-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2015-01-29
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2014/06/achtung-poszukiwany-prezydent-von-dyzma.html
Czy jest ktoś, kto nie zna Nikodema Dyzmy, bohatera książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza? Jeśli nie z książki, to chociażby z filmu, w którym rolę Dyzmy grał Adolf Dymsza lub z serialu, w którym mogliśmy zobaczyć w jego roli Romana Wilhelmiego. Kilka lat temu wyszedł również film nawiązujący do przygód tego cwaniaczka z Pragi – „Kariera Nikosia Dyzmy”. W nim w tytułową rolę wcielił się Cezary Pazura, a cała fabuła została przeniesiona w czasy współczesne. Ostatnio na rynku pojawiła się też pozycja książkowa nawiązująca do dzieła Dołęgi-Mostowicza, "Prezydent von Dyzma".
Za ponowne przeniesienie Dyzmy do książki odpowiedzialny jest Marcin Wolski – polski pisarz, dziennikarz i satyryk. Ma on na swoim koncie słuchowiska radiowe „Laboratorium nr 5”, „Świnka” oraz był współautorem programu „Polskie Zoo”. Jest on autorem wielu książek i zbiorów opowiadań jak między innymi: „Mocarstwo”, „Wallenrod” i „7:27 do Smoleńska” , książki nawiązującej do wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Powieść „Prezydent von Dyma” jest jego przedostatnim dziełem w dotychczasowej twórczości.
Wojna powoli dobiega końca. Niemcy już czują, że cała sprawa jest przegrana, sowieci podchodzą coraz bliżej Generalnej Guberni. Adolf Hitler w swojej Małej Kancelarii przyjmuje trzech gości, dla których ma specjalną misję z cudowną nagrodą. Opisuje im swój plan jak można jeszcze wszystko uratować. Jedyne co trzeba zrobić, to namówić Polaków do wspólnej walki przeciwko sowietom. Lecz by to uczynić trzeba znaleźć charyzmatycznego przywódcę dla Polaków. Kogoś, komu uda się ich przekonać do tego, by przyłączyli się w walce do Trzeciej Rzeszy. Wybór pada na Nikodema von Dyzmę – przedwojennego karierowicza. Jest tylko jeden problem. Podczas napaści na Polskę zniknął on bowiem bez śladu.
Wojna powoli dobiega końca. Niemcy już czują, że cała sprawa jest przegrana, sowieci podchodzą coraz bliżej Generalnej Guberni. Adolf Hitler w swojej Małej Kancelarii przyjmuje trzech gości, dla których ma specjalną misję z cudowną nagrodą. Opisuje im swój plan jak można jeszcze wszystko uratować. Jedyne co trzeba zrobić, to namówić Polaków do wspólnej walki przeciwko sowietom. Lecz by to uczynić trzeba znaleźć charyzmatycznego przywódcę dla Polaków. Kogoś, komu uda się ich przekonać do tego, by przyłączyli się w walce do Trzeciej Rzeszy. Wybór pada na Nikodema von Dyzmę – przedwojennego karierowicza. Jest tylko jeden problem. Podczas napaści na Polskę zniknął on bowiem bez śladu.
Jednak na znalezieniu Dyzmy zależy nie tylko nazistom. Do wyścigu dołącza również druga strona. Tu odnaleźć Nikodema postanawia jego przybrana córka – Katarzyna Kunicka, a pomagał jej będzie samozwańczy brytyjski agent James Blond (brzmi bardzo podobnie do pewnego agenta, prawda?) oraz jej matka - Nina.
Warto też wspomnieć o postaciach, które na zlecenie między innymi trzech nazistów ruszają w pościg i rozpoczynają poszukiwania. Mamy tu kilka takich, które swoimi nazwiskami i tym, czym się zajmują albo co robią przypominają bohaterów innych polskich produkcji – na przykład bohaterów seriali i filmów wojennych. Postaci tych nie będę wypisywał, ponieważ sądzę, że zdradzając je odebrałbym innym całą zabawę. Aczkolwiek są tu również postacie dobrze nam znane z kart historii, między innymi Otto Skorzeny.
