Supermarket bohaterów radzieckich

Okładka książki Supermarket bohaterów radzieckich
Jáchym Topol Wydawnictwo: Czarne Seria: Mała Seria publicystyka literacka, eseje
80 str. 1 godz. 20 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Seria:
Mała Seria
Tytuł oryginału:
Supermarket Sovetskych hrdinu
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
80
Czas czytania
1 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
8389755327
Tłumacz:
Leszek Engelking
Tagi:
literatura czeska
Średnia ocen

                6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Reportér 2018/47 Jaroslav Kmenta, Redakcja pisma Reportér, Jáchym Topol
Ocena 0,0
Reportér 2018/47 Jaroslav Kmenta, Re...
Okładka książki Maść przeciw poezji. Przekłady z poezji czeskiej Michal Ajvaz, Ivan Blatný, Egon Bondy, Jakub Deml, Jiřina Hauková, Vladimír Holan, Miroslav Holub, Josef Kainar, Jiří Kolář, Ludvík Kundera, Petr Mikeš, Jaroslav Seifert, Jan Skácel, Jáchym Topol, Jaroslav Vrchlický, Oldřich Wenzl, Ivan Wernisch
Ocena 7,3
Maść przeciw p... Michal Ajvaz, Ivan ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
64 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
404
282

Na półkach: , ,

JADĄC DO STASIUKA

Ta niewielka książeczka pierwotnie ukazała się pod tytułem „Jak wędrowaliśmy do Stasiuka (próba kroniki), jako posłowie do czeskiego przekładu powieści Andrzeja Stasiuka „Jak zostałem pisarzem (próba autobiografii intelektualnej)”, autorstwa nieżyjącego już poety Václava Buriana. Sam Stasiuk często i chętnie obiera za azymut podróży miejsca związane ze swoimi ulubionymi pisarzami. I tak, śladami Andrieja Płatonowa pojechał do Woroneża i Osady Pocztyliońskiej, do Szymbarku śladami Zygmunta Haupta, do Drohobycza – rzecz oczywista – by szukać śladów Brunona Schulza. Tak zainspirował Topola i jego przyjaciół, że celem ich podróży stał się jego Wołowiec. Ślady tej niecodziennej wizyty można odnaleźć w felietonie Stasiuka zatytułowanym „Jáchym”, w „Kronikach beskidzkich i światowych”, tym samym, w którym zachwalał recenzowaną przeze mnie poprzednio powieść Topola „Warsztat diabła”. „Przyszli do nas kiedyś we czterech, obdarci, ubłoceni, z jakimiś zabytkowymi plecakami na grzbietach. Stanęli przed furtką i powiedzieli «My jesteśmy kretyni z Pragi». On i jego trzech przyjaciół, w tym jeden Bułgar. Granice wtedy były jeszcze pilnowane, na przejściach po jednej i po drugiej tkwili tak samo ponurzy strażnicy, ale «kretyni z Pragi» przeszli przez zieloną. (…) Zrobiliśmy wielką jajecznicę. Potem rozpaliliśmy ognisko niedaleko domu. Piliśmy słowacką borovičkę (…) i całą noc słuchaliśmy muzyki rumuńskich Cyganów. Świt zastał nas śpiących w mokrej trawie przy wygasłym ogniu”.

Jednak Stasiuk nie jest w mikropowieści Topola najważniejszy. Sama lakonicznie opisana wizyta w Wołowcu zajmuje ledwie cztery i pół strony niedużego formatu, podczas których pisarz ledwie kilka razy się odzywa – i to w dodatku w mowie zależnej. Najwyraźniej Topolowi bliska jest ta sama filozofia podróżowania, której wyraz w swoich książkach wielokrotnie dawał Stasiuk – a mianowicie, że to droga jest celem. „Supermarket bohaterów radzieckich” to właśnie powieść drogi, podróż do Wołowca staje się zaledwie pretekstem dla sportretowania południowego skrawka Polski. Skrawka, co należy zauważyć, szczególnie pokiereszowanego przez historię lat okołowojennych. Dużą część marszruty Topola i jego wesołej ferajny wyznaczają miejsca związane z dramatycznymi wydarzeniami historycznymi – pomniki ku czci poległych lotników, obeliski itp. Nasi wędrowcy szli szlakiem armii generała Ludvíka Svobody. Już sam roboczy tytuł książki zdaje się jednoznacznie wskazywać, że czytelnik będzie miał tu do czynienia z próbą parodii pisarstwa Andrzeja Stasiuka. Topol próbuje patrzeć na beskidzkie okolice tak samo, jak czyni to Stasiuk, podróżujący po rozmaitych wschodnich rubieżach, udowadniając „wyższość złomowisk nad kurortami”.

