Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Moje zawiedzione nadzieje mieszają się z poczuciem, że przeczytałam całkiem dobrą powieść, a na pewno, powieść, w jakiś sposób zaskakującą.

To, co mnie rozczarowało to:

1. zbyt długo czekałam na spotkanie głównych bohaterów - minęło ponad połowę książki, zanim się doczekałam!!!

2. dwójka głównych bohaterów nie spędziła ze sobą wystarczająco dużo czasu, za mało rozmawiała ze sobą, za mało razem przeszła - abym uwierzyła, bez żadnych zastrzeżeń, w wybór Clarice!!! Lecter, nawet z Willem Grahamem, w pierwszej książce, rozmawiał więcej, niż z Clarice z części 3!! A to przecież finał trylogii!!!

3. nie ma nawet mikroskopijnego wspomnienia o Willu Grahamie, a ja miałam nadzieję na powrót Willa, na jego spotkanie z Clarice, może nawet na ich wspólną walkę przeciwko Lecterowi - no cóż, to moja największa zawiedziona nadzieja:) Ale jednak jakieś konkretne zakończenie wątku Willa - byłyby wskazane, zwłaszcza, że wcześniej, w "Milczeniu owiec", wspomniano Willa co najmniej kilka razy! Nawet Chilton otrzymał konkretne zakończenie - a to przecież postać całkowicie drugoplanowa.

4. Szkoda, że Crowford tak bardzo pozostał w cieniu - znowu miałam nadzieję, że razem z Lecterem - podobnie jak w "Milczeniu owiec" - będą "walczyli" o duszę Clarice - a tak, przy nieobecności Crowforda - jakże wygodnej! - Lecter nawet nie musiał zbytnio się wysilać, aby zapanować nad Clarice.

Natomiast to co bardzo dobrze mi się czytało - to te momenty, kiedy Hannibal Lecter nie filozofował za dużo, nie wspominał Miszy czy Clarice - ale po prostu, konkretnie!!!:) rozprawił się najpierw we Włoszech z inspektorem Pazzim, a później w USA, z agentem Krendlerem. Jego szybkość i pomysłowość, w tych momentach, robiła wrażenie.

Szkoda, że autor - trochę "rozmiękczył" Lectera. Byłabym bardziej zadowolona, gdyby Lecter potrafił postąpić z Clarice - przynajmniej tak, jak postąpił z Willem. Nie trzeba zabijać własnoręcznie, aby pokonać przeciwnika czy aby odebrać mu to, co dla niego cenne.

Ale - ogólnie - spędziłam bardzo miłe dni z trylogią o Hannibalu Lecterze:).

Moje zawiedzione nadzieje mieszają się z poczuciem, że przeczytałam całkiem dobrą powieść, a na pewno, powieść, w jakiś sposób zaskakującą.

To, co mnie rozczarowało to:

1. zbyt długo czekałam na spotkanie głównych bohaterów - minęło ponad połowę książki, zanim się doczekałam!!!

2. dwójka głównych bohaterów nie spędziła ze sobą wystarczająco dużo czasu, za mało rozmawiała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Cieszę się, że po "Milczenie owiec" sięgnęłam już po przeczytaniu "Czerwonego smoka" - bo "Milczenie owiec" zawiera ogromny spoiler co do losów Willa Grahama.

Bez wątpienia Hannibal Lecter - wyszedł z cienia. Zupełnie nagle i nieoczekiwanie zawładnął powieścią, stając się jej głównym bohaterem. Jest to znakomity antagonista, bo jest mądry, w pewien sposób szarmancki, że mimo woli wzbudza szacunek i prawie:) zapomina się, jak bardzo jest zły.

Clarice Starling natychmiast polubiłam, łatwo się z nią identyfikować. Może nie podziwiałam jej tak mocno jak Willa Grahama (nie każdy może posiadać "wahadła w głowie":) - to jednak kibicowałam jej szczerze, aby dopadła zbrodniarza.

Zastanawiający jest stosunek Hannibala Lectera wobec Clarice, w momencie, gdy porówna się, jak Lecter potraktował Willa. Od razu daje się zauważyć, ze Will był równy Hannibalowi. Byli podobni, w podobnym wieku (faceci około czterdziestki), równie mądrzy, podobnie potargani emocjonalnie - ale od początku byli zaprzysięgłymi wrogami.

Natomiast Clarice - choćby ze względu na młody wiek, brak doświadczenia, sam początek kariery w FBI - była dla Lectera jakby "białą kartką", była tylko i aż uczennicą. Pewnie przez to, że nie traktował jej jak równej sobie - nie była też już na starcie jego wrogiem.

Jestem bardzo ciekawa trzeciej części cyklu.

Cieszę się, że po "Milczenie owiec" sięgnęłam już po przeczytaniu "Czerwonego smoka" - bo "Milczenie owiec" zawiera ogromny spoiler co do losów Willa Grahama.

