Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Och Kvothe och Kvothe coś Ty dobrego narobił? Książka przeznaczona raczej dla młodzieży aniżeli doświadczonego czytelnika fantasy, lecz pomimo tego jedno z większych literackich odkryć ostatnich 5 lat. Fabuła leci do przodu niczym pisana od linijki wg schematu stosowanego w filmach Marvelach tj.12 etapów bohatera podróży; tak jak są wzloty i upadki głównego bohatera, tak i w książce są ciekawsze i nudniejsze fragmenty (w tym mój ,,ulubieniec” czyli ok. 100- stronicowy harem u Feluriany). Skoro bohater jest kreowany na prawdziwą legendę, to w dotychczasowych częściach cyklu, zabrakło mi więcej prawdziwego ,,światowego” zagrożenia; jak na razie jego arcywrogiem jest mameja Ambrose, zaś kwestia samych ,,złych o których nawet nie można mówić” jest niestety dopiero na 3 planie. Kolejny jest mało interesujący wątek miłosny z materialistką Denną, która ma swojego sponosra niczym Christian Grey, a pomimo tego próbuje się docierać z Kvothem, który i tak ma na to wywalone, o matko! Ponadto ciężki początek, i końca nie widać całego cyklu, ot taki koń na białym rycerzu  ogólnie polecam, tym bardziej, że cykl ma bardzo wysokie oceny 

Och Kvothe och Kvothe coś Ty dobrego narobił? Książka przeznaczona raczej dla młodzieży aniżeli doświadczonego czytelnika fantasy, lecz pomimo tego jedno z większych literackich odkryć ostatnich 5 lat. Fabuła leci do przodu niczym pisana od linijki wg schematu stosowanego w filmach Marvelach tj.12 etapów bohatera podróży; tak jak są wzloty i upadki głównego bohatera, tak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł książki nawiązuje do słów, których użył prokurator na kobiety opisywane w książce, który jak się okaże podczas poznawania ich historii bardzo trafny. W książce podobało mi się to, że przedstawione historie nie są rozpatrywane w sposób zero-jedynkowy, a zarazem autorka w żadne sposób nie usprawiedliwia czynów dokonanych przez w/w. kobiety, poza tym, że po tylu latach wspólnych rozmów wyraźnie optuje za tym by dać tym kobietom drugą szansę. W książce jest przedstawiona historia 2 głównych kobiet zamieszanych w morderstwa 7 osób (Tate- La Bianca); przedstawiono zarówno młodość, czas spędzony z Rodziną i to co działo się z nimi już przebywając za więziennymi murami. Książka jest zapisem historii przeprowadzonych rozmów z tymi kobietami oraz przeplata się ona z historiami o własnej młodości autorki, która często odwołuje się w książce do zła popełnianego wobec Żydów, gdyż sama jest w pewnym stopniu Żydówką. Jest tu sporo analogii między tymi oboma wątkami, przez co książka nie jest zbyt mocno skoncentrowana na wątku morderstw, jakby się można było tego spodziewać, lecz jest też próbą odpowiedzenia na ogólne pytanie dot. zła na świecie i skąd się ono bierze, nawet w ludziach, którzy wydawać by się mogło nie są zdolni do takich okropności jak brutalne morderstwa. Moim zdaniem głównym przekazem książki jest pokazanie to, iż zła natura człowieka nie jest uwarunkowana genetycznie, jak niektórzy próbują tego dowieść, tylko człowiek będąc poddawany odpowiednim manipulacjom/praniu mózgu/słabościom w życiu, jest w stanie dokonać takich okropności. Plusem są tu nawiązania do psychonaukowych ciekawostek t. j. bodajże najsłynniejszy eksperyment psychologiczny świata - eksperyment stanfordzki Zimbardo, a także nawiązanie z książką Dave Grossmana ,,O Zabijaniu”. Książka w intrygujący sposób pokazuje życie bohaterek, ale i też ich relacje ze swoimi rodzinami, jak i rodzinami ofiar. Co najważniejsze w całej historii, autorka stara się odpowiedzieć na pytanie: jak to się stało, że dosyć niski mężczyzna potrafił założyć komunę i zmusić ludzi to takich czynów, będąc znany na świecie jako największy morderca świata, pomimo tego, że de facto nikogo nie zabił, stał się tym kim się stał, idolem niezrozumiałej dla mnie popkultury.

Tytuł książki nawiązuje do słów, których użył prokurator na kobiety opisywane w książce, który jak się okaże podczas poznawania ich historii bardzo trafny. W książce podobało mi się to, że przedstawione historie nie są rozpatrywane w sposób zero-jedynkowy, a zarazem autorka w żadne sposób nie usprawiedliwia czynów dokonanych przez w/w. kobiety, poza tym, że po tylu latach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

21 września 2001 roku to data, której nie da się zapomnieć. 2 wieże symbolizujące potęgę Stanów Zjednoczonych oraz Pentagon – mózg myśli wojskowej USA, 4 samoloty i niestety 2996 ofiar, to smutny bilans zamachu dokonanego przez najbardziej rozpoznawalnego terrorystę na świecie – przywódcę Al-Kaidy Osamę Bin Ladena. Pomimo jego śmierci w 2011 roku, echa jego poczynań nadal są gorąco komentowane przez agencje wywiadowcze oraz pisarzy. Wcześniej nikomu nieznany, a współcześnie? Kim był? Co robił? Co miało na niego wpływ, że kierował się takimi a nie innymi ideałami?
Gdyby zagłębić się w historię terroryzmu, można odkryć pewną ciekawostkę. Geneza zamachów sięga XX wiecznej Polski i jej walki o wolność. Każdy by z nas się obraził gdyby nazwał jednego z nas terrorystą, ale tak panowie i panie tak było, to wszystko przez nas, zaczęło się od nas, też mieliśmy wtedy cel.
Człowiek, który dla innych był ucieleśnieniem zła, opętanym na punkcie eliminacji nie islamistów, filantrop i milioner, mający niesamowite wpływy u rodziny królewskiej, traktowany z szacunkiem przez wszystkich Saudyjczyków, przez drugich z bliskiego otoczenia kochający ojciec i świetny mąż, będący przykładem dla innych muzułmanów, serdeczny przyjaciel. Dwie różne opinie o tym samym człowieku, więc gdzie leży prawda? Książka nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie ale stara się wyjaśnić punkt widzenia zarówno jednej, jak i drugiej strony. Nie oceniaj zrozum. Obie strony mają logiczne argumenty za swoimi racjami. Plusem książki jest to, że jest to prequel wydarzeń sprzed ataku na WTC. Jedynie 10 ostatnich stron pisze o tym jak Amerykanie zareagowali na ten zamach. Historia młodości Osamy jest naprawdę wciągająca. Książka jest w pewnym sensie stadium ewolucji osoby, która wychowała się w trudnym okresie historii własnego kraju, co w połączeniu z nadinterpretowaniem założeń własnej religii wg własnego widzi mi się, dało koszmarny rezultat. Niestety w dzisiejszych czasach, Al.-Kaida stała się wzorem dla innych organizacji, w tym obecnie jeszcze zapewne potężniejszej – ISIS. Polecam 

21 września 2001 roku to data, której nie da się zapomnieć. 2 wieże symbolizujące potęgę Stanów Zjednoczonych oraz Pentagon – mózg myśli wojskowej USA, 4 samoloty i niestety 2996 ofiar, to smutny bilans zamachu dokonanego przez najbardziej rozpoznawalnego terrorystę na świecie – przywódcę Al-Kaidy Osamę Bin Ladena. Pomimo jego śmierci w 2011 roku, echa jego poczynań nadal...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ten tom był na swój sposób wyjątkowy. Z reguły nieciekawy wątek, autor potrafił przekuć w naprawdę fajną intrygę. Ale od początku... Stanowisko wice-prezydenta USA jest chyba najmniej popularnym stanowiskiem jeżeli chodzi o karierę polityczną, jest wręcz dla niektórych powodem do wstydu, kto bowiem zna ich nazwiska i je pamięta jeszcze przez długie lata? Tak naprawdę, są oni pionkami w całej grze i nic nie znaczą i nie wnoszą (oprócz tego że przewodzą obradom Senatu). Taką osobą jest akurat w tej części Brook Armstrong, który powoli szykuje się do następnych wyborów prezydenckich. Za jego ochronę odpowiada skuteczna jak zawsze Secret Service, jednakże na prośbę głównodowodzącej Jack Reacher udziela audytu co ukazuje, że nie jest zawsze tak kolorowo, bynajmniej... Ktoś chce zabić wice, i nie jest to Reacher. Jak zawsze ,,przypadkowo" ze względu na swoje wykształcenie i umiejętności, przy okazji Racher jest proszony o pomoc w uchwyceniu szakala. I to tyle jeżeli chodzi o główny rys fabuły.

