-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać4
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant1
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2012-12-01
2013-07-16
GWAIZD NASZYCH WINA John Green
Hazel od kilku lat choruje na raka płuc. Oprócz rodziców jej jedynym towarzyszem i nieodłącznym przyjacielem jest Philip, czyli aparat tlenowy. Matka Hazel martwi się, że dziewczyna wpadnie w depresje, bo większość czasu spędza przed ekranem telewizora oglądając Amrican Next Top Model. Dlatego właśnie Hazel musi chodzić na spotkania grupy wsparcia. Nie zaprzyjaźnia się tam z nikim, a jedyną osobą którą lubi jest Isaac, lecz wszystko się zmienia kiedy na spotkanie przychodzi Augustus, chory na kostniakomięsaka Chłopak przez cały czas przygląda się Hazel, a potem zaprasza ją do domu, żeby obejrzeć film. Hazel poleca mu książkę, która będzie miała nie małe znaczenie w ich życiu. Czy się pokochają? Czy pokonają raka? Przekonajcie się sami.
Książkę można zaliczyć do tych, po których ma się kaca książkowego. „Gwiazd naszych wina” ogromnie wpływa na emocje i wzbudza całą gamę uczuć. John Green odważnie podchodzi na tego trudnego tematu jakim jest rak. Pokazuje życie dwójki młodych ludzi, którzy mimo choroby starają się spełnić swoje marzenia i wykorzystać swoje życie jak tylko się da najlepiej. Pan Green nie napisał książki o raku, on napisał powieść o Hazel i Augustusie i ich pięknej miłości, na której drodze stanął rak.
„Gwiazd naszych wina” jest napisana w świetny sposób. Narracje pierwszoosobową prowadzi Hazel więc dowiadujemy się o jej życiu trochę więcej, ale i Gusowi jest poświęcone tu mnóstwo czasu. Oby dwie postaci są dokładnie przedstawione. Relacja między bohaterami rozwija się w naturalnym tempie i towarzyszy temu mnóstwo uczuć. Zarówno Hazel jak i Augustus mają ciekawe charaktery. Gus jest świadomy swojej urody, śmiały i otwarty. John Green obdarzył tą postać świetnym poczuciem humoru dzięki czemu książka staje się jeszcze lepsza. Hazel jest bardzo uczuciowa i troskliwa. Jej ulubioną książką jest „Cios udręki”, który zresztą staje się znakomitym wejściem do przyjaźni między nią i Augustusem. Oby dwoje uwielbiają tą książkę i poświęcają jej wiele czasu. Hazel i Agustus są bardzo mądrymi osobami, przez co w całej książce jest mnóstwo życiowej prawdy i mnóstwo mądrych myśli ( za co należą się głębokie ukłony dla Johna Greena). Bardzo polubiłam postać Isaaca. Jest to przyjaciel Augustusa, którego Hazel poznała na grupie wsparcia. To dzięki niemu dwójka głównych bohaterów się poznała, bo Isaac poprosił Gusa żeby przyszedł z nim na spotkanie. Isaac ma kłopoty z oczami i mimo, że jest trochę melodramatyczną postacią to bardzo go lubię. Nie potrafię dokładnie określić czego dotyczyła moja sympatia do niego, ale uwielbiałam momenty, w których się pojawiał (nie było ich aż tak mało).
Książkę czyta się szybko i nie jest ona smętna. Cały czas coś się dzieje, a akcja rozwija się w naturalnym tempie, ani za szybko, ani za wolno. Jest kilka momentów kiedy można się uśmiechnąć, chociaż więcej tych kiedy lecą łzy (przynajmniej w moim przypadku). Przyznaję się otwarcie, że przez kilkadziesiąt ostatnich stron płakałam jak bóbr. Pan Green doskonale potrafi przekazać czytelnikowi emocje jakie towarzyszą bohaterom. Chociaż i na pierwszej stronie i w notatce od autora było napisane, że historia jest całkowicie zmyślona i postacie całkowicie fikcyjne, to powieść ta jest bardzo realna. Bardzo możliwe, że komuś przydarzyła się podobna historia, bo problem raka nie jest wcale rzadko spotykany.
Spędziłam z „Gwiazd naszych winą” cudowne (i za razem smutne) chwile. Jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę myśli się o tym co się tam wydarzyło. John Green niewątpliwie napisał świetną książkę, która jest warta przeczytania. Myślę, że „Gwiazd naszych wina” nie jest tylko dla ludzi młodych. Każdy może ją przeczytać i na większości będzie ona wywierać jakieś wrażenie, bo problem raka w jakiś sposób może dotyczyć każdego z nas. Polecam wszystkim, bo naprawdę warto!
GWAIZD NASZYCH WINA John Green
Hazel od kilku lat choruje na raka płuc. Oprócz rodziców jej jedynym towarzyszem i nieodłącznym przyjacielem jest Philip, czyli aparat tlenowy. Matka Hazel martwi się, że dziewczyna wpadnie w depresje, bo większość czasu spędza przed ekranem telewizora oglądając Amrican Next Top Model. Dlatego właśnie Hazel musi chodzić na spotkania grupy...
