, oraz wątki zaślubin, wychowania czy przekonań wtedy panujących. Na kartach tej powieści bardzo precyzyjnie można się dowiedzieć nie tylko o samej secesji, o której mówi się tak mało, ale również i innych aspektach, jakie panowały przed i po tym okresie. Ta dawka historyczna dla niektórych może się wydać nudna, ale na pewno taka nie jest! Niebywały kunszt Autorki pozwala płynąć przez tę powieść, a sam czytelnik ze strony na stronę ma ochotę na więcej i więcej.
„Przeminęło z wiatrem” to książka, którą powinien przeczytać każdy! To historia o trudzie, ludzkich wartościach, smutku i radości, prawdziwej i niespełnionej miłości. Historia o kobiecej niezłomności, walce o rodzinę i przetrwanie. Historia o świetnie zarysowanym wątku historycznym, obrazie wojennej zawieruchy i miłości na tle płonących budynków. To wybitna książka ukazująca wszystkie najważniejsze wartości życiowe, o świetnie poprowadzonej fabule i idealnie wykreowanych bohaterach - nawet tych pobocznych. To książka, przy której można płakać, czuć pewien niesmak, ale również i śmiać się do bólu. Ta książka jest powolna, ale w taki przyjemny sposób, że chce się ją czytać dniami i nocami. Końcówka tej historii może nie jest tym, czego można się spodziewać, jednak zakończenie pozwala się na moment zatrzymać i zastanowić nad tym co w życiu ważne i cenne. Serdecznie polecam ten tytuł, nawet jeśli słowo „klasyk” kogoś przeraża. Mnie też przerażał, ale tak bardzo się cieszę, że po nią sięgnęłam! Przez te ponad 1000 stron przebyłam ujmującą i niesamowicie ciekawą podróż, żyłam nią i przeżywałam wszystko ze zdwojoną mocą. To świetnie napisana, zaskakująca i intrygująca powieść dająca wszystko, czego można oczekiwać od tego typu historii. Słowo „wybitna” w tym przypadku to za mało :).
„Przeminęło z wiatrem” to książka, która trochę przerażała mnie swoją objętością. Jakby nie patrzeć to potężna cegła, licząca ponad 1000 stron w większym formacie. No i klasyk. Rzadko kiedy sięgam po klasyki, jednak po przeczytaniu tej książki całkowicie przepadłam, żałuję, że tak późno poznałam tę historię na papierze i już wiem, że po powieść klasyczną będę sięgać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-03-09
„Siedmiu mężów Evelyn Hugo” to historia legendy filmu i ikony lat sześćdziesiątych. Evelyn na kartkach tej powieści opowiada pewnej młodej dziennikarce historię swojego życia. Ma tylko jeden warunek: ta opowieść nie może zostać opublikowana przed jej śmiercią. Evelyn opowiada o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła do wymarzonego świata. Opowiada o swoich wzlotach i upadkach, trudnościach jakie przed nią stały i siedmiu mężach, którzy trwali przy jej boku. Którego z nich kochała najbardziej? Jak się okaże, jej życie kryje tajemnice, które nigdy nie powinny znaleźć się na pierwszych stronach gazet. Dziennikarka także nie została wybrana przez przypadek...Co ukrywa Evelyn Hugo?
Sięgając po tę książkę i mając świadomość, że fabuła rozgrywa się w świecie Hollywood, gdzie jest wzmianka o siedmiu mężach - spodziewałam się książki na poziomie dennych amerykańskich komedii romantycznych. Jakie było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że ta książka jest nie tyle ciekawa, co bardzo wartościowa i intrygująca! Evelyn Hugo opowiada swoją historię od momentu, kiedy jako nastolatka straciła matkę. Ojciec nie był dla niej dobry, więc już jako piętnastolatka wyszła za mąż, aby wyrwać się z biedy i zacząć wymarzoną karierę w Hollywood. Początki były dla niej bardzo trudne, jednak jej determinacja i ogromna siła pozwoliła wspiąć się na sam szczyt. W świecie kamer czuła się wybornie, osiągnęła swój cel, zdobyła ogromną ilość pieniędzy i rozgłos, jakiego pragnęła. Nie wszystkie jej małżeństwa zawierane były z miłości. W Hollywood związek małżeński musi przynosić korzyści, wzbudzać ciekawość, sensację, wprowadzić trochę kontrowersji, aby zwiększać oglądalność filmu i zgarniać jeszcze większe ilości pieniędzy. Jednak w tym wszystkim znalazło się dla niej miejsce na prawdziwą, burzliwą i niedostępną namiętność, o której pragnie opowiedzieć.
