-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2018-06-20
„Kocha, lubi, zdradza” to nie poradnik o tym, jak przeżyć ból po zdradzie, jak się do niej przyznać czy jej zapobiec. To dogłębna analiza tematu, rozłożenie go na czynniki pierwsze na podstawie pacjentów autorki. Nie ma dwóch takich samych historii, nie ma dwóch takich samych powodów. Każdym kierują inne pobudki, psychoterapeutka spotkała się z masą różnych przypadków niewierności. Najbardziej podoba mi się to, że nie ujawnia swojego zdania na ten temat. Choć na pewno nie ocenia tego tak skrajnie, jak niektórzy potrafią, i ma wyrobione zdanie, nie przedstawia go czytelnikowi. Temat jest drażliwy, nie ma co do tego wątpliwości, jednak w tym wszystkim autorka potrafiła zachować dla siebie swoje oceny.
https://www.dailyvibes.pl/single-post/kocha-lubi-zdradza-esther-perel-recenzja
„Kocha, lubi, zdradza” to nie poradnik o tym, jak przeżyć ból po zdradzie, jak się do niej przyznać czy jej zapobiec. To dogłębna analiza tematu, rozłożenie go na czynniki pierwsze na podstawie pacjentów autorki. Nie ma dwóch takich samych historii, nie ma dwóch takich samych powodów. Każdym kierują inne pobudki, psychoterapeutka spotkała się z masą różnych przypadków...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Dziewczyna z Brooklynu” niemal bez przerwy trzyma w napięciu. Na każdej stronie można spodziewać się zwrotów akcji, odkrycia kolejnego puzzla z układanki, która i tak za chwilę okaże się być czymś innym. Na dodatek Musso tak świetnie zagłębia się w psychologię postaci, że nie tylko rozumiemy jej emocje, ale i szerzej patrzymy na jej postępowanie, dzięki czemu nie oceniamy zbyt pochopnie. „Dziewczyna z Brooklynu” wciąga, zaskakuje i nie pozostawia obojętnym, a czyta się ją jednym tchem. Tym razem Musso mnie nie zawiódł i liczę, że kolejne jego książki będą choć w połowie tak genialne jak ta.
https://www.dailyvibes.pl/single-post/dziewczyna-z-brooklynu-recenzja
„Dziewczyna z Brooklynu” niemal bez przerwy trzyma w napięciu. Na każdej stronie można spodziewać się zwrotów akcji, odkrycia kolejnego puzzla z układanki, która i tak za chwilę okaże się być czymś innym. Na dodatek Musso tak świetnie zagłębia się w psychologię postaci, że nie tylko rozumiemy jej emocje, ale i szerzej patrzymy na jej postępowanie, dzięki czemu nie oceniamy...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Księga soków” to bardzo przydatny przewodnik po świecie warzyw i owoców oraz ich wartości odżywczych. To pozycja obowiązkowa dla tych, którzy chcą zmienić swoje nawyki żywieniowe, ale nie wiedzą od czego zacząć. Wszystkie produkty są wyczerpująco i przystępnie opisane, podane ich pochodzenie i największe zalety. W tabelkach są również wymienione wszystkie składniki odżywcze, witaminy i minerały. Poza tym autor zamieścił kilkadziesiąt przepisów na zdrowe napoje, które wpływają pozytywnie na zdrowie i samopoczucie. Niektórzy nie wierzą, że ze wszystkiego można wycisnąć sok. Autor udowadnia, że pożywny sok można uzyskać nawet z ziemniaków czy brukselki!
Któż jest bardziej wiarygodny w kwestii zdrowia niż lekarz specjalista? Jeden z najbardziej szanowanych i znanych lekarzy w Stanach Zjednoczonych, dr Michael T. Murray, dzieli się swoją obszerną wiedzą na temat soków i ich składników. „Księga soków” to prawdziwa encyklopedia niezbędnej wiedzy dla każdego sokomaniaka.
