-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
2013-07-22
2013-07-16
GWAIZD NASZYCH WINA John Green
Hazel od kilku lat choruje na raka płuc. Oprócz rodziców jej jedynym towarzyszem i nieodłącznym przyjacielem jest Philip, czyli aparat tlenowy. Matka Hazel martwi się, że dziewczyna wpadnie w depresje, bo większość czasu spędza przed ekranem telewizora oglądając Amrican Next Top Model. Dlatego właśnie Hazel musi chodzić na spotkania grupy wsparcia. Nie zaprzyjaźnia się tam z nikim, a jedyną osobą którą lubi jest Isaac, lecz wszystko się zmienia kiedy na spotkanie przychodzi Augustus, chory na kostniakomięsaka Chłopak przez cały czas przygląda się Hazel, a potem zaprasza ją do domu, żeby obejrzeć film. Hazel poleca mu książkę, która będzie miała nie małe znaczenie w ich życiu. Czy się pokochają? Czy pokonają raka? Przekonajcie się sami.
Książkę można zaliczyć do tych, po których ma się kaca książkowego. „Gwiazd naszych wina” ogromnie wpływa na emocje i wzbudza całą gamę uczuć. John Green odważnie podchodzi na tego trudnego tematu jakim jest rak. Pokazuje życie dwójki młodych ludzi, którzy mimo choroby starają się spełnić swoje marzenia i wykorzystać swoje życie jak tylko się da najlepiej. Pan Green nie napisał książki o raku, on napisał powieść o Hazel i Augustusie i ich pięknej miłości, na której drodze stanął rak.
„Gwiazd naszych wina” jest napisana w świetny sposób. Narracje pierwszoosobową prowadzi Hazel więc dowiadujemy się o jej życiu trochę więcej, ale i Gusowi jest poświęcone tu mnóstwo czasu. Oby dwie postaci są dokładnie przedstawione. Relacja między bohaterami rozwija się w naturalnym tempie i towarzyszy temu mnóstwo uczuć. Zarówno Hazel jak i Augustus mają ciekawe charaktery. Gus jest świadomy swojej urody, śmiały i otwarty. John Green obdarzył tą postać świetnym poczuciem humoru dzięki czemu książka staje się jeszcze lepsza. Hazel jest bardzo uczuciowa i troskliwa. Jej ulubioną książką jest „Cios udręki”, który zresztą staje się znakomitym wejściem do przyjaźni między nią i Augustusem. Oby dwoje uwielbiają tą książkę i poświęcają jej wiele czasu. Hazel i Agustus są bardzo mądrymi osobami, przez co w całej książce jest mnóstwo życiowej prawdy i mnóstwo mądrych myśli ( za co należą się głębokie ukłony dla Johna Greena). Bardzo polubiłam postać Isaaca. Jest to przyjaciel Augustusa, którego Hazel poznała na grupie wsparcia. To dzięki niemu dwójka głównych bohaterów się poznała, bo Isaac poprosił Gusa żeby przyszedł z nim na spotkanie. Isaac ma kłopoty z oczami i mimo, że jest trochę melodramatyczną postacią to bardzo go lubię. Nie potrafię dokładnie określić czego dotyczyła moja sympatia do niego, ale uwielbiałam momenty, w których się pojawiał (nie było ich aż tak mało).
Książkę czyta się szybko i nie jest ona smętna. Cały czas coś się dzieje, a akcja rozwija się w naturalnym tempie, ani za szybko, ani za wolno. Jest kilka momentów kiedy można się uśmiechnąć, chociaż więcej tych kiedy lecą łzy (przynajmniej w moim przypadku). Przyznaję się otwarcie, że przez kilkadziesiąt ostatnich stron płakałam jak bóbr. Pan Green doskonale potrafi przekazać czytelnikowi emocje jakie towarzyszą bohaterom. Chociaż i na pierwszej stronie i w notatce od autora było napisane, że historia jest całkowicie zmyślona i postacie całkowicie fikcyjne, to powieść ta jest bardzo realna. Bardzo możliwe, że komuś przydarzyła się podobna historia, bo problem raka nie jest wcale rzadko spotykany.