„Siedmiu mężów Evelyn Hugo” to piękna i fantastyczna książka. To historia o ogromnej determinacji, pragnieniach, marzeniach, popełnianych błędach, seksualności, przedmiotowym traktowaniu ludzi, pogoni za pieniędzmi i prawdziwym życiu w mieście kina. Żądza sławy również nie jest tutaj pojęciem obcym. Samotność i nieszczęśliwe momenty także wylewają się na kartkach tej powieści, a uczucia głównej bohaterki potrafią odbić się na czytającym ze zdwojoną mocą. Cała prawda o otoczce kina i wpływowych ludziach tej branży potrafi pozostawić gorycz, jak i współczucie. Bo to, co trzeba zrobić w Hollywood, aby osiągnąć swoje marzenia momentami przechodzi ludzkie pojęcie. Fakt, to fikcja literacka, jednak każda fikcja czerpie inspirację z życia realnego i codziennego. Niestety. Przykry jest również aspekt odgrywający kluczową rolę w tej historii, który po dzień dzisiejszy budzi kontrowersję i niechęć wielu ludzi. To pokazuje, że w niektórych przypadkach świat wcale nie pędzi do przodu. Życie i czasy, w jakich żyjemy potrafią odbierać człowiekowi to, na czym najbardziej mu zależy. Tak było w latach sześćdziesiątych i tak również jest teraz. I to jest chyba w tym wszystkim najbardziej krzywdzące i gorzkie.
Cóż, serdecznie polecam ten tytuł. Autorka przedstawia tę historię z perspektywy Evelyn, jak i Monique - młodej dziennikarki, gdzie poznajemy myśli dziewczyny na temat gwiazdy kina. To fajny i dobry zabieg. Książka wciąga już od pierwszych stron, a niesamowite pióro Autorki powoduje, że przez historię niemalże się płynie. To książka, która wydobywa emocje, ukazując to odległe dla nas otoczenie, zaskakując przy tym raz za razem. Evelyn Hugo na pewno jest jedną z nielicznych bohaterek, do której będę nie raz wracała myślami!
„Siedmiu mężów Evelyn Hugo” to historia legendy filmu i ikony lat sześćdziesiątych. Evelyn na kartkach tej powieści opowiada pewnej młodej dziennikarce historię swojego życia. Ma tylko jeden warunek: ta opowieść nie może zostać opublikowana przed jej śmiercią. Evelyn opowiada o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła do wymarzonego świata. Opowiada o swoich wzlotach i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-25
Bardzo długo zbierałam się do przeczytania tej książki. Opinie o tej powieści są różne, jak widać ma ona swoich miłośników jak i przeciwników. Mnie osobiście ta historia oczarowała. W momencie wirusa i kwarantanny, oraz samotnie spędzonych świąt Bożego Narodzenia, dała mi siłę i pozwoliła przetrwać Wigilię, oraz ten przedświąteczny okres. Zdecydowanie sięgnęłam po nią w odpowiednim momencie i śmiało mogę powiedzieć, że zaliczam ją do jednych z tych ważniejszych lektur.
