Biblioteczka
2024-03-30
2023-10-14
Jeśli ktoś interesuje się tak zwanymi royalsami i szuka czegoś lekkiego, to może spokojnie sięgnąć po tę książkę. Pozycja ma swoje wady, autorka często opiera się na opinii kolorowej prasy, ale mimo wszystko ciekawie jest posłuchać, dla odmiany, nie tylko o Windsorach, którzy wyskakują niemalże z każdej lodówki, ale także o Grimaldich z Monako, hiszpańskich Burbonach, belgijskich Koburgach, norweskich Glucksburgach, czy szwedzkiej dynastii Bernadotte. Skandale i ploteczki wylewają się z tej pozycji, a o to w sumie przecież chodziło...
Jeśli ktoś interesuje się tak zwanymi royalsami i szuka czegoś lekkiego, to może spokojnie sięgnąć po tę książkę. Pozycja ma swoje wady, autorka często opiera się na opinii kolorowej prasy, ale mimo wszystko ciekawie jest posłuchać, dla odmiany, nie tylko o Windsorach, którzy wyskakują niemalże z każdej lodówki, ale także o Grimaldich z Monako, hiszpańskich Burbonach,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-07
Wnikliwa, przepełniona szczegółami książka o mordercy, którego ofiarą padło co najmniej kilkadziesiąt kobiet. Ann Rule prowadzi nas przez tę sprawę od samego początku. Przedstawia nam sylwetki ofiar, które miały pecha w życiu trafiając (w znacznej liczbie) na ulicę, a potem spotykając Gary'ego Ridgwaya. Niewyróżniający się niczym szczególnym mężczyzna sprawiał wrażenie niegroźnego, przez co kobiety nie miały większych oporów, by wsiąść z nim do auta. To była ich ostatnia droga. I to one są najważniejsze w tej książce. Ann Rule oddaje im hołd, ocala je od zapomnienia.
Jeśli lubicie tematykę true crime, sięgajcie po "Mordercę znad Green River" bez zastanowienia. Przy okazji polecam również książkę, którą Rule napisała o Tedzie Bundym, którego znała osobiście.
Jedna uwaga, przez natłok dat, nazwisk, szczegółów tej książki ciężko się słucha, łatwo może coś umknąć, a ciężko się cofnąć. Polecam czytać klasycznie.
Wnikliwa, przepełniona szczegółami książka o mordercy, którego ofiarą padło co najmniej kilkadziesiąt kobiet. Ann Rule prowadzi nas przez tę sprawę od samego początku. Przedstawia nam sylwetki ofiar, które miały pecha w życiu trafiając (w znacznej liczbie) na ulicę, a potem spotykając Gary'ego Ridgwaya. Niewyróżniający się niczym szczególnym mężczyzna sprawiał wrażenie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-08
Bardziej stronniczej i tendencyjnej książki zakrawającej o absurd nie czytałam/nie słuchałam chyba nigdy. Pierdzielę. Nie mam zamiaru bronić idiotyzmów wyczynianych przez Meghan i Harry'ego, jak choćby książka księcia ("Ten drugi"), która była tragicznym potokiem często nieskalanym myśleniem, ale są jakieś granice. Wg autora, niezależnie od tego, co zrobiła Meghan - zawsze było to cyniczne, wyrachowane i podyktowane własnym interesem; Harry natomiast, zdaniem autora, jest niczym więcej, jak po prostu kretynem i nieukiem, który łatwo daje sobą manipulować, i któremu nawet wojsko nie wyszło (wbrew obiegowej opinii). Każde działanie było opisywane przez autora przez pryzmat tej tezy. Wyobraźcie sobie, że "pan ekspert od spraw królewskich" stwierdził, że po śmierci królowej Elżbiety II, kiedy obie książęce pary wyszły do tłumu, Meghan specjalnie podchodziła do ludu, żeby Netflix miał dobre ujęcia do dokumentu i obraziła się na asystenta, który chciał ją odciążyć z niesienia ofiarowanej jej części kwiatów, bo przecież musiała mieć zdjęcie z ich naręczem, (żeby widać było, że jest uwielbiana?). No ja nie wiem, czy bym na to wpadła, bo to naprawdę zakrawa o żałosny absurd. Gratuluję Bowerowi fantazji. Nie sądzę, żeby Meghan miała aż taką.
====
Na koniec, z racji tego, że słuchałam audiobooka, kilka słów o lektorze. Przyjemna barwa głosu, ALE... słuchanie tego audiobooka jest ciężką przeprawą, choćby przez fakt, że musiałam się głęboko zastanowić, o czym pan lektor do mnie mówi mówiąc "Eudżini". Nie domyślacie się? Chodziło mu o księżniczkę Eugenię. Biedak nie mógł się zdecydować, czy czytać z polska czy z angielska. Za to nie miał wątpliwości z Camillą. Ją przeczytał, a jakże, z hiszpańska (bo jak inaczej??) "Kamija". Choć przyznaję, że już sama Meghan, czy raczej wg lektora "Mejgan" wzbudziła moją wesołość podszytą jednak mimo wszystko irytacją.