Bez wątpienia Hannibal Lecter - wyszedł z cienia. Zupełnie nagle i nieoczekiwanie zawładnął powieścią, stając się jej głównym bohaterem. Jest to znakomity antagonista, bo jest mądry, w pewien sposób szarmancki, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nietsche napisał: "Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie." I ten cytat przypomniał mi się, kiedy czytałam "Czerwonego smoka". I bałam się o Willa Grahama - bo on był właśnie tym, który spoglądał w otchłań. I, w sumie wiedziałam, mniej więcej, jak to się wszystko zakończy dla niego, chociaż intryga kryminalna całej powieści jest zaskakująca i precyzyjnie pogmatwana.

Darzę dużym podziwem osoby, które walczą z demonami. Stają bowiem do nierównej walki, której nie można wygrać. Stają się świadkami okrucieństwa, które ich naznacza i wciąga jak otchłań.

Ciekawe jest też to, że na drugim biegunie osób takich jak Will Graham - znajdują się tacy jak Hannibal Lecter. Hannibal - Czyli demon, który zaakceptował ciemność, sam stał się ciemnością i zaczął ją szerzyć. Są oni jak antypody - współczucie i okrucieństwo, empatia i całkowity brak skrupułów, spokój i szaleństwo, dobro i zło. Przerażające jest też to, że całkowite przeciwieństwa są w stanie się zrozumieć, bo obaj byli bardzo mądrzy i w podobny sposób niezwykli.

Autor zasługuje na duże uznanie w kwestii konstrukcji charakterów Willa Grahama, Hannibala Lectera i Francisa Dolarhyde. Są oni żywi, oddziałują na siebie wzajemnie, nie są w żaden sposób przerysowani. Zwłaszcza stworzenie postaci Hannibala Lectera dało autorowi nieśmiertelność - bo to znakomity antagonista.

Czyli teraz: "Milczenie owiec":).

Nietsche napisał: "Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie." I ten cytat przypomniał mi się, kiedy czytałam "Czerwonego smoka". I bałam się o Willa Grahama - bo on był właśnie tym, który spoglądał w otchłań. I, w sumie wiedziałam, mniej więcej, jak to się wszystko zakończy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to bardzo dobra powieść, lekka i przedstawiająca nowy i wspaniały świat fantastyczny.

Oczywiście - to świat silnie inspirowany np. Władcą Pierścieni Tolkiena - ale jednak nowy, oryginalny, pełen ciekawych bohaterów.

Jest to też powieść drogi - wędrujemy z bohaterami i zwiedzamy świat przedstawiony, ale ja lubię powieści drogi, a gdy lubi się bohaterów, podróż jest tym przyjemniejsza. I byłam też ciekawa kto jest Smokiem:).

Mój ulubieniec to: pewien Strażnik - bo ujmowała mnie w nim tajemniczość, nagłość uczuć, ale i spokój i opanowanie. Oby znalazł swoje szczęście:)

Czyli wciągnęłam się w opowieść Koła czasu, które tka nasz los, wybiera sobie włókna, zacieśnia je, tworzy całe światy:). Tak, przemawia do mnie magia i fantastyka tej powieści:).

Jest to bardzo dobra powieść, lekka i przedstawiająca nowy i wspaniały świat fantastyczny.

Oczywiście - to świat silnie inspirowany np. Władcą Pierścieni Tolkiena - ale jednak nowy, oryginalny, pełen ciekawych bohaterów.

Jest to też powieść drogi - wędrujemy z bohaterami i zwiedzamy świat przedstawiony, ale ja lubię powieści drogi, a gdy lubi się bohaterów, podróż jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To jest gigantyczna książka. Coś tak potężnego w literaturze fantastycznej, że - w moim odczuciu - równać się z tym mogą tylko powieści Tolkiena i Ursuli le Guin. To jakby prototyp wszelkich książek i opowieści o Imperiach Galaktycznych. Autor jest twórcą NOWYCH ŚWIATÓW!! Fundacja to znakomity świat fantastyczny, zupełnie nowy, świeży, niezbadany.

Gdy wydawało mi się, że będę czytać o końcu wielkiego Imperium Galaktycznego i towarzyszyć Hariemu Seldonowi w jego ostatniej podróży - dostałam powieść opowiadającą o czymś zupełnie innym, dostałam powieść o początkach nowego Imperium, ale i powieść polityczną - nie tylko o zdobywaniu i o utrzymaniu władzy, ale o wytyczaniu nowych ścieżek rozwoju całych społeczeństw!

Powieść ta, to jakby trzy główne, pierwsze kamienie milowe, jakie przeszła Fundacja. Od Hariego Seldona, przez Salvora Hardina, aż do Hobera Mallowa - każdemu z nich towarzyszyłam w jego decyzjach i wyborach i w ich walce o władzę. Zachwycali mnie swoimi umiejętnościami, nieprzewidywalnością, zachwycali mnie czymś, co bardzo łatwo jest określić jako ZDROWY ROZSĄDEK.:) Mallow jest chyba moim faworytem, ale pozostali także byli wspaniali.