„Małe kobietki” to powieść rozgrywająca się w Ameryce, w latach sześćdziesiątych XIX wieku, ukazując życie rodziny Marohów, od pokoleń mieszkającej w domostwie Orchard House. Kiedy ojciec rodziny walczy w wojnie secesyjnej, opiekę nad czterema córkami sprawuje samodzielnie ich matka Marmee. Dziewczynki starają się jak mogą, aby urozmaicić swoje naznaczone biedą życie, boleśnie odczuwając nieobecność ojca. Tęsknota zabija je od środka, jednak mimo wszystko ich entuzjazm zaraża wszystkich dookoła, przez co dziewczynki bez problemu zawierają nowe znajomosci. Do ich grona dołącza zatem pewien nieśmiały młodzieniec z sąsiedniego domu, oraz jego tajemniczy i bogaty dziadek. Co wyniknie z tej przyjaźni? I najważniejsze- czy ojciec dziewczynek wróci do domu? Jak potoczy się ta historia?
„Małe kobietki” to nadzwyczajna powieść, ukazująca życie czterech różnych, ale i bliskich sobie sióstr. Najstarsza z nich, Margaret to szesnastoletnia kobietka, uwielbiająca życie w luksusie, a jej największym zmartwieniem jest ubóstwo w jakim pogrążona jest cała jej rodzina. Dziewczynka marzy o pięknych strojach i wnętrzach, o górze pieniędzy, z której mogłaby utrzymać siebie i swoich najbliższych. Czy Meg spełni kiedykolwiek to marzenie? Jo natomiast to piętnastoletnia, nieokrzesana chłopczyca, wiecznie wpadająca w kałużę kłopotów, uwielbiająca literaturę. Jej największym marzeniem jest zostanie znaną i cenioną pisarką. Beth to skryta trzynastolatka, żyjąca we własnym świecie. Beth bardzo boi się obcych ludzi, dlatego nie chodzi do szkoły, przez co samodzielnie musi brnąć przez wszystkie szkolne podręczniki. Dziewczynka pełna miłości i ciepła, kochająca pianino i dźwięki z niego płynące. Amy to najmłodsza córka Marohów. Ta dwunastoletnia dziewczynka uważa się za najważniejszego członka rodziny, przywiązuje ogromną wagę do dobrych manier i pięknie maluje. Każda z tych dziewczynek niesamowicie się od siebie różni, każda z nich wyznaje inne wartości, ma zupełnie odmienny charakter i inne zainteresowania. Jednak łączy je jedno- niesamowita więź i siostrzana miłość godna podziwu i pozazdroszczenia.
„Pamiętajcie o jednym, moje dziewczynki - matka zawsze gotowa jest być waszym powiernikiem, ojciec waszym przyjacielem, a oboje pełni jesteśmy wiary i nadziei, że nasze córki, zamężne lub nie, będą dumą i pociechą naszego życia.”
„Małe kobietki” to historia przeznaczona dla młodszych odbiorców, jednak moim zdaniem i starsi czytelnicy powinni umieścić ją na liście obowiązkowych lektur do przeczytania. Bowiem ta książka jest do bólu niesamowita. Przedstawia życie biednej, ale szczęśliwej rodziny, idealnie udowadniając, że nie pieniądze, a miłość, szacunek i dobroć są drogą do szczęśliwego życia. Ta historia dobitnie pokazuje, że nie zawsze majętny człowiek jest człowiekiem szczęśliwym, a bogatym jest ten, kto ma w domu kochającą się rodzinę o dobrym sercu.
„Wolę was widzieć jako żony biedaków, jeśli tylko będziecie szczęśliwe i kochane, niż jako królowe bez szacunku do siebie i spokoju ducha.”
„Małe kobietki” to historia, z którą spędziłam niesamowicie dobry czas. To książka o marzeniach, samotności, pokorze, oraz doskonaleniu siebie i swoich umiejętności. To historia przepełniona uśmiechem, oraz smutkiem, wydobywająca z czytelnika multum emocji, zmuszając przy tym do ogromnych refleksji. To powieść o pięknych wartościach życiowych, bezinteresownej dobroci, cudownej, rodzinnej relacji i więzi jej łączącej. To książka, która uczy, otwiera oczy na pewne życiowe aspekty, zmuszając czytelnika do przemyślenia własnego życiowego położenia i zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Tę powieść czyta się jednym tchem, a morały z niej płynące pozwalają się na chwilę zatrzymać, aby inaczej spojrzeć na świat i otaczających nas ludzi. Świetna, oryginalna, ciepła, rozczulająca i edukująca lektura dla młodszych i starszych odbiorców, którą naprawdę warto przeczytać. Gdyby niektóre sytuacje zawarte w tej powieści miały przekład na życie realne, stałoby się ono o wiele piękniejsze...