W tej części niestety nie było żadnego większego mordobicia, efektownych strzelanin czy barowych bójek, za to mieliśmy rozpisaną intrygę, której wyjaśnienie dawało wiele do zastanowienia i nie było do końca tym dobrym przesłaniem. Podobnie, jak i w grze o tron, tak i tutaj niektórzy ,,główni" bohaterowie nie mogą czuć się bezpieczni. Ciekawym elementem było wspominanie zmarłego brata Reachera - Joego, w końcu nie wiele wiemy o rodzinie naszego żandarma. Reacher w tej części potrafił nawet wyglądać jak człowiek. Zdecydowanie do tej części pasował mu garnitur aniżeli zestaw z second handu. Głównej intrydze mam za złe to, że nie dawała wcześniej żadnych wskazówek co do rozwiązania problemu. Dopiero na końcu jest to wytłumaczone, przez co całe budowane napięcie i główkowanie nad motywami sprawców rozbija się jak bańka mydlana, i jest po prostu przeciętne. Ostateczna batalia i pościg też uważam że została rozpisana niestety poprawnie, ale w porównaniu ze słabą poprzednią częścią, tutaj początkowe 4/5 książki było wciągające, niestety jak już pisałem zakończenie trochę kulało.

W ostatecznej ocenie nie jest to na tyle zła książka, by dać jej mniej niż 5 a w porównaniu z 1 czy 3 częścią cyklu wypada to na przeciętnie z plusem, to jednakże miała też ona zdecydowanie swoje pozytywne strony. Wątek nadaje się w sam raz na ekranizacje, a ja jestem ciekaw co dalej u Reachera:)

Ten tom był na swój sposób wyjątkowy. Z reguły nieciekawy wątek, autor potrafił przekuć w naprawdę fajną intrygę. Ale od początku... Stanowisko wice-prezydenta USA jest chyba najmniej popularnym stanowiskiem jeżeli chodzi o karierę polityczną, jest wręcz dla niektórych powodem do wstydu, kto bowiem zna ich nazwiska i je pamięta jeszcze przez długie lata? Tak naprawdę, są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak dla mnie, jak na razie, najsłabsza część z całego cyklu. Strasznie szybko się ją czytało, nie mogłem się przekonać co do motywów działania Reachera, poznać główne osoby będących w potrzebie, a tym bardziej zabrakło silnego czarnego charakteru, a cała intryga nie była porywająca. Całą książkę traktowałbym bym bardziej jako odcinek jakiejś peruwiańskiej telenoweli aniżeli materiał na pełnometrażowy film z Tomem Cruisem.

Za brakło mi akcji, jaką dawały mi poprzednie części. Praktycznie nikomu nie została obita buźka, jak to Reacher miał w zwyczaju to dokonywać. Nie było nawet scen łóżkowych! Bardziej zaciekawiły mnie opisywane przez autora krajobrazy niż historia Carmen Greer. Obym się nie zraził do kolejnych części, bo to dotychczas nie było tak źle, a całość sprawia pomimo tego potknięcia - radość.^^

Jak dla mnie, jak na razie, najsłabsza część z całego cyklu. Strasznie szybko się ją czytało, nie mogłem się przekonać co do motywów działania Reachera, poznać główne osoby będących w potrzebie, a tym bardziej zabrakło silnego czarnego charakteru, a cała intryga nie była porywająca. Całą książkę traktowałbym bym bardziej jako odcinek jakiejś peruwiańskiej telenoweli aniżeli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciekawa część przygód ,,Jacka Poszukiwacza". W porównaniu bynajmniej z trzema ostatnimi częściami, gdzie nie były one nadzwyczaj porywające i zapadające w pamięci, były wręcz przejściowymi poczytadłami pomiędzy innymi lekturami, chęcią odetchnięcia od innych gatunków; to tutaj już od pierwszej strony jesteśmy szokowani rozwojem sytuacji w jakiej znalazł się Reacher i staramy się odpowiedzieć na pytanie czemu Reacher zabił policjanta?

Fabuła była naprawdę intrygująca. Kolejne etapy podczas których, już prawie schematycznie, wykonywał nasz żandarm, czyli poznanie ładniutkiej kobiety w potrzebie, infiltracja jej wrogów, zdobycie zaufania wrogów, plan ich likwidacji, przerwy na seks bez zabezpieczeń (jeśli w każdym tomie robi to samo z każdą inną dziewczyną, być może doczekamy się kilku sequeli Reacherów Juniorów), widowiskowe morderstwa antagonistów i nieprzejmowanie się ciałami (a co tam, nie ma mnie przecież w żadnej bazie danych) i po tym całym cyklu jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani i napełnieni poziomem ,,reacheryzmu".

Na wielką zasługę zaliczyć trzeba rozpisanie przeciwników Reachera (najbardziej myślę tu o podobieństwach do Hoobiego z 3 części). Niezwykle ekscytująca walka z ,,gorylem" była rozpisana wręcz groteskowo i nadzwyczaj brutalnie jak na dotychczasowe standardy, a sposób opisania był taki jak bym sam był Jackiem. Próba przeniesienia tej sceny na ekran byłaby zapewne widowiskowa, czego jestem wielkim fanem i sam czekam na najnowszy film z udziałem Toma Cruisa. Ponadto akcja nie działa się w jednym miejscu, tylko przemieszczaliśmy się w różne zakątki stanów, gdzie dodatkowo trup ścielił się gęsto, a i jak zawsze znalazło się miejsce na małe fiku-miku z bezradnymi i o dziwo ładnymi kobietami (czemu nie ma nigdzie tych brzydkich?) :P

Nie ma co oczekiwać zaskakujących twistów fabularnych, każdy bowiem kto sięga po książki Lee Childa, zapewne wie, że ich tu nie znajdzie, liczy się bowiem poziom ekscytacji z działań Reachera. Nie szukamy tu nadmiernych wątków miłosnych, przemyślanych intryg - jesteśmy ciekawi jak zostanie rozwiązany problem. Jak dla mnie cały cykl świetnie by nadawał na serial typu procedural, ale zapewne to tylko marzenia.

Dla mnie ta książka była ,,czymś" ciekawym, gdzie pod koniec lektury miałem uśmiech na twarzy, i gdzie moja fantazja została pobudzona do tego stopnia by samemu wcielać się w postać tytułowego bohatera i rozwalać nieprzyjemnym gościom ich buźki. Jestem zadowolony i biorę się za czytanie następnej części^^

Bardzo ciekawa część przygód ,,Jacka Poszukiwacza". W porównaniu bynajmniej z trzema ostatnimi częściami, gdzie nie były one nadzwyczaj porywające i zapadające w pamięci, były wręcz przejściowymi poczytadłami pomiędzy innymi lekturami, chęcią odetchnięcia od innych gatunków; to tutaj już od pierwszej strony jesteśmy szokowani rozwojem sytuacji w jakiej znalazł się Reacher i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzeci już tom przygód w malowniczej szwedzkiej nadmorskiej miejscowości we Fjallbace. Jak dla mnie jest to na razie najlepsza z dotychczasowych części (te 3 tomy są chyba jakieś magiczne; podobnie jak u Jo Nesbo 3 tom ,,Czerwone gardło" przyniosło mu rozgłos tak i Camilii Lackberg ta sztuka się udała). Poniżej postaram się to bez spoilerów w miarę rzeczowo przedstawić.

