Po starą i już dzisiaj nieco zapomnianą powieść Karla Gjellerupa sięgnąłem w ramach pomysłu zapoznania się z twórczością najstarszych noblistów literackich.
Akcja książki przenosi nasz na jedną z duńskich wysp z której rozciąga się malowniczy widok na cieśninę Sund. Mamy możliwość zapoznania się z folklorem duńskiej wsi z końca XIX w. Z pod pióra autora wyszedł uroczo staroświecki styl z plastycznymi opisami przyrody, czy wewnętrznych stanów emocjonalnych głównych bohaterów. Proza tego typu przenosi mnie myślami w czasy bezpiecznego i idyllicznego dzieciństwa.
Nie wchodząc w meandry fabuły, głównym motywem powieści jest złowróżbny wpływ służącej ze młyna Lizy, która na kartach powieści jest przedstawiona jako swoista femme fatale, wykorzystująca wszelkie sposoby aby osiągnąć swój cel. Moim zdaniem autor nadmiernie demonizuje rezolutną wiejską dziewczynę. Zapewne jest to pokłosiem luterańskich tradycji Danii, gdzie przez wieki uważano, że kobieta jest źródłem grzechu, a wszelkie zło na świecie jest poniekąd z nią związane. Gdy tym czasem, Liza moda dziewczyna, pochodząca biednej i napiętnowanej w lokalnej społeczności rodziny, pragnie dla siebie lepszego życia. Chce zrobić karierę na miarę realiów XIX w. duńskiej wsi. Aby to osiągnąć wykorzystuje atuty jakie posiada, swoja urodę i energię, spryt i determinację. Jest konsekwentna i skuteczna, dzisiaj nazwalibyśmy Lizę kobietą sukcesu z nietuzinkowym potencjałem, jednak w powieści jest siedliskiem zła i nieprawości, gdyż nie godzi się z losem jaki jej przypadł i walcząc o odrobinę szczęścia dla siebie w tym okrutnym świecie.

Po starą i już dzisiaj nieco zapomnianą powieść Karla Gjellerupa sięgnąłem w ramach pomysłu zapoznania się z twórczością najstarszych noblistów literackich.
Akcja książki przenosi nasz na jedną z duńskich wysp z której rozciąga się malowniczy widok na cieśninę Sund. Mamy możliwość zapoznania się z folklorem duńskiej wsi z końca XIX w. Z pod pióra autora wyszedł uroczo...