Asfaltowy saloon

Okładka książki Asfaltowy saloon
Waldemar Łysiak Wydawnictwo: Nobilis publicystyka literacka, eseje
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Nobilis
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
8391761290
Tagi:
Stany Zjednoczone historia
Średnia ocen

                7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
628 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
612
569

Na półkach:

Przeczytałam w podstawówce, była to trzecia przerobiona książka Łysiaka (po „Francuskiej Ścieżce” i „Wyspach Zaczarowanych”) i pierwsza z nich, która mi się nie spodobała. Czy też spodobała wyraźnie mniej od tamtych. Na tyle, by wstrzymać się z czytaniem kolejnych jego dzieł na szereg lat, choć jeszcze nie tyle, by zrazić się do jego samego (nastąpiło to później, przy „Muzeum Wyobraźni”).

iHS „autor zaskakująco często, za przeproszeniem, pitoli. Fantazjuje. Konfabuluje. Myli fakty, nazwy i osoby.”
:)
Próbka z pierwszego rozdziału:
„Nie trzeba było wychodzić na spotkanie z tą kulturą, przyszła sama w roku 1945 wraz z US Army wyzwalającą Europę Zachodnią. Nazywała się "American way of life" i była jedyną totalnie ukształtowaną i unormowaną formą cywilizacji XX wieku”
Po cóż to „totalnie”?
„ogólnym systemem składającym się z reklamy i wrzasku, coca-coli i gumy do żucia, "keep-smiling" i westernów, Walta Disneya i Hollywoodu, Broadwayu i Las Vegas, nowego pragmatyzmu i nowej psychoanalizy, z Supermana i Ala Capone, z Glena Millera i George’a Gershwina, z Ernesta Hemingwaya (jakże wielki wpływ wywarł na egzystencjalizmie europejskim jego cyrkowy kult męskości) i Raymonda Chandlera, z Rity Hayworth, Clarka Gable’a i Charlie Chaplina. Prawdziwy cud naszego stulecia - że to barbarzyńskie Wielkie Nic” i temuż podobnież.

Czyli Glenn Miller, Chaplin, Gershwin to „Wielkie Nic”?
„Była całkowicie pozbawiona uprzedzeń, antyelitarna i totalitarna w tym sensie, że dostarczyła ekspansjonizmowi amerykańskiemu nadbudowy.”

A w tłumaczenkiu na zrozumiały język?

„"To cudowne społeczeństwo, które śmieje się z aktorów i głosuje na polityków (i odwrotnie), opiera swą egzystencję na trzech niewzruszonych fundamentach, którym są: optymizm, niewinność i przyszłość, a wiedzę na trzech opasłych księgach, które leżą w każdym domu i noszą na grzbietach tytuły: Biblia, Przeminęło z wiatrem, Wojna i pokój”

W każdym?

„Jimmy Carter to facet, który stara się (co nie znaczy, że zawsze mu się udaje) mówić prawdę, nawet jeśli jest ryzykowna, a prawda zawsze jest ryzykowna.”

Może warto, by facet (używając jego słownictwa) zechciał wziąć z niego przykład, przynajmniej starać się mówić prawdę, chyba, że to zbyt ryzykowne.

„Gazety europejskie cytują wypowiedź Haralda Trögera: "(...) Elvis rządzi ludźmi".” mną nie rządzi.

iHS „po parokrotnym złapaniu autora na, delikatnie mówiąc, konfabulacji, nie mam już żadnej pewności co w tej książce jest wartościowe, a co, oględnie, mniej”

Po wielokrotnym złapaniu Łysiaka w paru innych książkach na oględnie mówiąc półprawdach zakładam, że na ogół to co napisał jest niegodne zaufania (chyba żeby okazało się, że wyjątkowo było to prawdą).

Przeglądam pdf i widzę, iż ciągłe nazywanie kierowcy Jarosława „Jerry” („My, Jerry, nigdy nie będziemy jeździć długimi, czarnymi limuzynami”, „kultura, której balastu nie pozbędziemy się, Jerry”), połączone z osobliwą narracją drugoosobową („Ugięły się pod tobą nogi, usiadłeś na podłodze ze szklanką scotcha w dłoni, patrzyliśmy sobie w oczy i nagle zacząłeś się śmiać. Śmiałeś się głośno, opętańczo, ryczałeś jak wariat”, „Ty zasiądziesz za kierownicą tego nieprawdopodobnego "junka" ze złomowiska i poprowadzisz go jak genialny baletmistrz, który wbrew logice i prawom przyrody nie tylko jakimś cudem panuje nad rozsypującą się grupą rachitycznych tancerzy, ale potrafi uskrzydlić ich i na ten jeden spektakl zamienić w rozszalałe demony pląsu, a ja, siedząc obok, będę naszym nawigatorem, będę robił tysiące notatek i opiszę to wszystko”, „cóż konkretnego możesz mi pokazać, Jerry, prócz tego kawałka muru”, „Przypomnij sobie, Jerry, jak my zmykaliśmy z saloonu”, „Jerry, jesteś geniuszem!”) sprawia dziwne wrażenie.

Bez wątku napoleońskiego ani rusz, chociaz doczepiony dość umiarkowanie („Uśmiecha się, nie odmówi wariatowi zakochanemu w cesarzu”, ”Kiedy dochodzę do życia seksualnego, mój przyjaciel staje się bonapartystą i ma ochotę krzyczeć: "vive l’empereur!"”).

Przyznaję, że o oblężeniu Alamo w 1836 pierwszy raz przeczytałam w „Saloonie”, gdyby reszta rozdziałów była podobnie pisana, książkę może czytałoby mi się lepiej.

iHS
„Autor nie znosi stanów. Po prostu.”

Stosunek (nomen omen) Łysiaka do Stanów można by wyrazić ówczesnym żartem „W Stanach czy w Anglii jest wolność słowa, jak kto chce, to może wyjść na ulicę i manifestować, że się Thatcher czy Reagan nie podoba, a w PRL też jest wolność słowa, bo też można manifestować, że się Thatcher czy Reagan nie podoba”.
Teraz widać to jeszcze bardziej niż wtedy, znaczna część „Stulecia kłamców” poświęcona jest obwinianiu NATO o wojnę w byłej Jugosławii.

A prześladowanie Indian to też w Stanach, „sandinowcy” czy „partyzanci ze Świetlanego Szlaku” takich rzeczy nie robili. Przynajmniej w „Saloonie”.

Dodaję jedną gwiazdkę, w końcu facet (używając jego terminologii) potrafi pisać jeszcze gorzej ...

Przeczytałam w podstawówce, była to trzecia przerobiona książka Łysiaka (po „Francuskiej Ścieżce” i „Wyspach Zaczarowanych”) i pierwsza z nich, która mi się nie spodobała. Czy też spodobała wyraźnie mniej od tamtych. Na tyle, by wstrzymać się z czytaniem kolejnych jego dzieł na szereg lat, choć jeszcze nie tyle, by zrazić się do jego samego (nastąpiło to później, przy...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    834
  • Chcę przeczytać
    402
  • Posiadam
    224
  • Ulubione
    42
  • Teraz czytam
    12
  • Literatura polska
    9
  • Chcę w prezencie
    6
  • Łysiak
    6
  • Podróżnicze
    5
  • USA
    5

Cytaty

Więcej
Waldemar Łysiak Asfaltowy saloon Zobacz więcej
Waldemar Łysiak Asfaltowy saloon Zobacz więcej
Waldemar Łysiak Asfaltowy saloon Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także