Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

A gdyby tak w powieści przenieść się do steampunkowego, magicznego Krakowa/nieKrakowa? Spotykać na ulicy czarodziejki, niebieskowłose nimfy, gobliny i raki? Ukrywać się przed ubecją, bać się katów i żyć w cieniu panującego od 400 lat Cara? Mieszkać, jak główna bohaterka powieści, nastoletnia Sofja Kluk, na Uniwersytecie i oglądać codziennie akademickie życie?

To wszystko i o wiele więcej znajdziecie w tej powieści Radka Raka. "Agla. Alef" to nie tylko zgrabnie napisana powieść fantastyczna i znakomicie wykreowany świat. To również opowieść o dojrzewaniu, pierwszej miłości i bólu po jej utracie. To wkraczanie w dorosłość, gdy młody umysł przestaje być umysłem beztroskim i zaczyna zauważać jak świat jest okrutny i pełen nierówności.

Sofja Kluk żyła sobie spokojnie do czasu wyjazdu jej ojca na wyprawę badawczą. Gdy od wielu tygodni nie ma od niego żadnych wieści, świat Sofji wywraca sie do góry nogami, a ona sama w ekspresowym tempie musi dojrzeć. Dziewczyna dostrzega również, że świat poza murami akademii i małym profesorskim mieszkankiem jest zupełnie inny niż do tej pory myślała. Barwny i mroczny jednocześnie.

Radek Rak poddaje Sofję wielu ciężkim próbom. Sprawia, że jej życie, dotąd uporządkowane i przewidywalne, staje się pełne niespodzianek, nie do końca miłych i przyjemnych, a to, czego ma doświadczyć będzie dla niej prawdziwą lekcją życia, która wyhartuje jej charakter niczym stal. Samej Sofji nie da się polubić od początku. Ale tak chyba jest z każdym nastolatkiem. Bywa niezmiernie głupia i irytująca. Bywa też nieodpowiedzialna i działa szybciej niż myśli. Ale możemy jej to wybaczyć bo popełnianie błędów jest przywilejem młodości. Z drugiej strony jednak nasza protagonistka kieruje się honorem i walczy o bliskich gdy zachodzi taka potrzeba.

Sam swiat jest niezmiernie ciekawy i przyznaję, że jest to jeden z lepiej wykreowanych światów w fantastyce, z jakimi się do tej pory spotkałam. Klimatem może przypominać Oxford z powieści Phillipa Pullmana, jednak jego siła polega na tym, że jest on nasz, swojski, wzorowany na Krakowie z przełomu wieku XIX i XX. Autor odnosi się wiele razy do tego starego Krakowa, gdzie mieszało się wiele kultur. Takie jest też miasto w powieści, gdzie rewolucja przemysłowa, kulturowa i obyczajowa jednych wyniosła na piedestał, a innych wrzuciła do rynsztoka. To miasto jest piękne tylko z fasady, a pod spodem można znaleźć wiele warstw, które są na granicy przegnicia i koniec końców sprawią, że ta fasada w końcu się zawali.

Nie będę pisać nic więcej co mogłoby was naprowadzić na tropy, które są umieszczone w tej powieści. Prawdziwy fun podczas lektury to odkrywanie nowych warstw i nowych odniesień do kultury i historii. Do tego Radek Rak jednocześnie pisze w piękny, poetycki sposób. Jednak jest to język przystępny a autor nie boi się wrzucić w usta bohaterów i narratora soczystej kurwy. Fantastyczna powieść i niedługo na pewno sięgnę po kolejny tom.

A gdyby tak w powieści przenieść się do steampunkowego, magicznego Krakowa/nieKrakowa? Spotykać na ulicy czarodziejki, niebieskowłose nimfy, gobliny i raki? Ukrywać się przed ubecją, bać się katów i żyć w cieniu panującego od 400 lat Cara? Mieszkać, jak główna bohaterka powieści, nastoletnia Sofja Kluk, na Uniwersytecie i oglądać codziennie akademickie życie?

To wszystko...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Adam Przechrzta przyzwyczaił mnie do historii alternatywnej a tym razem wrzucił mnie w urban fantasy. Czy udało mu się mnie zaskoczyć? Owszem. Czy bawiłam się wybornie? Jak najbardziej. Czy czuję niedosyt? Tak jest! Ale w tym pozytywnym sensie bo książka nagle mi się skończyła i miałam lekkie wtf, że to już? :O

"Antykwariat pod Salamandrą" otwiera nową trylogię pełną magii i niebezpieczeństw. Tym razem autor przenosi nas do Zielonej Góry i jej magicznego odpowiednika, ukrytego przed normalsami. Przedstawiony świat jest barwny i bardzo bogaty a czytając książkę nawet nie musiałam wyszukiwać danych miejsc w google grafice bo z łatwością mogłam je sobie wyobrazić. Nabrałam też ochoty na odwiedzenie Zielonej Góry i sprawdzenie czy rzeczywiście ta nasza jest warta zobaczenia.

Całkiem nieźle Przechrzcie udali się także bohaterowie. No, może oprócz Fran, ale to zaraz. Janusz, główna postać książki, żyje sobie jako normalny człowiek, antykwariusz, jednak ze świadomością, że ten drugi, magiczny świat istnieje. Jednak spokojne życie to nie jest coś, co jest mu pisane i musi przejąć obowiązki w magicznym świecie i objąć pieczę nad magicznymi obywatelami Zielonej Góry. A to nie jest praca miła, przyjemna i bezpieczna. Ma przy sobie nie tylko lojalnych współpracowników i przyjaciół, ale przede wszystkim śmiertelnych wrogów.

