Dostałam tę książkę w prezencie.
Mam w wobec niej nieco mieszane uczucia.
Format jest w porządku - łatwo ją mieć ze sobą, kartki są odpowiedniej grubości, wygodne w użytkowaniu.
Czy jest zabawna? No powiedzmy, że tak sobie w miarę, raczej na początku.
Czy jest przydatna? Raczej tak. W sam raz na początek, kiedy nie chce się od razu zagłębiać w poważne poradniki lub opasłe tomiszcza.
Przyczepiłabym się trochę do przystosowania poradnika do polskich warunków oraz do nazewnictwa (chociaż pewnie przeciętnemu czytelnikowi nie będzie przeszkadzać, że używana jest np. stara nazwa bakterii). Myślę, że tłumacz powinien ogarnąć, że nie powinien tłumaczyć dosłownie pewnych rzeczy - np. istnieje wstrząs, a nie szok anafilaktyczny, mimo że po angielsku jest to shock. Drugi przykład: tłumacz pisze, że "większość wierzy", że chorobę kociego pazura wywołuje bakteria (...) - może po angielsku to brzmi ok, ale ja bym wiary z nauką nie mieszała, bo kojarzy się to z masą pseudonaukowych teorii nagminnie rozpowszechnianych na przykład w internecie - o zgrozo. Można sobie wierzyć, że choroba jest spowodowana nawet latającym potworem spaghetti, ale to bez znaczenia, jeśli nie ma się dowodów.
Nieco śmieszne jest też zdanie: "Nie kupuj karmy, która nie ma na etykiecie adnotacji AAFCO" - no może w Ameryce jest to wykonalne...

Ale za to czytając tę pozycję dowiecie się, co zrobić, gdy kota opryska skunks (sic).

Dostałam tę książkę w prezencie.
Mam w wobec niej nieco mieszane uczucia.
Format jest w porządku - łatwo ją mieć ze sobą, kartki są odpowiedniej grubości, wygodne w użytkowaniu.
Czy jest zabawna? No powiedzmy, że tak sobie w miarę, raczej na początku.
Czy jest przydatna? Raczej tak. W sam raz na początek, kiedy nie chce się od razu zagłębiać w poważne poradniki lub opasłe...