-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023
2023
Przeczytałam na raty.
Historia nie tylko nie wciąga - wręcz nudzi.
Bohaterowie bez wyrazu snują się od wydarzenia do wydarzenia bez większego przekonania, a że snują się często osobno, to mnóstwo czasu poświęcają na przekazanie relacji pozostałym.
Limit znaków został przez autora wyrobiony i to chyba jedyne z czego Masterton może być dumny tym razem.
Przeczytałam na raty.
Historia nie tylko nie wciąga - wręcz nudzi.
Bohaterowie bez wyrazu snują się od wydarzenia do wydarzenia bez większego przekonania, a że snują się często osobno, to mnóstwo czasu poświęcają na przekazanie relacji pozostałym.
Limit znaków został przez autora wyrobiony i to chyba jedyne z czego Masterton może być dumny tym razem.
2024
"Pokolenie Ikea" można napisać tylko raz i nawet Piotrowi C. nie uda się ten manewr po raz drugi.
Lekturę "Ostatniego tanga" można porównać do sytuacji, gdy na szkolnej dyskotece po raz kolejny poprosi to tańca ten sam chłopak. Nawet spoko, ale już wiesz, kiedy nadepnie na palce. Nie porywa.
"Pokolenie Ikea" można napisać tylko raz i nawet Piotrowi C. nie uda się ten manewr po raz drugi.
Lekturę "Ostatniego tanga" można porównać do sytuacji, gdy na szkolnej dyskotece po raz kolejny poprosi to tańca ten sam chłopak. Nawet spoko, ale już wiesz, kiedy nadepnie na palce. Nie porywa.
2024
Książkę sponsoruje literka A jak "alarmistyczny". Przy siódmym użyciu słowa w zdaniu, przestałam liczyć kolejne. Przyznam, że fascynacja autora tym przymiotnikiem szczerze mnie zaciekawiła. Dlaczego akurat ten?
Fanką Remigiusza Mroza nie jestem, na szczęście nie muszę być. Autorowi mało entuzjastyczne opinie czytelników raczej nie przeszkadzają, w zupełności wystarcza mu samozachwyt.
"Projekt Riese" musiałam przeczytać drugi raz po dwóch latach, bo nic nie pamiętałam. Jeśli trzeci tom nie ukaże się w najbliższym czasie, to podejrzewam, że ponownie zapomnę całość . Nie wiem czy znajdę w sobie tyle entuzjazmu do idei czytelnictwa, żeby zacząć wszystko od początku. Wątpię.
Książkę sponsoruje literka A jak "alarmistyczny". Przy siódmym użyciu słowa w zdaniu, przestałam liczyć kolejne. Przyznam, że fascynacja autora tym przymiotnikiem szczerze mnie zaciekawiła. Dlaczego akurat ten?
Fanką Remigiusza Mroza nie jestem, na szczęście nie muszę być. Autorowi mało entuzjastyczne opinie czytelników raczej nie przeszkadzają, w zupełności wystarcza mu...
2022
Kiedy pojawiła się na półkach "Operacja Mir", pomyślałam: o fajnie, dowiem się co dalej z bohaterami "Projektu Riese". W tym momencie uświadomiłam sobie, że w sumie nie tylko nie pamiętam co działo się w pierwszym tomie tej historii, ale nawet nie pamiętam imion bohaterów. I zasadniczo, to już powinno wystarczyć za recenzję tej książki.
Przeczytałam ją jeszcze raz. Kolejna lektura nie pomaga. Utrwala jedynie przekonanie, że autor obejrzał "Dark" albo zbyt szybko, albo w ogóle o jeden odcinek za dużo.
Kiedy pojawiła się na półkach "Operacja Mir", pomyślałam: o fajnie, dowiem się co dalej z bohaterami "Projektu Riese". W tym momencie uświadomiłam sobie, że w sumie nie tylko nie pamiętam co działo się w pierwszym tomie tej historii, ale nawet nie pamiętam imion bohaterów. I zasadniczo, to już powinno wystarczyć za recenzję tej książki.
