rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Podchodziłam do tej książki trochę jak do jeża - nie do końca wiedziałam, czy będzie to mój klimat. Ale słowo się rzekło, kobyłka u płota, książka na półce i .... pyk, zniknęłam z życia na trzy godziny, trzy piękne godziny z tą stosunkowo niewielką powieścią.

Powieścią, w której urzekło mnie wszystko - kameralny dobór bohaterów i ich stosunkowo prosta charakterystyka (w końcu nie musiałam się zastanawiać, kto jest kim), minimalistyczny sposób przedstawiania historii, budowanie opowieści i przepełnienie jej emocjami, oszczędnymi, ale jak bardzo przeze mnie odczuwanymi. To był, to jest mój klimat, taka skromna opowieść o wydaje się zwyczajnych (a może jednak niezwyczajnych) rzeczach. W mojej ocenie, pasuje do niej po prostu określenie "piękna". To piękna książka, pięknie napisana. Jestem wielkim fanem.

Zastanawiałam się nad oceną 10, ale może ta ocena jest jednak zarezerwowana dla innych książek. Ale ręka zadrżała, a to coś....

Podchodziłam do tej książki trochę jak do jeża - nie do końca wiedziałam, czy będzie to mój klimat. Ale słowo się rzekło, kobyłka u płota, książka na półce i .... pyk, zniknęłam z życia na trzy godziny, trzy piękne godziny z tą stosunkowo niewielką powieścią.

Powieścią, w której urzekło mnie wszystko - kameralny dobór bohaterów i ich stosunkowo prosta charakterystyka (w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ładnie wydany i zredagowany zbiór felietonów/opowiastek o modzie w PRL - jej historii, tworzących ją osobach, kontekście społecznym. O marzeniach ludzi i bezsensach systemu, o kolorowych ptakach i szarawej rzeczywistości. Nie nazwałabym tego opracowaniem czy jakimś kompendium wiedzy, ale warto było przeczytać, zresztą teksty autorki czyta się dobrze. Dowiedziałam się kilku ciekawostek, które wcześniej nie były mi znane. Życia ta książka nie zmieni, ale miła lektura na wieczór.

Ładnie wydany i zredagowany zbiór felietonów/opowiastek o modzie w PRL - jej historii, tworzących ją osobach, kontekście społecznym. O marzeniach ludzi i bezsensach systemu, o kolorowych ptakach i szarawej rzeczywistości. Nie nazwałabym tego opracowaniem czy jakimś kompendium wiedzy, ale warto było przeczytać, zresztą teksty autorki czyta się dobrze. Dowiedziałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Właściwie ta książka to takie czytadełko, na 2 - 3 godziny. Głębsze przemyślenia autora, czy też problemy, z którymi się zmierzył, gubią się w gąszczu anegdot. Ale może dzięki temu książkę czyta się łatwo, choć dla niektórych może nie zawsze przyjemnie. Mojego życia ona nie zmieniła, ale też lektura nie była straconym czasem.

Właściwie ta książka to takie czytadełko, na 2 - 3 godziny. Głębsze przemyślenia autora, czy też problemy, z którymi się zmierzył, gubią się w gąszczu anegdot. Ale może dzięki temu książkę czyta się łatwo, choć dla niektórych może nie zawsze przyjemnie. Mojego życia ona nie zmieniła, ale też lektura nie była straconym czasem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka z gatunku "na prezent, którego czytać raczej nikt nie będzie, ale wizualnie się spodoba". Bo naprawdę wydanie może przyciągnąć wzrok i wydaje się nietuzinkowe. Ale niewiele poza tym. Książka to faktycznie lektura na jeden wieczór, do tego momentami nużąca. Obsesja, bo tak to należy nazwać, autorki nie przenosi się na czytelnika, a zakończenie poszukiwań stanowiących osnowę książki może rozczarowywać. Ja poczułam się rozczarowana, być może dlatego, że spodziewałam się czegoś innego, czegoś więcej niż książki o autorce w stopniu o wiele dalej idącym niż o samej tytułowej Ekspedycji.