Uwielbiam poczucie humoru Marcina Wolskiego. Również to w jaki sposób udaje mu się połączyć fikcję z rzeczywistością, jak losy bohaterów znanych z historii przeplatają się z losami bohaterów seriali (a tych tu pełno) lub całkiem wymyślonych przez pisarza. Dodatkowo mamy ciekawie zbudowaną akcję, a fragmenty z retrospekcją Dyzmy tworzą fajny klimat Warszawy. Książka jest dobrym sposobem na spędzenie dwóch wieczorów, można się przy niej zrelaksować, odpocząć i często pośmiać.
"Prezydent von Dyzma" to po prostu dobrze napisana powieść akcji.
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2014/06/achtung-poszukiwany-prezydent-von-dyzma.html
Czy jest ktoś, kto nie zna Nikodema Dyzmy, bohatera książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza? Jeśli nie z książki, to chociażby z filmu, w którym rolę Dyzmy grał Adolf Dymsza lub z serialu, w którym mogliśmy zobaczyć w jego...
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2014/06/sodka-bomba-silly.html
Kiedyś, oglądając pewną bajkę, przeżyłem szok. Już nawet nie pamiętam jej tytułu, ale w pamięci utkwiła mi przyczyna tej reakcji. Była to animizacja urządzeń domowych. W bajce występował bodajże odkurzacz, toster, mikser i lampka nocna. Podróżowały one przez całe miasto i nieustannie prowadziły ze sobą rozmowy. Wtedy, po obejrzeniu bajki, nazywałem wszystkie sprzęty domowe. Pamiętam, że odkurzacz uzyskał imię Edward. Drugą taką sytuacją był film „Toy Story”, w którym ożywione zostały zabawki i zawsze, gdy nikt nie patrzył, zaczynały się ruszać i bawić. Od tamtego momentu sądziłem, że ożywienie czegokolwiek nie będzie w stanie mnie zaskoczyć – myliłem się.
Za sprawę mojego miłego zaskoczenia odpowiedzialny jest Marcin Brzostowski. W swojej książce stworzył on całą fabrykę inteligentnych bomb, które nie tylko same naprowadzają się na cel, lecz także mówią, myślą i, co najciekawsze, mają ręce i nogi.
Główną bohaterką książki jest Silly - jedna z bomb. A dokładniej Bomba lotnicza z serii S6-X02, wyprodukowana w Fabryce Bomb Tradycyjnych i Granatów Spółka z o. o. w Czerniewie. Po pewnym spięciu z jednym z generałów zostaje uszkodzona. Jako niezdatna do użytku zostaje przekazana do rozebrania. Jednak przez pomyłkę żołnierzy trafia do kotłowni, gdzie poznaje sierżanta Kwaska, który zaczyna z nią rozmawiać. Tu od razu rzuciła mi się w oczy analogia dialogu do tych prowadzonych przez pełnych życiowego doświadczenia dorosłych z małymi, nic jeszcze niewiedzącymi dziećmi. Dzięki tej rozmowie Silly dowiaduje się, że ludzie mogą mieć inne poglądy na temat wojny niż te, które zostały jej zaprogramowane.
Co interesujące, w książce poprzez wyśmienitą satyrę zostaje ukazany bezsens wojny. Perfekcyjnie przedstawiony jest motyw działania między innymi Ameryki, która dla własnych korzyści wywołuje konflikty zbrojne (na przykład w Afganistanie i Iraku dla ropy naftowej). Ukazane jest też to, jak dla błahego problemu i zysku ludzie na górze potrafią poświęcić życie tysięcy żołnierzy, a nawet cywilów.