Podobnie jak w poprzednich częściach, całą fabułę można rozbić na 3 części.

Pierwsza część dotyczy głównego wątku kryminalnego, a ten w skrócie dotyczy śmierci 7 letniej dziewczynki Sary, która jak się okazuje nie koniecznie utonęła przypadkiem; ponadto matka ofiary jest dobrą przyjaciółką głównej bohaterki, Eriki, przez co ta sprawa mocno dotyczy też jej. Sam wątek jest prowadzony sprawnie i posiada ciekawe zwroty akcji, są dobrze zgrane zmyłki i poszlaki; trudno wskazać kogoś konkretnego na podejrzanego. Trzeba za duży plus przyznać to, iż autorka poruszyła dla wiele temat tabu jakim jest śmierć dzieci czy pedofilia. Dodatkowo autorka często odwoływała się do terminów medyczny, np. do zespołu Aspargera; jeżeli ktoś nie miał styczności wcześniej z tym terminem, nie musi się martwić jego nieznajomością, gdyż w książce jest to wszystko ładnie wytłumaczone i wplecione w fabułę. Ta część spodoba się wszystkim fanom skandynawskich kryminałów^^

Jeżeli chodzi o drugą część, to dotyczy ona wydarzeń dziejących się w przeszłości, poczynając od 1924, powoli zmierzając aż do teraźniejszości. Z pozoru nic nie wiążące się ze sobą historię (współczesny i ten przeszły) pod koniec książki jesteśmy wręcz onieśmieleni pomysłem autorki na rozwiązanie tej części. Jest to też, moim zdaniem najlepszy i najmocniejszy punkt książki. Historia Agnes, osoby która była rozpieszczana przez całe życie musi sprostać nowej i diametralnie inne sytuacji niż dotychczas jest wyjątkowa. Dzisiaj nazywalibyśmy ją blacharą, która szuka wyłącznie sponsora za swoją ładną buzię. Jej charakter jest mocno irytujący, chociaż każdy z nas nie raz spotkał kogoś takiego. Sytuacji w jakiej znalazł się tytułowy kamieniarz, przymusowy wybranek Agnes, jest nie do pozazdroszczenia. Wczytując się w historię, szczerze mu współczujemy i mamy sami ochotę zabić Agnes. Dawkowana co kilkanaście stron historię byłą dla mnie czymś wyjątkowym. Spokojnie ta część mogła by być napisana w ramach oddzielnej pozycji, która chętnie bym przeczytał.

Trzecia część książki dotyczy wątków pobocznych, a dokładniej mam tu na myśli życia po porodzie Eriki. Trudy związane z wychowywaniem małego brzdąca nie są tak kolorowe jakby się mogło wydawać. Myślę, że nie jedna matka potwierdziła by te słowa, że poród jak i wychowywanie malucha to duża odpowiedzialność, a czasu na relax jest wręcz błogosławieństwem. Dla facetów to coś normalnego, obowiązek, który ciąży na kobiecie; wielu z nich nie zdaje sobie sprawę z tych trudności; i ja jako chłopka, który jeszcze nie ma dzieci, ta część opowiadania dała mi do myślenia, za co szczerze cenię sobie tę cześć historii.

Holistycznie, cała książka jest świetna. W porównaniu z poprzednimi częściami, czuć wyraźną zmianę. Prowadzona intryga i stworzone postacie są charakterne, zapadają w pamięć, rozwiązanie jest nie banalne; chociaż ja po przeczytaniu już wielu kryminałów miałem swoje podejrzenia od początku książki co do sprawcy całego zdarzenia i się nie myliłem; to całą historię czytało się przyjemnie. Modlę się wręcz o to by kolejny tom był co najmniej równie dobry co ten, bo jednak ta książka pozostanie mi w pamięci:) polecam gorąca z mroźnej Fjallbacki^^

Trzeci już tom przygód w malowniczej szwedzkiej nadmorskiej miejscowości we Fjallbace. Jak dla mnie jest to na razie najlepsza z dotychczasowych części (te 3 tomy są chyba jakieś magiczne; podobnie jak u Jo Nesbo 3 tom ,,Czerwone gardło" przyniosło mu rozgłos tak i Camilii Lackberg ta sztuka się udała). Poniżej postaram się to bez spoilerów w miarę rzeczowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moje w sumie chyba pierwsze podejście do szwedzkich kryminałów. Poprzedni tom ,,Księżniczki z lodu" był ciekawym połączaniem dramatu rodem z M jak Miłość oraz wątkiem pobocznym, który właściwie skradł moją uwagę swoją obyczajowością. Historia Eriki i Patrika swobodnie mogła by stać się bestsellerem pominąwszy wątek kryminalny, co oznacza że właśnie wątek obyczajowy sprzedał by się równie dobrze. TO właśnie główne postacie, Patrik i Erika, są kołem napędowym całej powieści, ich relacje pomiędzy sobą oraz relacje z rodziną czy znajomymi przykuwają chyba największą uwagę. Ich rozmowy i rozterki czyta się z wyważoną uwagą, która pozwala na krótkie odetchnięcia pomiędzy kolejnymi odkrywanymi faktami w sprawie toczącego się śledztwa. Prawie jak Policjanci i Policjantki z TV4...

Główny wątek kręci się wokół rodziny Hultów, których w książce jest całkiem sporo, licząc do tego kobiety z nimi związane. W połowie książki jeszcze myliły mi się poszczególne osoby, poziom pokrewieństwa był skomplikowany dla mnie niczym w Modzie na Sukces, a fabularne twisty pod koniec książki i rozwiązanie ostateczne zagadki w ogóle jest dla mnie niebotyczne. Tytułowy Kaznodzieja ma swoje momenty, jest on osobą, która tak naprawdę nakręciła cały główny wątek. Nie mniej całość czytało się przyjemnie. Autorka chyba w każdej swojej książce lubi wtrącać retrospekcje pomiędzy rozdziałami, podobnie jak to miało miejsce w 1 Tomie przygód Eriki, a i zapewne będzie miało miejsce w kolejnych tomach.

Ciekawi mnie sam sposób rozwikłania zagadki, a tym bardziej rzeczy z dziedziny medycyny. Nie będę tu spoilerował dokładnie o co chodzi, ale nie znalazłem wzmianki o tym iż naukowo medyczne rzeczy, którymi posługują się bohaterowie były konsultowane z kimś odpowiedzialnym, co na tle fabuły było niezwykle istotne^^

Co do książki jestem zadowolony, nie spodziewałem się wstrząsających momentów czy niesamowitych zwrotów akcji. Stwierdziłbym, że to po prostu skandynawskie kryminały, a dokładniej szwedzkie, człowiek wie co bierze do ręki, spodziewałem się po części tego co będę czytał. I powiem szczerze, ja to kupuję.

Odkąd moim sercem od wielu lat włada Norwegia, a Szwecja nie wydawała mi się nawet warta uwagi, po przeczytaniu już i aż! 2 tomów diametralnie muszę zmienić zdanie. Chętnie bym posiedział sobie z główną bohaterką na werandzie z kubkiem kawy wpatrzony w zachodzące nad morzem słońce. Baa nawet ponoć mają tam upały, a ja myślałem, że nad morzem jeżdżą na łyżwach:P Jeżeli wierzyć na słowo pisane autorki, Szwedzi to fajni ludzie, nie byli idealizowani; byli pokazani ze swej naturalnej strony, oczywiście było kilka irytujących osób w książce ale spokojnie, w Polszy też takich mamy^^

Dużo pisania o niczym, to nie dobrze. Polecam tak czy siak, biorę się za kolejny tom ,,Kamieniarza"; boję się, że w tym tempie mój portfel tego nie wytrzyma:/ żegnaj Fjalbacko...

