rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książka z przesłaniem. Są równi i równiejsi. Alegoryczne tej książki to majstersztyk.

Książka z przesłaniem. Są równi i równiejsi. Alegoryczne tej książki to majstersztyk.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niby krótki utwór... niby lektura szkolna... Ale i tak mi się spodobała. Na początku akcja rozwijała się powoli, ale z czasem coraz stawała się ciekawsza. Byłam ciekawa, co się wydarzy. Moment, gdy czytałam końcówkę (punkt kulminacyjny) - nie będę zdradzać co - wtedy... naprawdę mną to poruszyło, to co się działo. Serio, pierwszy raz poczułam takie ukłucie w sercu podczas czytania lektury szkolnej. Naprawdę zaczynam lubić Prusa i jego utwory oraz całą epokę pozytywizmu.

Niby krótki utwór... niby lektura szkolna... Ale i tak mi się spodobała. Na początku akcja rozwijała się powoli, ale z czasem coraz stawała się ciekawsza. Byłam ciekawa, co się wydarzy. Moment, gdy czytałam końcówkę (punkt kulminacyjny) - nie będę zdradzać co - wtedy... naprawdę mną to poruszyło, to co się działo. Serio, pierwszy raz poczułam takie ukłucie w sercu podczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem w szoku. Nie mogę znaleźć odpowiednich słów dla tej książki. Mam w głowie tysiące myśli, mysli, które nie chcą się ułożyć w żaden porządek. Ale spróbuję je uspokoić. Po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów byłam znudzona. Wszędzie widziałam podobieństwa do "Rywalek" Kiery Cass, co nie wpływało dobrze na moją opinię na temat tej książki. Jednak z każdą stroną wciągałam się coraz bardziej i bardziej. Przestało mnie obchodzić, że ten temat jest wszędzieobecny, że na rynku jest wiele takich historii, że "Rywalki", że "Niezgodna", że inne. To wszystko zeszło na drugi plan, bo pani Victoria Aveyard dała mi coś cudownego. Książkę, którą czyta się z zapartym tchem, książkę, która wzbudzą w czytelniku wiele najróżniejszych emocji. Bohaterów kochasz i nienawidzisz. Z każdym wydarzeniem towarzyszą Ci coraz to nowe odczucia. Cala pokochałam od początku, jak wierna fanka trwałam przy nim przez całą historię. Mare kilka razy mnie zawiodła, ale rozumiem ją. Moja jedyna myśl na teraz to aby jak najszybciej dopaść "Szklany miecz". Naprawdę. Czuję niedosyt po "Czerwonej królowej", bo tak bardzo wciągnęła mnie ta historia, że nie potrafię tak nagle się od niej odciąć.
Przypuszczam, że długo będę na książkowym kacu.
Gorąco polecam.

Jestem w szoku. Nie mogę znaleźć odpowiednich słów dla tej książki. Mam w głowie tysiące myśli, mysli, które nie chcą się ułożyć w żaden porządek. Ale spróbuję je uspokoić. Po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów byłam znudzona. Wszędzie widziałam podobieństwa do "Rywalek" Kiery Cass, co nie wpływało dobrze na moją opinię na temat tej książki. Jednak z każdą stroną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Odpowiedzi się znajdą. Zawsze się znajdują.

Zapewne każdy z Was, albo większość zagląda czasem do empiku.. Ja również. I właśnie jakiś czas temu, gdy powolnym krokiem spacerowałam pomiędzy półkami rzuciła mi się w oczy okładka tej książki. I to nie raz, wpadłam na nią kilka razy. Dlatego zapisałam sobie, by ją kiedyś przeczytać. Okazja na szczęście trafiła się szybko, bo niedługo potem znalazłam tą książkę w pobliskiej bibliotece.

Naszą bohaterką jest szesnastoletnia Kylie, która znajduje się w dość trudnym momencie życia. Zmarła jej ukochana babcia, rodzice się rozwodzą, chłopak Trey ją rzucił, a na dodatek jakiś psychopatyczny żołnierz zaczyna ją prześladować. Czy może być gorzej? Oczywiście! Czarę goryczy przelewa fakt, że Kylie ma to nieszczęście znaleźć się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze, a jej mama musi przyjechać po nią w środku nocy na komisariat. Kylie zostaje wysłana na obóz dla trudnej młodzieży, gdzie sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy na scenę wychodzą Lucas i Derek, którzy nie są dla Kylie obojętni. I tu zaczyna się nasza historia.