Soki są świetnym wstępem do zdrowego odżywiania. Ich produkcja nie wymaga zbyt wielkich nakładów pracy czy pieniędzy, a zyskujemy dzięki temu szklankę tego, co w naturze najlepsze. Ich największą zaletą jest to, że robimy je z produktów, które każdy lubi, zna i są dostępne cały rok, a ponadto można je łączyć w wyjątkowe kompozycje. Soki potrafią zastąpić suplementy diety czy nawet leki, przy odpowiednim łączeniu produktów i regularnym spożywaniu.
„Księga soków” to bardzo przydatny przewodnik po świecie warzyw i owoców oraz ich wartości odżywczych. To pozycja obowiązkowa dla tych, którzy chcą zmienić swoje nawyki żywieniowe, ale nie wiedzą od czego zacząć. Wszystkie produkty są wyczerpująco i przystępnie opisane, podane ich pochodzenie i największe zalety. W tabelkach są również wymienione wszystkie składniki odżywcze, witaminy i minerały. Poza tym autor zamieścił kilkadziesiąt przepisów na zdrowe napoje, które wpływają pozytywnie na zdrowie i samopoczucie. Niektórzy nie wierzą, że ze wszystkiego można wycisnąć sok. Autor udowadnia, że pożywny sok można uzyskać nawet z ziemniaków czy brukselki!
Zawsze, gdy mowa o sokach, opisuje się również detoks sokowy. Nie brakuje go również w tej książce. Trwający 3-5 dni „post sokowy” polega na całkowitym zrezygnowaniu z jedzenia i picia wody, a każdy posiłek zastępuje się określonym sokiem. Mówi się, że nie ma lepszego sposobu na oczyszczenie jak taki właśnie detoks. Picie soków świetnie wspomaga odchudzanie czy walkę z nowotworem, o czym też przeczytamy w książce. Zyskujemy nie tylko zgrabną sylwetkę, ale też piękną cerę i mocne kości.
Książki nie czyta się jak powieść i uważam, że powinno się ją przeczytać co najmniej raz, a potem wracać jak najczęściej się da. Choćby po to, żeby tę wiedzę nieustannie utrwalać i przekazywać dalej, bo w książce nie ma ani jednej zbędnej informacji.
http://www.dailyvibes.pl/single-post/ksiega-sokow-recenzja
„Księga soków” to bardzo przydatny przewodnik po świecie warzyw i owoców oraz ich wartości odżywczych. To pozycja obowiązkowa dla tych, którzy chcą zmienić swoje nawyki żywieniowe, ale nie wiedzą od czego zacząć. Wszystkie produkty są wyczerpująco i przystępnie opisane, podane ich pochodzenie i największe zalety. W tabelkach są również wymienione wszystkie składniki...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nawet gdybym mocno się starała, nie mogłabym niczego złego napisać o tej książce. To pierwsza książka kulinarna, jaką recenzuję i bardzo mi się spodobało. Przepisy są krótko i zwięźle opisane. Choć samego przepisu jest tylko kilka linijek, to uważam, że takie najkrótsze opisy są najtrudniejsze, bo muszą zachęcić i wryć się w pamięć. Do tego podobają mi się wstępy autora, bo wzbudzają zaufanie i pokazują, że wie, o czym mówi i można mu wierzyć.
Każde zdjęcie wywołuje zachwyt swoją kreatywnością w przedstawianiu niby zwyczajnych owoców czy szklanek. Dla samych zdjęć warto ją oglądać kilkukrotnie i się inspirować. Graficznie jestem zachwycona książką i mogłabym ją stawiać za wzór dla każdej książki kucharskiej.