To moje w sumie chyba pierwsze podejście do szwedzkich kryminałów. Poprzedni tom ,,Księżniczki z lodu" był ciekawym połączaniem dramatu rodem z M jak Miłość oraz wątkiem pobocznym, który właściwie skradł moją uwagę swoją obyczajowością. Historia Eriki i Patrika swobodnie mogła by stać się bestsellerem pominąwszy wątek kryminalny, co oznacza że właśnie wątek obyczajowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Brandon Sanderson przyzwyczaił mnie do pisania długich, niezwykle wciągających i wielowątkowych powieści (Cykl Archiwum Burzowego Światła, końcówka Oka Czasu). Czytając Stalowe Serce dostajemy do przeczytania 440 stronicową powieść, ale cóż to jest za powieść. O tyle o ile pierwsze 100 stron były dla mnie przeciętne, t o tyle od końca powieści nie można było się oderwać, ale o tym wkrótce. David, główna postać książki i jej narrator, czytając o nim inne recenzje muszę się zgodzić, jest to postać najmniej charakterystyczna dla tytułowego cyklu Mścicieli i trochę mdła. Jego motywy są jasno określone i wyłożone, chęć zemsty nie jednokrotnie przejawia się w książkach. Nie ma w tego czegoś za co można by było go polubić, współczuć czy mu kibicować, jest przeciętniakiem, któremu udaje się wiele rzeczy i ma sporo szczęścia, i tyle. Zdecydowanie najbardziej enigmatyczną postacią jest szef grupy, Profesor. Jeżeli chodzi o pomysł na książkę, to fani anime na pewno będą zwracać uwagę na podobieństwa do Darker Than Black, jednakże pomysł z Epikami w moim odczuciu wypada tu lepiej, trudniej poznać te ich sekrety. Książkę czytało się bardzo szybko, nie jest skomplikowana ale akcja nie daje nam odpoczywać, i w sumie sam nie wiem jak to odebrać. Z jednej strony wszystko idzie w wiadomym kierunku, a z drugiej wszystko jest takie ociosane z emocji, rozwinięć czy dopowiedzeń. Jestem ciekaw kolejnego tomu (chociaż jak sam autor pisał, że myślał nad nią długo od 2007 roku), nie wiem kiedy spodziewać się następnej części). W sumie można mieć pewne domysły jak będzie wyglądać kolejny tom, ale mam nadzieję że nie będzie to też tak oczywiste. Książka mogłaby być równie dobrze przedstawiona jako serial, który z chęcią bym obejrzał. Polecam jak ktoś szuka czegoś zjawiskowego i wciągającego, ale bohaterowie nie będą w naszej pamięci na długo, tylko fakty się liczą :)

Brandon Sanderson przyzwyczaił mnie do pisania długich, niezwykle wciągających i wielowątkowych powieści (Cykl Archiwum Burzowego Światła, końcówka Oka Czasu). Czytając Stalowe Serce dostajemy do przeczytania 440 stronicową powieść, ale cóż to jest za powieść. O tyle o ile pierwsze 100 stron były dla mnie przeciętne, t o tyle od końca powieści nie można było się oderwać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka moim zdaniem trudna do przeczytania, ale warta uwagi. Zawiera dużo naukowych pojęć i definicji, które dla niewtajemniczonych nie zostają wszystkie przetłumaczone na bardziej przyswajalny język. Dużą część czasu siedziałem ze słownikiem by nie zgubić sensu czytanych informacji. Przez pierwsze 200 stron nie widziałem jak za bardzo się odnieść do tego co czytałem, baa, jeżeli ktoś by mnie się spytał o czym było te pierwsze 200 stron musiałbym się mocno skupić na wydajnej odpowiedzi. Ostatnie 50 stron tak naprawdę mnie usatysfakcjonowało, gdzie tak tam właśnie znajduje się odpowiedź na pytanie zawarte w tytule książki. Pozycja ta najwyraźniej przerosła moje oczekiwania i chęć tego co chciałem się dowiedzieć, w porównaniu do opinii innych recenzujących. Budowa książki to właśnie wyjaśnienie dialogu pomiędzy teologią a filozofią, dodatkowo mieszając w to logikę i inne nauki które stworzyły tę książkę jeszcze trudniejszą w odbiorze i zrozumieniu. Liczyłem bardziej na przemyślenia czysto filozoficzne, których było tutaj stanowczo za mało, zamiast tego otrzymałem mocne ,,pranie mózgu" i odpowiedź która mnie nie usatysfakcjonowała. Zobaczymy co wyczytam z innych prac tego autora :)

Książka moim zdaniem trudna do przeczytania, ale warta uwagi. Zawiera dużo naukowych pojęć i definicji, które dla niewtajemniczonych nie zostają wszystkie przetłumaczone na bardziej przyswajalny język. Dużą część czasu siedziałem ze słownikiem by nie zgubić sensu czytanych informacji. Przez pierwsze 200 stron nie widziałem jak za bardzo się odnieść do tego co czytałem, baa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