Zachwycało mnie, kiedy poznawałam różne planety dawnego Imperium Galaktycznego.

Zachwycało mnie, kiedy po spokojnym początku - nagle zaczęłam wciągać się w sprawy Fundacji, w politykę, religię, handel, gdy byłam zaskakiwana ogromem problemów, i decyzjami bohaterów.

Tak, to wielka książka.

To jest gigantyczna książka. Coś tak potężnego w literaturze fantastycznej, że - w moim odczuciu - równać się z tym mogą tylko powieści Tolkiena i Ursuli le Guin. To jakby prototyp wszelkich książek i opowieści o Imperiach Galaktycznych. Autor jest twórcą NOWYCH ŚWIATÓW!! Fundacja to znakomity świat fantastyczny, zupełnie nowy, świeży, niezbadany.

Gdy wydawało mi się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wydaje mi się, że Neil Armstrong zasługuje na lepszą biografię. Lepszą, w tym znaczeniu, że napisaną z większym obiektywizmem i lepszym stylem.

Ta biografia jest dość solidna - ma solidną konstrukcję - tj. przedstawia życie Armstronga od narodzin do śmierci. Ale jest miejscami nudna, zawiera bardzo dużo języka technicznego, i, co najgorsze, jest fałszywie laurkowa i cukierkowa.

Autor tak podkreślał swój obiektywizm, że nie zauważył, że przez to Neil Armstrong wyszedł mu jako mężczyzna, dowódca, pilot, astronauta, wyjątkowo mdło, żeby nie powiedzieć: "bez jaj":)

Przede wszystkim, zachwyt nad niektórymi wydarzeniami w historii ludzkości, jest naturalny i umniejszanie go - jest głupotą autora. Po drugie, z tego, co się czyta i słyszy o dokonaniach Armstronga, choćby słuchając jego wywiadów, i patrząc na życie Armstronga (żołnierza, pilota i astronauty), był on facetem wyjątkowo zdecydowanym, silnym, opanowanym, z natury przywódczym, przy tym odważnym do szaleństwa.

Autor czasami - chyba bezwiednie - jakby umniejszał żelazne zdecydowanie Neila i jego odwagę, nawet zdolności przywódcze - kosztem podkreślania - jaki to Neil był wyjątkowo skromny, bez własnego zdania, podległy rozkazom, nie przyjmujący zaszczytów, niemal naiwny jak dziecko! ble, ble ble.

Autor powinien być bardziej konsekwentny. Albo piszemy laurkę o idealnej osobie, co to niby nie chciała żadnych zaszczytów i charakterek miała "łagodny jak baranek" , albo obiektywnie patrzymy na tę samą osobę, która została z grupy wybrana, wyselekcjonowana - dzięki SWOJEJ WIEDZY, SWOJEJ ODWADZE, SWOIM ZDOLNOŚCIOM PRZYWÓDCZYM, SWOJEMU POŚWIĘCENIU dla pracy kosztem rodziny, WRESZCIE ZDROWEJ RYWALIZACJI!

Po prostu "ziewałam", kiedy autor ma kilkunastu stronach "znęcał się" nad Aldrinem, że ten chciał być "pierwszym na Księżycu", jakby nie rozumiejąc, że takie właśnie zachowanie czyni z Buzza Aldrina bardzo sympatyczną i zrozumiałą postać. On przynajmniej czegoś pragnął. W interpretacji autora, Neil niby nie chciał wyjść pierwszy na Księżyc, nawet o tym nie myślał, bo był taki skromny, że nawet się o tym nie zająknął:). Gdyby Neil rzeczywiście był taki skromny, gdyby mu nie zależało - to w module księżycowym, PO PROSTU!! przepuściłby Buzza pierwszego:). Ale nie!:) Bo nasz Neil miał charakter ze stali, był uparty, świadom swojej pozycji, siły, odwagi, przywództwa itp:) - i chyba rozumieją to wszyscy, z wyjątkiem autora tej książki.

Wydaje mi się, że Neil Armstrong zasługuje na lepszą biografię. Lepszą, w tym znaczeniu, że napisaną z większym obiektywizmem i lepszym stylem.

Ta biografia jest dość solidna - ma solidną konstrukcję - tj. przedstawia życie Armstronga od narodzin do śmierci. Ale jest miejscami nudna, zawiera bardzo dużo języka technicznego, i, co najgorsze, jest fałszywie laurkowa i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Tak, to był rewelacyjny kryminał.

Po pierwsze, rozwiązanie kryminału - to jest wyjaśnienie, co stało się z Margot i kto okazał się jej największym wrogiem - było bardzo, BARDZO zaskakujące! W ogóle się tego nie spodziewałam! Ani przez chwilę nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy! Rewelacyjne rozwiązanie!

