rozwiń zwiń
Fene

Profil użytkownika: Fene

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 19 godzin temu
1 320
Przeczytanych
książek
1 465
Książek
w biblioteczce
44
Opinii
4 671
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Gdy popełni się błąd, przyznanie się do tego nie jest hańbą i nikogo nie upokarza. Jest dowodem mądrości i odwagi.

Opinie


Na półkach:

"Błyskotliwa, poruszająca, oryginalna, znakomita" - zdecydowanie! "odrażająca, makabryczna, barbarzyńska, brutalna, obsceniczna, durna" - z pewnością! "Arcydzieło"."Zwykła szmira".
Od wielu miesięcy "Fabryka os" była moją małą obsesją. Opis mocno mnie zaintrygował, sprawił, że w chwili, w której pierwszy raz go przeczytałam chciałam mieć tę książkę. Przez długi czas nie mogłam jej nigdzie znaleźć, żaden sklep jej nie posiadał, nakład się wyczerpał... To był cios. Byłam już szczerze zrezygnowana aż nagle pewna Pani oświadczyła, że posiada ją na sprzedaż. Tak oto ta "specjalna" książka wpadła w moje ręce.
Pierwsze zdania utwierdziły mnie, że to nie jest zwykła rzecz, wręcz w każdy sposób wątki w niej zawarte są co najmniej niepokojące. Myślałam, że z marszu zastanę śladowe ilości zła i makabry, przy czym zbytnio się nie pomyliłam, gdyż nie brakowało scen, które sprawiały, że włos na głowie się jeżył czy żołądek skręcał się z obrzydzenia. To, co jest w tej książce zawarte zdecydowanie nie jest normalne, twór z odległości pachnący obłędem.
Sama okładka idealnie wręcz nawiązuje do fabuły. Cała ta symbolika, która jest w niej zawarta daje do myślenia. Spędziłam dość sporo czasu na dopasowywaniu poszczególnych jej elementów do konkretnych scen, co z pozoru nie było łatwe.
Ciężko mi określić co ta książka we mnie wywołuje obrzydzenie, ekscytację? Nie potrafię stwierdzić, która strona dominuje. Książka zarówno mnie zaskoczyła jak i napawała wstrętem, co prawdopodobnie było jej celem. Praktycznie nigdy nie zdarza mi się, że nie wiem jak określić to, co przeczytałam, zazwyczaj do głowy pcha mi się miliony myśli, jednak tym razem muszę zadowolić się pustką.

"Błyskotliwa, poruszająca, oryginalna, znakomita" - zdecydowanie! "odrażająca, makabryczna, barbarzyńska, brutalna, obsceniczna, durna" - z pewnością! "Arcydzieło"."Zwykła szmira".
Od wielu miesięcy "Fabryka os" była moją małą obsesją. Opis mocno mnie zaintrygował, sprawił, że w chwili, w której pierwszy raz go przeczytałam chciałam mieć tę książkę. Przez długi czas nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mroczne, alternatywne miasta, głęboko skrywane tajemnice, odrobina czarnego humoru, ośmiopalczasta bohaterka… Czy już wiecie o jakiej książce mowa? Tak, to zdecydowanie „Dziewczyna z Dzielnicy Cudów” Anety Jadowskiej.

Ciężko jest powstrzymać się od kupna książki, której autora bardzo dobrze się zna, który zdołał zaciekawić, zawrócić w głowie, sprawić, że z niecierpliwością czeka się na jego dalsze powieści, wykreować własny świat, który z pozoru podobny jest do wielu innych, wcześniej już ukazanych w literaturze, ale jednocześnie zawiera własne, niepowtarzalne elementy, zasady… Tak było z tą książką. Odkąd zobaczyłam, że Aneta Jadowska wydała coś nowego, co wiąże się pośrednio z serią o Dorze Wilk, którą notabene bardzo polubiłam, wiedziałam, że na pewno tę historię poznam. Liczyłam na dużo akcji, której autorka nigdy nam nie oszczędza, przy okazji trzymając się tej niewidzialnej linii, która wyznacza umiarkowanie, dzięki czemu sceny nie wydają się być wciskane na siłę; kreatywnie stworzonych postaci, takich, które nie są tylko wymysłem, ale posiadają głębie, przeszłość. Czytając „Dziewczynę z Dzielnicy Cudów” wszystko to znalazłam, ale coś jednak nie poszło dobrze…

