-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2023-12-26
2023-12-24
Świąteczna klasyka w najpiękniejszym wydaniu. Samej historii nie muszę wam przedstawiać, znają ją chyba wszyscy. Ale ilustracje... Lisa Aisato uczyniła z opowieści o Ebenezerze Scrooge'u perełkę. Nigdy nie potrzebowałam mieć tej książki na półce, dopóki nie zobaczyłam tego wydania. Ba, ja nawet nie jestem jakąś wielką fanką "Opowieści Wigilijnej", nigdy nie zastanawiałam się nawet, czy ja właściwie w ogóle ją lubię, ale... z pewnością jestem wielką fanką Ducha Świąt Przyszłych 😉
Świąteczna klasyka w najpiękniejszym wydaniu. Samej historii nie muszę wam przedstawiać, znają ją chyba wszyscy. Ale ilustracje... Lisa Aisato uczyniła z opowieści o Ebenezerze Scrooge'u perełkę. Nigdy nie potrzebowałam mieć tej książki na półce, dopóki nie zobaczyłam tego wydania. Ba, ja nawet nie jestem jakąś wielką fanką "Opowieści Wigilijnej", nigdy nie zastanawiałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-24
W Hogwartcie odbywa się Turniej Trójmagiczny, a do Czary Ognia, która ma wybrać reprezentantów trzech magicznych szkół, ktoś wrzuca nazwisko Harry'ego Pottera. 14latek musi zmierzyć się z trudnymi, śmiercionośnymi żądaniami, wokół węszy żądna sensacji Rita Skeeter, a wszystko znów prowadzi do Czarnego Pana.
Przypomniałam sobie, dlaczego tak bardzo nie lubię ekranizacji tej części. Serial ma szansę to zmienić.
W Hogwartcie odbywa się Turniej Trójmagiczny, a do Czary Ognia, która ma wybrać reprezentantów trzech magicznych szkół, ktoś wrzuca nazwisko Harry'ego Pottera. 14latek musi zmierzyć się z trudnymi, śmiercionośnymi żądaniami, wokół węszy żądna sensacji Rita Skeeter, a wszystko znów prowadzi do Czarnego Pana.
Przypomniałam sobie, dlaczego tak bardzo nie lubię ekranizacji tej...
2023-12-09
Niemal 600 stron poświęconych człowiekowi, którego większość społeczeństwa pamiętającego PRL i stan wojenny, odsądziło od czci i wiary. Choć w sumie, mam wrażenie, że Urban nie miał nic wspólnego ani z jednym ani z drugim. Nie był jednak również diabłem, co wielu zarzuca mu do tej pory.
Urban głęboko wierzył w Jaruzelskiego, wierzył w PRL jednocześnie dążąc do przemian. Poniekąd to właśnie On doprowadził do Okrągłego Stołu. Zarzuca mu się udział w morderstwach Grzegorza Przemyka i księdza Jerzego Popiełuszki. W pierwszym przypadku, Urban przeprosił i przyznał, że tamtą sprawę zjeb***, w drugim przypadku, zachował się tak, jak mógł - doradzał ukaranie realnych sprawców, a jednocześnie na konferencjach prasowych mówił, że śledztwo się rozwija.
Czasy, w których przyszło żyć Urbanowi, od początku nie były łatwymi czasami. Był dzieckiem Holocaustu, choć denerwował się, gdy ktoś tak o nim mówił. Jego doświadczenia były mniej tragiczne (na pewno w jego pamięci) niż innych Żydów. Nie zmienia to jednak faktu, że musiał uciekać, ukrywać się.
Dorota Karaś i Marek Sterlongow wykonali kawał naprawdę świetnej roboty. Nie ukazali w tej biografii diabła. Opisali człowieka. Z jego wzlotami i upadkami, z jego grzechami i dobrymi uczynkami.
Jeśli ktoś chciałby zapytać, po co w ogóle pisać/czytać o Urbanie, odpowiem tak: bo to była ciekawa postać i -czy tego chcemy czy nie- na pewnym etapie istotna historycznie. A ja nie jestem fanką cenzurowania historii. Powinniśmy ją poznać także z jego strony, skoro mamy okazję.