Postacie nie są płaskie (w większości), mają różne oblicza i swoje cele. Gdy zachodzi taka potrzeba stają odważnie do walki i nie boją się przelać swojej krwi dla większego dobra. Oczywiście ten świat obfituje również w zdrajców, tchórzy i ludzi, którzy dbają tylko o swoje interesy. Przyczepię się trochę do postaci kobiecych, które w większości wypadają nijako (z kilkoma wyjątkami) i przede wszystkim do Franciszki "Fran" Kunickiej, zielonogórskiej policjantki, która jest chyba najbardziej płaską i pozbawioną charakteru postacią w tej historii. Nie wiem co ona tu w ogóle robi, ale moim zdaniem jest bardzo słabo napisana i trochę liczę na to, że w kolejnych tomach jej postać nabierze głębi. Bo w tym jest kiepściutko.

Na plus oczywiście sama Zielona Góra, jedna i druga, Głęboki Świat (ten magiczny), sama magia i klimat. Jeszcze większy plus to umiejscowienie dużej części akcji w antykwariacie, a moje serduszko lubujące się w starociach bardzo to docenia. Jest też dużo przygód, wiele spraw do rozwiązania, które były ciekawe i pokazywały szerzej ten świat. Książkę czytało mi się ekspresowo i gdyby nie to, że niestety muszę chodzić do pracy bo lubię mieć pieniążki, to skończyłabym ją w kilka godzin ;) Podsumowując: na kolejne tomy czekam bardzo. BARDZO

Adam Przechrzta przyzwyczaił mnie do historii alternatywnej a tym razem wrzucił mnie w urban fantasy. Czy udało mu się mnie zaskoczyć? Owszem. Czy bawiłam się wybornie? Jak najbardziej. Czy czuję niedosyt? Tak jest! Ale w tym pozytywnym sensie bo książka nagle mi się skończyła i miałam lekkie wtf, że to już? :O

"Antykwariat pod Salamandrą" otwiera nową trylogię pełną magii...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pilipiuk to Pilipiuk, nie potrafię obiektywnie ocenić jego książek bo za bardzo je lubię. ACZKOLWIEK w tym zbiorze czuję lekki spadek formy autora i lekki niedosyt. Chciałam czegoś więcej.

Pilipiuk to Pilipiuk, nie potrafię obiektywnie ocenić jego książek bo za bardzo je lubię. ACZKOLWIEK w tym zbiorze czuję lekki spadek formy autora i lekki niedosyt. Chciałam czegoś więcej.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Debiutancka powieść Andrzeja Pupina miała ogromną szansę stac się pozycją 10/10. Czemu finalnie wystawiłam jej wciąż wysoką, jednak niższą ocenę?

W tej książce jest wiele elementów, które w literaturze uwielbiam: historia alternatywna (pozdro panowie Pilipiuk i Przechrzta), kryminał noir, międzywojnie, ciężki i przytłaczający klimat.

Wiele rzeczy poszło tu znakomicie. Andrzej Pupin stworzył rewelacyjny świat, w którym ludzkość przeżywszy niejedną wojnę musi zmierzyć się z czymś większym, z czymś co wykracza poza wyobraźnię i najgorszy horror, jaki można sobie wyobrazić. Musi zmierzyć się z Ciemnością. Mówi się, że gdy zapada noc, budzą się koszmary. W "Szeptach ciemności" nocą pojawiają się te najgorsze a ludzie wyczekują pierwszych promieni porannego słońca. Tu nie ma blasku gwiazd i światła księżyca. Tu nocą jest ciemność czarniejsza od najczarniejszej czerni. Tu każdy przed nadejściem zmroku stara się znaleźć bezpieczną i przede wszystkim oświetloną przystań.

W tej oto Warszawie w okresie międzywojennym żyje Jerzy Kowalski. Weteran wojenny a obecnie prywatny detektyw nie stroniący od napojów wysokoprocentowych. Człowiek, który nie ma jeszcze czterech krzyżyków na karku ale za to doświadczenie życiowe większe niż niejeden dziewięćdziesięciolatek. A ponadto jest jednym z Innych. Ludzi, którzy potrafią przeżyć w Ciemności. Zostaje on wplątany w dwie poważne sprawy, które mogą zaważyć nie tylko na jego przyszłej karierze, ale również na życiu, a dochodzenie zaprowadzi go w najmroczniejsze i najbardziej perwersyjne zakamarki ludzkiej duszy.

Książka jest mroczna nie tylko przez wszechobecną Ciemność. Jej mrok wynika głównie z ukazania przedstawionego świata: brudnego, niebezpiecznego, w którym ludzkie życie jest niczym a możni i bogaci z torturowania słabszych uczynili sobie sport i rozrywkę. To świat pełen tajemnic i niewyobrażalnego cierpienia. Andrzej Pupin stworzył Warszawę lat 20. nie gorzej od Marka Krajewskiego, który pokazał czytelnikom Breslau od tej najgorszej strony.

Autor fantastycznie nakreślił nie tylko świat, ale i bohaterów. Główna postać, czyli Jerzy, jest detektywem z krwi i kości. Walczy ze swoimi demonami, jest nieprzewidywalny i często pokazuje się od najgorszej strony. Jednak mimo to jest honorowy i rusza go cierpienie innych. Dąży za wszelką cenę do prawdy, nawet kosztem swojego zdrowia i życia. Postacie poboczne są równie ciekawe i barwne.