„Bieda rzadko zniechęca prawdziwie zakochanego..”
Bardzo długo zbierałam się do przeczytania tej książki. Opinie o tej powieści są różne, jak widać ma ona swoich miłośników jak i przeciwników. Mnie osobiście ta historia oczarowała. W momencie wirusa i kwarantanny, oraz samotnie spędzonych świąt Bożego Narodzenia, dała mi siłę i pozwoliła przetrwać Wigilię, oraz ten przedświąteczny okres. Zdecydowanie sięgnęłam po nią w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-16
Lucinda Riley to Autorka, po której twórczość chciałam sięgnąć już dawno, jednak nie było nam jakoś specjalnie po drodze. W końcu nastał ten dzień i jedyne co mogę powiedziecie to to, że PRZEPADŁAM.
Julia Forrester to ceniona i znana na całym świecie pianistka, która lata swojej młodości spędziła pod czujną ręką dziadka ogrodnika, w pięknej i malowniczej angielskiej rezydencji, jaką jest Wharton Park. Kiedy dorosła już Julia musi zmierzyć się z osobistą tragedią, postanawia wrócić do swojej spokojnej krainy dzieciństwa. Jednak to, co zastaje na miejscu łamie jej serce, bowiem Wharton Park pogrążony jest w ruinie, a jak się okazuje - poznany tam dziedzic- Kit Crawford, planuje jak najszybciej sprzedać posiadłość. Podczas prac remontowych zostaje odnaleziony pamiętnik, pochodzący z czasów II Wojny Światowej, napisany przez syna ówczesnego właściciela majątku. Jego kartki przeniosą Kita i Julię w czasie, zapraszając ich do życia Olivii i Harrego Crawfordów, ukazując przy tym obraz nieszczęśliwej miłości angielskiego arystokraty i pięknej Tajki. Ta bolesna i oparta na kłamstwie historia niespodziewanie połączy losy dwóch obcych sobie rodzin...
"I pamiętaj, nie porzucaj nadziei. Życie ma przedziwny dar chodzenia własnymi ścieżkami. Po prostu zaczekaj, jak się ułoży."
"Dom orchidei" to książka napisana pięknym, artystycznym językiem, przenoszącym czytelnika do współczesnej, jak i powojennej Anglii, tworząc przed jego oczami niemalże filmowe kadry, pobudzające wyobraźnię. Ta owiana tajemnicą i nieszczęściem rodzinnym historia, zaprasza czytelnika do Wharton Park, przedstawiając barwne i intrygujące osobowości, żyjące nie tylko w posiadłości, ale również i obok niej. Majątek Wharton Park to centrum źródła tej powieści.. Dla poznanych bohaterów jest miejscem życia, bezgranicznej miłości, pięknym wspomnieniem, ale również i miejscem niszczącym marzenia. Ten dworek przeprowadzi czytelnika przez chwile bólu i dramatu, gdzie strata obija się o ściany długowiecznego budynku, a jego fundamenty ociekają łzami nieszczęść mieszkających tam ludzi. Czytelnik na kartkach tej powieści zwiedzi nie tylko posiadłość, ale ujrzy również ludzkie cierpienie i mroczne zakątki ludzkiej psychiki, borykającej się z wartościami nie tylko życiowymi, ale także i tymi moralnymi. "Dom orchidei" to zaskakująca i pełna pożądania opowieść, ukazująca obraz niespełnionej, ale i prawdziwej miłości. To historia o stracie, bólu, zdradzie, żałobie, samotności, marzeniach, szukaniu własnej drogi życiowej, ale również i pięknych chwilach, owianych uśmiechem i płonną nadzieją. Ukazująca nieodwzajemnioną miłość, ale także miłość bez granic, rozczulającą, smutną, a zarazem piękną i wartościową.
