rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Oko słonia Delia Owens, Mark James Owens
Ocena 8,4
Oko słonia Delia Owens, Mark J...

Na półkach:

„Oko słonia” było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Oliwii i Marka Owensów, którzy są również autorami międzynarodowego bestsellera „Zew Kalahari”. Autorzy są parą biologów, którzy oddali swoje serce afrykańskiej przyrodzie. W latach 70. rozpoczęli swoją podróż po afrykańskiej ziemi, a swoje przeżycia i przygody opisują w swoich książkach. Tym razem postanowili przybliżyć nam swoją działalność na rzecz afrykańskich słoni, choć i w tej powieści można przeczytać także co nieco o innych zwierzętach.

Wydarzenia opisane w książce miały miejsce w latach 70. i 80. XX wieku. To wtedy Owensowie rozpoczęli swoją afrykańską przygodę. Kiedy prowadzili badania nad lwami, znaleźli się na linii starć pomiędzy kłusownikami. Tym samym zaczęli walkę z ludźmi, którzy dla pieniędzy zabijali z zimną krwią tysiące słoni. Owensowie dla życia słoni i ich cennych kłów byli gotowi na wiele poświęceń i często przez to znajdowali się niebezpieczeństwie.

„Oko słonia” opisuje ich wysiłki w celu uratowania tych pięknych i niewinnych zwierząt. W tej książce znajdziemy pełno ich podróży po Afryce, aby nie tylko ratować słonie, ale również w celu wsparcia wiosek rdzennej ludności oraz nagłaśniania kwestii ochrony słoni. Sporo tu śmiałych wyczynów, mozolnej pracy, mniejszych lub większych problemów z jakimi na co dzień mierzyli się autorzy. Na dużą pochwałę zasługują świetnych, barwnych i żywe opisy afrykańskiego życia. Czytając tę książkę możemy przenieść się wprost w samo centrum fascynujących badań zwierząt i przyjrzeć im się z naprawdę bardzo bliska. Relacje z działań Owensów często są przejmujące i wzbudzają wiele emocji. Dzięki tej książce chociaż w małym stopniu dotykamy afrykańskiej codzienności i tak odległych dla nas miejsc. Ta książka jest zarówno literaturą podróżniczą, przygodową i obyczajową. Przypomina dziennik z niesamowitych przygód Owensów, które robią wrażenie i zapadają w pamięć. Jeśli więc szukacie wciągającej historii, która przeniesie Was w afrykańskie przygody, to zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Oko słonia” było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Oliwii i Marka Owensów, którzy są również autorami międzynarodowego bestsellera „Zew Kalahari”. Autorzy są parą biologów, którzy oddali swoje serce afrykańskiej przyrodzie. W latach 70. rozpoczęli swoją podróż po afrykańskiej ziemi, a swoje przeżycia i przygody opisują w swoich książkach. Tym razem postanowili...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W ostatnim czasie o ADHD słyszy się coraz częściej. Ogólnie panuje stereotyp niegrzecznego i nadpobudliwego chłopca, który ma właśnie ADHD. Rzadko tak określane są dziewczynki, które nie mogą usiedzieć w miejscu, są nieogarnięte i trudno zapanować nad ich zachowaniem, bo przecież dziewczynki powinny być zawsze grzeczne. A co z kobietami, które wykazują cechy typowe dla ADHD i które dopiero w dorosłym życiu zostały zdiagnozowane? O ich doświadczeniach możemy przeczytać w tej książce, która niewątpliwie przyciąga wzrok swoją kolorową i uroczą okładką. Niestety w życiu kobiet neuroatypowych nie zawsze jest tak kolorowo i pięknie.

W książce „My kobiety z ADHD” znajdziemy kilkanaście rozmów autorki z kobietami z ADHD. Szczerze opowiedziały o swoich doświadczeniach, wyzwaniach i emocjach związanych z otrzymaną diagnozą. Opisują swoją drogę do diagnozy, o problemach, z którymi zmagały się w czasie tej drogi i o tym, jak diagnoza wpłynęła na ich dorosłe już życie. Czy poczuły ulgę? A może mają żal do innych, że nikt wcześniej nie pomógł im dojść do tego, dlaczego ich zachowanie jest nietypowe? O tym przeczytacie w tej książce, która dla mnie okazała się być pewnego rodzaju rozmową z przyjaciółkami, które zwierzają się sobie nawzajem, ze swoich przeróżnych doświadczeń.

Dzięki przedstawionym tu historiom możemy zobaczyć w jaki sposób każda z tych kobiet poznała samą siebie na nowo, zaakceptowała się i polubiła swoją odmienność. Te kobiety przez wiele lat musiały udawać przed innymi i sobą, maskować się i dostosowywać do stawianych im wymaganiom. Męczyły się same ze sobą, co często nie wpływało dobrze na ich zdrowie psychiczne. Jednak kiedy po wielu latach w końcu mogły przestać zadawać sobie pytanie: „co jest ze mną nie tak?” ich życie weszło na właściwe tory. Oczywiście nadal zmagają się z problemami neuroatypowości, ale tym razem wiedzą, jak sobie z tym radzić. Przede wszystkim mają też wytłumaczenie tego, co działo się z nimi do otrzymania diagnozy, a to jest dla nich bardzo istotna kwestia.

Jeśli więc szukacie książki, która pomoże Wam w zrozumieniu tego, co przeżywają dorosłe kobiety z diagnozą ADHD oraz szukacie wskazówek na co zwrócić uwagę przy podejrzeniach ADHD u siebie lub kogoś innego, a także jeśli chcecie zaakceptować swoją diagnozę, to ta książka jest dla Was.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

W ostatnim czasie o ADHD słyszy się coraz częściej. Ogólnie panuje stereotyp niegrzecznego i nadpobudliwego chłopca, który ma właśnie ADHD. Rzadko tak określane są dziewczynki, które nie mogą usiedzieć w miejscu, są nieogarnięte i trudno zapanować nad ich zachowaniem, bo przecież dziewczynki powinny być zawsze grzeczne. A co z kobietami, które wykazują cechy typowe dla ADHD...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zrób dla siebie coś dobrego i spraw, by ten rok stał się twoim rokiem, podobnie jak każdy następny". 💫
.
Ten cytat idealnie odnosi się do mnie, ponieważ niedawno postanawiłam zrobić coś dla siebie i zaopiekować się sobą. Dlatego też książka "Życie zaczyna się każdego dnia" dotarła do mnie w idealnym momencie. Znajdziemy w niej 366 refleksji, żeby być tu i teraz. Autorka zebrała dla nas mnóstwo przydatnych wskazówek, jak każdego dnia żyć pełnią życia. Brzmi to nieco wyniośle, ale w rzeczywistości jej rady są proste, naturalne, zwyczajne i przede wszystkim pomocne. Myślę, że w dzisiejszym mocno zabieganym i szybkim świecie, w którym nieustannie jesteśmy bombardowani przeróżnymi wiadomościami, a nasze bodźce są znacznie przemęczone, taka książka jest na wagę złota. To pozytywna, ciepła i otulającą książka, która idealnie nadaje się na zainspirowanie się i wprowadzenie zmian w swoim życiu. Czytając ją naprawdę odpoczywam, wyciszam się i układam w głowie pewne sprawy. Jej zawartość daje mi chwile wytchnienia i pozytywnego kopa do działania. Ta książka może być idealnym prezentem dla Was samych oraz dla Waszych bliskich. Muszę też zwrócić uwagę na jej piękne wydanie, które z pewnością docenią wszyscy książkoholicy. Jeśli więc lubicie tego typu literaturę, to polecam Wam ją z całego serducha 💛🙌