Niemal 600 stron poświęconych człowiekowi, którego większość społeczeństwa pamiętającego PRL i stan wojenny, odsądziło od czci i wiary. Choć w sumie, mam wrażenie, że Urban nie miał nic wspólnego ani z jednym ani z drugim. Nie był jednak również diabłem, co wielu zarzuca mu do tej pory.
Urban głęboko wierzył w Jaruzelskiego, wierzył w PRL jednocześnie dążąc do przemian....
2023-11-22
Pamiętamy chyba doskonale, wszyscy, którzy czytali Harry'ego Pottera, co Dumbledore przekazał Hermionie i jakie miało to znaczenie :)
Znajdujemy tu dobrze znaną nam -czytelnikom Harry'ego Pottera- baśń o trzech braciach, ale nie tylko. Mamy tu również baśń o księciu, który uważał miłość za słabość i chorobę, więc pozbył się serca, o trzech czarownicach i rycerzu, którzy chcieli wykąpać się w magicznej fontannie czy o głupim królu, który będąc mugolem, chciał nauczyć się magii. Wszystkie te baśnie miały być oczywiście czytane małym czarodziejom przez ich rodziców, jak nam baśnie Andersena. Dopasowane do czarodziejów niosą jednak przesłanie również do nas, mugoli. Przesłanie o tym, że śmierci nie da się oszukać, o pustce spowodowanej brakiem miłości, o szczęściu, które znajdujemy czasem w innych miejscach niż go szukamy...
Baśnie barda Beedle'a są dobrym uzupełnieniem serii o Harrym Potterze. A dodatkowym ich plusem są ilustracje i komentarze Albusa Dumbledore'a.
W razie gdyby ktoś miał wątpliwości, baśnie można spokojnie czytać nawet w oderwaniu od Harry'ego Pottera. Same w sobie stanowią piękne opowieści z morałami.
Moje ulubione to "Fontanna Szczęśliwego Losu" oraz -wspomniana, najbardziej popularna- "Opowieść o trzech braciach". Z gwiazdką mogę dodać jeszcze "Włochate serce czarodzieja".
Pamiętamy chyba doskonale, wszyscy, którzy czytali Harry'ego Pottera, co Dumbledore przekazał Hermionie i jakie miało to znaczenie :)
Znajdujemy tu dobrze znaną nam -czytelnikom Harry'ego Pottera- baśń o trzech braciach, ale nie tylko. Mamy tu również baśń o księciu, który uważał miłość za słabość i chorobę, więc pozbył się serca, o trzech czarownicach i rycerzu, którzy...
2023-11-21
Anna za chwilę skończy 10 lat. Boi się starości i kocha książki. Kiedy dowiaduje się, że nieczytane książki są niszczone, postanawia uratować je wszystkie. W pewnym momencie w jej ręce wpada najwspanialsza książka, jaką w życiu czytała...
To urocza, ciepła opowieść, w której można zakochać się w każdym wieku.
Dodatkowo, ilustracje Lisy Aisato są piękne, wydobywają magię z każdego fragmentu i wprost wciągają nas w tę opowieść.
A ten cytat chwycił mnie za serce:
"Jedyną pociechą były dla niej książki, które czytała. Uważała, że książki są równie prawdziwe jak życie. Jeśli w jakiejś książce ktoś umierał, mogła ją zacząć czytać od początku. Wtedy zmarli z powrotem ożywali. Stawali się tak samo żywi jak ona."
Anna za chwilę skończy 10 lat. Boi się starości i kocha książki. Kiedy dowiaduje się, że nieczytane książki są niszczone, postanawia uratować je wszystkie. W pewnym momencie w jej ręce wpada najwspanialsza książka, jaką w życiu czytała...
To urocza, ciepła opowieść, w której można zakochać się w każdym wieku.
Dodatkowo, ilustracje Lisy Aisato są piękne, wydobywają magię z...
2023-11-20
Pierwsza z trzech moich ulubionych książek z serii Harry'ego Pottera. Nie bez znaczenia jest też fakt, że "na scenę" wkraczają dwie z trzech moich ulubionych postaci - Lupin i Syriusz.
Nie pamiętałam już wszystkich różnic pomiędzy książką a filmem, nie pamiętałam wszystkiego, co ekranizacja pominęła... Jak zawsze okazało się, że książka ma więcej sensu niż jej filmowa wersja ;) i jest bardziej... hmmm... soczysta :D
Nie da się ukryć, że od tej części zaczynamy "dorastać". O ile Kamień Filozoficzny i Komnata Tajemnic nieco nas oszczędzały, w trzeciej części mamy do czynienia z mroczniejszym klimatem, a w grę zaczynają wchodzić życia innych istot...