Książka wywołała we mnie pozytywne uczucia (chociaż nie tylko), ponieważ jej niepodważalnym atutem jest to, że bardzo szybko i przyjemnie się ją czyta. Nie zawiera wiele jakichś skomplikowanych opisów, przez których przebrnięcie jest jakąś katorgą. Zawiera wiele dialogów. Historię poznajemy z punktu widzenie Kylie, więc oprócz świata poznajemy także jej myśli i odczucia, dzięki czemu czytelnik może ją dość dobrze poznać i wyrobić sobie o niej konkretne zdanie. Ogólnie pomysł na historię był dobry, ja osobiście lubię książki, w których w akcję wplata się wątki i postaci nadnaturalne. Magiczny świat.

Jednak… jest sobie dziewczyna, ma swoje problemy, dwóch adoratorów (bad boy i good boy) oraz dwie oddane przyjaciółki, a to wszystko w nadnaturalnym świecie. Czy to Wam czegoś nie przypomina? Bo mi tak. Chyba już dorosłam, bo nie śledzę z zapartym tchem tych miłosnych perypetii głownej bohaterki pocałunków itd. Mimo iż książka pani Hunter spodobała mi się to nie zmienia to faktu, że przedstawiona w niej historia nie jest czymś nowym. Jest czymś mało oryginalnym. Niestety. Obecnie, rynek zalewa wiele książek o podobnej tematyce i schemacie, różniących się po prostu głównym wątkiem. I osobiście miałam też okazję przeczytać wiele takich książek, które porwały mnie bardziej. Minusem jest to, że przez większość czasu nie ma sprecyzowanego tego głównego wątku. Jest wspomniany kilka razy, ale tak dokładniej dowiadujemy się o problemie prawie na koniec książki, na chwilę przed rozwiązaniem zagadki. Więc autorka niezbyt długo potrzymała czytelnika w niepewności. I niestety tego mi zabrakło, tej ekscytacji, kolejnych śladów, kto, co i jak. Chociaż odpowiedź na najważniejsze pytanie dotyczące naszej bohaterki nie została podana, więc widzę światełko w tunelu i i mam nadzieję, że w kolejnych tomach (mam zamiar po nie sięgnąć) autorka podoła zadaniu jeszcze lepiej i akcja będzie coraz ciekawsza.

Książkę tę polecam nastolatkom i osobom, które chcą się odprężyć i po prostu poczytać coś lekkiego. Bo temu zadaniu ta historia podoła. Moja ocena: 6/10

Odpowiedzi się znajdą. Zawsze się znajdują.

Zapewne każdy z Was, albo większość zagląda czasem do empiku.. Ja również. I właśnie jakiś czas temu, gdy powolnym krokiem spacerowałam pomiędzy półkami rzuciła mi się w oczy okładka tej książki. I to nie raz, wpadłam na nią kilka razy. Dlatego zapisałam sobie, by ją kiedyś przeczytać. Okazja na szczęście trafiła się szybko, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niesamowita nowela...
Po utwór autorstwa pani Elizy Orzeszkowej sięgnęłam, ponieważ jest to tekst, który za kilka dni mam omawiać na języku polski. Obawiałam się, że przbrniecię przez nawet tak małą liczbę stron będzie dla mnie ciężkie, ale jakże się myliłam!
Nowelę czyta się szybko, nawet bardzo. Treść łapie za serducho i mną osobiście potrząsnęła. Ukazuje dobre serce prostej dziewczyny, Joanny, która chcąc pomóc bratu decyduje się uczyć dzieci sąsiadów. Historia ta mówi, że warto pomagać, angażować się w pracę u podstaw (jest to przecież utwór pozytywistyczny). Dzieci bowiem są przyszłością narodu i każdy powinien mieć dostęp do chociażby podstawowej wiedzy typu czytanie, pisanie, liczenie. Pokazana jest tu także miłość rodzeństwa i to, że kochając, nie opuszczamy innych w trudniejszych momentach, ale potrafimy odjąć sobie byle tylko uchronić ukochaną/ukochanego w miarę swoich możliwości.
Joanna jest cichą bohaterką, której w tamtych trudnych czasach potrzeba było wiele.
Polecam!

Niesamowita nowela...
Po utwór autorstwa pani Elizy Orzeszkowej sięgnęłam, ponieważ jest to tekst, który za kilka dni mam omawiać na języku polski. Obawiałam się, że przbrniecię przez nawet tak małą liczbę stron będzie dla mnie ciężkie, ale jakże się myliłam!
Nowelę czyta się szybko, nawet bardzo. Treść łapie za serducho i mną osobiście potrząsnęła. Ukazuje dobre serce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

... wow. To pierwsze co nasówa mi się na myśl.