Przeczytałam ją jeszcze raz....
2024
Pomysł serialu literackiego - bardzo dobry!
Główna bohaterka - na pewno wyróżnia się zawodem i pragmatyzmem.
Nie wykluczam, że gdyby Agatha Christie parała się komedią kryminalną, pisałaby podobnie. Ale tego nie zakładam.
Lektura lekka, łatwa i przyjemna. Jednak czy pod koniec ostatniego odcinka sezonu, będę pamiętała, kto zabił w pierwszym? Nie mam tej pewności.
Pomysł serialu literackiego - bardzo dobry!
Główna bohaterka - na pewno wyróżnia się zawodem i pragmatyzmem.
Nie wykluczam, że gdyby Agatha Christie parała się komedią kryminalną, pisałaby podobnie. Ale tego nie zakładam.
Lektura lekka, łatwa i przyjemna. Jednak czy pod koniec ostatniego odcinka sezonu, będę pamiętała, kto zabił w pierwszym? Nie mam tej pewności.
2024
Jak sprzedać nawiedzony dom? Najlepiej szybko.
Równie szybko można przeczytać tę książkę. Nawet nie trzeba wkładać wysiłku w zapominanie - historia sama zagubi się w setkach podobnych horrorów.
Jak sprzedać nawiedzony dom? Najlepiej szybko.
Równie szybko można przeczytać tę książkę. Nawet nie trzeba wkładać wysiłku w zapominanie - historia sama zagubi się w setkach podobnych horrorów.
2024
2024
2024
2024
2024
Mam z tą książką problem od samego początku.
Trochę jak z batonikiem, na którym jest napisane "najlepiej spożyć przed (tu jakaś historyczna data)". Jeść, nie jeść? Niby wartości odżywcze bez większych zmian, ale już smak może być nie ten...
Na "Nie w humorze" analogicznej adnotacji nie ma, chociaż może szkoda. Wtedy czytelnik od razu by wiedział, że da się to zjeść, ale żucie przestało sprawiać przyjemność w okolicach 1984. Felietony Fran Lebowitz w większości są najzwyczajniej w świecie nieaktualne. Mogą bawić w kwestiach dotyczących ogólnej kondycji ludzkości, ale też niekoniecznie. Nie wiem, na ile jest to wynik przenikliwego spojrzenia na świat autorki, a na ile smutny fakt, że człowiek jako taki jest przypadkiem niereformowalnym.
Całość można traktować w kategoriach ciekawostki historycznej: tak autorom pozwalano wyrażać swoje poglądy, zanim nie wprowadzono do literatury poprawności językowej.
Mam z tą książką problem od samego początku.
Trochę jak z batonikiem, na którym jest napisane "najlepiej spożyć przed (tu jakaś historyczna data)". Jeść, nie jeść? Niby wartości odżywcze bez większych zmian, ale już smak może być nie ten...
Na "Nie w humorze" analogicznej adnotacji nie ma, chociaż może szkoda. Wtedy czytelnik od razu by wiedział, że da się to zjeść, ale...
Możliwe, że podczas lektury tej książki coś mi umknęło. Ale nie sądzę. Nie jest to aż tak skomplikowana proza.
Nie wiem, co konkretnie autorka chciała przekazać. Prawdopodobnie coś o niepoddawaniu się przeciwnościom losu, walce o spełnienie marzeń i że nie dzieciństwo świadczy o dorosłym. Jednakowoż coś tu nie pykło.
Realizm magiczny na ulicach Łodzi byłam w stanie zaakceptować. Jednak myśl przewodnią, sprowadzającą się do: bądź dobry - anioł ci pomoże, już nie.
Serio niebiańskie interwencje miały uwiarygodnić tę historię?
Możliwe, że podczas lektury tej książki coś mi umknęło. Ale nie sądzę. Nie jest to aż tak skomplikowana proza.