Pierwsza z trzech moich ulubionych książek z serii Harry'ego Pottera. Nie bez znaczenia jest też fakt, że "na scenę" wkraczają dwie z trzech moich ulubionych postaci - Lupin i Syriusz.
Nie pamiętałam już wszystkich różnic pomiędzy książką a filmem, nie pamiętałam wszystkiego, co ekranizacja pominęła... Jak zawsze okazało się, że książka ma więcej sensu niż jej filmowa...
2023-11-19
"Odwiedziny" to książka, która nigdy wcześniej nie została wydana w Polsce. Stało się tak dlatego, że nigdy nie została przełożona na język angielski, a to z tego właśnie języka, tłumaczono nam Singera. Wydawnictwo Fame Art postanowiło jednak zmienić ten stan rzeczy i sięgnęło po "Odwiedziny" tłumacząc tę książkę z oryginału, a więc z jidysz. Tak samo zresztą zrobiono z "Rudą Kejlą" dając nam w ten sposób komplet o warszawskim, żydowskim półświatku początku XX wieku.
Czytając "Odwiedziny" nie sposób nie poczuć zapachu i klimatu zatęchłych zaułków, usłyszeć hałasu tramwajów i dorożek... Otacza nas biedota, szemrane gęby... Ale do rzeczy.
Maks i Flora przyjeżdżają do Warszawy z Buenos Aires, gdzie prowadzą fabrykę torebek. Oczywiście, jakąś fabrykę torebek faktycznie mają, ale jest to -jak łatwo się domyślić- przykrywka i dość ciekawe określenie na właściwą działalność małżeństwa.
Po odwiedzinach u przyjaciela Mejera, Maks miesza się w wybuchowy plan anarchistów i zaczyna serię "niefortunnych zdarzeń" miotając się, jak ryba w siatce. Mało, że finansuje działania anarchistów, to jeszcze "zakochuje się" w dziewczęciu, w którym stanowczo zakochać się nie powinien. Chce pchnąć żonę w inne ramiona, ale gdy jest tego niebezpiecznie blisko, dociera do niego, że wcale nie chce i nie chce jej stracić. Na przemian odpycha ją i wraca, bądź fizycznie bądź jedynie w swojej głowie. Maks ma 40 lat i wydaje się, że kryzys wieku średniego strzelił mu do mózgu dużą dawką. Jego myśli są chaotyczne, jego działania na podstawie tych myśli, jeszcze gorsze, i z każdą chwilą pogrąża się jeszcze bardziej pogarszając sytuację tak, że miałam ochotę wyjąć mu rewolwer ze spodni i sama zakończyć jego męki.
Czasem chcemy czegoś, co okazuje się błędem, gdy już to dostaniemy, a czasem odrzucamy coś, czego naprawdę pragniemy.
"Odwiedziny" to wciągającą lektura, z dobrze napisanymi postaciami, które z jednej strony banalne i stereotypowe - w ogóle takie nie są. Ocieramy się tu o problem emigracji, krótkotrwałości umów w półświatku, krótkość życia, a zarazem obraz stosunków gojów z żydami. Singer pod płaszczykiem sensacyjnej opowiastki, sprzedaje nam dużo więcej.
Polecam zanurzenie się w tym świecie.
A na koniec, ogromne podziękowania i szacunek dla wydawnictwa Fame Art i tłumacza Krzysztofa Modelskiego za wydanie „Odwiedzin”. Kawał dobrej roboty.