"Dom Orchidei" to przejmująca, do bólu poruszająca historia, zapewniająca ogromny rollercoaster emocji, który rozłoży na łopatki niejednego czytelnika. To nadzwyczajna, owiana groteskowym i mrocznym klimatem powieść, ukazująca realność przedwojennej, jak i powojennej Anglii, oraz zasad wtedy panujących. To książka, którą chce się przeczytać jak najszybciej, aby dowiedzieć się jaki będzie tego finał, ale z drugiej strony czytelnik pragnie czytać ją jak najdłużej, delektując się nie tylko niebywałym piórem autorki, ale również i powieścią łamiącą serce, lecz niesamowicie piękną i taką... prawdziwą, kojącą. Zdecydowanie to książka, którą warto polecić.
"Życie to coś, co dzieje się obok nas, kiedy jesteśmy zbyt zajęci układaniem planów" John Lennon."
Lucinda Riley to Autorka, po której twórczość chciałam sięgnąć już dawno, jednak nie było nam jakoś specjalnie po drodze. W końcu nastał ten dzień i jedyne co mogę powiedziecie to to, że PRZEPADŁAM.
Julia Forrester to ceniona i znana na całym świecie pianistka, która lata swojej młodości spędziła pod czujną ręką dziadka ogrodnika, w pięknej i malowniczej angielskiej...
2020-06-03
2020-10-06
„To, co zostawiła” to książka, którą powinien przeczytać każdy, zdecydowanie!
CZASY WSPÓŁCZESNE
Izzy Stone cierpi po stracie ojca, zastrzelonego przez jej własną matkę. Ta sytuacja całkowicie niszczy relację dwóch kobiet, dlatego dziewczyna postanawia zerwać kontakt z obłąkaną matką, kiedy ta odsiaduje wyrok w więzieniu. Izzy nie potrafi sobie z tym poradzić, tym bardziej, że jest ciągle odsyłana od jednej rodziny zastępczej do drugiej. W końcu trafia na cudownych przybranych rodziców, a jej życie powoli się stabilizuje. Jednak nie na długo. Przed dziewczyną powrót do szkoły i nowego środowiska, gdzie każdy „nowy” traktowany jest jak intruz. Poza nauką, dziewczyna pomaga swoim przybranym rodzicom w porządkowaniu zbiorów lokalnego muzeum. W stosie porzuconych i zapomnianych przedmiotów, Izzy znajduje pamiętnik i listy należące do jednej z pacjentek zakładu psychiatrycznego, które okażą się kluczem do jej przeszłości.
ROK 1929
Clara Cartwright to osiemnastoletnia dziewczyna, wywodząca się z bogatej i szanowanej przez społeczeństwo rodziny. Szaleńczo zakochana w pewnym włoskim imigrancie, postanawia wyjawić rodzicom plany związane z jej zamążpójściem. Ojciec dziewczyny kategorycznie się na to nie zgadza, wpada w furię, a samą Clarę wysyła do ośrodka dla obłąkanych.
Izzy odkrywa prawdę o okropnej przeszłości Clary. Jej ogromna determinacja zmusza ją do odnalezienia tej kobiety i zrozumienia przeszłości, która nad nią ciąży.
„To, co zostawiła” to historia rozgrywająca się na przestrzeni dwóch ram czasowych, gdzie czytelnik pozna dwie wspaniałe bohaterki, pełne siły i determinacji. Życie obu kobiet nigdy nie było usłane różami, a ich opowieści dobitnie pokazują, ile jest w stanie znieść człowiek, kiedy na jego życie spadnie deszcz niepowodzeń. Obie historie są smutne, przejmujące i pozostawiające ogromną rysę rozpaczy nie tylko na sercu, ale i umyśle. Opowieść Clary rozwali na łopatki nawet najwytrwalszego czytelnika. Jest mocna, brutalna i przerażająca. Historia Izzy też jest smutna. Dziewczyna zmierzy się z zupełnie innymi problemami, na pozór łatwiejszymi, ale również i ciężkimi przeszkodami, które mogą dotknąć niejednego człowieka. Jedno jest pewne- obie bohaterki są wyjątkowe i niesamowite, a ich historie dają nadzieję na lepsze jutro.