Tym, co mi najbardziej przypadło do gustu, była cała rozmowa przeprowadzona między Silly, a saperem w hotelu. Szczególnie to, jak Silly podczas niej i zaraz po zaczęła pojmować czym właściwie jest wojna i jakie są jej konsekwencje.
W książce jest też jednak coś, co mi się bardzo nie spodobało. W pierwszym rozdziale mamy zaledwie kilka postaci. Moim zdaniem nie trzeba ciągle powtarzać ich stopnia, imienia i nazwiska. Po trzecim czy czwartym czytaniu na dwóch stronach to staje się wręcz irytujące. Miałem odczucie, że jedynym celem takiego działania jest zapełnienie kartki. Przecież jeśli chodzi na przykład o generała Ashleya W. W. W. Blacka, czasem wystarczyłoby napisać jedynie generał lub Black. Niestety, w pierwszym rozdziale mamy nieustannie powtarzającą się pełną nazwę.
Jak widać moja recenzja jest dosyć krótka - jak i cała książka, która ma zaledwie 132 strony. Pozycja ciekawa i wciągająca. Pochłania się ją w dosłownie w parę chwil - na przykład czekając na egzamin z „Literatury XX wieku”.
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2014/06/sodka-bomba-silly.html
Kiedyś, oglądając pewną bajkę, przeżyłem szok. Już nawet nie pamiętam jej tytułu, ale w pamięci utkwiła mi przyczyna tej reakcji. Była to animizacja urządzeń domowych. W bajce występował bodajże odkurzacz, toster, mikser i lampka nocna....
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2014/06/marynarka.html
Trójmiasto, a dokładniej jedno z trójcy - Gdynia - nigdy nie było mi po drodze. Nie byłem tam ani razu i nigdy nie odczuwałem potrzeby złożenia wizyty. Wszystko, co mi się z tym miejscem kojarzy, to tylko to, że mieści się tam siedziba klubu „Arka Gdynia” i jedna ze stoczni wraz z portem. Jednak po przeczytaniu książki pana Mirosława Tomaszewskiego zrodziła się we mnie myśl, by opisane miasto przy najbliżej okazji zwiedzić i przejść się po jego ulicach. Ulicach, które były świadkami wydarzeń z roku 1970. - ta myśl stała się postanowieniem.
To wszystko za sprawą „Marynarki” - powieści, która przedstawia dzieje wspomnianego epizodu gdyńskiej historii. Autor pozwala czytelnikowi poznać Gdynię sprzed 9 lat, ponieważ główna akcja książki rozgrywa się w roku 2005, aczkolwiek dostaje także możliwość przeniesienia się w czasie do roku 1970, a dokładniej do 17 grudnia. To właśnie w tym dniu na ulice Gdyni wyjechały czołgi, a żołnierze musieli strzelać na rozkaz do robotników idących do pracy w stoczni. Pisarz w opisach ulic i wydarzeń na nich się odbywających w dobry sposób ukazuje jak się zmieniały oraz jak zmieniają się ludzie, którzy po kilku latach już zapomnieli o dziejach przeszłości. O tym przypominają jedynie pomniki poległych robotników.
Są tacy, którzy chcą zapomnieć, a jednak im się nie udaje. Wśród nich jest jeden z trójki głównych bohaterów – Adam. „Smutny” czterdziestoletni punk, który nie może pogodzić się z przeszłością. Początkowo pracuje jako barman w lokalu „Pub Lucyfer”, z którego szybko wylatuje za zdemolowanie płyty jednego z namolnych klientów. Następnie próbuje swych sił jako sprzedawca w sklepie muzycznym, co również mu nie wychodzi. Tam jednak podczas zwykłego dnia pracy Adam dostaje zaproszenie na spotkanie ze starszym panem. Spotkanie, po którym życie bohatera całkowicie się odmieni.
