-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać10
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2020-03-19
2020-02-28
Świetna książka o nocnym życiu.
Zabrakło mi informacji dla dzieci o tym, że w nocy pracują:
- kierowcy dostarczający towary do sklepów,
- osoby sortujące listy i przesyłki oraz przewożące je,
- stróże pilnujący parkingów i budynków,
- wychowawcy w internatach, domach dziecka i itp.,
- sprzedawcy w sklepach czynnych w nocy oraz na stacjach benzynowych,
- itd.
- oraz o oceanicznych zwierzętach żyjących w ciemnościach,
- o nietoperzach,
- o kretach.
Ilustracje bardzo ładne.
Świetna książka o nocnym życiu.
Zabrakło mi informacji dla dzieci o tym, że w nocy pracują:
- kierowcy dostarczający towary do sklepów,
- osoby sortujące listy i przesyłki oraz przewożące je,
- stróże pilnujący parkingów i budynków,
- wychowawcy w internatach, domach dziecka i itp.,
- sprzedawcy w sklepach czynnych w nocy oraz na stacjach benzynowych,
- itd.
- oraz o...
2020-08-04
2020-06-30
2020-04-06
2020-06-21
2020-10-20
2020-02-26
To nie jest zła książka. Po prostu nie jest dobra.
Opowieść jest naiwna, ale przede wszystkich przerażająca. I wcale nie z powodu choroby Alzheimera u babci, tylko dlatego, że najbardziej dorosła w tej książce jest dziewczynka. Natomiast dorośli zachowują się jak dzieci: ciągle są smutni, płaczą, nikt nie informuje dziewczynki na początku o babci chorobie. Starsza siostra wciąż ją wyzywa, chociaż potrafi też z nią porozmawiać. Dziewczynka jako jedyna z całej rodziny potrafi odnosić się do babci jak dawniej i cieszyć kontaktem z nią. Dorośli mają problem z akceptacją sytuacji. Nie pokazano też, żeby ktokolwiek (poza starsza siostrą) miał jakieś swoje życie.
Ale najgorsze jest co innego - książka jest smutna, dołująca i nudna. Zdecydowanie za długa (co najmniej o połowę). Dziewczynka z jednej strony jest dojrzała, z drugiej kompletnie naiwna i głupiutka (jak dziecko z lat 80-tych XX wieku). Ilustracje bardzo przypominają prace Iwony Chmielewskiej minus, oczywiście, piękno i niesamowite pomysły. Dawno się tak nie umęczyłam przy lekturze, a szkoda, bo temat ważny. Potraktujmy ją jako pionierską i wybaczmy błędy - stąd cztery gwiazdki zamiast jednej.
I najważniejsze - nie jest to książka dla dzieci, nie z uwagi na temat, a formę. Nie wyobrażam sobie żadnego dziecka, które by wytrzymało jej lekturę.
To nie jest zła książka. Po prostu nie jest dobra.
Opowieść jest naiwna, ale przede wszystkich przerażająca. I wcale nie z powodu choroby Alzheimera u babci, tylko dlatego, że najbardziej dorosła w tej książce jest dziewczynka. Natomiast dorośli zachowują się jak dzieci: ciągle są smutni, płaczą, nikt nie informuje dziewczynki na początku o babci chorobie. Starsza siostra...
2020-09-05
2020-11-27
Pierwsze moje spotkanie z książką tej autorki. Nabrałam się na to, że to miała być opowieść o psychoterapeutce. A tymczasem to mało zawoalowany pean pochwalny na temat niejakiej Mańki, bohaterki drugoplanowej, postaci zupełnie przypadkowo fizycznie i charakterologicznie podobnej do samej autorki. Ta ordynarna głupio-mądra baba to podobno najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki Anki. Podobno bowiem: zupełnie nad nią dominuje, wciska się w każdy kawałek jej życia, łącznie z wparowaniem bez zaproszenia do pokoju Anki, w którym leży ona w łóżku z mężczyzną po upojnej nocy i wypytywaniu (przy tymże) czy przyjaciółka miała orgazm. Jako najlepsza przyjaciółka także: opowiada ze szczegółami obcemu facetowi o życiu prywatnym, także seksualnym Anki, zwraca się do niej per "pindo", "piczko" i innymi nader czułymi słowy. Szantażem słownym i krzykiem wymusza od niej wyznania nader intymnej natury i wtrąca się we wszystkie sfery jej życia.
Wspomniana terapeutka z doktoratem to bezwolny mięczak w rękach przyjaciółki, która każde swe zdanie okrasza wulgarnymi zwrotami oraz mądrością ludową rodem z kolorowych gazet i telewizji śniadaniowej.