Autorka w swojej historii porusza motyw morderstwa, odrzucenia, czy szukania własnej drogi życia. Mało tego, czytelnik odwiedzi na kartkach tej powieści szpital psychiatryczny, a także pozna jego personel, traktujący na początku XX wieku swoich pacjentów z ogromnym okrucieństwem i bestialstwem. Clara przeprowadzi czytelnika przez mury najgorszego miejsca na ziemi, gdzie ściany krzyczą i ociekają brudem. Strata, smierć, obcowanie z obłąkanymi ludźmi również nie są tutaj pojęciami obcymi. Jednak to dopiero początek, jaki przygotowała dla nas Autorka.
„To, co zostawiła” to mocna, szokująca, wstrząsająca i niesamowicie grająca na emocjach lektura, od której nie sposób się oderwać. Ta poruszająca serce historia tworzy wokół siebie mroczny i przerażający klimat, zapewniający ogromny dreszcz emocji, momenty zaskoczenia czy otumanienia i żal na otaczający nas nie tylko świat, ale i ludzi na nim obcujących. Ludzi, w których wierzysz, kochasz i szanujesz. Ta książka wydobędzie z każdego czytelnika multum łez, zmuszając przy tym do przemyśleń i walki o to, aby być jak najlepszym rodzicem dla człowieka, który na Ciebie liczy.
Fabularnie ta historia dała mi wszystko, czego oczekuję od dobrej i poruszającej powieści. Akcja książki rozgrywa się niespiesznie, przenosząc czytelnika do klimatów początku XX wieku. To była niesamowita przygoda, cofnąć się w czasie i obserwować tak świetnie wykreowany przez autorkę świat, który jest nam tak obcy, a jednak poprzez niebywałe pióro Ellen Marie Wiseman niesamowicie bliski i fascynujący.
Serdecznie polecam ten tytuł. Ten mroczny klimat zdecydowanie nada się na deszczowe i jesienne popołudnia. A zakończenie? Zabiło mnie od środka. Długo płakałam po zamknięciu tej książki. Wywołała ona we mnie niesamowity potok emocji, po których ciężko mi się pozbierać. Ta historia na pewno zostanie ze mną na zawsze.
„To, co zostawiła” to książka, którą powinien przeczytać każdy, zdecydowanie!
CZASY WSPÓŁCZESNE
Izzy Stone cierpi po stracie ojca, zastrzelonego przez jej własną matkę. Ta sytuacja całkowicie niszczy relację dwóch kobiet, dlatego dziewczyna postanawia zerwać kontakt z obłąkaną matką, kiedy ta odsiaduje wyrok w więzieniu. Izzy nie potrafi sobie z tym poradzić, tym...
2020-08-06
„Chłopiec z latawcem” to książka, którą dostałam w prezencie od swojego chłopaka. Trochę przeleżała na półce, jednak mój niespodziewany zastój literacki doprowadził do tego, że i w końcu na nią przyszedł czas. Cóż, żałuję, że tak późno, bo to jedna z tych książek, o których nigdy się nie zapomina.