Ci, co mieli już do czynienia z sokowirówką i nie są im obce produkcje soków wiedzą, że po wyciśnięciu zostaje pulpa, którą zazwyczaj się wyrzuca, bo do czego jej użyć? I z tym Juiceman sobie radzi i podaje kilka przepisów na np. pulpowe krakersy czy wyśmienite peelingi do ciała.
http://www.dailyvibes.pl/single-post/juiceman-recenzja
Nawet gdybym mocno się starała, nie mogłabym niczego złego napisać o tej książce. To pierwsza książka kulinarna, jaką recenzuję i bardzo mi się spodobało. Przepisy są krótko i zwięźle opisane. Choć samego przepisu jest tylko kilka linijek, to uważam, że takie najkrótsze opisy są najtrudniejsze, bo muszą zachęcić i wryć się w pamięć. Do tego podobają mi się wstępy autora, bo...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Ciężko znieść, gdy wszyscy umierają, a ty trwasz.”
Noc Kupały coraz bliżej. W drugiej części poznajemy nieco historię szeptuchy Baby Jagi (nauczycielki Gosi) i żercy Mszczuja, którzy są sobie bliżsi, niż mogło się wydawać. Ich wspólna przeszłość wychodzi na jaw przed młodymi bohaterami. Poznajemy też nowe wątki historii Mieszka i Ote, która to przygotowała pierwszy napar dla Mieszka, a teraz powróciła pod postacią strzygi. Demonka czyha na życie nowej kochanki jej ukochanego. Oprócz tego, Gosia ma jeden, kluczowy problem – jak dotrzymać obietnicy Mieszkowi o podarowaniu kwiatu i nie ściągnąć tym samym na siebie gniewu bogów. Główna bohaterka z fajtłapowatej i wszystkobojącej się mieszczuchy staje się waleczną i silną kobietą. Nie tak od razu, oczywiście, ale już w drugiej części widać jej przemianę. To obcowanie z magicznymi potworami sprawiły, że jej hipochondria zeszła na drugi plan.
Przyznam się, że nigdy nie byłam fanką fantastyki i cykl wzięłam z czystej ciekawości, ale bez wielkiego przekonania. Jednak nie zawiodłam się! Wartka akcja, brak zbędnych, pobocznych wątków, wszystko jest ze sobą spójne i tworzy świetną całość. Nowo napisana historia Polski nie przytłacza całej opowieści, jedynie jest ciekawym dodatkiem, który spaja wszystkie wydarzenia.
http://www.dailyvibes.pl/single-post/kwiat-paproci-recenzja
„Ciężko znieść, gdy wszyscy umierają, a ty trwasz.”
Noc Kupały coraz bliżej. W drugiej części poznajemy nieco historię szeptuchy Baby Jagi (nauczycielki Gosi) i żercy Mszczuja, którzy są sobie bliżsi, niż mogło się wydawać. Ich wspólna przeszłość wychodzi na jaw przed młodymi bohaterami. Poznajemy też nowe wątki historii Mieszka i Ote, która to przygotowała pierwszy napar...
Katarzyna Berenika Miszczuk stworzyła obraz Polski, a właściwie Królestwa Polskiego, w którym nadal rządzi król, a w 966 r. Mieszko I nie przyjął chrztu. Całkiem zabawnie jest czytać na jednej stronie o dobie Internetu, a na kolejnej o władcy, panującym nad ludem polskim. Do wioski pod Kielcami – Bielin – trafia młoda lekarka, która jedzie na praktyki do okolicznej szeptuchy. Szeptucha w dzisiejszych czasach to prawosławna uzdrowicielka, których praktyki są niezgodne z religią chrześcijańską. W książce leczy ziołami, naparami i innymi dziwnymi przedmiotami lub sposobami, jak pocieranie wymion krowy kamieniem księżycowym przez trzy dni, po czym zakopanie go na skrzyżowaniu, żeby krowa dawała mleko.