Owym starszym panem okazuje się Karol Jarczewski, właściciel firmy Karo Sp. z. o. o. posiadający kilka hoteli i restauracji, a prywatnie wielki dobroczyńca i działacz charytywny. Biznesmen z prawdziwego zdarzenia, który już ma pomysł na nową inwestycję – projekt „Powrót do Przeszłości”. PDP to pomysł zrobienia w Gdyni muzeum, które w całości miało przypominać więzienia z Polski podczas komuny, a w nich przesłuchania, cele, bicie skazanych pałami, a także „Ścieżka zdrowia”. Wszystko po to, by młodzi ludzie mogli na własnej skórze poczuć to, co czuli ich rodzice lub dziadkowie. W przypadku starszych było to po prostu przypomnienie swych doświadczeń.
Ostatnim, a raczej ostatnią z trójki bohaterów, jest Nina - aspirująca reporterka „Głosu Bałtyckiego”. Na jednym z pływających po Bałtyku koncertów poznaje ona Smutnego. Przeprowadza z nim wywiad, co rozpoczyna ich znajomość.
Losy wszystkich splatają się, gdy Ninie zostaje zlecone napisanie książki „Grudzień”. Adam pomaga jej zbierać materiały i ma być jedną z opisanych osób. Karol nieświadomie jest sponsorem tej książki. Za jego plecami umowę sponsorską podpisuje Witek, jego podwładny i zarazem znienawidzony zięć. Książka ta ma ukazywać to, co działo się w Gdyni w dniu 17 grudnia, gdy stoczniowcy starli się z żołnierzami, a także jakie były późniejsze tego konsekwencje. Nina nie wybiera tylko jednej strony konfliktu. W książce ukazuje go z obu stron poprzez wspomnienia zarówno robotników, jak i sędziów, którzy ich skazywali.
Twórcą opisanej książki jest Mirosław Tomaszewski, absolwent Politechniki Gdańskiej. W swoim literackim dorobku posiada trzy książki: „Pełnomocnik”, „UGI” i opisana tutaj „Marynarka”. Pan Tomaszewski jest również autorem wielu scenariuszy seriali, a nawet komedii teatralnych.
Odnośnie samej powieści, jeśli czytelnik nie jest „Gramatycznym Nazistą” i przymknie oko na kilka przeoczeń korektorów (m.in. brak odstępu między wyrazami „końcuzgodził” lub imiona i nazwiska pisane małą literą, jak np. „marcin dolny”) to książkę z czystym sumieniem polecam. A jeśli ktoś lubi do tego historię, to tym bardziej warto sięgnąć po tę pozycję i nie wiem czy istnieją jacyś Gdyniofile. Jeśli tak, jest to dla nich pozycja obowiązkowa.
Ze swojej strony mam tylko jedną uwagę. Jeśli jest ona niesłuszna, to przepraszam, poprawcie mnie. Chodzi o to, że powieść ma miejsce w roku 2005. Zaciekawiło mnie jedno miejsce akcji i postanowiłem to sprawdzić. Mam tu na myśli „Sea Towers” (najwyższy budynek w Polsce). Z informacji przeze mnie znalezionych wynika, że zapoczątkowano jego budowę w roku 2006, a do użytku oddano w 2009. W książce jest on wybudowany już w 2005.
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2014/06/marynarka.html
Trójmiasto, a dokładniej jedno z trójcy - Gdynia - nigdy nie było mi po drodze. Nie byłem tam ani razu i nigdy nie odczuwałem potrzeby złożenia wizyty. Wszystko, co mi się z tym miejscem kojarzy, to tylko to, że mieści się tam siedziba klubu „Arka...
Jak ktokolwiek z was kazał by mi wskazać jedna książkę którą uważam za swoja ulubiona, to wybrał bym właśnie tą! Czemu zapytacie?? Sam nie wiem! W tej książce jest coś takiego, że chociaż czytam ja X raz to i tak dalej mnie fascynuje i ciągle coś nowego w niej znajduje.
Autorem książki jest warszawiak Krzysztof Varga. Urodzony w Warszawie polski pisarz, krytyk literacki i dziennikarz. Ukończył wydział polonistyki na UW. Jest redaktorem dziale Kultura "Gazety Wyborczej". Mieszka na Mokotowie.