Właśnie skończyłam ostatnią część Kronik Krwi. Rubinowy Krąg. Sama jestem zaskoczona tym, jak szybko pochłonęłam tę książkę. Wystarczyła mi zaledwie doba. (Oczywiście z przerwą na spanie, jedzenie itd.)

Ta część jest jak dla mnie o niebo lepsza od poprzedniej. Przypomniała mi stare, dobre czasy z Akademią Wampirów. Tą starą, dobrą akcję. Te przygody, zwroty akcji, dynamikę. I o to chodziło! Aż mi się łezka w oku zakręciła przez to przypomnienie AW.

Pani Mead postarała się. Doprowadziła do końca różne wątki, sprawnie manipulowała akcją tak by nadać jej odpowiednie tempo. Więc pomogło to w sprawnym przebrnięciu przez kolejne stronice. Pomysł - jak zwykle dobry. I tym razem wykonanie było już bardziej dopracowane.

Bohaterowie. Nie będę się tu rozpisywać, bo tak naprawdę nie ma po co. Wszystko zostało wykreowane już wcześniej, więc teraz wystarczyło już po prostu tego użyć. Ale jedno jest pewne - czątska poszczególnych bohaterów utkwiła w moim sercu. Ach! Pani Mead ma ode mnie wieeeelkiego plusa za obecność Rose i Bielokova! :D

Jak to w życiu bywa, wszystko ma swój koniec. Ta seria również. hmm.. dochodzę do wniosku, że zakończenie mnie zadowala. Choć miałam malutką nadzieję, że dowiem się co tam u wampirzych bohaterów po gdzieś około 10-20 latach, ale nie jest źle. Wszystko mogę sobie przecież dopowiedzieć. Może ta książka taką wspaniałą wisienką na torcie nie była, ale i tak jest bardzo dobrą.

Zdałam sobie sprawę, że z upływem czasu, z kolejnym czytaniem kolejnych części ja po prostu dorastałam. Pierwszą część AW przeczytałam jako głupiutka, zakochana w wampirach dziewczynka z pierwszej klasy gimnazjum. Teraz, kończąc KK jestem prawie pełnoletnią dziewczyną. To jasne, że na przestrzeni tych lat zmieniłam się. Zmienił się też mój pogląd i fascynacja takimi książkami. Jednak pewne jest to, że nie żałuje żadnej chwili poświęconej na czytaniu przygód bohaterów świata wykreowanego przez panią Mead. Bo te przygody były wyjątkowe. Z całą pewnością odcisnęły na mnie swoje piętno.

A wracając do Rubinowego kręgu (bo trochę odbiegłam od tematu, przepraszam)uważam tą część za dobrą. Na poziomie takim, jakiego pragnęłam na zakończenie. I jestem wdzięczna pani Mead, że tego dokonała. Cóż... czas zakończyć pewien rozdział mojego życia. Rozdział związany z Akademią Wampirów i Kronikami Krwi. Cóz, taka kolej rzeczy.
Chętnie poczytam opinie innych czytelników ;)
Pozdrawiam.

PS. Ktoś mógłby uznać, że moja ocena w gwiazdkach nie jest pochlebna w przeciwieństwie do opinii, ale przyznając ocenę 6/10 kierowałam się opisami ilości gwiazdek ;) 6 to "dobra". I tak właśnie oceniam tą książkę.

... wow. To pierwsze co nasówa mi się na myśl.

Właśnie skończyłam ostatnią część Kronik Krwi. Rubinowy Krąg. Sama jestem zaskoczona tym, jak szybko pochłonęłam tę książkę. Wystarczyła mi zaledwie doba. (Oczywiście z przerwą na spanie, jedzenie itd.)

Ta część jest jak dla mnie o niebo lepsza od poprzedniej. Przypomniała mi stare, dobre czasy z Akademią Wampirów. Tą starą,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

hmmm... tak oto skończyłam 5. część przygód Adriana i Sydney. Co prawda, zabrałam się za tę książkę po dość długim czasie od przeczytania poprzedniej częśći, ale wciąż z łatwością przyszło mi "przełamanie lodów" z bohaterami i ponowne wdrążenie się w temat.

Jednak... mam mieszane uczucia co do tej książki.