"Zrób dla siebie coś dobrego i spraw, by ten rok stał się twoim rokiem, podobnie jak każdy następny". 💫
.
Ten cytat idealnie odnosi się do mnie, ponieważ niedawno postanawiłam zrobić coś dla siebie i zaopiekować się sobą. Dlatego też książka "Życie zaczyna się każdego dnia" dotarła do mnie w idealnym momencie. Znajdziemy w niej 366 refleksji, żeby być tu i teraz. Autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Często powtarzam, że polscy autorzy potrafią wywołać niezłe dreszcze u swoich czytelników. Tak też było w przypadku najnowszej książki Klaudii Muniak „Dom obok”. To wciągający i zaskakujący thriller, który nie raz Was zaskoczy.

Głównymi bohaterkami książki są siostry Milena i Laura. Starsza z nich Milena, która obecnie mieszka i studiuje w Gdańsku, postanawia zrobić niespodziankę swoim rodzicom i młodszej siostrze Laurze, i odwiedzić ich. Niestety nikogo nie zastaje w domu i nie udaje jej się skontaktować z żadnym z domowników. Zaniepokojona udaje się do domu obok, do sąsiadów. W tym momencie cała historia nabiera rozpędu, zaczynają dziać się niejasne i nietypowe sytuacje. Od teraz Milena próbuje uciec z rąk sadystycznego napastnika, a Laura stara się odnaleźć zaginioną siostrę.

Muszę przyznać, że bardzo zaskoczył mnie dość mroczny, osobliwy i wzbudzający lęk, klimat całej powieści. Bohaterowie zostali fajnie wykreowani. Cała fabuła została bardzo dobrze poprowadzona od początku do końca, a zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło oraz dało do myślenia i zostawiło otwartą furtkę mojej wyobraźni. Opisy tego, co oprawca robił Milenie, wywoływały u mnie dreszcze obrzydzenia i aż chciało mi się krzyczeć i wyzywać go razem z nią.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Często powtarzam, że polscy autorzy potrafią wywołać niezłe dreszcze u swoich czytelników. Tak też było w przypadku najnowszej książki Klaudii Muniak „Dom obok”. To wciągający i zaskakujący thriller, który nie raz Was zaskoczy.

Głównymi bohaterkami książki są siostry Milena i Laura. Starsza z nich Milena, która obecnie mieszka i studiuje w Gdańsku, postanawia zrobić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na tę książkę bardzo czekałam! W końcu ktoś stworzył kompedium wiedzy dla rodziców, którym gorączka u dziecka spędzała sen z powiek (i to dosłownie!). To praktyczny przewodnik, który rozjaśni temat gorączki i pomoże podejść do niej na chłodno. W książce znajdziemy odpowiedzi na wiele nurtujących rodziców pytań:
🌡Kiedy należy zbijać gorączkę?
🌡Które leki wybrać i jak dopasować dawki?
🌡Jaki termometr wybrać i jak prawidłowo mierzyć temperaturę?
🌡Co robić gdy gorączka nie spada?
.
Książka jest napisana w lekki i bardzo przystępny sposób. Cała wiedza, którą przekazuje nam w niej @pantabletka.pl jest z życia wyciągnięta i naprawdę przydaje się przy poskramianiu gorączki. Fajny jest tu rozdział Q&A z pytaniami od czytelników, dotyczące istoty gorączki i sposóbow reagowania. Nie mogę też pominąć przyjmnej szaty graficznej, która bardzo mi się spodobała. Dzięki niej wiem już jakich błędów nie popełniać podczas gorączki u mojej córki, jak skutecznie ją zbijać i co najważniejsze, nie panikować (!). Żałuję tylko, że ta książka nie została wydana 7 lat temu, gdy dopiero zaczynałam przygodę z rodzicielstwem, a gorączka wywoływała u mnie ogromny strach. Teraz posiadam wiedzę, która ochroni mnie i moją córkę przed niepotrzebnym stresem 🩵
.
Jeśli chcecie uzyskać więcej fajnej i praktycznej wiedzy o gorączce to pod tym linkiem możecie kupić tę książkę i inne książki autora.
https://kursydlarodzicow.pl/produkt/goraczka-ksiazka-dla-rodzicow/
W mojej biblioteczce mam kilka książek Marcina Korczyka czyli @pantabletka.pl . Wszystkie są wartościowe, bo autor jest farmaceutą, a na swoim blogu dzieli się swoją dużą wiedzą więc naprawdę wie o czym pisze. Dzięki jego książkom można zażegnać wiele zdrowotnych dolegliwości na wczesnym etapie, przy użyciu prostych, a przede wszystkim skutecznym domowym sposobom. Wiele razy ratowały nam one nasze zdrowie i dobre samopoczucie.
Motto życiowe Pana Tabletki mówi dużo o jego podejściu do leczenia, a ja takie coś bardzo cenię 👌
"Zrób wszystko, żeby tabletki nie były potrzebne, a jeśli to niemożliwe wybierz najlepsze i stosuj je prawidłowo.” 💊
.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Na tę książkę bardzo czekałam! W końcu ktoś stworzył kompedium wiedzy dla rodziców, którym gorączka u dziecka spędzała sen z powiek (i to dosłownie!). To praktyczny przewodnik, który rozjaśni temat gorączki i pomoże podejść do niej na chłodno. W książce znajdziemy odpowiedzi na wiele nurtujących rodziców pytań:
🌡Kiedy należy zbijać gorączkę?
🌡Które leki wybrać i jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Szpieg. Jak diler narkotyków został agentem w Korei Północnej Rasmus Elmelund, Jim Latrache-Qvortrup
Ocena 7,1
Szpieg. Jak di... Rasmus Elmelund, Ji...