"Odwiedziny" to książka, która nigdy wcześniej nie została wydana w Polsce. Stało się tak dlatego, że nigdy nie została przełożona na język angielski, a to z tego właśnie języka, tłumaczono nam Singera. Wydawnictwo Fame Art postanowiło jednak zmienić ten stan rzeczy i sięgnęło po "Odwiedziny" tłumacząc tę książkę z oryginału, a więc z jidysz. Tak samo zresztą zrobiono z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-18
Zabrakło podsumowania, zeskrobania tynku w niektórych miejscach... Poszczególne historie mają potencjał na coś więcej, ale zabrakło dociekliwości, wnikliwości... Bez tego, cały ten reportaż to zbiór wypowiedzi osób, które wstydzą się lub nie, tego, skąd pochodzą i kim są pod skórą. Jedni w pewien sposób się przechwalają, że udało im się wydostać, drudzy w swoich głowach wciąż w tych wsiach tkwią, jakby prześladowały ich beznadziejne "powiedzonka" z lat 90. "Ze wsi jesteś, na wieś wrócisz" czy "Człowiek wyjdzie ze wsi, ale wieś z człowieka nigdy". Jeszcze inni faktycznie chcą wrócić. Doceniają dzieciństwo, w którym można było biegać po łąkach i polach, i jeść jabłka prosto z drzewa. Dla nich są to doświadczenia, których nie da się nadrobić.
Podsumowując, zmarnowany potencjał. Albo ja, jako mieszczuch jeżdżący na wieś na wakacje czy ferie do chrzestnego, nie jestem w stanie wczuć się w te opowieści. Inna sprawa, że chyba po dobrym reportażu, powinnam.
Zabrakło podsumowania, zeskrobania tynku w niektórych miejscach... Poszczególne historie mają potencjał na coś więcej, ale zabrakło dociekliwości, wnikliwości... Bez tego, cały ten reportaż to zbiór wypowiedzi osób, które wstydzą się lub nie, tego, skąd pochodzą i kim są pod skórą. Jedni w pewien sposób się przechwalają, że udało im się wydostać, drudzy w swoich głowach...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-15
Przymierzałam się do tej książki odkąd wyszła i -jak to zwykle bywa- sięgnęłam po nią za późno. Za późno bo teraz słowa Perry'ego we wstępie, że powinien już nie żyć, brzmią już zupełnie inaczej, nie ma w nich nadziei. Matthew Perry nie żyje i bardzo chcę wierzyć w to, że nie pokonała go Ta Wielka Straszna Rzecz.
Sama książka to bardzo szczera i dobitna spowiedź. "Chandler" nie ma problemu z tym, żeby robić sobie żarty z własnego gówna i z tego, w jak wielkie szambo się w...sądził. Jego mózg (z cholendarną tendencją do uzależnień) chciał go zabić w zasadzie od późnego dzieciństwa. On sam za to, wbrew wszystkiemu, miał dzięki Bogu resztki instynktu samozachowawczego, który w porę tłumaczył mu, że wcale zabić się nie chce i może na przykład, pora pójść na odwyk. Jeden, drugi, dziesiąty...
To opowieść o tym, jak można samemu sabotować swoje życie, jak strasznymi chorobami są uzależnienie i depresja, jak bardzo nasze dzieciństwo może nam dowalić w dorosłym życiu, jak niepozorne sprawy nabierają dużo bardziej istotnego znaczenia.
Pisząc tę książkę Matthew Perry był czysty i przekonany, że podołał, że znalazł haka na swój mózg, i raz na zawsze rzucił wszystko, czym faszerował się przez lata. Tu muszę dodać, że nigdy nie tykał heroiny, za bardzo się bał, że spodoba mu się za bardzo i w efekcie prostą drogą zaprowadzi go na tamten świat.
Cała ta biografia jest nieco chaotyczna, momentami gubiłam się w tym, co było po czym i w którym momencie tej historii jesteśmy. Mimo wszystko, polecam każdemu, kto ogląda(ł) i kocha "Przyjaciół" tak, jak ja. Po jej przeczytaniu inaczej spojrzycie na postać Chandlera, ręczę wam za to.
Polecam także tym, którzy zmagają się z tym, z czym zmagał się Perry. Om was zrozumie. Może też da jakieś ukojenie, może wskazówkę, choć nie ma jednej prostej drogi i jednego klucza do wyjścia z bagna, ale myślę, że ta książka może być kierunkowskazem.
Przymierzałam się do tej książki odkąd wyszła i -jak to zwykle bywa- sięgnęłam po nią za późno. Za późno bo teraz słowa Perry'ego we wstępie, że powinien już nie żyć, brzmią już zupełnie inaczej, nie ma w nich nadziei. Matthew Perry nie żyje i bardzo chcę wierzyć w to, że nie pokonała go Ta Wielka Straszna Rzecz.
Sama książka to bardzo szczera i dobitna spowiedź....