Książka z gatunku "na prezent, którego czytać raczej nikt nie będzie, ale wizualnie się spodoba". Bo naprawdę wydanie może przyciągnąć wzrok i wydaje się nietuzinkowe. Ale niewiele poza tym. Książka to faktycznie lektura na jeden wieczór, do tego momentami nużąca. Obsesja, bo tak to należy nazwać, autorki nie przenosi się na czytelnika, a zakończenie poszukiwań...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetny przykład tego, jak zrobić coś z "niczego" - autor cały czas mówi o braku: źródeł, teczek, rozmów, a jednak udaje mu się napisać książkę która traktuje o czymś więcej niż o Foucault i o Warszawie. Świetnie przeprowadzona (na tyle, na ile to było możliwe) panorama zagadnienia homoseksualizmu za czasów komunistycznych (lata 50/60). Jeżeli nawet istnieją jakieś bardziej szczegółowe opracowania, to dla laika książka Ryzińskiego jest skrojona na miarę. I bardzo dobrze się ją czyta.

Świetny przykład tego, jak zrobić coś z "niczego" - autor cały czas mówi o braku: źródeł, teczek, rozmów, a jednak udaje mu się napisać książkę która traktuje o czymś więcej niż o Foucault i o Warszawie. Świetnie przeprowadzona (na tyle, na ile to było możliwe) panorama zagadnienia homoseksualizmu za czasów komunistycznych (lata 50/60). Jeżeli nawet istnieją jakieś bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo przeogromnej sympatii do pióra Orbitowskiego, a może właśnie przez tę sympatię, muszę przyznać, że na "Kulcie" się trochę zawiodłam. Owszem, nie można odmówić autorowi kunsztu i warsztatu, ale to już właściwie dla mnie jest pewnikiem. I fakt, historię opisaną w książce układa spójnie i intrygująco. A jednak brak "Kultowi" tego pierwiastka, który ma "Inna dusza". Może przez dłużyzny - lekkie skrócenie objętości w mojej opinii by nie zaszkodziło. Poprawna ( i w gruncie rzeczy ciekawa) powieść, ale chyba niestety niewiele więcej.

Mimo przeogromnej sympatii do pióra Orbitowskiego, a może właśnie przez tę sympatię, muszę przyznać, że na "Kulcie" się trochę zawiodłam. Owszem, nie można odmówić autorowi kunsztu i warsztatu, ale to już właściwie dla mnie jest pewnikiem. I fakt, historię opisaną w książce układa spójnie i intrygująco. A jednak brak "Kultowi" tego pierwiastka, który ma "Inna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytuł książki w pełni oddaje jej fabułę. Możesz zatem, Drogi Czytelniku, zapytać, co jest interesującego w codzienności faceta, który trudni się wypasem owiec. Dla części z Was pewnie nic. Ale dla tych, którzy nie oczekują od lektury wyłącznie nagłych zwrotów akcji i wielkich uniesień serca, "Życie pasterza" będzie lekturą interesującą, tym bardziej, że i wskazane zwroty i uniesienia, choć dosyć specyficzne, też na jej kartach się znajdą.
Jestem miastową dziewczyną, która z ledwością owce rozpoznaje. Fabuła książki była zatem częściowo dla mnie dosyć egzotyczna. A jednak nie mogłam się oderwać od relacji głównego bohatera i zarazem narratora dotyczących rocznego cyklu opieki nad jego stadem i cała farmą, na której pracował. Relacje te przeplatają się z losami jego rodziny, tematem wielu czytelnikom już bliższym, co czyni "Życie pasterza" książką przeznaczoną dla szerszej publiczności, a nie tylko dla tych zainteresowanych założeniem własnej farmy, i wpisuje się w nurt slow life.
Choć czy na pewno slow? Okazuje się, że praca wykonywana przez autora to ciężki kawałek chleba, wymagający samodyscypliny, wdrożenia zaawansowanej logistyki i niejednokrotnie sporego poświęcenia.
Autor skupia się także na rozważeniu aktualnego stosunku człowieka do ziemi, na jakiej ten żyje, przywiązania do tradycji oraz własnej historii. Warto na chwilę zatrzymać się nad czynionymi spostrzeżeniami i poddać je analizie, choć może się wydawać, że wielostronicowy opis odbioru owczego porodu jest bardziej wciągający.
Uważam, że warto po „Życie pasterza” sięgnąć, niezależnie od tego, jaki gatunek literacki preferuje się na co dzień. Jest to bowiem bardzo dobrze napisana książka o temacie, który z jednej strony wielu z nas jest obcy, ale z drugiej zmierza do przynajmniej postawienia sobie podstawowych pytań o sposób prowadzenia swojego życia. A przy okazji można poszerzyć wiedzę o proces hodowli owiec i kilka nowych słów z tym związanych.