Na półkach:

Lubicie czytać biografie? Ja tak, choć sięgam po nie bardzo rzadko. Jednak kiedy dostałam propozycję przeczytania autobiografii Jima Latrache-Qvortrupa, nie zastanawiałam się zbyt długo. Owszem, miałam małe wątpliwości, czy czytanie książki o facecie, o którym nie mam zielonego pojęcia i o którym nigdy wcześniej nie słyszałam, to dobra decyzja. Na szczęście mój instynkt czytelniczy i tym razem się spisał, dzięki czemu poznałam faceta, którego życie to gotowyy scenariusz na sensację.
Jima poznajemy od jego najmłodszych lat. Jesteśmy świadkami jego dzieciństwa, młodzieńczych lat i dorosłego życia. Jim dzieli się z nami wszystkimi istotnymi wydarzeniami, które miały znaczący wpływ na to, kim jest teraz. Widzimy w nim chłopaka, który od dziecka boryka się z różnymi problemami, czy to w szkole, na podwórku, czy też w domu. Jakie te problemy by nie były, Jim zawsze potrafi wyjść z nich obronną ręką. Co prawda czasami musi ponieść za swoje decyzje poważne konsekwencje, jak kilkuletnia odsiadka w więzieniu, ale zawsze z takich sytuacji wyciąga wnioski na przyszłość. Jim pomimo tego, że wiele lat swojej młodości spędził robiąc nielegalne interesy, grubo imprezując, mając przelotne romanse, korzystając z przeróżnych używek, którymi dilował, osiągnął sukces. Okej, może jest on z przymrużeniem oka, ale nie każdy potrafi tak umiejętnie poruszać się w świecie dilerów i innych typów spod ciemnej gwiazdy, a przy tym nie skończyć jako meliniarz.
Nie chcę za dużo spoilerować więc zdradzę tylko tyle, że Jim w pewnym momencie swojego życia w końcu wyszedł na prostą drogę, został biznesmenem, spotkał kobietę swojego życia, został odpowiedzialnym ojcem, aż w końcu został tajnym agentem, który ze swoją charyzmą i wdziękiem wszedł w szeregi północnokoreańskich konszachtów.
Czytając tę książkę widać, że Jim nie jest złym człowiekiem, chociaż to, czym się zajmował przez długi czas, może sugerować coś zupełnie innego. W swoim życiu zawsze kierował się pewnymi wartościami, które czyniły go facetem, który był fair wobec siebie i innych. Potrafi przyznać się do swoich błędów, słabości i uzależnień, ale potrafi też z nimi walczyć. To naprawdę wartościowa cecha, którą posiada mało tego typu osób. Niektórym czytelnikom może nie przypaść do gustu jego zachowanie i sposób bycia, które z pewnością są brawurowe. Może też uchodzić za gościa zbyt pewnego siebie i nieodpowiedzialnego, a całe jego życie za zbyt burzliwe. Ale taki właśnie jest Jim. Charyzma, charakterność, brawura, pewność siebie, a do tego szczypta dobrego humoru, szaleństwa i odwagi. Tak można podsumować postać Jima. Naprawdę czytanie tej książki było dużą przyjemnością i świetną zabawą.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

Lubicie czytać biografie? Ja tak, choć sięgam po nie bardzo rzadko. Jednak kiedy dostałam propozycję przeczytania autobiografii Jima Latrache-Qvortrupa, nie zastanawiałam się zbyt długo. Owszem, miałam małe wątpliwości, czy czytanie książki o facecie, o którym nie mam zielonego pojęcia i o którym nigdy wcześniej nie słyszałam, to dobra decyzja. Na szczęście mój instynkt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba każdy z nas, kto zmagał się z przeziębieniem u siebie i swoich bliskich, przynajmniej raz trafił na porady Pana Tabletki. Marcin Korczyk, czyli Pan Tabletka, jest farmaceutą, a swoją szeroką wiedzą dzieli się w sieci na swoim blogu i swoich social mediach. Jest też pasjonatem i ekspertem od naturalnych sposobów na zdrowie i odporność. Sama niejednokrotnie szukałam na jego blogu informacji o tym, jak pozbyć się uporczywego kaszlu (https://pantabletka.pl/co-na-kaszel-domowe-sposoby/), jaką witaminę D najlepiej stosować, jak ulżyć córce przy katarze (https://pantabletka.pl/katarkiller-przepis-katar/), czy też jak zwiększyć naszą odporność (https://pantabletka.pl/zdrownik-tradycyjne-naturalne-przepisy-zdrowie-odpornosc/).
Największym plusem działań Pana Tabletki jest to, że czerpie on z natury, a jej dary wykorzystuje w leczeniu. Stąd też motto tej książki: „Zróbmy wszystko, aby tabletki nie były potrzebne”.

„Zdrownik” jest najnowszą książką Pana Tabletki, w której znajdziemy naturalne i tradycyjne metody na zdrowie i odporność. Pierwszym co rzuca się w oczy to solidna twarda oprawa książki. Dzięki temu mam pewność, że wielokrotne zaglądanie do niej, zbytnio jej nie uszkodzi. Po otwarciu książki wita nas przejrzysta, nieprzekombinowana, naturalna szata graficzna, która bardzo mi się podoba, a zdjęcia składników do przepisów Pana Tabletki są rewelacyjne.

Książka podzielona jest na 4 rozdziały. W pierwszym opisane są sprawdzone receptury na przeziębienie i wsparcie odporności. Z tego rozdziału korzystam najczęściej, ponieważ są w nim zawarte sposoby na radzenie sobie z gorączką, katarem i przeziębieniem. Drugi rozdział to pierwsza pomoc w niestrawnościach, czyli domowe sposoby na lepsze trawienie. Informacje z niego będą idealne na sezon świąteczny, gdy nasze żołądki nastawione są na obfite degustowanie najróżniejszych potraw. Rozdział 3 poświęcony jest domowemu SPA i tradycyjnym sposobom na wspomaganie urody. Ostatni rozdział dotyczy miodu i produktów pszczelich dla zdrowia i odporności. Jak widać w książce zawarte jest mnóstwo wartościowych, sprawdzonych i skutecznych receptur, porad i wskazówek co do tego, jak korzystać z dobrodziejstw natury w walce o nasze zdrowie i naszą odporność.

Biorąc tę książkę do ręki widać, że autor bardzo się przyłożył do jej napisania. Wszystko w niej jest spójne, przejrzyste, dokładnie i przystępnie wytłumaczone, dzięki czemu nie mam żadnych problemów z dobraniem odpowiednich receptur do dolegliwości zdrowotnych. Fajne jest to, że autor stworzył swoje własne autorskie naturalne przepisy, które naprawdę są skuteczne i dzieli się nimi ze swoimi czytelnikami. Gałganek Aliny, biały napar, turbomiód, to tylko część tego typu receptur. Dodatkowo autor tłumaczy właściwości wielu ziół przypraw i innych produktów, które warto mieć w swoim domu i korzystać z ich zdrowotnych zalet. Ta książka to naprawdę mądra lektura, warta przeczytania i trzymania jej w swojej biblioteczce.

Jeśli chcielibyście kupić tę książkę lub inne produkty Pana Tabletki, koniecznie zajrzyjcie do jego sklepu (https://kursydlarodzicow.pl/sklep/), bo jest w czym wybierać.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Chyba każdy z nas, kto zmagał się z przeziębieniem u siebie i swoich bliskich, przynajmniej raz trafił na porady Pana Tabletki. Marcin Korczyk, czyli Pan Tabletka, jest farmaceutą, a swoją szeroką wiedzą dzieli się w sieci na swoim blogu i swoich social mediach. Jest też pasjonatem i ekspertem od naturalnych sposobów na zdrowie i odporność. Sama niejednokrotnie szukałam na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Influencerka” to powieść, która ukazuje media społecznościowe, ze strony, której na co dzień nie widzimy. Napisana jest przez dwójkę autorów ukrywających się pod jednym pseudonimem Ellery Lloyd. Trochę obawiałam się powieści pisanej przez duet, ale w tym przypadku całość wyszła im zaskakująco dobrze.