2023-11-03
Trzy razy miałam ochotę zamrozić tę książkę/dziennik, jak Joey w "Przyjaciołach" licząc na to, że gdy go zamrożę, nie dojdzie do tego, do czego doszło już kilka lat temu.
Jaki był Alan Rickman? Cóż, wymagający. Wymagający zarówno wobec siebie, jak i wobec innych. Miał swoje rytuały, ewidentnie lubił głupie programy (w przeciwieństwie do głupich filmów). Był introwertyczy, zdystansowany, a jednocześnie ciepły i troskliwy. Wciąż otaczali go ludzie, wciąż z kimś się spotykał. Był sarkastyczny i nonszalancki w wytykaniu błędów. A Rima... Rima dawała mu spokój. Gdy była obok, wszystko stawało się lepsze. Każdy powinien doświadczyć takiej miłości.
Czytanie tych dzienników to jak zaglądanie do wnętrzności Rickmana. Nie zawsze było to komfortowe, jednak bez wątpienia upewniało, jak wyjątkowym był człowiekiem.
Jeśli spodziewacie się długich stron wspomnień, szczegółowych opisów, to się rozczarujecie. Alan pisał dla siebie, często pojedynczymi zdaniami, wymieniał mnóstwo osób z samego imienia lub wręcz z inicjałów, jak notatki w kalendarzu. Jeśli jednak przebijecie się przez tę formę, dotrzecie do jego duszy.
Trzy razy miałam ochotę zamrozić tę książkę/dziennik, jak Joey w "Przyjaciołach" licząc na to, że gdy go zamrożę, nie dojdzie do tego, do czego doszło już kilka lat temu.
Jaki był Alan Rickman? Cóż, wymagający. Wymagający zarówno wobec siebie, jak i wobec innych. Miał swoje rytuały, ewidentnie lubił głupie programy (w przeciwieństwie do głupich filmów). Był introwertyczy,...
2023-10-22
Trzecia część Smutnych Duchów przypomina o tym, że każdy z nas jest wystarczający i że nie powinniśmy próbować nikomu niczego udowadniać oraz że kiedy na pytanie o samopoczucie, ktoś odpowiada, że "jest w porządku" może oznaczać, że jest dalece dalej od "w porządku".
Nie zapominajmy kibicować bliskim w rzeczach, które sprawiają im radość.
Trzecia część Smutnych Duchów przypomina o tym, że każdy z nas jest wystarczający i że nie powinniśmy próbować nikomu niczego udowadniać oraz że kiedy na pytanie o samopoczucie, ktoś odpowiada, że "jest w porządku" może oznaczać, że jest dalece dalej od "w porządku".
Nie zapominajmy kibicować bliskim w rzeczach, które sprawiają im radość.
2023-10-21
Są takie dni, kiedy najchętniej przespalibyśmy cały tydzień (lub miesiąc) i obudzili się, gdy będzie już po wszystkim... Nie dopuszczamy do siebie nikogo... Nie chcemy o tym rozmawiać... A potem domalowujemy do obrazu fragmenty, które podsuwa nam nasza przerażona wyobraźnia
Czasem podzielenie bólu na dwie (trzy, cztery...) osoby pozwala zmniejszyć jego ciężar, czasem trzeba coś wykrzyczeć (nie tylko w poduszkę)
Są takie dni, kiedy najchętniej przespalibyśmy cały tydzień (lub miesiąc) i obudzili się, gdy będzie już po wszystkim... Nie dopuszczamy do siebie nikogo... Nie chcemy o tym rozmawiać... A potem domalowujemy do obrazu fragmenty, które podsuwa nam nasza przerażona wyobraźnia
Czasem podzielenie bólu na dwie (trzy, cztery...) osoby pozwala zmniejszyć jego ciężar, czasem...
2023-10-21
To w zasadzie opowieść dla nastolatków. Dla tych, których przytłaczają decyzje, "które zaważą na ich życiu", którzy czują się samotni, wyobcowani i nierozumiani, którzy boją się podzielić z innymi swoimi emocjami, bo "nikt ich nie rozumie". To ciepła, dodająca otuchy opowieść o tym, że zawsze na świecie jest ktoś, kto zmaga się z takim samym problemem, jak my, że kiedy przerasta nas życie, należy szukać pomocy i że -być może- nie jesteśmy tak samotni, jak nam się wydaje.