Tytuł książki w pełni oddaje jej fabułę. Możesz zatem, Drogi Czytelniku, zapytać, co jest interesującego w codzienności faceta, który trudni się wypasem owiec. Dla części z Was pewnie nic. Ale dla tych, którzy nie oczekują od lektury wyłącznie nagłych zwrotów akcji i wielkich uniesień serca, "Życie pasterza" będzie lekturą interesującą, tym bardziej, że i wskazane zwroty i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jestem fanką kryminałów, ale z drugiej strony usilnie poszukiwałam takiego, który zrobi na mnie wrażenie, nie znuży i zaskoczy. Do "Dochodzenia" podchodziła z rezerwą, że dosyć obszerne, że na podstawie serialu (którego zresztą nie widziałam ;))...
... a tu ostatnio zdarzyło mi się polecić tę pozycję osobie, która w Matrasie poszukiwała dobrego kryminału na prezent. Bo "Dochodzenie" to jest dobry kryminał, nie tylko na prezent, ale i do przeczytania. Wartka akcja, bardzo realistycznie zbudowani bohaterowie, stosunkowo niewiele krwi, za to wiele wątpliwości i zwrotów akcji. A kiedy czytelnik myśli, że już wie, kto jest sprawcą, wtedy... ech, to już chyba będzie spoilerowanie :)
Przyznam, że była to jednak z nielicznych typowo rozrywkowych książek, od której nie mogłam się oderwać!

Nie jestem fanką kryminałów, ale z drugiej strony usilnie poszukiwałam takiego, który zrobi na mnie wrażenie, nie znuży i zaskoczy. Do "Dochodzenia" podchodziła z rezerwą, że dosyć obszerne, że na podstawie serialu (którego zresztą nie widziałam ;))...
... a tu ostatnio zdarzyło mi się polecić tę pozycję osobie, która w Matrasie poszukiwała dobrego kryminału na prezent. Bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ewa Winnicka w "Angolach" tworzy przekrojową panoramę emigracji na Wyspy. W stosunkowo krótkich tekstach oddaje głos licznym bohaterom, którzy przedstawiają swoją historię - każda jest inna i każda budzić może w czytelniku różne emocje.
Jest to książka ważna, nie tylko z powodu tego, że jest swoistą kroniką naszych czasów (ciekawe, jak będą ją czytać za kilka/kilkanaście lat), ale też dlatego, że może stanowić doskonałe źródło wiedzy dla tych, którzy taką emigrację jeszcze planują.
A do tego oczywiście "Angoli" świetnie się czyta, ale warsztat Ewy Winnickiej wielbicielom reportaży znany jest nie od dziś.

Ewa Winnicka w "Angolach" tworzy przekrojową panoramę emigracji na Wyspy. W stosunkowo krótkich tekstach oddaje głos licznym bohaterom, którzy przedstawiają swoją historię - każda jest inna i każda budzić może w czytelniku różne emocje.
Jest to książka ważna, nie tylko z powodu tego, że jest swoistą kroniką naszych czasów (ciekawe, jak będą ją czytać za kilka/kilkanaście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Michał Olszewski ma niesamowitą zdolność do zauważania tego, co jest właściwie niezauważalne. Jego zwykli bohaterowie przedstawiają niezwykłe historie dziejące się gdzieś w Polsce B, C, a może nawet i D.
"Najlepsze buty na świecie" to zbiór reportaży bardzo uporządkowany, co jest jego zdecydowanym plusem. Tak jak i sposób narracji prowadzony przez autora - nienachalny, w przeważającej części obiektywny, bardzo sprawny językowo. Dobrze, że takie książki powstają, oby przetrwały upływ czasu, bo są zapisem dziejów dla potomnych (rany, jak szumnie to brzmi!).
A tytuł naprawdę nurtuje, prawda? Ja nic nie zdradzę!

Michał Olszewski ma niesamowitą zdolność do zauważania tego, co jest właściwie niezauważalne. Jego zwykli bohaterowie przedstawiają niezwykłe historie dziejące się gdzieś w Polsce B, C, a może nawet i D.
"Najlepsze buty na świecie" to zbiór reportaży bardzo uporządkowany, co jest jego zdecydowanym plusem. Tak jak i sposób narracji prowadzony przez autora - nienachalny, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do Carandiru - największego więzienia w Brazylii chyba nikt nie chciałby trafić. Ale jest w takich miejscach coś niepokojąco interesującego co powoduje, że książki o nich traktujące czyta się niemal z zapartym tchem. Tak też jest w przypadku "Ostatniego kręgu", pozycji napisanej przez Drauzio Varellę, lekarza pracującego we wspomnianym zakładzie karnym. Autor wprowadza czytelnika w zasady dotyczące organizacji więzienia, a następnie przedstawia historie jego rezydentów, te z wolności i zza krat. Varella nie ocenia, nie wartościuje, jest kronikarzem Carandiru - człowiekiem z zewnątrz jednocześnie znającym więzienie od środka.