Jednak nie wszystkie i tu właśnie dochodzimy do powodu mojej niższej oceny dla tej książki. A są to postacie kobiece. I sposób ich opisania. Wszystkie są opisane na jedno kopyto i dla mnie niczym się nie wyróżniają. Są papierowe i mają może po jednej cesze. Z żadną z nich bym sie nie polubiła i żadnej bym nie współczuła. Postacie kobiece, a było ich kilka, zlewały mi się w jedno. Do tego te ich cechy ograniczały się głównie to wyglądu zewnętrznego, który koncentrował się zazwyczaj na podkreślaniu cycków i dupy.

Mam jednak nadzieję, że autor w kolejnych swoich powieściach inaczej podejdzie do tematu i uczyni postacie kobiece ciekawsze. Bo w samej historii jest ogromny potencjał. Czekam na dalsze tomy i na pewno kiedyś wrócę i do tej hostorii :)

Debiutancka powieść Andrzeja Pupina miała ogromną szansę stac się pozycją 10/10. Czemu finalnie wystawiłam jej wciąż wysoką, jednak niższą ocenę?

W tej książce jest wiele elementów, które w literaturze uwielbiam: historia alternatywna (pozdro panowie Pilipiuk i Przechrzta), kryminał noir, międzywojnie, ciężki i przytłaczający klimat.

Wiele rzeczy poszło tu znakomicie....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Proszę mnie nie pytać o opinię na temat opowiadań Pilipiuka gdyż jestem w tym bardzo nieobiektywna. Lubię wszystkie, przeczytałam wszystkie na raz, tyle w temacie :)

Proszę mnie nie pytać o opinię na temat opowiadań Pilipiuka gdyż jestem w tym bardzo nieobiektywna. Lubię wszystkie, przeczytałam wszystkie na raz, tyle w temacie :)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja ocena może być niesprawiedliwa, bo kompletnie nie mogłam sie skupić na tej książce. Dosłuchałam ją do końca (pan Wiktor Zborowski jest fantastycznym lektorem) jednak czuję ogromny niedosyt. Książka w zamierzeniu miała być zabawna, przygodowa, ale nie czułam ani humoru ani przygody. Spodziewałam się czegoś więcej i niestety zapomnę o niej za tydzień. Możliwe, że w przyszłości dam jej jeszcze jedną szansę ale na chwilę obecną czuję rozczarowanie

Moja ocena może być niesprawiedliwa, bo kompletnie nie mogłam sie skupić na tej książce. Dosłuchałam ją do końca (pan Wiktor Zborowski jest fantastycznym lektorem) jednak czuję ogromny niedosyt. Książka w zamierzeniu miała być zabawna, przygodowa, ale nie czułam ani humoru ani przygody. Spodziewałam się czegoś więcej i niestety zapomnę o niej za tydzień. Możliwe, że w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Motyw wybrańca jest bardzo często obecny w fantastyce. Powiem więcej, często jest to też motyw oklepany i nie wnoszący nic nowego. A co by było gdyby nasz wybraniec zginął na samym początku książki? Tak właśnie postąpiła ze swoim bohaterem Kel Kade w jej najnowszej książce.

Bardzo lubię "Kroniki mroku" tej autorki, dlatego też czekałam na tę i sięgnęłam po nią zaraz po premierze. Znam już styl pisania Kel Kade, dlatego tu obyło się bez zaskoczeń. Jest lekko, przyjemnie, a przez fabułę się płynie i nawet nie zauważa kiedy następuje koniec książki.

Mimo innej tematyki, to konstrukcja "Losu pokonanych" jest dosyć podobna do pierwszego tomu o Rezkinie. Mamy tajemniczy prolog, który zostawia nas z wieloma pytaniami. Dalej poznajemy główne postacie, a Aaslo przechodzi podobną drogę co Rezkin: od odludka, który jest nieprzystosowany do społeczeństwa mimo posiadania rozległej wiedzy na wiele tematów do człowieka, który zyskuje szacunek wśród różnych ludzi i zyskuje ich dla swojej sprawy. Tu również główny bohater przechodzi swego rodzaju przemianę i odhacza kolejne misje wymagające specjalnych umiejętności.

Ten zabieg, który zastosowała autorka w obu tych książkach może odrzucić sporo osób. Na pewno wiele stwierdzi, że czytają kolejną taką samą książkę. I nie będą się w tym również mylić. Jednak sporo osób, w tym ja, będzie sie na niej świetnie bawić i nie będzie zwracać uwagi na te wszystkie rzeczy, które opisałam wyżej.

Jednak to, co mi najbardziej przeszkadzało to kreacja postaci kobiecych. Polubiłam jedynie Myropę, reszta powiela błędy z poprzednich książek autorki. Większości z nich nie da sie lubić, a jedynie irytują swoim zachowaniem i postawą. Chyba najbardziej wkurwiająca jest magiczka/uzdrowicielka Teza. No nie polubiłabym się z typiarą. Na plus to wprowadzenie wątku bogów, którzy mają swoje interesy i aby je zrealizować, wykorzystują ludzi bez ich wiedzy.