Po drugie, intryga kryminalna była konkretna, prowadzona zwięźle - od pierwszych stron poznajemy ofiarę, od początku mamy potencjalnych morderców, ewentualne motywy, a stopniowe odkrywanie tajemnic - zwłaszcza odkrywanie, co się przydarzyło Margot - coraz mocniej wciągało. Książka liczy prawie 1000 stron - a w ogóle się nie dłuży, i tylko coraz mocniej wciąga się w świat przedstawiony.

Po trzecie - obok duetu Robin i Cormorana - w powieści, zupełnie nagle, wyrosła trzecia postać główna - tj. Margot. Widziałam ją jak żywą, i zupełnie naturalnie, zgadzałam się z Robin, że utożsamiam się z Margot, że ją podziwiam. Czyli autor genialnie zestawił retrospekcje, z czasem śledztwa.

Po czwarte, było coś bardzo uporządkowanego w sposobie opowiadania historii - to rozciągnięcie czasu akcji na jeden rok, odpowiadające czasowi śledztwa, przedzielenie go urodzinami Robin, wplątanie Robin i Cormorana w śledztwo z przeszłości, sposób prowadzenia przez nich agencji detektywistycznej, wreszcie ich wzajemne relacje - wszystko to znakomicie ze sobą współgrało.

Po piąte - może relacja Robin i Cormorana za bardzo się ślimaczy, ale kiedy ten Strike, tak zupełnie z niczego, wyznał Robin, że jest jego najlepszą przyjaciółką - po prostu się uśmiechnęłam! Bo tego też w ogóle się nie spodziewałam!!

Czyli, czekam na tom 6!

Tak, to był rewelacyjny kryminał.

Po pierwsze, rozwiązanie kryminału - to jest wyjaśnienie, co stało się z Margot i kto okazał się jej największym wrogiem - było bardzo, BARDZO zaskakujące! W ogóle się tego nie spodziewałam! Ani przez chwilę nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy! Rewelacyjne rozwiązanie!

Po drugie, intryga kryminalna była konkretna, prowadzona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To dobra powieść.

Podoba mi się styl pisarski, jest lekki, czasami zabawny. Autor potrafił też wpleść kodeks postępowania karnego do fabuły i uczynił to spokojnie, bez zbytniej przesady (choć postępowanie przed Sądem Okręgowym w sprawie o zabójstwo nigdy nie kończy się na jednej rozprawie:) - tak rozumiem zamysł, bo to o Kasację przed Sądem Najwyższym chodziło :)

Bardzo fajny był też duet głównych bohaterów, skonstruowany na zasadzie kontrastu, wyrazisty. Lubię takie przyjaźnie od pierwszego wejrzenia. Podobało mi się też, że bohaterów poznajemy w toku działania, nie ma wiele o ich przeszłości, nawet o wyglądzie, autor nie obarczał ich nadmiernymi problemami, nałogami, demonami przeszłości czy przyszłości.

Natomiast nieco przesady było w konstrukcji głównego adwersarza naszego duetu i w całej intrydze kryminalnej. Zbyt to było karkołomne, jak na mój gust, ale ok. Jest do przyjęcia, bo fikcja kryminału jest rozciągliwa :).

Nieco martwi mnie natomiast, że tomów kolejnych jest aż 11 i boję się, że autor zatraci umiar, zwłaszcza w konstrukcji bohaterów głównych. Oby nie obarczał ich zbyt wielkim bólem istnienia :) :)

Poczytamy, zobaczymy :)

To dobra powieść.

Podoba mi się styl pisarski, jest lekki, czasami zabawny. Autor potrafił też wpleść kodeks postępowania karnego do fabuły i uczynił to spokojnie, bez zbytniej przesady (choć postępowanie przed Sądem Okręgowym w sprawie o zabójstwo nigdy nie kończy się na jednej rozprawie:) - tak rozumiem zamysł, bo to o Kasację przed Sądem Najwyższym chodziło :)

Bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powieść czyta się sprawnie, szybko i z zainteresowaniem. To, mniej więcej, poziom powieści typu 'Pięćdziesiąt twarzy Graya:) ' i dlatego trochę dziwne jest, że ludzie, którzy mieszali Greya z błotem, są tak łaskawi w ocenach, wobec losów Marii:).
Otoczka historyczna robi swoje, jakby zasłania głupoty tej powieści, bohaterkę całkowicie nieprawdziwą, wydarzenia tak naciągane, że czasem aż śmiałam się wesoło z siebie, że czytam coś tak głupiego.
Nic mnie nie zmusi, aby poznać dalszy ciąg przygód Marii:).