Jestem w wieku, w którym "śmiertelnie ważne decyzje" dotyczące wyboru szkoły, przedmiotów maturalnych, studiów czy ścieżki kariery mam już za sobą. Moją przewagą jest to, że w zasadzie zawsze wiedziałam, co chcę robić w życiu. Co nie oznacza, że nie było momentów, w których czułam, że nie pasuję. Były. Jak chyba u każdego.
Dlatego ten komiks to też przypominajka dla starszych, żeby nie ignorować emocji, uczuć i problemów dzieci. To, co wydaje nam się błahe teraz, nie zawsze takie było i nie musi być błahe dla dziecka. Może czasem warto podarować sobie nakładanie dodatkowej presji, a może czasem warto popchnąć tę młodą osobę w kierunku terapii...
To w zasadzie opowieść dla nastolatków. Dla tych, których przytłaczają decyzje, "które zaważą na ich życiu", którzy czują się samotni, wyobcowani i nierozumiani, którzy boją się podzielić z innymi swoimi emocjami, bo "nikt ich nie rozumie". To ciepła, dodająca otuchy opowieść o tym, że zawsze na świecie jest ktoś, kto zmaga się z takim samym problemem, jak my, że kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-21
Nie jestem przekonana, czy "Yellowface" jest najlepszą książką tego roku, ale bez wątpienia jest to książka oryginalna. W pewnym sensie satyra, w pewnym hmmm roast na rynek wydawniczy, literacki światek i całą tę machinę, z kolejnej strony książka porusza problem rasizmu oraz odwróconego rasizmu, a także tego, co komu wolno (np. czy biała kobieta może pisać o przymusowych pracownikach chińskiego korpusu podczas I wojny światowej?), ponadto, jest to także całkiem niezłe studium psychiki osoby, która zrobiła coś złego i dojeżdżają ją wyrzuty sumienia.
Nasza główna bohaterka, Juniper, nie jest kobietą, którą da się lubić. Bez wątpienia jest antypatyczną, egoistyczną rasistką, która potrafi samej sobie wytłumaczyć każdy występek, który popełnia. Z jednej sytuacji na drugą przechodzi od zachwytów nad rękopisem swojej przyjaciółki Atheny do dyskredytowania jej pracy na rzecz własnego lepszego samopoczucia. Sama relacja z Atheną też nie jest przez Junnie opisywana w jednakowy sposób. Przeskakujemy od narracji "byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami" do "ledwie się znałyśmy i spotykałyśmy się raz na jakiś czas, żeby Athena poczuła się lepiej pytając jak tam moje pisanie, wiedząc, że jej idzie o wiele lepiej". I w kontekście tego, co zrobiła Juniper, ma to bardzo dużo sensu.
Rebecca Kuang przelała w tę książkę mnóstwo siebie i własnych przemyśleń, to widać. Niestety widać też, że padła ofiarą tego, co sama opisała w tej książce - "minęło dużo czasu, musisz coś wydać". Przy czym "dużo" realnie nie jest długim okresem, ale wydawniczo już tak. Stąd, autorka moim zdaniem pisała na szybko, żeby zapchać zapotrzebowanie prześlizgując się jedynie po temacie, który mógł być przeanalizowany głębiej i dać sobie czas na pogłębienie tego, co naprawdę chce napisać. Amerykański rynek wydawniczy (bo to o nim głównie tu mówimy) ma więcej za uszami, a jest też mnóstwo uniwersalnych problemów, które widać także na naszym rynku.
Jest to dobra książka, lekka, dobrze się ją czyta. Nie podoba mi się zakończenie. Nie zmienia to faktu, że może przełamać chyba każdy zastój czytelniczy.
A Rebecca już pracuje nad kolejną książką... a ja wciąż nie skończyłam "Babel"...