Historia opowiada o Amirze, chłopcu żyjącym w latach 70 ubiegłego wieku, w Afganistanie. Amir ma wszystko, czego może sobie zapragnąć. Wywodzi się z bogatej rodziny i pięknego, pozbawionego kobiet domu, gdzie wychowywany jest przez ojca i jego służbę. Można by pomyśleć, że to życie idealne. Niestety, chłopiec przez cały czas próbuje zdobyć aprobatę i uznanie w oczach własnego ojca, który stara się wychować syna na prawdziwego i silnego mężczyznę. Amir ze wszystkich sił chce osiągnąć swój cel, dlatego startuje w konkursie puszczania latawców- jednym z ważniejszych wydarzeń w Afganistanie. Zawody pomaga mu wygrać Hasan, chłopiec, który jest jego towarzyszem zabaw, a także pełni funkcje sługi w pałacu jego ojca, pomieszkując ze swoim ojcem w glinianej chatce. Dwa całkiem skrajne światy, które łączy przyjaźń. Zawody doprowadzają jednak do tego, że ta nić przyjaźni się przeciera. Amir tchórzy, w momencie, gdzie Hasan potrzebuje jego pomocy. Nie robi nic, kiedy chłopiec zostaje skrzywdzony na jego oczach. Co więcej, chłopak po tym tragicznym wydarzeniu robi wszystko, by Hasan opuścił ich dom. W końcu mu się to udaje, a ich drogi rozchodzą się na lata. Ćwierć wieku później Amir żyje w USA, gdzie jest znanym i cenionym pisarzem. Jednak demony przeszłości ciągną się za nim na każdym kroku, aż w końcu nadchodzi moment, ku któremu ma okazje odkupić swoje winy. Ale czy nie będzie za późno? Czy można naprawić niektóre błędy?
„W Afganistanie jest dużo dzieci, ale dzieciństwo to rzadkość.”
To jedna z piękniejszych, ale i najsmutniejszych książek, jaką miałam okazję przeczytać. K. Hosseini stworzył historię, która niesamowicie gra na emocjach, pozostawiając wielką rysę nie tylko na sercu, ale i umyśle. Muszę przyznać, że nic tak dawno mnie nie poruszyło. Autor w tej historii operuje niesamowitym piórem, które przenosi czytelnika w zaułki Kabulu, gdzie staje się widzem obserwującym piękną relację przyjaźni, która legnie w gruzach, tak samo jak i Afganistan, kiedy na jego ulice spadną sowieckie bomby. Podobno wszystko można odbudować, ale czy faktycznie można wydobyć z ruin uczucia, które odgrywają istotną i najważniejszą rolę w życiu człowieka? Ile jest w stanie znieść prawdziwa i niezniszczalna przyjaźń? Gdzie są granice bólu, które może wymierzyć człowiek drugiemu człowiekowi?
„Powiedziała mi: Tak bardzo się boję... Zapytałem: Czego? A ona: Bo jestem tak bardzo szczęśliwa. Takie szczęście jest aż przerażające. Zapytałem ją, dlaczego tak uważa. Odpowiedziała: Bo takie szczęście przytrafia się tylko wtedy, gdy zaraz ma się coś utracić.”
„Chłopiec z latawcem” to przepiękna i poruszająca książka o przyjaźni, historia o zdradzie, kłamstwach i próbach naprawienia błędów, które wraz z poczuciem winy ciążą na człowieku przez całe jego życie. To książka o sile, porażce, szukaniu aprobaty w oczach ukochanej osoby, o życiu w Afganistanie, na który spadnie deszcz bomb, początkujący śmierć w obliczu ognia, a także terror rujnujący życie obcujących tam ludzi. To książka o biedzie, uśmiechu, żalu i szukaniu drogi życia, na czele z karmą błędów popełnianych w młodości. To niesamowity rollercoaster uczuć, który rozłoży na łopatki nawet najwytrwalszego czytelnika. To książka o życiu, prawdziwym życiu pokaleczonych ludzi, a także o życiu moim i Twoim. Bo to, co spotka głównego bohatera, może spotkać i Ciebie i mnie. A to powoduje, że sama myśl o tym wydobędzie z naszego wnętrza morze łez, nad którym ciężko zapanować. Ta obyczajowo- wojenna powieść zmusza do ogromnych refleksji i daje nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro, pozwalającą stać się lepszym człowiekiem.
„Chłopiec z latawcem” to książka, zachwycająca w całej swojej okazałości. Trzeba mieć niesamowity warsztat literacki, a także niesamowitą lekkość pióra, aby stworzyć coś tak niebywałego. Zawsze będę polecać ten tytuł. Myślę, że każdy powinien się z nim zapoznać.
„Zawsze bardziej boli stracić coś, co się miało, niż od początku tego nie mieć.”