Krzysztof Varga jeśli nie pisze o Węgrzech to pisze o Warszawie, a dokładnie o jednej z dzielnic czyli Mokotowie na którym sam mieszka. Mokotów odnajdujemy w jego "Nagrobku z Lastryko" ale i w tej książce.
Książka jest opowieścią o męskiej przyjaźni, jej odmianach, rozwoju i przebiegu. Nasi główni bohaterowie to Krystian Apostata i Jakub Fidelis. Urodzili się tego samego roku 1968. Potem razem uczęszczali do szkoły nr. 69, a dalej do liceum im. Św. Augustyna. Całym łącznikiem akcji są tytułowe Aleje Niepodległości.
Po ukończeniu liceum ich drogi coraz bardziej się od siebie oddalały i różniły się. I jak mawiał ich patron z liceum "kochaj i rób co chcesz" obaj wzięli te słowa sobie do serca, tylko każdy inaczej je zrozumiał. W końcu Fidelis stał się sławnym tancerzem, prezenterem i przede wszystkim celebryta, a Apostata oprócz małego sukcesu na początku swojej kariery więcej już nic nie osiągnął i został niespełnionym artysta. Jakub kocha sławę, pieniądze, towarzystwo pięknych kobiet, a Krystian ma swoją samotność, porno w internecie i piwo.
W książce poprzez życie naszych bohaterów odkrywamy minioną już Warszawę odkrywamy tą przed 89r i po. Mamy tu obraz prawdziwy nie koloryzowany, nasz autor oddaje autentyczność tego miasta, w którym w końcu sam też się wychował.
Mamy tu dużo PRL, autor skupia się bardzo na latach 80. I mamy tu wszystko, od pewnego niedzielnego poranka bez teleranka, przez wybuch stanu wojennego, małą dawkę artystów Warszawskich, inicjacje seksualna na dyskotekach u sióstr zakonnych i działalność w opozycji.
Książka ta jest książką smutna i nie z tego powodu że główny bohater umiera już na 1 stronie książki w wybuchu samolotu ale dlatego że książka jest tęsknota za tym co było kiedyś i kpina z tego co jest teraz, pokazanym przez obraz tańczącego celebryty rządzącego Polską.
Więc jeśli was ciekawi jak wyglądała artystyczna Warszawa przed i po 89 roku zapraszam do: Aleja Niepodległości
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/06/jak-ktokolwiek-z-was-kaza-by-mi-wskazac.html
Jak ktokolwiek z was kazał by mi wskazać jedna książkę którą uważam za swoja ulubiona, to wybrał bym właśnie tą! Czemu zapytacie?? Sam nie wiem! W tej książce jest coś takiego, że chociaż czytam ja X raz to i tak dalej mnie fascynuje i ciągle coś nowego w niej znajduje.
Autorem książki jest warszawiak Krzysztof Varga. Urodzony w Warszawie polski pisarz, krytyk literacki i...
W naszej ojczyźnie żyją Czechofile. Co to oznacza i kto to jest?
Są to Polacy, którzy po prostu zakochali się w Czechach. Ludzie, którzy jak mają wolny czas zamiast naszego morza lub innych pięknych zakątków, wybierają Karlowe Wary lub Czeska część gór. To ci, którzy na zwiedzanie miasta wybierają Czeską Pragę, bo twierdzą, że jest ładniejsza od Polskich miast.To oni twierdzą że Czeskie piwo jest lepsze od Polskiego.
Jednym, z Czechofili jest Mariusz Szczygieł dziennikarz, reporter, pisarz, laureat Europejskiej Nagrody Literackiej, za książkę "Gottland”, która jest wyborem reportaży poświęconych Czechom. Szczygieł był też prowadzącym talk show "Na każdy temat" emitowanym na Polsacie.