Ogólnie z mojej strony polecanko. Bawiłam się świetnie podczas lektury, a samą książkę skończyłam na drugi dzień od rozpoczęcia. Mimo tych wad przytoczonych wyżej widzę w niej potencjał i jestem ciekawa jak dalej potoczy się fabuła bo Kade ma tu kilka świetnych pomysłów wartych rozwinięcia. Zatem mocno czekam na kolejny tom :)

Motyw wybrańca jest bardzo często obecny w fantastyce. Powiem więcej, często jest to też motyw oklepany i nie wnoszący nic nowego. A co by było gdyby nasz wybraniec zginął na samym początku książki? Tak właśnie postąpiła ze swoim bohaterem Kel Kade w jej najnowszej książce.

Bardzo lubię "Kroniki mroku" tej autorki, dlatego też czekałam na tę i sięgnęłam po nią zaraz po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo pozytywnie mnie ta książka zaskoczyła. Ma w sobie elementy, które lubię: góry, zdarzenia z przeszłości mające związek z teraźniejszością, przewijające się w fabule miejscowe legendy. Sama pochodzę z Dolnego Śląska, zresztą tu też mieszkam, więc wiem jaką fascynującą i burzliwą historię ma ten region. Dlatego też cieszę się, że autor zdecydował się na umieszczenie akcji swoich książek właśnie w Karkonoszach. Książka napisana jest lekko i bardzo przyjemnie mi sie jej słuchało. Na pewno jeszcze sięgnę po kolejne książki Sławomira Gortycha. A jeśli interesujecie się historią około i powojenną Dolnego Śląska to ja polecam wam kanały History Hiking oraz Łukasz Kazek History Story :)

Bardzo pozytywnie mnie ta książka zaskoczyła. Ma w sobie elementy, które lubię: góry, zdarzenia z przeszłości mające związek z teraźniejszością, przewijające się w fabule miejscowe legendy. Sama pochodzę z Dolnego Śląska, zresztą tu też mieszkam, więc wiem jaką fascynującą i burzliwą historię ma ten region. Dlatego też cieszę się, że autor zdecydował się na umieszczenie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Abstrahując od kontrowersji związanych z Wydawnictwem, Którego Nazwy Nie Będziemy Wymawiać, a które wydało tę powieść w Polsce dobrych kilka lat temu, muszę przyznać, że sama książka jest warta szerszej uwagi.

Anthony Ryan w "Pieśni krwi" zawarł wiele klasycznych motywów: od zera do bohatera, szkolenie, odkrywanie swoich mocy. Jednak wszystko to w tej powieści świetnie ze sobą gra.

Gdy poznajemy Vaelina Al Sornę ma on około trzydzieści lat i jest więźniem skazanym na śmierć. Podczas podróży na miejsce egzekucji zdaje relację ze swojego życia pewnemu skrybie, który ma udokumentować i zdać relację cesarzowi z tego wydarzenia. Być może z nudów Al Sorna opowiada co doprowadziło go do punktu, w którym się znajduje, o tym jak stał się legendą i jaka moc w nim drzemie.

Główny bohater w wieku około 11 lat trafia do jednego z sześciu zakonów, które specjalizują się w poszczególnych aspektach Wiary. Ten, do którego trafia protagonista zajmuje się szeroko rozumianą ochroną Wiary i Zjednoczonego Królestwa. Porzucony przez ojca Vaelin całą swoją uwagę skupia na treningu i szkoleniu się w rozmaitych dziedzinach.

Powieść w dużej mierze skupia się właśnie na tym. Pokazuje dzieciństwo i młodość głównego bohatera. Pokazuje jaką drogę przeszedł i co osiągnął. Jest to człowiek honorowy, zdeterminowany, kierujący się w życiu pewnymi zasadami. W dodatku posiada pewną moc, którą musi ukrywać, ponieważ wszelkie przejawy magii w królestwie są tępione. Wokół jego osoby przez lata narasta legenda. Jego czyny często są inspiracją dla innych, czym zwraca na siebie uwagę nie tylko króla, ale również innych ważnych osobistości, a nawet pewnego rodzaju bóstw i bytów nadprzyrodzonych. Zostaje wciągnięty w sieć spisków i intryg i często staje się narzędziem w rękach innych.

Nie znaczy to jednak, że Al Sorna jest bezwiedną marionetką. Wręcz przeciwnie. Stara się, aby jego czyny nie poniosły za sobą niewinnych ofiar. Często działa wbrew sobie i swoim wartościom, przez co dręczą go jego własne demony. Za każdym razem zyskuje jednak szacunek innych osób. Często również jest to podszyte strachem.

Książka mimo, że w dużej części opowiada o szkoleniu, nie jest nudna. Anthony Ryan ma dar opowiadania historii w taki sposób, że każdą stronę czyta się z zapartym tchem i chce dalej poznać losy głównego bohatera. Książka zawiera w sobie wszystko to, co znamy z innych powieści fantasy. Jest tu zawartych wiele klasycznych motywów, jednak to w jaki sposób prowadzona jest narracja sprawia, że przez książkę się po prostu płynie i nie da się od niej oderwać. Jeśli lubicie wszystko to, o czym wspomniałam wcześniej to jest to książka dla was. Polecam jednak kupić ją z drugiej ręki (zresztą jest ona właściwie nie dostępna w księgarniach), przeczytać w oryginale lub wypożyczyć z biblioteki. A to po to, żeby nie wspierać pewnego wydawnictwa ;)

Abstrahując od kontrowersji związanych z Wydawnictwem, Którego Nazwy Nie Będziemy Wymawiać, a które wydało tę powieść w Polsce dobrych kilka lat temu, muszę przyznać, że sama książka jest warta szerszej uwagi.

