Nie oglądałem filmu "1900: Człowiek legenda", którego pierwowzorem literackim jest "Novecento" Alessandro Baricco. I chyba wyszło to z pożytkiem dla lektury. Mam wrażenie, że sentymentalny kicz filmu, którego mógłbym się spodziewać po obejrzeniu zwiastunu, zepsułby mi obraz niezwykłej historii o równie niezwykłym pianiście.

Bohater utworu Baricco, Danny Boodman T.D. Lemon Novecento, jest pianistą niezwykłym, bo urodzonym na statku. Urodzonym i zamieszkałym, ponieważ całe swoje życie spędza w morskich podróżach, odkrywając w międzyczasie swój talent muzyczny, pod którego wrażeniem jest nawet sam Jelly Roll Morton. Tak, legendarny pianista pojawia się na stronach utworu Baricco, i już dla samego tego faktu, lektura może być nie lada gratką dla każdego fana bluesa i jazzu.

Opowieść rozgrywa się między morzem i lądem - ziemią obiecaną dla bohatera, który całe życie spędził na statku. Między ograniczeniami, które nakłada na Danny'ego przestrzeń wycieczkowca, a możliwościami mogącymi się otworzyć po przybiciu do portu. Danny w końcu ujrzy ląd. I jest to najbardziej przejmujący fragment historii. Ale tutaj warto zawiesić opis fabuły by nie zdradzać za dużo. W końcu najlepiej zrobi to sam Alessandro Baricco. Zaręczam, że narrację poprowadzi z prawdziwą maestrią, która balansuje na granicy opowiadania i monologu scenicznego. W dobie przegadanych, 800-stronicowych powieści, które mimo dużej objętości, nie mówią zbyt wiele, miniaturka Baricco jest czystą esencją opowieści. Nie ma tu ani jednego zbędnego słowa. Można ją przeczytać w jeden wieczór. A później w kolejny. I w kolejny... Bo chce się ją czytać wielokrotnie i zawsze mieć przy sobie.

Nie oglądałem filmu "1900: Człowiek legenda", którego pierwowzorem literackim jest "Novecento" Alessandro Baricco. I chyba wyszło to z pożytkiem dla lektury. Mam wrażenie, że sentymentalny kicz filmu, którego mógłbym się spodziewać po obejrzeniu zwiastunu, zepsułby mi obraz niezwykłej historii o równie niezwykłym pianiście.

Bohater utworu Baricco, Danny Boodman T.D. Lemon...