Powieść czyta się sprawnie, szybko i z zainteresowaniem. To, mniej więcej, poziom powieści typu 'Pięćdziesiąt twarzy Graya:) ' i dlatego trochę dziwne jest, że ludzie, którzy mieszali Greya z błotem, są tak łaskawi w ocenach, wobec losów Marii:).
Otoczka historyczna robi swoje, jakby zasłania głupoty tej powieści, bohaterkę całkowicie nieprawdziwą, wydarzenia tak naciągane,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Ta książka, to coś więcej niż opowieść o niewolnictwie i o losie Cory.
To było coś więcej niż opowieść o okrucieństwach, wyzysku, upodleniu.
A sama kolej podziemna wydawała mi się czymś więcej niż tylko nadzieją na lepsze życie.

Czasami wydawało mi się, że czytam powieść bardzo zbliżoną tematyką do "Innego świata" Grudzińskiego. Bo w książce tej, w sposób bardzo precyzyjny, ukazano zachowania ludzkie w warunkach nieludzkich. I ukazano, w jaki sposób ludzie tracą wolność i prawo stanowienia o własnym losie.

Czasami wystarczało jedno zdanie - po przeczytaniu którego, widziałam coś potwornego, tak strasznego, że nie chciałam już ponownie czytać tego zdania, ale musiałam - bo miałam wrażenie, że nie zrozumiałam dokładnie, tj. łudziłam się, że nie zrozumiałam.

Czasami wydawało mi się, że czytam powieść zbliżoną tematyką do wielkich powieści podróżniczych (Odyseja, Boska Komedia), bo wędrówka Cory miała w sobie coś z przekraczania kolejnych kręgów piekła, a jednocześnie była czymś uniwersalnym.

I wydaje mi się, że trzeba pamiętać o niewolnictwie i o tym jak niewolnictwo upadla ludzi - wszystkich ludzi - i panów i niewolników! - bo w gruncie rzeczy niewolnictwo nigdy nie zniknęło z powierzchni Ziemi.

Ta książka, to coś więcej niż opowieść o niewolnictwie i o losie Cory.
To było coś więcej niż opowieść o okrucieństwach, wyzysku, upodleniu.
A sama kolej podziemna wydawała mi się czymś więcej niż tylko nadzieją na lepsze życie.

Czasami wydawało mi się, że czytam powieść bardzo zbliżoną tematyką do "Innego świata" Grudzińskiego. Bo w książce tej, w sposób bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Bez wątpienia, jestem w ciągu powieściowym, a Planety Ekumeny ciągle czekają na odkrycie:).

Mam tylko nadzieję, że tomów jest wiele, bo kolejne części, zwłaszcza część 2, to powieści zdecydowanie ZA Krótkie!!!

Ja chcę więcej informacji o Jacobie Agacie i o Rolery. Chcę wiedzieć, co było dalej. Historia ich miłości jest taka piękna, a przecież także zwykła, ludzka, namiętna.

A przecież powieść ta to także wiele filozoficznych pytań, o obowiązki, o powinności, o granice nauki, o sens przestrzegania starych praw i tworzenie praw nowych.

I była jeszcze cała wojna, i ta wojna trwa. A ja chcę wiedzieć, co z ghalami??!!

I to wszystko opisano w krótkiej powieści, którą czyta się w godzinę.

Piękno języka powieściowego nie ma sobie równych.

Polecam szczerze, bo to nie jest zwykła fantastyka. To NOWE Światy.

Bez wątpienia, jestem w ciągu powieściowym, a Planety Ekumeny ciągle czekają na odkrycie:).

Mam tylko nadzieję, że tomów jest wiele, bo kolejne części, zwłaszcza część 2, to powieści zdecydowanie ZA Krótkie!!!

Ja chcę więcej informacji o Jacobie Agacie i o Rolery. Chcę wiedzieć, co było dalej. Historia ich miłości jest taka piękna, a przecież także zwykła, ludzka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Nie ma to, jak książka, która rozbiła w pył moje wyobrażenia o Ekumenie, Lidze Światów, swoistej unii międzyplanetarnej - którą z takim trudem układałam w głowie - czytając "Lewą rękę ciemności".

Ale to moja wina - bo zaczęłam czytać od środka cyklu tj. od tomu 4 - i teraz wracając do tomu 1 - zrozumiałam, że świat wcześniej wyobrażony - to zaledwie jeden puzzel z układanki. Uwielbiam puzzle:), choć autorka dawkuje je w dawkach niemal głodowych:).

Uwielbiam Rocannona i jego towarzyszy Magiena, Yahana, Kyo.
Chciałabym ich poznać, zobaczyć, dotknąć. Chciałbym towarzyszyć im w podróży.

Powieść niesamowicie wciąga. Droga i podróż to niezmienne motywy wszystkich powieści Ursuli Le Guin. I - cena tej podróży, cena wyborów Rocannona przejmowała mnie drżeniem serca. I są to bez wątpienia, powieści o ODWADZE.

A autorka jest dla mnie prawdziwą WŁADCZYNIĄ GWIAZD:D

Nie ma to, jak książka, która rozbiła w pył moje wyobrażenia o Ekumenie, Lidze Światów, swoistej unii międzyplanetarnej - którą z takim trudem układałam w głowie - czytając "Lewą rękę ciemności".