Naszemu autorowi marzyła się książka o jego ulubionym kraju bez jak to sam mówi "napinania się". Sam przyznaje, że książka ta nie jest ani przewodnikiem po Czechach, ani ich kulturze a o tym, co po prostu urzekło naszego autora w tym kraju. Książka nie jest też obiektywna, jest notatką z 10 lat przygód, jakich nasz autor doświadczył w kraju Krecika, jest opisem spotkań z ludźmi, którzy czymś zafascynowali autora lub lektur, które podjął się przeczytać. Jest to książka, która pisze Polak, który jest zakochany w czeskim kraju.
Jak wiemy dużo mieszkańców Czech deklaruje, że jest ateistami. Uważa, że Bóg jest im zupełnie nie potrzebny i ktoś, kto wierzy wydaje im się po prostu dziwny. Pan Mariusz w kilku rozdziałach bardzo dokładnie nam to pokazuje. Mamy tutaj możliwość dowiedzenia się jak żyje im się bez Boga. Dzięki tej książce możemy porównać to jak się chowa zmarłych w naszym i ich kraju. U nas jest to ważna ceremonia dla rodziny i przyjaciół zmarłego dzięki pogrzebowi mamy możliwość pożegnać bliska nam osobę, a u Czechów zwyczaj organizowania pogrzebów już prawie nie występuje teraz już to wygląda tylko tak, że nie ma już żadnego pożegnania ze zmarłym a pogrzeby już nie są organizowane. U naszych sąsiadów popularne są kremacje i co najstraszniejsze w tym wszystkim część urn ze zmarłymi stoi w zakładach pogrzebowych po kilka lat i czeka aż się ktoś po nie zgłosi i w końcu pochowa swojego ojca, syna lub brata.
Mamy tu też możliwość zobaczyć jak wygląda życie człowieka wierzącego w Czechach. Jak ci ludzie muszą się ukrywać ze swoja wiara, bo nie chcą się narażać na kpiny kolegów z pracy albo wśród znajomych. Jak trudno jest powiedzieć własnej rodzinie, że jest się człowiekiem wierzącym i jakie to może mieć konsekwencje, dowiadujemy się, że czasem nawet właśni rodzice nie wiedza, że dziecko jest wierzące. I może teraz wywołam jakąś burze tym, co napisze, ale po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że wyjście z ukrycia z własna wiara w Czechach można porównać do ujawnienia tego, że ktoś jest Gejem albo Lesbijka w Polsce.
Ale że nie tylko ta książka jest o wierze Czechów, ale i o jej kulturze to nieodłączna częścią ich kultury jest postać Davida Černý. Davidowi autor poświecą cały rozdział w książce. Jest to Czeski rzeźbiarz, którego prace są umieszczane w miejscach publicznych gdzie wzbudzają kontrowersje. Najwięcej jego prac znajduje się w Pradze gdzie na ulicach lub w budynkach i na nich możemy podziwia to, co autor wymyślił. Najbardziej znanymi rzeźbami Černýego są: Koń w pałacu Lucerny, Trabant, Nogotyłki i Sikający rzeźba przedstawiające dwie postacie męskie, które sikają do basenu w kształcie Czech. Penisy postaci są ruchome zwiedzający może sterować nimi za pomocą SMS.
Autor kilka stron poświecą też postaci Egona Bondy czeskiego pisarza, poety i filozofa z którym miał przyjemność rozmawiać osobiście. Egon na prawdę nazywał się Zbynek Fiser, lecz na znak protestu przeciwko antysemickiej polityce komunistycznej Czechosłowacji przybrał pseudonim Egon Bondy. Uważa się go za "papieża czeskiego undergroundu"
TO tylko mała część tego co znajdziecie w książce. Wiec jeśli interesuje cie jak wyglądają Czechy jednego z Czechofiłów zapraszam do: Zrób sobie raj
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/07/zrob-sobie-raj-czyli-czechy-widziane.html
W naszej ojczyźnie żyją Czechofile. Co to oznacza i kto to jest?