Zacznę może od początku, tak aby moja opinie nie była tak bardzo chaotyczna jak moje myśli.
Historia rozpoczyna się tam, gdzie spodziewalismy się ją zastać po przeczytaniu ostatnich linijek The Fiery Heart. Uwięziona Sydney. I dalej toczy się właściwa historia... Nie będę zdradzać szczegółów. ;) Historia nie była zła. Była utrzymana na dobrym poziomie, przygody były ciekawe, autorka co prawda potrafiła momentami wzbudzać róne emocje, czasami w duchu sobie myślałam "Ty..!!!" (chodzi mi o to, że autorka dość dobrze dopracowała wizerunki bohaterów), czasem się uśmiechałam, ale... czegoś mi zabrakło.

Po pierwsze, zabrakło mi Adriana. Takiego wiecie, luzackiego, z tymi typowymi dla niego tekstami, że człowiek aż się uśmiechnie czytając jego wypowiedzi. Wyłapałam tego bardzo mało, niestety. Oczywiście nie jest tak tragicznie, że nie ma tego wcale. Pewna scena,pod koniec książki, na Dworze trzyma bardzo dobry poziom, ale... jednak nie uratuje to całej książki. Ja rozumiem, sytuacja jest poważna, Adrian jest rozdzielony ze swoją ukochaną, ale come on! pani Mead mogła wpleść co nieco by Adrian pozostał Adrianem!

Może od czasu, jak ostatnio czytałam książkę z serii Bloodlines troszkę "podrosłam", zmieniłam swoje gusta i tak dalej, ale i tak akcja, mimo iż pomysł na nią był dobry!, poczyła się troszkę powoli, tak mechanicznie. Nie wiem czemu takie wrażenie odniosłam, ale po prostu może pani Mead się wypaliła? Nie, jakoś nie mogę w to uwierzyć. Po prostu miałam odczucie, że to wszystko dzieje się tak mechanicznie, sztucznie. Trochę, jakby ta ksiażka została napisana na szybko i autorka nie miała czasu wczuć się w to wszystko, oddać te emocje.

Zakończenie. Z jednej strony wszystko fajne, zadowala czytalnika, z drugiej... znów przewidywalne! Serio. I znów nasówa się wniosek mechanizmu, pisania na szybko.

No ale hej! To nie jest tak, że książka jest ogólnie słaba, be, fuj i nie warto po nią sięgać. Ja rozumiem, że moja opinia nie jest zbyt pochlebna, ale plusem jest to, że udało mi się ją przeczytać w dwa dni. Czyli da radę się wciągnąć i pozycja nie jest odpychająca ;) Tak jak wspominałam, pomysł na akcję był dość ciekawy, jedynie wykonanie z pewnymi niedociągnięciami. Jednak cóż to jest dla fanów świata oraz bohaterów Akademii Wampirów i Kronik Krwi?! Z pewności można trochę przymróżyć na to oko ;) Ja z pewnością sięgnę po dalszą część. No bo jak to tak nie przeczytać ostatniej książki z serii? Trochę słabo. Jednak mam nadzieję, że pani Mead miała wystarczający spokój, by odpowiednio dopracować to swego rodzaju pożegnanie i oddać wszelkie emocje, aby w końcowym efekcie zaserwowac nam taką swego rodzaju "wisienkę na torcie".
Taka jest moja osobista opinia i zapewne część się ze mną zgodzi, a część będzie przeciwna. Cóż, takie życie.
Pozdrawiam. :)

hmmm... tak oto skończyłam 5. część przygód Adriana i Sydney. Co prawda, zabrałam się za tę książkę po dość długim czasie od przeczytania poprzedniej częśći, ale wciąż z łatwością przyszło mi "przełamanie lodów" z bohaterami i ponowne wdrążenie się w temat.

Jednak... mam mieszane uczucia co do tej książki.

Zacznę może od początku, tak aby moja opinie nie była tak bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

ah... Cudowna. coraz bardziej zakochuje się w literaturze XIX wieku oraz w powieściach pani Jane Austen.
Nie sposób ulec czarowi głownych postaci, zwłaszcza czarowi Henry'ego. "Każdy, czy to dżentelmen, czy dama, kto nie znajduje przyjemności w dobrej powieści, musi być nie do wytrzymania głupi."
Mistrzowskie wykreowanie postaci sprawia, że niektórych się kocha a niektórych nie znosi. Zgodnie z zamierzeniem autorki. Akcja też sama w sobie ciekawa, nie dzieje się powoli ani tez zbyt szybko. Toczy sie swoim tempem, które jest dobrze wpasowane.
Każda niepoprawna romantyczka powinna zapoznać się z tą pozycją.
Polecam ;)