Autorka serwuje nam komunały o życiu, których nie powstydziłaby się Ilona Łepkowska a w dodatku serwuje stek bzdur na temat samej pracy terapeuty, który to, nawiasem mówiąc, jest dla niej tożsamy z psychoterapeutą i psychologiem. Znajdziemy tu takie bon moty, jak "dostosowywała swoją pracę do indywidualnych potrzeb pacjentów" oraz "nie popadała w rutynę", co jest zabawne w kontekście nurtu psychodynamicznego, w którym Anka pracuje (a który jest mało elastyczny w porównaniu do innych nurtów terapii), ale przede wszystkim bardziej nadaje się na opis pracy nauczyciela, który to zawód uprawia autorka. Przeczytamy też takie mądrości, jak "superwizja to terapia terapeuty".
Utwór roi się od tak wspaniałych słów jak: zajebistycznie czy pinda. Poza głównymi bohaterkami reszta postaci kompletnie papierowa.
Książka jest co najmniej o połowę za długa, nudnawa, wulgarna i niewiarygodna. Rozmowa z nastolatką to długie przynudnawe moralizowanie, każda rozmowa ze złotymi radami w tle to "psychoterapia", a nastolatka używa słownictwa młodzieżowego sprzed 10 lat.
Takie "Nigdy w życiu" Grocholi to przy tym wybitnie inteligentna książka. I z klasą.
Biedne drzewa.
Pierwsze moje spotkanie z książką tej autorki. Nabrałam się na to, że to miała być opowieść o psychoterapeutce. A tymczasem to mało zawoalowany pean pochwalny na temat niejakiej Mańki, bohaterki drugoplanowej, postaci zupełnie przypadkowo fizycznie i charakterologicznie podobnej do samej autorki. Ta ordynarna głupio-mądra baba to podobno najlepsza przyjaciółka głównej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-30
Kolejna piękna i zachęcająca dzieci do odwagi książka Katherine Rundell. Tym razem mamy lata 20. XX wieku i Nowy Jork, z jego tajemnicami, mrokami, nieoczywistym pięknem i... No właśnie. Znowu nieodpowiedzialni, łamiący prawo, słabi, naiwni lub okrutni wobec dzieci dorośli. Świat dorosłych w książkach tej autorki to zło: od okrucieństwa, przez obojętność do braku odwagi i załamania, po naiwność i głupotę. Dzieci są strasznie samotne w tym świecie. Ostatnio zaczęło mnie to bardzo smucić. Czekam na jakąś woltę w kolejnej książce.
Kolejna piękna i zachęcająca dzieci do odwagi książka Katherine Rundell. Tym razem mamy lata 20. XX wieku i Nowy Jork, z jego tajemnicami, mrokami, nieoczywistym pięknem i... No właśnie. Znowu nieodpowiedzialni, łamiący prawo, słabi, naiwni lub okrutni wobec dzieci dorośli. Świat dorosłych w książkach tej autorki to zło: od okrucieństwa, przez obojętność do braku odwagi i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-27
Książka ważna i potrzebna, ale bardzo powierzchowna.
Zacznę może od profesjonalizmu autorów. Sylwia Sitkowska - z klasą, wyważona, z profesjonalnym podejściem do tematu. Andrzej Gryżewski - eksponujący siebie (narcystycznie?), za dużo mówiący o swoim życiu prywatnym, podający jako negatywne przykłady swoje byłe partnerki, które, według swoich słów, uważał za zaburzone, sugerował im terapię i ocenia je publicznie, tym samym deprecjonując je. Jak to świadczy o profesjonalizmie oraz o cechach charakteru tego mężczyzny?
Styl bardzo nierówny - od żargonu naukowego po język potoczny, a wręcz "mądrość ludową" i powiedzenia z ulicy.
Autorzy przytaczają wyniki badań, ale brak odnośników w przypisach oraz często brak szczegółów: z którego roku te badania, kto je robił i gdzie można więcej poczytać o tym.
Autorzy poruszają różne tematy, ale dość niefrasobliwie, np. temat bezpłodności to zaledwie wzmianka. Podali (na podstawie kilku rodzin adopcyjnych) jako pewną normę, że rodziny po adopcji doczekały się biologicznego potomstwa, choć z moich doświadczeń (i danych z ośrodków adopcyjnych) wynika, że dotyczy to tylko około 10% rodzin adopcyjnych. Brak informacji na temat przywiązania u dzieci z pieczy zastępczej. Nie omówiono innych uzależnień behawioralnych (z ich wpływem na relację) poza hazardem, uzależnieniem od mediów społecznościowych i komputera. Nic o wpływie na dziecko i drugiego małżonka pobytu jednego z rodziców zagranicą (wynikającego z pracy). Nic o dzieciach z rodzin dwujęzycznych i dwukulturowych. Nic o różnicach w bliskości i funkcjonowaniu rodziny wynikających z kultury i religii, np. Romowie. Nic o RAD (reaktywnym zaburzeniu przywiązania w dzieciństwie). Nic o aseksualności.
