-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-20
2024-05-01
2024-04-23
2024-04-17
2024-04-06
2017-02-09
2017-02-09
2017-01-15
2016-12-27
2016-11
Nie będę udawać, że się nie zawiodłam. Po przeczytaniu jednej z książek pani Rainbow Rowell, mianowicie "Fangirl", po "Eleonorze i Parku" spodziewałam się czegoś lepszego. Tamta powieść, pomimo, iż niewiele się w niej działo, stanowiła odskocznię od rzeczywistości i pozostawiła pozytywne wspomnienia. Ciężko jest mi to powiedzieć natomiast o tej powieści. Czytałam wiele, naprawdę wiele pozytywnych recenzji dotyczących tej książki, jednak ja miałam chyba zbyt wysokie oczekiwania. Książki o tej tematyce (mam na myśli typowe młodzieżówki i obyczajówki) nie należą do moich ulubionych, jednak ta dobitnie nie przypadła mi do gustu.
Chciałabym zacząć od tego, że ta książka jest bardzo przerysowana - poczynając od fabuły, po samych bohaterów. Dużo przesłodzonych momentów, które wydawały mi się być nierealnymi. Doceniam, iż autorka chciała pokazać miłość z trochę innego punktu widzenia - główni bohaterowie nie są idealni, wręcz można przyznać, że Eleonora nie wygląda na modelkę i ma dziwne zainteresowania. Gdyby cała ta historia przedstawiona była w inny sposób, może bym to kupiła... Książka wydawała mi się od samego początku nieciekawa - nie potrafiłam wczuć się w uczucia głównych bohaterów. Ich słowa zdawały się być rzucane na wiatr, nie czułam żadnych emocji, ani nawet przesłania, jakie może nieść ta powieść. Nie miałam nawet ochoty wracać do tej książki, aby skończyć ją do końca, mimo, iż nie zostało mi wiele do przeczytania...
Zdaję sobie sprawę, że wielu osobom powieść ta przypadła do gustu, jednak ja próbowałam - nie dałam rady - trochę przykro mi z tego powodu, ale tak się zdarza. Na pewien czas odchodzę od literatury typowo młodzieżowej.
Nie będę udawać, że się nie zawiodłam. Po przeczytaniu jednej z książek pani Rainbow Rowell, mianowicie "Fangirl", po "Eleonorze i Parku" spodziewałam się czegoś lepszego. Tamta powieść, pomimo, iż niewiele się w niej działo, stanowiła odskocznię od rzeczywistości i pozostawiła pozytywne wspomnienia. Ciężko jest mi to powiedzieć natomiast o tej powieści. Czytałam wiele,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-17
Druga część na pewno mnie nie zawiodła, a nawet okazała się lepsza niż pierwsza. Wniosła trochę więcej akcji, pomimo swoich mało obszernych rozmiarów (w porównaniu z pierwszym tomem). Cieszę się, że w końcu opowiadania prowadzone z perspektywy naszych głównych bohaterów połączono w jedną całość, czekałam na to od kiedy zaczęłam czytać ten cykl. Bardzo zaskoczyła mnie zmiana Arlena, z początku byłoby mi ją trudno zaakceptować, lecz z czasem stwierdziłam, że wyszło to na jego korzyść. Scena bitwy rozegrana pod koniec powieści dała mi nadzieję, że kontynuacja okaże się równie dobra i mam przeczucie, że takich potyczek będzie o wiele więcej. Krótko mówiąc - "Malowany człowiek" to rasowa fantastyka na bardzo dobrym poziomie zarówno jak chodzi o fabułę, jak i o kreację bohaterów i wartką akcję. Polecam gorąco.
Druga część na pewno mnie nie zawiodła, a nawet okazała się lepsza niż pierwsza. Wniosła trochę więcej akcji, pomimo swoich mało obszernych rozmiarów (w porównaniu z pierwszym tomem). Cieszę się, że w końcu opowiadania prowadzone z perspektywy naszych głównych bohaterów połączono w jedną całość, czekałam na to od kiedy zaczęłam czytać ten cykl. Bardzo zaskoczyła mnie zmiana...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-29
2016-08-29
2016-08-28
Z wielką niecierpliwością zabrałam się za ostatni tom "Więźnia Labiryntu". Poprzednie części podobały mi się, polubiłam bohaterów i nie mogłam się doczekać zakończenia. Trochę szkoda, ale "Lek na śmierć" trochę mnie rozczarował.