Anthony Ryan w "Pieśni krwi" zawarł wiele klasycznych motywów: od zera do bohatera, szkolenie, odkrywanie swoich mocy. Jednak wszystko to w tej powieści świetnie ze...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczynając tę książkę nie spodziewałam się niczego wybitnego. Bardzo się myliłam. "Idź i czekaj mrozów" to świetna fantastyka w słowiańskim klimacie. Świat przedstawiony przez autorkę jest fantastycznie wykreowany. Podobnie jak postacie i relacje między nimi. Do tego jest tu wątek romantyczny, który owszem, ma ogromne znaczenie dla fabuły, jednak nie przyćmiewa żadnego z innych elementów powieści. Jest ładnie poprowadzony, w tę relację jestem w stanie w 100% uwierzyć, a i sama zaczęłam tej dwójce kibicować. Tu nic nie dzieje się bez przypadków a autorka pięknie łączy ze sobą wszystkie elementy. Czy są rzeczy, które mnie irytowały? Owszem, były to konkretne postacie i ich zachowania. Jednak nie było to coś, co bardzo mi przeszkadzało i przez to stwierdziłam, że nie będę dalej słuchać. Bardzo polecam i na pewno sięgnę po kontynuację :)

Zaczynając tę książkę nie spodziewałam się niczego wybitnego. Bardzo się myliłam. "Idź i czekaj mrozów" to świetna fantastyka w słowiańskim klimacie. Świat przedstawiony przez autorkę jest fantastycznie wykreowany. Podobnie jak postacie i relacje między nimi. Do tego jest tu wątek romantyczny, który owszem, ma ogromne znaczenie dla fabuły, jednak nie przyćmiewa żadnego z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie miałam względem tej książki żadnych oczekiwać, tym samym się na niej nie zawiodlam. Wręcz przeciwnie. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Zwroty akcji i sama historia są świetne. Postacie, ich obraz, zależności, charaktetry: to wszystko ze sobą dobrze gra. No i jest tu mój ulubiony motyw w kryminałach, czyli połączenie wydarzeń z przeszłości z teraźniejszością. Do tego klimatyczne domostwo na szczycie klifu i mamy przepis na naprawdę udany kryminał. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale zdecydowanie nie ostatnie.

Nie miałam względem tej książki żadnych oczekiwać, tym samym się na niej nie zawiodlam. Wręcz przeciwnie. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Zwroty akcji i sama historia są świetne. Postacie, ich obraz, zależności, charaktetry: to wszystko ze sobą dobrze gra. No i jest tu mój ulubiony motyw w kryminałach, czyli połączenie wydarzeń z przeszłości z teraźniejszością. Do tego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podobnie jak w tomie pierwszym: dobra rozrywka, urocza, otulająca jak kocyk. Idealna na posiadówę w zimowy wieczór z kubkiem herbaty w ręce lub na spacer. Nie wymaga skupienia, jednak bawiłam się na niej świetnie. A i ja czasem potrzebuję takich cozy opowieści, które sprawią, że oderwę się od swoich problemów. Nie jest to książka wybitna, nie jest też przesadnie ambitna, jednak w 100% spełnia swój rozrywkowy obowiązek :)

Podobnie jak w tomie pierwszym: dobra rozrywka, urocza, otulająca jak kocyk. Idealna na posiadówę w zimowy wieczór z kubkiem herbaty w ręce lub na spacer. Nie wymaga skupienia, jednak bawiłam się na niej świetnie. A i ja czasem potrzebuję takich cozy opowieści, które sprawią, że oderwę się od swoich problemów. Nie jest to książka wybitna, nie jest też przesadnie ambitna,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo, bardzo rozczarowująca książka. Ni to horror, ni to fantastyka. Za duży misz masz gatunkowy, w którym nie ma większego sensu. Sama powieść zapowiadała się dobrze, zresztą widać, że autor potrafi pisać. Plusem są postacie, a także wykorzystanie w fabule upośledzenia umysłowego. Bardzo mi się podobało jak autor opisał i ukazał postacie z różnym stopniem upośledzenia, jak się o nich wypowiada, a także to, że daje im w końcu głos i dużo czasu antenowego. Kolejny plus to umiejscowienie akcji książki na irlandzkim odludziu. Jest to klimatyczne miejsce, działające na wyobraźnię.

Jednak to by było na tyle. Może to wina formy ("Strychnicę" przyswoiłam w formie audiobooka), może samej fabuły i sposobu opisania wydarzeń, ale nie mogłam kompletnie skupić się na tym, czego słucham i wciągnąć w historię. Wydawała mi się chaotyczna, pozbawiona sensu. Irytowało mnie skakanie między postaciami i wydarzeniami z teraźniejszości i przeszłości. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do ogólnego wykorzystania takiego sposobu narracji. Bardziej nie odpowiadało mi konkretnie ukazanie tego tutaj. Książkę skończyłam słuchać w niedzielę, a piszę to we wtorek i już praktycznie nic z niej nie pamiętam. To też świadczy o moim przywiązaniu do treści, postaci i samej historii. Niestety nie kupiła mnie ta powieść, a wręcz przeciwnie. Odbiłam się od niej srogo

