Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Błyskotliwa, poruszająca, oryginalna, znakomita" - zdecydowanie! "odrażająca, makabryczna, barbarzyńska, brutalna, obsceniczna, durna" - z pewnością! "Arcydzieło"."Zwykła szmira".
Od wielu miesięcy "Fabryka os" była moją małą obsesją. Opis mocno mnie zaintrygował, sprawił, że w chwili, w której pierwszy raz go przeczytałam chciałam mieć tę książkę. Przez długi czas nie mogłam jej nigdzie znaleźć, żaden sklep jej nie posiadał, nakład się wyczerpał... To był cios. Byłam już szczerze zrezygnowana aż nagle pewna Pani oświadczyła, że posiada ją na sprzedaż. Tak oto ta "specjalna" książka wpadła w moje ręce.
Pierwsze zdania utwierdziły mnie, że to nie jest zwykła rzecz, wręcz w każdy sposób wątki w niej zawarte są co najmniej niepokojące. Myślałam, że z marszu zastanę śladowe ilości zła i makabry, przy czym zbytnio się nie pomyliłam, gdyż nie brakowało scen, które sprawiały, że włos na głowie się jeżył czy żołądek skręcał się z obrzydzenia. To, co jest w tej książce zawarte zdecydowanie nie jest normalne, twór z odległości pachnący obłędem.
Sama okładka idealnie wręcz nawiązuje do fabuły. Cała ta symbolika, która jest w niej zawarta daje do myślenia. Spędziłam dość sporo czasu na dopasowywaniu poszczególnych jej elementów do konkretnych scen, co z pozoru nie było łatwe.
Ciężko mi określić co ta książka we mnie wywołuje obrzydzenie, ekscytację? Nie potrafię stwierdzić, która strona dominuje. Książka zarówno mnie zaskoczyła jak i napawała wstrętem, co prawdopodobnie było jej celem. Praktycznie nigdy nie zdarza mi się, że nie wiem jak określić to, co przeczytałam, zazwyczaj do głowy pcha mi się miliony myśli, jednak tym razem muszę zadowolić się pustką.

"Błyskotliwa, poruszająca, oryginalna, znakomita" - zdecydowanie! "odrażająca, makabryczna, barbarzyńska, brutalna, obsceniczna, durna" - z pewnością! "Arcydzieło"."Zwykła szmira".
Od wielu miesięcy "Fabryka os" była moją małą obsesją. Opis mocno mnie zaintrygował, sprawił, że w chwili, w której pierwszy raz go przeczytałam chciałam mieć tę książkę. Przez długi czas nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mroczne, alternatywne miasta, głęboko skrywane tajemnice, odrobina czarnego humoru, ośmiopalczasta bohaterka… Czy już wiecie o jakiej książce mowa? Tak, to zdecydowanie „Dziewczyna z Dzielnicy Cudów” Anety Jadowskiej.

Ciężko jest powstrzymać się od kupna książki, której autora bardzo dobrze się zna, który zdołał zaciekawić, zawrócić w głowie, sprawić, że z niecierpliwością czeka się na jego dalsze powieści, wykreować własny świat, który z pozoru podobny jest do wielu innych, wcześniej już ukazanych w literaturze, ale jednocześnie zawiera własne, niepowtarzalne elementy, zasady… Tak było z tą książką. Odkąd zobaczyłam, że Aneta Jadowska wydała coś nowego, co wiąże się pośrednio z serią o Dorze Wilk, którą notabene bardzo polubiłam, wiedziałam, że na pewno tę historię poznam. Liczyłam na dużo akcji, której autorka nigdy nam nie oszczędza, przy okazji trzymając się tej niewidzialnej linii, która wyznacza umiarkowanie, dzięki czemu sceny nie wydają się być wciskane na siłę; kreatywnie stworzonych postaci, takich, które nie są tylko wymysłem, ale posiadają głębie, przeszłość. Czytając „Dziewczynę z Dzielnicy Cudów” wszystko to znalazłam, ale coś jednak nie poszło dobrze…

Podczas lektury miałam wrażenie, że oddziela mnie od niej jakaś bańka, która wpływa na mój odbiór, blokuje wszelkie emocje z nią związane, jakby ściana gęstej mgły zakryła mój umysł. Nie czułam nic, kompletnie nic. Nie zapałałam do bohaterów ani miłością, ani zrozumieniem, ani przyjaźnią, ani nawet nienawiścią. Nie twierdzę, że byli oni źle stworzeni, nie, ale mam wrażenie, że to już nie jest ten sam styl, którym autorka tworzyła swoje wcześniejsze dzieła. Brakuje tu iskry, małego płomienia, który sprawi, że czytelnik zatonie w emocjach lub chociaż ich posmakuje. Sceny akcji, dialogi, opisy miejsc , żadne z nich nie sprawiło, że chciałam czytać dalej, zapamiętać cokolwiek, znaleźć szczegół, który stanie się małą drzazgą wbitą pod paznokieć, dającą o sobie znać na tyle, żeby nie móc jej zignorować i zacząć bliżej przyglądać się dłoni w nadziei, że znajdę sprawiającą ból rzecz. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim i zdecydowanie nie wiem co powiedzieć. Zawsze książki wywoływały we mnie jakieś odczucia, od tych dobrych, aż po złe, ale nigdy nie zdarzyło mi się przeczytać czegokolwiek z taką obojętnością. Raczej nie sięgnę po kolejne części tej serii, myślę, że „Dziewczyna z Dzielnicy Cudów” zdecydowanie wystarczy mi na przyszłość.