Podczas lektury miałam wrażenie, że oddziela mnie od niej jakaś bańka, która wpływa na mój odbiór, blokuje wszelkie emocje z nią związane, jakby ściana gęstej mgły zakryła mój umysł. Nie czułam nic, kompletnie nic. Nie zapałałam do bohaterów ani miłością, ani zrozumieniem, ani przyjaźnią, ani nawet nienawiścią. Nie twierdzę, że byli oni źle stworzeni, nie, ale mam wrażenie, że to już nie jest ten sam styl, którym autorka tworzyła swoje wcześniejsze dzieła. Brakuje tu iskry, małego płomienia, który sprawi, że czytelnik zatonie w emocjach lub chociaż ich posmakuje. Sceny akcji, dialogi, opisy miejsc , żadne z nich nie sprawiło, że chciałam czytać dalej, zapamiętać cokolwiek, znaleźć szczegół, który stanie się małą drzazgą wbitą pod paznokieć, dającą o sobie znać na tyle, żeby nie móc jej zignorować i zacząć bliżej przyglądać się dłoni w nadziei, że znajdę sprawiającą ból rzecz. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim i zdecydowanie nie wiem co powiedzieć. Zawsze książki wywoływały we mnie jakieś odczucia, od tych dobrych, aż po złe, ale nigdy nie zdarzyło mi się przeczytać czegokolwiek z taką obojętnością. Raczej nie sięgnę po kolejne części tej serii, myślę, że „Dziewczyna z Dzielnicy Cudów” zdecydowanie wystarczy mi na przyszłość.

Sama okładka jest bardzo w stylu Anety Jadowskiej, chociaż do książki mi zupełnie nie pasuje. Witraż i ciemne miejsce jest jak najbardziej na miejscu, ale wyobrażenie Nikity mi przeszkadza. Wolałabym przynajmniej, żeby nie było widać jej twarzy. Piękne są za to ilustracje wewnątrz książki i w tym wypadku główna bohaterka podoba mi się bardziej, być może dlatego, że jej rysy są ostrzejsze, bardziej wyraziste, zapadające w pamięć. Kreska jest genialna i mogę mieć tylko taką małą, skrytą nadzieję, że kiedyś, w jakiejś dalekiej (a może i niedalekiej) przyszłości, ktoś pomyśli o wydaniu książki z samymi ilustracjami bohaterów.

Mroczne, alternatywne miasta, głęboko skrywane tajemnice, odrobina czarnego humoru, ośmiopalczasta bohaterka… Czy już wiecie o jakiej książce mowa? Tak, to zdecydowanie „Dziewczyna z Dzielnicy Cudów” Anety Jadowskiej.

Ciężko jest powstrzymać się od kupna książki, której autora bardzo dobrze się zna, który zdołał zaciekawić, zawrócić w głowie, sprawić, że z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po „Endgame. Wezwanie” Jamesa Freya ze względu na ciekawy opis. Książka wydawała się niebanalna, zachęcająca i miała w sobie coś, co od razu mnie przyciągnęło, swego rodzaju magnetyzm. Nawiązanie do końca świata, motyw bardzo powszechny w literaturze, dodaje nie tyle tragizmu, co adrenaliny i sprawia, że ciarki przechodzą po plecach. W głowie od razu odzywa się tykanie zegara a przed oczami staje wizualna klepsydra przypominająca o ograniczonym czasie. Dodatkowo zagadki – coś, co przyciąga każdy ścisły umysł, sprawnie komplikuje fabułę dając przy tym Nam – czytelnikom – powody do głębszego zastanowienia się, wręcz wczucia w sytuację bohaterów. Sama okładka idealnie dopełnia opis. Dwa węże w okręgu, układające się w dziwny, niecodzienny symbol. A wszystko to na tle złotej okładki z dziwnymi wskazówkami. Aż chce się wziąć do ręki i parę godzin poświęcić na samo patrzenie.

W książce mamy do czynienia z wieloma bohaterami, każdy pochodzi z innego, starożytnego ludu, każdy, od dziecka, był poddawany próbom, ciężkim treningom, sytuacjom ekstremalnym. Przeznaczeniem każdego z nich jest wygrać lub zginąć w walce. Wydawałoby się, że sytuacja jest prosta, niech nikt nie walczy, jeśli żadne nie podniesie rękawicy, nikt nie zginie. Ale prawda jest bardziej skomplikowana. Każdy zabity uczestnik pociąga za sobą swój lud. Przetrwa tylko jedna starożytna cywilizacja, reszta świata zginie. Chcąc nie chcąc walczą, jeśli nie w imię własnych pobudek, to dla kogoś, w imię większej idei. Zaczyna się wyścig śmierci.