Ta część była zdecydowanie najbardziej chaotyczna. Niby działo się dużo, ale autor mógł streścić wydarzenia na mniejszej liczbie stron i wypadłoby to lepiej. Miałam na prawdę dużo fantazji co do zakończenia, wiele teorii i pytań, a tutaj... nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Zakończenie było trochę zaskakujące, ale według mnie nie wyczerpało tematu i seria zamknęła się mniej spektakularnie, niż początkowo sądziłam. Szkoda, gdyby nie to ta trylogia wydawałaby mi się na serio rewelacyjna - bohaterowie, których można polubić, fajny humor i żargon, fabuła pełna zagadek i niespodziewanych zwrotów akcji... ahh, gdyby tak tylko ten ostatni tom był deko lepszy. A tu wypadł chaotycznie, nie był tak przemyślany jak poprzednie...
Dalej utrzymuję, że to jedna z moich ulubionych serii. Nie spodziewałam się, że wciągnie mnie aż tak bardzo. Szkoda, że to koniec. Jakby to powiedział Minho - krótasy, tylko sztamak by tego nie przeczytał. Także lepiej się zabierajcie za tę trylogię i to szybko!^^
Z wielką niecierpliwością zabrałam się za ostatni tom "Więźnia Labiryntu". Poprzednie części podobały mi się, polubiłam bohaterów i nie mogłam się doczekać zakończenia. Trochę szkoda, ale "Lek na śmierć" trochę mnie rozczarował.
Ta część była zdecydowanie najbardziej chaotyczna. Niby działo się dużo, ale autor mógł streścić wydarzenia na mniejszej liczbie stron i wypadłoby...
2016-08-26
Labirynt był dopiero pierwszą częścią prób. Teraz rozpoczyna się druga - i dopiero teraz zrobi się naprawdę ciężko!
Motyw występujący w "Próbach Ognia" nawiązywał łudząco do pierwszej części. Nasi bohaterowie niezbyt długo nacieszyli się wygraną. Po spędzeniu kilku dni w dormitorium muszą stanąć przed nowym wyzwaniem. W dwa tygodnie muszą przeprawić się przez Pogorzelisko do Bezpiecznej Przystani odległej o 160km. Nieustannie towarzyszą im pustynne krajobrazy, burze, grupy ludzi zarażonych Pożogą zachowujących się jak zombie, a jakby tego było mało grupa dziewczyn rywalizuje z nimi - ponieważ też chcą one przetrwać.
Osobiście bardziej podobała mi się pierwsza część, towarzysząca jej nutka niepewności i chęć rozwikłania zagadki. Tutaj było trochę inaczej, ale również nie obyło się bez niespodzianek, choć większość tej części skupiona jest wokół uczuć Thomasa do Teresy i targających go niepewności. Trochę mnie zaskoczyło, że ten oryginalny język stosowany przez Dashnera - a mianowicie natłok klumpów, twarzostanów, krótasów i sztamaków - trochę jakby zmalał. Jednak sytuację wciąż ratował Minho z Newtem, za każdym razem gdy prowadzili te swoje piękne dialogi nie potrafiłam się nie uśmiechać. :) W historii natomiast przybyło dwóch bardzo ciekawych bohaterów, których od razu polubiłam, podobnie jak resztę. Powieść czyta się naprawdę szybko, jestem w stanie pochłonąć ją w jeden dzień i ani na chwilę nie czuć znużenia. :)
Historia jest świetna, wciąga, cały czas towarzyszy nam uczucie niepewności i chęć dowiedzenia się, co DRESZCZ przygotował dla bohaterów na później. Jedna z lepszych młodzieżówek, jakie czytałam. Gorąco polecam, tylko jakiś sztamak nie chciałby tego przeczytać! Więc zawrzeć twarzostany i do roboty.
Labirynt był dopiero pierwszą częścią prób. Teraz rozpoczyna się druga - i dopiero teraz zrobi się naprawdę ciężko!
Motyw występujący w "Próbach Ognia" nawiązywał łudząco do pierwszej części. Nasi bohaterowie niezbyt długo nacieszyli się wygraną. Po spędzeniu kilku dni w dormitorium muszą stanąć przed nowym wyzwaniem. W dwa tygodnie muszą przeprawić się przez Pogorzelisko...