Sama okładka jest bardzo w stylu Anety Jadowskiej, chociaż do książki mi zupełnie nie pasuje. Witraż i ciemne miejsce jest jak najbardziej na miejscu, ale wyobrażenie Nikity mi przeszkadza. Wolałabym przynajmniej, żeby nie było widać jej twarzy. Piękne są za to ilustracje wewnątrz książki i w tym wypadku główna bohaterka podoba mi się bardziej, być może dlatego, że jej rysy są ostrzejsze, bardziej wyraziste, zapadające w pamięć. Kreska jest genialna i mogę mieć tylko taką małą, skrytą nadzieję, że kiedyś, w jakiejś dalekiej (a może i niedalekiej) przyszłości, ktoś pomyśli o wydaniu książki z samymi ilustracjami bohaterów.

Mroczne, alternatywne miasta, głęboko skrywane tajemnice, odrobina czarnego humoru, ośmiopalczasta bohaterka… Czy już wiecie o jakiej książce mowa? Tak, to zdecydowanie „Dziewczyna z Dzielnicy Cudów” Anety Jadowskiej.

Ciężko jest powstrzymać się od kupna książki, której autora bardzo dobrze się zna, który zdołał zaciekawić, zawrócić w głowie, sprawić, że z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po „Endgame. Wezwanie” Jamesa Freya ze względu na ciekawy opis. Książka wydawała się niebanalna, zachęcająca i miała w sobie coś, co od razu mnie przyciągnęło, swego rodzaju magnetyzm. Nawiązanie do końca świata, motyw bardzo powszechny w literaturze, dodaje nie tyle tragizmu, co adrenaliny i sprawia, że ciarki przechodzą po plecach. W głowie od razu odzywa się tykanie zegara a przed oczami staje wizualna klepsydra przypominająca o ograniczonym czasie. Dodatkowo zagadki – coś, co przyciąga każdy ścisły umysł, sprawnie komplikuje fabułę dając przy tym Nam – czytelnikom – powody do głębszego zastanowienia się, wręcz wczucia w sytuację bohaterów. Sama okładka idealnie dopełnia opis. Dwa węże w okręgu, układające się w dziwny, niecodzienny symbol. A wszystko to na tle złotej okładki z dziwnymi wskazówkami. Aż chce się wziąć do ręki i parę godzin poświęcić na samo patrzenie.

W książce mamy do czynienia z wieloma bohaterami, każdy pochodzi z innego, starożytnego ludu, każdy, od dziecka, był poddawany próbom, ciężkim treningom, sytuacjom ekstremalnym. Przeznaczeniem każdego z nich jest wygrać lub zginąć w walce. Wydawałoby się, że sytuacja jest prosta, niech nikt nie walczy, jeśli żadne nie podniesie rękawicy, nikt nie zginie. Ale prawda jest bardziej skomplikowana. Każdy zabity uczestnik pociąga za sobą swój lud. Przetrwa tylko jedna starożytna cywilizacja, reszta świata zginie. Chcąc nie chcąc walczą, jeśli nie w imię własnych pobudek, to dla kogoś, w imię większej idei. Zaczyna się wyścig śmierci.