Ze względu na podróżniczy charakter „Supermarketu…”, nie sposób, przynajmniej dla mnie, było myśleć o tej mikropowieści w oderwaniu od niewątpliwego arcydzieła, jakim jest „Moskwa-Pietuszki”. Duch Jerofiejewa unosi się nad książką Topola bardzo wyraźnie. I to nie tylko dlatego, że bohaterowie ciągle coś piją, a narrator właściwie bez przerwy jest w stanie wskazującym. Ale głównie dlatego, że cichym bohaterem utworu jest fatalizm czeskiego losu, o którym Topol mówi mimochodem, patrząc na swoją ojczyznę z polskiej perspektywy. Wczytując się dokładniej w rwaną narrację „Supermarketu…” można odnieść wrażenie, że Polska od zawsze była dla Czechów ważnym punktem odniesienia, wzorem, a w latach słusznie minionego systemu – przykładem komunizmu z ludzką twarzą. Pisze Topol rzecz ujmującą: „Polskie psy biegały do Czech się nażreć, my do Polski biegaliśmy szczekać. Wietrzyć wolność”. Albo, gdy wspomina swoją pierwszą wizytę w naszym kraju: „Pierwszy raz szedłem do Polski przez Ziemię Kłodzką. Akurat nie puszczali nikogo z długimi włosami, więc na granicę poszedłem w nocy sam. Polska była dzika i wywrotowa. Pociągiem można było jechać cały dzień. Chodzić daleko”. Raz jeszcze wracając do Stasiuka i posługując się jego metodyką – Polska, choć leży od Czech na północ, była dla nich Zachodem.

Formułowane pod adresem powieści zarzuty, że jest ona niczym więcej, jak tylko zapisem wielkiej popijawy, alkoholowego tripa, uważam za, oględnie mówiąc, niezbyt trafione. Owszem, alkoholu w „Supermarkecie bohaterów radzieckich” leje się sporo, ale chyba nie to jest w tej książce najważniejsze. Ciekawe, czy o „Moskwie-Pietuszki” mówiono to samo? Myślę, że winę tu ponosi pisarstwo Jaroslava Haška (a szczególnie jego opus magnum), które przyczyniło się do stworzenia w polskiej świadomości nieprawdziwego stereotypu Czecha. Pucułowatego, głupawo uśmiechniętego, wiecznie pijanego piwem bądź rumem, poczciwego idioty. A często do tego jeszcze zdemoralizowanego, bo te Czechy takie teraz, panie dziejku, bezbożne. Jednym słowem, spora część z nas w każdym Czechu widzi dobrego wojaka Szwejka. Niezależnie od tego, jak naprawdę wyglądała podróż Topola et consortes do Wołowca, wydaje mi się, że Jáchym Topol świadomie „zagrał” tym stereotypem. Tymczasem, ten pijany i bezbożny Czech ciekawie i ożywczo opisał południowy skrawek naszej ojczyzny, zauważył rzeczy, których niejeden trzeźwy i bogobojny kompatriota zauważyć by nie potrafił. Zresztą o Hašku nasi podróżnicy też rozmawiają – w kontekście jego zesłania do Rosji, literackim nieistnieniu i abstynencji, mówią, że był to smutny tułacz, porównywalny z Rimbaudem, co jest zaskakujące i pokazuje, jak wielowymiarową postacią był autor „Przygód dobrego wojaka Szwejka”.

„Supermarket bohaterów radzieckich” ukazał się po polsku w 2005 roku – dlatego też blurba na tylną stronę okładki zdążył jeszcze napisać Mirosław Nahacz – pisarz z tamtych stron, tragicznie i przedwcześnie zmarły dwa lata później. Nazwał on bohaterów powieści Topola – „Czeskimi Argonautami poszukującymi złotego runa skrytego gdzieś w okolicach Dukli”. Jak się wydaje, nie jest to opinia na wyrost. Dalej napisał: „Galicja przefiltrowana przez frazę Topola przypomina halucynację lub sen tak mocny, że kiedy się z niego budzimy, czujemy się tak, jakbyśmy zasypiali. Zapis wędrówki po Beskidzie Niskim? Nie ma szans. Chodzi o coś więcej. Gdybym się tam nie wychował, pomyślałbym, że Topol wszystko zmyślił”. Nawet pomimo tego, że czeski pisarz często bywa radykalny w swoich opiniach, „Supermarket bohaterów radzieckich” bardzo przypadł mi do gustu, choć to zupełnie inny rodzaj prozy niż „Warsztat diabła”. To zabawna i zarazem poważna opowieść z kluczem, wszystkie postaci posiadają swoje pierwowzory w rzeczywistości. Właśnie dlatego lektura „Supermarketu…” sprawi więcej przyjemności czytelnikowi przynajmniej umiarkowanie obeznanemu we współczesnej literaturze środkowej Europy. Jeśli jednak ktoś dostrzeże w tym utworze jedynie bełkot stale pijanego narratora, to nic nie szkodzi – na tym poziomie mikropowieść Jáchyma Topola też można czytać i czerpać z lektury satysfakcję.

JADĄC DO STASIUKA

Ta niewielka książeczka pierwotnie ukazała się pod tytułem „Jak wędrowaliśmy do Stasiuka (próba kroniki), jako posłowie do czeskiego przekładu powieści Andrzeja Stasiuka „Jak zostałem pisarzem (próba autobiografii intelektualnej)”, autorstwa nieżyjącego już poety Václava Buriana. Sam Stasiuk często i chętnie obiera za azymut podróży miejsca związane ze...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    90
  • Posiadam
    32
  • Chcę przeczytać
    28
  • Literatura czeska
    6
  • Czarne
    3
  • Czeskie
    2
  • W mojej biblioteczce
    1
  • Przeczytane dawno temu
    1
  • Rok 2014
    1
  • Polska
    1

Cytaty

Więcej
Jáchym Topol Supermarket bohaterów radzieckich Zobacz więcej
Jáchym Topol Supermarket bohaterów radzieckich Zobacz więcej
Jáchym Topol Supermarket bohaterów radzieckich Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także