We współczesnym świecie kobiety to piękne i inteligentne istoty, bez których żaden facet nie możne sobie wyobrazić dnia. Każda najmniejsza czynność, chwila czy gest w końcu doprowadza nas do tych istot. Coś co dla nas jest obecnie codziennością, kiedyś było czymś o czym trudno sobie teraz pomyśleć. Podobnie jak w odległych krajach, głównie afrykańskich, tak i w średniowieczu i nowożytności kobiety nie miały żadnych praw, we współczesnym tego słowa znaczeniu. Droga do równouprawnienia kobiet była ciężka. Okupowana przez wiele lat ideologia wyższości mężczyzn nad kobietami, musiała w końcu, podobnie jak i wszystkie inne reżimy, upaść. Charakterystyka pogardy i wręcz poniżania kobiet w dawnych czasach opisywana w książkach, i tak nie oddaje nam całościowego oraz emocjonalnego stanu rzeczy. Jedną z prób przełamania tabu, dotyczącej równouprawnienia kobiet, podjęła angielska pisarka Mary Wollstonecraft, urodzona w 1759 roku, uważana obecnie za prekursorkę feminizmu. Żyjąca w czasach rewolucji francuskiej, w której wszyscy naokoło dyskutowali na temat praw człowieka, Mary byłą osobą skromną i na swój wiek inteligentną, niestety jej los, podobnie jak i innych jej podobnym, nie był dla niej zbyt szczęśliwy. Wychowana przez pijaka ojca, który ją również bił, nie zaznała rozkoszy dzieciństwa. Pomimo tego, mając oparcie w przyjaciołach, potrafiła z siebie wydobyć wielki talent. Nie pozostając bierną obserwatorką codziennego życia, analizowała i wysuwała własne wnioski dotyczące życia. Będąc głodną wiedzy, czytała teksty Jean-Jacquesa Rousseau i innych filozofów, co niewątpliwie miało wpływ na jej późniejszą karierę. Nieszczęśliwe małżeństwa, brak poczucia miłości i stabilności, doprowadziły ją także do 2 prób samobójczych. Będąc zmęczona życiem dała wyraz swoich rozmyślań w swych powieściach. Dlatego też, doświadczenia codzienności pozwoliły jej napisać książkę, która przyniosła jej międzynarodową sławę. Mam na myśli tu Wołanie o prawa kobiety, które zamierzam omówić i ocenić w poniższym tekście.
Aby dokładnie zrozumieć co miała na myśli autorka, musimy cofnąć się w czasie i przenieść do XVIII i XIX Anglii i Francji, i postawić się w miejsce tamtejszych kobiet. Mary Wollstonecraft już na wstępie swej książki zaznajamia czytelnika ze sprawą praw kobiet i ich równouprawnienia. Wg niej by dobrze poznać historię i ją zrozumieć należy czytać książki, które są dla rozumu tym samym czym ostrzałka dla miecza. Prawa natury, które ludzie przenoszą na płaszczyznę tamtych czasów pokazują jednoznacznie, że w rozumieniu ludzi samiec ma za zadanie zdobywać, a samica ma być uległa. Dlatego też próba podjęcia napisania tej książki ma uświadomić kobietom swoją wartość i przejrzeć na oczy, szczególnie tym kobietom, które uważa się w społeczeństwie za bezużyteczne.
W swym pierwszym rozdziale mamy do czynienia z konsekwentnym celem do którego dąży autorka, a mianowicie do obalenia przesądów. Czym bowiem różni się kobieta od mężczyzny? Kobieta w oczach mężczyzny to bezrozumne stworzenie, a czym się z kolei różni zwierzę od człowieka? Odpowiedź na to pytanie to rozum. Analizując te pytania śmiało możemy stwierdzić, że dla mężczyzn żyjących np. w opisywanej Anglii, kobieta to nic innego jak zwierzę. Autorka stwierdza, że rozum to najlepsza rzecz jaka mogła się przytrafić kobietom, który jest zdecydowanie lepszy od pieniędzy. Wiele razy w tej książce będziemy świadkiem krytycyzmu wobec poglądów Rousseau, wg którego człowiek jest zwierzęciem nietowarzyskim, i podobnie tak jak szeregowy w wojsku słucha rozkazów tak i ludzie naśladują inne osoby, w sposobie ubioru czy zachowania - tak Rousseau wyobraża sobie sposób myślenia kobiety. W odpowiedzi mamy ripostę autorki dotyczącej tego, że kobiety posiadają rozsądek, a słabe stworzenia nie mają nawet charakteru.
W drugim rozdziale staramy się poznać odpowiedź na pytanie dlaczego kobiety są tak surowo i powierzchownie traktowane. Dla niektórych mężczyzn kobieta powinna tylko ładnie wyglądać i się prezentować, pozostawiając w ich rękach ochronę za ich osobę. Przyczyn tej sytuacji możemy upatrywać w sposobie edukacji poszczególnych płci. Zarówno kobiety jak i mężczyźni powinni być edukowani tak samo, by stać na tym samym poziomie rozumowania, doprowadzając stan obu płci do stanu równowagi naturalnej, w której to nie ma uprzedzeń. Pomimo tego, że mężczyźni doskonalą wiedzę, dla kobiet pozostaje to sprawą wręcz drugorzędną, nie tak jak edukacja. Z kolei edukacja dla mężczyzn też się przydaje, pozwalając im więcej korzystać z przywilejów życia. Żołnierze podobnie tak jak kobiety uczą się tylko powierzchownie wykonywać zadania, dlatego też starajmy poszerzać się ich horyzonty, by skończyć z tym ślepym posłuszeństwem. Ważną role w traktowaniu kobiet ma również sprawa miłości, uczucia i namiętności. Mądra kobieta stanie się dla swego męża przyjaciółką, a nie osobą na utrzymaniu, gdyż najsilniejszym spoiwem społeczeństwa jest przyjaźń. Jak to ujęła pewna osoba: Rzadko można spotkać prawdziwą miłość; prawdziwą przyjaźń jeszcze rzadziej. Konkluzje te prowadzą nas do pytania czy słaba i nierozumna kobieta może być jednocześnie silną matką? W owym czasie pozostało to chyba prędzej utopijnym marzeniem.
W rozdziale trzecim porównujemy zarówno wady jak i zalety obu płci. Dla kobiet mężczyźni są tylko silniejsi niż kobiety ze względu na swoją budowę anatomiczną i styl wychowania. Gdyby kobiety/dziewczynki równie silnie przykładały się do ćwiczeń fizycznych, tak samo silne by były. Gdy siła jest domeną mężczyzn, rozum powinien być dla kobiet najcenniejszą bronią, dzięki czemu obie płcie będą stały na tym samym poziomie. Im dalej zaczytujemy się w rozważania autorki, tym bardziej odnosimy wrażenie, że Rousseau był seksistą i jawnie potępiał równouprawnienie kobiet. Wracając do poprzedniego wywodu, Mary stwierdza, że kobiety posiadają więcej rozumu, zaś mężczyźni geniuszu. Stawia także następujące pytanie: jak kobiety mają być silne skoro od najmłodszych lat robią typowe kobiece rzeczy, a mężczyźni są zaprawiani w boju i kulturze fizycznej? Wypatrywanie uprzedzeń będzie trwało jeszcze bardzo długi okres czasu, jednak od czegoś trzeba zacząć, nie pozostając biernym na otaczającą sytuację. Należy pamiętać, że kobiety to silne istoty gdyż kobieta wydając na świat potomka wpaja mu zasady jako matka i ojciec. Zgodnie z tym rozumowaniem i ,,systemem Rousseau”, jaki daje przykład matka i kokietka, kobieta próżna i zapatrzona w siebie, skoro wychowując własną córkę, wie, że będzie ona jej późniejszą rywalką, gdy ona sama będzie się starzeć a jej uroda przemijać a u jej córki będzie ten proces przebiegał zupełnie na odwrót?
Czwarty rozdział opowiada o systemie kobiecych obyczajów, który wyjątkowo powstał przez omyłkę zmysłów. Bowiem od zarania dziejów kobieta była niewolnicą. Kobieta zazwyczaj była opisywana w literaturze jako istota stworzona do odczuwania, nie do rozumowania. Kobiety pragną tak naprawdę swoich praw nie po to by być lepsze od mężczyzn. Chcą być one lepsze nad samymi sobą. Należy pamiętać, że bez wiedzy nie może być moralności. Patrząc w sposób bardziej naukowy na mężczyzn i kobiety, biolodzy stwierdzili, że mężczyźni dojrzewają w pełni do 30 roku życia, kobiety zaś przed 20. Dlaczego więc, ci pierwsi uważają się za lepszych? Patrząc także na świat i nam trochę znany, należy się zastanowić na zjawiskiem, gdzie kobieta która zdradza męża jest piętnowana, mężczyzna zaś zdradzając swoją żoną zyskuję aprobatę wśród przyjaciół. Autorka w podsumowaniu potępia te kobiety, które wychodzą za mąż tylko dlatego, żeby poprawić swoje położenie materialne, potępiając także kobiety bogate, wychwalając przy tym te biedne, które znają prawdziwy cel swej egzystencji.
Kolejny rozdział, już 5, jest niezwykle intrygujący. Mamy tu 5 osobnych części, która każda z osobna jest poświęcona innej osobie lub grupie ludzi. W pierwszej części pani Wollenstonecraft zaczyna swoje wywody na temat Rousseau, wg którego kobieta powinna być uległa gdyż ma mniej siły fizycznej, będąc także słabą w odpowiednich chwilach, co niby tylko ma zwiększać chwałę zwycięstwa mężczyzn nad kobietami. Mówi on także, że mężczyzna jest bardziej uniwersalny od kobiet, gdyż mężczyzna jest w stanie przeżyć bez kobiety całe życie, zaś na odwrót taki stan już nie ma racji bytu. Kobiety, które mają być uległe, powinny tylko i wyłącznie się edukować na potrzeby mężczyzn. Jednym pozytywem w jego ocenie jest chyba to, że pomimo braku siły przez kobiety, to posiadają one chytrość, dzięki czemu zgrabnie obroniły się one przed totalnym niewolnictwem. Natura obu stron leży także w rozmowach pomiędzy nimi: mężczyźni podczas rozmów bardziej skupiają się na rzeczy pożyteczne, kobiety zaś na rzeczy przyjemne. W drugiej części tego rozdziału poznajemy poglądy wg Doktora Forduce, którego zdaniem tylko poważania obu stron jest w stanie wytworzyć prawdziwe uczucie, w tym miłość. W części trzeciej Dr John Gregory, zostaje przyjęty niejednoznacznie przez autorkę. W swych rozmyślaniach daje on zdaniem autorki, bardzo powierzchowne rady, gdyż nie zna tak dobrze kobiet, tak jak one same. Jego zdaniem kobiety są dwulicowe. W dwóch ostatnich częściach tego rozdziału, czwartej i piątej, dowiadujemy się, że to uprzedzenia wyniosły mężczyzn do granic tyranii. Kobiety starając się zmienić taki stan, stosują wobec mężczyzn sztuczek by zatrzymać ich przy sobie. Zostają tu także omówione po krótce poglądy mniej lub bardziej znanych osób ówczesnego świata, odpowiednio je akceptując lub odrzucając. Krytycznie odnosi się ona do wychowawców młodego pokolenia. W toku dojrzewania odkrywamy tak naprawdę swoje cnoty/cechy, dlatego też powinniśmy wiedzieć co chcemy zdobyć poprzez kształcenie. Ludzie powinni posiadać wiedzę, jednocześnie próbując snuć rozważania by dotrzeć do prawdy. Wiedzę, wg autorki, zdobywa się poprzez doświadczenia i cierpienia. Zła edukacja czyni ludzi ,,nienaturalnymi/sztucznymi”, gdyż w toku nauki uczą się oni gotowych odpowiedzi. Uprzedzeniem jest zaś coś czego nie da się wyjaśnić.
Dalsza część książki to rozdziały o małej objętości nie wnoszące nic nowatorskiego w problematykę równouprawnienia. Ostatnia część jest bardziej osobistym poradnikiem, niż krytyczną oceny pożądanego stanu. Kobiety powinny być wychowywane z większym rozsądkiem niż były ówcześnie. Ogólnie jest tu dużo mowy o kochaniu i namiętności, jednak w szczegóły nie będę się zagłębiać. Mowa jest także o skromności. Jest dla autorki bardzo ważna cecha, którą powinna posiadać każda kobieta, mówiąc przy tym, że najskromniejsze kobiety to te najbardziej rozwinięte intelektualnie, czyli te najbardziej przez autorkę pożądane w tym świecie. Nie należy mylić także słowa skromność z samokontrolą. Wg Mary Wollstonecraft kobiety wychowuje się poniekąd na niewolnice wrażliwości, dlatego też należy unikać bezwstydnej skromności wśród kobiet ( tj. wspólna kąpiel wśród rówieśniczek). Tylko rozum i mądrość są w stanie zapewnić trwałą miłość, gdyż tak jak wspominałam wcześniej, próżne kobiety po upływie 20 lat wymieniane są na nowsze modele. Prawdziwa kobieta nie powinna myśleć tylko o swojej reputacji. Swą uwagę winna także poświęcać uwagę swym dzieciom i winna myśleć o szacunku dla męża, tworząc doskonałą rodzinę.
Czytając tę książkę, możemy się także natknąć na samokrytykę autorki. Wg niej kobieta posiada kilka słabości, przez które mogą być one manipulowane. Do tych słabości możemy zaliczyć: niewiedzę (kobiety nabierają się na wróżenie z kart i z ręki, nie znają anatomii człowieka), są czułostkowe (są zbyt ufne w historie przedstawiane w romantycznych książkach), ignorancja i źle rozumiany spryt (kobiety potrafią całymi dniami się tylko stroić i są próżne), mają silne przywiązanie i natychmiastowe współczucie.
Podsumowując, książka i historia kobiet przedstawiona przez Mary Wollstonecraft jest odniesieniem jest własnych przeżyć i przemyśleń na temat równouprawnienia kobiet. Książka ta przyniosła jej międzynarodową sławę. W mojej subiektywnej ocenie niestety nie zmieniła ona mojego ogólnego światopoglądu na ten temat. Książka, która była pisana publikowana na przełomie XVIII/XIX wieku, nie wnosi dla mnie nic znaczącego. Traktuje ją bardziej jako historię walki o zrozumienie kobiet, aniżeli manifest żarliwej feministki. Odniosłam wrażenie czytając tę pozycję, że autorka ma za duże mniemanie o sobie. Nie znam jej stosunki do religii, jednakże wyczuwam lekką nieprzychylność, szyderczość i wątpliwość w Boga i historie z Pisma Świętego. Książka ma jednak także i dobre strony. Cała sfera rozmyślań nad tematem kobiet jest poparta racjonalnymi argumentami, nie naginając obecnie znanej nam prawdy. W wielu przytaczanych przykładach znajdujemy ciekawe cytaty oddające cały charakter omawianego tematu. Znajduje się tu także wiele pytań, które zmuszają czytelnika do podjęcia rozmyślań na ten temat. Jest to także krytyczna ocena poglądów Rousseau i innych filozofów, którzy w jej ocenie błędnie oceniają kobiety. W ujęciu holistycznym, książka ta nie jest dla mnie światowym bestsellerem, nie jest też książka która nadaje się do spalenia, trudno ocenić mi jako kobiecie tę książkę we współczesnym świecie. Starając się zrozumieć jej poglądy starałem się wyszukiwać historii z własnego życia, dla poparcia jej tez. Niestety wielu z nich nie udało mi się obronić. Książka ta jest dla mnie przeciętniakiem, która będzie ładnie wyglądać na mojej biblioteczce, czekając aż kolejna, bardziej feministyczna dusza, będzie gotowa ją przeczytać. Wiem tyle, że po inne utwory panny Wollstonecraft raczej nie sięgnę, a rozmyślania nad prawami kobiet pozostawię bardziej doświadczonym w tym temacie.