Nie wiem, co konkretnie autorka chciała przekazać. Prawdopodobnie coś o niepoddawaniu się przeciwnościom losu, walce o spełnienie marzeń i że nie dzieciństwo świadczy o dorosłym. Jednakowoż coś tu nie pykło.
Realizm magiczny na ulicach Łodzi byłam w stanie...
Nie jestem wielbicielką "Opowieści podręcznej" Margaret Atwood. Nigdy nie byłam. Książka zyskała ponowne zainteresowanie, moim zdaniem, tylko dzięki brawurowej ekranizacji. To serial o niej przypomniał, to serial uwypuklił jej porażającą aktualność. W końcu to serial obudził ciekawość dalszych losów Fredy.
"Testamenty" są idealnym przykładem, że oczekiwanie na książkę jest przyjemniejsze niż samo jej czytanie.
W trakcie lektury odniosłam wrażenie, że autorka zażartowała sobie ze mnie i z reszty czytelników i zamiast napisać kontynuację własnego dzieła, zaproponowała luźną propozycję scenariusza 4 sezonu.
Nie poznajemy losów Fredy, jedynie możemy się ich domyślać. A i to tylko dzięki łopatologicznemu chciejstwu Atwood oraz odrobinie dobrej woli własnej. W ogóle dobra wola bardzo pomaga przebrnąć przez kolejne strony. Zainteresowanie umiera w zasadzie od razu, tak bardzo oczywiste i przewidywalne są wszystkie elementy. Pomysł wykreowania Ciotki Lidii na Konrad Wallenrod Republiki Gileadu swoją banalnością sprawia fizyczny ból.
Jestem rozczarowana. Bardzo tego nie lubię.
Nie jestem wielbicielką "Opowieści podręcznej" Margaret Atwood. Nigdy nie byłam. Książka zyskała ponowne zainteresowanie, moim zdaniem, tylko dzięki brawurowej ekranizacji. To serial o niej przypomniał, to serial uwypuklił jej porażającą aktualność. W końcu to serial obudził ciekawość dalszych losów Fredy.
"Testamenty" są idealnym przykładem, że oczekiwanie na książkę jest...
Andrzej Pilipiuk pisze, bo najprawdopodobniej lubi. Pisze ku uciesze gawiedzi, nie zaś by olśnić czytelnika nawet mniejszą głębią. Akceptuję to, chociaż nie rozumiem. Z zapałem godnym poszukiwaczy Świętego Graala w kolejnych książkach próbuję odnaleźć klucz do poczucia humoru autora. Im bardziej szukam, tym mniej znajduję.
"Upiór w ruderze" mnie nie rozbawił. Chwilami zainteresował. Na koniec poraził. Przemarsz wojsk Napoleona przełknęłam. Żołnierzy AK przełknęłam. Przełknęłam też PGR. Kosmici już jednak zemdlili mnie bezsensem.
Fanów Pilipiuka książka zapewne zachwyci(ła). Innym nie polecam.
Andrzej Pilipiuk pisze, bo najprawdopodobniej lubi. Pisze ku uciesze gawiedzi, nie zaś by olśnić czytelnika nawet mniejszą głębią. Akceptuję to, chociaż nie rozumiem. Z zapałem godnym poszukiwaczy Świętego Graala w kolejnych książkach próbuję odnaleźć klucz do poczucia humoru autora. Im bardziej szukam, tym mniej znajduję.
"Upiór w ruderze" mnie nie rozbawił. Chwilami...
Bardzo podoba mi się szata graficzna tej książki. I to chyba tyle jeśli chodzi o zachwyt. Ani to zabawne, ani straszne. Idealnie nijakie.
Bardzo podoba mi się szata graficzna tej książki. I to chyba tyle jeśli chodzi o zachwyt. Ani to zabawne, ani straszne. Idealnie nijakie.
Pokaż mimo to