Ale to moja wina - bo zaczęłam czytać od środka cyklu tj. od tomu 4 - i teraz wracając do tomu 1 - zrozumiałam, że świat wcześniej wyobrażony - to zaledwie jeden puzzel z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , ,

To zwięzła, smutna i trudna powieść.

Od początku, zostałam rzucona w inny świat, na inną planetę, w cały i nowy świat fantastyczny i jego reguły, a także tajemnice. Uważam, że autorka ma BARDZO DUŻĄ WIARĘ w wyobraźnię swojego czytelnika.

Po pierwsze - kwestia wyobraźni!
Czułam na początku, że brak mi wyobraźni - bo nie umiałam wyobrazić sobie Estravena. A to był problem - bo książę Estraven, to ktoś..., to cała jedna część opowieści.Łatwiej było sympatyzować z Ai'em - bo od początku był zrozumiały.

I nie wiem, jak i kiedy, to się odwróciło - chyba w trakcie PRZEJŚĆIA PRZEZ LÓD - bo ostatecznie, to Estraven zawładnął moją wyobraźnią, to jego los, i jego wybory, zdefiniowały mi powieść.

Po drugie - kwestia tajemnic!
Trzeba czytać cierpliwie, aż rozwiąże się samemu kwestię narratorów tej powieści, aż powiąże się opowieści, aż porówna się punkty widzenia i uczucia bohaterów, aż zrozumie się tytuł, tj. pojmie się czym jest lewa ręka ciemności:).

I wzruszyłam się bardzo na koniec!

To zwięzła, smutna i trudna powieść.

Od początku, zostałam rzucona w inny świat, na inną planetę, w cały i nowy świat fantastyczny i jego reguły, a także tajemnice. Uważam, że autorka ma BARDZO DUŻĄ WIARĘ w wyobraźnię swojego czytelnika.

Po pierwsze - kwestia wyobraźni!
Czułam na początku, że brak mi wyobraźni - bo nie umiałam wyobrazić sobie Estravena. A to był problem -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , ,

Powieść ta to chyba jeden z najwspanialszych hołdów złożonych Don Kichotowi. Kiedy Holden nazwał swój statek kosmiczny Rosynantem - jakby inaczej rozłożyły się akcenty powieściowe.

W jednej chwili, ciekawa, ale zwykła powieść z gatunku fantastyki, nabrała wymiaru metafizycznego. A przygody bohaterów okazały się walką, ale także zmierzeniem się z własnymi słabościami, z własnymi ideałami.

Z tym, że to nie Holden był w tej powieści Don Kichotem:). Myślę, że to Miller walczył w tej powieści z wiatrakami ze wszystkimi tego konsekwencjami. Millera uważam za głównego bohatera tej powieści i jego lubiłam najbardziej, za to, że konsekwentnie i niezachwianie nie zawrócił z raz wybranej drogi.

Powieść jest fantastyką, ale w tym dobrym, logicznym, a'la lemowskim wydaniu. Nie mogę się doczekać, kiedy, tak jak bohaterowie opanujemy Układ Słoneczny, i ruszymy dalej, do gwiazd:). To jest realne:). Niezależne od tego, ile ludzkość stoczy jeszcze wojen, i ile pochłonie to ofiar.

"Przebudzenie Lewiatana", to pierwsza powieść z cyklu, ale to dzieło skończone. Ma początek i zakończenie, a na zakończenie, kiedy Eros leciał w stronę Ziemi, po prostu, zacisnęłam usta z rozpaczy nad losem dwójki bohaterów. Nie tego się spodziewałam!!

Powieść ta to chyba jeden z najwspanialszych hołdów złożonych Don Kichotowi. Kiedy Holden nazwał swój statek kosmiczny Rosynantem - jakby inaczej rozłożyły się akcenty powieściowe.

W jednej chwili, ciekawa, ale zwykła powieść z gatunku fantastyki, nabrała wymiaru metafizycznego. A przygody bohaterów okazały się walką, ale także zmierzeniem się z własnymi słabościami, z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , ,

, Kto nie myśli, jest trupem'...

Po pierwsze, nie należy czytać tomu 1, bez pozostałych, bo tak jak ja, zostanie się w głodzie książkowym, zostanie się w niepewności i w zawieszeniu co do losów bohaterów. I gdzie ja mam teraz znaleźć pozostałe cztery tomy??!!!

Po drugie, świat przedstawiony, wszystko było ciekawe, inteligentne, poplątane, a magia już dawno nie miała w sobie tyle realizmu.

Po trzecie, pokochałam najpierw Nocnego Wędrowca, później Młodego Tygrysa i teraz drżę o ich bezpieczeństwo, zwłaszcza po zakręcie fabuły w tomie 1.

Uważam że autor powieści umie zaskoczyć czytelnika:).