Książka okazała się wciągającą pozycją. Nie wiem czego spodziewałam się zaczynając ją czytać, ot pewnie zwykła młodzieżówka na jeden wieczór. Wielkim plusem okazało się opisywanie każdego bohatera pojedynczo. Wszyscy mieli swój własny rozdział, jedni więcej, drudzy mniej, jednak było to dla mnie świetne rozwiązanie. Mogłam na bieżąco wyrabiać sobie o nich opinie, poznawać ich, dowiadywać się co lubią, jacy są… Jedyny poważny minus to brak równowagi w opisach postaci. Z chęcią poznałabym parę z nich lepiej, niestety tu autor miał inną wizję. Kolejna rzecz, to wprowadzone przez autora zagadki. Nie zliczę ile razy przerywałam książkę tylko po to, żeby wygoglować coś na temat Stonehenge, pisma Sumerów czy miejsc, które były opisywane. Każda wzmianka wzbogacała moją wiedzę i ciekawość. Coraz trudniej było pogodzić powódź myśli i czytanie, często łapałam się na tym, że skończyłam jeden rozdział, ale nic z niego nie pamiętam, bo nadal byłam w poprzednim. Właśnie w takiej chwili powstały moje „Trzy A” – akcja, adrenalina, analiza. Na każdej stronie się coś działo, jeśli nie wybuchy, to ucieczki, skoki z pociągu, rozwiązywanie ciągów liczb, strzelaniny... Mogłoby się wydawać, że jest tego aż zbyt wiele, jednak to nieprawda. Autor idealnie wyważył proporcje. W sceny akcji pięknie wplecione zostały inne, te można powiedzieć bardziej zwyczajne, jak budowanie się zaufania między bohaterami, ich rozważania, rozwój, sojusze, osobiste problemy. Jednak wkradło się też parę minusów, bynajmniej w moim przekonaniu. Wątek Christophera był dla mnie zbędny. Sam chłopak wydał mi się z czasem denerwujący i coraz bardziej się przez niego irytowałam. Nie mogę zaprzeczyć, parę razy udało mu się pomóc Sarze i Jago, jednak lepiej by było, gdyby został w domu i dał dziewczynie wolną rękę. Kolejnym minusem był wypadek Hilala. Wierzę, że wiele rzeczy mogłoby skończyć się lepiej, gdyby mógł interweniować. Postać ta była jak powiew świeżego powietrza w całej tej krwawej jatce. Jako jedyny był skłonny próbować rozwiązać problem inaczej niźli poprzez walkę, dlatego też uważam, że autor nie pokazał wszystkiego, na co było go stać przy kreowaniu Etiopczyka.

Mogę z czystym sumieniem polecić „Endgame. Wezwanie”. W szczególności osobom, które zbyt dużo fantastyki odstrasza a większą uwagę skupiają na akcji i realiach. Klimat książki wręcz emanuje tajemnicą, przyciąga i mąci, ale nadal chce się więcej.

„Endgame to zagadka. Życie jest rozwiązaniem.”

Sięgnęłam po „Endgame. Wezwanie” Jamesa Freya ze względu na ciekawy opis. Książka wydawała się niebanalna, zachęcająca i miała w sobie coś, co od razu mnie przyciągnęło, swego rodzaju magnetyzm. Nawiązanie do końca świata, motyw bardzo powszechny w literaturze, dodaje nie tyle tragizmu, co adrenaliny i sprawia, że ciarki przechodzą po plecach. W głowie od razu odzywa się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Never Never Tarryn Fisher, Colleen Hoover
Ocena 7,3
Never Never Tarryn Fisher, Coll...

Na półkach:

Gdy pierwszy raz usłyszałam o "Never, never" wprost nie mogłam się doczekać aż trafi w moje ręce. Przyciągnęła mnie piękna okładka i ciekawy opis. Aż trudno uwierzyć, że tak ciężko było mi przeczytać książkę jednej z moich ulubionych autorek.

Nie mam pojęcia co w ogóle napisać. Moje odczucia są mieszane. Początek zapowiadał się świetnie, ale później było coraz gorzej. Te niekończące się dylematy, ciągła utrata pamięci, irytujące zachowanie bohaterki... Za dużo dla mnie.

Sam pomysł fabuły był dobry, ale według mnie niewykorzystany. Autorka mogła to pociągnąć zupełnie inaczej. Niektóre wątki nadal nie są rozstrzygnięte, co mnie ogromnie nurtuje. Można było poświęcić te parę stron na wyprostowanie lub ciąg dalszy.

Bohaterowie nie są według mnie ciekawi, wręcz przeciwnie. Większość ich zachowań mogłam bez problemu przewidzieć, przez co książka wiele traciła. Za mało było dla mnie pozostałych postaci, które wydawały się o wiele barwniejsze. Ojcowie, matki, rodzeństwo, znajomi... Przecież wybór był ogromny,więc dlaczego wszystko skupiało się jedynie na tej dwójce?

Dla mnie "Never, never" to słaba pozycja, ale polecam tym, którzy lubią książki typowo młodzieżowe.

Gdy pierwszy raz usłyszałam o "Never, never" wprost nie mogłam się doczekać aż trafi w moje ręce. Przyciągnęła mnie piękna okładka i ciekawy opis. Aż trudno uwierzyć, że tak ciężko było mi przeczytać książkę jednej z moich ulubionych autorek.

Nie mam pojęcia co w ogóle napisać. Moje odczucia są mieszane. Początek zapowiadał się świetnie, ale później było coraz gorzej. Te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O "Hopeless" słyszałam już od bardzo dawna, jednak nigdy nie ciągnęło mnie, żeby choć spróbować zacząć czytać. Mówiłam sobie, że przecież ja lubię jedynie fantastykę i s-f, więc raczej nie przebrnę przez książkę, w której nie ma żadnych mocy czy potworów.