Bohaterką powieści jest Emma, czyli Najnajmama, popularna instagramerka. Jest mamą dwójki maluchów : 3-letniej Coco i 3-miesięcznego Beara. Cała jej działalność na Instagramie kręci się wokół macierzyństwa i wszystkiego co z nim związane. Ze swoimi obserwatorami regularnie dzieli się swoją codziennością. Wielkie i małe rodzinne wydarzenia, wycieczki, urodziny, choroby, zabawy, temu wszystkiemu mogą przyglądać się jej fani, których ma już bardzo dużo. Ich przychylność zyskała pokazywaniem macierzyństwa bez filtra, za co też pokochały ją inne mamy, które szukają u niej porad, wsparcia i inspiracji. Z pozoru jej życie jest idealne, pomijając nieprzespane noce, wieczny bałagan i brak czasu dla siebie. Niestety ma ono również swoje wady. Prowadzenie tak popularnego konta na Instagramie wiąże się z wieloma zobowiązaniami, współpracami i umowami. Każde zdjęcie, każdy post, link i hasztag są pieczołowicie zaplanowane. Życie Emmy i jej rodziny praktycznie pozbawione jest jakiejkolwiek prywatności. Poza tym wśród obserwujących oprócz wiernych fanów, znajdują się też takie osoby, które szczerze jej nienawidzą i życzą jej śmierci.

Autorzy świetnie przedstawili codzienność instagramerki i jej rodziny. Pełno w niej fałszu, życia na pokaz, ustawek, dwulicowości i goryczy. Postaci Emmy i jej męża Dana zostały świetnie wykreowane. Podobało mi się przedstawienie ich punktów widzenia, bo były zupełnie różne. Widzimy tu też, jakie zagrożenia niesie ze sobą popularność w mediach społecznościowych, o której często w ogóle nie zdajemy sobie sprawy, i to jest nieco przerażające.

 Po przeczytaniu tej książki zdecydowanie inaczej będę patrzyła na duże konta na Instagramie. Cała powieść okazała się wciągająca, zaskakująca i dająca do myślenia.

Książkę odebrałam za punkty w serwisie czytampierwszy.pl.

„Influencerka” to powieść, która ukazuje media społecznościowe, ze strony, której na co dzień nie widzimy. Napisana jest przez dwójkę autorów ukrywających się pod jednym pseudonimem Ellery Lloyd. Trochę obawiałam się powieści pisanej przez duet, ale w tym przypadku całość wyszła im zaskakująco dobrze.

Bohaterką powieści jest Emma, czyli Najnajmama, popularna instagramerka....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Szelest” był moim pierwszym spotkaniem z twórczością Małgorzaty Oliwii Sobczak. Słyszałam sporo dobrego o jej powieściach więc byłam bardzo ciekawa czy przypadniemy sobie do gustu. Muszę przyznać, że „Szelest” wciągnął mnie od pierwszych stron. Nie mogłam się oderwać aż do ostatniego akapitu!

Bohaterką powieści jest Alicja Grabska. Młoda dziennikarka, która pracuje w lokalnej sopockiej gazecie. Dostaje zlecenie od szefa, aby przetestować nową aplikację mobilną Place to Rest, która zaczyna prowadzić ją przez różne miejsca Trójmiasta. Każde z tych miejsc w pewien sposób łączy się z przeszłością Alicji. Gdy w jednym z takich miejsc Alicja znajduje zwłoki młodej dziewczyny, akcja nabiera rozpędu. Drugim bohaterem powieści jest Oskar Korda, detektyw, który prowadzi śledztwo związane z morderstwem znalezionej przez Alicję studentki dziennikarstwa oraz wcześniej zamordowanej młodej dziewczyny. Morderca nie zostawił na miejscach zbrodni żadnych śladów, jedynie drobne wskazówki. Wspólne śledztwo Kordy i Grabskiej prowadzi ich do przeszłości Alicji, która łączy się z obecnymi morderstwami.

Autorka stworzyła świetną fabułę, nieprzekolorowaną, wciągającą i trzymającą w napięciu. Cała powieść utrzymana jest w nieco mrocznym klimacie, który bardzo mi się spodobał, bo czytając ją nie raz odczuwałam lekki niepokój. Wstawki i powroty do wydarzeń z przeszłości, wprowadzają czytelnika w młodzieńcze lata Alicji. Dzięki nim krok po kroku poznajemy ją, jej życie osobiste, sekrety, trudne doświadczenia, wzloty i upadki. Niewątpliwym atutem historii są wszyscy bohaterowie, precyzyjnie scharakteryzowani. Każdy z nich jest trochę podejrzany i skrywa różne tajemnice. Całość podkręcona jest nutą erotyzmu, smacznie wplecionym w fabułę. Zakończenie zaskoczyło mnie i zostawiło miejsce mojej wyobraźni, co w tego typu książkach bardzo cenię. To moja pierwsza książka przeczytana w tym roku i mam nadzieję, że reszta przeczytanych przeze mnie książek dorówna „Szelestowi”. Jeśli więc szukacie mocnej, mrocznej, nieprzewidywalnej, trzymającej w napięciu historii, z czystym sumieniem polecam Wam tę książkę.

Książkę odebrałam za punkty w serwisie czytampierwszy.pl.

„Szelest” był moim pierwszym spotkaniem z twórczością Małgorzaty Oliwii Sobczak. Słyszałam sporo dobrego o jej powieściach więc byłam bardzo ciekawa czy przypadniemy sobie do gustu. Muszę przyznać, że „Szelest” wciągnął mnie od pierwszych stron. Nie mogłam się oderwać aż do ostatniego akapitu!