, Kto nie myśli, jest trupem'...

Po pierwsze, nie należy czytać tomu 1, bez pozostałych, bo tak jak ja, zostanie się w głodzie książkowym, zostanie się w niepewności i w zawieszeniu co do losów bohaterów. I gdzie ja mam teraz znaleźć pozostałe cztery tomy??!!!

Po drugie, świat przedstawiony, wszystko było ciekawe, inteligentne, poplątane, a magia już dawno nie miała w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mam mieszane uczucia.

Z jednej strony, bardzo ujął mnie język powieści, lekkość prowadzenia historii, a także sposób widzenia Wiktorii, tj. z sympatią, ze zrozumieniem, jakby wyrywając ją z ram portretów, z których spoziera zmęczony, przyszły wizerunek Cesarzowej Imperium, a ukazanie Wiktorii jako młodej dziewczyny i zarysowanie problemów, z jakimi zmierzyła się, z chwilą gdy założyła koronę.

Z drugiej strony, wiem, że bardzo płytko prześlizgnięto się po tych problemach, i książka, która powinna dotykać intryg dworskich, ale i problemów politycznych, społecznych, obyczajowych, wreszcie dramatów ludzkich - okazała się prostą i romantyczną historyjką - o specyficznym trójkącie uczuciowym.

Nie wiem, czy William Lamb, lord Melbourne, czułby się zaszczycony czy obrażony swoim obrazem powieściowym :). Jest jakiś fałsz w tak skonstruowanym bohaterze, tj. niby doświadczony polityk, lew salonowy, cynik i uwodziciel, ale w sumie 'owieczka':) bez zmazy i skazy, wzór wszelkich cnót, do tego jak ładnie się poświęcał itp:). Coś tu 'zgrzyta' i nie jest logiczne. Zawsze mi się wydawało że Melbourne'a 'coś' :) łączyło, ale z Emma Portman, ale ok. Mogę się mylić :).

O wiele bardziej lubiłam sposób ukazania króla Leopolda:). Obraz nieco ironiczny i złośliwy, ale przecież o wiele prawdziwszy niż Melbourne.

Ogólnie, powieść przeczytałam bardzo szybko i wciągnęłam się w losy Wiktorii. I choć nie wierzę w tę powieść pod względem realizmu, to jest w niej urok.

Mam mieszane uczucia.

Z jednej strony, bardzo ujął mnie język powieści, lekkość prowadzenia historii, a także sposób widzenia Wiktorii, tj. z sympatią, ze zrozumieniem, jakby wyrywając ją z ram portretów, z których spoziera zmęczony, przyszły wizerunek Cesarzowej Imperium, a ukazanie Wiktorii jako młodej dziewczyny i zarysowanie problemów, z jakimi zmierzyła się, z chwilą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , ,

... od jednego dziwnego snu do drugiego".

Na linii oddzielającej rzeczywistość od fikcji, dzień od nocy, życie od śmierci, jasność od ciemności, prawdę od kłamstw - balansuje ta powieść.

Powieść sprawiła mi ogromną radość. Czuję wdzięczność za to, że towarzyszyłam Cieniowi w jego podróży; że zobaczyłam Dom na Skale, i Karuzelę:), i tajemnice miasta Leakside, i pewne Drzewo w Wirginii i Skalne Miasto; że poznałam pana Wednesday'a, i pana Nancy, i pana World'a, i Cienia, i Laurę:); za to, że kilka razy poczułam czyste przerażenie:), bo nie tego się spodziewałam:); i za to, że wszystkie wątki rozwiązano logicznie i mądrze.

Powieść ta jest silnie inspirowana mitologią grecką, nordycką i egipską, czerpie garściami z Herodota, i z Dantego, i z Homera. Ale jest też dziełem całkowicie oryginalnym, współczesnym, nieco ateistycznym, ale przecież także uduchowionym i pełnym magii.

Żałuję, że nie czytałam tej powieści w oryginale, ale nawet tłumaczenie nie zatraca piękna języka powieściowego, tj. zwięzłości opisów, które i tak mocno poruszają. Wiele razy delektowałam się jednym zdaniem - bo zawierało opis tak precyzyjny, że widziałam w tym zdaniu całe fantastyczne światy.

... od jednego dziwnego snu do drugiego".

Na linii oddzielającej rzeczywistość od fikcji, dzień od nocy, życie od śmierci, jasność od ciemności, prawdę od kłamstw - balansuje ta powieść.

Powieść sprawiła mi ogromną radość. Czuję wdzięczność za to, że towarzyszyłam Cieniowi w jego podróży; że zobaczyłam Dom na Skale, i Karuzelę:), i tajemnice miasta Leakside, i pewne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Doskonała powieść - krótka, treściwa i magiczna:)

Niby jest to baśń, występuje magia, i czarownice, i zaklęcia - ale jednak przygody Tristrana miały w sobie wiele realizmu, a uczucia i wybory były prawdziwe.