Książka okazała się wciągającą pozycją. Nie wiem czego spodziewałam się zaczynając ją czytać, ot pewnie zwykła młodzieżówka na jeden wieczór. Wielkim plusem okazało się opisywanie każdego bohatera pojedynczo. Wszyscy mieli swój własny rozdział, jedni więcej, drudzy mniej, jednak było to dla mnie świetne rozwiązanie. Mogłam na bieżąco wyrabiać sobie o nich opinie, poznawać ich, dowiadywać się co lubią, jacy są… Jedyny poważny minus to brak równowagi w opisach postaci. Z chęcią poznałabym parę z nich lepiej, niestety tu autor miał inną wizję. Kolejna rzecz, to wprowadzone przez autora zagadki. Nie zliczę ile razy przerywałam książkę tylko po to, żeby wygoglować coś na temat Stonehenge, pisma Sumerów czy miejsc, które były opisywane. Każda wzmianka wzbogacała moją wiedzę i ciekawość. Coraz trudniej było pogodzić powódź myśli i czytanie, często łapałam się na tym, że skończyłam jeden rozdział, ale nic z niego nie pamiętam, bo nadal byłam w poprzednim. Właśnie w takiej chwili powstały moje „Trzy A” – akcja, adrenalina, analiza. Na każdej stronie się coś działo, jeśli nie wybuchy, to ucieczki, skoki z pociągu, rozwiązywanie ciągów liczb, strzelaniny... Mogłoby się wydawać, że jest tego aż zbyt wiele, jednak to nieprawda. Autor idealnie wyważył proporcje. W sceny akcji pięknie wplecione zostały inne, te można powiedzieć bardziej zwyczajne, jak budowanie się zaufania między bohaterami, ich rozważania, rozwój, sojusze, osobiste problemy. Jednak wkradło się też parę minusów, bynajmniej w moim przekonaniu. Wątek Christophera był dla mnie zbędny. Sam chłopak wydał mi się z czasem denerwujący i coraz bardziej się przez niego irytowałam. Nie mogę zaprzeczyć, parę razy udało mu się pomóc Sarze i Jago, jednak lepiej by było, gdyby został w domu i dał dziewczynie wolną rękę. Kolejnym minusem był wypadek Hilala. Wierzę, że wiele rzeczy mogłoby skończyć się lepiej, gdyby mógł interweniować. Postać ta była jak powiew świeżego powietrza w całej tej krwawej jatce. Jako jedyny był skłonny próbować rozwiązać problem inaczej niźli poprzez walkę, dlatego też uważam, że autor nie pokazał wszystkiego, na co było go stać przy kreowaniu Etiopczyka.

Mogę z czystym sumieniem polecić „Endgame. Wezwanie”. W szczególności osobom, które zbyt dużo fantastyki odstrasza a większą uwagę skupiają na akcji i realiach. Klimat książki wręcz emanuje tajemnicą, przyciąga i mąci, ale nadal chce się więcej.

„Endgame to zagadka. Życie jest rozwiązaniem.”

Sięgnęłam po „Endgame. Wezwanie” Jamesa Freya ze względu na ciekawy opis. Książka wydawała się niebanalna, zachęcająca i miała w sobie coś, co od razu mnie przyciągnęło, swego rodzaju magnetyzm. Nawiązanie do końca świata, motyw bardzo powszechny w literaturze, dodaje nie tyle tragizmu, co adrenaliny i sprawia, że ciarki przechodzą po plecach. W głowie od razu odzywa się...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Fene

z ostatnich 3 m-cy
Fene
2024-02-02 15:35:09
Fene oceniła książkę Najlepszy kraj na świecie na
6 / 10
2024-02-02 15:35:09
Fene oceniła książkę Najlepszy kraj na świecie na
6 / 10
Najlepszy kraj na świecie Nina Witoszek
Średnia ocena:
6.1 / 10
369 ocen

ulubieni autorzy [3]

Jarosław Grzędowicz
Ocena książek:
6,9 / 10
29 książek
2 cykle
Pisze książki z:
2309 fanów
Aleksandra Ruda
Ocena książek:
7,7 / 10
8 książek
2 cykle
Pisze książki z:
221 fanów
Scott Lynch
Ocena książek:
6,9 / 10
6 książek
1 cykl
Pisze książki z:
202 fanów

Ulubione

John Green Gwiazd naszych wina Zobacz więcej
George Orwell Rok 1984 Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Czara Ognia Zobacz więcej
Dmitry Glukhovsky Metro 2033 Zobacz więcej
John Flanagan Płonący most Zobacz więcej
Veronica Roth Niezgodna Zobacz więcej
George R.R. Martin Gra o tron Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Książę Półkrwi Zobacz więcej
J.R.R. Tolkien Drużyna Pierścienia Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
1 320
książek
Średnio w roku
przeczytane
120
książek
Opinie były
pomocne
4 671
razy
W sumie
wystawione
1 312
ocen ze średnią 5,1

Spędzone
na czytaniu
6 697
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
50
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]