-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać3
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-09-08
2017-01-03
2019-09
2017-04-17
To sami ludzie wybrali takie życie, oni tego chcieli. Rząd nie miał w tym żadnego udziału.
Ten przerażający fakt padający z ust Beatty'ego niestety nie pozwala mieć żadnej nadziei na przyszłość. Istotnie - mieszam tutaj fikcję literacką z rzeczywistością, ale jakże - w tym przypadku - te dwie rzeczy się ze sobą pokrywają. Przecież ludzie chcieli szczęścia. Chcieli bezpieczeństwa. Dostali je. Ale za jaką cenę...
Zastanawiając się jednak bardziej, z przykrością można stwierdzić że ludzie, gdyby przyszło im żyć w świecie Bradbury'ego wcale nie widzieliby problemu. Nie narzekaliby. Krytyczne myślenie, twórczość, próba odkrycia Prawdy - to domena nielicznych, tej jednej setnej procenta społeczeństwa która kryje się "w lasach", "poza miastem" i która próbuje utrzymać dziedzictwo ludzkości.
Pomimo tego, że czytanie nie jest jeszcze zakazane, powieść, dzisiaj jeszcze w sposób trochę przesadzony trafnie oddaje działanie pewnego mechanizmu w rzeczywistości, którego początki możemy obecnie zaobserwować. Zanikanie podstawowych więzi międzyludzkich na rzecz współczesnych "bawialni", czyli beznadziejnych programów w telewizji, Internecie, coraz częstsze bezmyślne korzystanie ze smartfonów i budząca największe obawy praktyka - nauka takich zachowań dzieci od najmłodszych lat. Żyjemy również w czasach "krótkiej informacji", wszystko konstruowane jest w taki sposób, aby poświęcić na daną czynność jak najmniejszą ilość czasu. Jednocześnie, jak stwierdza to Beatty - "liczy się praca", a więc to ona zabiera największą część życia. Gdzie czas na myślenie? W "Fahrenheit 451" ludzie zostali go pozbawieni.
Dzieło Bradbury'ego to przede wszystkim symbolizm. Ogień - "narzędzie" do palenia książek, odzwierciedlenie oczyszczenia świata ze wszelkiej kreatywności, ze wszelkich rozważań, a więc również wszelkich trosk i zmartwień. Społeczeństwo ma być ogarnięte czystą, bezgraniczną radością i szczęśliwością. Ogień ma jednak drugą stronę. W trakcie swojej ucieczki Guy Montag dostrzega ogień, który "nie płonie, ale ogrzewa". Tak więc jest to drugie oblicze tego żywiołu. Symbol ratunku, ocalenia. Główny bohater sięga wówczas istoty życia - poznaje wówczas świat którego nie znał. Świat natury, spokoju, wolności i harmonii.
Symboliczne dzieło Bradbury'ego jest pełne grozy i smutku. Czas pokaże, czy przedstawiona w nim wizja jest słuszna, czy też nie. Biorąc pod uwagę charakterystykę współczesnego społeczeństwa, uważam, że "Fahrenheit 451" nie daje nadziei na przyszłość. Jednak w gruncie rzeczy, odnosząc się do tezy przedstawionej na początku, to od nas samych zależy, czy pozwolimy na powstanie takiego świata. Ray Bradbury stwierdził, że jego książka powstawała w " pięciu krótkich skokach i jednym dużym". Można te słowa równie dobrze odnieść do mechanizmu prowadzącego do zaistnienia rzeczywistości takiej jak w powieści. Ludzkość wykonała już kilka krótkich skoków. Zadbajmy o to, aby nie doszło do tego ostatniego.
Czytajmy książki póki można, dopóki nie są palone. Nie dajmy się pochłonąć tej nieograniczonej, a jakże pozornej radości. Nie dajmy się zmanipulować. Miejmy zawsze czas na myślenie.
"Fahrenheit 451" Raya Bradbury'ego należy razem z "Rokiem 1984" George'a Orwella i "Nowym, wspaniałym światem" Aldousa Huxleya do wielkiej trójki antyutopii, książek które są dla nas wielką przestrogą. Bądźmy świadomi problemów przedstawionych w tych arcydziełach i nie pozwólmy by ta koszmarna fikcja przerodziła się w rzeczywistość.
To sami ludzie wybrali takie życie, oni tego chcieli. Rząd nie miał w tym żadnego udziału.
Ten przerażający fakt padający z ust Beatty'ego niestety nie pozwala mieć żadnej nadziei na przyszłość. Istotnie - mieszam tutaj fikcję literacką z rzeczywistością, ale jakże - w tym przypadku - te dwie rzeczy się ze sobą pokrywają. Przecież ludzie chcieli szczęścia. Chcieli...
2015-06-29
2016-08-11
2020-05-19
2015-10-22
2016-02-01
2020-03
2017-09-15
2017-12-10
2017-12-26
2014-11-10
2015-12-07
2015-07-11
2015-08-13
2017-11-24
2016-08-07
2015-11-17
Pierwsze spotkanie z twórczością Szczepana Twardocha i jakże zaskakujące. Oczywiście w bardzo pozytywny sposób. Znakomita jest tutaj koncepcja przedstawienia wydarzeń w dość dużej rozpiętości czasowej, która pozwala czytelnikowi na szerszy ogląd akcji i ujęcia jej w pewnym kontekście. Są to dzieje kolejnych pokoleń, których problemy łączą się ze sobą wzajemnie. Pierwsze skojarzenie, które nasunęło mi się w trakcie lektury książki to "Sto lat samotności" Marqueza.
Szczegółowe opisy zdarzeń i podejście do konkretnych ludzkich spraw od strony kompletnie nieistotnej - tak jak w przypadku opisów zabójstw - skupienia się np. na konstrukcji broni oraz na kolejnych etapach wystrzału pocisku, może być swoistym lekceważeniem kwestii naprawdę poważnych takich jak śmierć. Autor podkreśla z resztą wiele razy, że życie tak naprawdę nie ma w odniesieniu do dziejów całego świata żadnego znaczenia. Potęgują to jeszcze wspomniana już konstrukcja powieści oraz ciekawy sposób narracji. Narrator utożsamia się tutaj ze światem i jednocześnie go ożywia. Świat jest biernym obserwatorem. O pewnych charakterystycznych elementach książki można by napisać naprawdę dużo.
Cieszę się, że to właśnie dzieło Twardocha przekonało mnie do polskiej literatury. Przypuszczam, że "Morfina" będzie następna.
Pierwsze spotkanie z twórczością Szczepana Twardocha i jakże zaskakujące. Oczywiście w bardzo pozytywny sposób. Znakomita jest tutaj koncepcja przedstawienia wydarzeń w dość dużej rozpiętości czasowej, która pozwala czytelnikowi na szerszy ogląd akcji i ujęcia jej w pewnym kontekście. Są to dzieje kolejnych pokoleń, których problemy łączą się ze sobą wzajemnie. Pierwsze...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to