Powieść zaczyna się pięknie i konkretnie: "Był sobie kiedyś młody człowiek, który chciał spełnić Pragnienie Swego Serca." Po przeczytaniu tego zdania - poczułam owo charakterystyczne "trzepotanie serca":) nad powieścią - bo poczułam ciekawość, poczułam, że przed moimi oczami zaraz zarysuje się inny, fantastyczny świat! To nic, że ostatecznie nie o tego chłopaka chodziło:).

Powieść jest ciekawa. Historia biegnie równo, swobodnie, zaskakująco - a autor splątał ze sobą zadziwiających bohaterów, zadziwiające przedmioty magiczne i zadziwiającą magię - i wszystko to ma sens. Każde zdanie jest potrzebne i treściwe.

I jakoś teraz jest mi smutno - bo zakończenie powieści niosło w sobie coś jakby gorycz. I jak to jest z tymi "Pragnieniami swego Serca"??? Chyba wszyscy płacimy za nie najwyższą cenę.

Doskonała powieść - krótka, treściwa i magiczna:)

Niby jest to baśń, występuje magia, i czarownice, i zaklęcia - ale jednak przygody Tristrana miały w sobie wiele realizmu, a uczucia i wybory były prawdziwe.

Powieść zaczyna się pięknie i konkretnie: "Był sobie kiedyś młody człowiek, który chciał spełnić Pragnienie Swego Serca." Po przeczytaniu tego zdania - poczułam owo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To bardzo dobra i ciekawa powieść.

Oczywiście, przekład tytułu z języka angielskiego na polski jest śmieszny :). Oryginalny to 'The Other Boleyn Girl' - bo książka jest o'tej innej'dziewczynie z rodziny Boleyn'ów. Główną bohaterką jest nie Anna Boleyn, ale Maria Boleyn i to z punktu widzenia Marii widzimy całą historię.

Bardzo zabrakło mi konszachtów Marii z Tomaszem Cromwellem - bo wydaje mi się że Maria ocaliła siebie i swoją rodzinę tylko dlatego że 'coś :D' ją łączyło z Cromwellem, co oczywiście jest wielką tajemnicą :). Autorka pominęła udział Cromwella w upadku Anny i wyniesieniu Jane Seymour, choć zaznaczyła kto sporządzał akt oskarżenia przeciwko Annie.

Autorka nie lubiła króla Henryka i w sumie widziała w nim tylko tyrana - prosiaka na tronie:). Nie jest to do końca słuszne widzenie króla Henryka VIII. Ale autorka tak ogólnie nie lubi Tudorów. Z tym, że w powieściach historycznych taki brak obiektywizmu jest w porządku, zwłaszcza że autorka udowadnia swoje racje dobrym i ładnym stylem i z postaci historycznych tworzy żywych ludzi.

To bardzo dobra i ciekawa powieść.

Oczywiście, przekład tytułu z języka angielskiego na polski jest śmieszny :). Oryginalny to 'The Other Boleyn Girl' - bo książka jest o'tej innej'dziewczynie z rodziny Boleyn'ów. Główną bohaterką jest nie Anna Boleyn, ale Maria Boleyn i to z punktu widzenia Marii widzimy całą historię.

Bardzo zabrakło mi konszachtów Marii z Tomaszem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to pierwsza książka z cyklu. Siostry są cztery - i książki też są cztery:) - ale powieści te są powiązane, są jedną całością. Przeczytałam je hurtem:) - bo są to znakomite romansidła.:).

Bardzo polubiłam Tess, Annabel, Imogen i Josie. Tess jest chyba moją faworytką i jej wybranek też:). Później była Josie:)

To co najbardziej mi się podobało - to zaskakujące momenty - co w powieściach romantycznych, naprawdę rzadko się zdarza. Bo zwykle od pierwszej strony wiadomo - kto i z kim będzie:). Tak tu - od pierwszej części - było to dość zagmatwane - oczywiście jak na poziom powieści romantycznych:).

Bohaterowie naprawdę ze sobą rozmawiali - a ich dialogi sprawiały, że się śmiałam. I te cytaty z Szekspira i nawiązania do sztuk szekspirowskich (od tytułów książek zaczynając:) - to było coś naprawdę uroczego. Zapragnęłam znowu poczytać Szekspira:).

Polecam na deszczowy dzień, na plażę, lub gdy leży się w łóżku z grypą:D Czyta się znakomicie i lekko - i humor od razu się poprawia.

Jest to pierwsza książka z cyklu. Siostry są cztery - i książki też są cztery:) - ale powieści te są powiązane, są jedną całością. Przeczytałam je hurtem:) - bo są to znakomite romansidła.:).

Bardzo polubiłam Tess, Annabel, Imogen i Josie. Tess jest chyba moją faworytką i jej wybranek też:). Później była Josie:)

To co najbardziej mi się podobało - to zaskakujące momenty...

więcej Pokaż mimo to