W „Szeptusze” poznajemy cały magiczny świat i jego bohaterów. Jest Mieszko, który na początku był tylko zwykłym uczniem żercy (kapłana). Potem okazuje się, że to najprawdziwszy Mieszko I – ten, który władał ludem Polan i wypił napar z kwiatu paproci, dzięki czemu stał się nieśmiertelny. Tego jeszcze w literaturze nie było, żeby dziewczyna zakochała się w pierwszym władcy Polski! Jeśli już o ich miłości mowa, to też musi być skomplikowana. On jest czarujący i zawsze przybywa jej na ratunek, ale trzyma dystans w najmniej oczekiwanych momentach. Niedługo potem okazuje się, że Mieszko chce ponownie wypić napar, by zaprzestać jego nieśmiertelności. Kwiat paproci kwitnie w Noc Kupały (nasza Noc Świętojańska) raz na 12 345 pełni, co daje około tysiąca lat. Na jego działanie liczą również dwaj bogowie – Weles i Świętowit, którym Gosia obiecała kwiat. A przecież kwitnie tylko jeden…
Przyznam się, że nigdy nie byłam fanką fantastyki i cykl wzięłam z czystej ciekawości, ale bez wielkiego przekonania. Jednak nie zawiodłam się! Wartka akcja, brak zbędnych, pobocznych wątków, wszystko jest ze sobą spójne i tworzy świetną całość. Nowo napisana historia Polski nie przytłacza całej opowieści, jedynie jest ciekawym dodatkiem, który spaja wszystkie wydarzenia.
http://www.dailyvibes.pl/single-post/kwiat-paproci-recenzja
Katarzyna Berenika Miszczuk stworzyła obraz Polski, a właściwie Królestwa Polskiego, w którym nadal rządzi król, a w 966 r. Mieszko I nie przyjął chrztu. Całkiem zabawnie jest czytać na jednej stronie o dobie Internetu, a na kolejnej o władcy, panującym nad ludem polskim. Do wioski pod Kielcami – Bielin – trafia młoda lekarka, która jedzie na praktyki do okolicznej...
więcej mniej Pokaż mimo tohttp://www.dailyvibes.pl/single-post/Z-klasa-na-luzie-recenzja
http://www.dailyvibes.pl/single-post/Z-klasa-na-luzie-recenzja
Pokaż mimo tohttp://www.dailyvibes.pl/single-post/jak-zostac-pania-swojego-czasu-recenzja
http://www.dailyvibes.pl/single-post/jak-zostac-pania-swojego-czasu-recenzja
Pokaż mimo to2017-01
Na tylnej okładce można przeczytać, że „Autor (…) zabiera nas w podróż, która odmienia życie i pozwala odzyskać nadzieję”. Myślę, że tak brzmi najtrafniejsza ocena tej książki. Zmusza do refleksji i zastanowienia się, co jest w naszym życiu najważniejsze: przeszłość czy przyszłość? Czy od tej pierwszej się odciąć, czy nie można tego zrobić, bo ona nas kształtuje? „Ścieżki nadziei” prowadzą nas po odległych drogach Ameryki, ale tak naprawdę to ścieżki jak każde inne, którymi kroczymy każdego dnia. Na których czyha niebezpieczeństwo, ale gdzieś na ich końcu czeka cel, którego osiągnięcie warte było wszelkich przeciwności.
http://www.dailyvibes.pl/single-post/2017/01/08/%25C5%259Acie%25C5%25BCkami-nadziei-z-Richardem-P-Evansem
Na tylnej okładce można przeczytać, że „Autor (…) zabiera nas w podróż, która odmienia życie i pozwala odzyskać nadzieję”. Myślę, że tak brzmi najtrafniejsza ocena tej książki. Zmusza do refleksji i zastanowienia się, co jest w naszym życiu najważniejsze: przeszłość czy przyszłość? Czy od tej pierwszej się odciąć, czy nie można tego zrobić, bo ona nas kształtuje? „Ścieżki...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01
Na początku książka mnie trochę irytowała i byłam bliska odłożenia jej na półkę. Coś jednak kazało mi zaczekać i nie żałowałam. Może i nie stała się moją ulubioną pozycją, ale wywoływała we mnie dużo skrajnych emocji. Głównej bohaterki się nie cierpi. Wkurza, w następnej chwili jej szkoda, da się ją zaakceptować, by w kolejnym fragmencie popukać ją w czoło, żeby się otrząsnęła. O to w książkach chodzi – żeby poruszać! Żeby czytelnik wzdychał z rozczarowania, otwierał buzię z szoku, czy rzucał książką ze złości. Oczywiście nie dosłownie. ;) Tajny plik Beaty K. pobudza wszystkie komórki nerwowe, zachęca do zastanowienia się, czy aby na pewno nie poświęcamy się dla faceta, który nie jest tego wart…?