Nie jestem przekonana, czy "Yellowface" jest najlepszą książką tego roku, ale bez wątpienia jest to książka oryginalna. W pewnym sensie satyra, w pewnym hmmm roast na rynek wydawniczy, literacki światek i całą tę machinę, z kolejnej strony książka porusza problem rasizmu oraz odwróconego rasizmu, a także tego, co komu wolno (np. czy biała kobieta może pisać o przymusowych...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-15
Po "wyświechtanym", choć wciąż przeze mnie lubianym, "Kamieniu Filozoficznym" przyszła pora na nieco bardziej trzymającą w napięciu część, czyli "Komnatę Tajemnic". Poznajemy tu Zgredka - domowego skrzata, któremu bardzo zależy na tym, by zatrzymać Harry'ego Pottera w mugolskim świecie z dala od Hogwartu. Harry jednak, w dość ciekawych okolicznościach, dociera do szkoły, gdzie mierzy się z kolejną tajemnicą i kolejnym niebezpieczeństwem. Na dokładkę, musi strawić nowego nauczyciela Obrony przed Czarną Magią - Gilderoya Lockharta - zapatrzonego w siebie blond czarusia przechwalającego się sławą i osiągnięciami.
Muszę przyznać, że całkiem przyjemnie to gra ze sobą, choć minęło ponad 20 lat, kiedy spotkałam się z tą historią pierwszy raz.
Po "wyświechtanym", choć wciąż przeze mnie lubianym, "Kamieniu Filozoficznym" przyszła pora na nieco bardziej trzymającą w napięciu część, czyli "Komnatę Tajemnic". Poznajemy tu Zgredka - domowego skrzata, któremu bardzo zależy na tym, by zatrzymać Harry'ego Pottera w mugolskim świecie z dala od Hogwartu. Harry jednak, w dość ciekawych okolicznościach, dociera do szkoły,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-14
Jeśli ktoś interesuje się tak zwanymi royalsami i szuka czegoś lekkiego, to może spokojnie sięgnąć po tę książkę. Pozycja ma swoje wady, autorka często opiera się na opinii kolorowej prasy, ale mimo wszystko ciekawie jest posłuchać, dla odmiany, nie tylko o Windsorach, którzy wyskakują niemalże z każdej lodówki, ale także o Grimaldich z Monako, hiszpańskich Burbonach, belgijskich Koburgach, norweskich Glucksburgach, czy szwedzkiej dynastii Bernadotte. Skandale i ploteczki wylewają się z tej pozycji, a o to w sumie przecież chodziło...
Jeśli ktoś interesuje się tak zwanymi royalsami i szuka czegoś lekkiego, to może spokojnie sięgnąć po tę książkę. Pozycja ma swoje wady, autorka często opiera się na opinii kolorowej prasy, ale mimo wszystko ciekawie jest posłuchać, dla odmiany, nie tylko o Windsorach, którzy wyskakują niemalże z każdej lodówki, ale także o Grimaldich z Monako, hiszpańskich Burbonach,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-04
Z przyjemnością wróciłam po latach do Chłopca, Który Przeżył. Historia Harry'ego Pottera jest kultowa dla mojego pokolenia. Dorastaliśmy z nim oraz Ronem i Hermioną. A wszystko zaczęło się od kamienia filozoficznego. W pierwszej części dowiadujemy się czym jest Hogwart, odkrywamy ulicę Pokątną wraz z jej magicznymi sklepami, a także wraz z przyjaciółmi próbujemy rozwiązać zagadkę ukrytego w szkole przedmiotu i zapobiec jego kradzieży.
Uważam, że ta książka się nie starzeje, powinna być przekazywana z pokolenia na pokolenie i kolejne chmary dzieciaków powinny zachwycać się tym światem i czekać na list z Hogwartu.
Z przyjemnością wróciłam po latach do Chłopca, Który Przeżył. Historia Harry'ego Pottera jest kultowa dla mojego pokolenia. Dorastaliśmy z nim oraz Ronem i Hermioną. A wszystko zaczęło się od kamienia filozoficznego. W pierwszej części dowiadujemy się czym jest Hogwart, odkrywamy ulicę Pokątną wraz z jej magicznymi sklepami, a także wraz z przyjaciółmi próbujemy rozwiązać...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-28
Jeśli jesteście ciekawi, po co komu mocz zakonnicy, gdzie i kiedy spadł deszcz zepsutego mięsa albo czym była średniowieczna epidemia tańca, a przy okazji macie chwilę w autobusie, przerwę w wymagającej lekturze lub zwyczajnie szukacie czegoś lekko, ciekawostkowego na "zapchaj dziurę" to możecie sięgnąć, ale nie spodziewajcie się zachwytów jeśli macie więcej niż -bo ja wiem- 17 lat.