We współczesnym świecie kobiety to piękne i inteligentne istoty, bez których żaden facet nie możne sobie wyobrazić dnia. Każda najmniejsza czynność, chwila czy gest w końcu doprowadza nas do tych istot. Coś co dla nas jest obecnie codziennością, kiedyś było czymś o czym trudno sobie teraz pomyśleć. Podobnie jak w odległych krajach, głównie afrykańskich, tak i w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Antony Beevor to jeden z najpopularniejszych i najbardziej zasłużonych historyków drugiej wojny światowej. Światową sławę zdobył dzięki książce Stalingrad, która była wielokrotnie nagradzana. W 2013 r., dzięki Wydawnictwu Znak, ukazało się dzieło jego życia, czyli Druga Wojna Światowa.
Książka licząca, dokładnie, 1040 stron, dla wielu może być przerażająca i zniechęcająca. Jednak treści w niej zawarte są warte naszego czasu. W jednej książce zawarto bowiem wszystkie bitwy i fronty wojenne drugiej wojny światowej, widzianej oczami żołnierzy jak i cywilów. Począwszy od walk na granicy radziecko-chińskiej w sierpniu 1939 r., aż po D- Day i upadek III Rzeszy. Książka ukazuje realia wojny, w tym cierpienia i dramaty zwykłych ludzi. Dla niektórych może to być kontrowersyjna książka, ale na pewno niezwykle pasjonująca. Układ rozdziałów nie jest sztywny przez co autor dynamicznie potrafi zmieniać fronty – z Afryki Północnej możemy się nagle przenieść na Daleki Wschód. Ponadto znajdziemy tutaj fotografie, które są dobrym urozmaiceniem całego tekstu. Jedynym minusem jest dla mnie to, że o Polsce i działaniach Polaków nie jest dużo (nie ma praktycznie żadnych informacji o działalności w polskim podziemiu).
Książka długa choć wciągająca. Dzięki niej dowiemy się wszystkiego o tym okresie. Pozycja naprawdę godna polecenia, a nawet obowiązkowa, dla pasjonatów historii oraz tych mniej zainteresowanych tą tematyką. Dwa tygodnie z nią spędzone dały mi jasny obraz tego co się wtedy wydarzyło. Zgodzę się ze zdaniem innego znanego historyka, Rogera Moorhouse, ,,Beevor składa niezliczone kawałki tej zawiłej układanki z niezwykłym talentem”.