2012-01-01
Czas traci znaczenie, staje się możliwością podróży,tajemnic i burzliwej miłości.
Niesamowita książka przy której zapomina sie o wszystkim i przenosi sie do ksiązki, podróżując w czasie razem z bohaterami.
Czas traci znaczenie, staje się możliwością podróży,tajemnic i burzliwej miłości.
Niesamowita książka przy której zapomina sie o wszystkim i przenosi sie do ksiązki, podróżując w czasie razem z bohaterami.
2012-01-01
2012-01-01
2012-12-01
"tysiące sposobów by powiedzieć żegnaj"
książka, od której nie sposób się oderwać...
książka, która wciąga do świata wilków i pięknej miłości...
książka, którą pokochałam...
„Drżenie” to pierwsza część trylogii o wilkach z Marcy Falls. Grace mieszka w pobliży lasu i jest nim zafascynowana. Spędza długie chwile na obserwowaniu i słuchaniu wilków, a szczególnie tego jednego o złotych oczach. Po śmierci młodego chłopaka o imieniu Jack, który rzekomo został zagryziony przez wilki, w lesie zostaje zorganizowane polowanie. Grace przerażona, że coś może stać się jej wilkowi, próbuje powstrzymać myśliwych, a kiedy jej się nie udaje wraca do domu i znajduje na swoim tarasie rannego chłopaka, o tak samo złotych oczach jak jej wilk. Odkrywa tajemnice kryjącą się w zwierzętach mieszkających w lesie i zakochuje się w Samie. Ale niestety kiedy przyjdzie mróz chłopak znowu stanie się wilkiem…
„Drżenie” cóż można powiedzieć o tej książce… Sięgnęła po nią drugi raz i drugi raz się w niej zakochałam, a to chyba wiele wyjaśnia. Mam wrażenie jakbym z kolejną strona odkrywała coś co przegapiłam czytając ja rok temu. To od tej książki zaczęła się moja sympatia do Meggie Steiefvater. Do tego przeczytałam jeszcze 3 inne książki jej autorstwa i wszystkie mnie pozytywnie zaskoczyły.
Zacznijmy od tego, że jest to książka z gatunku tych paranormal romance i wielu z was powie, że jest ona naiwna, z nierealnym wątkiem miłosnym i przewidywalna fabułą… i może po części tak jest, ale nie zmienia to faktu, że książka jest po prostu fenomenalna . Wydaje mi się, że największą zasługą jest sposób w jaki to wszystko jest opisane. Każda akcja i każde uczucie towarzyszące bohaterom ma tu swoje miejsce. Nic nie jest napisane zbyt pobłażliwie ani nie ciągnie się w nieskończoność. „Drżenie” jest długą książką, ale czyta się ją błyskawicznie wcale się przy tym nie nudząc. Akcja rozwija się dość szybko i co najważniejsze jest ciekawie. Czytałam ta książkę już drugi raz, a mimo to cały czas z niecierpliwością czekałam co się dalej wydarzy.
Bohaterowie są dobrze wykreowani, bo każdy z nich jest inny. Nie potrafię wskazać postaci, która lubię najbardziej, ale żaden z bohaterów mnie nie denerwuje i to wielki plus. Główne postacie – Sam i Grace, ( jak to zawsze bywa w książkach tego typu) są w sobie szaleńczo zakochani. Nie wiem dlaczego, ale to uczucie nie wydaje się takie dziecinne. Może to przez to, że w książce jest poświęcone dużo miejsca problemom jakie się z tym uczuciem wiążą. Sam ma mało czasu, bo robi się coraz zimniej, a on o tej porze roku powinien być wilkiem i w każdy chłodniejszy dzień może się zamienić. To powoduje, że bardziej kibicujemy głównej parze, bo mają oni nie wiele czasu i nie znamy momentu kiedy wszystko się może rozsypać. Na szczególna uwagę na pewno zasługuje Isabel. Bardzo polubiłam ta bohaterkę, za jej charakterek, upór i złośliwe komentarze. Potem staje się ona przyjaźniejsza dla Grace, ale nie traci nic ze swoich cech.
Naprawdę warto przeczytać ta książkę. Może nie jest ona szczytem waszych ambicji czytelniczych, ale dla rozluźnienia i jako lżejsza, ale nie przerażająco głupia, lektura nadaje się idealnie. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z twórczością pani Stiefvater to naprawdę warto to zmienić i proponuję zacząć właśnie od tej trylogii, a co za tym idzie – od „Drżenia”. Polecam.
http://czekoladowaksiazka.blogspot.com/2014/01/drzenie-maggie-stiefvater.html
"tysiące sposobów by powiedzieć żegnaj"
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toksiążka, od której nie sposób się oderwać...
książka, która wciąga do świata wilków i pięknej miłości...
książka, którą pokochałam...
„Drżenie” to pierwsza część trylogii o wilkach z Marcy Falls. Grace mieszka w pobliży lasu i jest nim zafascynowana. Spędza długie chwile na obserwowaniu i słuchaniu wilków, a szczególnie tego jednego...