2016-08-10
"Fangirl" okazała się jeszcze lepszą książką, niż początkowo się spodziewałam. Powieść jest bardzo świeża, różni się znacząco od innych książek dla nastolatek, które czytałam. Owszem, porusza temat dojrzewania, ale nie jest wulgarna ani przewidywalna.
Główną bohaterką powieści jest Cath. Dziewczyna, która nawet sama zdaje sobie sprawę z tego, że jest "nerdem". Zakochana w serii powieści o Simonie Snow, jest autorką niezwykle popularnego fanfica "Rób swoje, Simonie" i poświęca mu prawie każdą wolną chwilę. Jej życie zmienia się diametralnie, gdy wraz ze swoją siostrą bliźniaczką Wren muszą wyprowadzić się z domu i pojechać do innego miasta na studia. Cath niezbyt dobrze radzi sobie z kontaktami społecznymi, jest zagubiona, a w dodatku jej bliźniaczka nie chce z nią mieszkać i codziennie chodzi na imprezy. I tak właśnie nasza główna bohaterka, z koszulką z Simonem Snow i Bazem, rozpoczyna studenckie życie.
Bohaterowie są bardzo ciekawie skonstruowani. Czytając, ciągle łapałam się na tym, że mam podobne cechy jak Cath, które posiada większość typowych moli książkowych (no może pomijając te jej wyjątkowo dziwne zachowania) i z wielką przyjemnością wkręcałam się w jej historię. Inni również nieraz wywołali uśmiech na moich ustach, a dialogi między nimi bywały naprawdę śmieszne. Humor w "Fangirl" jest bardzo oryginalny, pierwszy raz z takim się spotkałam - to pierwsza książka tej autorki, z którą miałam styczność - i od razu go pokochałam.
Pomysł autorki na stworzenie książki w książce był świetny, ale gorzej było trochę z wykonaniem. Po każdym skończonym rozdziale i raz nawet w trakcie jednego z nich dostajemy fragment książki o Simonie Snow/fanfica pisanego przez Cath. Podoba mi się ta idea, jednak twórczość głównej bohaterki, zachwalana w fabule przez internautów, w rzeczywistości była trochę płaska, przejaskrawiona i nie mogłam się w nią wczuć. Także przez większość trwania powieści, niezbyt wiemy o co w tej serii tak właściwie chodzi i czytając te fragmenty/fanfici czułam się tak, jakbym coś pominęła.
W "Fangirl" było mało zwrotów akcji, fabuła jakby ciągle stała w miejscu, jednak to nadawało książce urok. Życie głównej bohaterki było w końcu spokojne, nie posiadała zbyt wielu przyjaciół. Czułam przyjemne odmóżdżenie czytając - książka nie była wymagająca, ale sprawiała sporo radości.
To moje pierwsze zetknięcie z Rainbow Rowell i postaram się, aby nie było ostatnim. Póki co "Fangirl" polecam, nie tylko osoby piszące/czytające fanfiction znajdą tutaj coś dla siebie.
"Fangirl" okazała się jeszcze lepszą książką, niż początkowo się spodziewałam. Powieść jest bardzo świeża, różni się znacząco od innych książek dla nastolatek, które czytałam. Owszem, porusza temat dojrzewania, ale nie jest wulgarna ani przewidywalna.
Główną bohaterką powieści jest Cath. Dziewczyna, która nawet sama zdaje sobie sprawę z tego, że jest "nerdem". Zakochana w...
2016-08-06
Mam problem z ocenieniem tej powieści. Z początku czytało mi się topornie i ze zgrzytem zębów spoglądałam na każdą spolszczoną nazwę, która brzmiała, no co najmniej idiotycznie. Ci co czytali, wiedzą - Wodniak, Zieleniec, Żelezieć i tak dalej i tak dalej... Później gdy mi przeszło i zaczęło mnie wciągać, zdałam sobie sprawę, że ta książka jest głównie połączeniem "Igrzysk Śmierci" z "Rywalkami" i wydawałoby się, że będę wniebowzięta, bo uwielbiam oby dwie te serie, ale jakoś jak na "książkę roku 2015" było zbyt mało pomysłów autorki.