ah... Cudowna. coraz bardziej zakochuje się w literaturze XIX wieku oraz w powieściach pani Jane Austen.
Nie sposób ulec czarowi głownych postaci, zwłaszcza czarowi Henry'ego. "Każdy, czy to dżentelmen, czy dama, kto nie znajduje przyjemności w dobrej powieści, musi być nie do wytrzymania głupi."
Mistrzowskie wykreowanie postaci sprawia, że niektórych się kocha a niektórych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka, która ciężko się czyta. Postać Wertera czasami aż mnie smieszyla. Jak dorosły mężczyzna może się tak zachowywać?
Jedno jest pewne- było to destrukcyjne zachowanie. Destrukcyjna psychika. Destrukcyjny charakter. Obym nigdy nie miała tej przyjemności trafić na współczesnego Wertera.

Książka, która ciężko się czyta. Postać Wertera czasami aż mnie smieszyla. Jak dorosły mężczyzna może się tak zachowywać?
Jedno jest pewne- było to destrukcyjne zachowanie. Destrukcyjna psychika. Destrukcyjny charakter. Obym nigdy nie miała tej przyjemności trafić na współczesnego Wertera.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Wichrowe Wzgórza".
Arcydzieło, książka, którą nie sposób nie znać.

Heathcliff i Katarzyna.
Para kochaknów, która ciągle gdzieś się przewija. Funkcjonuje w świadomości szarych mas. Ukazywana jako przykład niezwyciężonej miłości, która pokona nawet śmierć. Oto co wiedziałam o tej książce zanim sięgnęłam po dzieło pani Bronte.

Na początek powiem, że książka oczywiście mnie urzekła. Ale ja po prostu kocham takie klimany. XVIIIwieczna Anglia. I cudowny język, którym posługuje się autorka. Och! Mistrzostwo. Czyta się swobodnie, dość lekko. Akcja też nie ma jakichś zastojów, gdy ma się ochotę przerzucić kilka kartek do czegoś ciekawszego. To jest plus.

Szerze mówiąc, nie rozumiem tego zachwytu miłością Katarzyny i Heathcliffa.

Jak dla mnie to było strasznie toksyczne uczucie, które, niczym kwas, paliło wszystko i wszystkich. Jednak dla mnie, obie postacie były siebie warte. Heathcliff z każdą stroną coraz bardziej zmieniał się w bezdusznego potwora. Jak można tak ranić, krzywdzić? To niepojęte. Nawet patrzącprzez pryzmat tego co przeszedł. A Katarzyna? Też niezłe ziółko. Długo zastanawiałam się nad tą posacią. Była dla mnie zagadką. Jednak doszłam do wniosku, że Katarzyna była gorsza od Heathcliffa - kierował nią egozim. Po przemyśleniach stwierdziłam, że Heatcliff stał się taki, jaki był przez krzywdy jakich zaznał. Pogarda do jego osoby, czy np nienawiść ze strony brata przyjaciółki. Na początku mężnie to wszystko znisił. Dla Niej. Jednak to własnie Ona zadała mu cios, z którego się nie pozbierał. W ten wieczór, gdy usłyszał jej zwierzenia. Wtedy czara goryczy przelała się.

Dla mnie Katarzyna to było takie wieczne dziecko. Samolubne. Chowające się pod maską dobrej osóbki, która jednak posiadała pazury i wybuchowy charakter. Dlaczego zdecydowała się wyjść za Lintona? Wiedziała że go nie kocha. Oczywiście, można to usprawiedliwiać młodzieńczą fascynacją, jednak to nie zmienia faktu, że ich małżeństwo było nieudne. I to niestety przez nieodwzajemnione uczucia pani Linton.

Nie przeczę, że Heathcliff, ten tyran, szatan w ludzkiej skórze nie kochał Katarzyny. Bo ją kochał. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że tak naprawdę całe życie dążył do tego "naprawienia" tego moementu wyznania Katarzyny. Chciał, by wtedy powiedziała co innego. I na kilka dni przed śmiercią chyba dopiął swego. Jak sam to określił, był szczęśliwy. Nie wiem, może to omamy, choroba atakująca jego romum? A może faktycznie Katarzyna powracająca zza światów? Tego się nie dowiem.