"Ostatni krąg" to bardzo dobrze napisana i niezwykle interesująca lektura.

Do Carandiru - największego więzienia w Brazylii chyba nikt nie chciałby trafić. Ale jest w takich miejscach coś niepokojąco interesującego co powoduje, że książki o nich traktujące czyta się niemal z zapartym tchem. Tak też jest w przypadku "Ostatniego kręgu", pozycji napisanej przez Drauzio Varellę, lekarza pracującego we wspomnianym zakładzie karnym. Autor wprowadza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zabijemy albo pokochamy. Opowieści z Rosji" to zbiór obrazów przedstawiających Rosjan, których na swojej drodze spotkała Anna Wojtacha. Rosjanie są nietuzinkowi i takie też są ich historie. Książka zatem zapowiadała się nieźle, a jak wypadła?

Mogę podsumować to następująco - tak wiele oczekiwałam, nie tak wiele dostałam. I może to oczekiwania sprawiły, że jestem trochę zawiedziona. Wiedza autorki, doświadczenie w obcowaniu z Rosją naprawdę może imponować - i za to ogromny plus. Widać, że Anna Wojtacha spędziła w tym kraju sporo czasu i nie stroniła od poznawania tak jego, jak i ludzi w nim mieszkających. Przyznać muszę również, że potoczny język użyty w książce, mimo że nie jest moim ulubionym zabiegiem, nie razi, a całość czyta się bardzo dobrze i płynnie.

Co mnie zatem zawiodło? Zbyt duża obecność autorki w jej opowieściach - kolejnych bohaterów poznajemy niejako przez pryzmat życia Anny Wojtachy. Mnie to nie do końca interesuje i te prywatne, nieraz intymne wspomnienia chętnie zastąpiłabym kolejnymi szczegółami o życiu bohaterów. Tym bardziej, że przez te osobiste odniesienia autorka wydaje się mi być trochę naiwna, a mam wrażenie, że jest to odczucie mylące. Wszystko to powoduje, że zastanawiam się - reportaż to czy nie reportaż? Ale i tak przeczytać warto, bo można wyłuskać prawdziwe informacyjne perełki.

"Zabijemy albo pokochamy. Opowieści z Rosji" to zbiór obrazów przedstawiających Rosjan, których na swojej drodze spotkała Anna Wojtacha. Rosjanie są nietuzinkowi i takie też są ich historie. Książka zatem zapowiadała się nieźle, a jak wypadła?

Mogę podsumować to następująco - tak wiele oczekiwałam, nie tak wiele dostałam. I może to oczekiwania sprawiły, że jestem trochę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podchodziłam do "Domu z witrażem" trochę jak do jeża i teraz biję się w pierś - mea culpa, trzeba było czytać wcześniej!

"Dom z witrażem" to opowieść o losach czterech pokoleń kobiet i związanego z nimi mężczyzny, o historii Lwowa i w pewnym sensie całej Ukrainy. A wszystko złączone jest w całość dziejami witraża znajdującego się w jednej z kamienic - nie jest to może pierwszoplanowy bohater, ale z drugiej strony nie bez powodu tytułowy.

Autorka, debiutująca Żanna Słoniowska, bardzo dobrze poradziła sobie tak językowo jak i koncepcyjnie ze snutą przez nią opowieścią. Nie sposób nie docenić waloru historycznego powieści - Żanna Słoniowska pokazuje, jak wyglądało życie na ziemiach ukraińskich na przełomie lat 80 i 90 poprzedniego wieku.

To co mi przeszkadzało w powieści, to trochę zbyt dużo onirycznych momentów (ale może dlatego, że jestem fanem realistycznych książek) oraz brak tłumaczenia obcych słów użytych przez autorkę. Mówię językami wschodnimi i dla mnie wprawdzie nie stanowiło to problemu, ale z dbałości o innych czytelników o tym muszę wspomnieć. Choć, trzeba też powiedzieć, że i bez znajomości ukraińskiego czy rosyjskiego można śmiało "Dom z witrażem" czytać.