Jeśli jesteście ciekawi, po co komu mocz zakonnicy, gdzie i kiedy spadł deszcz zepsutego mięsa albo czym była średniowieczna epidemia tańca, a przy okazji macie chwilę w autobusie, przerwę w wymagającej lekturze lub zwyczajnie szukacie czegoś lekko, ciekawostkowego na "zapchaj dziurę" to możecie sięgnąć, ale nie spodziewajcie się zachwytów jeśli macie więcej niż -bo ja...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-23
To nie jest książka, którą czytało mi się lekko. Tom Hanks pisze w dość specyficznym stylu, do którego trzeba się przyzwyczaić, żeby móc dać się pochłonąć lekturze. Stąd, brnęłam przez tę książkę dość długo, z przerwami na rzeczy, które były dla mnie nieco mniej obciążające. Co nie oznacza, że ta pozycja jest zła. Bo nie jest.
Mamy tu cały proces powstawania filmu od a do z. Poznajemy chłopca, który kiedyś stanie się znanym rysownikiem i historię, która skłoniła go do stworzenia komiksu, na podstawie którego powstaje potem film. A potem śledzimy powstawanie tej produkcji, szukamy lokacji, zatrudniamy osoby do pracy przy filmie, mierzymy się z problemami tj. niesforni aktorzy, obsówy, etc. Jeśli wcześniej patrzyliśmy na film jedynie przez pryzmat gotowego dzieła, to po tej lekturze spojrzymy na obraz, jak na proces i może będziemy nieco bardziej wyrozumiali.
Mówiłam, że Tom Hanks pisze w specyficzny sposób. Chodzi m.in. o taki kontrolowany chaos, który wprowadza. Jesteśmy w jednej linii czasowej, w tej osi czasu zostaję wprowadzona jakaś postać i nagle łup, mamy jakąś retrospekcję, która ma nam tę postać lepiej wprowadzić, zarysować, pokazać skąd się wzięła. Czasem musiałam się chwilę zastanowić, gdzie i KIEDY jestem w tej książce. Ponadto, dobrze oddany jest chaos rozmów w większym gronie, np. przy rodzinnym stole. Hanks nie zaznacza wówczas, kto co mówi, mamy dialogi od myślników i musimy się jakoś w tym odnaleźć.
Ciekawy, choć jak od kalki (tak miało być) jest wątek Al i Ynez. Nie powiem więcej, ale ich historie stanowczo pokazują, że lepiej być osobą, która rozwiązuje problemy niż osobą, która je tworzy 😉
Muszę przyznać, że końcówka tej książki jest niezwykle satysfakcjonująca i nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że mogłaby być napisana i wymyślona lepiej.
A, na końcu jest kod qr: można pobrać scenariusz do filmu, o którym pisze Tom Hanks 😁
To nie jest książka, którą czytało mi się lekko. Tom Hanks pisze w dość specyficznym stylu, do którego trzeba się przyzwyczaić, żeby móc dać się pochłonąć lekturze. Stąd, brnęłam przez tę książkę dość długo, z przerwami na rzeczy, które były dla mnie nieco mniej obciążające. Co nie oznacza, że ta pozycja jest zła. Bo nie jest.
Mamy tu cały proces powstawania filmu od a do...
Jeśli jest coś, co jest w stanie podtrzymać w dzieciach magię świąt i wiarę w Świętego Mikołaja nawet wtedy, kiedy pod choinką czy w skarpecie nie znajdują tego, co chciały, to muszą być to właśnie listy od Świętego Mikołaja, które tłumaczą im takie rzeczy. W końcu walka z goblinami czy zalanie piwnicy z prezentami przez Niedźwiedzia Polarnego, to chyba wystarczający argument, czemu nie udało się zgromadzić i/lub dostarczyć wszystkich upragnionych prezentów?!
Jeśli jest coś, co jest w stanie podtrzymać w dzieciach magię świąt i wiarę w Świętego Mikołaja nawet wtedy, kiedy pod choinką czy w skarpecie nie znajdują tego, co chciały, to muszą być to właśnie listy od Świętego Mikołaja, które tłumaczą im takie rzeczy. W końcu walka z goblinami czy zalanie piwnicy z prezentami przez Niedźwiedzia Polarnego, to chyba wystarczający...
więcej Pokaż mimo to