Bardzo, bardzo rozczarowująca książka. Ni to horror, ni to fantastyka. Za duży misz masz gatunkowy, w którym nie ma większego sensu. Sama powieść zapowiadała się dobrze, zresztą widać, że autor potrafi pisać. Plusem są postacie, a także wykorzystanie w fabule upośledzenia umysłowego. Bardzo mi się podobało jak autor opisał i ukazał postacie z różnym stopniem upośledzenia,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem co o tej książce sądzić. Z jednej strony ciekawy pomysł na świat i bohatera. Z drugiej dosyć słabe wykonanie. Główna postać książki, czyli Rud, więzień odbywający karę w niedalekiej przyszłości, na początku jest milczkiem, outsiderem, który wciąż przeżywa traumę i nie może się z tym pogodzić. Nagle zostaje wrzucony do obcego mu świata. I w początkowej fazie wciąż doszukuje się spisku i nieśmiesznego żartu w całej tej sytuacji, aby nagle zmienić się w sarkastycznego śmieszka, rzucającego ironicznymi żartami na prawo i lewo. Bardzo przeszkadzała mi ta niekonsekwencja w kreacji bohatera. Drugi mój problem to kreacja świata. Wydaje się on ciekawy jednak zostajemy w niego wrzuceni wraz z Rudem, aby dowiedzieć się o nim tyle co nic bo nikt nie powie nam nic konkretnego, za to zostajemy zalani potokiem nazw własnych, które też nam nic nie mówią. Mogło to być inaczej poprowadzone, zwłaszcza, że pomysł na świat, w którym wszechobecne jest zło, które zatriumfowało jest intrygujący. Jednak przez postawę bohatera oraz szczątkowe informacje wydaje się bardziej groteskowy. Fabuła też niemożliwie się ciągnie. Prolog wywoływał emocje, kolejne strony zaintrygowały, a jeszcze kolejne znużyły. Niby sporo się dzieje, ale podczas słuchania sama się nudziłam a moje myśli uciekały gdzieś w przestworza. Ciężko było mi się na niej skupić. Nie wiem jeszcze czy sięgnę po kolejny tom. Na pewno nie w najbliższym czasie, gdyż ten świat odrobinę mnie zmęczył.

Nie wiem co o tej książce sądzić. Z jednej strony ciekawy pomysł na świat i bohatera. Z drugiej dosyć słabe wykonanie. Główna postać książki, czyli Rud, więzień odbywający karę w niedalekiej przyszłości, na początku jest milczkiem, outsiderem, który wciąż przeżywa traumę i nie może się z tym pogodzić. Nagle zostaje wrzucony do obcego mu świata. I w początkowej fazie wciąż...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to dzieło skomplikowane, wybitne, z profilami psychologicznymi, które wybijają się na pierwszy plan. Jest to jednak książka, która daje mnóstwo zabawy. Zaśmiałam się na niej nie raz, a i sama historia, która jest bardzo krótka, wciągnęła mnie i audiobook przesłuchałam ciągiem podczas spaceru. Jeśli szukacie niewymagającej komedii kryminalnej na jeden zimowy wieczór, to myślę, że ta książka będzie w sam raz :) A ja na pewno zapoznam się z innymi powieściami tego autora

Nie jest to dzieło skomplikowane, wybitne, z profilami psychologicznymi, które wybijają się na pierwszy plan. Jest to jednak książka, która daje mnóstwo zabawy. Zaśmiałam się na niej nie raz, a i sama historia, która jest bardzo krótka, wciągnęła mnie i audiobook przesłuchałam ciągiem podczas spaceru. Jeśli szukacie niewymagającej komedii kryminalnej na jeden zimowy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Średniak bardzo. A szkoda, bo słyszałam dobre opinie i na dobrą książkę też się nastawiłam. Prolog wbił mnie w fotel. Miałam ciary na ciele, zwłaszcza, że słuchałam audiobooka wracając późnym wieczorem z pracy. Po tym prologu nastawiałam się na coś niesamowitego. No i się rozczarowałam. Ksiązka jest przegadana, za długa o jakieś 150 stron i w większości po prostu nudna. Miała kilka ciekawych momentów i pomysłów jednak jako całość wypada bardzo przeciętnie.

Średniak bardzo. A szkoda, bo słyszałam dobre opinie i na dobrą książkę też się nastawiłam. Prolog wbił mnie w fotel. Miałam ciary na ciele, zwłaszcza, że słuchałam audiobooka wracając późnym wieczorem z pracy. Po tym prologu nastawiałam się na coś niesamowitego. No i się rozczarowałam. Ksiązka jest przegadana, za długa o jakieś 150 stron i w większości po prostu nudna....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwsza Era "Z mgły zrodzonego" pochłonęła mnie bez reszty. To była niesamowita historia z jeszcze bardziej niesamowitymi bohaterami. Jedna "Stop prawa" czyli pierwszy tom Drugiej Ery bije ją na łopatki pod względem tego jak dobrze bawiłam się podczas czytania.

Fabuła tego tomu rozgrywa się trzysta lat po wydarzeniach opisanych w "Z mgły zrodzonym". Tamci bohaterowie są legendami, bogami. Teraz świat oparty jest na technice. Kolej parowa, żelazne konstrukcje, światło elektryczne a do tego Allomancja i Feruchemia idące ze sobą ramię w ramię. Światotwórstwo, jak to bywa u Sandersona, stoi na najwyższym poziomie. Wzorowany na Ameryce u szczytu odkryć technologicznych, a na obrzeżach niczym Dziki Zachód gdzie przetrwają tylko najsilniejsze i najtwardsze jednostki.