Spędziłam z „Gwiazd naszych winą” cudowne (i za razem smutne) chwile. Jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę myśli się o tym co się tam wydarzyło. John Green niewątpliwie napisał świetną książkę, która jest warta przeczytania. Myślę, że „Gwiazd naszych wina” nie jest tylko dla ludzi młodych. Każdy może ją przeczytać i na większości będzie ona wywierać jakieś wrażenie, bo problem raka w jakiś sposób może dotyczyć każdego z nas. Polecam wszystkim, bo naprawdę warto!
GWAIZD NASZYCH WINA John Green
Hazel od kilku lat choruje na raka płuc. Oprócz rodziców jej jedynym towarzyszem i nieodłącznym przyjacielem jest Philip, czyli aparat tlenowy. Matka Hazel martwi się, że dziewczyna wpadnie w depresje, bo większość czasu spędza przed ekranem telewizora oglądając Amrican Next Top Model. Dlatego właśnie Hazel musi chodzić na spotkania grupy...
2013-01-01
BYŁ SOBIE NED Tim Pegler
Ned jest siedemnastolatkiem, który przez całe życie nie wypowiedział ani jednego słowa. Erin jest dziewczyną, której nie zamyka się buzia. Są od siebie zupełnie różni, ale mimo to udało się im zaprzyjaźnić. Po tym jak Erin przeprowadziła się z innego miasteczka, bo wpadła tam w kłopoty, zamieszkała kilka przecznic od Neda. Dziewczyna opiekuje się chora matką, więc musi znaleźć pracę. Znajduje zatrudnienie w Srebrnym Mieście, ośrodku gdzie pracują ludzie nie do końca zdrowi. Właśnie tam poznaje Neda, który kiedy skończył 17 lat nie mógł dłużej się uczyć i poszedł do pracy. Erin wraca codziennie z Nedem do domu po pracy. Niestety wplątują się oni w kłopoty. Odwieczny wróg Neda znowu daje o sobie znać, lecz tym razem posuwa się za daleko. Ned ma poważny problem i żeby oczyścić się z zarzutów musi zacząć mówić.
Książka jest krótka, ale zajęło mi trochę czasu zanim ja przeczytałam. Budzi ona we mnie różne uczucia, bo w niektórych momentach nie mogłam się od niej oderwać, a niektórych mnie nudziła i nie wiedziałam o co chodzi. O wiele lepiej czytało się te fragmenty, w których narratorem była Erin. Bohaterka była bardzo energiczna i kiedy zapoznawaliśmy się z jej historią akcja stawała się o wiele szybsza i lepsza. Historia Neda też do nudnych nie należy, ale w niektórych momentach kompletnie nie rozumiała postępowania tego chłopaka.
Problem poruszany w książce jest dość ciekawy. Ned ma autyzm i nic nie mówi. Tłumi wszystkie uczucia wewnątrz siebie, przez co bardzo wielu rzeczy się boi. Dodatkowo został nam przedstawiony jego wróg. Chłopak, który od dziecka dokucza Nedowi teraz wpędza go w naprawdę poważne kłopoty. Erin cały czas próbuje pomóc Nedowi, chociaż przez to sama nie jest bezpieczna.
Akcja nie rozwija się zbyt szybko. Jest dużo wątków z przeszłości bohaterów, przez co to co dzieje się w teraźniejszości jest wymieszane z wspomnieniami. Język jest dość prosty, ale książki nie czyta się lekko i szybko.
Książkę kupiłam dlatego, że była przeceniona i miała ciekawy opis, ale zawiodłam się na niej. Nie jest ona kompletnie zła, lecz spodziewałam się czegoś więcej. Sam pomysł i problemy są ciekawe, tylko że zostały przedstawione w niewłaściwy sposób. Czegoś brakowało mi w tej książce by zaliczyć ją do udanych.