Bardziej stronniczej i tendencyjnej książki zakrawającej o absurd nie czytałam/nie słuchałam chyba nigdy. Pierdzielę. Nie mam zamiaru bronić idiotyzmów wyczynianych przez Meghan i Harry'ego, jak choćby książka księcia ("Ten drugi"), która była tragicznym potokiem często nieskalanym myśleniem, ale są jakieś granice. Wg autora, niezależnie od tego, co zrobiła Meghan - zawsze...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-11
Widziałam film, teraz też wysłuchałam książki. To przepiękna opowieść o przyspieszonym dorastaniu, samotności, połączeniu z naturą, próbach radzenia sobie z przeciwnościami losu, niechęcią innych... Lekcja miłości, zaufania, szacunku do życia i otaczającego nas świata...
Niemal do samego końca śledzimy losy Kyi Clark w dwóch liniach czasowych. Jesteśmy przy jej dorastaniu razem z nią pasjonując się i zachwycając otaczającą nas przyrodą, zbierając pióra i muszelki, łowiąc ryby i małże, socjalizując się, przeżywając pierwszą miłość i kolejne rozczarowania; a jednocześnie w drugiej linii czasu śledząc wątek śmierci Chase'a Andrewsa., rozważając, czy mógł to być wypadek czy morderstwo, a jeśli morderstwo to kto mógł go dokonać.
Warto zaznaczyć, że miejscowi już w zasadzie zaszufladkowali Kyię w pierwszych latach jej życia. Wydali na nią osąd nazywając Dziewczyną z Bagien i wykluczając ze swojej społeczności. Teraz muszą wydać wyrok nie tyle na nią, co osądzić siebie samych.
Widziałam film, teraz też wysłuchałam książki. To przepiękna opowieść o przyspieszonym dorastaniu, samotności, połączeniu z naturą, próbach radzenia sobie z przeciwnościami losu, niechęcią innych... Lekcja miłości, zaufania, szacunku do życia i otaczającego nas świata...
Niemal do samego końca śledzimy losy Kyi Clark w dwóch liniach czasowych. Jesteśmy przy jej dorastaniu...
Jeśli wydawało wam się kiedyś, że wasza praca jest ciężka, to możecie teraz zweryfikować swoje spostrzeżenia. Jeśli myśleliście, że ochrona zdrowia w Polsce kuleje, to z tej książki dowiecie się, jak bardzo. Jeśli zastanawialiście, czego potrzeba, żeby było lepiej, to w każdym rozdziale coś znajdziecie.
Jako córka pielęgniarki trochę w swoim życiu widziałam, to takie turbodoładowanie, po którym stajesz się odporny/obojętny na wiele sytuacji. Potem sama wybrałam sobie zawód, który czasem też zagląda tam, gdzie inni nie chcą. Wiele rzeczy więc, siłą rzeczy, wiem "od kuchni", a jednak słuchając tej książki zaskoczyłam się już niemal na starcie. Może dlatego, że byłam tak pewna, że powinno być inaczej, że nigdy tego nie sprawdziłam. Mój błąd. Żyjemy w państwie, które jest "dość" niebezpiecznie ulokowane jeśli chodzi o potencjał wojenny, aktualnie rosyjskie rakiety robią sobie wycieczki na nasz teren... a nie wiemy, ilu mamy ratowników medycznych. Nie prowadzimy żadnego rejestru, nie wiemy, ilu wyjechało, ilu możemy zmobilizować, ect. Kto i kiedy obudzi się z ręką w nocniku?
Ostatecznie nie ma tu jednak niczego - jak dla mnie - bardzo odkrywczego. Trzeba jednak przyznać, że pospolitość języka sprawia, że dobrze i lekko się tego słucha. Książka jest cienka, biorąc pod uwagę powtórki, można by ją jeszcze trochę skrócić.
P.S. Ostrzegam, że Yanek opowiada też trochę o swoich doświadczeniach z białoruskiej granicy. Wiem, że wielu ten temat triggeruje i budzi kontrowersje.
Jeśli wydawało wam się kiedyś, że wasza praca jest ciężka, to możecie teraz zweryfikować swoje spostrzeżenia. Jeśli myśleliście, że ochrona zdrowia w Polsce kuleje, to z tej książki dowiecie się, jak bardzo. Jeśli zastanawialiście, czego potrzeba, żeby było lepiej, to w każdym rozdziale coś znajdziecie.
więcej Pokaż mimo toJako córka pielęgniarki trochę w swoim życiu widziałam, to takie...