http://www.dailyvibes.pl/single-post/2017/01/14/%25E2%2580%259ETajny-plik-Beaty-K%25E2%2580%259D-Karoliny-Niedzielskiej
Na początku książka mnie trochę irytowała i byłam bliska odłożenia jej na półkę. Coś jednak kazało mi zaczekać i nie żałowałam. Może i nie stała się moją ulubioną pozycją, ale wywoływała we mnie dużo skrajnych emocji. Głównej bohaterki się nie cierpi. Wkurza, w następnej chwili jej szkoda, da się ją zaakceptować, by w kolejnym fragmencie popukać ją w czoło, żeby się...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01
Książka porusza i to bardzo. Nikomu śmierć nie jest obojętna, szczególnie tak młodej osoby, która miała tyle przed sobą. „Mogło być inaczej” kierowane jest do rodziców, którzy mają problemy ze swoimi dziećmi i chcą im pomóc. Ja skierowałabym ją również do tych niepewnych młodych ludzi, którzy nie radzą sobie ze sobą i swoją przeszłością. Żeby na przykładzie siedemnastoletniej Casey zrozumieli, że to nie ich wina, że ich los ułożył się tak czy inaczej.
Okazało się, że dziewczyna miała syndrom zaburzenia więzi, o czym wspominał któryś z terapeutów. Dopiero po śmierci córki John zainteresował się na poważnie tym, co się z nią działo. Nie chcę obwiniać Brooksa, że mógł to zrobić wcześniej i Casey by żyła. Jest powiedzenie, że „mądry Polak po szkodzie”, ale najwyraźniej dotyczy to również Amerykanów. Gdyby wcześniej poczytał, posłuchał lekarzy, starał się zrozumieć nie tylko zbuntowaną nastolatkę, ale przede wszystkim porzucone w dzieciństwie dziecko...
Nie mi oceniać postępowanie rodziców. Sama może byłabym zbyt nerwowa i niecierpliwa, jeżeli moja córka krzyczałaby, że mnie nienawidzi, miała zmiennie humory jak pogoda na wiosnę i nie doceniała, jak wiele miłości staram się jej dać. Jednak nie zgodzę się z napisem na okładce. Użyłabym sformułowania „zrobiliby wszystko”, gdyby tylko wiedzieli co… Wtedy mogło być inaczej…
http://www.dailyvibes.pl/single-post/moglo-byc-inaczej-recenzja
Książka porusza i to bardzo. Nikomu śmierć nie jest obojętna, szczególnie tak młodej osoby, która miała tyle przed sobą. „Mogło być inaczej” kierowane jest do rodziców, którzy mają problemy ze swoimi dziećmi i chcą im pomóc. Ja skierowałabym ją również do tych niepewnych młodych ludzi, którzy nie radzą sobie ze sobą i swoją przeszłością. Żeby na przykładzie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01
Książka jest lekka i szybko się czyta. Nie jest to kolejna powieść na wzór „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, więc jego przeciwnicy mogą śmiało sięgnąć po „Seks i orzeszki”. Pełna humoru i fantastycznej gry słów, która dziwi mnie ze względu na tłumaczenie, ale naprawdę się udało. No i ta okładka… Która kobieta by się nie skusiła? ;)
http://www.dailyvibes.pl/single-post/seks-i-orzeszki-recenzja/seks-i-orzeszki-recenzja/seks-i-orzeszki-recenzja
Książka jest lekka i szybko się czyta. Nie jest to kolejna powieść na wzór „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, więc jego przeciwnicy mogą śmiało sięgnąć po „Seks i orzeszki”. Pełna humoru i fantastycznej gry słów, która dziwi mnie ze względu na tłumaczenie, ale naprawdę się udało. No i ta okładka… Która kobieta by się nie skusiła?...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01
Książka nazwana jest „rewolucyjną”, ale czy faktycznie taką jest? Gdy ktoś dużo czyta na temat zdrowia, nie są mu obce takie „odkrycia” jak walory oleju kokosowego, czy pozytywny wpływ zielonej herbaty. Nie mniej jednak wszystko jest funkcjonalnie uporządkowane i fajnie podzielone na poszczególne działy. Książka zawiera dużo pięknych zdjęć, krótkie i konkretne opisy, dzięki czemu to idealna lektura na jeden wieczór.