Oczywiście czytałam wiele pozytywnych opinii na jej temat, jednak do sięgnięcia po nią zmusiłam się dopiero niedawno. Nadal nie bardzo mogę powiedzieć co mną kierowało, sama nie wiem. Możliwe, że to była jedynie ciekawość lub chęć udowodnienia sobie, że takie książki nie są dla mnie.

Zaczęłam czytać wczoraj w nocy, skończyłam dziś. Z wielkim zdziwieniem i radością stwierdzam, że historia Sky i Deana bardzo mi się podobała, wręcz wzruszyła. Nigdy nie podejrzewałaby się o to.

Nie będę opisywać samej fabuły czy kopiować opisu, gdyż jeśli ktoś czytał "Hopeless" nie ma sensu tego robić. Od dawna żadna książka nie wywarła na mnie takiego wrażenia, to jakby po wielu latach znaleźć coś, czego szukało się przez te wszystkie dni, do czego się tęskniło.

O "Hopeless" słyszałam już od bardzo dawna, jednak nigdy nie ciągnęło mnie, żeby choć spróbować zacząć czytać. Mówiłam sobie, że przecież ja lubię jedynie fantastykę i s-f, więc raczej nie przebrnę przez książkę, w której nie ma żadnych mocy czy potworów.

Oczywiście czytałam wiele pozytywnych opinii na jej temat, jednak do sięgnięcia po nią zmusiłam się dopiero niedawno....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę od tego, że zazwyczaj nie czytuje thrillerów czy kryminałów. Akurat te gatunki w ogóle nie wydają mi się interesujące w jakikolwiek sposób. Wyjątek robię jednak wtedy, gdy zbrodnia połączona jest z fantastyką.

W "Dziewczynie z pociągu" nie ma żadnej magii. Za to występują ciekawie wykreowane postaci, interesujące wątki i psychologiczne profile. Powiem szczerze, że nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będzie to kolejna historia młodej dziewczyny, która była w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Odrobinę (dużą) się pomyliłam a książka zaskoczyła mnie pozytywnie.

Główna bohaterka to trzydziestokilkuletnia rozwódka, mająca problemy z alkoholem. Brak pracy, pieniędzy i męża to problemy, z którymi zmaga się na co dzień. Jedynym jej wytchnieniem jest oglądanie domów podczas przejazdu pociągiem. Początkowo zupełnie niewinne hobby wplątuje główną bohaterkę w nie lada kłopoty. Jakie? Tego się dowiecie, gdy przeczytacie "Dziewczynę z pociągu".

Zacznę od tego, że zazwyczaj nie czytuje thrillerów czy kryminałów. Akurat te gatunki w ogóle nie wydają mi się interesujące w jakikolwiek sposób. Wyjątek robię jednak wtedy, gdy zbrodnia połączona jest z fantastyką.

W "Dziewczynie z pociągu" nie ma żadnej magii. Za to występują ciekawie wykreowane postaci, interesujące wątki i psychologiczne profile. Powiem szczerze, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydawać się może, że dobre powieści dla młodzieży są głównie przepełnione problemami, takimi jak alkohol, papierosy, narkotyki, sex, brak miłości czy znęcanie się. Nie ważne o jaki gatunek chodzi. Czy kryminał, czy horror, fantasty... Ta książka, choć mało znana jest zupełnie inna!

Zazwyczaj, gdy widziałam dopisek "dla młodzieży" zostawiałam daną książkę w spokoju. Po prostu parę razy się oparzyłam czytając coś takiego. I tym razem również nie byłam zadowolona, że dostałam "takie coś". W tej chwili mogę powiedzieć tylko jedno. WIĘCEJ TAKICH KSIĄŻEK!

Okazało się, że to nie jest jakaś banalna historia dziewczyny, która nie może zdecydować się, który chłopak chce ją naprawdę, a który chce ją tylko wykorzystać. Oczywiście są jakieś problemy, jest miłość, ale nie w takim natężeniu, co bardzo mi się podoba. Książka jest zaskakująca, pełna akcji i co najważniejsze ciekawa oraz oryginalna. Są tu potwory, jest inny świat, ale przedstawione pod zupełnie innym kątem.

Will, pozornie zwykły chłopak, wiedzie dość nietypowe życie. Co kilka miesięcy przeprowadza się z miejsca na miejsce, oprócz rodziców nie zna nikogo ze swojej rodziny, nie ma przyjaciół... Najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że rodzice nie każą mu się wyróżniać. Choć chłopak ma wiele atutów, nie może ich pokazać światu. Pewnego dnia wszystko się zmienia.

Oceniam tę książkę na dziewięć, z dziesięciu, gwiazdek. Dziwi mnie jednak to, że tak mało osób ją czytało, bo naprawdę warto. Nie jest to byle jaka opowieść o jakimś tam chłopcu, nie. Z niej można nauczyć się naprawdę wielu rzeczy, np. jak uciekać z domu, gdy gonią Cię faceci w czerni lub że czasem warto otwierać się na ludzi.Z niecierpliwością czekam aż druga część zostanie przetłumaczona na polski.

