Biblioteczka
To druga książka Elizabeth Gaskell, jaką miałam okazję przeczytać. Po lekturze Panien z Cranford, która była jednym wielkim rozczarowaniem, z ochotą podjęłam się czytania Żon i córek, ponieważ musiałam na własnej skórze przekonać się, że spotkanie z twórczością tej wspaniałej pisarki było po prostu zwykłym falstartem.
A jakże. Bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że ta książka jest zupełnie, zupełnie inna. Dała się po prostu polubić i na każdym kroku zapraszała mnie, bym sięgnęła jeszcze głębiej w przedstawianą historię, która - nie ukrywam - bardzo przypadła mi do gustu. Niemal od razu znalazłam się wśród bohaterów i przeżywałam wraz z nimi ich przygody, dobre i złe, oraz rozterki i triumfy. Nie przerażała mnie absolutnie ilość stron, wręcz przeciwnie - cieszyłam się na myśl, że tak długo będę mogła przebywać w tym świecie. Świecie bardzo przemyślnie zaplanowanym i skonstruowanym. Nie było w nim miejsca na jakieś nieprzewidziane, przypadkowe czy nudne wątki bądź postacie. Każda z nich wnosiła coś nowego i oryginalnego do powieści, a większość była mi zdecydowanie znana - były odwzorowaniem osobistości, wśród których otaczam się od najmłodszych lat. Znam więc wiejską gnuśność, dwulicowość, fałszywą dobroć, zbyt wysokie mniemanie o własnej pozycji społecznej i próżne zadzieranie nosa, choć rozumem nie dorastają nawet do umysłu kostki brukowej. Ile razy chichotałam i kręciłam z rozbawieniem głową czytając wywody wszystkich panien z Hollingfordu, które z czystym sumieniem mogłabym porównać do większości moich sąsiadek. Mimo iż książka powstawała w XIX wieku, jest bardzo, ale to bardzo aktualna pod tym względem. Może dlatego stała mi się tak bliska - ktoś po prostu opisał i bardzo dyplomatycznie wyśmiał moje "ukochane" panie, z którymi dzielę czasem wspólną drogę do miasta, kościoła czy czas spędzony na przystanku autobusowym.
Mogłabym rozpisywać się na temat postaci, jednak to zbyteczne. Są po prostu doskonałe. Ludzkie, nieprzesadzone, zupełnie skrajne od siebie, ale jakie charakterne i żywe. Żadna z postaci nie wydawała mi się nudna - co innego irytująca, ale mówiłam o tym kilka linijek wcześniej. Nienawidzę plotkarstwa i wszelkich jego rodzajów oraz wystawiania pochopnej, opartej na niepewnych informacjach opinii na temat jakiejś osoby. Tutaj właśnie spotykamy się z tym problemem. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką krzywdę może wyrządzić niesprawiedliwy osąd i jak trudno w takiej sytuacji udowodnić swoją niewinność.
Bardzo żałuję, że tak mało mówi się o Elizabeth Gaskell w porównaniu np. do Jane Austen czy sióstr Brontë. Zasługuje na równie wielkie uznanie i znacznie większe grono czytelników (mam nadzieję, że w tej kwestii akurat się mylę). Mówmy o niej częściej i sięgajmy po jej powieści. Żony i córki to zdecydowanie warta uwagi książka - pouczająca i wciągająca, przy której można zarówno śmiać się i płakać. Polecam z całego serca.
Zuzanna Bębnowicz
czytelniaprzykwiatowej13.blogspot.com
To druga książka Elizabeth Gaskell, jaką miałam okazję przeczytać. Po lekturze Panien z Cranford, która była jednym wielkim rozczarowaniem, z ochotą podjęłam się czytania Żon i córek, ponieważ musiałam na własnej skórze przekonać się, że spotkanie z twórczością tej wspaniałej pisarki było po prostu zwykłym falstartem.
A jakże. Bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że ta...
Po lekturze Żon i córek stałam się wręcz głodna kolejnych powieści Gaskell. Niestety była to już ostatnia w mojej biblioteczce, więc chciałam ją dawkować sobie w miarę ostrożnie, bo nie mogłam pozwolić na to, aby tak szybko się skończyła. Niestety wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją w sześć dni. Sześć dni spędzonych z książką, która... naprawdę mnie zaskoczyła.
Zacznijmy od tego, że Północ i Południe zupełnie odbiega koncepcją i dotychczasowym wzorcem powieści tej pisarki. Akcja rozgrywa się w znacznej większości w przemysłowym mieście Milton (Manchesterze), brudnym i zadymionym przez fabryki i przędzalnie. To skrajnie odmienne środowisko i tło, w którym dotychczas Gaskell umiejscawiała swoich bohaterów. Była to dla mnie niesamowita i bardzo ożywcza odmiana, ponieważ wiedziałam, że tym sposobem autorka jest w stanie mnie czymś zaskoczyć. I robiła to - niemal w każdym rozdziale działo się coś, co kompletnie wybijało mnie z rytmu albo wprawiało w osłupienie, przez co naprawdę trudno było mi, ot tak, odłożyć tę książkę. Chciałam tylko więcej. Jednym z tych zaczepnych wątków była oczywiście zażyłość - choć nie zawsze widoczna dla bohaterów i akceptowana przez nich - między Margaret a panem Thorntonem. Zwieńczenie tej znajomości było mi wiadome od początku, jednak w trakcie czytania i przerzucania kartek z prawej na lewą stronę (przy czym ta druga niesamowicie szybko się kurczyła) ten kulminacyjny moment wciąż nie nadchodził... Nadszedł, jednak kiedy i w jakich okolicznościach - o tym dowiecie się czytając tę powieść ;)
Kontrast pomiędzy warstwą robotników i zwykłych obywateli miasta a przedsiębiorcami i właścicielami fabryk został bardzo dobrze odwzorowany, podobnie jak obowiązki oraz problemy, z którymi wówczas się zmagali. Strajki, w których postulatem są wyższe płace i lepsze warunki pracy to nie wymysł dzisiejszych czasów; ludzie od wieków chcieli walczyć o sprawiedliwość dla siebie i innych - ale też o wpływy i władzę nad innymi. To bardzo ważny i pouczający wątek w tej powieści, który doskonale przybliżył nam realia ówczesnego życia w przemysłowym mieście.
Poruszająca, piękna i zapadająca w pamięć historia miłości, poświęcenia i umiłowania prawdy. Jestem pewna, że każdy, kto przeczytał Północ i Południe, może się ze mną zgodzić. Tym, którzy jeszcze tego nie zrobili, serdecznie polecam nadrobić tę zaległość. Nie zawiedziecie się.
Zuzanna Bębnowicz
czytelniaprzykwiatowej13.blogspot.com
Po lekturze Żon i córek stałam się wręcz głodna kolejnych powieści Gaskell. Niestety była to już ostatnia w mojej biblioteczce, więc chciałam ją dawkować sobie w miarę ostrożnie, bo nie mogłam pozwolić na to, aby tak szybko się skończyła. Niestety wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją w sześć dni. Sześć dni spędzonych z książką, która... naprawdę mnie zaskoczyła....
więcej Pokaż mimo to