*Całe przedstawione życie w pałacu, bale, Maven przypominał mi Maxona, a Lucas Aspena - "Rywalki"
*Uciśnione społeczeństwo, podział na gorszych i lepszych, główna bohaterka pochodzi z biednej rodziny, rewolucja - ona oczywiście jest jej twarzą, ruch oporu, wojna, Kilorn - odpowiednik Gale'a - "Igrzyska Śmierci"
Historia po jakimś czasie mnie wciągnęła, było kilka zwrotów akcji, jednak większość wydarzeń udało mi się przewidzieć. Główna bohaterka miejscami nie wiedziała czego chce i rozumiem poprzedników co do tego, że mogło to irytować, jednak moim zdaniem wątek miłosny był tak bardzo pokićkany, że z czasem najbardziej to mnie interesowało w tej powieści. Niektóre intrygi były też bardzo naciągane i pozostawał mi po nich niesmak.
Książka sama w sobie jest dobra na nudne popołudnia, ale nie powala na kolana. Za mało pomysłów autorki, za dużo rzeczy ściągniętych z bestsellerów.
Mam problem z ocenieniem tej powieści. Z początku czytało mi się topornie i ze zgrzytem zębów spoglądałam na każdą spolszczoną nazwę, która brzmiała, no co najmniej idiotycznie. Ci co czytali, wiedzą - Wodniak, Zieleniec, Żelezieć i tak dalej i tak dalej... Później gdy mi przeszło i zaczęło mnie wciągać, zdałam sobie sprawę, że ta książka jest głównie połączeniem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Muszę przyznać, że seria "Rywalki" jest jedną z moich ulubionych. Z naprawdę wielką ekscytacją czytałam trylogię opowiadającą historię Ameriki. Kolejny tom, mianowicie "Następczyni" przywitałam również z otwartymi ramionami, nie mogąc doczekać się, aż wrócę z powrotem do tego świata. Co mogę jednak powiedzieć o kolejnym, czyli o "Koronie"? Podobnie jak podczas eliminacji Ameriki, jak i teraz Eadlyn przewidziałam końcowy rezultat (z większym zadowoleniem niż ostatnio:D), jednak mimo wszystko ta część trochę mnie zawiodła.
Wydaje mi się, że ogółem "Rywalki" powinny zostać zakończone po historii Ameriki. Pierwsza część przygód Eadlyn zapowiadała się równie dobrze, jednak "Korona" wypadła nieco poniżej moich oczekiwań. Cała ta część wydawała mi się trochę wymuszona. W kółko czytaliśmy o tym samym: Eadlyn jest zmęczona, Eadlyn przejmuje się opinią publiczną, Eadlyn uwielbia wszystkich kandydatów, Eadlyn ma dużo pracy, Eadlyn cierpi z powodu choroby matki... Przez cały czas trwania powieści nie było żadnego "boom", nic się nie działo, akcja jakby stała w miejscu. Wydaje mi się, że cała "akcja" z Madrinem miała dodać napięcia, jednak wyszło to trochę kiczowato. Zakończenie było trochę wymuszone i z pewnością przesłodzone. Trzeba jednak dodać, że czytałam z uśmiechem na ustach, kurcze, aż głupio to przyznać jaką mam słabość do książek Kiery Cass. :)
Reasumując pozytywne strony całej serii: Pierwsze trzy tomy okazały się genialną przygodą do świata baśni. Chociaż te książki nie są wymagające ani głębokie, sprawiały mi wiele frajdy i chętnie przenosiłam się w wolnych chwilach do świata księżniczek, który w sumie nie zawsze był taki kolorowy. "Następczynię" i "Koronę" traktuję jako uzupełnienie serii, które niestety wypada nieco gorzej w porównaniu do trylogii, a jednak posiada swój urok i co najważniejsze - pozwala powrócić jeszcze na chwilę do ukochanych postaci z trylogii. W "Koronie" zdołałam również pokochać jednego bohatera (Eikko, pozdrawiam), no i epilog, w którym autorka wyjaśnia, iż w "Rywalkach" możemy znaleźć więcej życiowej mądrości, niż komukolwiek by się wydawało. Ze względu na ogromny sentyment do całej serii ocena gwiazdkowa jest taka, a nie inna, a książkę z radością odkładam na półkę pomimo jej drobnych wad. :)
Muszę przyznać, że seria "Rywalki" jest jedną z moich ulubionych. Z naprawdę wielką ekscytacją czytałam trylogię opowiadającą historię Ameriki. Kolejny tom, mianowicie "Następczyni" przywitałam również z otwartymi ramionami, nie mogąc doczekać się, aż wrócę z powrotem do tego świata. Co mogę jednak powiedzieć o kolejnym, czyli o "Koronie"? Podobnie jak podczas eliminacji...
więcej Pokaż mimo to