Wydawać się może, że dobre powieści dla młodzieży są głównie przepełnione problemami, takimi jak alkohol, papierosy, narkotyki, sex, brak miłości czy znęcanie się. Nie ważne o jaki gatunek chodzi. Czy kryminał, czy horror, fantasty... Ta książka, choć mało znana jest zupełnie inna!

Zazwyczaj, gdy widziałam dopisek "dla młodzieży" zostawiałam daną książkę w spokoju. Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Odkąd pierwszy raz zobaczyłam „Szeptem” w bibliotece omijałam ów książkę szerokim łukiem. Pamiętam ten dzień, gdy przepełniona pragnieniem przeczytania czegoś wbiegłam do „mojego drugiego domu”. Gdy zobaczyłam całą serię na półce, coś mnie tknęło. Wiele razy już słyszałam od koleżanek, i nie tylko od nich, że powinnam spróbować swoich sił, że każda część jest genialna, że naprawdę warto. Nie czułam tego. Właśnie wtedy w bibliotece popełniłam błąd. Powinnam chwycić za pierwszy tom. Niestety nie zrobiłam tego.

Byłam nastawiona dość wrogo. Chyba głównie za sprawą tego, że książka była cały czas na językach. Ciągle słyszałam o anielskiej serii, którą każdy powinien przeczytać. Strasznie mnie to irytowało. Spodziewałam się jakiegoś romansidła z kiepską fabułą, którą czytają tylko ludzie, którzy innych książek prócz miłosnych rozterek wampirów nie dotkną (nie zgłębiałam tematu o czym jest ów historia, byłam pewna, że o wampirach). Jakże się wtedy myliłam. Kilka miesięcy temu zaczęłam natrafiać na cytaty z serii tych książek. Na początku nawet nie zwracałam uwagi. Zwykłe romansidło, tak myślałam, ot co. Później jednak zaczęłam wyczekiwać, aż ktoś doda coś z „Szeptem”. To właśnie dzięki cytatom przełamałam się i zaczęłam czytać. I muszę przyznać, że książka jest fantastyczna!

Początkowo miałam wrażenie jakby to był „Zmierzch”. Szkoła. Dwoje uczniów w jednej ławce. lekcja biologii. On bardzo tajemniczy. Ona nie wie co o nim myśleć. Boi się. Mimo takiego początku jednak książka mi się podobała. Czytając dalej szukałam jakiegoś związku fabularnego między ów księgami, ale nic nie znalazłam. Ku mojej uciesze fabuła okazała się być świetna. Akurat taka, jaką lubię. Nie przesadzona. Tylko ta sprawa z Elliotem mnie irytowała. Od początku wolałam jego niż Patcha. Polubiłam jednak to, co łączy naszego anioła i Norę. Coś co chciałoby przeżyć większość dziewczyn. Przynajmniej w moim odczuciu.
Kończąc.

Książkę oceniam na dziewięć z dziesięciu gwiazdek. Istniały czasem sytuacje, które mnie lekko irytowały, ale nie w znacznym stopniu. Mogę powiedzieć tylko, iż żałuję, że nie sięgnęłam po „Szeptem” wcześniej. Myślę, że właśnie ta seria będzie bramą do innych książek, które uważam za zwykłe romansidła, ot co.

Odkąd pierwszy raz zobaczyłam „Szeptem” w bibliotece omijałam ów książkę szerokim łukiem. Pamiętam ten dzień, gdy przepełniona pragnieniem przeczytania czegoś wbiegłam do „mojego drugiego domu”. Gdy zobaczyłam całą serię na półce, coś mnie tknęło. Wiele razy już słyszałam od koleżanek, i nie tylko od nich, że powinnam spróbować swoich sił, że każda część jest genialna, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem od czego zacząć. Ale może powinnam zacząć od tego, że męczyłam się z tą książką dobry miesiąc. Cóż, wydawało mi się, iż ów księga będzie bardzo dobrym wyborem. Bardzo lubię czasy średniowiecza a połączenie fantastyki z historią wręcz wielbię. Okazało się jednak, że zbyt wiele oczekiwałam. Myślałam, że akcja będzie się toczyć szybko, ciekawie i od samego początku. Tak jednak się nie stało. Wydarzenia, które są interesujące, zaczynają się dopiero od dwusetnej strony, jeśli nie więcej. Również opisy bywają nużące. I gdy wydaje się, że już wszystko będzie dobrze, jak na złość coś nie idzie zgodnie z planem. Oczywiście na początku to bardzo dobrze, ale z biegiem czasu może to być uciążliwe.