A co do uczuć Katarzyny. Moim zdaniem nie kochała go. Ba, nie kochała nikogo, bo nie była zdolna do jakichkolwiek uczuć. Była egoistyczna. Oczywiście, nikt nie jest idealny, ale pani Linton szukała wygody. Być może poświęcając miłość [ziemskiego] życia. Dlatego ta postać mojej sympatii sobie nie zaskarbiła.

Podsumowując, książka cudowna. Dzieje Wichrowych Wzgórz i Drozdowego Gniazda opisane po mistrzowsku. Bohaterowie charakterystyczni, nie przesłodzeni o silnym uosobieniu. Wyraźni. A wszystko to w otoczeniu przepieknych wrzosowisk. Pięknie. Być może większość z Was ma inne zdanie co do książki, bohaterów oraz przede wszystkich miłości Katarzyny i Heathcliffa. Być może jestem po prostu nieznającym się na literaturze mat-fizem kochającym poczytać sobie co nieco od czasu do czasu. Jednak to nie znaczy, że nie mogę mieć własnego zdania. Bo ile czytelników - tyle opinii. Tego się trzmajmy :)

A książkę gorąco polecam!

"Wichrowe Wzgórza".
Arcydzieło, książka, którą nie sposób nie znać.

Heathcliff i Katarzyna.
Para kochaknów, która ciągle gdzieś się przewija. Funkcjonuje w świadomości szarych mas. Ukazywana jako przykład niezwyciężonej miłości, która pokona nawet śmierć. Oto co wiedziałam o tej książce zanim sięgnęłam po dzieło pani Bronte.

Na początek powiem, że książka oczywiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż... nie ukrywam, od lat jestem zakochana w serialu 'Pamiętniki Wampirów". Uznałam, że wypadałoby w końcu przeczytać książkę, od której to wszystko się zaczęło. ( Księgi 3-6 przeczytałam już dawno. Tak, zaczęłam to czytać w dość dziwnej kolejności!).
I... sama nie wiem co powiedzieć, zawiodłam się? Nie, w sumie chyba nie moge tego powiedzieć, bo tak naprawdę nie wiem czego oczekiwałam. Jedno jest pewne. Umysł 12-latki (tak, tyle miałam jak rozpoczęła się moja historia z tvd) różni się od umysłu 17-latki, którą jestem teraz.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to na pewno to, że historia z książki baaaardzo różni się od histori, którą mamy okazję oglądać w telewizji. Elena blondynką...? Ciężko mi było to sobie wyobrazić. Obraz Eleny granej przez Ninę Dobrev za bardzo zakorzenił się w moim umyśle. Caroline wrogiem Eleny? Niestety. Elena mająca... młodszą siostrę o imieniu Margaret zamiast brata Jeremy'ego? To tylko kilka różnic, a zapewniam, że jest ich wiele.
Akcja w książce dzieje się bardzo szybko, czasami ciężko się połapać. Pojawia się nowy chłopak, Elena chce go zdobyc. Udaje jej się to już po ... ok 80str. No błagam. Przepraszam, że to mówię, ale... to tandetne? Nie zrozumcie mnie źle, ale to jak szybko rozwija się ta 'miłość" fascynacja itd... to po prostu dzieje się tak szybko. To niewiarygodne. Cała reszta również nie zwalnia tempa. Czytając tę ksiażkę miałam poczucie, że autorka miała milion pomysłów na sekundę i chciała jak najszybciej to spisać by ich nie zapomnieć. A szkoda, bo może lepiej by było troszkę to wszystko 'spowolnić' i dodatkowo rozwinąć kilka wątków zamiast przechodzić do następnego.
Moja opinia nie jest zbyt pochlebna, bo cóż, mam trochę zastrzeżeń do tej książki. Może po prostu dorastam? Nie jestem już tą 12-14-latką zakochaną w ckliwych opowieściach o miłośći i nadprzyrodzonych istotach. Może to właśnie dlatego użyłam słowa 'tandetna' (nie chciałam nikogo tym urazić!). A może to po prostu początki pani Smith, która rozkręca się z czasem. (Z tego co pamiętam, księga 4 bardzo mi się podobała. I mam nadzieję, że nie przez to, że byłam głupiutką 12-latką ;))
Jedno co trzeba przyznać to to, że na podstawie tej historii powstał super serial. Bo historia Eleny, Stefana i Damona nie jest wcale zła. Jest dobra. Bo która nastolatka nie chciałaby mieć swojego nieśmiertelnego wampira, który kochałby ją z całego serca? ;) Właśnie dlatego pani Smith podbiła serca czytelników. I ja to rozumiem.
Nie odradzam nikomu przeczytania tej książki, wręcz przeciwnie! Zachęcam, by każdy wyrobił sobie własną opinię na jej temat. Bo przecież każdy ma do niej prawo.