Są to Polacy, którzy po prostu zakochali się w Czechach. Ludzie, którzy jak mają wolny czas zamiast naszego morza lub innych pięknych zakątków, wybierają Karlowe Wary lub Czeska część gór. To ci, którzy na zwiedzanie miasta wybierają Czeską Pragę, bo twierdzą, że jest ładniejsza od Polskich miast.To oni...
Będąc w księgarni jakiś czas temu w oczy rzuciła mi się książka „Mocarstwo” wiec postanowiłem ją kupić, jak się potem okazało jest to kontynuacja książki „Wallenrod”, wiec długo się nie zastanawiałem od razu poszedłem znowu do księgarni i kupiłem pierwszy tom. I o czym jest ta książka? Posłuchajcie!
Wyobraź sobie, że Józef Piłsudski leżący w 1935r. na łożu śmierci, poddaje się niezwykłej terapii doktora Vallbone, która przedłuża jego życie. Dzięki temu nasz wódz może przetasować karty historii. Dzięki temu zabiegowi Marszałek zmienia historie, którą do tej pory znaliśmy. Polska nie stałą się ofiarą II wojny światowej, ale sojusznikiem Niemiec z Hitlerem na czele. Doprowadza to do tego, że Polska staje się potęga militarną i polityczna, z która cały świat musi się liczyć.
Brzmi fantastycznie prawda? Jednak to niestety tylko wymyślona przez Marcina Wolskiego (polskiego pisarza, satyryka i dziennikarza) wizja historii w książce "Wallenrod". Wszystko zaczyna się od podpisania sojuszu z Niemcami w roku 1935, dzięki czemu losy naszego narodu potoczyły się inaczej niż je teraz pamiętamy. Polska staje się częścią Osi Rzym-Berlin-Warszawa-Tokio, dzięki czemu stajemy się potęgą i to my rozdajemy karty w tej wojnie. To my wraz z Niemcami decydujemy o losach innych narodów.
Atak Hitlera na Związek Radziecki jest wspomagany Polskimi jednostkami, dzięki czemu szybko udaje się pokonać wroga. To my rozdajemy karty w sojuszu, wiec możemy zapanować nad porywczym Hitlerem i nie dopuścić do takiego Holokaustu, jaki znamy dziś. Hitler nie mogąc zabijać Żydów, planuje zrobić nowe państwo w Europie, "Republikę Żydowska”, której stolica będzie "Nowa Jerozolima" gdzie będzie osadzać wszystkich Żydów z Europy.
Większość bohaterów książki jest prawdziwa, obecnie znana nam z kart historii, ale ci, co w naszej historii umarli u Wolskiego maja się świetnie, żyją, ci, co teraz żyją, za to w książce umarli, może nie od razu, ale wcześniej czy później. Na ich miejsce Wolski wprowadza swoich wymyślonych bohaterów, którzy już piszą historie po swojemu i to nie taka, którą znamy z książek w szkołach.
Cała książkę scala jedna drobna postać, as polskiego wywiadu. Przenika ona do najważniejszych struktur nazistowskich, aby w nieuniknionym starciu z niepewnym sojusznikiem przechylić szalę zwycięstwa na stronę Polski. Helena Wichman, bo tak nazywa się ten as polskiego wywiadu, zrobi dosłownie wszystko by dostać się i poznać najbardziej skrywane nazistowskie tajemnice.
Od książki nie sposób się oderwać, czyta się ją bardzo szybko, lekko i przyjemnie. To jak Marcin Wolski pokazuje alternatywna wersje Polski jej wielkość, aż rzuca człowieka na kolana z wrażenia. Kończąc aż trudno nie pomyśleć: „Jak to by było pięknie gdyby to była prawda!”