I powiem Ci coś jeszcze; jeśli masz przyjaciela, człowieka, który jest w stanie zrobić dla Ciebie wszystko - bądź przy nim, nie pozwól mu odejść. To jest najwspanialsza więź, jaka może łączyć człowieka z drugim człowiekiem. Dbaj o to, aby to ogniwo nigdy się nie rozerwało. Bo kiedy do tego dopuścisz i stracisz to, co dla Ciebie najważniejsze - może być za późno, aby to odzyskać. A wtedy pustka będzie jeszcze większa.
„Chłopiec z latawcem” to książka, którą dostałam w prezencie od swojego chłopaka. Trochę przeleżała na półce, jednak mój niespodziewany zastój literacki doprowadził do tego, że i w końcu na nią przyszedł czas. Cóż, żałuję, że tak późno, bo to jedna z tych książek, o których nigdy się nie zapomina.
Historia opowiada o Amirze, chłopcu żyjącym w latach 70 ubiegłego wieku, w...
„Lilie królowej” to seria, w której poznajemy trzy główne bohaterki: ośmioletnią Mildę - Litwinkę, cudem unikającą śmierci podczas napaści krzyżaków na jej rodzinną wioskę, Amalię - jej rówieśniczkę, która wiedzie spokojne życie jako dwórka młodziutkiej królewny Jadwigi, oraz samą Jadwigę, przed i po koronacji. Trzy dziewczyny, trzy różne światy, trzy odmienne charaktery, trzy inne statusy społeczne, które w pewnym momencie połączy przyjaźń. Czytelnik już od pierwszego tomu obserwuje życie tych trzech osobowości, po cichutku podgląda ich świat, wzloty, upadki, okres dojrzewania, wejście w dorosłość, czy jak w przypadku Jadwigi - objęcie władzą Polski. To seria przede wszystkim o kobietach, ich prawach, marzeniach, celach, czy nakazach i zakazach, jakie były im narzucane w czasach średniowiecza, przeplatana polityczno-społecznymi wątkami, oraz prawdziwymi wydarzeniami, jakie miały miejsce w tamtym okresie. To seria o samym życiu. Pięknych i tragicznych momentach, prawdziwych i niespełnionych miłościach, bólu, nadziei, czasach beztroski, oraz przyjaźni wystawionej na ogromną próbę. Historia nasączona emocjami, napisana z ogromnym rozmachem, porywająca, oryginalna. Powieść, przy której zdecydowanie nie ma czasu na nudę! Autorka w tej serii wykreowała niesamowicie barwne, silne, ale i pokrzywdzone przez życie bohaterki, które pokochacie już od pierwszych stron! Klimatyczna, fantastyczna, piękna, wielowątkowa, pouczająca, nieprzewidywalna i na maksa wciągająca historia, którą koniecznie musicie poznać. To zdecydowanie jedna z tych serii, obok której nie można przejść obojętnie. Jestem zachwycona, nie tylko cudowną fabułą, ale i wspaniałym piórem Autorki, które przenosi czytelnika w samo centrum średniowiecznych zwyczajów, zabobonów, i całej tej aury, jaka panowała w tamtej epoce. Dbałość o szczegóły, ciekawostki historyczne i autentyczność tej historii powoduje, że po skończeniu pierwszego tomu, poczujesz ogromną potrzebę, aby sięgnąć po kolejny! Bardzo, a to bardzo polecam! I z niecierpliwością czekam na kolejną część. Dawno nie czytałam tak fenomenalnej historyczno-obyczajowej serii. Bez dwóch zdań skradła moje serce. ❤️
„Lilie królowej” to seria, w której poznajemy trzy główne bohaterki: ośmioletnią Mildę - Litwinkę, cudem unikającą śmierci podczas napaści krzyżaków na jej rodzinną wioskę, Amalię - jej rówieśniczkę, która wiedzie spokojne życie jako dwórka młodziutkiej królewny Jadwigi, oraz samą Jadwigę, przed i po koronacji. Trzy dziewczyny, trzy różne światy, trzy odmienne charaktery,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to