Tacy są również bohaterowie tej części. Wax i Wayne to stróże prawa, którzy przez lata strzegli go na rubieżach. Jednak na skutek zbiegu wydarzeń znajdują się w Elendel, stolicy Imperium. Chcąc nie chcąc zostają wplątani nie tylko w kryminalne śledztwo, ale również w spisek jakiego świat dotąd nie widział.

Fabuła to akcja za akcją. Bardzo dużo się dzieje jednak i jest kilka chwil na złapanie oddechu. Również mimo tego, że wydarzenia lecą jedno za drugim to i tak dostajemy przestrzeń na poznanie Waxa, Wayne'a i innych postaci. Poznajemy ich motywacje, charaktery a tym samym kibicujemy im do ostatnich stron. "Stop prawa" znakomicie łączy fantastykę z powieścią kryminalną i sensacyjną. Kropką nad przysłowiowym i jest dynamika między postaciami i ich wzajemne relacje. Są one bardzo dobrze przedstawione a ja uwierzyłam w nie w 100%. To dosyć krótka książka, a jest tu tyle mięcha, że od razu chce się sięgnąć po kolejne tomy. Bawiłam się zacnie. I jestem totalnie in love. Tak na marginesie to podczas lektury miałam skojarzenia z Sherlockiem Holmsem Guya Ritchiego. Bardzo podobny vibe. Przynajmniej moim zdaniem ;)

Pierwsza Era "Z mgły zrodzonego" pochłonęła mnie bez reszty. To była niesamowita historia z jeszcze bardziej niesamowitymi bohaterami. Jedna "Stop prawa" czyli pierwszy tom Drugiej Ery bije ją na łopatki pod względem tego jak dobrze bawiłam się podczas czytania.

Fabuła tego tomu rozgrywa się trzysta lat po wydarzeniach opisanych w "Z mgły zrodzonym". Tamci bohaterowie są...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czasami każdy potrzebuje odrobiny ciepełka rozpływającego się na serduszku. I często nie może znaleźć go w swoim życiu. Na szczęście są jeszcze książki, które sprawiają, że to ciepełko gości w tych naszych martwych i zimnych serduszkach, chociaż na chwilę, chociaż na moment. I pozwala na tę jedną chwilę zapomnieć o tych wszystkich gównianych problemach, które spędzają sen z powiek. I jedną z takich książek jest "Siła niższa" Marty Kisiel.

Ja w swoim życiu potrzebuję ciepełka. I przytulania. I mimo, że nie mam tego na co dzień to czuję takie promyczki dzięki swoim komfortowym książkom, które potrafią poprawić mi nawet najpodlejszy humor.

Gromada dożywotników się rozrasta. Trochę wbrew woli Konrada, no ale kto by go tam pytał o zdanie. Przygniatają go również problemy codzienności, takie jak chociażby rachunki do opłacenia. Trzeba też nakarmić swoją przybraną rodzinę, naprawić dach i ogarnąć wszelkie inne sprawy niecierpiące zwłoki. A do tego czasem jest się też przecież przytłoczonym własną stratą. I się po prostu nie wyrabia. Jak to już w życiu bywa, jak sie jedno spierdoli tak już leci. Ale też pojawia się nikłe, ledwie widoczne światełko w tym tunelu rozpaczy.

I taka jest właśnie ta książka. Daje to światełko, odrobinę humoru. Humoru, który wywołał we mnie salwy śmiechu. Marta Kisiel wspaniale operuje słowem. Odnajduje balans między tymże humorem a i poważniejszymi tematami. Dlatego też tak pokochałam ten cykl i daje mi on tyle radości. Bohaterowie są przecudowni. Mają swoje wady, a nawet całkiem sporo wad, ale i tak da się ich lubić i chce się być częścią tej pokracznej rodziny. Wzruszeń również nie brakuje. No, jak to właśnie w życiu bywa. I to nie tylko w życiu dożywotników. "Dożywocie" to seria do której będę wracać, kiedy będę potrzebować trochę kocykowych, przytulnych klimatów na pocieszenie <3

Czasami każdy potrzebuje odrobiny ciepełka rozpływającego się na serduszku. I często nie może znaleźć go w swoim życiu. Na szczęście są jeszcze książki, które sprawiają, że to ciepełko gości w tych naszych martwych i zimnych serduszkach, chociaż na chwilę, chociaż na moment. I pozwala na tę jedną chwilę zapomnieć o tych wszystkich gównianych problemach, które spędzają sen z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czekałam na wydanie tej serii w Polsce od kiedy o niej usłyszałam. I w końcu się doczekałam. I jestem bardzo ukontentowana z dwóch pierwszych nowelek.

Tutułowy Mordbot to postać, którą od razu polubiłam. Introwertyczna, sarkastyczna, depresyjna i pesymistyczna jednostka to bohater skrojony pode mnie. Zabójczego androida poznajemy w pierwszej z nowelek, "Wszystkie wskaźniki czerwone", gdzie zajmuje się ochroną gruby badaczy na niedawno odkrytej planecie. W drugiej z nich, "Sztucznym stanie", wyrusza na górniczy księżyc, gdzie ma nadzieję odnaleźć odpowiedzi na pytania o własną, podobno bardzo krwawą, przeszłość.

Oczywiście w naszym kraju kwitnącej cebuli i nowelki sci-fi nie mogły obejść się bez kontrowersji. Widzę i tutaj komentarze na temat hurr durr różne płcie, różne zaimki, jak tak można???!!!!!!!! No kurwa można xD Tak dla waszej wiadomości to po tym łez padole chodzą różni ludzie, którzy różnie się identyfikują i, co może być dla niektórych ogromnym szokiem, mają do tego wszelkie prawo. A to, czy wam sie to podoba czy nie, to nikogo nie interesuje.