Antony Beevor to jeden z najpopularniejszych i najbardziej zasłużonych historyków drugiej wojny światowej. Światową sławę zdobył dzięki książce Stalingrad, która była wielokrotnie nagradzana. W 2013 r., dzięki Wydawnictwu Znak, ukazało się dzieło jego życia, czyli Druga Wojna Światowa.
Książka licząca, dokładnie, 1040 stron, dla wielu może być przerażająca i ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

3 część przygód naszego ulubionego majora żandarma:) gdyby tylko polscy policjanci tak się angażowali w swoją działalność jak Reacher... ach daleko przyszłość:/ Kolejny tom powieści zaczyna się jak zwykle: Reacher robi coś tam, coś tam, ktoś go szuka, bo coś tam, ten ktoś ginie bo przez niego coś tam, coś tam... Nagle szok i niedowierzanie, z pozoru błaha sprawa, ale jednak zwraca uwagę 100 kg Kolosa. Okazuje się, że Jacka szuka jego dawna przyjaciółka, z którą miał nieraz mokre sny, córką gen. Garbera (poznanego w 2 części jego przygód). W toku dalszego poznawania dogłębniej całej fabuły okazuje się, że trzeba znaleźć niejakiego Victora Hobiego zaginionego w akcji ponad 30 lat temu w Wietnamie, tylko że V. Hobi jest biznesmenem pracującym w WTC, więc co łączy obu panów i dlaczego Reacher zostaje wezwany do swego dawnego przełożonego? Niewątpliwie jest to moim zdaniem jak narazie najlepiej zbudowana część pod względem fabuły. Mniej tu było, niż w poprzednich częściach, racjonalnego myślenia. Metody działania Reachera w tym wypadku były nieprzewidywalne, szybkie i zabójczo skuteczne. Nie czułem tu jak w poprzedniej części nieodganiającego się szczęścia, widać było szkołę westpointowską. Z każdym kolejnym tomem, Jack Reacher, dostaje coraz bardziej cięgi. W końcówce został on wręcz ,,przygwożdżony" przez Kapitana Hooka el Hobiego. Postać Hobiego również bardzo wciągająca - zbudowana, do końca nie można poznać prawdziwych motywów jego działania. Obydwaj panowie trafili na równego siebie. Wątek kryminalny dawkowany stopniowo i niezwykle wciągający. Z niecierpliwością czekam na kolejną część, mam nadzieję że będzie równie dobry poziom i główny wątek, Reacher będzie coraz więcej cierpiał i poznamy więcej psychopatów na jego drodze^^

3 część przygód naszego ulubionego majora żandarma:) gdyby tylko polscy policjanci tak się angażowali w swoją działalność jak Reacher... ach daleko przyszłość:/ Kolejny tom powieści zaczyna się jak zwykle: Reacher robi coś tam, coś tam, ktoś go szuka, bo coś tam, ten ktoś ginie bo przez niego coś tam, coś tam... Nagle szok i niedowierzanie, z pozoru błaha sprawa, ale jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jack Reacher znowu w akcji! Uprowadzony to już/dopiero 2 część jego przygód. W tej części Jack włóczy się po świecie odwiedzając poszczególne stany w juesej, i oczywiście przypadkiem (którego skuteczność przypadku wynosi dla niego 99,9%) trafia na aferę, z którą będzie się musiał krwiście rozprawić. Już na 2 stronie powieści jesteśmy świadkami całej historii/pierwszej części całego misterium. Jack idąc sobie w słoneczny dzień ulicami miasta potyka się na młodą kobietę o kulach; postanawiając jej pomóc, oboje wpadają w poważne tarapaty. Całe to wydarzenie jest preludium do wydarzeń, które będą miały miejsce na równinach Montany, 2723 km od Chicago. W tej części zabrakło mi nawiązania do poprzedniej części. Jestem przyzwyczajony do wielotomowej fabuły dawkowanej stopniowo przez autora, tutaj każdy tom może stanowić odrębną pozycję, i sam nie wiem czy mam to zaliczyć na pozytyw czy negatyw:/ Jack Reacher to postać bardzo rozbudowana, były eks żandarm, pozostający ciągle w świetnej formie, borykający się z niemałymi i tak problemami w oczach amerykańskich obywateli staję się wręcz superbohaterem. Niczym za dotknięciem magicznej różdżki, gdzie pojawia się Reacher,pojawiają się kłopoty i nasz ulubiony strażnik Teksasu. Postać fajna, inteligenta ale za to trochę zbyt mechaniczna. Poziom analizy i racjonalne argumentowanie to zalety tej postaci. Mam jednakże wątpliwości co do jego interakcji międzyludzkich. Relacje te wydają mi się zbyt mechaniczne, przetarte rozmowy, sprawdzone scenariusze i dialogi. Nie chciałbym tu spoilerować, ale w niektórych momentach Recher jest inteligentnym burakiem, który za pomocą 3 magicznych słów wyrwie każdą dziewczynę, a to tak nie bardzo się komponuję z tą postacią:/ Na dłuższą metę idzie też zauważyć, że osądy Jacka są w 100% prawidłowe, pozostaje on nieomylny przez cały czas. Tyle szczęścia nie ma chyba nikt. Rozumiem, żę jest świetnie wyszkolonym żołnierzem z analitycznym spojrzeniem, ale momentami dochodzi do zbyt abstrakcyjnych sytuacji, gdzie szczęście zawsze leży po jego stronie, a to też po pewnym czasie robi się nudne:/ Jeżeli chodzi o fabułę, to jest krótko mówiąc: ciekawa. W pierwszej części mamy do czynienia z porwaniem,zaś w drugiej przenosimy się do siedziby fanatycznego gubernatora Nowego Stanu Montana. Emocje były dawkowane stopniowo, krwi też się trochę nazbierało, miłość latała w powietrzu niestety zabrakło mocnego zakończenia. Czytając książki Lee Childa zastanawiam się co tu się robi z trupami? Na 20 facetów zabitych przez głównego bohatera tylko 2 pochowali a co z resztą? poszła do nieba? trochę niedociągnięty wątek moim zdaniem; mogliby chociaż wymyślić jakiś sensowny wątek z tym faktem:)W tej książce są też oczywiście też plusy. Nie wiem na ile są prawdziwe informacje podawane przez autora, ale naprawdę przyjemnie się czyta bardziej naukowe informacje (np. odnośnie mowy ciała, i całego sposobu myślenia racjonalnego Jacka). Pierwszy raz byłem świadkiem ułomności bohatera, która pokazała mi, że jednak nie jest on tylko maszynką do zabijania i rozwiązywania problemów. Jack Recher to też człowiek i potrafi się nawet bać, fajnie opisana emocjonalnie scena, polecam:) W książce też było trochę typowego kiczowatego moim zdaniem amerykańskiego polotu związanego z polityką. kolejny raz był wałkowany temat cudowności Ameryki,jaki to utopijny kraj z rzekami miodem i mlekiem płynącymi. Mam nadzieje, że takie podejście się zmieni w kolejnych częściach przygód:) Podsumowując, pomimo sporej liczby wad które wymieniłem, książka nie jest zła. Pomysł na fabułę był OK, nie zasnąłem czytając, kolejny tom czeka aż go przeczytam. Daję kolejną szansę Jackowi Reacherowi i panu Lee Childowi, na popisanie się. Myślę, że książka w skuteczny sposób wyczerpała swój temat, czekam też z niecierpliwością na ekranizację z Tomem Cruisem o ile taka będzie:) Po prostu książka dla każdego ;)