Wiec, jeśli macie czasem w głowie pytanie „co by było gdyby” zapraszam was do książki: Wallenrod
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/06/jak-wygladaby-swiat-w-ktorym-polska.html
Będąc w księgarni jakiś czas temu w oczy rzuciła mi się książka „Mocarstwo” wiec postanowiłem ją kupić, jak się potem okazało jest to kontynuacja książki „Wallenrod”, wiec długo się nie zastanawiałem od razu poszedłem znowu do księgarni i kupiłem pierwszy tom. I o czym jest ta książka? Posłuchajcie!
Wyobraź sobie, że Józef Piłsudski leżący w 1935r. na łożu śmierci,...
Czy jest coś jeszcze co nie zostało powiedziane o katastrofie w Smoleńsku? To chyba najdłużej rozpatrywana i komentowana tragedia w Polsce. Wokół niej narosło już kilka mitów; że to był zamach, że Rosjanie specjalnie stworzyli sztuczną mgłę nad lotniskiem, że w samolocie była bomba, że brzoza była zrobiona z metalu, itp. Na ten temat powstało również wiele książek jak np. "Smoleńsk 10 kwietnia 2010", "Ostatni lot. Przyczyny katastrofy smoleńskiej". W dzisiejszej recenzji jednak nie będę oceniał czy była to katastrofa czy też zamach, ale skupię się na książce, która w sposób nietypowy – zarówno przez swój tytuł jak i treść, która się za nią kryje zaintrygowała mnie na tyle, że trafiła na moją półkę.
Książka ta to „7.27 do Smoleńska”. Autor (bardzo zresztą słusznie) już na stronie czwartej jasno i wyraźnie zaznacza, że wszystkie wydarzenia są fikcją literacką. Mimo to znajdziemy w niej wiele podobieństw do tego co wydarzyło się w Polsce przed 10 kwietnia 2010 r.. Przykładem powyższego może być rozmowa dwóch mężczyzn na molo - przypomina tą, która odbyła się między Donaldem Tuskiem i Władimirem Putinem w 2009 r. na sopockim molo.
Książkę tę, którą ze względu na liczne nawiązania do wydarzeń rzeczywistych śmiało możemy zaliczyć do gatunku political fiction (bardzo popularnego ostatnio) z mocnym naciskiem na akcję, napisał Marcin Wolski. Pisarz znany miedzy innymi z: "Drugiego życia", "Wallenrod" czy "Prezydenta von Dyzmy" (ostatnią szczególnie polecam). Jest również dziennikarzem i satyrykiem, był współautorem programu "Polskie Zoo". Otrzymał trzykrotnie nominację do nagrody im. Janusza Zajdla.
Ale, ad rem, skupmy się w końcu na książce. Wszystko rozpoczyna się w Kijowie gdzie do jednego ze szpitali dociera główny bohater - Igor Rykow, rosyjski inżynier lotniczy. Na miejscu dowiaduje się, że matka, do której jechał z Rosji właśnie zmarła. Postanawia powiadomić o tym swoich najbliższych. Próbując dostać się na swojego maila dowiaduje się, że wszystko z ostatnich 2 dni zostało usunięte. Na szczęście Igor jest przygotowany na takie sytuacje gdyż ważne wiadomości wysyła do swojego najbliższego partnera w pracy. Gdy udaje mu się zalogować na pocztę kolegi znajduje tam wiadomość od jego narzeczonej, która go zaskakuje. Informuje ona, że w wypadku zginęło jego czterech współpracowników.
Rykow domyśla się...
Dalsza część recenzji do przeczytania na blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2015/01/727-do-smolenska.html
Czy jest coś jeszcze co nie zostało powiedziane o katastrofie w Smoleńsku? To chyba najdłużej rozpatrywana i komentowana tragedia w Polsce. Wokół niej narosło już kilka mitów; że to był zamach, że Rosjanie specjalnie stworzyli sztuczną mgłę nad lotniskiem, że w samolocie była bomba, że brzoza była zrobiona z metalu, itp. Na ten temat powstało również wiele książek jak np....
więcej Pokaż mimo to