Bohaterką powieści jest Alicja Grabska. Młoda dziennikarka, która pracuje w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zapomniany” to ostatnia książka , którą przeczytałam w 2021 roku. To było mocne i zaskakujące czytelnicze zakończenie roku. Czytając opis tej książki miałam lekkie obawy, na szczęście autor pozytywnie mnie zaskoczył.
Głównymi bohaterami są Patryk i Jędrek, osiemnastoletni koledzy, którzy swój wolny czas spędzają na bałamuceniu i zaliczaniu młodych dziewczyn. Podając się za poszukiwaczy talentów z branży rozrywkowej, szukają naiwnych nastolatek, które skuszone wizją kariery modelek, dają się im wykorzystać. Chłopaki swoje podboje nazywają Łowami.
Jakiś czas po jednym z Łowów, podczas których Jędrek, brutalnie wykorzystuje nieletnią dziewczynę, Patryk budzi się w ciemnym lochu. Nie ma pojęcia czemu tam się znalazł, ani kto jest jego oprawcą. Jego porywacz jest skryty i milczący, czym doprowadza go do szału. Chłopak ciągle ma nadzieję, że niedługo ktoś go uwolni. Jednak lata mijają, jego ciało jest w coraz gorszym stanie, a on traci rozum. Kiedy po 10 latach niewoli, oprawca przestaje karmić Patryka i przychodzić do niego, los w końcu się do niego uśmiecha i udaje mu się uciec. Po tylu latach spędzonych w niewoli jego powrót do normalności nie jest łatwy, ale dzięki silnej woli, Patryk krok po kroku doprowadza swoje życie i psychikę do normalności. Poza tym ma jeden konkretny cel: znaleźć człowieka, który zniszczył mu życie.
Autor świetnie wykreował bohaterów. Ich charaktery, zachowania i uczucia, są bardzo dopracowane. Pokazał, jak to jest tracić zdrowy rozsądek będąc więzionym i pozbawionym podstawowych potrzeb, zapomnianym przez innych. Emocje, których dostarczył nam tu autor jest mnóstwo. Począwszy od złości na chamskie zachowanie Patryka i Jędrka wobec dziewczyn, przez szok wywołany więzieniem Patryka i jego upodleniem, a skończywszy na przemianie Jędrka z ofiary w kata. Nie zabrakło tu też miłości, niepewności, strachu, współczucia, odrazy i obrzydzenia. Po prostu istny rollercoaster emocji. Ta historia naprawdę bardzo mnie zaskoczyła, bo nie spodziewałam się po niej takich mrocznych, pokręconych, poruszających sytuacji. Czytałam ją z zapartym tchem i jestem ogromnie ciekawa, czym nas autor uraczy w jej kontynuacji. Spodziewam się, że będzie równie mocna i wciągająca.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Zapomniany” to ostatnia książka , którą przeczytałam w 2021 roku. To było mocne i zaskakujące czytelnicze zakończenie roku. Czytając opis tej książki miałam lekkie obawy, na szczęście autor pozytywnie mnie zaskoczył.
Głównymi bohaterami są Patryk i Jędrek, osiemnastoletni koledzy, którzy swój wolny czas spędzają na bałamuceniu i zaliczaniu młodych dziewczyn. Podając się za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Siedem wieków śmierci” dr Stephena Sheparda było moim pierwszym spotkaniem z twórczością tego autora. Czy było ono udane? Jak najbardziej! Zupełnie nie spodziewałam się, że ta książka tak mnie wciągnie. Jest mega ciekawa i zaskakująca. Czytałam ją z wielką przyjemnością.
W książce autor przeprowadza nas przez historie przeróżnych nietypowych i zagadkowych zgonów, zaczynając od kilkumiesięcznego dziecka, a kończąc na ponad osiemdziesiąt letniej osobie. Przyznam szczerze, że pierwszy rozdział był dla mnie niełatwy do czytania, bo śmierć małego dziecka zawsze wywołuje we mnie skrajne emocje. W tym konkretnym przypadku również tak było choć było to też bardzo ciekawe. Każdy opisywany przez autora przypadek pokazuje, że na to, w jaki sposób umrzemy, w dużej mierze mamy my sami. Nasz styl życia, praca, nawyki, jedzenie, dzieciństwo, przebyte choroby, używki, to wszystko buduje nas samych i wpływa na naszą śmierć. Każdy opisany przez autora przypadek był zaskakujący i interesujący. Autor w swojej książce chciał pokazać, w jaki najczęściej sposób umierają osoby w konkretnym wieku. Przemycił tu też trochę wiedzy o tym, jak funkcjonuje ludzki organizm, co bardzo mi się podobało. Zaskoczyło mnie to, jaki lekki styl pisania ma autor, pomimo poruszania tak trudnego tematu jakim jest śmierć i umieranie. Całą książkę czytało mi się bardzo dobrze, ponieważ napisana jest przystępnym językiem. Polecam wszystkim , którzy lubią literaturę popularnonaukową z gatunku medycyny sądowej.

„Siedem wieków śmierci” dr Stephena Sheparda było moim pierwszym spotkaniem z twórczością tego autora. Czy było ono udane? Jak najbardziej! Zupełnie nie spodziewałam się, że ta książka tak mnie wciągnie. Jest mega ciekawa i zaskakująca. Czytałam ją z wielką przyjemnością.
W książce autor przeprowadza nas przez historie przeróżnych nietypowych i zagadkowych zgonów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Almond. Ten, który nie czuł” to powieść napisana przez południowokoreańską pisarkę Won-Pyung Sohn. Rzadko kiedy sięgam po literaturę napisaną przez wschodnich autorów więc, kiedy nadarzyła mi się możliwość przeczytania tej książki, od razu zdecydowałam się na nią.

Bohaterem jest chłopak Yunjae, który od urodzenia cierpi na aleksytymię, która powoduje, że nie odczuwa on żadnych emocji. Złość, strach, smutek, radość, współczucie, miłość. Yunjae nie wie co oznaczają te uczucia. Brzmi niewyobrażalnie, prawda? Jego przypadłość spowodowana jest zaburzeniem funkcjonowania jądra migdałowatego w mózgu. Przez aleksytymię Yunjae od małego jest skazany na samotność i niezrozumienie ze strony innych ludzi. Nie ma przyjaciół, rówieśnicy często naśmiewają się i szydzą z niego. Jedynymi osobami akceptującymi jego odmienność są jego mama i babcia, które od jego najmłodszych lat, starały się nauczyć go tego, jak ma reagować na zachowanie innych ludzi, aby mógł dostosować się do ogólnie przyjętych wzorców zachowania w społeczeństwie. W dniu jego szesnastych urodzin, pewien desperat zabija jego babcię i bardzo ciężko rani jego mamę. Od tej pory Yunjae musi sam sobie radzić w życiu i próbować zrozumieć wszechobecne emocje.

Wydawać by się mogło, że skoro bohater tej książki nie odczuwa żadnych emocji, książka będzie ich pozbawiona. Nic bardziej mylnego. W obserwacjach codzienności Yunjae wyłapuje wiele uczuciowych niuansów. Jest wnikliwym obserwatorem, choć sam stara się pozostawać niezauważonym i nie wyróżniać się. Kiedy pewnego dnia na jego drodze staje krnąbrny Gon, Yunjae musi zmierzyć się z ogromem niełatwych emocji, które drzemią w poznanym chłopaku. Opisane relacje pomiędzy nimi były bardzo nietypowe. Jeden z nich nie czuł nic, a drugi czuł aż za dużo. Byli jak woda i ogień, przez co mieli bardzo duży wpływ na siebie nawzajem. Oboje wiele się od siebie nauczyli, choć ich lekcje często nie należały do najmilszych.

Czytając tę książkę, dzięki narracji Yunjae, czułam jego dystans, wyobcowanie i niezrozumienie innych. Dla niego wszystko było czarne lub białe, bez ukrytych podtekstów. Wszystko brał dosłownie, co niejednokrotnie czyniło go dziwakiem wśród znajomych. Jego relacja z Gonem była nietypowa, momentami szokująca, brutalna. Cała historia okazała się być poruszającą powieścią o chłopaki, który nie czuł, choć tak bardzo chciał czuć.