Reasumując: dobra książka dla kogoś kompletnie niezorientowanego w temacie, na początek. Dla osób szukających czegoś więcej zamieszczono na końcu bibliografię, dość skąpą i głównie z nurtu CBT.
Książka ważna i potrzebna, ale bardzo powierzchowna.
Zacznę może od profesjonalizmu autorów. Sylwia Sitkowska - z klasą, wyważona, z profesjonalnym podejściem do tematu. Andrzej Gryżewski - eksponujący siebie (narcystycznie?), za dużo mówiący o swoim życiu prywatnym, podający jako negatywne przykłady swoje byłe partnerki, które, według swoich słów, uważał za zaburzone,...
2020-12-22
Książka ciekawa, ważna i potrzebna. Tylko... gdyby zsumować procentowo, to niestety większość tej opowieści to historia dwóch przemocowych mężczyzn, którzy zamienili życie młodej Artemizji w piekło. Tak, ważne było, żeby o tym opowiedzieć. Mam tylko uwagi do proporcji. Można było znacznie więcej przestrzeni zostawić samej Artemizji, pokazać więcej jej prac. Ta ciekawa postać nie została dostatecznie przedstawiona w tej książce. Szkoda, bo warto.
Książka ciekawa, ważna i potrzebna. Tylko... gdyby zsumować procentowo, to niestety większość tej opowieści to historia dwóch przemocowych mężczyzn, którzy zamienili życie młodej Artemizji w piekło. Tak, ważne było, żeby o tym opowiedzieć. Mam tylko uwagi do proporcji. Można było znacznie więcej przestrzeni zostawić samej Artemizji, pokazać więcej jej prac. Ta ciekawa...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-29
2020-12-27
Nowa historia autorów opowieści o skarpetach, z których jedna, epizodycznie, przemknęła przez karty tej opowieści.
Czego tu nie ma! Czarownica pod rękę ze świętym Bartłomiejem, kosmos, zioła, gusła i ekologia, magia i półsieroctwo, przyroda i konsumpcja.
Wyobraźnia autorki nie zna granic i pędzi niczym kometa. Czasem trudno nadążyć, ale i tak jest bardzo zabawnie.
Nowa historia autorów opowieści o skarpetach, z których jedna, epizodycznie, przemknęła przez karty tej opowieści.
Czego tu nie ma! Czarownica pod rękę ze świętym Bartłomiejem, kosmos, zioła, gusła i ekologia, magia i półsieroctwo, przyroda i konsumpcja.
Wyobraźnia autorki nie zna granic i pędzi niczym kometa. Czasem trudno nadążyć, ale i tak jest bardzo zabawnie.
2020-12-21
Wstrząsająca historia o bezsensie wojny, arogancji władzy i nieuleczalnych traumach części narodu. Plus relacje z procesów wytoczonych pisarce przez jej rozmówców kilka lat po publikacji.
Wybitna literatura.
Wstrząsająca historia o bezsensie wojny, arogancji władzy i nieuleczalnych traumach części narodu. Plus relacje z procesów wytoczonych pisarce przez jej rozmówców kilka lat po publikacji.
Wybitna literatura.
2020-12-08
Piękna opowieść o tym, że nikt nie jest doskonały, ludzie często oceniają nas po pozorach, a w gruncie rzeczy nawet największego samotnika może coś łączyć z innymi. Plus- jak zwykle - niepowtarzalny francuski humor, klimat małego miasteczka oraz wybitna kreska Sempego. Jeden z moich leków na całe zło.
Piękna opowieść o tym, że nikt nie jest doskonały, ludzie często oceniają nas po pozorach, a w gruncie rzeczy nawet największego samotnika może coś łączyć z innymi. Plus- jak zwykle - niepowtarzalny francuski humor, klimat małego miasteczka oraz wybitna kreska Sempego. Jeden z moich leków na całe zło.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-23
2020-11-19
2020-11-09
Co za dziwna książka! We wstępie autor, bardzo utytułowany, wykładowca, badacz i terapeuta (zastanawia mnie, jakie odniesienie do rzeczywiście zdobytego doświadczenia w tych dziedzinach ma fakt, że wygląda na trzydziestokilkulatka), zaznacza, że: "(..) książka z założenia ma więc pomóc w podnoszeniu własnych kompetencji emocjonalnych". Autor, słusznie, jako podstawę owych wskazuje rozumienie istoty emocji oraz mechanizmów ich powstawania. Do tej pory wszystko się zgadza. Powstaje tylko małe ale: cały ciężar kształtowania się emocji autor umieszcza po stronie biologii oraz wychowania (głównie rodziny), z naciskiem na tę ostatnią.