Cóż... nie ukrywam, od lat jestem zakochana w serialu 'Pamiętniki Wampirów". Uznałam, że wypadałoby w końcu przeczytać książkę, od której to wszystko się zaczęło. ( Księgi 3-6 przeczytałam już dawno. Tak, zaczęłam to czytać w dość dziwnej kolejności!).
I... sama nie wiem co powiedzieć, zawiodłam się? Nie, w sumie chyba nie moge tego powiedzieć, bo tak naprawdę nie wiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cóż... właśnie skończyła się moja przygoda z Mikaelem i Lisbeth. Gdy zabierałam się za pierwszą część, szczerze mówiąc, nie wiedziałam czego się spodziewać. Wsześniej sięgałam głównie po romanse. Pierwsza część serii Millenium, thriller, była dla mnie nowością. Ale... wziągnęłam się na maxa! Nie wystraszyły mnie nawet gabaryty poszczególnych części. Zresztą nie ma się czemu dziwić, książka jest genialna. Tylko szkoda, że to już koniec, bo chciałoby się więcej, a powiedzenie 'apetyt rośnie w miarę jedzenia' jak najbardziej tu pasuje. Gorąco polecam :)

Cóż... właśnie skończyła się moja przygoda z Mikaelem i Lisbeth. Gdy zabierałam się za pierwszą część, szczerze mówiąc, nie wiedziałam czego się spodziewać. Wsześniej sięgałam głównie po romanse. Pierwsza część serii Millenium, thriller, była dla mnie nowością. Ale... wziągnęłam się na maxa! Nie wystraszyły mnie nawet gabaryty poszczególnych części. Zresztą nie ma się czemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Hmmm... Alex i Rosie. Najlepsi przyjaciele.
Pochłonęłam ich historię w dwa wieczory. Czytało sie łatwo, przyjemnie i z zaciekawieniem. Bohaterów da się polubić, nawet bardzo. Polecam każdemu, kto lubi takie historie. O przyjaźni ale i ... miłości ;)

Hmmm... Alex i Rosie. Najlepsi przyjaciele.
Pochłonęłam ich historię w dwa wieczory. Czytało sie łatwo, przyjemnie i z zaciekawieniem. Bohaterów da się polubić, nawet bardzo. Polecam każdemu, kto lubi takie historie. O przyjaźni ale i ... miłości ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hmmm... przypuszczam, że sama z siebie nie sięgnęłabym po tą pozycję. Ale skoro dostałam ją na prezent od chłopaka to wypadało przeczytać. I nie żałuje. Spodobała mi się ta historia. Choć trzeba bardzo się postarać, by ją zrozumieć, bo jest to ciężka książka. Ale warto się z nią zapoznać. Trzyma tak samo wysoki poziom jak poprzednie pozycje pana Mocci. :)

Hmmm... przypuszczam, że sama z siebie nie sięgnęłabym po tą pozycję. Ale skoro dostałam ją na prezent od chłopaka to wypadało przeczytać. I nie żałuje. Spodobała mi się ta historia. Choć trzeba bardzo się postarać, by ją zrozumieć, bo jest to ciężka książka. Ale warto się z nią zapoznać. Trzyma tak samo wysoki poziom jak poprzednie pozycje pana Mocci. :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka dla tych, którzy mają w sobie duszę filozofa, gdyż czatając tą pozycję cały czas należy doszukiwać się drugiego dna. Jest to książka chwalona przez wielu. Mnie niestety nie przypadła do gustu, a szkoda.

Książka dla tych, którzy mają w sobie duszę filozofa, gdyż czatając tą pozycję cały czas należy doszukiwać się drugiego dna. Jest to książka chwalona przez wielu. Mnie niestety nie przypadła do gustu, a szkoda.

Pokaż mimo to

Okładka książki Lekko Stronniczy - jeszcze więcej Włodek Markowicz, Karol Paciorek
Ocena 6,9
Lekko Stronnic... Włodek Markowicz, K...