„Almond. Ten, który nie czuł” to powieść napisana przez południowokoreańską pisarkę Won-Pyung Sohn. Rzadko kiedy sięgam po literaturę napisaną przez wschodnich autorów więc, kiedy nadarzyła mi się możliwość przeczytania tej książki, od razu zdecydowałam się na nią.

Bohaterem jest chłopak Yunjae, który od urodzenia cierpi na aleksytymię, która powoduje, że nie odczuwa on...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dług honorowy” to drugi tom cyklu z Bezimiennym. Pierwsza część „Prosta sprawa” bardzo przypadła mi do gustu. Czy podobnie było w przypadku jej kontynuacji?

Otóż nie do końca. Tak jak w pierwszej części fabuła była według mnie szybka, wartka i przede wszystkim nieprzerysowana, tak w tym przypadku były momenty ze zbyt długimi opisami i przede wszystkim spora część wydarzeń była zbyt przekolorowana. Sama fabuła była dopracowana i zaskakująca, jednak to zaskoczenie w dużej mierze wywołane było sytuacjami, które spotykały bohaterów. Niektóre z nich były dla mnie po prostu za bardzo naciągane i trudne do zrozumienia. Główny bohater Bezimienny nadal wywoływał we mnie sympatię, przede wszystkim ze względu na jego proste, wnikliwe, analityczne i konkretne podejście do zaistniałych wydarzeń. Jego honorowość to cecha, którą nieczęsto spotyka się u takich facetów. Pozostali bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani i widać, że w tej kwestii autor nie wyszedł z wprawy.

Autor kolejny raz stworzył szybką sensację, z wyrazistym bohaterem, podobnym do Chucka Norrisa. Pewny siebie i nieustraszony, nie boi się stawić czoła niebezpiecznym sytuacjom, jego działania są przemyślane, w imię dobrej sprawy ryzykuje swoje życie, a honorowość to jego drugie imię. Pomysł umiejscowienia akcji w małej lubuskiej wsi bardzo mi się spodobał, bo sama mieszkam w podobnej. Tajemnica z przeszłości łącząca jej mieszkańców także była ciekawa, a połączenie jej z ich uprzedzeniami, wiejskimi konszachtami, młodymi chłopakami z chorymi przekonaniami, grupą holenderskich dilerów oraz morderstwem młodej dziewczyny, było zaskakującym zabiegiem. Mi połączenie tych wszystkich wątków nie do końca się spodobało, bo w pewnym momencie stały się one dla mnie przejaskrawione, a cała historia zaczęła przypominać mi western, których szczerze nie cierpię. Mimo to doceniam postać Bezimiennego, dopracowaną fabułę i styl, który różni się od tego, który do tej pory znałam z innych powieści autora. Myślę, że każdy powinien sam przekonać się, czy taka forma twórczości autora bardziej przypadnie do gustu.

„Dług honorowy” to drugi tom cyklu z Bezimiennym. Pierwsza część „Prosta sprawa” bardzo przypadła mi do gustu. Czy podobnie było w przypadku jej kontynuacji?

Otóż nie do końca. Tak jak w pierwszej części fabuła była według mnie szybka, wartka i przede wszystkim nieprzerysowana, tak w tym przypadku były momenty ze zbyt długimi opisami i przede wszystkim spora część wydarzeń...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Święto ognia” to kolejna książka Jakuba Małeckiego, którą miałam przyjemność przeczytać. To była uczta dla duszy. Dlaczego? Ponieważ autor ten, jak mało który, z wielką wrażliwością, w swojej prostocie i oszczędności formy, potrafi przedstawić ludzkie dramaty i ich codzienności, w sposób wyrazisty i niepowtarzalny.

Niejednokrotnie pisałam, że uwielbiam twórczość Małeckiego, a jego najnowsza powieść, kolejny raz utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Bohaterowie tej powieści są tak naturalni, nienachalni i nieprzerysowani, że czytając tę powieść, czułam, jakbym przyglądała się im z bliska. Autor opisując ich trudne, smutne i bolesne doświadczenia dnia codziennego, zwraca uwagę na takie niuanse i rzeczy, na które sami nie zwrócilibyśmy uwagi. Jego wnikliwość i subtelność dają nam zupełnie inne spojrzenie na ludzkie tragedie. Postać młodej Anastazji, która ma porażenie mózgowe, skradła moje serce. Dzięki niej całkowicie inaczej spojrzałam na tego typu niepełnosprawność. Byłam w szoku ile ta dziewczyna ma w sobie radości, empatii, pozytywnych myśli, lekkości rozumowania i braku zawiści wobec innych ludzi. Z kolei jej starsza siostra Łucja była ucieleśnieniem perfekcjonizmu, ale i głębokiego żalu do siebie i swoich rodziców. Natomiast ich ojciec to przykład mężczyzny kochającego całym sobą, cierpiącego i udręczonego utratą swojej największej i jedynej miłości życia. Łączą ich rodzinne nieszczęścia oraz wielka miłość do siebie nawzajem. Każdy z nich na swój własny sposób mierzy się ze smutkiem, różnymi przeciwnościami losu, przekraczając sobie tylko znane granice.

„Święto ognia” jest naprawdę piękną powieścią, pomimo pokazania rodzinnych dramatów Anastazji, Łucji i ich ojca. Jej kameralność, tkliwość, naturalność, wnikliwość, sprawiają, że jest powieścią niepowtarzalną i nietuzinkową, którą polecam z całego serca.

Książkę odebrałam za punkty w serwisie czytampierwszy.pl.

„Święto ognia” to kolejna książka Jakuba Małeckiego, którą miałam przyjemność przeczytać. To była uczta dla duszy. Dlaczego? Ponieważ autor ten, jak mało który, z wielką wrażliwością, w swojej prostocie i oszczędności formy, potrafi przedstawić ludzkie dramaty i ich codzienności, w sposób wyrazisty i niepowtarzalny.

Niejednokrotnie pisałam, że uwielbiam twórczość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Antyspołeczny” to sekretny dziennik pracownika do spraw zachowań antyspołecznych. Zapytacie pewnie, jakie to zachowania antyspołeczne. Najprościej mówiąc to zachowania, które wzbudzają lęk, strach, stres, dyskomfort, irytację osób mieszkających po sąsiedzku. Do takich zachowań może zaliczać się zwyczajne, choć wyjątkowo uciążliwe, hałasowanie, wyzywanie, a także chamskie wysmarowanie komuś fekaliami skrzynki na listy. W Polsce nie ma odpowiednika tego zawodu więc z wielkim zaciekawieniem sięgnęłam po tę lekturę.

Autor Nick Pettigrew był „antyspołecznym” przez ponad 10 lat. W książce opisał rok ze swojej pracy, która do najłatwiejszych i najmilszych nie należała. Opowiada tu o pracy z ludźmi, z którymi obcowanie nie należy do przyjemności. To ludzie, którzy sprawiają wyjątkowe problemy dla ich współmieszkańców. Zaliczają się do nich alkoholicy, narkomani, dilerzy, osoby agresywne i chore psychicznie lub po prostu wyjątkowo wredne typy. Kiedy Nick dostaje zgłoszenie o problematycznym mieszkańcu starał się jak najlepiej zażegnać konflikt i pomóc jego wszystkim stronom. Często jego działania były utrudnione przez niereformowalne osoby sprawiające problemy, biurokrację oraz wady instytucji, z którymi musiał się mierzyć na każdym kroku.