„Zakazana Księga” opowiada nam o losach Amosa, które splatają się również z dziejami Klary. Początkowo nic ich nie łączy. Zupełnie nic. Ona wydaje mu się być złodziejką, o jej odczuciach jednak niewiele wiemy. Później chłopiec zaczyna jednak tęsknić za miejscem przypadkowego spotkania, ale zdaje sobie sprawę, że to jednak nie za miejscem tęsknił, lecz za nią. Z czasem można zauważyć, że mają się ku sobie. W książce opowiedziane jest również nieco o Hannesie. Nie wypada on w tym wszystkim dobrze. Robi za psa gończego inkwizycji. Trudno jest mi go opisać, bo czai się w nim również iskra dobra. Uważam jednak, że autor powinien dać mu odrobinę niezależności. O księdze pisać nie będę już i tak zdradziłam sporo fabuły.

Kończąc. Książkę oceniam jako słabą 3/10 gwiazdek. Dlaczego? Początek książki bardzo nużący, w ogóle nie zachęca do dalszego czytania, wiele wątków nie zostało wyjaśnionych, ciągłe ucieczki, które bywają nieco zbyt już ciężkie, podejście autora do opisywania uczuć i pewnych postaci, zbyt szybko rozwinięta miłość między bohaterami, która bez większych starań została wprowadzona w opowieść, nie można jej w ogóle poczuć. Jest jeszcze wiele przyczyn tak słabej oceny, ale nie będę ich już dalej wymieniać.

Nie wiem od czego zacząć. Ale może powinnam zacząć od tego, że męczyłam się z tą książką dobry miesiąc. Cóż, wydawało mi się, iż ów księga będzie bardzo dobrym wyborem. Bardzo lubię czasy średniowiecza a połączenie fantastyki z historią wręcz wielbię. Okazało się jednak, że zbyt wiele oczekiwałam. Myślałam, że akcja będzie się toczyć szybko, ciekawie i od samego początku....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzec mogę, że Saga o Ludziach Lodu zaskakuje. Losy bohaterów są bardzo nieprzewidywalne, jednakże to jeden wielki plus. Cóż, książka ukazuje nam, że kochać można bez względu na wszytko. Ludzie, którym natura poskąpiła urody mogą okazać się tymi o cieplejszym wnętrzu niźli Ci piękni.

Płakałam jak bóbr gdy Tengel i Silje odchodzili. Tak bardzo ich uwielbiałam. To właśnie od nich zaczęło się wszytko. Bardzo się z nimi zżyłam. I choć wiedziałam, że to się kiedyś stanie, nie wiedziałam, że tak to odczuję. Trochę dziwnie jest bez nich.

Również wspomnienie Sol trochę mnie wzruszyło. Bądź co bądź chciała dla swojej rodziny jak najlepiej. Ciekawe czy wróci w tym nowym wcieleniu. Kolgrim, jedna z najbardziej irytujących, myślę, że dla wszystkich, postaci. Nie pałam do niego szczególną miłością. Mam wrażenie, że narobi kiedyś niezłego bałaganu.

Rzec mogę, że Saga o Ludziach Lodu zaskakuje. Losy bohaterów są bardzo nieprzewidywalne, jednakże to jeden wielki plus. Cóż, książka ukazuje nam, że kochać można bez względu na wszytko. Ludzie, którym natura poskąpiła urody mogą okazać się tymi o cieplejszym wnętrzu niźli Ci piękni.

Płakałam jak bóbr gdy Tengel i Silje odchodzili. Tak bardzo ich uwielbiałam. To właśnie od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli mam być szczera, to sięgnęłam po tę książkę, bo miała wiele części. Bardzo byłam spragniona czytania, więc nie zastanawiając się po prostu ją chwyciłam. Oglądając ją w domu zauważyłam, że ja sama w życiu bym jej nie wypożyczyła. Nie moja bajka.

"Szesnastoletnia córka łowcy demonów w walce z istotami nie z tego świata we współczesnym mieście zamieszkanym przez ludzi i potwory.

Dru Anderson zawsze była inna. I sama. Bo jak mogła mieć przyjaciół, nie wyjawiając, że jej codzienność to istoty ze świata mroku, które przenikają do świata ludzi, siejąc śmierć. Nagle życie Dru zmienia przerażająca tragedia, wobec której na nic zdadzą się jej umiejętności łowcy demonów. Będzie musiała zaufać swej niezwykłej mocy, z której dotąd nie zdawała sobie sprawy. I dwóm tajemniczym chłopakom uwięzionym tak jak ona w koszmarnej pułapce…"

Do mnie to w ogóle nie przemówiło. Byłam bardzo zawiedziona i bolała mnie moja głupota. Ale później pomyślałam, że powinnam się przekonać czy jest aż taka zła jak sobie wyobrażałam.

Podczas czytania okazało się, że bardzo przypadła mi do gustu. Ciekawa akcja, na początku trochę się przeraziłam, bo była mowa o zoombie a ja czytałam ją w nocy i na dodatek coś zaczęło stukać w moje okno... Jednakże z każdą chwilą coraz bardziej mnie zachwycała.