5/ 10
BYŁ SOBIE NED Tim Pegler
Ned jest siedemnastolatkiem, który przez całe życie nie wypowiedział ani jednego słowa. Erin jest dziewczyną, której nie zamyka się buzia. Są od siebie zupełnie różni, ale mimo to udało się im zaprzyjaźnić. Po tym jak Erin przeprowadziła się z innego miasteczka, bo wpadła tam w kłopoty, zamieszkała kilka przecznic od Neda. Dziewczyna opiekuje się...
Cassie Bell dostaje się na stypendium do elitarnej akademii, która co semestr przenosi się do innego miasta. Cassandra odkrywa, że pozornie zwykła szkoła skrywa w sobie wiele tajemnic. Im więcej czasu w niej spędza tym bardziej jest zaciekawiona. Chce dowiedzieć co ukrywają Wybrani ( grupa bardziej uprzywilejowanych uczniów) i co tak naprawdę wydarzyło się rok temu kiedy jedna z uczennic zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Czy Cassandra zmierzy się z niebezpieczeństwem związanym z sekretami Wybranych i czy zaufa odpowiednim osobom?
Kupiłam ta książkę dlatego, że była przeceniona. Okazało się, że był to doskonały wybór. Akademia Mroku pochłonęła mnie bez reszty i wciągnęła w pełen tajemnic świat. Książka cały czas trzyma w napięciu i nie wiadomo czego się spodziewać po następnym rozdziale. Czyta się ją naprawdę szybko, przyjemnie i z maksymalnym zaciekawieniem. Autorka bardzo dobrze nakreśliła bohaterów i ich charaktery, ale mimo to cały czas nie mamy pewności czy są oni dobrzy czy źli. Jest kilka nagłych zwrotów akcji, które zmieniają bieg wydarzeń i jeszcze bardziej utrzymują napięcie. Spora ilość bohaterów nie pozwala na szybkie przewidzenie wątków miłosnych, a kolejne wydarzenia coraz bardziej ujawniają zachowania i uczucia poszczególnych bohaterów.
Akcja nie jest banalna ani przewidywalna. Przez prawie całą książkę nie ma pewności kim dokładnie są Wybrani. Nie spotkałam się jeszcze z książką z tego typu postaciami fantasy. Była to moja pierwsza lektura Gabrielli Poole, ale z pewnością sięgnę po następną.
„Prawdziwi absolwenci Akademii łapią życie za gardło, Cassandro! Pamiętaj o tym”
Cassie Bell dostaje się na stypendium do elitarnej akademii, która co semestr przenosi się do innego miasta. Cassandra odkrywa, że pozornie zwykła szkoła skrywa w sobie wiele tajemnic. Im więcej czasu w niej spędza tym bardziej jest zaciekawiona. Chce dowiedzieć co ukrywają Wybrani ( grupa bardziej uprzywilejowanych uczniów) i co tak naprawdę wydarzyło się rok temu kiedy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dawid – mały chłopiec – poznaje Monikę, dziewczynkę która wprowadziła się do cioci. Zaprzyjaźniają się i mówią sobie o wszystkim. Dzieci borykają się z zbyt poważnymi problemami. Dawidowi i Monice towarzyszy trójkolorowa kotka Zuzia, która pomaga im oderwać się od rzeczywistości i podróżować do świata magii. Dawid chce spełnić marzenia Moniki, dlatego szuka Pożeraczy Poniedziałków i Skoczków Czasu. W wigilie prośba dziewczynki się spełnia i staję się ona o 20 lat starsza. Widzimy głównych bohaterów gdy po takim czasie nadal są szczęśliwi i spędzają rodzinnie święta.