Jack Reacher znowu w akcji! Uprowadzony to już/dopiero 2 część jego przygód. W tej części Jack włóczy się po świecie odwiedzając poszczególne stany w juesej, i oczywiście przypadkiem (którego skuteczność przypadku wynosi dla niego 99,9%) trafia na aferę, z którą będzie się musiał krwiście rozprawić. Już na 2 stronie powieści jesteśmy świadkami całej historii/pierwszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to pierwsza część przygód eks żandarma Jacka Reachera, zaś moje drugie spotkanie z tą postacią. Pierwszy raz miałem styczność z głównym bohaterem, oglądając film, który został nakręcony w 2012 roku ,,Jack Reacher: Jednym Strzałem", która jest oficjalnie 9 częścią jego przygód. Film mi się podobał, nie był zbytnio przekoloryzowany, a to skusiło mnie do sięgnięcia do korzeni jego życiorysu. I co mam powiedzieć po lekturze pierwszej części? Jest dobrze, szału nie ma:)W książce podobało mi się, że akcja jest przedstawiana w pierwszej osobie, czyli dogłębnie możemy poznać sposób myślenie głównego bohatera a także jego uczucia/emocje oraz nastawienie do danej sytuacji. W każdym z rozdziałów mamy tak na prawdę przedstawione różne sytuacje problemowe, bohater każdą z nich rozkłada na czynniki pierwsze, sięga do przeszłości, do czasów gdy pracował dla żandarmerii, stosuje już wcześniej przetarte schematy działania. Wszystko to powoduje, że Jack Reacher to postać inteligentna doświadczona przez los, potrafiąca przeanalizować każdy problem i zaleźć optymalne rozwiązanie spośród tysiąca możliwości. Analiza przez niego dokonywana stoi na co najmniej przyzwoitym poziomie:)Dochodząc do poznania prawdy, Jack dużo racjonalizuje, opiera się na statystykach, wybiera mniejsze zło kosztem większego dobra - czytanie dzięki temu, jego myśli są czytelne i na prawdę przekonywujące. Minusikiem który niestety muszę postawić dotyczy szczęścia. Pomimo doświadczenia w wykonywaniu swej pracy, bohater ma moim zdaniem za dużo szczęścia, a w niektórych fragmentach książki jest to strasznie widoczne. Tak jak już wspominałem, bardzo podoba mi się sposób myślenia bohatera, bowiem często najlepszym rozwiązaniem jest najprostsze rozwiązanie (np. fragment ze znalezionym numerem telefonu. Po co czekać na nakaz sądowy, marnując kilka stron w książce, skoro można zadzwonić bezpośrednio na ten numer? takie proste a potrafi ucieszyć). Sam zarysy fabuły ma sens. Stopniowo jesteśmy wprowadzani w główną intrygę przedstawioną przez Lee Childa w małej miejscowości - Margrave. Główny wątek - bez szału i rewelacji. Obcykany scenariusz z uknutą intrygą, jedynie kilka zmiennych i mamy całkiem przyzwoitą pozycję. Zdecydowanie postać Jacka Reachera ratuje całą książkę, bez tak rozbudowanej postaci książka by kulała, akcja by się przyciągała i w końcu byłaby zwykłym średniakiem. Trochę mam za złe autorowi, że nie rozlicza się z pomniejszymi wątkami (np. sprawa zabitych ludzi przez Reachera? gdzie ukrył ciała, dlaczego to dla niego takie proste i dlaczego nikt nie zwraca uwagi na wszędzie walące się trupy?). Książkę czytała się przyjemnie pomimo kilki niedociągnięć. Ciekawa pozycja, ciekawe zakończenie jednak brakowało mi tu mocnego uderzenia które zmieniłoby sytuacje o 180 stopni. W całokształcie swych rozważań, polubiłem Jacka Reachera podobnie jak i inni czytelnicy (18 części jego przygó jednak o czymś świadczy), liczę, że akcja w kolejnych tomach nie będzie opadać a emocje będą sięgać zenitu. Po cichu liczę na ekranizację wszystkich jego przygód z niezawodną rolą Toma Cruisa, którego przyjemnie się oglądało w tej roli. Dla zaczynających swą karierę z Panem Childem i do końca wytrwałych w czytaniu tej opinii polecam tę pozycję, warto się oderwać i zagłebić w analizę tej postaci jaką jest Jack Reacher, myślę że wszystkim się spodoba ta postać a tym bardziej zachęci do kolejnych tomów jego przygód ;)

Jest to pierwsza część przygód eks żandarma Jacka Reachera, zaś moje drugie spotkanie z tą postacią. Pierwszy raz miałem styczność z głównym bohaterem, oglądając film, który został nakręcony w 2012 roku ,,Jack Reacher: Jednym Strzałem", która jest oficjalnie 9 częścią jego przygód. Film mi się podobał, nie był zbytnio przekoloryzowany, a to skusiło mnie do sięgnięcia do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W wielu recenzjach pisanych na temat tej książki można się natknąć na słowo ,,mrok" w różnych odmianach. Słowo to przewija się już od pierwszych stron powieści, nikczemnie kryjąc się w głębi każdego, nawet najmniejszego rozdziału, by w ostatnich fragmentach scenariusza wypłynąć na powierzchnię i wzbudzić w czytelniku niedosyt. Książka niewątpliwie trzyma bardzo wysoki poziom, i śmiem nawet twierdzić, że jest to dotychczas najlepiej emocjonalnie zbudowana część cyklu z Harrym Hole na czele. Z tej rozgrywki każdy wychodzi z poważnymi ranami, każdy ma pozostawiony ślad w psychice a niektórzy po prostu odchodzą. Fabuła jest wielowątkowa, napięcie jest budowane stopniowo, odbiorca przeczuwa, że coś się czai w powietrzu ale sam nie wie co to jest; zmusza to do czytania następnej i jeszcze następnej strony by poznać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Czytając tę książkę czułem się wciągnięty w świat pisarskiej iluzji. Dawno nie czytałem książki w której następowały tak emocjonujące zwroty akcji. Książka, tak jak mówiłem, jest naprawdę mroczna a poprzeczka została podniesiona wysoko. Jednak można się domyślić kilku rzeczy które ewentualnie będą wchodzić w skład następnej części przygód nieśmiertelnego ekskomisarza. Polecam kawał dobrej lektury, dla tych co chcą czuć niedosyt na kolejną część i dla tych którzy nie brzydzą się nieczystych myśli:)

W wielu recenzjach pisanych na temat tej książki można się natknąć na słowo ,,mrok" w różnych odmianach. Słowo to przewija się już od pierwszych stron powieści, nikczemnie kryjąc się w głębi każdego, nawet najmniejszego rozdziału, by w ostatnich fragmentach scenariusza wypłynąć na powierzchnię i wzbudzić w czytelniku niedosyt. Książka niewątpliwie trzyma bardzo wysoki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najbardziej pokręcone śledztwo we wszystkich cyklach z Harrym Hole:)

Najbardziej pokręcone śledztwo we wszystkich cyklach z Harrym Hole:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo fajna część przygód policjanta z problemami alkoholowymi, tylko szkoda że tak wiele mu bliskich osób od niego odchodzi... Taki R.R. Martin kryminałów:(

Bardzo fajna część przygód policjanta z problemami alkoholowymi, tylko szkoda że tak wiele mu bliskich osób od niego odchodzi... Taki R.R. Martin kryminałów:(

Pokaż mimo to

Okładka książki Moja Wojna Paweł Reszka, Waldemar Skrzypczak
Ocena 7,2
Moja Wojna Paweł Reszka, Walde...

Na półkach:

Książka ciekawe, jest kilka sytuacji które mnie rozbawiły. Fajne opowiadanie o życiu w wojsku i realne spojrzenie na to co się dzieje w strukturach siłowych III RP. Książka mogłaby by być oczywiście lepsza, ale i tak ją polecam, szczególnie studentom:)

Książka ciekawe, jest kilka sytuacji które mnie rozbawiły. Fajne opowiadanie o życiu w wojsku i realne spojrzenie na to co się dzieje w strukturach siłowych III RP. Książka mogłaby by być oczywiście lepsza, ale i tak ją polecam, szczególnie studentom:)

Pokaż mimo to