Czytając tę książkę nie raz byłam zaskoczona tym, z jakimi nietypowymi i problematycznymi, niekiedy niebezpiecznymi ludźmi miał do czynienia autor. W swojej pracy musiał wykazywać się dużą cierpliwością, współczuciem i wytrzymałością psychiczną. Z tą ostatnią jednak miał niemały problem, bo depresja,  z którą walczył od wielu lat, często utrudniała mu normalne funkcjonowanie. Dlatego jestem pełna podziwu, że wytrzymał w tej nietypowej pracy tak wiele lat i do końca nie zwariował. Dużym plusem tej książki jest ironiczne poczucie humoru autora, który każdą doświadczaną przez siebie historię, potrafił ubarwić ciętym językiem i nieco czarnym humorem. Mi taki styl pisania bardzo się podobał, bo dzięki niemu całość nie przytłoczyła mnie swoimi trudnymi i często smutnymi opowieściami.

Książkę odebrałam za punkty w serwisie czytampierwszy.pl.

„Antyspołeczny” to sekretny dziennik pracownika do spraw zachowań antyspołecznych. Zapytacie pewnie, jakie to zachowania antyspołeczne. Najprościej mówiąc to zachowania, które wzbudzają lęk, strach, stres, dyskomfort, irytację osób mieszkających po sąsiedzku. Do takich zachowań może zaliczać się zwyczajne, choć wyjątkowo uciążliwe, hałasowanie, wyzywanie, a także chamskie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy mieliście kiedyś ochotę rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Na pewno nie raz taka myśl przyszła Wam do głowy. Taką decyzję podejmuje Krzysztof, bohater literackiego debiutu Sebastiana Sadleja "To nie moja wina". Co go skłoniło do porzucenia żony, rodziny, pracy i wyjechania w Bieszczady? Śmierć jego ojca i tajemnica, która się z nią łączy.

 Początek powieści bardzo mi się podobał. Był tajemniczy, zaciekawił mnie i wzbudził apetyt na więcej. Myślałam, że cała historia potoczy się zupełnie innym torem, jednak autor stworzył dość swojską opowieść z nietypowymi bohaterami. Poznanie przez Krzysztofa mieszkańców bieszczadzkiej wioski, stało się dość istotnym i przeważającym wątkiem w książce. Z jednej strony był to fajny i nieszablonowy pomysł zajrzenia do świata lokalnych pijaczków i poznania ich codzienności i przeszłości. Z drugiej strony ich historie nie były jakoś bardzo istotne i wciągające. Samo zakończenie było w porządku, chociaż nie porwało mnie i nie wbiło w fotel. Podsumowując całość była ok, są tu momenty skłaniające do refleksji i zastanowienia się nad swoim życiem, ale zabrakło mi większych emocji i zaskakujących zwrotów akcji.

Książkę odebrałam za punkty w serwisie czytampierwszy.pl.

Czy mieliście kiedyś ochotę rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Na pewno nie raz taka myśl przyszła Wam do głowy. Taką decyzję podejmuje Krzysztof, bohater literackiego debiutu Sebastiana Sadleja "To nie moja wina". Co go skłoniło do porzucenia żony, rodziny, pracy i wyjechania w Bieszczady? Śmierć jego ojca i tajemnica, która się z nią łączy.

 Początek powieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Opowieści Zuzanny" Katarzyny Janus to historia o różnych trudnych, życiowych przeszkodach do pokonania, aby żyć w spokoju i z miłością u boku. Ta powieść była moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki i uważam je za całkiem udane. Jej styl pisania jest stonowany, dojrzały i ciepły. Bohaterką powieści jest Zuzanna, starsza kobieta, która snuje opowieści ze swojego życia, jej wnuczkowi Arturowi. Poznajemy losy jej rodziców, jej niełatwe dzieciństwo w czasach wojennych, pełne strachu o życie swoje i swojej rodziny. Jesteśmy świadkami wkraczania Zuzanny w dorosłość, miłosnych uniesień, wzlotów i upadków. Książkę czytało mi się łatwo i szybko, jednak zabrakło mi w niej większych emocji. Historie Zuzanny z przeszłości są przeplatane życiem Artura, który mierzy się z problemami dnia codziennego i w pewnym momencie zgubił chęć do życia i brak mu pozytywnej energii. Pomimo poruszania różnych wątków z życia Zuzanny oraz życiowych niepewności Artura, cała historia była dla mnie zbyt stonowana i płaska. Myślę, że przypadnie ona do gustu osobom chcącym nieco wytchnienia i odpoczynku od książek pełnych większych emocji, w których akcja goni akcję. Z pewnością ta książka będzie też spokojną odskocznią od galopującej codzienności i może skłoni niektórych do docenienia tego, co mamy.

Książkę odebrałam za punkty w serwisie czytampierwszy.pl.

"Opowieści Zuzanny" Katarzyny Janus to historia o różnych trudnych, życiowych przeszkodach do pokonania, aby żyć w spokoju i z miłością u boku. Ta powieść była moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki i uważam je za całkiem udane. Jej styl pisania jest stonowany, dojrzały i ciepły. Bohaterką powieści jest Zuzanna, starsza kobieta, która snuje opowieści ze swojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zapłacisz mi za to" to drugi thriller psychologiczny spod pióra Teresy Driscoll, który miałam okazję przeczytać. Poprzednia powieść „Obserwuję Cię” zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Czy w tym przypadku było podobnie? Nie do końca. Zabrakło mi tutaj emocji, choć nie mogę powiedzieć, że w ogóle ich nie było.

Bohaterką powieści jest Alice Henderson. Młoda kobieta, dziennikarka, odbiera pewnego dnia bardzo niepokojący telefon z okropną groźbą. Alice stara się zbytnio nie brać do siebie tego telefonu i uznaje go za jednorazowy wyskok. Jednak tydzień później nieznajomy robi coś, co wskazuje na to, że nie jest to zwykły żart, a atak skierowany wprost na nią. Groźby zaczynają pojawiać się regularnie w każdą środę i przybierają różne formy. Ktoś chce żeby Alice bała się i cierpiała. Kobieta nie ma pojęcia komu mogła nadepnąć na odcisk, ale z pewnością komuś podpadła. Czy uda jej się odkryć kto stoi za groźbami, zanim dojdzie do nieszczęścia?