Czasami główna bohaterka doprowadzała mnie do białej gorączki. Nie mogłam jej znieść. Na szczęście w dalszych częściach nie było z nią już tak źle. Postacie ogółem bardzo fajnie opisane. Ich charaktery były bardzo różne i to był wielki plus w trakcie czytania. Nigdy nie natknęłam się na monolog, w którym mogłabym cokolwiek przewidzieć, choćby najmniejsze słowo.

Oceniam ją na osiem gwiazdek. Nigdy nie powiedziałabym, że taka fantastyka może mi się spodobać, ale tak też się stało. Niestety nie mogę się jednak przemóc do książek o podobnym "kroju", myślę, że wiadomo o co mi chodzi.

Jeśli mam być szczera, to sięgnęłam po tę książkę, bo miała wiele części. Bardzo byłam spragniona czytania, więc nie zastanawiając się po prostu ją chwyciłam. Oglądając ją w domu zauważyłam, że ja sama w życiu bym jej nie wypożyczyła. Nie moja bajka.

"Szesnastoletnia córka łowcy demonów w walce z istotami nie z tego świata we współczesnym mieście zamieszkanym przez ludzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgając po "Sagę o Ludziach Lodu" myślałam, że po prostu nie przypadnie mi do gustu. Wyobrażałam sobie jak mozolnie będę brnąć przez pierwszy tom i później po żaden inny już nie sięgnę. Nie mam pojęcia czemu tak sądziłam. Okazało się to nie dość że głupie i płytkie, to jeszcze na dodatek oceniłam całą sagę z góry nie czytając nawet opinii. Nawet nie wiedzie jak mi teraz źle przez to.

Drugi tom jak również i pierwszy okazał się genialny. Wręcz fantastyczny. Silje bardzo przypadła mi do gustu. Czuję, że coś mnie z nią połączyło, trudno powiedzieć co. Jest mi ona szczególnie bliska.
Tengel. Cóż, od początku darzyłam go wielką sympatią. Takie ot przeczucie. Wbrew wszystkiemu chciałabym aby tacy mężczyźni chodzili po ziemi. Tak wiem, rozmarzyłam się. Wracam do rzeczywistości.

O innych postaciach mogę powiedzieć tyle, że są one dla mnie jak na razie neutralne. Trudno mi ocenić czy je lubię czy też nie. Jedynym wyjątkiem jest Sol. Trochę mnie drażni ten jej bunt. Ogółem "od dziecka" jakoś za nią nie przepadałam.

Książkę oceniam bardzo dobrze! Mogę polecić ją moim rówieśnikom jak i starszym osobom.

Sięgając po "Sagę o Ludziach Lodu" myślałam, że po prostu nie przypadnie mi do gustu. Wyobrażałam sobie jak mozolnie będę brnąć przez pierwszy tom i później po żaden inny już nie sięgnę. Nie mam pojęcia czemu tak sądziłam. Okazało się to nie dość że głupie i płytkie, to jeszcze na dodatek oceniłam całą sagę z góry nie czytając nawet opinii. Nawet nie wiedzie jak mi teraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mówi się "Nie oceniaj książki po okładce". Święta prawda! Właśnie się o tym przekonałam. Biorąc do rąk "Rzeźnika Drzew" w dużej mierze zwróciłam uwagę właśnie na okładkę. A co ona właściwie przedstawia?
Na pierwszym planie widzimy drzewo. Stare, skręcone, bezlistne drzewo. Z dziuplą, z której leci... krew? Myślę, że tak. Na dodatek na nim siedzą kruki a obok niego czarny kot. W oddali widać też krzyż, co mnie zasugerowało drzewo cmentarne. Mmm, zachęcające - pomyślałam, w szczególności, że lubię "takie" klimaty.

Nie mogłam się doczekać aż skończę czytać wszystkie książki i wezmę Rzeźnika do rąk. Specjalnie dla "niego" zarwałam parę ładnych nocy. I WRESZCIE nadeszła ta chwila, otworzyłam pierwszą stronę i zaczęłam czytać. I tak dobrnęłam do końca.

Po lekturze tej książki mogę powiedzieć, że spodziewałam się więcej. Dużo więcej. Zakończenia opowiadań bardzo mi się nie podobały. Wręcz napawały irytacją. Przecież można było zakończyć je efektowniej, a tak, po przeczytaniu kilku opowiadań wiedziałam z góry co się stanie. Okropność. Ale to nie zmienia faktu, że opowiadania (oprócz zakończeń oczywiście) były dobre.

Mówi się "Nie oceniaj książki po okładce". Święta prawda! Właśnie się o tym przekonałam. Biorąc do rąk "Rzeźnika Drzew" w dużej mierze zwróciłam uwagę właśnie na okładkę. A co ona właściwie przedstawia?
Na pierwszym planie widzimy drzewo. Stare, skręcone, bezlistne drzewo. Z dziuplą, z której leci... krew? Myślę, że tak. Na dodatek na nim siedzą kruki a obok niego czarny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ach! Tej historii nie zapomnę, na pewno! Zakończenie takie, jakie sobie wymarzyłam, co mnie bardzo cieszy. Troszkę irytowała mnie naiwność i porywczość głównej bohaterki, ale mogę to wybaczyć, bo fabuła bardzo ciekawa. Książka ogółem przyjemna, zaskakująca i wciągająca,aczkolwiek uważam, że losy rodziców Anaid mogłyby zostać bardziej dogłębnie opisane. Kończąc, dobra lektura na długie letnie dni.