http://www.dailyvibes.pl/single-post/2017/01/30/fitrewolucja-recenzja
Książka nazwana jest „rewolucyjną”, ale czy faktycznie taką jest? Gdy ktoś dużo czyta na temat zdrowia, nie są mu obce takie „odkrycia” jak walory oleju kokosowego, czy pozytywny wpływ zielonej herbaty. Nie mniej jednak wszystko jest funkcjonalnie uporządkowane i fajnie podzielone na poszczególne działy. Książka zawiera dużo pięknych zdjęć, krótkie i konkretne opisy, dzięki...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka jest pełna zawirowań i zwrotów akcji. Tate raz ją chce, raz woli się odsunąć, chce z nią być, za moment uważa, że to niedobre dla niej. Funduje nam ostrą jazdę i trudno zrozumieć, o co mu tak naprawdę chodzi do samego końca książki. Natomiast ona – najpierw uparcie trzyma się swoich postanowień i zasad, szybko jednak je porzuca i daje się ponieść emocjom. A te nierzadko bywają zgubne…
Czytałam już wiele powieści dla młodzieży i ta nie wyróżnia się specjalnie na tle innych. Może i brak w niej scen rodem z gatunku New Adult, a bohaterami targają raczej czyste uczucia, a nie tylko pożądanie (choć i to się pojawia). Jest w tej książce coś tak pociągającego, że nie potrafiłam usiedzieć spokojnie, gdy leżała obok na biurku. Wciąga, szybko się czyta i nie pozostawia czytelnika obojętnym.
http://www.dailyvibes.pl/single-post/Flower-Jak-kwiat-recenzja
Książka jest pełna zawirowań i zwrotów akcji. Tate raz ją chce, raz woli się odsunąć, chce z nią być, za moment uważa, że to niedobre dla niej. Funduje nam ostrą jazdę i trudno zrozumieć, o co mu tak naprawdę chodzi do samego końca książki. Natomiast ona – najpierw uparcie trzyma się swoich postanowień i zasad, szybko jednak je porzuca i daje się ponieść emocjom. A te...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie myślcie, że krytykuję tę książkę. Lubię, gdy bohaterowie wywołują we mnie emocje, nawet jeśli jest to złość. Książka okrzyknięta jest „pierwszą kobiecą powieścią rozwojową”. Kto czytał lektury pamięta, że tak samo (bez przymiotnika „kobieca”) nazywano „Przedwiośnie” Żeromskiego. W myśl tego książka powinna pokazywać proces dojrzewania intelektualnego i społecznego. Czy tak jest w tym przypadku? Pozostawię to do osobistej oceny tym, którzy przeczytają. Głównie dlatego, że bohaterka ma pięćdziesiąt lat, a ja dwadzieścia jeden. Książkę poleciłabym raczej kobietom w średnim wieku. Jestem z tego pokolenia, które wszędzie widzi perspektywy i nie siedzi w jednym miejscu. Autorka chciała ukazać prawdziwe życie i ukazała, ale nie w rzeczywistości znajomej dla nas, młodych. Przyzwyczaiłam się jednak do tych powieści, w których kobiety to silne jednostki, którym nic nie jest straszne, wszystko kończy się happy endem (ślubem czy czymś podobnym).