Książka niby dla młodszych czytelników, ale polecam każdemu, bo daje ona do myślenia. W cieniutkiej lekturze Anna Onichimowska poruszyła kilka poważnych problemów. Zostały one przedstawione z perspektywy małych dzieci. Dawid mieszka tylko z mamą, bo po tym jak umarła jego siostra Zuzia tata się od nich wyprowadził. Chłopiec znajduje pocieszenie w kotce, gdyż wyobraża sobie że to jego siostrzyczka. Sytuacja rodzinna Moniki tez nie jest najlepsza. Autorka pokazuje jak dzieci, żeby sobie poradzić i spełnić marzenia uciekają się do magicznego świata. Wszystkie te magiczne przygody zostały przedstawione w bardzo ciekawy sposób. Chociaż książka była dla mnie w niektórych momentach trochę niejasna, to i tak całość uważam za naprawdę mądrą i zachęcającą do refleksji .
Książka jest podzielona na rożne Dni i Noce, w których ciągle dziej się coś nowego. Każdy dzień przynosi coś niespodziewanego. Książkę wzbogacają ciekawe rysunki Anny Kaszuby-Dębskiej. „Dzień czekolady” został nagrodzony w Konkursie im. Astrid Lindgren.
Polecam tym młodszym i tym starszym.
Dawid – mały chłopiec – poznaje Monikę, dziewczynkę która wprowadziła się do cioci. Zaprzyjaźniają się i mówią sobie o wszystkim. Dzieci borykają się z zbyt poważnymi problemami. Dawidowi i Monice towarzyszy trójkolorowa kotka Zuzia, która pomaga im oderwać się od rzeczywistości i podróżować do świata magii. Dawid chce spełnić marzenia Moniki, dlatego szuka Pożeraczy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Thais właśnie straciła ojca w wypadku samochodowym. Był jej jedyną rodziną, a teraz na domiar złego okazuje się, że opiekę nad nią przyznano kobiecie, której wcześniej Thais w ogóle nie widziała. Dziewczyna jest zmuszona przeprowadzić się do Nowego Orleanu z swoją nową prawną opiekunką – Axelle. Po zakończeniu wakacji Thais idzie do nowej szkoły i już pierwszego dnia dowiaduje się, że wygląda identycznie jak inna uczennica. Kiedy spotyka Clio przekonuje się, że faktycznie są jak dwie krople wody. Mają nawet takie samo znamię na twarzy tylko, że po drugiej stronie. Dziewczyny rozmawiają z Petrą, babcią Clio ( jak się okazuje również Thais) i kobieta potwierdza, że są bliźniaczkami rozdzielonymi po narodzinach. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej kiedy Thais dowiaduje się, że jest czarownicą tak samo jak jej babcia i siostra. Za tym wszystkim, kryje się wiele tajemnic. Bliźniaczką zaczyna grozić wielkie niebezpieczeństwo i muszą dowiedzieć się wielu rzeczy by wreszcie zaznać trochę spokoju.
Już dawno chciałam przeczytać tą książkę i kiedy zdarzyła się okazja ( kocham Matras za przeceny) długo się nie zastanawiałam czy po nią sięgnąć. Po „Płonącym stosie” spodziewałam się wiele, czy się zawiodłam? Nie do końca.
Zacznę od narzekania, żeby potem móc się skupić już tylko na tych przyjemnych aspektach. Najgorszym i niewybaczalnym problemem w tej książce są wątki miłosne. „Płonący stos” jest idealnym przykładem książki, w której z miłości nie zostaje praktycznie nic prawdziwego i realnego. Clio poznaje nieziemsko przystojnego chłopaka, umawia się z nim na randkę i już po chwili się całują. Oboje są przekonani, że nie mogą bez siebie żyć i nie myślą o nikim innym tylko o sobie nawzajem. Nie wiem jak do was, ale do mnie jakoś to nie przemawia. Podobnie zresztą dzieje się kilka stron dalej z Thais, a kiedy okazuje się jeszcze, że powstaje z tego trójkącik to już w ogóle ma się ochotę rzucić tą książkę na półkę i więcej do niej nie zaglądać.
