Biblioteczka
2024-04-29
2024-04-28
Niedopracowane, krótkie opowiadanie, które miało zachęcać do przeczytania serii, a paradoksalnie -moim zdaniem- lepiej "siada", jak już zna się przynajmniej część tej historii.
Niedopracowane, krótkie opowiadanie, które miało zachęcać do przeczytania serii, a paradoksalnie -moim zdaniem- lepiej "siada", jak już zna się przynajmniej część tej historii.
Pokaż mimo to2023-11-18
Zabrakło podsumowania, zeskrobania tynku w niektórych miejscach... Poszczególne historie mają potencjał na coś więcej, ale zabrakło dociekliwości, wnikliwości... Bez tego, cały ten reportaż to zbiór wypowiedzi osób, które wstydzą się lub nie, tego, skąd pochodzą i kim są pod skórą. Jedni w pewien sposób się przechwalają, że udało im się wydostać, drudzy w swoich głowach wciąż w tych wsiach tkwią, jakby prześladowały ich beznadziejne "powiedzonka" z lat 90. "Ze wsi jesteś, na wieś wrócisz" czy "Człowiek wyjdzie ze wsi, ale wieś z człowieka nigdy". Jeszcze inni faktycznie chcą wrócić. Doceniają dzieciństwo, w którym można było biegać po łąkach i polach, i jeść jabłka prosto z drzewa. Dla nich są to doświadczenia, których nie da się nadrobić.
Podsumowując, zmarnowany potencjał. Albo ja, jako mieszczuch jeżdżący na wieś na wakacje czy ferie do chrzestnego, nie jestem w stanie wczuć się w te opowieści. Inna sprawa, że chyba po dobrym reportażu, powinnam.
Zabrakło podsumowania, zeskrobania tynku w niektórych miejscach... Poszczególne historie mają potencjał na coś więcej, ale zabrakło dociekliwości, wnikliwości... Bez tego, cały ten reportaż to zbiór wypowiedzi osób, które wstydzą się lub nie, tego, skąd pochodzą i kim są pod skórą. Jedni w pewien sposób się przechwalają, że udało im się wydostać, drudzy w swoich głowach...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-15
Przymierzałam się do tej książki odkąd wyszła i -jak to zwykle bywa- sięgnęłam po nią za późno. Za późno bo teraz słowa Perry'ego we wstępie, że powinien już nie żyć, brzmią już zupełnie inaczej, nie ma w nich nadziei. Matthew Perry nie żyje i bardzo chcę wierzyć w to, że nie pokonała go Ta Wielka Straszna Rzecz.
Sama książka to bardzo szczera i dobitna spowiedź. "Chandler" nie ma problemu z tym, żeby robić sobie żarty z własnego gówna i z tego, w jak wielkie szambo się w...sądził. Jego mózg (z cholendarną tendencją do uzależnień) chciał go zabić w zasadzie od późnego dzieciństwa. On sam za to, wbrew wszystkiemu, miał dzięki Bogu resztki instynktu samozachowawczego, który w porę tłumaczył mu, że wcale zabić się nie chce i może na przykład, pora pójść na odwyk. Jeden, drugi, dziesiąty...
To opowieść o tym, jak można samemu sabotować swoje życie, jak strasznymi chorobami są uzależnienie i depresja, jak bardzo nasze dzieciństwo może nam dowalić w dorosłym życiu, jak niepozorne sprawy nabierają dużo bardziej istotnego znaczenia.
Pisząc tę książkę Matthew Perry był czysty i przekonany, że podołał, że znalazł haka na swój mózg, i raz na zawsze rzucił wszystko, czym faszerował się przez lata. Tu muszę dodać, że nigdy nie tykał heroiny, za bardzo się bał, że spodoba mu się za bardzo i w efekcie prostą drogą zaprowadzi go na tamten świat.
Cała ta biografia jest nieco chaotyczna, momentami gubiłam się w tym, co było po czym i w którym momencie tej historii jesteśmy. Mimo wszystko, polecam każdemu, kto ogląda(ł) i kocha "Przyjaciół" tak, jak ja. Po jej przeczytaniu inaczej spojrzycie na postać Chandlera, ręczę wam za to.
Polecam także tym, którzy zmagają się z tym, z czym zmagał się Perry. Om was zrozumie. Może też da jakieś ukojenie, może wskazówkę, choć nie ma jednej prostej drogi i jednego klucza do wyjścia z bagna, ale myślę, że ta książka może być kierunkowskazem.
Przymierzałam się do tej książki odkąd wyszła i -jak to zwykle bywa- sięgnęłam po nią za późno. Za późno bo teraz słowa Perry'ego we wstępie, że powinien już nie żyć, brzmią już zupełnie inaczej, nie ma w nich nadziei. Matthew Perry nie żyje i bardzo chcę wierzyć w to, że nie pokonała go Ta Wielka Straszna Rzecz.
Sama książka to bardzo szczera i dobitna spowiedź....
Nie można nie odnieść wrażenia, że Ewa chyba faktycznie kochała Adama tylko dlatego, że był jej i był mężczyzną. Ewa wnosiła w życie Adama wszystko, czego on myślał, że nie potrzebuje, ale jednak bez niej czegoś mu brakowało. Nawet, kiedy zostali przepędzeni z raju, mieli swój raj.
Utwór pokazuje nam także różnice w postrzeganiu świata przez mężczyznę i kobietę. O ile w opisy Adama skupiają się raczej na konkretach, Ewa opisuje swoje odczucia i emocje. W obu jednak przypadkach humor miesza się z liryzmem. Pamiętniki ich obojga opowiadają o początku ludzkości, który jednocześnie jest jego końcem. Ewa wskazuje nam w końcu na topiące się i spadające z firmamentu nieba gwiazdy. Apokaliptyczna wskazówka przypomina, że nasz czas się kiedyś kończy.
Twórzmy raj na ziemi, póki czas.
Nie można nie odnieść wrażenia, że Ewa chyba faktycznie kochała Adama tylko dlatego, że był jej i był mężczyzną. Ewa wnosiła w życie Adama wszystko, czego on myślał, że nie potrzebuje, ale jednak bez niej czegoś mu brakowało. Nawet, kiedy zostali przepędzeni z raju, mieli swój raj.
więcej Pokaż mimo toUtwór pokazuje nam także różnice w postrzeganiu świata przez mężczyznę i kobietę. O ile w...