Ani słowa o życiu płodowym, prawie nic o więzi z osobą znaczącą, mało o ważkiej roli środowiska rówieśniczego (od przedszkola do studiów i dalej), nic o pierwszych związkach emocjonalnych, nic o przyjaźni, nic o relacji z autorytetem. Nic o traumach, nic o huśtawce emocjonalnej w adolescencji i w pokwitaniu, nic o labilności emocjonalnej w zaburzeniach osobowości, nic o zaburzeniach emocjonalnych, w tym RAD.
Co więcej, autor bazując głównie na najnowszych badaniach zupełnie nie wspomina o uczuciach wyższych, obejmujących m.in. uczucia moralne (etyczne), uczucia estetyczne i uczucia intelektualne.
Dodatkowo tytuł książki sugeruje jakieś wskazówki, jak kształtować emocje, a w książce napisano o tym tak: "Myślę, że (...) na temat całej naszej emocjonalności, dowiemy się jeszcze tak wielu rzeczy, że z czasem będziemy mogli zrozumieć je i wpływać na nie skuteczniej niż dzisiaj". I tyle. Zakrawa to na kpinę.
W kwestii wartości merytorycznej książki przytoczę może definicję zaczerpniętą z zamieszczonego na końcu słowniczka.
"Rodzina - psychologicznie rodzinę tworzą te osoby, między którymi jest więź emocjonalna niezależnie od ich płci; prawidłowy rozwój emocjonalny człowieka w okresie rozwojowym jest zależy od jakości więzi emocjonalnej w danej rodzinie, a nie od płci osób tworzących rodzinę".
Czy to wygląda na definicję? Raczej na pewne postulaty autora, bowiem - przypomnę - jest to słowniczek. Przynajmniej z założenia.
Autor założył sobie w tej książce, że będzie opierał się na badanach psychologicznych, nie będzie opisywał ich metodologii, ani podawał nazwisk badaczy. Efekt - opisuje różne wnioski, a czytelnik, który chciałby sobie więcej doczytać, nie wie gdzie. Przy okazji tenże czytelnik (wiercący dziurę w brzuchu jak pisząca te słowa) nie może także sprawdzić czy pan autor nie podał wybiórczych wniosków z badań.
Następna rzecz rzucająca się w oczy to fakt olbrzymiej liczby przykładów dotyczących nietolerancji wobec osób homoseksualnych. Bez wątpienia jest to temat bliski autorowi, ale dlaczego opisując ważne kwestie jak nierówności i wstręt nie pochyli się na przykład nad: bezdomnymi, niepełnosprawnymi, biednymi, dziećmi z placówek czy z rodzin patologicznych, wałkując wciąż na okrągło kwestię homoseksualizmu?
Styl, którym napisana jest książka to jakaś dziwaczna hybryda, składająca się z fragmentów niewątpliwie naukowych (i często zbyt zagmatwanych jak na książkę popularnonaukową) oraz absurdalnie potocznych zwrotów lub zdań z błędami gramatycznymi czy logicznymi.
Zdania wielokrotnie złożone pozbawione są logicznego sensu i połączenia między członami. Niektóre fragmenty przypominają tekst przetłumaczony z innego języka za pomocą głupawego translatora.
Czyta się to mozolnie, z małym zrozumieniem i dużym znudzeniem.
Graficznie też książka nie powala - zamieszczono co prawda jakieś zdjęcia czy ramki, ale także prymitywne i źle zrobione wykresy czy grafy.
Wreszcie pytania na koniec każdego rozdziału. Pomysł dobry, gorzej z wykonaniem, bowiem autor sugeruje odpowiedzi:
" - Co najczęściej myślę, gdy mój nastrój się obniża? (np. "jestem beznadziejna/y, skoro jest mi źle"; "znowu się boję i nie mogę na siebie patrzeć"; "znowu jestem wściekła/y i nienawidzę siebie za to" itd.).
Wreszcie układ książki i treści, który - mimo rozdziałów i podrozdziałów - jest tak nieprzejrzysty, że chcąc wrócić do jakiegoś fragmentu, musimy wykonać mozolną pracę przekartkowania całej książki.
Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy. Ot, na artykuł jakiś.
Trzy gwiazdy tylko z uwagi na jakieś ciekawostki czasem.
Co za dziwna książka! We wstępie autor, bardzo utytułowany, wykładowca, badacz i terapeuta (zastanawia mnie, jakie odniesienie do rzeczywiście zdobytego doświadczenia w tych dziedzinach ma fakt, że wygląda na trzydziestokilkulatka), zaznacza, że: "(..) książka z założenia ma więc pomóc w podnoszeniu własnych kompetencji emocjonalnych". Autor, słusznie, jako podstawę owych...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to