Na półkach: , ,

Ciekawe podsumowanie pracy nad LSem.Miło się czytało :)

Ciekawe podsumowanie pracy nad LSem.Miło się czytało :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Była to moja lektura i to właśnie z tego powodu sięgnęłam po tę książkę. Mimo, że jest napisana dość trudnym językiem to podobałą mi się. Ale może to dlatego, że fascynuje mnie mitologia Greków i lubię takie tematy. :) polecam, to lektura, którą można polubić (jeśli lubisz takie klimaty)

Była to moja lektura i to właśnie z tego powodu sięgnęłam po tę książkę. Mimo, że jest napisana dość trudnym językiem to podobałą mi się. Ale może to dlatego, że fascynuje mnie mitologia Greków i lubię takie tematy. :) polecam, to lektura, którą można polubić (jeśli lubisz takie klimaty)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Druga część utrzymuje wysoki poziom i nie zawiodł mnie. Losy Kelsey i jej tygrysów uzależniają! Czytając tą część targały mną skrajne emocje: to śmiałam się, to na koniec płakałam. Przeczytawszy ostatnią linijkę nie mogłam uwierzyć, że autorka potoczyła to w taki sposób! Ale osobiscie kibicuję teraz Kelsey i czernemu tygrysowi. Ren mnie niestety do siebie mocno zraził - (Spojler!)raniąc Kelsey, zranił mnie.
Nie mogę się doczekać, aż przeczytam następną część. :)

Druga część utrzymuje wysoki poziom i nie zawiodł mnie. Losy Kelsey i jej tygrysów uzależniają! Czytając tą część targały mną skrajne emocje: to śmiałam się, to na koniec płakałam. Przeczytawszy ostatnią linijkę nie mogłam uwierzyć, że autorka potoczyła to w taki sposób! Ale osobiscie kibicuję teraz Kelsey i czernemu tygrysowi. Ren mnie niestety do siebie mocno zraził -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cóż... wzięłam się za nią, bo polecił mi ją chłopak i... nie zawiodłam się!
Książka straaasznie wciąga. Od jakiegoś czasu miałam 'zastój czytelniczy', a ją pochłonęłam w niecałe dwa wieczory. Akcja się toczy i to dość szybko, nie ma nudnych momentów. Jest też romans, który co prawda trochę kuleje, ale to przecież dopiero pierwsza część!
Polecam wszystkim lubiącym romans oraz przygodę. Też zechcecie mieć takiego tygrysa Rena, tak samo, jak ja. Polecam gorąco. :)

Cóż... wzięłam się za nią, bo polecił mi ją chłopak i... nie zawiodłam się!
Książka straaasznie wciąga. Od jakiegoś czasu miałam 'zastój czytelniczy', a ją pochłonęłam w niecałe dwa wieczory. Akcja się toczy i to dość szybko, nie ma nudnych momentów. Jest też romans, który co prawda trochę kuleje, ale to przecież dopiero pierwsza część!
Polecam wszystkim lubiącym romans...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Gorączka 2" opowiada dalsze losy Ewy i Sethosa, a dzisieje się po zakończeniu pierwszej części. Sam temat serii ciekawy, ale osobiście uważam, że pierwsza część była lepsza. Akcja w drugiej części toczyła się, jak dla mnie, powoli i czytało mi się ciężko. W pewnym momencie przerwałam i musiałam odpocząć od tej historii i (czasami irytujących) bohaterów. Jak w pierwszej części polubiłam Ewę, to w drugiej zmieniłam zdanie na jej temat.
Dopiero po wznowieniu czytania ostatnie strony książki mnie zaciekawiły. I tu musze przyznać, że to najlepsza jej część, a zakończenie mi się spodobało, bo mimo, że podczas czytania książki postanowiłam, że nie ma sensu brać do ręki 3. części, to po przeczytaniu końcowych stron zmieniłam zdanie. Muszę się dowiedzieć co będzie dalej!
Podsumowując, ogólnie jak większość stron czytałam na przymus, to końcówkę pochłonęłam sama nie wiem kiedy. Moja ocena wygląda tak: Początek+środek - 4/10, zakończenie - 8/10, ale całość oceniam, niestety, na 5/10. ;)
Jednak zachęcam do przeczytania tych, co czytali pierwszą część, bo to może być tylko moja ocena, a Wam może się spodobać ta część bardziej niż mi. :)

"Gorączka 2" opowiada dalsze losy Ewy i Sethosa, a dzisieje się po zakończeniu pierwszej części. Sam temat serii ciekawy, ale osobiście uważam, że pierwsza część była lepsza. Akcja w drugiej części toczyła się, jak dla mnie, powoli i czytało mi się ciężko. W pewnym momencie przerwałam i musiałam odpocząć od tej historii i (czasami irytujących) bohaterów. Jak w pierwszej...

więcej Pokaż mimo to