Główna postać serii, czyli Mordbot nie identyfikuje się z żadną płcią. Nie posiada żadnych cech płciowych, a takie mają nie jednostki ochroniarskie, tylko jednostki, które Mordbot nazywa seksbotami i służą wiadomo jakim celom. Mordbot mówi o sobie jako ono i często też tak zwraca się do innych osób/botów. Czy mi to przeszkadzało? Nie, wręcz przeciwnie, pełne wyjebongo. Na początku mózg ma lekki zgrzyt ale kilka stron i spokojnie można się przestawić.

Wszelkie kwestie zaimkowe i ogólnopłciowe przykryły u nas dużo ważniejszy temat jakim jest szeroko pojęta sztuczna inteligencja. Ludzkość w tym uniwersum w dużej mierze polega na wszelkiej AI: od botów pilotujących transportowce i statki, po konstrukty przypominające ludzi. Tu powinno paść pytanie o to, czy sztuczny twór, jakim jest między innymi Mordbot, można określić mianem żyjącej osoby i osoby w ogóle. Co sprawia, że mówimy o osobie. Co sprawia, że identyfikujemy się jako ludzie? Czy posiadanie uczuć, pragnień definiuje nas jako żywe istoty? Czy musimy też oddychać, jeść i wydalać? Czy musimy krwawić? Utwory Marthy Wells stawiają przed nami, jako ludźmi, pytania trudne. Pytania, na które nie znamy jeszcze odpowiedzi. To nie tylko przygodowe sci-fi o androidzie z kryzysem tożsamości. Jest tu dużo więcej głębi. Nie tylko afera zaimkowa, którą niektórzy próbują wywołać.

Czy te nowelki mają minusy? Owszem. Zdarzyło się kilka literówek chociażby, ale nie jest to coś, co odebrałoby mi radość z czytania. Czy brakuje to większego przedstawienia świata? Owszem, jednak pamiętajmy, że to dwie z 6 nowel, a powieść o Mordbocie ma dopiero się ukazać. Zdaję sobie sprawę, że ta pozycja nie każdemu może się spodobać. I nie będe jej polecać każdemu. Jednak jeśli lubicie takich bohaterów jak Mordbot, jeśli lubicie sci-fi i krótkie formy, macie otwarte umysły, to bierzcie i czytajcie Marthę Wells. A ja będe cierpliwie wyczekiwać na kolejne jej utwory :)

Czekałam na wydanie tej serii w Polsce od kiedy o niej usłyszałam. I w końcu się doczekałam. I jestem bardzo ukontentowana z dwóch pierwszych nowelek.

Tutułowy Mordbot to postać, którą od razu polubiłam. Introwertyczna, sarkastyczna, depresyjna i pesymistyczna jednostka to bohater skrojony pode mnie. Zabójczego androida poznajemy w pierwszej z nowelek, "Wszystkie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla współczesnego czytelnika powieści Agathy Christie mogą być dosyć problematyczne. Współczesny czytelnik nastawiony na dużą ilość akcji i niekończące się plot twisty może być taką prozą zmęczony i znudzony.

Czy ja byłam zmęczona lub znudzona? Nie. Agatha Christie pisała lekko i przyjemnie dlatego też przez jej powieści się płynie. Nie ma tu pościgów i wybuchów a i zwrotów akcji jest mało. Jej opowieści opierają się na rozmowach i łączeniu faktów. Dlatego też tak bardzo lubię te klasyczne kryminały i tej klasyki szukam też współcześnie.

W "Wigilii wszystkich świętych" dochodzi do obrzydliwej zbrodni, zbrodni na dziecku. Zbrodni spowodowanej poniekąd przez głupotę tego dziecka. Joyce, nasza ofiara, to kłamczucha i osoba nad wyraz męcząca. Ale czy to powód aby kogoś zabić? No nie. Jednak zbrodniarz(e) w tej powieści postanawia(ją) ją uciszyć raz na zawsze bo powiedziała o jedno zdanie za dużo. Powiedziała, że była świadkiem morderstwa.

W powieściach Agathy Christie nie ma szczegółowych opisów tortur, ran i sposobów zadania śmierci. Jest natomiast mnóstwo niedopowiedzeń, ludzkich zachować, sekretów z przeszłości i elementów układanki, które doskonale do siebie pasują. Wszystko to mi się bardzo podobało, jednak są też minusy, które zaważyły na ocenie. Z mojej perspektywy mnóstwo jest tu naiwności w postaciach i ich zachowaniach. Nie zostały też wyjaśnione dwie sprawy. Postacie zachowują się czasami średnio racjonalnie i logicznie. Jednak też mimo tych wad, tę ksiązkę czytało mi się przyjemnie i całość była interesująca. A do Agathy Christie i jej powieści mam ogromny sentyment bo czytałam ją już będąc dzieciakiem i nie raz zdarzyło mi się zarwać noc dla jej książek :)

Dla współczesnego czytelnika powieści Agathy Christie mogą być dosyć problematyczne. Współczesny czytelnik nastawiony na dużą ilość akcji i niekończące się plot twisty może być taką prozą zmęczony i znudzony.

Czy ja byłam zmęczona lub znudzona? Nie. Agatha Christie pisała lekko i przyjemnie dlatego też przez jej powieści się płynie. Nie ma tu pościgów i wybuchów a i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to