Nuuuudna, potwornie nuudna. Jeszcze się nie poddałam, dobrnęłam do połowy, ale męczę z trudem. Rozwlekła, kompletnie bez akcji, ciągnie się jak guma do żucia. Ciągle czekam, kiedy zacznie się coś dziać, ale na razie jakieś nudne dywagacje kobiety, która usiłuje dojść czemu jej związki się nie udają. Dla amatorów takiego wałkowania cudzych problemów. Akcji jak na razie zero, trochę retrospekcji, trochę wspomnień, trochę opisów jak bohaterka jedzie samochodem albo stoi w korku. Nuuuda.
Chwilami się zastanawiam czy "Gwałt" Chmielewskiej nie jest ciekawszy. :)
2-01-13 Dobrnęłam do końca. Uff... nareszcie. No cóż. Jednak lepsza od "Gwałtu", skoro dałam radę skończyć. Po 60 stronie coś nawet jakby zaczyna się dziać, a nie, to złudzenie, nadal nic się nie dzieje. Po jakichś 100 stronach pojawia się złota myśl, bardzo ładna, po 200 da się wyłuskać nawet parę ciekawych momentów, potem zakończenie, w sumie spodziewane, chociaż autorka na siłę unika happy endu i zostawia je otwarte (to nawet na plus). W sumie - chyba po prostu nie jestem targetem. Nie moje problemy, nie moja bajka, nie moje środowisko. Bohaterowie raczej mnie irytowali, dłuugie dywagacje bohaterki na każdy temat i przy każdej okazji (to się chyba teraz nazywa "strumień świadomości"?), potwornie nudziły. Było parę błyskotliwych zdań, kilka ciętych ripost, kilkanaście sucharów i... wszystko. Jedyne ładne w tej książce to okładka. No i może notka z tyłu, obiecująca coś zgoła innego niż znalazłam w środku.

Nuuuudna, potwornie nuudna. Jeszcze się nie poddałam, dobrnęłam do połowy, ale męczę z trudem. Rozwlekła, kompletnie bez akcji, ciągnie się jak guma do żucia. Ciągle czekam, kiedy zacznie się coś dziać, ale na razie jakieś nudne dywagacje kobiety, która usiłuje dojść czemu jej związki się nie udają. Dla amatorów takiego wałkowania cudzych problemów. Akcji jak na razie zero,...