Ach! Tej historii nie zapomnę, na pewno! Zakończenie takie, jakie sobie wymarzyłam, co mnie bardzo cieszy. Troszkę irytowała mnie naiwność i porywczość głównej bohaterki, ale mogę to wybaczyć, bo fabuła bardzo ciekawa. Książka ogółem przyjemna, zaskakująca i wciągająca,aczkolwiek uważam, że losy rodziców Anaid mogłyby zostać bardziej dogłębnie opisane. Kończąc, dobra...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O tak. Bardzo podobała mi się ta książka. Młodzi detektywi na tropie terrorystów. Może brzmi to głupio, ale wcale takie nie jest. Przynajmniej moim zdaniem. Książka bardzo przyjemna. Niestety nie miałam przyjemności przeczytać innych z tej serii, ale mam nadzieję, że nadrobię braki. Innymi słowy miecz zagłady bardzo mi się podobał.

O tak. Bardzo podobała mi się ta książka. Młodzi detektywi na tropie terrorystów. Może brzmi to głupio, ale wcale takie nie jest. Przynajmniej moim zdaniem. Książka bardzo przyjemna. Niestety nie miałam przyjemności przeczytać innych z tej serii, ale mam nadzieję, że nadrobię braki. Innymi słowy miecz zagłady bardzo mi się podobał.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam ją bodajże w 4 klasie szkoły podstawowej. Z tego co pamiętam, a jest tego niestety niewiele, bardzo mi przypadła do gustu. Łatwa, przyjemna, w pewnych momentach trzymająca w napięciu? Cóż, do tego ostatniego nie jestem teraz pewna, bo dla o ile dla jedenastolatka posiadała nieco dreszczyku, dla szesnastolatka może już go nie mieć.

Czytałam ją bodajże w 4 klasie szkoły podstawowej. Z tego co pamiętam, a jest tego niestety niewiele, bardzo mi przypadła do gustu. Łatwa, przyjemna, w pewnych momentach trzymająca w napięciu? Cóż, do tego ostatniego nie jestem teraz pewna, bo dla o ile dla jedenastolatka posiadała nieco dreszczyku, dla szesnastolatka może już go nie mieć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam książki tego autora! Są nad wyraz interesujące i potrafią czegoś nauczyć. Mówię tu głównie o wiedzy, którą czasem próbujemy opanować godzinami ślęcząc nad podręcznikiem. Mnie ona osobiście "weszła" do głowy bez problemu, a to za sprawą genialnie ułożonej historii.

Uwielbiam książki tego autora! Są nad wyraz interesujące i potrafią czegoś nauczyć. Mówię tu głównie o wiedzy, którą czasem próbujemy opanować godzinami ślęcząc nad podręcznikiem. Mnie ona osobiście "weszła" do głowy bez problemu, a to za sprawą genialnie ułożonej historii.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak początek książki mnie zaciekawił,tak po kilku kolejnych rozdziałach zirytował. Nie umiem wytłumaczyć czemu, aczkolwiek książkę będę wspominać dobrze.

Jak początek książki mnie zaciekawił,tak po kilku kolejnych rozdziałach zirytował. Nie umiem wytłumaczyć czemu, aczkolwiek książkę będę wspominać dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna! Naprawdę genialna! Od kiedy skończyłam czytać "Pana Lodowego Ogrodu" Pana Grzędowicza żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Jestem wielce zaskoczona tym, jak idealnie autor wprowadził mnie w klimat tej opowieści. Myślę, że to jedna z najlepszych pozycji, jakie dotąd przeczytałam, przynajmniej według mojego gustu.

Świetna! Naprawdę genialna! Od kiedy skończyłam czytać "Pana Lodowego Ogrodu" Pana Grzędowicza żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Jestem wielce zaskoczona tym, jak idealnie autor wprowadził mnie w klimat tej opowieści. Myślę, że to jedna z najlepszych pozycji, jakie dotąd przeczytałam, przynajmniej według mojego gustu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo mi się książka podobała. Może akcja nie była wartka, ale przyjemnie się ją czytało. Również bardzo podobało mi się jak zostały opisane postaci, tzn. ich cechy charakteru, sposób bycia.

Bardzo mi się książka podobała. Może akcja nie była wartka, ale przyjemnie się ją czytało. Również bardzo podobało mi się jak zostały opisane postaci, tzn. ich cechy charakteru, sposób bycia.

Pokaż mimo to