http://www.dailyvibes.pl/single-post/zycie-motyli-recenzja/zycie-motyli-recenzja
Nie myślcie, że krytykuję tę książkę. Lubię, gdy bohaterowie wywołują we mnie emocje, nawet jeśli jest to złość. Książka okrzyknięta jest „pierwszą kobiecą powieścią rozwojową”. Kto czytał lektury pamięta, że tak samo (bez przymiotnika „kobieca”) nazywano „Przedwiośnie” Żeromskiego. W myśl tego książka powinna pokazywać proces dojrzewania intelektualnego i społecznego. Czy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka jest opowiastką, którą szybko się czyta i nie wywołuje głębszych czy skrajnych emocji. Jak to w książkach Glines bywa, są bardzo śmiałe sceny erotyczne, ale w tej fabuła się na nich nie opiera. Pamiętam trzy pierwsze książki autorki, które mogłam śmiało porównywać do Greya. W „Nie pozwól mi odejść” wszystko jest wyważone. Brakuje jednak typowego zwrotu akcji, jakiegoś punktu kulminacyjnego. Nie wiem, czy to przypadłość wszystkich książek ostatnimi czasy, bo już nie pierwszy raz o tym piszę. Mogę jednak książkę polecić na zimowy wieczór, bo czasu na pewno nie zmarnujecie.
http://www.dailyvibes.pl/single-post/nie-pozwol-mi-odejsc-recenzja
Książka jest opowiastką, którą szybko się czyta i nie wywołuje głębszych czy skrajnych emocji. Jak to w książkach Glines bywa, są bardzo śmiałe sceny erotyczne, ale w tej fabuła się na nich nie opiera. Pamiętam trzy pierwsze książki autorki, które mogłam śmiało porównywać do Greya. W „Nie pozwól mi odejść” wszystko jest wyważone. Brakuje jednak typowego zwrotu akcji,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-07
Bardzo, ale to bardzo zawiodłam się na moim ulubionym autorze. Jak dla mnie brak wszystkiego co składa się na geniusz Mussa - wartka, zwięzła i trzymająca w napięciu akcja, niespodziewane zakończenie, które sprawia, że w czytelniku pozostaje smutek, że to już koniec... Przy "Tej chwili" tego nie odczułam
Bardzo, ale to bardzo zawiodłam się na moim ulubionym autorze. Jak dla mnie brak wszystkiego co składa się na geniusz Mussa - wartka, zwięzła i trzymająca w napięciu akcja, niespodziewane zakończenie, które sprawia, że w czytelniku pozostaje smutek, że to już koniec... Przy "Tej chwili" tego nie odczułam
Pokaż mimo to
Jeśli przeczytasz moją recenzję „Anatomii Góry” (https://www.dailyvibes.pl/single-post/anatomia-gory-rafal-fronia-recenzja), zauważysz że byłam nią zachwycona. Krótko mówiąc, kopalnia cytatów oraz idealnie opisany obraz człowieka w górach wysokich z perspektywy emocji i przeżyć. W „Rozmowie z Górą” tego nie brakuje, jednak… ciężej mi się ją czytało. Nadal napisana jest świetnie i w dalszym ciągu będę ją polecać. Bardzo podobało mi się to, że jest tu mnóstwo ciekawostek o Nepalu, dzięki czemu możemy nieco go poznać i dowiedzieć się więcej niż w przewodnikach. Także język autora jest nadal poetycki, ale i rzeczowy. Myślałam, że nie da się tego połączyć, ale Fronia robi to mistrzowsko.
Cała recenzja na https://www.dailyvibes.pl/single-post/rozmowa-z-gora-rafal-fronia-recenzja
Jeśli przeczytasz moją recenzję „Anatomii Góry” (https://www.dailyvibes.pl/single-post/anatomia-gory-rafal-fronia-recenzja), zauważysz że byłam nią zachwycona. Krótko mówiąc, kopalnia cytatów oraz idealnie opisany obraz człowieka w górach wysokich z perspektywy emocji i przeżyć. W „Rozmowie z Górą” tego nie brakuje, jednak… ciężej mi się ją czytało. Nadal napisana jest...
więcej Pokaż mimo to