Mimo wszystko ja czytałam dalej, bo oprócz denerwujących wątków miłosnych w książce jest mnóstwo ciekawych i porywających rzeczy. Może rozdzielenie bliźniaczek nie jest jakimś najoryginalniejszym pomysłem na świecie, ale tu jest to wzbogacone dodatkową ciekawą historią i tajemnicą. Podobała mi się relacja między bliźniaczkami. Clio początkowo była nie ufna i trochę zazdrosna, że będzie musiała dzielić się swoją babcią, ale potem zaczęła w pełni akceptować swoją siostrę. Thais była bardzo szczęśliwa, że jednak nie została na tym świecie sama i ma jakąś rodzinę. Cate Tiernan w bardzo ciekawy sposób opisywała czary i wszystkie rzeczy dotyczące czarownic. Można było poczuć wtedy magiczny nastrój. Bardzo ciekawym pomysłem jest Treize. Krąg trzynastu osób, które chcą odprawić rytuał, a teraz mają do tego możliwości, bo odnalazła się trzynasta czarownica – Thais. Cała ta sytuacja związana z Treize jest owiana tajemnicą i wcale nie jest tak jak by się mogło wydawać. Z całej książce jest wiele zagadek i nie wyjaśnionych spraw, co powoduje, że „Płonący stos” wciąga i nie jest ani na chwile nudny. Cate Tiernan posługuje się lekkim, ale poprawnym językiem. Czyta się bardzo przyjemnie i szybko.
W „Płonącym stosie” poznajemy wiele postaci. Zostaje przedstawiony każdy z Treize. Niektórzy są opisani dokładniej i odgrywają większą rolę, a niektórzy mniej. Do końca nie wiadomo kto jest dobry, a kto zły. Przez całą książkę tyle się dzieje, że kilka razy zmieniałam swoje podejrzenia co do czarnego charakteru. Niewątpliwie najbardziej denerwującą mnie postacią jest Luc. Kręci z dwoma bliźniaczkami na raz, a potem się nad sobą użala jaki to on jest zraniony, bo kocha obie dziewczyny. Jeśli chodzi o główne bohaterki to oby dwie polubiłam. Żadna z nich nie jest idealna, ale jeśli pominąć to jak się „zakochują”, to nie budziły we mnie negatywnych uczuć. Petra, babcia bliźniaczek, jest tajemniczą postacią i nie byłam do końca pewna czy czegoś nie ukrywa przed Thais i Clio, ale dobrze się nimi opiekowała.
Księga 1 jest podzielona na dwie części : „Kielich wiatru” i „Krąg popiołów”. Widać wyraźną różnice między tymi częściami, bo punkty kulminacyjne są na końcu każdej z nich. Narracja jest zarówno pierwszoosobowa jak i trzecio osobowa. Zapoznajemy się z wydarzeniami na zmianę oczami Clio i Thais i tak jest przez większość czasu, ale są również opisane wydarzenia, w których nie uczestniczy żadna z dziewczyn i wtedy mamy narratora nie uczestniczącego w akcji.
Podsumowując. Jeśli pominie się nierealne wątki miłosne to książka jest naprawdę ciekawa i warta przeczytania. W pierwszej części wiele spraw pozostało niewyjaśnionych, a bardzo mnie interesuje jak wszystko się skończy, więc na pewno przeczytam drugą część. Polecam tym, którzy lubią paranormal romans i osobą, które mogą przymknąć oko na niektóre aspekty. Książka jest napisana naprawdę dobrze i ma ciekawą fabułę, więc nie żałuję że ją przeczytałam.
„Odwróciłam się powoli, żeby wreszcie zobaczyć na własne oczy…
Siebie.
Zamrugałam, prawie wyciągając rękę, żeby sprawdzić, czy ktoś nie postawił przede mną lustra”
Thais właśnie straciła ojca w wypadku samochodowym. Był jej jedyną rodziną, a teraz na domiar złego okazuje się, że opiekę nad nią przyznano kobiecie, której wcześniej Thais w ogóle nie widziała. Dziewczyna jest zmuszona przeprowadzić się do Nowego Orleanu z swoją nową prawną opiekunką – Axelle. Po zakończeniu wakacji Thais idzie do nowej szkoły i już pierwszego dnia...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to