Żanna Słoniowska pokonała konkurentów w konkursie na najlepszą powieść, co doprowadziło do wydania "Domu z witrażem". Warto z tym debiutem się zapoznać, gdyż jest to książka przemyślana i po prostu dobrze napisana. Warto też śledzić dalszą karierę autorki, bo może nas jeszcze zaskoczyć.

Podchodziłam do "Domu z witrażem" trochę jak do jeża i teraz biję się w pierś - mea culpa, trzeba było czytać wcześniej!

"Dom z witrażem" to opowieść o losach czterech pokoleń kobiet i związanego z nimi mężczyzny, o historii Lwowa i w pewnym sensie całej Ukrainy. A wszystko złączone jest w całość dziejami witraża znajdującego się w jednej z kamienic - nie jest to może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krzysztof Varga napisał powieść, która wciąga od pierwszego zdania, choć z powodu jej konstrukcji (strumień przemyśleń, wspomnień, monologu głównego bohatera i zarazem narratora) mogłoby się wydawać, że nie jest to lektura łatwa. O czym są "Trociny"? Właściwie o wszystkim - losy bohatera przeplatają się z jego uwagami na temat problemów i zagadnień współczesnego świata.

Autor, co zresztą nie jest żadną nowością, doskonale operuje słowem, frazą, tworząc tekst, który wciąga czytelnika. Nic właściwie nie jest tu zbyteczne, choć jest to książka przegadana. Postacie, obdarzone konkretnymi cechami, są bardzo prawdziwe i z łatwością można je sobie wyobrazić.

Zastanawiać może jedynie zakończenie. Kiedy czytelnik ma wrażenie, że już nic się nie zdarzy, dzieje się bardzo dużo, właściwie bez przygotowania, tak czytelnika, jak i bohatera. Owszem, może taki zabieg działać na plus, z drugiej strony jednak niektórzy zaczną mieć wątpliwość, czy wobec kompleksowości przeżyć bohatera na wcześniejszych kartach książki na pewno "Trociny" są w tym kontekście
spójne.

Ale to tylko taki margines, na pewno fanom Vargi, ale i fanom dobrej polskiej literatury, mogę "Trociny" polecić.

Krzysztof Varga napisał powieść, która wciąga od pierwszego zdania, choć z powodu jej konstrukcji (strumień przemyśleń, wspomnień, monologu głównego bohatera i zarazem narratora) mogłoby się wydawać, że nie jest to lektura łatwa. O czym są "Trociny"? Właściwie o wszystkim - losy bohatera przeplatają się z jego uwagami na temat problemów i zagadnień współczesnego świata....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W miarę czytania nie wiedziałam co o niej myśleć. Ani co odpowiadać gdy ktoś pytał "A o czym to jest?". Książka trudna, zarówno w temacie jak i w odbiorze. Ale, po rozważeniu wszystkich związanych z nią wątpliwości, warta przeczytania.

W miarę czytania nie wiedziałam co o niej myśleć. Ani co odpowiadać gdy ktoś pytał "A o czym to jest?". Książka trudna, zarówno w temacie jak i w odbiorze. Ale, po rozważeniu wszystkich związanych z nią wątpliwości, warta przeczytania.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zachęcona opiniami sięgnęłam po tę książkę i nie żałuję. Świetnie prowadzona akcja, dobrze budowane napięcie, znakomicie skonstruowane postaci. Połączenie historii dwóch głównych bohaterek, ich przeplatanie się jest bardzo płynne. I do tego ta plastyczność opisów - czasem ma się wrażenie, że niemal stoi się przy charakteryzowanej postaci czy przedstawianej sytuacji. Choć nie zawsze by się tego chciało.

Dla tej książki zarwałam kilka nocy, ale było warto. Świetnie napisana trudna historia, która na pewno zostanie na długo w pamięci czytelnika.

Zachęcona opiniami sięgnęłam po tę książkę i nie żałuję. Świetnie prowadzona akcja, dobrze budowane napięcie, znakomicie skonstruowane postaci. Połączenie historii dwóch głównych bohaterek, ich przeplatanie się jest bardzo płynne. I do tego ta plastyczność opisów - czasem ma się wrażenie, że niemal stoi się przy charakteryzowanej postaci czy przedstawianej sytuacji. Choć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opis książki fantastyczny - przygotowałam się na pełne napięcia godziny lektury, niesamowite zwroty akcji i pewne wewnętrzne przerażenie, bo przecież ta zbrodnia wydarzyła się naprawdę. Niestety, autorowi jeszcze trochę warsztatu brakuje, aby naprawdę zainteresować czytelnika. Brawa za pomysł, bo jest on ciekawy. W wykonaniu jednak zbyt rozlazły, przegadany i mało plastyczny. Jako czytelnikowi jest mi trochę przykro, bo można by całą intrygę poprowadzić nieco lepiej, tym bardziej, że autor ma potencjał, co widoczne było w niektórych fragmentach powieści.

