Podzielona wierność
- tytuł oryginału
- Divided allegiance
- data wydania
- 2004 (data przybliżona)
- ISBN
- 8388916696
- liczba stron
- 512
- kategoria
- fantastyka, fantasy, science fiction
- język
- polski
Drugi tom cyklu Czyny Paksenarrion.
Naprawdę zmuszałam się, by dokończyć tą książkę. Po niezbyt porywającym pierwszym tomie, początek drugiego zapowiadał się obiecująco. Tym większe było moje rozczarowanie.
Nie chodzi mi wcale o świat, jak wzięty żywcem z RPG w stylu "Dungeons & Dragons". Nie chodzi o przydługie opisy, pełne detali (można się spierać, czy potrzebnych, czy nie). Moim największym problemem, który uniemożliwia mi cieszenie się tym cyklem, jest główna bohaterka.
Dawno nie zetknęłam się z tak beznadziejną postacią jak Paksenarrion. Na początku pierwszego tomu jest niezbyt bystrą, naiwną i infantylną córką farmera, snującą dziecinne wyobrażenia o zostaniu wojowniczką. Pod koniec tomu drugiego... wciąż jest niezbyt bystra, naiwna, denerwująco dziecinna, a jej wiedza i wyobrażenia o otaczającym ją świecie nie zmieniają się wiele w stosunku do początkowych, o ile w ogóle. Jasne -czasami przyznaje głośno, że gdyby wcześniej wiedziała, to co wie teraz, nie zrobiłaby tego i tego. Jednak mam wrażenie, że są to tylko deklaracje, bo z jej zachowania kompletnie nie wynika, żeby czegokolwiek się nauczyła. Po doświadczonej (jak można się domyślać) wojowniczce, weterance wielu bitew, można by się spodziewać nieco innego zachowania i podejścia do życia. Tymczasem Paks stale zachowuje się jak dziecko -najlepszy przykład to jej denerwujące i niezrozumiałe dla mnie, dziecinne opory przed przystąpieniem do zakonu Girda. Nie to, że święty od poprzedniego tomu daje jej sygnały tak oczywiste, że ślepy by się zorientował.
Niestety, prócz Paks pozostałe postacie są tylko tłem. Zresztą i tak w większości giną dosyć szybko i są wymieniane na nowe osoby. W zasadzie tylko Paks wychodzi ze wszystkiego bez większego szwanku -owszem, odnosi rany, ale i tak jej niesamowite szczęście wygląda bardzo nienaturalnie w sytuacji, gdy wszyscy dookoła padają jak muchy (niby protekcja świętego, ale mimo wszystko...). Sytuacji nie poprawia fakt, że bohaterka jest najpierw najlepszą, najzdolniejsza rekrutką, którą jej przełożeni wyraźnie faworyzują (może powinnam powiedzieć: niańczą), a potem najmłodszą kandydatką na paladynkę, wybraną przez bogów, itd. Zakończenie drugiego tomu niewiele dla mnie tak naprawdę zmienia -po prostu autorka przypomniała sobie wreszcie, że postaci trzeba w końcu kiedyś dokopać. Szkoda, że tak późno. Znowu sprawia to dla mnie nienaturalne wrażenie -po prostu zabieg autorki, bez odrobiny realizmu.
Wiem, że ta opinia mało przypomina recenzję, ale czułam potrzebę, by w jakiś sposób wyrazić swoje rozczarowania po lekturze dwóch części serii. Liczyłam na solidną i dobrą lekturę, z silną kobiecą postacią, a zamiast tego otrzymałam bajeczkę z Mary Sue w roli głównej. Dziwi mnie to tym bardziej, że autorka, jako była Marines, może pochwalić się autentycznym doświadczeniem w zakresie wojskowości (fragmenty dotyczące codziennego życia przeciętnego żołnierza znajdują się co prawda w pierwszym tomie, ale to zdecydowanie za mało). Myślałam, że będzie to coś lepszego -w końcu brakuje książek o kobietach wojowniczkach, napisanych przez kobiety.
Niestety, nie tym razem.

Moja Biblioteczka
Opinie czytelników
O książce:
Niezwykły benedyktyn
Ta książka, to prequel całego cyklu o przygodach dobrego benedyktyna w średniowiecznej Anglii. Opowiada o przemianie wojownika, krzyżowca i żeglarza w...