Autorka poruszyła dość popularny temat stalkingu. Wszystkie wydarzenia poznajemy dzięki relacjom Alice, prywatnego detektywa Matthew, który pomaga Alice oraz samego stalkera. Lubię takie zabiegi, bo dzięki temu mam większy wgląd w toczącą się akcję, lepiej poznaję bohaterów i ich przeszłość. Wszystkie postaci są realne, nieprzerysowane i niedenerwujące, za co należy się duży plus autorce. Z każdym kolejnym rozdziałem jesteśmy świadkami narastających ataków na Alice, jej obaw i strachu o siebie i swoich bliskich. Widzimy też wydarzenia, które miały znaczący wpływ na osobowość stalkera i jego zachowanie. Autorka dobrze pokazała  że często sytuacje z dzieciństwa mają ogromny wpływ na nasze emocje, a miłość bliskich i chęć zemsty powodują obsesje i obłąkańcze zachowania. Muszę przyznać, że obstawiałam zupełnie inną osobę do roli stalkera, jednak bardzo się myliłam, bo autorka tak poprowadziła fabułę, że skutecznie zmyliła wszystkie tropy. Podsumowując, „Zapłacisz mi za to" okazał się całkiem udanym thrillerem psychologicznym. Co prawda nie wywarł na mnie spektakularnego wrażenia, ale trzymał w napięciu, a jego zakończenie było zaskakujące, które według mnie są istotnymi czynnikami udanej powieści w tym gatunku literackim.

Książkę odebrałam za punkty w serwisie czytampierwszy.pl.

„Zapłacisz mi za to" to drugi thriller psychologiczny spod pióra Teresy Driscoll, który miałam okazję przeczytać. Poprzednia powieść „Obserwuję Cię” zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Czy w tym przypadku było podobnie? Nie do końca. Zabrakło mi tutaj emocji, choć nie mogę powiedzieć, że w ogóle ich nie było.

Bohaterką powieści jest Alice Henderson. Młoda kobieta,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Jedno słowo za dużo" było moim drugim spotkaniem z twórczością Abbie Greaves. Jej debiut „Ciche dni" okazał się świetną, emocjonalną i smutną historią. W przypadku jej drugiej powieści od razu dało się rozpoznać charakterystyczny styl autorki: melancholijny, dający do myślenia, poruszający czułe strony serc czytelników.

Główna bohaterka Mary od siedmiu lat codziennie po pracy przychodzi na dworzec w Ealing, wyciąga z plecaka kartonową tabliczkę z napisem „Wróć do domu, Jim" i czeka. Czeka na ukochanego Jima, z którym spędziła sześć lat. Od czasu jego zniknięcia jej życie jest smutne, szare, pozbawione radości i szczęścia. Poza pracą w supermarkecie, Mary jest wolontariuszką w lokalnym telefonie zaufania. Kiedy pewnego dnia, podczas wyczekiwania na dworcu, Mary puszczają nerwy i ktoś nagrywa jej wybuch złości, zauważa ją Alice, młoda dziennikarka. Kobieta po bliższym poznaniu Mary, postanawia odnaleźć Jima. Krok po kroku zbiera informacje na temat zaginionego mężczyzny. Czy uda jej się go odnaleźć całego i zdrowego?

Autorka przedstawiła historię Mary i Jima w dwóch płaszczyznach czasowych: przeszłości i teraźniejszości. Widzimy moment ich poznania, zakochania, pięknych i szczęśliwych lat spędzonych u swojego boku. Ale z czasem na jaw wychodzą zadry ich związku, które w końcu doprowadziły do zaginięcia Jima.  Czy Mary była tak zaślepiona miłością do Jima, że nie dostrzegała jego słabości i depresji, które odbierały jej go z każdym rokiem? Z pewnością można jej to zarzucić, ale nie można jej za to winić, bo starała się ze wszystkich sił być bezpieczną przystanią dla ukochanego.

Abbie Greaves z dużą dbałością i wrażliwością wykreowała bohaterów tej powieści. Ukazała w niej różne oblicza smutku i problemów emocjonalnych, z którymi zmaga się wiele osób. Depresja, alkoholizm, brak spełnienia w pracy, poczucie niespełnienia wymagań bliskich. Jednak największym wyzwaniem było opisanie uczucia straty bliskiej osoby, wstydu, żalu, poczucia winy, które mogą doprowadzić do unikania stawienia czoła prawdzie. Autorka po raz drugi udowodniła, że potrafi stworzyć poruszającą powieść o miłości i stracie, przesiąkniętą tęsknotą, bólem, cierpieniem i uczuciem porażki.

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Jedno słowo za dużo" było moim drugim spotkaniem z twórczością Abbie Greaves. Jej debiut „Ciche dni" okazał się świetną, emocjonalną i smutną historią. W przypadku jej drugiej powieści od razu dało się rozpoznać charakterystyczny styl autorki: melancholijny, dający do myślenia, poruszający czułe strony serc czytelników.

Główna bohaterka Mary od siedmiu lat codziennie po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubicie twórczość Colleen Hoover? Ja bardzo, bo mało kto potrafi tak grać na emocjach, jak ona. Kolejny raz udowodniła to swoją nową powieścią „Nagie serca". I choć jej bohaterami są młodzi ludzie, to nie jest to lekka i zabawna historia o rozrywkowych nastolatkach 💟
.
Główna bohaterka Beyah nie ma w życiu lekko. Jej matka narkomanka nigdy o nią dbała, dlatego Beyah zawsze musiała radzić sobie sama. Głód, samotność, brak opieki i matczynej miłości, to tylko niewielki ułamek tego, czego doświadczyła. Teraz, gdy jej matka zmarła z przedawkowania, musi zamieszkać ze swoim ojcem, z którym utrzymywała sporadyczne kontakty. Gdy wprowadza się do jego pięknego domu i poznaje jego normalną rodzinę, dostrzega, jak bardzo złe było jej życie. Jednak przeżyte lata stworzyły wokół niej pancerz, za którym Beyah ukrywa swoje wszystkie myśli i uczucia. Czy poznanie tajemniczego Samsona coś w niej zmieni? 💔
.
Uwielbiam styl pisania autorki, który z jednej strony jest lekki, a z drugiej strony porusza tak wiele trudnych i bolesnych tematów. Stworzeni przez nią bohaterowie posiadają niemały bagaż emocjonalny, z którym nie zawsze potrafią sobie poradzić. W przypadku „Nagich serc" Beyah i Samson są tak bardzo doświadczeni przez los, pomimo młodego wieku, że nie potrafią nikomu zaufać i zwierzyć się ze swoich problemów. Ich wzajemna relacja, z każdym rozdziałem staje się coraz intymniejsza, otwierają się przed sobą i stają się sobie bardzo bliscy.
Autorka, jak zawsze, stworzyła ciekawą fabułę, przesiąkniętą różnymi emocjami. Czytając tę książkę razem z bohaterami doświadczamy ich trudnych przeżyć i bolesnych emocji, wzruszamy się, zakochujemy. Ta książka przypomina emocjonalną karuzelę, która dostarczy nam wielu wrażeń, więc jak najbardziej ją polecam.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

Lubicie twórczość Colleen Hoover? Ja bardzo, bo mało kto potrafi tak grać na emocjach, jak ona. Kolejny raz udowodniła to swoją nową powieścią „Nagie serca". I choć jej bohaterami są młodzi ludzie, to nie jest to lekka i zabawna historia o rozrywkowych nastolatkach 💟
.
Główna bohaterka Beyah nie ma w życiu lekko. Jej matka narkomanka nigdy o nią dbała, dlatego Beyah zawsze...

więcej Pokaż mimo to