Nie spisuje jednak Adama Węgłowskiego na straty - z doświadczenia czytelniczego wiem, że nie tak łatwo jest przeprowadzić odbiorcę przez książkę utrzymując napięcie i suspens. Liczę, że następne publikacje będą lepsze.

Opis książki fantastyczny - przygotowałam się na pełne napięcia godziny lektury, niesamowite zwroty akcji i pewne wewnętrzne przerażenie, bo przecież ta zbrodnia wydarzyła się naprawdę. Niestety, autorowi jeszcze trochę warsztatu brakuje, aby naprawdę zainteresować czytelnika. Brawa za pomysł, bo jest on ciekawy. W wykonaniu jednak zbyt rozlazły, przegadany i mało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo obok krążyłam - temat ciężki, może nie do końca pasujący na piątkowy czy sobotni wieczór. Tym bardziej, że wiedziałam, że będzie mocno, bezpośrednio i szokująco.

Nie znalazłam tam odpowiedzi na nurtujące mnie od dawna pytanie o genezę zachowań człowieka podobnych do tych, które miały miejsce w Rwandzie w 1994 roku. To jednak nie jest zarzut - "Dzisiaj narysujemy śmierć" skłoniło do myślenia, przedstawiło nieludzkie krzywdy dziejące się we wspomnianym czasie w Rwandzie. Różne postawy, punkty widzenia i historie uczestników tych wydarzeń - książka Tochmana to reportaż, nie kompletne kompendium wiedzy o wydarzeniach z tego afrykańskiego kraju, ale pozwala na zapoznanie się z tematem.

Polecam, bo warto.

Długo obok krążyłam - temat ciężki, może nie do końca pasujący na piątkowy czy sobotni wieczór. Tym bardziej, że wiedziałam, że będzie mocno, bezpośrednio i szokująco.

Nie znalazłam tam odpowiedzi na nurtujące mnie od dawna pytanie o genezę zachowań człowieka podobnych do tych, które miały miejsce w Rwandzie w 1994 roku. To jednak nie jest zarzut - "Dzisiaj narysujemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko mi dokładnie powiedzieć czego się spodziewałam, ale na pewno było to coś więcej. Może nie jest to mój typ reportażu - lubię, jak dotyka się problemu przez pryzmat historii pojedynczych, zwyczajnych jednostek, a tu trochę tego zabrakło. Jak na studium postaci pierwszego człowieka w Czeczenii to też trochę za mało.

Pasjonaci tematu, osoby, które są zainteresowane losem Czeczenii po wojnach mogą po tę pozycję sięgnąć. Ale nie mogę zagwarantować, że po lekturze nie będą czuli pewnego niedosytu.

Ciężko mi dokładnie powiedzieć czego się spodziewałam, ale na pewno było to coś więcej. Może nie jest to mój typ reportażu - lubię, jak dotyka się problemu przez pryzmat historii pojedynczych, zwyczajnych jednostek, a tu trochę tego zabrakło. Jak na studium postaci pierwszego człowieka w Czeczenii to też trochę za mało.

Pasjonaci tematu, osoby, które są zainteresowane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najlepszy przykład na to, że nie objętość jest miarą świetności. Książka w jakiś niewytłumaczalny sposób (magia literatury) ujęła mnie swoim klimatem. Sympatia, współczucie, przerażenie - dawno beletrystyczna literatura nie wzbudziła we mnie aż tylu emocji. Autor fantastycznie prowadzi czytelnika przez budowaną przez siebie historię i powoduje, że czuje się on niemal jej częścią.

Lecę na poszukiwania kolejnej książki Steinbeck'a do przeczytania!

Najlepszy przykład na to, że nie objętość jest miarą świetności. Książka w jakiś niewytłumaczalny sposób (magia literatury) ujęła mnie swoim klimatem. Sympatia, współczucie, przerażenie - dawno beletrystyczna literatura nie wzbudziła we mnie aż tylu emocji. Autor fantastycznie prowadzi czytelnika przez budowaną przez siebie historię i powoduje, że czuje się on niemal jej...

więcej Pokaż mimo to